www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pt lis 01, 2024 12:54 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 35 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sty 23, 2008 12:39 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 05, 2008 10:28 pm
Posty: 93
Smok Wawelski napisał(a):
Uzdrowień wymaga to, co Bogu nie zostało poddane i dlatego nie jest wyleczone. W sumie im bardziej poddajemy się Bogu, tym mniej "duchowych zranień" nas dotyka, bo jeśli jesteśmy w Chrystusie, to On bierze na siebie wszystkie ciosy. W sumie ludzie często sami mocno komplikują rzeczy proste.


Rozumiem, że jakaś sfera naszego zycia, któej uparcie nie chcemy podporządkowac Bogu, juz po nowonarodzeniu?

napisz prosze , gdzie o tym jest w Biblii? : bo jeśli jesteśmy w Chrystusie, to On bierze na siebie wszystkie ciosy..
Bo tego nie rozumiem, z resztą Ok.

byc moze komplikują / ję .. :cry:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sty 23, 2008 1:04 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Gil napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Uzdrowień wymaga to, co Bogu nie zostało poddane i dlatego nie jest wyleczone. W sumie im bardziej poddajemy się Bogu, tym mniej "duchowych zranień" nas dotyka, bo jeśli jesteśmy w Chrystusie, to On bierze na siebie wszystkie ciosy. W sumie ludzie często sami mocno komplikują rzeczy proste.

Rozumiem, że jakaś sfera naszego zycia, któej uparcie nie chcemy podporządkowac Bogu, juz po nowonarodzeniu?

Niekoniecznie "uparcie". Po prostu tak już jest, że uświęcenie jest procesem i nie wszystko poddajemy Bogu od razu w momencie nowego narodzenia. Ale poddanie się Bogu powinno poprzedzać skuteczne przeciwstawienie się diabłu, który wykorzystuje nasze słabości na tyle, na ile my na to pozwalamy [Jak. 4:5-7].

Gil napisał(a):
napisz prosze , gdzie o tym jest w Biblii? : bo jeśli jesteśmy w Chrystusie, to On bierze na siebie wszystkie ciosy..
Bo tego nie rozumiem, z resztą Ok.

"Pan skałą i twierdzą moją, i wybawieniem moim, Bóg mój opoką moją, na której polegam. Tarczą moją i rogiem zbawienia mego, warownią moją" [Ps. 18:3 i inne]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sty 23, 2008 9:49 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 05, 2008 10:28 pm
Posty: 93
Smoku, zatem rozumiemy podobnie.

Mysle sobie, ze sam temat o uzdrowieniu wewnetrznym został ukuty w celu obnazenia kolejnych zwiedzeń chrzescijańskich wg prostej ulicy :lol:

Dziekuje jednak tym, którzy ze mna rozmawiali.

Co do cytatów, które podałes Smoku, zadziwiające!
Nie pomyslałam o tym, no widzisz sama jestem czesto dowodem braku poczucia tego, kim jestem w Chrystusie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sty 23, 2008 1:09 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz lis 15, 2007 2:05 pm
Posty: 252
Lokalizacja: zagranica
Gil napisał(a):
Mysle sobie, ze sam temat o uzdrowieniu wewnetrznym został ukuty w celu obnazenia kolejnych zwiedzeń chrzescijańskich wg prostej ulicy :lol:

Nie wiedzialem, ze trafilem do kuzni! :lol:

... a jeszcze jest taki werset:
Anioł Pański zakłada obóz Wokół tych, którzy się go boją, i ratuje ich.
Psalm 34:8


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sty 23, 2008 4:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 05, 2008 10:28 pm
Posty: 93
jj napisał(a):
Gil napisał(a):
Mysle sobie, ze sam temat o uzdrowieniu wewnetrznym został ukuty w celu obnazenia kolejnych zwiedzeń chrzescijańskich wg prostej ulicy :lol:

Nie wiedzialem, ze trafilem do kuzni! :lol:

Nie napisałam powyższego zwrotu z wymówką.
Nie uważam się po prostu za „skończonego” Chrześcijanina;))) i wiele spraw muszę zrozumieć, chcę zrozumieć. Do wielu zresztą wracam. Gdy „prawda” będzie w kontrze do Biblii, mam nadzieje, ze Duch sw. sobie ze mną poradzi…., a to za sprawą Waszą czy kogoś innego, a to indywidualnym światłem od Pana.

