www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N lip 13, 2025 2:03 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 136 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 10  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 30, 2006 8:42 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Już chyba nie doczekamy się przywrócenia zaginionych postów w tym wątku. A szkoda, gdyż, jak mi się wydało zarysowywało się coraz większe zbliżenie stanowisk. Niestety nie za bardzo pamiętam swój ostatni post, aby móc go odtworzyć. Utkwiło mi w pamięci natomiast to, że dyskutowaliśmy o Nowym Przymierzu, o tym kto je zawarł, kto jest stroną, a kto beneficjentem.

Smok Wawelski napisał(a):
Istota przymierza polega na tym, że jego beneficjentem jest ten, kto w nim trwa i kto go dotrzymuje. Przeczytałem w Biblii, że Bóg ze swojej strony nie złamie Nowego Przymierza [Hebr. 8:12], ale nigdzie nie przeczytałem, że człowiek nie jest w stanie tego przymierza złamać a nawet wiele tekstów ostrzega przed skutkami jego złamania i mówi o ludziach, którzy juz to uczylili. Tu nie chodzi o warunkowość odpuszczenia grzechów w ramach przymierza, tylko o trwanie lub nie trwanie w przymierzu.


To oczywiście fragment z Twego starszego postu, ale wybrałem go, aby się na czymś oprzeć.

Pierwsza uwaga natury ogólnej - istotą przymierza jest to, że strony, a nie beneficjenci, dochowują jego warunków.
Uwaga druga - piszesz o złamaniu przymierza przez pojedyńczego człowieka, a ja chciałbym Ci zadać pytanie: czy jest możliwe, aby człowiek wiernie zachował przymierze z Bogiem? Proszę zastanów się nad odpowiedzią. Każda posiada daleko idące konsekwencje.
Napisałeś, że Bóg zerwał przymierze z Izraelem z powodu wcześniejszego złamania go przez ich. To niezwykle ważne stwierdzenie. Jego logiczną konsekwencją musi być wniosek, że Bóg zawarł przymierze z całym narodem. To naród Izraela był stroną przymierza, a nie pojedyńczy ludzie. Ta sama zasada musi być powtórzona wobec Nowego Przymierza, tj. Bóg nie zawiera wielu indywidualnych przymierzy z każdym poszczególnym nowotestamentowym wierzącym.

Izrael nie dochował wierności przymierzu jako całośc, a nie suma pojedyńczych jednostek. Powiedzenie, że przyczyną niedotrzymania przymierza była niewierność, jest nieprecyzyjne. Zasadniczą przyczyną była niemożność wypełnienia wymogów Zakonu, który stanowił obwarowanie przymierza. Izrael nie mógł zachować przymierza z powodu skażonej natury upadłego człowieka.
W moim przekonaniu żaden człowiek pozostający w sferze Adama nie jest w stanie zachować przymierza z Bogiem. I tu dochodzimy do kluczowej kwestii. Aby uzyskać lud, który będzie trwał w przymierzu, Bóg musiał położyć mu kres, tj. uśmiercić na krzyżu i powołać do życia w zmartwychwstaniu. Dokonał tego w Chrystusie.

Nie wiem, czy się zgodzisz ze mną, ale tak, jak w przypadku Bożego testamentu, Chrystus jest zarówno testatorem, jak i jego wykonawcą. W przypadku ofiarowania - jest On zarówno ołtarzem, ofiarą, a nawet kapłanem składającym ofiarowanie Bogu. W kwestii przymierza jest On zarówno pośrednikiem ale i stroną przymierza. Jako człowiek, Chrystus zawarł przymierze z Bogiem jako prawdziwy Izrael. Tylko taka osoba, będąca jednocześnie i Bogiem, i człowiekiem, mogła zawrzeć doskonałe przymierze, które jest przymierzem wiecznym. Jeśli dziś możemy radować się Nowym Przymierzem, to tylko dlatego, że On zawarł je dla nas w Sobie. Każde inne przymierze zawarte między Bogiem a człowiekiem nie ma podstawy, aby mogło być zachowane przez człowieka.
Nowe Przymierze wszczepia Boże prawa w umysł człowieka i wypisuje je na jego sercu [Hbr 8:10]. Innymi słowy, w nowym przymierzu to Bóg (a nie Zakon) stawia nam wymagania, i to Bóg także uzdalnia nas do tego, abyśmy wykonywali Jego wolę. Nowe przymierze jest przymierzem, w którym Bóg daje nam życie i moc do czynienia dobrze zgodnie z Jego zamiarem.

Jak zostało juz wspomniane w oparciu o Jer 31:31 i Hbr 8:10-12 Bóg nie zawiera nowego przymierza z nikim innym, jak z domem Izraela i domem Judy. W świetle Pisma wiemy, że Bóg nigdy nie zawarł przymierza z poganami. Bóg nie zawarł także przymierza z kościołem. Zasada jest tu taka sama, jak przy zawarciu przymierza z Abrahamem. Bóg nie zawarł przymierza z nami, lecz z Abrahamem. W ten sam sposób jednak, w jaki Abraham został usprawiedliwiony przez wiarę, my także możemy zostać usprawiedliwieni przez wiarę. Podobnie dzięki temu, że Pan przelał Swoją krew, dzisiaj możemy radować się nowym przymierzem, jako ci, którzy zostali umieszczeni pod tym nowym przymierzem, obiecanym przez Boga Izraelowi.
Chrystus przelał Swoją krew nie tylko dla naszego odkupienia, lecz także dla ustanowienia nowego przymierza. Odkupienie jest zaledwie sposobem do osiągnięcia celu. Odkupienie wiąże się ściśle z ustanowieniem nowego przymierza, ponieważ gdyby nie został rozwiązany problem grzechu, nie mogłoby na nas zstąpić błogosławieństwo nowego przymierza. Krew Pana rozwiązała nie tylko problem grzechu, lecz także ustanowiła nowe przymierze.

Przepraszam za takie dłuższe rozwinięcie zagadnienie nowego przymierza i roli, jaką odegrała krew Pana, ale zmierzam do poruszonych w poprzednich postach wersetów z Listu do Hebrajczyków. Mam nadzieję, że niebawem uda mi się to uczynić.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 30, 2006 10:44 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
marius napisał(a):
Pierwsza uwaga natury ogólnej - istotą przymierza jest to, że strony, a nie beneficjenci, dochowują jego warunków.

To przy założeniu, że mówimy o przymierzu rozumianym współcześnie. Bóg wychodził w stosunku do człowieka z inicjatywą przymierza między suwerenem a wasalem. Przymierza te charakteryzowały się tym, że to suweren proponował przymierze wasalowi. Wasal był zarówno stroną jak i beneficjentem przymierza. Piszę w wielkim skrócie, oczywiście. Jeśli wasal dochowywał przymierza jako strona, wtedy był jego beneficjentem czyli czerpał korzyści z umowy zapisanej w ramach przymierza.

marius napisał(a):
Uwaga druga - piszesz o złamaniu przymierza przez pojedyńczego człowieka, a ja chciałbym Ci zadać pytanie: czy jest możliwe, aby człowiek wiernie zachował przymierze z Bogiem? Proszę zastanów się nad odpowiedzią. Każda posiada daleko idące konsekwencje.

Człowiek sam z siebie nie jest w stanie zachowac przymierza z Bogiem, ale też Duch Święty nie został nam dany, aby działać za nas, tylko żeby nam pomagać i wspierać nas w niemocy naszej [Rzym. 8:26]. Od nas zależy, czy zechcemy z Nim współpracować, czy zatwardzimy nasze serca. Stąd ostrzeżenie ze strony Ducha, żebyśmy serc nie zatwardzali [Hebr. 3:7].

marius napisał(a):
Napisałeś, że Bóg zerwał przymierze z Izraelem z powodu wcześniejszego złamania go przez ich. To niezwykle ważne stwierdzenie. Jego logiczną konsekwencją musi być wniosek, że Bóg zawarł przymierze z całym narodem. To naród Izraela był stroną przymierza, a nie pojedyńczy ludzie.

Zwróć uwagę na fakt, że Stare Przymierze zostało zawarte z Izraelem według ciała czyli z narodem według ciała. Dlatego tylko i wyłącznie naród Żydowski według ciała był stroną tego przymierza. To prawda.

marius napisał(a):
Ta sama zasada musi być powtórzona wobec Nowego Przymierza, tj. Bóg nie zawiera wielu indywidualnych przymierzy z każdym poszczególnym nowotestamentowym wierzącym.

