marius napisał(a):
Pozostając w temacie grzechu przeciwko Duchowi Św. chciałbym zwrócić uwagę na prostą zależność:
a) wszyscy narodzili się w grzechu,
b) wszyscy urodzili się potępieni
c) wszyscy urodzili się, by umrzeć w grzechu
d) wszyscy są w niewoli grzechu
e) uwierzenie w Syna jest jedynym sposobem na bycie uwolnionym od grzechu
f) nie uwierzenie w Syna jest jedynym grzechem powodującym, że giniemy.
Nie wiem, czy nie komplikujesz w ten sposób zagadnienia, bo przynajmniej 2 z podanych przez Ciebie punktów (dokładnie punkty "b" i "f") są dyskusyjne. Pominę w tym momencie punkt "b" i przejdę do "f". Myślę, że dobrą ilustracją jest Księga Żywota. Giną wszyscy ci, którzy nie zostaną do niej wpisani [Obj. 20:15] oraz wszyscy ci, którzy zostali z niej wymazani [Obj. 3:5]. Czyli mamy tutaj dwie grupy ludzi, a nie jedną.
marius napisał(a):
Nigdy, a mówię to z całym przekonaniem, przymierze oparte na prawie i zawarte pomiędzy świętym Bogiem a grzesznym człowiekiem, nie może zostać dotrzymane przez człowieka.
Pisałem już o tym, że Stare Przymierze miało prowadzić do Mesjasza, a jego fundamentem były 2 przykazania. Stare Przymierze zostało zawarte między Bogiem a Izraelem według ciała. Było również elementem zbawczego planu dla całej ludzkości. Poza tym, przymierze jest umową, a prawo jest ważnym elementem tej umowy. Domyślam się, do czego zmierzasz - ponieważ człowiek sam z siebie nie może przymierza dotrzymać, to nie może go również zerwać. A jednak ojcowie zerwali przymierze zawarte na Synaju [Jer. 31:32]. Nowe Przymierze jest związane z przyjęciem Ducha Świętego, który umożliwia trwanie w przymierzu. A mimo to, Ducha można gasić, zasmucać, znieważać i wreszcie krew przymierza podeptać. W NT jest zbyt wiele ostrzeżeń skierowanych do odrodzonych ludzi przed odpadnięciem od Boga, wypadnięciem z łaski, uśmierceniem duszy, odcięciem, uschnięciem czy potępieniem, żeby utrzymywać, że Duch Święty będzie "na siłę" zachowywał w przymierzu tych, którzy wybierają życie w świadomym grzechu.
marius napisał(a):
Nowe przymierze musi być zatem jakościowo inne. Ty zakładasz, że może ono zostać złamane przez niewierność pojedynczego człowieka (wobec niego samego, oczywiście). Ale w takim razie byłoby ono mniej doskonałe niż stare przymierze. Aby być bardziej skuteczne, nowe przymierze musi być lepsze. Dlatego właśnie nowe przymierze odnosi się nie do starego, ale nowego stworzenia.
Nowe Przymierze jest lepsze dlatego, że zostało zawarte w oparciu o lepsze obietnice [Hebr. 8:6]. Rzeczywiście, obietnice zawarte w Jer. 31:31-34 i powtórzone w Hebr. 8:8-13 są lepsze od tych, które padły na Synaju. Nie ma jednak wśród nich takiej obietnicy, że osoby, które weszły w to przymierze, nie mają możliwości go zerwać. Bóg obiecał, że nie wspomni grzechów tych osób, które są w przymierzu [Hebr. 8:12], ponieważ na tym polega to przymierze [Hebr. 8:10]. Nowe stworzenie odbywa się w sferze duchowej, ale my wciąż pozostajemy w skażonych ciałach, w których działa "zakon grzechu" [Rzym. 7:14-24]. Wprawdzie "zakon Ducha" uwolnił nas od jego mocy [Rzym. 8:2], ale to my decydujemy, czy chcemy żyć według Ducha, czy według ciała [Rzym. 8:4-5]. Nasze decyzje pociągają za sobą określone skutki, które mogą w najgorszym przypadku oznaczać duchową śmierć [Rzym. 8:13]
marius napisał(a):
Wspomniałeś o pomocy Ducha, który nie czyni tego za nas („nie został nam dany, aby działać za nas, tylko żeby nam pomagać i wspierać nas w niemocy naszej”). Po pierwsze, kontekst z Listu do Rzymian 8:26 mówi o wspieraniu nas przez Ducha w modlitwie, ale nie jest to tak istotne. Ważniejsze jest to, że tym, co ma wartość przez Bogiem jest dzieło Ducha, a nie nas. Oczywiście, że odbywa się poprzez nasze współdziałanie z Duchem, uleganie mu i podążanie za Jego kierowaniem. Myślę, że rozumiesz mnie, że nie chodzi tu jedynie o przestawienie akcentu. To, na ile podążamy za Duchem idzie na nasze konto, nie Jego. Tym samym, jest to nasza odpowiedzialność, lecz Jego dzieło.