Niechże sobie ulica radzi, niech demaskuje, obnaża i cokolwiek tylko chce. Byle na chwałę Pana. :!:
( a nie indywidualnym zachwytem nad własna erudycją, czy czymś podobnym))) )

Cytaty które mówia o ochronie jaka mamy w Bogu oczywiście nie są mi obce.
Od paru dni nawet podśpiewuję pod nosem: „Pan jest mocą swojego ludu …” itd.
Dziś jednak popatrzyłam na nie inaczej, poruszyły mnie jakoś bardziej niż zwykle - i chwała Bogu za to.
Czy to cos niewłaściwego?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sty 23, 2008 6:03 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
Gwoli wyjaśnienia- tym, którzy przeżywają ciężki czas należy pomagać( "płaczcie z płaczącymi").
Natomiast wywlekanie w nieskończoność "zranień z dzieciństwa" i wyszukiwanie "korzeni goryczy" tudzieć próby udrawiania metodami domorosłych chrześćijanskich "uzdrawiaczy" to już całkiem inna bajka...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sty 23, 2008 11:49 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 05, 2008 10:28 pm
Posty: 93
Ja myślę tak.
Nie tyle płakać, co pogadać, jeśli założymy ze Duch sw. nas prowadzi, a wszak prowadzi jeśli dziećmi bożymi jesteśmy- On da stronie pragnącej pomóc ( bo mamy nieść brzemię brata/siostry) właściwe rozeznanie duchowe co do wnętrza „wierzącego z problemami”, z jakąś potrzebą duchową, nierozwikłanym problemem, czy chociażby poczuciem totalnej niemożności w kwestii poradzenia sobie z tym i owym.

To naprawdę b. indywidualna sprawa.
Rzeczywiście płakać jest dobrze, ( Jezus płakał po śmierci przyjaciela Łazarza) jeśli nie mamy pojęcia jak pocieszyć po np. stracie bliskiej osoby- wówczas bardziej okażemy miłość w ten sposób aniżeli wszelkie „wymądrzanie się”.

Ja nie wiem czy terapia wywlekania na wierzch jakis zranień, czy nie przebaczeń jest sensowna, jeśli one jednak kładą się cieniem na aktualnej relacji z Panem, na niewłaściwym rozumieniu naszej tożsamości w Jezusie ( ja ciągle o tym ))) ) , to może tak. One nie są trupami, ponieważ ciągle są….i często silniejsze niż słowo, które mimo, ze ma moc rozdzielania duszy i ducha,, nie właściwie przyjęte nie jest w stanie nas zmienić. Pomimo wysiłków trwania w Panu jak latorośl w krzewie winnym- stanowimy wciąż ziemie jałową. Czy powodem tego jest zawsze grzech?
I tak i nie, bo święci to grzesznicy. ;))
Mnie osobiście nikt nie próbował robic „analizy wnętrza”, ( oprocz incydentu z KRK, kiedy po wnikliwej rozmowie czemu odrzucam kult Maryji- doiedziałam się, iz dlatego, ze nigdy nie czułam się kochana przez moją ziemska matkę). Ale długo, właściwie od lat kiedy zaczął się we mnie bunt nastolatki, miałam wręcz obsesje samobójstwa. Po nowonarodzeniu ciągnęło się to dalej. Czy powodem tego był grzech? Nie, ja nie miałam pojęcia kim jestem w Panu. Chłonęłam Słowo, lecz niewiele do mnie docierało. Nie potrafiłam się przeciwstawić oczywistemu kłamstwu diabelskiemu, ze jestem do kitu, mój umysł ciągle powielał wzorce z jak to ujoł Smok , "trupa w szafie”. Pomogły mi rozmowy z dojrzałymi chrześcijanami, ich modlitwy i rzecz jasna sam Pan.
Wiem, ze wierzący wciaz i wciaz potrebują łaski cudownego dotknięcia Pana, taka ja np. :)