Nie musi. Nowe Przymierze zostało zawarte z tzw. "prawdziwym Izraelem", czyli ze wszystkimi dziećmi obietnicy pochodzącymi z domu Izraela i z domu Judy, aczkolwiek nie wszyscy, którzy pochodzą z Izraela, są Izraelem w sensie dzieci Bożych [Rzym. 9:6-8]. Obok prawdziwych (obrzezanych na sercu) Izraelitów do przymierza zostali włączeni poganie o obrzezanych sercach [Ef. 2:11-22]. Poganie nie są narodem, a każdy z nas wchodząc w przymierze z Bogiem doświadcza tego, co umowa przewiduje, a co zostało napisane w Jer. 31:31-14 i Hebr. 8:8-13. Dlatego jak pisałem, stroną przymierza jest pewna zbiorowość odrodzonych ludzi, złożona z jednostek. Podobnie jak Kościół jako Oblubienica jest Ciałem złożonym z pojedynczych członków. Każdy z nas należy do Oblubienicy, choć nikt z nas z osobna nie jest Oblubienicą.

marius napisał(a):
Izrael nie dochował wierności przymierzu jako całośc, a nie suma pojedyńczych jednostek. Powiedzenie, że przyczyną niedotrzymania przymierza była niewierność, jest nieprecyzyjne. Zasadniczą przyczyną była niemożność wypełnienia wymogów Zakonu, który stanowił obwarowanie przymierza. Izrael nie mógł zachować przymierza z powodu skażonej natury upadłego człowieka.

Izrael nie był wierny Bogu i Bóg miał o to pretensje do Izraela. Gdy nawracali się do Boga, On im odpuszczał. Ostrzegał, posyłając proroków. Gdyby Bóg zawarł przymierze, którego nikt nie może dotrzymać, wtedy oszukałby drugą stronę przymierza. Skażona natura została wzięta pod uwagę i stąd system ofiarniczy, który był dobry i skuteczny jako element szerszego planu. Celem zakonu było poznanie grzechu [Rzym. 3:20] i przyprowadzenie Izraela do Mesjasza [Gal. 3:24]. Ale już w ST czytamy, że sprawiedliwy z wiary żyć będzie [Hab. 2:4], a Bóg poczytuje wiarę ku usprawiedliwieniu [I Mojż. 15:6]. Zgoda, że ofiary ST nie mogły zmienić człowieka wewnętrznie i zgładzić grzechów [Hebr. 9:12-14]. Jednak byli w ST ludzie, którzy podobali się Bogu i takie otrzymali od Niego świadectwo [Hebr. 11].

marius napisał(a):
W moim przekonaniu żaden człowiek pozostający w sferze Adama nie jest w stanie zachować przymierza z Bogiem. I tu dochodzimy do kluczowej kwestii. Aby uzyskać lud, który będzie trwał w przymierzu, Bóg musiał położyć mu kres, tj. uśmiercić na krzyżu i powołać do życia w zmartwychwstaniu. Dokonał tego w Chrystusie.

Nie widzę takiego tekstu Pisma, który potwierdzałby tezę, że uśmiercenie starego człowieka na krzyżu stanowi GWARANCJĘ, że odrodzony człowiek wytrwa w przymierzu nawet jako część zbiorowości. Jezus zadaje nawet retoryczne pytanie: "Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" [Łuk. 18:8]. Ilość ostrzeżeń NT przed odpadnięciem od wiary wskazuje raczej, że taka gwarancja nie istnieje, natomiast liczy się współpraca z Tyn, który jako jedyny może nas ustrzec od upadku i stawic nieskalanych przed obliczem swojej chwały [Judy 24].

marius napisał(a):
Nie wiem, czy się zgodzisz ze mną, ale tak, jak w przypadku Bożego testamentu, Chrystus jest zarówno testatorem, jak i jego wykonawcą. W przypadku ofiarowania - jest On zarówno ołtarzem, ofiarą, a nawet kapłanem składającym ofiarowanie Bogu. W kwestii przymierza jest On zarówno pośrednikiem ale i stroną przymierza. Jako człowiek, Chrystus zawarł przymierze z Bogiem jako prawdziwy Izrael. Tylko taka osoba, będąca jednocześnie i Bogiem, i człowiekiem, mogła zawrzeć doskonałe przymierze, które jest przymierzem wiecznym. Jeśli dziś możemy radować się Nowym Przymierzem, to tylko dlatego, że On zawarł je dla nas w Sobie. Każde inne przymierze zawarte między Bogiem a człowiekiem nie ma podstawy, aby mogło być zachowane przez człowieka.

Nie zgadzam się. Po pierwsze, nie istnieje coś takiego jako "Boży testament". "Diatheke" to jest przymierze, a określenie "testament" jest wynikiem błędu w tłumaczeniu łacińskim, powielonym na języki nowożytne. Dlatego nie ma ani testatora, ani wykonawcy testamentu. Po drugie, Chrystus nie może byc jednocześnie pośrednikiem, stroną i ofiarą pieczętującą przymierze. To jest z definicji niemożliwe. Jego podwójna natura gwarantuje doskonałe pośrednictwo między Bogiem a człowiekiem. Jego niewinnie wylana krew gwarantuje doskonałość ofiary, wprowadzającej przymierze w życie. Natomiast stroną Nowego Przymierza z Bogiem jest Izrael w sensie dzieci obietnicy. Gdyby Jezus miał być stroną przymierza, musiałby być tylko człowiekiem, zostać wasalem Ojca i beneficjentem przymierza, które musiałby zachowywać. A tak przecież nie jest. Chrystus nie jest prawdziwym Izraelem, tylko Mesjaszem Izraela. Natomiast prawda jest, że ofiarował samego siebie i wstawia się za nami, dlatego jest arcykapłanem [Hebr. 7:23-27].

marius napisał(a):
Nowe Przymierze wszczepia Boże prawa w umysł człowieka i wypisuje je na jego sercu [Hbr 8:10]. Innymi słowy, w nowym przymierzu to Bóg (a nie Zakon) stawia nam wymagania, i to Bóg także uzdalnia nas do tego, abyśmy wykonywali Jego wolę. Nowe przymierze jest przymierzem, w którym Bóg daje nam życie i moc do czynienia dobrze zgodnie z Jego zamiarem.

To wszystko prawda, ale moc do czynienia dobra i życia według woli Bożej jest nam dana po to, byśmy z niej korzystali. Od nas zależy, czy będziemy to czynić, czy wybierzemy życie według ciała:

"Tak więc, bracia, jesteśmy dłużnikami nie ciała, aby żyć według ciała. Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie" [Rzym. 8:12-13]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 30, 2006 11:50 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Smok Wawelski napisał(a):
marius napisał(a):
Ta sama zasada musi być powtórzona wobec Nowego Przymierza, tj. Bóg nie zawiera wielu indywidualnych przymierzy z każdym poszczególnym nowotestamentowym wierzącym.

Nie musi. Nowe Przymierze zostało zawarte z tzw. "prawdziwym Izraelem", czyli ze wszystkimi dziećmi obietnicy pochodzącymi z domu Izraela i z domu Judy, aczkolwiek nie wszyscy, którzy pochodzą z Izraela, są Izraelem w sensie dzieci Bożych [Rzym. 9:6-8]. Obok prawdziwych (obrzezanych na sercu) Izraelitów do przymierza zostali włączeni poganie o obrzezanych sercach [Ef. 2:11-22].


Co to znaczy nie musi! Jest albo tak, albo inaczej.
Musisz się zdecydować o czym czytasz w Biblii. Albo Bóg zawarł jedno nowe przymierze, albo wiele. Albo z narodem, albo z jednostkami.
Jeśli zawarcie przymierza poprzedza włączenie wierzących z pogan, a poprzedza, to jest jasne, że Bóg postanowił zawrzeć przymierze z Izraelem, według ciała [Rzym 9:4-5]. To, że wierzący z pogan pozostają pod nowym przymierzem, to inna kwestia. Jest to niestety spory błąd, polegający na tym, że wierzący z narodów przywłaszczają sobie godność i miano Izraela, twierdząc, że są duchową częścią Narodu Wybranego. Wierzący z pogan nie są stroną, ale beneficjentem przymierza. Strona przymierza a beneficjent to niekoniecznie, te same podmioty.

Mylisz się również, pisząc o zasadzie przymierza. W sposób nieuzasadniony wprowadzasz szczegóły odnosząces się do epoki charakterystycznej dla wieków średnich w kulturze europejskiej. Było właśnie odwrotnie, to feudalny wasal zwracał się do suwerena z prośbą o przymierze. Biblia natomiast mówi, że stroną inicjatywną w zawarciu przymierza jest Bóg, a nie człowiek.
To tyle na dobranoc


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt gru 01, 2006 11:33 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
marius napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
marius napisał(a):
Ta sama zasada musi być powtórzona wobec Nowego Przymierza, tj. Bóg nie zawiera wielu indywidualnych przymierzy z każdym poszczególnym nowotestamentowym wierzącym.