Jesteśmy zatem odpowiedzialni za współpracę z Duchem Świętym. Pełna zgoda. Duch Święty będzie wykonywał swoje dzieło w nas na tyle, na ile my Mu pozwolimy. Dlatego mamy Go nie gasić i nie zasmucać. Powinniśmy również dawać się napełniać Duchem [Ef. 5:18 interlinia]. Dlatego właśnie Duch Święty mówi: "Nie zatwardzajcie serc waszych" [Hebr. 3:7-8]. Zatwardzanie serc na działanie Ducha może spowodować odpadnięcie serca od Boga żywego [Hebr. 4:12-13]. Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa
jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku [Hebr. 4:14].
marius napisał(a):
Załóżmy, że Bóg dokonał jedynie prawnego odkupienia grzeszników, zawarł z nimi przymierze, obwarowane zastrzeżeniem, że w przypadku jego niedotrzymania przez któregokolwiek z nich, On również odstąpi od przymierze z tym człowiekiem. Czy byłoby to rzeczywiście Nowe Przymierze, które jest o tyleż lepsze i doskonalsze od Starego, a o którym czytamy w Liście do Hebrajczyków? Czy jedyna różnica ma polegać na tym, że Bóg przydał ludziom „do pomocy” Ducha? Jest w rzeczywistości inaczej.
Przymierze z definicji jest umową prawną, a strony są wolne w jego zawarciu i w odstąpieniu od niego. Inaczej nie mielibyśmy do czynienia z przymierzem, tylko z transformacją jednej ze stron w bezwolną osobę, która musi dotrzymywać przymierza, ponieważ nie ma innej opcji.
marius napisał(a):
Po pierwsze, odkupienie dokonane przez Chrystusa skutkuje tym, że wszystkie grzechy zostały nie tylko doskonale przebaczone, ale i wymazane. Zadałem Ci kilkakrotnie pytanie, w jaki sposób Bóg mógłby potępić na wieki swe dziecko za grzech, o którym powiedział, że nigdy nie wspomni i nie przywoła go. Oczywiście, nie oznacza to bynajmniej, że Bóg nie będzie sądził wierzących za uczynki dokonane w ciele. Będzie, ale nie będzie to sąd, który skutkuje wiecznością. Kwestia ich wiecznego życia, bądź wiecznego potępienia została już rozstrzygnięta z chwilą, gdy stali się przez wiarę zrodzeni jako synowie Boży. Jako tacy są w Chrystusie częścią nowego stworzenia. To właśnie stanowi istotny aspekt zbawienia przez życie Chrystusa. O obu aspektach zbawienia, prawnym i organicznym, mówi Rzym 5:10.
Po pierwsze, w momencie przyjęcia odkupienia przez wiarę zostajemy wpisani do księgi żywota, lecz możemy zostać z niej wymazani [Obj. 3:5]. Idea usprawieliwienia jest związana z przykryciem [zasłonięciem] grzechów krwią ofiarną przed sprawiedliwym Bogiem, ale nie jest związana z jakimś "unicestwieniem" grzechów. One zostały kiedyś popełnione i to się "nie odstanie" - dzięki krwi ofiarnej Bóg ich nam nie liczy, odnosząc się do nich pobłażliwie [Rzym. 3:24-25]. "Zgładzenie grzechów" w Liście do Hebrajczyków jest tłumaczone różnie (oddzielenie, obmycie, zdjęcie, uwolnienie) i oznacza stałe oddzielenie od winy tych, którzy trwają w przymierzu. Nawet wymazanie listu dłużnego nie polega na jego unicestwieniu, tylko na przybiciu go do krzyża [Kol. 2:14]. Bóg nigdy nie wspomni grzechów ludzi, którzy pozostają z Nim w przymierzu, gdyż na tym polega to przymierze [Hebr. 8:10-12]. Dlatego mamy w NT takie sformułowania jak "jeśli tylko zachowamy ufność" [Hebr. 3:14], "o ile wytrwasz w dobroci" [Rzym. 11:22], "jeśli odrzucimy, i On nas odrzuci" [II Tym. 2:12] czy "kto nie trwa we mnie, zostaje wyrzucony precz" [Jan 15:6] itd.