jj, co prawda w innym temacie, pieknie napisał o łasce.
Cytuj:
Łaska ta objawia się pelna moca Boga w slabosci, w niemocy wierzacego czlowieka, bo tylko wtedy jest on dostepny Bogu caly, zapierajac się samego siebie. Łaska nie musi byc wiec kojarzona z dobra kondycja fizyczna, czy materialnym dostatkiem, ale wlasnie z niemoca, z ”wylaczeniem siebie”. Oczywiście nie jest to standatd i nie musimy „skrobac się muszla”, żeby zyc w slabosci. Tu chodzi o swiadomosc uzaleznienia, o ufnosc, o trwanie w Jezusie. Bog jest Dobrym Ojcem i dlatego, w odroznieniu od nas, wychowuje nas w mozliwie najwiekszej zaleznosci od Niego.


Tak sobie myslę, Bóg ma czasem dziwne pomysły, czemuz kazał Elizeuszowi rzec do króla Aramu:
Idz i obmyj sie siedem razy w Jordanie, a twoje cialo wroci do zdrowia i bedziesz czysty.
(11) Na to Naaman oburzył się i odchodząc powiedział: Oto myślałem sobie, że wyjdzie, stanie przede mną, potem wezwie imienia Pana, Boga swojego, podniesie swoją rękę nad chorym miejscem i usunie trąd. (12) Czy rzeki damasceńskie Abana i Parpar nie są lepsze od wszystkich wód izraelskich? Czy nie mogłem w nich się obmyć i oczyścić? Potem odwrócił się i odszedł pałając gniewem.(2 Krl5)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sty 24, 2008 11:43 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Gil napisał(a):
Nie tyle płakać, co pogadać, jeśli założymy ze Duch sw. nas prowadzi, a wszak prowadzi jeśli dziećmi bożymi jesteśmy - On da stronie pragnącej pomóc (bo mamy nieść brzemię brata/siostry) właściwe rozeznanie duchowe co do wnętrza „wierzącego z problemami”, z jakąś potrzebą duchową, nierozwikłanym problemem, czy chociażby poczuciem totalnej niemożności w kwestii poradzenia sobie z tym i owym.

Pełna zgoda, Gilu. Jest jednak różnica między takim podejściem, a zwykłą "procedurą" w ramach "uzdrawiania zranień wewnętrznych", jakie proponuje się w ramach usługi z pogranicza psychoanalizy i chrześcijaństwa, zwanej "teophostic ministry". W tej usłudze zamiast rozeznania duchowego stosuje się typowo psychoanalityczne procedury ubrane w biblijną terminologię - myślę, że Grażyna miała na myśli właśnie coś takiego, co zresztą panoszy się w kościołach coraz bardziej.

Gil napisał(a):
Ja nie wiem czy terapia wywlekania na wierzch jakis zranień, czy nie przebaczeń jest sensowna, jeśli one jednak kładą się cieniem na aktualnej relacji z Panem, na niewłaściwym rozumieniu naszej tożsamości w Jezusie (ja ciągle o tym), to może tak.

"Ufaj mu, narodzie, w każdym czasie, Wylewajcie przed nim serca wasze: Bóg jest ucieczką naszą!" [Ps. 62:9]

Wylewanie serca przed Panem jest jak najbardziej wskazane - to On jest Lekarzem naszych dusz. Natomiast wylewanie serca przed człowiekiem w ramach ludzkich terapii opartych na cielesnych filozofiach zaczerpniętych ze świata prowadzi do uzależnienia od człowieka i pogłębienia problemu.