Nie musi. Nowe Przymierze zostało zawarte z tzw. "prawdziwym Izraelem", czyli ze wszystkimi dziećmi obietnicy pochodzącymi z domu Izraela i z domu Judy, aczkolwiek nie wszyscy, którzy pochodzą z Izraela, są Izraelem w sensie dzieci Bożych [Rzym. 9:6-8]. Obok prawdziwych (obrzezanych na sercu) Izraelitów do przymierza zostali włączeni poganie o obrzezanych sercach [Ef. 2:11-22].

Co to znaczy nie musi! Jest albo tak, albo inaczej.
Musisz się zdecydować o czym czytasz w Biblii.

Piszesz, że ta sama zasada musi być powtórzona wobec nowego przymierza. Napisałem, że nie musi byc powtórzona, ponieważ Izrael, który wszedł w Nowe Przymierze, to jest tzw. "prawdziwy Izrael" czyli ci potomkowie Abrahama, Izaaka i Jakuba, którzy mają obrzezane serca. Bo nie wszyscy, którzy wywodzą sie z Izraela, są Izraelem. Przymierze zostało zawarte z domem Izraela i domem Judy, ale cały dom Izraela i cały dom Judy (według ciała) wejdzie w nie dopiero w czasach ostatecznych. Na razie plan Boży zakładał zatwardzenie serc części Izraela, aby poganie mogli w pełni wejść [Rzym. 11:25].

marius napisał(a):
Albo Bóg zawarł jedno nowe przymierze, albo wiele. Albo z narodem, albo z jednostkami.

Bóg zawarł jedno nowe przymierze, do którego zaprasza wszystkich, którzy uwierzą. W ten sposób powiększa się izraelska wspólnota narodów obiecana Jakubowi w I Mojż. 28:3, czyli kahal gojim.

marius napisał(a):
Jeśli zawarcie przymierza poprzedza włączenie wierzących z pogan, a poprzedza, to jest jasne, że Bóg postanowił zawrzeć przymierze z Izraelem, według ciała [Rzym 9:4-5]. To, że wierzący z pogan pozostają pod nowym przymierzem, to inna kwestia. Jest to niestety spory błąd, polegający na tym, że wierzący z narodów przywłaszczają sobie godność i miano Izraela, twierdząc, że są duchową częścią Narodu Wybranego. Wierzący z pogan nie są stroną, ale beneficjentem przymierza. Strona przymierza a beneficjent to niekoniecznie, te same podmioty.

Wierzący z pogan zostali współobywatelami świętych i domownikami Boga [Ef. 2:19]. Dawniej byli obcy przymierzom i dalecy od społeczności izraelskiej, a teraz są bliscy przez krew Mesjasza [Ef. 2:11-13]. Zostali wszczepieni jako dzikie gałązki w szlachetne drzewo oliwne Izraela [Rzym. 11:17], są dziećmi Abrahama w wierze (choć nie są dziećmi Izaaka i Jakuba) [Gal. 3:29] i współuczestnikami (wraz z prawdziwym Izraelem) obietnicy przez Ewangelię [Ef. 3:6]. Nigdy nie twierdziłem, że Kościół lub poganie są "duchowym Izraelem" i uważam takie twierdzenie za błąd. Natomiast wspólnota utworzona na bazie Nowego Przymierza jest Ciałem Chrystusa, w którym w duchowym sensie nie ma Żyda i Greka [Gal. 3:28], choć według ciała jak najbardziej. Jako wszczepieni w drzewo oliwne staliśmy się częścią tego drzewa, choć mamy własną tożsamość i nikt z nas nie powinien robić Żydów, bo nie ma takiej potrzeby. Jako uczestnicy korzenia i tłuszczu oliwnego jesteśmy beneficjentami.

Nowe Przymierze jest otwarte dla każdego, kto zechce w nie wejść. W czasach ostatecznych wejdzie w nie cały nieodrodzony jeszcze naród izraelski i Paweł pisze, że wtedy nastąpi zawarcie przymierza z nimi, choć wejdą w przymierze ustanowione juz dawno na Golgocie:

"I w ten sposób będzie zbawiony cały Izrael, jak napisano: Przyjdzie z Syjonu wybawiciel i odwróci bezbożność od Jakuba. A to będzie przymierze moje z nimi, gdy zgładzę grzechy ich" [Rzym. 11:26-27]

Efektem zawarcia przymierza jest nowe narodzenie, którego doświadcza każdy, kto uwierzy w Króla Żydowskiego, Mesjasza Izraela i Zbawiciela świata. Nie oznacza to, że Bóg z każdym odrodzonym zawiera osobne przymierze, lecz ze każdy, kto uwierzy, wchodzi z przymierze otwarte dla wszystkich i przyłącza się do zbiorowości, z którą zostało ono zawarte na Golgocie.

Poganin, który chciał przystąpić do Starego Przymierza, musiał najpierw zostać prozelitą (czyli przychodniem), czyli dać się obrzezać na ciele i spełniać wszystko, co polecono Izraelowi według ciała. My nie jesteśmy już przychodniami (prozelitami), lecz współobywatelami jednej wspólnoty zbudowanej na Mesjaszu jako kamieniu węgielnym.

marius napisał(a):
Mylisz się również, pisząc o zasadzie przymierza. W sposób nieuzasadniony wprowadzasz szczegóły odnosząces się do epoki charakterystycznej dla wieków średnich w kulturze europejskiej. Było właśnie odwrotnie, to feudalny wasal zwracał się do suwerena z prośbą o przymierze. Biblia natomiast mówi, że stroną inicjatywną w zawarciu przymierza jest Bóg, a nie człowiek. To tyle na dobranoc

Ja pisałem o starożytności, a nie o wiekach średnich. Przymierza zawierane przez Boga były podobne do tzw. "przymierzy zwierzchnictwa", jakie zawierano w starożytności i dlatego ich forma i treść były zrozumiałe dla tych, z którymi je zawierał. Więcej szczegółów znajdziesz pod adresem:

http://www.jezus-izrael-zydzi.pl/htm/ar ... mierze.pdf

Rozumiem, że gdyby udało Ci się udowodnić, że każdy z nas jest tylko beneficjentem Nowego Przymierza, ale nie jest jego stroną, to wtedy mógłbyć skutecznie bronić tezy, że beneficjent nie może złamać przymierza, którego osobiście nie zawierał. A zatem przywilejów w postaci zbawienia utracić nie może. Problem polega jednak na tym, że kielich nowego przymierza we krwi Pańskiej [I Kor. 11:25] oznacza, że krew została wylana za każdego z nas [Łuk. 22:20] i każdy z nas może tę krew przymierza osobiście zbezcześcić, bo przecież osobiście został przez nią uświęcony [Hebr. 10:29].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt gru 01, 2006 11:58 am 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
    Cytuj:
    Po pierwsze, nie istnieje coś takiego jako "Boży testament". "Diatheke" to jest przymierze, a określenie "testament" jest wynikiem błędu w tłumaczeniu łacińskim, powielonym na języki nowożytne. Dlatego nie ma ani testatora, ani wykonawcy testamentu.

Co Ty nie powiesz? A ja do tej pory sądziłem, że greckie słowo "diatheke" oznacza za "Słownikiem" O. Jurewicza:
1) rozporządzenie majątkiem, testament, ostatnia wola
2) umowa, układ, przymierze
Także Słownik greki nowotestamentowej R. Popowskiego podaje, że jest to:
1) testament, o rozporządzeniu majątkie, o ostatniej woli przed śmiercią
2) przymierze Boga z ludźmi, zawierające wolę i obietnice Boga

O tym, że rzeczownik "diatheke" wyraża pojęcie testamentu, czytamy w następujących wersetach:
"Bracia, przytoczę przykład ze stosunków ludzkich: Nawet uprawomocnionego testamentu [diatheken] jakiegoś człowieka nikt nie obala ani do niego nic nie dodaje" [Gal 3:15];
Może Paweł, nie znał tak dobrze greki? Może pomylił się i użył w niewłaściwym znaczeniu?
"Gdzie bowiem jest testament [diatkeke], tam musi być stwierdzona śmierć tego który go sporządził [diathemenou - dosłownie testamentował]. Bo testament [diatheke] jest prawomocny z chwilą śmierfci, a nie ma nigdy ważności, dopóki żyje ten, kto go sporządził [diathemenos]" [Hbr 9:16,17].
Paweł (jeśli przyjąć, że on jest autorem i tego listu) przywołał tu zasadę prawa rzymskiego "omne testamentum morte consummatum est" (śmierć spadkodawcy czyni skuteczną jego ostatnią wolę).
W tym fragmencie chodzi o testament, a nie przymierze. Tak również uznał R. Popowski w przypisach do rzeczonych wersetów. Stwierdza on: "W tym miejscu wyraz "diatheke" ma wyraźnie znaczenie "testament", a nie przymierze" oraz "Tu niewątpliwie występuje znaczenie "testament", choć gdzie indziej w tym liście przeważnie "przymierze".

