Rafael napisał(a):
[
Co przyniosły te, „namaszczone kazania”, książki, kasety audio? Na pewno dobre samopoczucie, rozrywkę, bo uśmiać się czasami można, wspaniałych, uśmiechniętych i elokwentnych kaznodziei, których wszyscy podziwiają i chcą naśladować, a poza tym podziały, nieszczęścia i łzy w wielu Kościołach, nieustanne fale podziałów wynikających z pychy i osądzenia o brak duchowości i namaszczenia.
”.
.
Jakoś wydaje mi się że o dwóch różnych rodzajach namaszczenia mówicie.To o którym mam nadzieję mówi Seven, to nie jest to,które przynosi rozrywkę,zabawę i kpiny ze Słowa.Ono przynosi pokój,Bożą bojaźń,pokutę itd.
Nie wolno do worka z napisem"namaszczony"wkładać wszystkiego.To cenne namaszczenie jest daleko od pysznych,daleko od"wyluzowanych",spokojnych, dumnych z siebie zborów,daleko od szukania przyjaźni z tym światem,daleko od próżnej sławy a blisko pokory,pokuty,szczerego i głębokiego przebywania przed Panem,życia i chodzenia z Nim,oddania Mu całego swego jestestwa i chęci służenia Mu ponad wszystkie inne chęci i pragnienia.
Jak sądzę"diagnoza" Sevena mówi właśnie o tym że tego drugiego namaszczenia brak a większości z nas to zupełnie nie przeszkadza.By nie płakać, nie pokutować usypiamy się wzajemnie, twierdząc że Sevenopodobni racji nie mają a nam niczego nie brakuje.A wystarczy uczciwie traktować Słowo Boże by widzieć że z tam opisanym chrzescijaństwem to my często poza nazwą niewiele mamy wspólnego.Ale grunt to zachować dobre samopoczucie i nie doznać uszczerbku na naszym dumnym poczuciu swego szczególnego wybraństwa i świętości.Nie chodzi Sevenowi,jak przypuszczam,by dokuczać komukolwiek, ale by pokazać co sam widzi i nad czym ubolewa.Kto wie czy nie przemawia przez niego Boże ubolewanie.