Gil napisał(a):
One nie są trupami, ponieważ ciągle są…. i często silniejsze niż słowo, które mimo, ze ma moc rozdzielania duszy i ducha, nie właściwie przyjęte nie jest w stanie nas zmienić. Pomimo wysiłków trwania w Panu jak latorośl w krzewie winnym - stanowimy wciąż ziemie jałową. Czy powodem tego jest zawsze grzech?

Trupem jest stare życie, a grzebanie się w sobie samym nie jest wyjściem z sytuacji. Nieprzyjmowanie Słowa jest grzechem wtedy, gdy mamy świadomość, co Bóg do nas mówi, ale nie chcemy tego przyjąć - czyli świadomie odrzucamy diagnozę Słowa - jak ten, co przyjrzał się sobie i nie wyciągnął wniosków [Jak 1:23-24]. Trwanie w Panu polega nie tyle na naszych wysiłkach, co na współpracy z Jego łaską [II Piotra 1:3-11]. Jest to kwestia naszego wyboru - czy chcemy żyć według Ducha i podobać się Bogu, czy według ciała i zginąć [Rzym. 8:4-8, 12-13]. Obraz latorośli wydającej owoc z Jana 15 poucza, że latorośl sama z siebie owocu nie wyda, natomiast jeśli pozwoli łasce Bożej swobodnie pracować, to owoc się pojawi we właściwym czasie. Czasem myślimy, że jesteśmy ziemią jałową, ponieważ dajemy się zwieść kłamstwu oskarżyciela, który fałszywie świadczy przeciwko nam, że nie jesteśmy dziećmi Bożymi - natomiast jeśli nas serce nie oskarża, możemy stanąć przed Bogiem i otrzymać to, o co prosimy, gdyż przykazań Jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego [I Jana 3:20-22].

Gil napisał(a):
Ale długo, właściwie od lat kiedy zaczął się we mnie bunt nastolatki, miałam wręcz obsesje samobójstwa. Po nowonarodzeniu ciągnęło się to dalej. Czy powodem tego był grzech? Nie, ja nie miałam pojęcia kim jestem w Panu. Chłonęłam Słowo, lecz niewiele do mnie docierało. Nie potrafiłam się przeciwstawić oczywistemu kłamstwu diabelskiemu, ze jestem do kitu, mój umysł ciągle powielał wzorce z jak to ujoł Smok , "trupa w szafie”. Pomogły mi rozmowy z dojrzałymi chrześcijanami, ich modlitwy i rzecz jasna sam Pan.

To wszystko, co Ci pomogło, nie było związane z "analizą Twoich wnętrzności" w ramach "uzdrawiania zranień wewnętrznych" i wmawiania Ci, że "korzeniem wszelkiego grzechu jest brak miłości własnej" - prawda? Zatem mamy tutaj nieporozumienie terminologiczne. To, co Ty intuicyjnie przyjmujesz jako Boże leczenie naszych dusz w sposób nakreślony w Słowie Bożym, nazywasz "uzdrowieniem wewnętrznym" - i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie skojarzenia innych z terminologią używaną przez "chrześcijańskich szamanów" od "chrześcijańskiej" psychologii czy wręcz psychoanalizy.

Gil napisał(a):
Wiem, ze wierzący wciaz i wciaz potrebują łaski cudownego dotknięcia Pana, taka ja np. :)

Amen, Gilu. :D

Gil napisał(a):
Tak sobie myslę, Bóg ma czasem dziwne pomysły, czemuz kazał Elizeuszowi rzec do króla Aramu:
Idz i obmyj sie siedem razy w Jordanie, a twoje cialo wroci do zdrowia i bedziesz czysty.
(11) Na to Naaman oburzył się i odchodząc powiedział: Oto myślałem sobie, że wyjdzie, stanie przede mną, potem wezwie imienia Pana, Boga swojego, podniesie swoją rękę nad chorym miejscem i usunie trąd. (12) Czy rzeki damasceńskie Abana i Parpar nie są lepsze od wszystkich wód izraelskich? Czy nie mogłem w nich się obmyć i oczyścić? Potem odwrócił się i odszedł pałając gniewem.(2 Krl5)