Ale jeśli można, to zastanówmy się, czy nie pasowałoby tu bardziej znaczenie "przymierze". Otóż właśnie kontekst wskazuje, że jest to nieuprawnione. Ponieważ śmierć jednej ze stron przymierza, zawiesza przymierze do czasu ponownego zawarcia przez nową stronę, bądź też oficjalnego wypowiedzenia przymierza. Zasady te nie zmieniły sie od czasów starożytnych. A zatem wersety te nie tylko filologiczne, ale również semantycznie odnoszą się do "testamentu".

Jeśli spojrzymy jeszcze do wersetu 15 z Hbr 9, to zobaczymy tam zapis mówiący o pośredniku nowego przymierza, które jest skuteczne "przez śmierć poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza". Słowo "pośrednik" oznacza tego, kto pełni funkcję poręczyciela, gwarantujacego coś, co w przeciwnym razie nie zostałoby uzyskane. W tym kontekście "pośrednik" można przetłumaczyć jako "wykonawca". Chrystus w w. 15 jest bowiem pośrednikiem, a w w. 16 i 17 testatorem.

Dlaczego mówimy, że przymierze jest także testamentem? Czy to Bóg, czy Pan Jezus zawarł z nami przymierze? Zgodnie ze Słowem Bożym to Bóg zawarł z nami przymierze, a nie Pan Jezus. Bóg jest stroną zawierającą przymierze, stojącą naprzeciwko nas. Pan Jezus wykonał natomiast przymierze, gdyż przymierze to zostało ustanowione krwią Pana. Jeśli chodzi o Boga, zawarł On z nami przymierze. Co zaś się tyczy Pana Jezusa, to przez Swoją śmierć zostawił On nam w spadku wieczne dziedzictwo [Hbr 9:15]. Jest to zatem testament lub wola. Aby przymierze nabrało mocy, nie jest konieczna śmierć tego, kto je zawiera. Po to jednak, aby nabrał mocy testament, wymagana jest śmierć testatora. Widzimy stąd, że to Bóg zawarł z nami przymierze, Pan Jezus natomiast przez Swoją śmierć zostawił nam testament, spadek.

Co do treści, nowe przymierze jest tym samym, co testament. Są one również tym samym jeśli chodzi o nasze dziedzictwo. Jedynie w wyrazie nowego przymierza istnieją dwie strony: Boża i Pańska.

Pan Jezus w noc, w którą miał być wydany, wypowiedział słowa nowego przymierza [1 Kor 11:23-25].Teraz dzięki przelanej krwi Pana, stało się ono naszym dziedzictwem, abyśmy mogli radować się wszystkim, co w sobie zawiera. Dał nam to, co zawarte jest w nowym przymierzu i na co wskazuje Hbr 8:10-12. Są to rzeczy, które Pan pozostawił nam w spadku w Swoim testamencie. Kiedy dziedziczymy coś na mocy testamentu, otrzymujemy to, czego pierwotnie nie posiadaliśmy.

Ważne jest przy sporządzaniu testamentu posiadać świadków, jednak jeszcze ważniejsze jest mieć kogoś, kto może wykonać testament. Kiedy testament nie ma swego wykonawcy, pozostaje bez mocy. Chrystus jest nie tylko Tym, który sporządził testament, ale również wykonuje go. Jeśli chodzi o śmierć, Pan Jezus jest testatorem; jesli chodzi zaś o zmartwychwstanie, jest On wykonawcą testamentu. Pan Jezus wniósł krew do miejsca najświętszego [Hbr 9:12], co wskazuje na to, że testator umarł. Następnie Pan Jezus stał się pośrednikiem nowego przymierza w niebiosach, co wskazuje na to, że że jest Tym, który ma moc wykonania testamentu. Nasz Pan jest prawdziwie godzien chwały! Uzyskał doskonalszą posługę, gdyz stał się Wykonawcą lepszego przymierza [Hbr 8:6].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt gru 01, 2006 12:14 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Ponieważ wysłałeś nieco wcześniej swój post, mogłoby wyglądać, że mój jest odniesieniem do niego. To słowem wyjaśnienia, odniosłem się do poprzedniego. Całkowicie zgadzam się natomast z Twoją ostatnią wypowiedzią. Podpisuję się pod tym bez zastrzeżeń. Z pewnością czytamy tę samą Biblię pod inspiracją tego samego Ducha.

Cytuj:
Rozumiem, że gdyby udało Ci się udowodnić, że każdy z nas jest tylko beneficjentem Nowego Przymierza, ale nie jest jego stroną, to wtedy mógłbyć skutecznie bronić tezy, że beneficjent nie może złamać przymierza, którego osobiście nie zawierał. A zatem przywilejów w postaci zbawienia utracić nie może. Problem polega jednak na tym, że kielich nowego przymierza we krwi Pańskiej [I Kor. 11:25] oznacza, że krew została wylana za każdego z nas [Łuk. 22:20] i każdy z nas może tę krew przymierza osobiście zbezcześcić, bo przecież osobiście został przez nią uświęcony [Hebr. 10:29].

Tak, słusznie odczytałeś moją intencję. Ale skoro już ją znasz, nie wiem czy jest powód, aby ją ją realizować. Decyzję pozostawiam Tobie - jeśli chcesz kontynuować ten wątek. Zgadzam się również, ale i nie widzę sprzeczności w drugiej części przytoczonego powyżej fragmentu Twego postu. Myślę, że warto to kontynuować.
Pozdrawiam
P. S. Niestety nie mogę spędzać przed komputerem tyle czasu, ile bym chciał, więc proszę o wyrozumiałość.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt gru 01, 2006 1:57 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Autor Listu do Hebrajczyków użył określenia "diatheke" mówiąc o Starym i Nowym Przymierzu. Cały kontekst Hebr. 6:20-10:30 mówi o przymierzach. Przymierze różni się znacznie od testamentu. Na przykład tym, że przymierze jest zawarte między żyjącymi stronami, a testament jest wykonywany w przypadku śmierci tego, kto sporządził testament. Przymierze wymaga ofiary i zawiera pojęcie pośrednika, natomiast testament nie wymaga ani jednego, ani drugiego. Spróbuję to wykazać, a zarazem wykazać bezsens używania w Hebr. 9:15-18 określenia "testament".

marius napisał(a):
Dlaczego mówimy, że przymierze jest także testamentem? Czy to Bóg, czy Pan Jezus zawarł z nami przymierze? Zgodnie ze Słowem Bożym to Bóg zawarł z nami przymierze, a nie Pan Jezus. Bóg jest stroną zawierającą przymierze, stojącą naprzeciwko nas. Pan Jezus wykonał natomiast przymierze, gdyż przymierze to zostało ustanowione krwią Pana. Jeśli chodzi o Boga, zawarł On z nami przymierze. Co zaś się tyczy Pana Jezusa, to przez Swoją śmierć zostawił On nam w spadku wieczne dziedzictwo [Hbr 9:15]. Jest to zatem testament lub wola. Aby przymierze nabrało mocy, nie jest konieczna śmierć tego, kto je zawiera. Po to jednak, aby nabrał mocy testament, wymagana jest śmierć testatora. Widzimy stąd, że to Bóg zawarł z nami przymierze, Pan Jezus natomiast przez Swoją śmierć zostawił nam testament, spadek.