Otrzymanie życia wiecznego nie oznacza, że nie można się go wyrzec i odpaść od Boga, dopóki jesteśmy w tym ciele. Cytowałem już tak dużą ilość fragmentów ostrzegających przed takim odpoadnięciem, że nie ma sensu przywoływac ich po raz kolejny. Gdyby Kwestia wiecznego życia/potępienia rozstrzygała się z chwila naszego nawrócenia, to wszelkie ostrzeżenia w stosunku do odrodzonych, a dotyczące odpadnięcia od Boga, wypadnięcia z łaski, duchowej śmierci, utraty zbawienia itd. byłyby nonsensem. Owszem, bycie w Chrystusie zapewnia wolność od potępienia [Rzym. 8:1], ale jak widać na przykładzie Galacjan, można odłączyć się od Chrystusa i wypaść z łaski [Gal. 5:4]. Paweł gotów był się modlić o odłączenie od Chrystusa za swoich braci według ciała [9:3], które to odłączenie jest związane z wymazaniem z księgi żywota [II Mojż. 32:32].
Nie słyszałem o czymś takim jak "organiczny aspekt zbawienia". Można by o nim mówić, gdybyśmy w momencie przyjęcie zbawienia przez wiarę doznawali całkowitej przemiany ducha, duszy i ciała, wchodząc od razu do nieba. Ale tak się nie dzieje. Ponieważ jesteśmy w skażonym ciele, musimy "zwyciężyć" czyli do aż końca zachować wiarę, aby otrzymać wieniec zwycięstwa [II Tym. 4:7-8]
Rzym. 5:10 rozumiem wprost: "będąc pojednani, dostąpimy zbawienia". Paweł wie, że już jest zbawiony [Ef. 2:8], ale stan pojednania z Bogiem musi utrzymać, aby dostąpić zbawienia w sensie przyszłym, kiedy już będzie w nowym ciele, pozbawionym cielesności. Dlatego apostołowie piszą o zbawieniu jako darze już otrzymanym i posiadanym "na dziś", a jednocześnie jako stanie przyszłym [Jak. 1:21; I Piotra 2:2; II Piotra 1:11], którego nic nie będzie w stanie już zmienić, ponieważ będzie to stan "organiczny" (brak cielesności w nowych ciałach).
Cytuj:
W Ew. wg Jana 16:9, Pan powiedział, że Duch przekona świat o grzechu, „ponieważ nie wierzą we Mnie”. Widzimy, że jedynym grzechem powodującym, że ludzie giną, jest nie uwierzenie w Syna [3:16]. Grzechem tutaj jest niegodzenie się na bycie przeniesionym z Adama w Chrystusa. Jeśli ludzie chcą pozostać w Adamie, oznacza to, że chcą pozostawać w starej sferze i nie chcą się przenieść do nowej, którą jest Chrystus. Nie muszą popełniać grzechu, aby zginąć. Jeśli po prostu nie uwierzą w Pana Jezusa, to już kwalifikują się do tego, by zginąć. Nie muszą okraść sąsiada, oszukać swej żony czy okłamać rodziców. Mogą być ludźmi o wysokim standardzie moralnym, jeśli jednak nie uwierzą w Pana, to ich przeznaczeniem jest zginąć. Jedyną drogą ucieczki z ich grzesznej sytuacji jest uwierzenie w Pana, a jedynym grzechem, który kwalifikuje ich do potępienia, jest nie uwierzenie w Niego. To właśnie jest grzech przeciwko Duchowi, uniemożliwiający upamiętanie grzesznika i przeniesienie ze sfery Adama w sferę Chrystusa.
Ludzie giną, ponieważ umierają duchowo popełniając własne grzechy [Rzym. 7:9-11]. Dlatego umierają przez własne upadki i grzechy [Ef. 2:1]. Skłonność do popełniania grzechów dziedziczą po Adamie, ale Bóg jest sprawiedliwy i nie sądzi nikogo za grzech kogoś innego [Ez. 18:20], tylko każdemu wkłada na głowę jego własne występki [Ez. 9:10]. Ponieważ każdy kiedyś popełnia pierwszy grzech, w tym momencie umiera duchowo i potrzebuje zbawienia od sprawiedliwej kary. Jeśli się nie upamięta, to znajduje się w stanie potępienia i gniew Boży ciąży na nim [Jan 3:36]. Moim zdaniem z Pisma wynika, że grzech przeciwko Duchowi Świętemu to jest czyn świadomie popełniony - w przypadku osób nieodrodzonych [jak faryzeusze] jest to odmowa upamiętania przy całej świadomości, kim jest Jezus i co uczynił, natomiast w przypadku ludzi odrodzonych jest to trwanie w świadomym grzechu i zatwardzenie serca do tego stopnia, że wierzący człowiek odpada od Boga. Taka interpretacja zgadza się zarówno z Mat. 12:31-32,41-42 jak i z I Jana 5:16-17]. Istnieje możliwość czynnego popełnienia (zarówno przez nieodrodzonych, jak i przez odrodzonych) takiego grzechu, który uniemożliwia upamiętanie i skutkuje duchowa śmiercia czyli potępieniem.