To nie było dziwne. Po prostu Bóg pokazał Naamanowi jego własną pychę i próby narzucenia Bogu sposobu działania. Pokazał mu, że jest suwerenny i działa dokładnie tak, jak chce, posyłając swoje Słowo i będąc mu wiernym. Natomiast nigdy swojemu Słowu nie zaprzecza.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sty 24, 2008 2:21 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz lis 15, 2007 2:05 pm
Posty: 252
Lokalizacja: zagranica
Gil:
Cytuj:
Pomimo wysiłków trwania w Panu jak latorośl w krzewie winnym- stanowimy wciąż ziemie jałową. Czy powodem tego jest zawsze grzech?

...i tu wlasnie lezy pies pogrzebany, jeśli już o „trupach” mowimy. :lol:
To nie latorosl dzwiga krzew, ale krzew dokonuje wysilku niesienia latorosli. Latorosl trwa w krzewie, czerpie z niego soki i... owocuje. Tylko taka zaleznosc gwarantuje obfity owoc.
Mysle, ze sporo nieporozumien wynika z haslowego, negatywnego przyswajania tekstow biblijnych i wyciagania „gotowcow” stosownie do okazji. Popatrzmy na to zjawisko. Jest napisane „zaprzec się i niesc krzyz”. Pierwsze refleksje nad tak zapamietanym tekstem, to: ciezar, bol, wlasny wysilek...
Tymczasem tekst brzmi nastepujaco:

I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie.
Kto bowiem chce zachować duszę swoją, straci ją, kto zaś straci duszę swoją dla mnie, ten ją zachowa.
Ew. Łukasza 9:23-24


Nie ma tu mowy o wysilku zaparcia się w sensie fizycznym, psychicznym, czy duchowym, ale chodzi tu o zaparcie/ wyrzeczenie się samego siebie, czyli wlasnych zdolnosci dopelnienia dziela. To wszystko niesie sam Pan. No tak, ale dalej jest mowa krzyzu. Ten także niesie Pan! My niesmy swój krzyz, a nie Jego. Codziennie krzyzujmy swoje ego, nieprzyswajalną intelektowi nieodpłatność daru łaski, wolę dopelnienia czegos, co „dokonalo sie” na krzyzu 2000 lat wczesniej.
To jest to trwanie w krzewie, bez wysiłku dzwigania samego siebie, wydajace owoc wylacznie dzieki sokom z korzenia. To jest to "lekkie jarzmo". :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sty 24, 2008 2:58 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
jj napisał(a):
Nie ma tu mowy o wysilku zaparcia się w sensie fizycznym, psychicznym, czy duchowym, ale chodzi tu o zaparcie/ wyrzeczenie się samego siebie, czyli wlasnych zdolnosci dopelnienia dziela. To wszystko niesie sam Pan. No tak, ale dalej jest mowa krzyzu. Ten także niesie Pan! My niesmy swój krzyz, a nie Jego. Codziennie krzyzujmy swoje ego, nieprzyswajalną intelektowi nieodpłatność daru łaski, wolę dopelnienia czegos, co „dokonalo sie” na krzyzu 2000 lat wczesniej. To jest to trwanie w krzewie, bez wysiłku dzwigania samego siebie, wydajace owoc wylacznie dzieki sokom z korzenia. To jest to "lekkie jarzmo". :D

Myślę, że tutaj też jest pewna ciągota to "gotowców" - tyle, że "z drugiej strony". :lol:

Otóż łaska i tylko łaska umożliwia wydawanie owocu. Problem nie polega na własnych wysiłkach w opozycji do łaski, tylko na dokonywaniu własnych wyborów w ramach korzystania z łaski. Zaparcie się samego siebie polega na dokonaniu własnego wyboru i poleganiu na łasce. Natomiast nikt za nas naszego krzyża nie będzie nosił - Pan Jezus również nie, ponieważ to jest nasz krzyż. Wreszcie w ramach korzystania z łaski to my powinniśmy dokładać wszelkich starań, uzupełniając wiarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością, pobożność braterstwem, braterstwo miłością [II Piotra 1:5-7]. Znowu nikt za nas tego nie zrobi. Nie zgadzam się z "dopełnianiem" czegoś, co się już wykonało (i to nie w cudzysłowie) na Krzyżu. Po prostu czerpiemy z tego, co się wykonało, ale samo się nie naczerpie - a więc nie jest to uczynkowość w sensie zasługiwania na cokolwiek, tylko działanie w wyniku tego, co zaszło w naszym wnętrzu w wyniku nowego stworzenia.

