bimek napisał(a):
ów "zew natury" w okresie owulacji to właśnie "kalendarzyk" - taka teoretyczna podstawa. Nie rozumiem w czym problem. Jak ktoś chce ma zew natury, kto inny może sobie wyliczyć dokładniej. Prawdę pisząc jest to moralnie obojętne.
Zew natury to jest owulacja, a nie kalendarzyk. Nie lubię wciskania kitu. "Dokładniejsze wyliczanie" prowadzi do UNIKNIĘCIA ZAPŁODNIENIA, a nie do ZAPŁODNIENIA i na tym polega metoda zwana kalendarzykiem. Dlatego jest to naturalna metoda ANTYKONCEPCJI. Nazywanie tego "naturalną regulacją poczęć" jest zwykłą OBŁUDĄ. Chodziłem na kursy przedmałżeńskie jeszcze jako katolik. Dlatego nie wmawiaj mi bzdur, proszę Cię.
bimek napisał(a):
Po winie i pieniądzach ryzyko rozwodu nie wzrasta 25 krotnie. Owoce antykoncepcji są zgniłe. Na potrzeby dyskusji mogę poszukać głębiej.
Ciekaw jestem, kto przeprowadza tak bezsensowne badania. Porozmawiaj z odrodzonymi małżeństwami o dużym stażu, stosującymi antykoncepcję od wielu lat, zamiast strzelać ideologicznymi kawałkami. Istotą udanego małżeństwa nie jest stosowanie lub niestosowanie antykoncepcji, zapewniam Cię. Czy możesz na podstawie Biblii udowodnić, że udane małżeństwo zależy od braku stosowania antykoncepcji?
bimek napisał(a):
Księga rodzaju co do rzeczy jest metaforyczna. Poczynając od tego, że "Adam" to po hebrajsku "człowiek". A poza tym po grzechu pierworodnym natura się zbrutalizowała i na razie wilk poluje na owcę.
A dlaczego nakazy Boga inne niż zapełnianie ziemi mamy interpretować mniej dosłownie niż ten, który pasuje do Twojej ideologii? Przecież to jest brak konsekwencji - to, co Ci pasuje, traktujesz dosłownie, a to, co Ci nie pasuje, traktujesz metaforycznie. Tak się Biblii nie interpretuje.
bimek napisał(a):
nauczanie św.Pawła jest proste - nie chuć jest najważniejsza ale Bóg, innymi słowy owa "wstrzemięźliwość" jest jak post w piątek
Nauczanie Pawła rzeczywiście jest proste:
"
Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a
potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej" [I Kor. 7:5]
Czy rozumiesz proste określenie "nie strońcie od współżycia"? JEDYNYM powodem stronienia (powstrzymywania się) od współżycia jest obopólna zgoda (co pisze Paweł) czyli np. czas modlitwy (lub oczywistość, czyli czas, w którym żona ma okres - co jest napisane w Torze). Paweł NIE PISZE o tym, żeby mąż i żona stronili od współżycia ze sobą w ramach "naturalnych metod regulacji poczęć"). Stronienie od współżycie w czasie owulacji (a to jest istotą metod naturalnych) jest DOKŁADNYM PRZECIWIEŃSTWEM nauczania Pawła. Właśnie wtedy, kiedy większość żon (z wyjątkiem żony Agnostyka) ma największe pragnienie w tym kierunku, zgodnie z nauką krk małżonkowie stosujący "metodę naturalną" powinni stronić od współżycia. Tę niebiblijną naukę popiera się jakimiś wzniosłymi bzdurami o szlachetności takiego postępowania.
Paweł NIE NAUCZA TUTAJ, że "nie chuć jest najważniejsza". Mówi o czymś zupełnie innym - żeby mąż i żona współżyli ze sobą, nie stroniąc od tego, bo jeśli będą stronić od współżycia ze sobą, to diabeł będzie ich kusił do cudzołówtwa. Biblia nie naucza również nigdzie, że post ma być w piątek. Gdzie o tym piątku wyczytałeś?
Wersety poprzedzające I Kor. 7:3-4 też nawiązują do tematu:
"Mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona."
Znowu ani słowa o jakichś "kalendarzykach" czy innych bzdurach. Nauczanie jest jasne: Żadne ze współmałżonków nie powinno odmawiać współżycia drugiej stronie wtedy, gdy ta ma na to ochotę - bez względu na to, jaka jest faza księżyca i jaki jest śluz (rzecz ludzka, więc piszę). Dlatego powstrzymywanie się w celu uniknięcia zapłodnienia wtedy, gdy żona ma największe pragnienie, stoi w sprzeczności z całym fragmentem I Kor. 7:3-5.
Kalendarzyk, metoda termiczna, śluzowa i inne jako "naturalne metody zachodzenia w ciążę" to jest albo dobry żart, albo szczyt hipokryzji. Mam poczucie humoru i możemy pożartować, ale hipokryzja na poważnie to jest grzech i trudno dyskutować z kimś, kto próbuje odwrócić kota ogonem. Ogólnie widzę, że bez względu na niekonsekwencję i proste pojęcia zawarte w tekście starasz się wyczytać w Biblii to, co Ci pasuje - a właściwie to, podano Ci do wierzenia. Czyli masz już poglądy, do których dopasowujesz treść Pisma.