| 
					
						 Myślę że nikomu nie trzeba mówić że krzyż przede wszystkim mówi o śmierci, a określenie „swojego krzyża” mówi o naszej śmierci a nie Jezusa. 
  W tamtych czasach jak ktoś niósł krzyż to wiadomo w jakim celu, nie żeby sobie z nim pochodzić  czy sprawdzić jaki on jest ciężki i jak długo wytrzyma nosząc go. Człowiek który  go niósł był przerażony i sparaliżowany, ale nie  jego ciężarem czy odległością  jaką ma do pokonania,  lecz śmiercią, jaką niebawem umrze. 
 Dziś jest na odwrót, wierzący rozmawiają jaki on jest, dyskutująco z czego on się składa  , opowiadają jaki on jest ciężki, a znałem takich co się chlubili i przechwalali, którego krzyż jest cięższy. 
 Różnica między noszeniem krzyża za czasów Chrystusa a dzisiejszymi jest taka iż, ludzie którzy go nieśli, byli skazańcami i nie mieli wyboru,  czy go wziąć, czy zostawić, oraz czy mam umrzeć na nim, czy nie.  Nie skupiali się na jego ciężarze i czego  jest zbudowany ,lecz myśleli o  śmierci, o śmierci, ponieważ ona, była dla nich wybawieniem, ucieczką od tego wszystkiego , co najgorsze w śmierci krzyżowej. 
 Dlaczego dziś, wielokrotnie mówi się o noszeniu krzyża, kładzie się na to nacisk, poprzez zachęcanie, żeby go nosić (czasami i straszenie) a nie mówi się o najważniejszym jego elemencie, to jest śmierci, która jest wyzwoleniem, uwolnieniem i  zapowiedzią nowego życia.
         Teraz,  czy są to słowa, skierowane do człowieka wierzącego, czy nie wierzącego? 
 Czy człowiek niewierzący został pojednany wraz z Chrystusem w jego śmierci, i czy w takim razie  może mieć udział w zmartwychwstaniu?
 Czy w życiu człowieka  który  przyjął  zbawienie,  śmierć  się  dokonała ? 
 Czy zmartwychwstanie, nowe życie (narodzenie  na nowo) się objawiło ?
 Czy posadzenie w okręgach niebieskich jest też rzeczywistością?
 Jeśli tak , to jaką rolę w życiu człowieka wierzącego, powinien odgrywać krzyż. 
 Skoro wystarczy przez wiarę  przyjąć zbawienie,  które oparte jest wyłącznie na tym co dokonał Chrystus na krzyżu i otrzymujemy cały pakiet Bożych błogosławieństw. Tylko gdzie to wszystko jest?
             Krzyż poprzez objawienie w nim śmierci, bardziej jest potrzebny kościołowi niż ludziom niewierzącym. Jeśli krzyż poprzez śmierć wykona swoje dzieło w nas, to życie, które popłynie z tego dzieła, dokona dzieła wśród niewierzących. 
 Nie ma większego zwiedzenia w kościele jak stwierdzenie, że jeśli przyjąłem zbawianie, to ciało, grzeszna natura we mnie, już nie żyje, i tak długo jak żyje ciało, można zapomnieć o nowo narodzeniu. 
 Tak długo jak nasze życie nie przejdzie przez krzyż,  będziemy żyć w ciele, bez względu na to, co robimy , czy czytamy biblie, chodzimy do kościoła, modlimy się, czy pościmy.  Duch Święty który przychodzi do naszego życia po nawróceniu i objawia się na różne sposoby, ma zazwyczaj  na celu, objawić Bożą miłość, łaskę i wzbudzić w nas wiarę, na tyle, abyśmy mogli pozwolić Jemu (Duchowi Świętemu) przeprowadzić przez krzyż. Celem naszym nie powinno być doskonalenie się w wykorzystaniu darów Ducha Świętego, lecz pozyskanie życia Chrystusa. 
  Dzieło krzyża nie jest  jednorazowe, będzie to następowało wielokrotnie, każda dziedzina naszego życia musi przejść przez krzyż. Nasze rodziny (żony, dzieci) , finanse (praca), znajomi i służba (o ile taka już jest). 
 Paweł wiedział że w krzyżu jest moc, moc która płynie ze zmartwychwstania, moc, która jest wstanie ujarzmić złego a wywyższyć Świętego (Pana naszego) i tylko na tym powinno  być oparte życie wierzącego. 
  Dziś słyszę wielokrotnie że, narodziłem się na nowo ale jeszcze walczę ze starą naturą. Jeśli jakieś dziedziny naszego życia przeszły przez krzyż, i w tym miejscu nastąpiło zmartwychwstanie, to jest uświęcenie, a nie nowe  narodzenie. 
               To przez krzyż przychodzi  do naszego życia uświęcenie, dzieje się to powoli i na tyle, na  ile, pozwolimy aby śmierć przeszła przez nasze życie i będzie trwać tak długo, dopóki Chrystus w pełni w nas nie będzie ukształtowany, (zrodzony). 
 Nowo narodzenie  jak sama nazwa wskazuje, jest to nowe życie , nie ma w tym nic ze starego życia, nowe życie to nie  naprawione stare życie. Nowe życie nie jest dodatkiem do starego życia. 
   Narodzenie następuje kiedy ukształtowany (uświęcony)  jest  cały człowiek, i to, co składa się na jego życie. Nowe życie które narodziło się z Boga jest święte i ono zwyciężyło świat, a jak często można zaobserwować u wierzących (noszący miano nowonarodzonych) jak ponoszą klęskę, wielokrotnie przegrywając z tym który jest pokonany.  
            Tak więc, jeśli cokolwiek  chcemy dostać od Boga, i ma być to trwałe, to nie będzie to dar. To co wieczne i trwałe jest w Chrystusie, a Chrystus jest po drugiej stronie krzyża. Krzyż z kolei to śmierć, tam gdzie śmierć, jest  strata , z kolei ze stratą to różnie bywa , zwłaszcza w dzisiejszym chrześcijaństwie , które zazwyczaj  nastawione jest  wyłącznie na zyski. 
         Może ktoś powie , akurat o to, nie masz co się czepiać, bo nawet  uczniowie Jezusa nie poszli za nim bezinteresownie (Mat.19,27), tak to prawda, nikt za Nim nie idzie bez interesownie. 
					
  
						
					 |