Przypominam również, że jarzmo jest miłe, natomiast brzemię jest lekkie [Mat. 11:30]. To my bierzemy na siebie to jarzmo i brzemię, idąc w jarzmie i niosąc brzemię razem z Jezusem - dlatego idąc w jarzmie możemy się od Niego uczyć. Takie podwójne jarzma były na porządku dziennym w czasach Jezusa i prawdopodobnie do tego rodzaju jarzma On tutaj nawiązuje. Dlatego żadna ze skrajności nie jest prawdziwa - ani ta, że sami niesiemy jarzmo i własnym wysiłkiem próbujemy wydać owoc, ani ta, że Jezus niesie jarzmo za nas, a owoc "sam się wydaje" bo łaska działa w naszym życiu kompletnie bez naszego udziału.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sty 24, 2008 5:41 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 05, 2008 10:28 pm
Posty: 93
Niniejszym oświadczam, że termin" uzdrowienie wewnętrzne", ukazywane przez prostą ulicę, nie jest mi znane z praktyki :) 8)
i wszelkie moje wymądrzanie na powyzszy temat wzieło w łeb.

jj, a Ty znowu o łasce :D
co poniekąd z uzdrowieniem ma b. wiele wspolnego
------------------------------------------------------------------
Poniewaz Smok tez o łasce, napiszcie proszę- jak rozumiecie słowa:

Mowi bowiem do Mojzesza: Zmiluje sie, nad kim sie zmiluje, a zlituje sie, nad kim sie zlituje
(16) A zatem nie zależy to od woli człowieka, ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. .
(Rzym9,15-16)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sty 24, 2008 6:50 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz lis 15, 2007 2:05 pm
Posty: 252
Lokalizacja: zagranica
Smok Wawelski:
Cytuj:
Problem nie polega na własnych wysiłkach w opozycji do łaski, tylko na dokonywaniu własnych wyborów w ramach korzystania z łaski. Zaparcie się samego siebie polega na dokonaniu własnego wyboru i poleganiu na łasce.

... i tu wlasnie jest brak konsekwencji, o ktorym pisalem, bo albo łaska, albo ja sam, a wtedy z niej "wypadam". Ale niech tam, nie bede sie spieral, bo uwazam, ze kazdy wierzacy musi sam doswiadczyc łaski, a zrozumienie jej jest procesem i, byc moze, znajdujemy sie w zupelnie innym miejscu? :D
PS
Cudzyslow - bo cytat!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sty 24, 2008 9:48 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Nie wiem, w którym miejscu był zatem apostoł Piotr, który naucza, żeby w ramach polegania na łasce gorliwie dokładać wszelkich starań w konkretnych sprawach służących naszemu rozwojowi duchowemu [II Piotra 1:3-11] albo apostoł Paweł, który pisze o uczestniczeniu w biegu, uderzaniu skutecznie i skutecznym podbijaniu ciała w niewolę i traktowaniu go jak niewolnika [I Kor. 9:24-27]. Mam wrażenie, że kto jak kto, ale apostołowie prawidłowo rozumieli łaskę i nie widzę u nich stawiania sprawy w ten sposób, że "albo łaska, albo ja sam" - takie podejście spowodowało, że Luter zakwestionował natchnienie Listu Jakuba, który pisze o nierozerwalnym związku między łaską Boga a uczynkami człowieka, dokonywanymi w tej łasce, a nie poza nią. A Jakub z kolei pisze o biblijnym pojęciu hebrajskim "teszuwa", które wymaga przyjęcia łaski oraz czynnego skorzystania z łaski. Niestety, grecka "metanoia" oznacza wyłącznie zmianę myślenia - a to jest mylące i nie oddaje tego, co Paweł [Rzym. 4:1-8] i Jakub [Jak. 2:14-26] piszą w komplementarnych tekstach, które wykluczałyby się nawzajem, gdyby rzeczywiście było "albo, albo".