marius napisał(a):
Napisałeś poprzednio:
Cytuj:
Adresatami bezpośrednimi mów Jezusa byli faryzeusze, do których Pan zastosował w tym momencie pewne ogólne zasady, o których mówi w Mat. 12:30-33,35-37; Łuk. 12:8-10 i Mar. 3:28-29. Ogólne zasady stosują się do wszystkich synów ludzkich [Mar. 3:28], do każdego [Łuk. 12:10], do ludzi [Mat. 12:31,36], do kogokolwiek [Mat. 12:32]. Czyli grzech, który może popełnić każdy człowiek, został w tym momencie popełniony przez faryzeuszy. Problem polega na tym, co to jest bluźnierstwo przeciwko Duchowi, w jaki sposób popełnili je faryzeusze i czy człowiek odrodzony może popełnić coś podobnego (nawet, jeśli nie zostanie to identycznie określone).
Niezwykle istotne w hermeneutyce jest określenie adresatów przekazu. Zgadzamy się, że powyzszych fragmentach słowa Pana zostały wypowiedziane do faryzeuszy. Oczywiście byłoby nonsensem przyjmować, że jedynymi adresatami tegoż ponadczasowego przekazu Ewangelii są jedynie faryzeusze. Ale z drugiej strony, czy rzeczywiście wszystkich dotyczy ta przestroga? Czytająć Ewangelie łatwo można zwrócić uwagę na to, że Chrystus dokonywał rozróżnienia adresatów i pod tym kontem różnicował swój przekaz. Widać to choćby na przykładzie przypowieści, których interpretacja przeznaczona była dla uczniów. Słowa Pana kierowane do uczniów mówią o czymś innym, niz słowa kierowane do faryzeuszy. Po prostu te dwie grupy słuchaczy posiadają inne odmienne pozycje.
Kontekst pokazuje, czy dana wypowiedź Jezusa była skierowana do faryzeuszy, do uczniów, czy do ludu. Pewne fragmenty (jak ten omawiany) same w sobie pokazują, że ogólna zasada odnoszona do wszystkich ludzi, co Jezus wyraźnie podkreśla i o czym napisałem, została w tym momencie zastosowana do faryzeuszy, którzy również są "synami ludzkimi". W samym tekście mamy jasne i wyraźne określenie, kogo dotyczy zasada i do kogo jest w dmnym momencie zastosowana. Tutaj zdania nie zmieniam, bo nie mam powodu. Natomiast zgadzam się jak najbardziej, że określenie adresatów przekazu jest bardzo ważne. Niektóre wypowiedzi dotyczące wyłącznie zakonu i skierowane wyłącznie do faryzeuszy zostały odczytane przez Kościół w taki sposób, że dały furtkę do rozwodów [Mat. 19:1-12]. Ale to jest temat omawiany w innym wątku.
marius napisał(a):
Tym samym, nie są w stanie popełnić tego rodzaju grzechu, który nie zostałby wybaczony. Co rzecz jasna nie oznacza, że nie poniosą, zgodnie z Listem do Hebrajczyków, należnej kary. Nie jest to jednak kara wiecznego potępienia.
Mariusie, zaklinanie rzeczywistości nie prowadzi do jej zmiany. Zaklinanie tekstu również go nie zmieni. Pozwól, że kloejny raz zacytuję fragment z Hebrajczyków:
"Bo
jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko
straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników" [Hebr. 10:26-27]
Jakiż to jest sąd i jakiż to jest ogień, który będzie trawił przeciwników Boga, ale nie jest związany z karą wiecznego potępienia? Jeśli nie ma już dla nas ofiary za grzechy, to jaka krew może nasze grzechy zasłonić przes wzrokiem sprawiedliwego Boga?
Nie bardzo rozumiem, jak można patrzeć na tekst mówiący o groźbie sądu i ognia wiecznego potępienia dla "nas, jeśli rozmyślnie grzeszymy" i twierdzić, że nie dotyczy on kary wiecznego potępienia.