To prawda, że Bóg zawarł z nami przymierze i to On jest jego stroną. Krew ofiary Jezusa przypieczętowała przymierze i dzięki temu zostało ono wprowadzone w życie. Jak dotąd, wszystko się zgadza. Przestaje się zgadzać w momencie, gdy mówisz, że Jezus zostawił nam w spadku wieczne dziedzictwo. Po pierwsze, Jezus żyje. Po drugie, my jesteśmy Jego współdziedzicami, ale nie dziedziczymy po Nim:

"Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli" [Rzym. 8:16-17]

Jezus nie zostawił nam spadku, tylko jako pośrednik Przymierza wprowadził nas do Bożej rodziny i jako Boże dzieci wraz z Nim dziedziczymy obietnice dane Potomkowi [Gal. 3:16]

marius napisał(a):
Ważne jest przy sporządzaniu testamentu posiadać świadków, jednak jeszcze ważniejsze jest mieć kogoś, kto może wykonać testament. Kiedy testament nie ma swego wykonawcy, pozostaje bez mocy. Chrystus jest nie tylko Tym, który sporządził testament, ale również wykonuje go. Jeśli chodzi o śmierć, Pan Jezus jest testatorem; jesli chodzi zaś o zmartwychwstanie, jest On wykonawcą testamentu

Nie ma takiej konstrukcji prawnej jak osobiste wykonywanie własnego testamentu. Jeśli osoba, która umarła, wraca do życia, to testament jest nieważny i nie ma sensu, ponieważ testator żyje. Natomiast żyjący nie zostawia testamentu, bo nie ma takiej potrzeby.

Określenie "testament" pojawiło się w Hebr. 9:15-18 w wyniku błędu w tłumaczeniu Wulgaty w innych fragmentach dotyczących przymierza. W Liście do Hebrajczyków 8:8-9 Wulgata mówi o Bogu zawierającym "z domem Izraela i z do­mem Judy nowy testament. Nie taki testament, jaki zawarłem z ich ojcami "super domum Isra­hel et super domum Iuda testamentum novum non secundum testamentum quod feci patribus eorum". Wersety Hebr. 8:8-9 są dosłownym cytatem z z Ks. Jeremiasza 31:31-32. Z jakiegoś po­wodu tłumacze Wulgaty odrzucili obydwa poprawne wyrazy łacińskie, których sami użyli w tłu­maczeniu Jer. 31:31-32, czyli foedus i pactum, a zamiast nich zastosowali wyraz testamentum choc przecież w Heb. 8:8-9 cytują słowo w słowo tekst grecki przetłumaczony przez nich samych wcześniej prawidłowo.

"Testamentum" pojawiło się zatem jako tłumaczenie greckiego wyrazu "diatheke", zastosowanego do tłumaczenia hebrajskiego słowa "brit". W Pismach zarówno "brit" jak i "diatheke" oznaczają "przy­mierze". W grece klasycznej i dialekcie koine diatheke może oznaczać "testament", lecz nigdy nie zawiera w sobie takiej treści ani w hebrajskich, ani w greckich Pismach. Diatheke pojawia się w Septuagincie ponad 300 razy, ale NIGDY nie oznacza "testamentu". Tłumacze Wulgaty wiedzieli o tym, ponieważ sami przełożyli diatheke prawidłowo w Jer. 31:31-32 czyli w wersetach cytowa­nych dosłownie w Hebr. 8:8-9. "Testament" jest całkowicie innym pojęciem, nie spotykanym ani w tekście hebrajskim, ani grec­kim. W łacinie, podobnie jak w innych językach, testament jest ostatnią wolą dotyczącą roz­porządzenia majątkiem po czyjejś śmierci. Fraza zastosowana w Wulgacie: "Zawrę nowy testa­ment z domem Izraela i z domem Judy" tak naprawdę nie znaczy nic. Nie istnieje coś takiego, jak zawieranie testamentu z kimś innym. Testament jest ostatnią wolą zmarłego.

Zauważ, że w Hebr. 9:15-18 mamy dziwną niekonsekwencję - raz jest mowa o "przymierzu", a innym razem "o "testamencie". To nagłe przejście sugeruje, że Jezus umarł zostawił nam swoje dziedzictwo, co jest jawnie sprzeczne z reszta Pism. W Hebr. 9:18 mamy nagły powrót do "przymierza", choć np. w Biblii Gdańskiej jest mowa o "pierwszym testamencie" z Góry Synaj [18-19] przy czym nie wiadomo, kto wtedy umarł, żeby po nim dziedziczyć. Bo przecież nie cielce i kozły...

Problem w większości tradycyjnych [starszych] przekładów wyrasta z błędnego tłumaczenia sło­wa diathemenou. "Ten, który zawiera przymierze" jest tłumaczeniem nielogicznym i sprzecznym z kontekstem. Nie nadaje tekstowi żadnego znaczenia, ponieważ do zawarcia przymierza są po­trzebne przynajmniej dwie strony, dlatego taki przekład nie związku z omawianym tematem. "Ten, który sporządził testament" jest jeszcze gorszym przekładem, wprowadzającym do tekstu koncepcję zupełnie obcą bieżącemu nauczaniu i kompletnie z nim niespójną.

Całe nauczanie w Liście do Hebrajczyków jest oparte na czymś, co jest w oczywisty sposób zwi­ązane z przymierzem Prawa. Dlatego argumentacja musi mieć sens zarówno w kontekście przy­mierza Prawa, jak i Nowego przymierza. W innym wypadku, całe nauczanie nie dowodziłoby niczego i byłoby bezcelowe. Biorąc pod uwagę kontekst, określenie "diathemenou" (ww. 16-17) jest logicznie połączone z ofiarowanym Mesjaszem (Christou w ww. 14-15), martwymi (nekrois w w. 17) i ofiarowanymi cielcami (moschon w w. 19). Wszystkie te określenia dotyczą śmierci, która jest potwierdzeniem przymierza.

Wersety 16-17 dostarczają podstawę dla wersetu 18: "Dlatego i pierwsze przymierze nie zostało zapoczątkowane bez rozlewu krwi". Wersety 19-20 mówią, że tamto (pierwsze) przymierze [diatheke] zostało przypieczętowane przez Mojżesza. Czytamy tam bardzo proste zdanie: Ponie­waż diatheke nabiera ważności wyłącznie przy martwych/epi nekrois, cielce zostały zabite w celu potwierdzenia "diatheke" na Synaju. Tutaj "diatheke" to niewątpliwie przymierze - pierwsze przy­mierze, a nie testament.

Istnieje prawidłowe, literalne tłumaczenie wyrazu "diathemenou", które ma sens w kontekście na­uczania przedstawionego w Liście do Hebrajczyków, a także w kontekście Przymierza Prawa i Nowego Przymierza. Jest ono właściwe zarówno pod względem logiki tekstu, jak i pozostaje w zgodzie z kontekstem. Otóż, słowo "diathemenou" pochodzi z tzw. "żydowskiej greki" i nie powinno być tłumaczone jako "ten, który sporządza testament/przymierze" lecz raczej jako "to, co zawiera przymierze", lub prościej "to, co ustanawia (lub potwierdza) przymierze".

W swoim literalnym przekładzie Pism Robert Young, twórca analitycznej konkordancji noszącej jego imię, przetłumaczył diathemenou jako "ofiara przymierza". Przekład ten jest spójny z całością tekstu i nie pozbawia go normalnego sensu.

P.S.

W pisaniu tego tekstu częściowo korzystałem z materiałów zbyt obszernych, by można było je tutaj wklejać. Zainteresowanym mogę coś podesłać na priva.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt gru 01, 2006 11:46 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
marius napisał(a):
Smok napisał(a):
Rozumiem, że gdyby udało Ci się udowodnić, że każdy z nas jest tylko beneficjentem Nowego Przymierza, ale nie jest jego stroną, to wtedy mógłbyć skutecznie bronić tezy, że beneficjent nie może złamać przymierza, którego osobiście nie zawierał. A zatem przywilejów w postaci zbawienia utracić nie może. Problem polega jednak na tym, że kielich nowego przymierza we krwi Pańskiej [I Kor. 11:25] oznacza, że krew została wylana za każdego z nas [Łuk. 22:20] i każdy z nas może tę krew przymierza osobiście zbezcześcić, bo przecież osobiście został przez nią uświęcony [Hebr. 10:29].

Tak, słusznie odczytałeś moją intencję. Ale skoro już ją znasz, nie wiem czy jest powód, aby ją ją realizować. Decyzję pozostawiam Tobie - jeśli chcesz kontynuować ten wątek. Zgadzam się również, ale i nie widzę sprzeczności w drugiej części przytoczonego powyżej fragmentu Twego postu. Myślę, że warto to kontynuować.