Ostatnio edytowano Cz sty 24, 2008 9:53 pm przez Smok Wawelski, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sty 24, 2008 9:51 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Gil napisał(a):
Poniewaz Smok tez o łasce, napiszcie proszę- jak rozumiecie słowa:

Mowi bowiem do Mojzesza: Zmiluje sie, nad kim sie zmiluje, a zlituje sie, nad kim sie zlituje (16) A zatem nie zależy to od woli człowieka, ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. (Rzym 9,15-16)

Mam wrażenie, że odbiegamy od tematu wątku, a problem, który tu poruszasz, był już omawiany w wątku o predestynacji i wolnej woli.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sty 25, 2008 11:18 am 
Offline

Dołączył(a): Cz lis 15, 2007 2:05 pm
Posty: 252
Lokalizacja: zagranica
Smok Wawelski napisał(a):
Nie wiem, w którym miejscu był zatem apostoł Piotr, który naucza, żeby w ramach polegania na łasce gorliwie dokładać wszelkich starań w konkretnych sprawach służących naszemu rozwojowi duchowemu [II Piotra 1:3-11]

A co tam Piotr mowi? Bracia, dolozcie staran, nie badzcie podobni do tego swiata, zebyscie się nie potkneli, żeby brama do niebios otwarta była dla was szeroko. Ja tez tak pouczam moje dzieci. A jeśli się potkna, to nie będą już moimi dziecmi? Czy dziecko, które uczy się chodzic, musi się rodzic od nowa po kazdym potknieciu?
...i skad przekonanie o tym, ze polegajac wylacznie na lasce, a nie na sobie, nie potrzebujemy wsparcia, nagany, pouczenia, wysilku? Przeciwnie, kazdym razem, polegajac na sobie, a nie na lasce – upadamy, to jest regula, ale uwazam, ze jest to jedyna droga uswiecenia, droga upadkow i podniesien. My upadamy, a Pan nas podnosi. Nastepnym razem już się nie potkniemy w tym samym miejscu, bo jest Piotr, który postawil tam tablice z ostrzezeniem, chociaz praktycznie wyglada to tak, ze madrzejemy wprost proporcjonalnie do ilosci siniakow.

Cytuj:
albo apostoł Paweł, który pisze o uczestniczeniu w biegu

Pisze tez o nagrodzie. Wszyscy dobiegna, ale tylko jeden otrzyma nagrode. Powtarzam jeszcze raz: poleganie wylacznie na lasce nie wyklucza wysilku uswiecania, ale wyklucza wysilek „samozbawienia”, bo wysilek zbawienia należy do Jezusa wylacznie. Tu wlasnie wystepuje tragiczne nieporozumienie, polegajace na „przyczynieniu” się do wlasnego zbawienia wysilkiem, który już nie jest darmowa laska, ale uczynkiem wiodacym do „wypadniecia z laski”. Pawel pisze o innym „biegu” w Liscie do Galatow, o biegu do zbawienia, w którym uczynki powoduja „wypadniecie” z laski. Albo laska, albo ja sam.

Cytuj:
Mam wrażenie, że kto jak kto, ale apostołowie prawidłowo rozumieli łaskę i nie widzę u nich stawiania sprawy w ten sposób, że "albo łaska, albo ja sam" –

A ja mam wrazenie, ze tak wlasnie stawiaja te sprawy jeśli chodzi o zbawienie, bo tu pedagogika psu na buty, natomiast ganią, pouczaja, nawoluja do wysilku tam, gdzie raczkujacy uczy się chodzic i z flachy przechodzi na przecier. :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 35 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL