Najwyraźniej wkładanie rąk oprócz pewnej symboliki ma znaczenie w sferze duchowej:
"Rąk na nikogo pochopnie nie wkładaj, nie bądź też uczestnikiem cudzych grzechów; siebie samego czystym zachowaj" [I Tym. 5:22]
Oryginał:
"Rąk szybko na nikogo nie nakładaj, i nie bądź wspólnikiem grzechów cudzych; siebie samego nieskalanym strzeż" [interlinia]
Wkładanie rąk jest powiązane tutaj z możliwością uczestniczenia w cudzych grzechach oraz skalania się nimi. Stąd zalecenie, by nie wkładać rąk szybko (czyli pochopnie). Sam gest włożenia rąk towarzyszy najczęściej modlitwie lub proroctwu [I Tym. 4:14] w okolicznościach podanych powyżej przez Paulosa.
Jak słusznie zauważył Kubol (którego serdecznie witam na forum), wkładanie rąk jest znane również w kręgach szamańskich i sądząc po efektach, jakie się czasem obserwuje, może być niebezpieczne duchowo - dlatego apostoł zaleca powściągliwość i rozeznanie w tych kwestiach. W kręgach spitrytystycznych i czarnoksięskich (a nawet radiestezyjnych) regułą jest przekazanie "mocy" uczniom właśnie przy włożeniu rąk. Moc jest przekazywana w sposób rzeczywisty, a po włożeniu rąk adept nabywa zdolności tzw. paranormalnych. Traci je po nawróceniu. Ciekawym źródłem w tej dziedzinie są prace dra Kurta Kocha takie jak "ABC okultyzmu".
W wielu środowiskach charyzmatycznych panuje
błędne przekonanie, że to
człowiek przekazuje dar Ducha Świętego poprzez włożenie rąk, sam będąc źródłem i przekaźnikiem "mocy" - ta teoria i praktyka rozpowszechniła się w kręgach związanych z herezją "Późnego Deszczu" (Latter Rain Movement) pod koniec lat 40-tych ubiegłego wieku. Udzielanie Ducha Świętego przez człowieka jako źródło mocy zostało oficjalnie potępione przez denominację zielonoświątkową Assemblies of God w roku 1949 wraz z całą doktryną "Późnego Deszczu".
Dzisiaj w wielu kościołach tzw. "Trzeciej fali" nadal panuje przekonanie, że namaszczeni mężowie Boży są "generatorami mocy" - niestety, jest to forma szamanizmu ubrana w chrześcijańską terminologię. W momencie wkładania rąk pewne duchowe zjawiska mają miejsce "przez wiarę" czyli poprzez duchowe otwarcie się na wpływ osoby wkładającej ręce lub nawet odwrotnie (dlatego wkładanie rąk na opętanych przez osoby nieumocnione może się skończyć poważnymi problemami duchowymi). Taki wpływ mocno osłabia zdolność krytycznego myślenia i zwiększa podatność na duchową sugestię - zauważcie, że najwięcej ludzi tego typu rekrutuje się ze środowisk, gdzie właśnie "nakłada się ręce na wszystko, co się rusza". Widać to na niektórych forach.
Krótko mówiąc, żeby włożyć na kogoś ręce w modlitwie albo pozwolić sobie włożyć ręce przez kogoś, trzeba mieć poznanie od Boga i pokój w Duchu - to nie jest zabawa ani tym bardziej nie powinno być formą wywyższenia lub innego rodzaju sprawienia przyjemności gościnnie usługującemu kaznodziei, jak to się często widuje.
Wkładanie rąk jak i modlitwa powinny się odbywać
w imieniu Jezusa, a to oznacza, że Jezus o tym wie i że się pod tym podpisuje. To z kolei wymaga na nas słuchania Jego głosu na bieżąco i posłuszeństwa Jego woli na bieżąco. Bóg nie wysłuchuje wyłącznie modlitw z nałożeniem rąk - On ma moc zadziałać po każdej modlitwie.