OK, kontynuujmy zatem. Osobiste uświęcenie każdego z nas dokonało się przez wiarę w dzieło odkupienia dokonane na Golgocie. W momencie, gdy uwierzyliśmy, krew ofiarna Mesjasza stała się w naszym przypadku skuteczna przez wiarę [Rzym. 3:25]. W tym momencie zostaliśmy wszczepieni w drzewo oliwne Izraela jako dzikie gałązki obok gałązek szlachetnych, wyrastających z własnego pnia (czyli "duchowego Izraela"). Weszliśmy do wspólnoty, którą umownie nazwać można "koroną drzewa" i zostaliśmy włączeni w Nowe Przymierze. Paweł kieruje do nas następujące ostrzeżenie:

"Jeśli zaś niektóre z gałęzi zostały odłamane, a ty, będąc gałązką z dzikiego grzewa oliwnego, zostałeś na ich miejsce wszczepiony i stałes sie uczestnikiem korzenia i tłuszczu oliwnego, to nie wynoś się nad gałęzie, a jeśli się chełpisz, to pamiętaj że nie ty dwigasz korzeń, lecz korzeń ciebie (...). Zważ tedy na dobrotliwość i surowość Bożą - surowość dla tych, którzy upadli, a dobrotliwość Bożą względem ciebie, o ile wytrwasz w dobroci, bo inaczej i ty będziesz odcięty" [Rzym. 11:17-18,22].

Tę samą ideę znajdujemy w nauczaniu Jezusa o krzewie winnym:

"Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie. Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną" [Jan 15:5-6]

Zarówno gałązka jak i latorośl są częścią całości zwanej drzewem lub krzewem, czyli zostały włączone w zbiorowość na podstawie przymierza. Nowe narodzenie z Ducha każdej "gałązki" i "latorośli" jest tylko i wyłącznie efektem wypełnienia (ze strony Boga) umowy Nowego Przymierza, zawartej w tekście Pisma [Jer. 31:31-34; Hebr. 8:8-13]. Poznanie Boga, odpuszczenie grzechów, wypisanie Prawa w sercu i wszystkie inne obietnice dotyczą strony przymierza, w którą zostaje włączony każdy, kto uwierzył. Nigdzie nie jest napisane, że powyższe skutki następują w kimś innym niż strona przymierza. Bóg ma wyłącznie dzieci, natomiast nie ma ani wnuków, ani tzw. "przyjaciół królika", którzy byliby beneficjentami Przymierza w sposób pośredni. Tylko ci, za których została wylana krew przymierza, mogą przez tę krew zostać osobiście uświęceni i moga ją osobiście zbezcześcić [Hebr. 10:29].

Zarówno korzeń jak i tłuszcz stanowią "duchowe dobra Izraela", z których korzystają odrodzeni poganie [Rzym. 15:27]. Zarówno gałązka, jak i latorośl mogą być odcięte od drzewa lub krzewu, mimo że są częścią jednego czy drugiego. Odcięcie skutkuje utratą tych dóbr. Warunkiem pozostania przy duchowym życiu i czerpania życiodajnych soków żywota jest wytrwanie w dobroci lub inaczej trwanie w Jezusie - takie ostrzeżenie implikuje możliwość podjęcia takich decyzji, które spowodują brak wytrwania w dobroci lub nietrwanie w Jezusie. Inaczej powyższe ostrzeżenia nie miałyby żadnego sensu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 09, 2006 2:56 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Pozostając w temacie grzechu przeciwko Duchowi Św. chciałbym zwrócić uwagę na prostą zależność:
a) wszyscy narodzili się w grzechu,
b) wszyscy urodzili się potępieni
c) wszyscy urodzili się, by umrzeć w grzechu
d) wszyscy są w niewoli grzechu
e) uwierzenie w Syna jest jedynym sposobem na bycie uwolnionym od grzechu
f) nie uwierzenie w Syna jest jedynym grzechem powodującym, że giniemy.

Napisałeś, że umieszczenie kogoś na krzyżu (traktowanego jako sfera) i uśmiercenie go, nie daje gwarancji, że wytrwa w przymierzu. Chciałbym dotknąć tej kwestii. W jednym z wątków forum pojawiła się kwestia, czy Izrael mógł wytrwać w pełnieniu przykazań i tym samym zachować przymierze z Bogiem. Powinno to być oczywiste dla nas wszystkich, że Izrael nie mógł tego uczynić z powodu słabości ciała, które uległo skażeniu grzechem. Nigdy, a mówię to z całym przekonaniem, przymierze oparte na prawie i zawarte pomiędzy świętym Bogiem a grzesznym człowiekiem, nie może zostać dotrzymane przez człowieka. Nowe przymierze musi być zatem jakościowo inne. Ty zakładasz, że może ono zostać złamane przez niewierność pojedynczego człowieka (wobec niego samego, oczywiście). Ale w takim razie byłoby ono mniej doskonałe niż stare przymierze. Aby być bardziej skuteczne, nowe przymierze musi być lepsze. Dlatego właśnie nowe przymierze odnosi się nie do starego, ale nowego stworzenia.

Wspomniałeś o pomocy Ducha, który nie czyni tego za nas („nie został nam dany, aby działać za nas, tylko żeby nam pomagać i wspierać nas w niemocy naszej”). Po pierwsze, kontekst z Listu do Rzymian 8:26 mówi o wspieraniu nas przez Ducha w modlitwie, ale nie jest to tak istotne. Ważniejsze jest to, że tym, co ma wartość przez Bogiem jest dzieło Ducha, a nie nas. Oczywiście, że odbywa się poprzez nasze współdziałanie z Duchem, uleganie mu i podążanie za Jego kierowaniem. Myślę, że rozumiesz mnie, że nie chodzi tu jedynie o przestawienie akcentu. To, na ile podążamy za Duchem idzie na nasze konto, nie Jego. Tym samym, jest to nasza odpowiedzialność, lecz Jego dzieło.

Załóżmy, że Bóg dokonał jedynie prawnego odkupienia grzeszników, zawarł z nimi przymierze, obwarowane zastrzeżeniem, że w przypadku jego niedotrzymania przez któregokolwiek z nich, On również odstąpi od przymierze z tym człowiekiem. Czy byłoby to rzeczywiście Nowe Przymierze, które jest o tyleż lepsze i doskonalsze od Starego, a o którym czytamy w Liście do Hebrajczyków? Czy jedyna różnica ma polegać na tym, że Bóg przydał ludziom „do pomocy” Ducha? Jest w rzeczywistości inaczej. Po pierwsze, odkupienie dokonane przez Chrystusa skutkuje tym, że wszystkie grzechy zostały nie tylko doskonale przebaczone, ale i wymazane. Zadałem Ci kilkakrotnie pytanie, w jaki sposób Bóg mógłby potępić na wieki swe dziecko za grzech, o którym powiedział, że nigdy nie wspomni i nie przywoła go. Oczywiście, nie oznacza to bynajmniej, że Bóg nie będzie sądził wierzących za uczynki dokonane w ciele. Będzie, ale nie będzie to sąd, który skutkuje wiecznością. Kwestia ich wiecznego życia, bądź wiecznego potępienia została już rozstrzygnięta z chwilą, gdy stali się przez wiarę zrodzeni jako synowie Boży. Jako tacy są w Chrystusie częścią nowego stworzenia. To właśnie stanowi istotny aspekt zbawienia przez życie Chrystusa. O obu aspektach zbawienia, prawnym i organicznym, mówi Rzym 5:10.

W Ew. wg Jana 16:9, Pan powiedział, że Duch przekona świat o grzechu, „ponieważ nie wierzą we Mnie”. Widzimy, że jedynym grzechem powodującym, że ludzie giną, jest nie uwierzenie w Syna [3:16]. Grzechem tutaj jest niegodzenie się na bycie przeniesionym z Adama w Chrystusa. Jeśli ludzie chcą pozostać w Adamie, oznacza to, że chcą pozostawać w starej sferze i nie chcą się przenieść do nowej, którą jest Chrystus. Nie muszą popełniać grzechu, aby zginąć. Jeśli po prostu nie uwierzą w Pana Jezusa, to już kwalifikują się do tego, by zginąć. Nie muszą okraść sąsiada, oszukać swej żony czy okłamać rodziców. Mogą być ludźmi o wysokim standardzie moralnym, jeśli jednak nie uwierzą w Pana, to ich przeznaczeniem jest zginąć. Jedyną drogą ucieczki z ich grzesznej sytuacji jest uwierzenie w Pana, a jedynym grzechem, który kwalifikuje ich do potępienia, jest nie uwierzenie w Niego. To właśnie jest grzech przeciwko Duchowi, uniemożliwiający upamiętanie grzesznika i przeniesienie ze sfery Adama w sferę Chrystusa.

Napisałeś poprzednio:
Cytuj:
Adresatami bezpośrednimi mów Jezusa byli faryzeusze, do których Pan zastosował w tym momencie pewne ogólne zasady, o których mówi w Mat. 12:30-33,35-37; Łuk. 12:8-10 i Mar. 3:28-29. Ogólne zasady stosują się do wszystkich synów ludzkich [Mar. 3:28], do każdego [Łuk. 12:10], do ludzi [Mat. 12:31,36], do kogokolwiek [Mat. 12:32]. Czyli grzech, który może popełnić każdy człowiek, został w tym momencie popełniony przez faryzeuszy. Problem polega na tym, co to jest bluźnierstwo przeciwko Duchowi, w jaki sposób popełnili je faryzeusze i czy człowiek odrodzony może popełnić coś podobnego (nawet, jeśli nie zostanie to identycznie określone).


Niezwykle istotne w hermeneutyce jest określenie adresatów przekazu. Zgadzamy się, że powyzszych fragmentach słowa Pana zostały wypowiedziane do faryzeuszy. Oczywiście byłoby nonsensem przyjmować, że jedynymi adresatami tegoż ponadczasowego przekazu Ewangelii są jedynie faryzeusze. Ale z drugiej strony, czy rzeczywiście wszystkich dotyczy ta przestroga? Czytająć Ewangelie łatwo można zwrócić uwagę na to, że Chrystus dokonywał rozróżnienia adresatów i pod tym kontem różnicował swój przekaz. Widać to choćby na przykładzie przypowieści, których interpretacja przeznaczona była dla uczniów. Słowa Pana kierowane do uczniów mówią o czymś innym, niz słowa kierowane do faryzeuszy. Po prostu te dwie grupy słuchaczy posiadają inne odmienne pozycje.

Zauważ, że fragment z Ew Jana 16:9 mówi o tym, że Duch przekona o grzechu - świat. Wierzących zaś wprowadzi we wszelką prawdę [16:13]. Ta podwójna funkcja Ducha jest jasno tutaj widoczna. Także nieposłusdzeństwo Duchowi ma swój dwojaki wyraz, w zależności od kategorii osoby. Niezbawiony może zbluźnić Duchowi, zbawiony zaś zasmucić Go. Użycie słowa "grzech" w liczbie pojedyńczej [Jn 16:9], świadczy jednoznacznie, że nie chodzi tu o przekonywanie wierzących przez Ducha o popełnionych przez nich grzechach, ale o grzechu jako pozycji w Adamie. Dlatego również sądzę, że ci, którzy bluźnią Duchowi, sami pozbawiają się możliwości przekonania o grzechu. Bez tego zaś nigdy nie zostaną zbawieni. Ci zaś, którzy zostali przekonani doznali zmiany pozycji z Adama do Chrystusa. Tym samym, nie są w stanie popełnić tego rodzaju grzechu, który nie zostałby wybaczony. Co rzecz jasna nie oznacza, że nie poniosą, zgodnie z Listem do Hebrajczyków, należnej kary. Nie jest to jednak kara wiecznego potępienia.

Chciałbym odnieść się do poruszonych przez Ciebie kwestii związanych z zawieraniem przymierza, ale, aby nie powiększać tego postu, uczynię to w następnym.

Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N gru 10, 2006 6:38 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
marius napisał(a):
Pozostając w temacie grzechu przeciwko Duchowi Św. chciałbym zwrócić uwagę na prostą zależność:
a) wszyscy narodzili się w grzechu,
b) wszyscy urodzili się potępieni
c) wszyscy urodzili się, by umrzeć w grzechu
d) wszyscy są w niewoli grzechu
e) uwierzenie w Syna jest jedynym sposobem na bycie uwolnionym od grzechu
f) nie uwierzenie w Syna jest jedynym grzechem powodującym, że giniemy.

Nie wiem, czy nie komplikujesz w ten sposób zagadnienia, bo przynajmniej 2 z podanych przez Ciebie punktów (dokładnie punkty "b" i "f") są dyskusyjne. Pominę w tym momencie punkt "b" i przejdę do "f". Myślę, że dobrą ilustracją jest Księga Żywota. Giną wszyscy ci, którzy nie zostaną do niej wpisani [Obj. 20:15] oraz wszyscy ci, którzy zostali z niej wymazani [Obj. 3:5]. Czyli mamy tutaj dwie grupy ludzi, a nie jedną.

marius napisał(a):
Nigdy, a mówię to z całym przekonaniem, przymierze oparte na prawie i zawarte pomiędzy świętym Bogiem a grzesznym człowiekiem, nie może zostać dotrzymane przez człowieka.

Pisałem już o tym, że Stare Przymierze miało prowadzić do Mesjasza, a jego fundamentem były 2 przykazania. Stare Przymierze zostało zawarte między Bogiem a Izraelem według ciała. Było również elementem zbawczego planu dla całej ludzkości. Poza tym, przymierze jest umową, a prawo jest ważnym elementem tej umowy. Domyślam się, do czego zmierzasz - ponieważ człowiek sam z siebie nie może przymierza dotrzymać, to nie może go również zerwać. A jednak ojcowie zerwali przymierze zawarte na Synaju [Jer. 31:32]. Nowe Przymierze jest związane z przyjęciem Ducha Świętego, który umożliwia trwanie w przymierzu. A mimo to, Ducha można gasić, zasmucać, znieważać i wreszcie krew przymierza podeptać. W NT jest zbyt wiele ostrzeżeń skierowanych do odrodzonych ludzi przed odpadnięciem od Boga, wypadnięciem z łaski, uśmierceniem duszy, odcięciem, uschnięciem czy potępieniem, żeby utrzymywać, że Duch Święty będzie "na siłę" zachowywał w przymierzu tych, którzy wybierają życie w świadomym grzechu.

marius napisał(a):
Nowe przymierze musi być zatem jakościowo inne. Ty zakładasz, że może ono zostać złamane przez niewierność pojedynczego człowieka (wobec niego samego, oczywiście). Ale w takim razie byłoby ono mniej doskonałe niż stare przymierze. Aby być bardziej skuteczne, nowe przymierze musi być lepsze. Dlatego właśnie nowe przymierze odnosi się nie do starego, ale nowego stworzenia.

Nowe Przymierze jest lepsze dlatego, że zostało zawarte w oparciu o lepsze obietnice [Hebr. 8:6]. Rzeczywiście, obietnice zawarte w Jer. 31:31-34 i powtórzone w Hebr. 8:8-13 są lepsze od tych, które padły na Synaju. Nie ma jednak wśród nich takiej obietnicy, że osoby, które weszły w to przymierze, nie mają możliwości go zerwać. Bóg obiecał, że nie wspomni grzechów tych osób, które są w przymierzu [Hebr. 8:12], ponieważ na tym polega to przymierze [Hebr. 8:10]. Nowe stworzenie odbywa się w sferze duchowej, ale my wciąż pozostajemy w skażonych ciałach, w których działa "zakon grzechu" [Rzym. 7:14-24]. Wprawdzie "zakon Ducha" uwolnił nas od jego mocy [Rzym. 8:2], ale to my decydujemy, czy chcemy żyć według Ducha, czy według ciała [Rzym. 8:4-5]. Nasze decyzje pociągają za sobą określone skutki, które mogą w najgorszym przypadku oznaczać duchową śmierć [Rzym. 8:13]

marius napisał(a):
Wspomniałeś o pomocy Ducha, który nie czyni tego za nas („nie został nam dany, aby działać za nas, tylko żeby nam pomagać i wspierać nas w niemocy naszej”). Po pierwsze, kontekst z Listu do Rzymian 8:26 mówi o wspieraniu nas przez Ducha w modlitwie, ale nie jest to tak istotne. Ważniejsze jest to, że tym, co ma wartość przez Bogiem jest dzieło Ducha, a nie nas. Oczywiście, że odbywa się poprzez nasze współdziałanie z Duchem, uleganie mu i podążanie za Jego kierowaniem. Myślę, że rozumiesz mnie, że nie chodzi tu jedynie o przestawienie akcentu. To, na ile podążamy za Duchem idzie na nasze konto, nie Jego. Tym samym, jest to nasza odpowiedzialność, lecz Jego dzieło.

Jesteśmy zatem odpowiedzialni za współpracę z Duchem Świętym. Pełna zgoda. Duch Święty będzie wykonywał swoje dzieło w nas na tyle, na ile my Mu pozwolimy. Dlatego mamy Go nie gasić i nie zasmucać. Powinniśmy również dawać się napełniać Duchem [Ef. 5:18 interlinia]. Dlatego właśnie Duch Święty mówi: "Nie zatwardzajcie serc waszych" [Hebr. 3:7-8]. Zatwardzanie serc na działanie Ducha może spowodować odpadnięcie serca od Boga żywego [Hebr. 4:12-13]. Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku [Hebr. 4:14].

marius napisał(a):
Załóżmy, że Bóg dokonał jedynie prawnego odkupienia grzeszników, zawarł z nimi przymierze, obwarowane zastrzeżeniem, że w przypadku jego niedotrzymania przez któregokolwiek z nich, On również odstąpi od przymierze z tym człowiekiem. Czy byłoby to rzeczywiście Nowe Przymierze, które jest o tyleż lepsze i doskonalsze od Starego, a o którym czytamy w Liście do Hebrajczyków? Czy jedyna różnica ma polegać na tym, że Bóg przydał ludziom „do pomocy” Ducha? Jest w rzeczywistości inaczej.

Przymierze z definicji jest umową prawną, a strony są wolne w jego zawarciu i w odstąpieniu od niego. Inaczej nie mielibyśmy do czynienia z przymierzem, tylko z transformacją jednej ze stron w bezwolną osobę, która musi dotrzymywać przymierza, ponieważ nie ma innej opcji.

marius napisał(a):
Po pierwsze, odkupienie dokonane przez Chrystusa skutkuje tym, że wszystkie grzechy zostały nie tylko doskonale przebaczone, ale i wymazane. Zadałem Ci kilkakrotnie pytanie, w jaki sposób Bóg mógłby potępić na wieki swe dziecko za grzech, o którym powiedział, że nigdy nie wspomni i nie przywoła go. Oczywiście, nie oznacza to bynajmniej, że Bóg nie będzie sądził wierzących za uczynki dokonane w ciele. Będzie, ale nie będzie to sąd, który skutkuje wiecznością. Kwestia ich wiecznego życia, bądź wiecznego potępienia została już rozstrzygnięta z chwilą, gdy stali się przez wiarę zrodzeni jako synowie Boży. Jako tacy są w Chrystusie częścią nowego stworzenia. To właśnie stanowi istotny aspekt zbawienia przez życie Chrystusa. O obu aspektach zbawienia, prawnym i organicznym, mówi Rzym 5:10.

Po pierwsze, w momencie przyjęcia odkupienia przez wiarę zostajemy wpisani do księgi żywota, lecz możemy zostać z niej wymazani [Obj. 3:5]. Idea usprawieliwienia jest związana z przykryciem [zasłonięciem] grzechów krwią ofiarną przed sprawiedliwym Bogiem, ale nie jest związana z jakimś "unicestwieniem" grzechów. One zostały kiedyś popełnione i to się "nie odstanie" - dzięki krwi ofiarnej Bóg ich nam nie liczy, odnosząc się do nich pobłażliwie [Rzym. 3:24-25]. "Zgładzenie grzechów" w Liście do Hebrajczyków jest tłumaczone różnie (oddzielenie, obmycie, zdjęcie, uwolnienie) i oznacza stałe oddzielenie od winy tych, którzy trwają w przymierzu. Nawet wymazanie listu dłużnego nie polega na jego unicestwieniu, tylko na przybiciu go do krzyża [Kol. 2:14]. Bóg nigdy nie wspomni grzechów ludzi, którzy pozostają z Nim w przymierzu, gdyż na tym polega to przymierze [Hebr. 8:10-12]. Dlatego mamy w NT takie sformułowania jak "jeśli tylko zachowamy ufność" [Hebr. 3:14], "o ile wytrwasz w dobroci" [Rzym. 11:22], "jeśli odrzucimy, i On nas odrzuci" [II Tym. 2:12] czy "kto nie trwa we mnie, zostaje wyrzucony precz" [Jan 15:6] itd.

Otrzymanie życia wiecznego nie oznacza, że nie można się go wyrzec i odpaść od Boga, dopóki jesteśmy w tym ciele. Cytowałem już tak dużą ilość fragmentów ostrzegających przed takim odpoadnięciem, że nie ma sensu przywoływac ich po raz kolejny. Gdyby Kwestia wiecznego życia/potępienia rozstrzygała się z chwila naszego nawrócenia, to wszelkie ostrzeżenia w stosunku do odrodzonych, a dotyczące odpadnięcia od Boga, wypadnięcia z łaski, duchowej śmierci, utraty zbawienia itd. byłyby nonsensem. Owszem, bycie w Chrystusie zapewnia wolność od potępienia [Rzym. 8:1], ale jak widać na przykładzie Galacjan, można odłączyć się od Chrystusa i wypaść z łaski [Gal. 5:4]. Paweł gotów był się modlić o odłączenie od Chrystusa za swoich braci według ciała [9:3], które to odłączenie jest związane z wymazaniem z księgi żywota [II Mojż. 32:32].

Nie słyszałem o czymś takim jak "organiczny aspekt zbawienia". Można by o nim mówić, gdybyśmy w momencie przyjęcie zbawienia przez wiarę doznawali całkowitej przemiany ducha, duszy i ciała, wchodząc od razu do nieba. Ale tak się nie dzieje. Ponieważ jesteśmy w skażonym ciele, musimy "zwyciężyć" czyli do aż końca zachować wiarę, aby otrzymać wieniec zwycięstwa [II Tym. 4:7-8]

Rzym. 5:10 rozumiem wprost: "będąc pojednani, dostąpimy zbawienia". Paweł wie, że już jest zbawiony [Ef. 2:8], ale stan pojednania z Bogiem musi utrzymać, aby dostąpić zbawienia w sensie przyszłym, kiedy już będzie w nowym ciele, pozbawionym cielesności. Dlatego apostołowie piszą o zbawieniu jako darze już otrzymanym i posiadanym "na dziś", a jednocześnie jako stanie przyszłym [Jak. 1:21; I Piotra 2:2; II Piotra 1:11], którego nic nie będzie w stanie już zmienić, ponieważ będzie to stan "organiczny" (brak cielesności w nowych ciałach).

Cytuj:
W Ew. wg Jana 16:9, Pan powiedział, że Duch przekona świat o grzechu, „ponieważ nie wierzą we Mnie”. Widzimy, że jedynym grzechem powodującym, że ludzie giną, jest nie uwierzenie w Syna [3:16]. Grzechem tutaj jest niegodzenie się na bycie przeniesionym z Adama w Chrystusa. Jeśli ludzie chcą pozostać w Adamie, oznacza to, że chcą pozostawać w starej sferze i nie chcą się przenieść do nowej, którą jest Chrystus. Nie muszą popełniać grzechu, aby zginąć. Jeśli po prostu nie uwierzą w Pana Jezusa, to już kwalifikują się do tego, by zginąć. Nie muszą okraść sąsiada, oszukać swej żony czy okłamać rodziców. Mogą być ludźmi o wysokim standardzie moralnym, jeśli jednak nie uwierzą w Pana, to ich przeznaczeniem jest zginąć. Jedyną drogą ucieczki z ich grzesznej sytuacji jest uwierzenie w Pana, a jedynym grzechem, który kwalifikuje ich do potępienia, jest nie uwierzenie w Niego. To właśnie jest grzech przeciwko Duchowi, uniemożliwiający upamiętanie grzesznika i przeniesienie ze sfery Adama w sferę Chrystusa.

Ludzie giną, ponieważ umierają duchowo popełniając własne grzechy [Rzym. 7:9-11]. Dlatego umierają przez własne upadki i grzechy [Ef. 2:1]. Skłonność do popełniania grzechów dziedziczą po Adamie, ale Bóg jest sprawiedliwy i nie sądzi nikogo za grzech kogoś innego [Ez. 18:20], tylko każdemu wkłada na głowę jego własne występki [Ez. 9:10]. Ponieważ każdy kiedyś popełnia pierwszy grzech, w tym momencie umiera duchowo i potrzebuje zbawienia od sprawiedliwej kary. Jeśli się nie upamięta, to znajduje się w stanie potępienia i gniew Boży ciąży na nim [Jan 3:36]. Moim zdaniem z Pisma wynika, że grzech przeciwko Duchowi Świętemu to jest czyn świadomie popełniony - w przypadku osób nieodrodzonych [jak faryzeusze] jest to odmowa upamiętania przy całej świadomości, kim jest Jezus i co uczynił, natomiast w przypadku ludzi odrodzonych jest to trwanie w świadomym grzechu i zatwardzenie serca do tego stopnia, że wierzący człowiek odpada od Boga. Taka interpretacja zgadza się zarówno z Mat. 12:31-32,41-42 jak i z I Jana 5:16-17]. Istnieje możliwość czynnego popełnienia (zarówno przez nieodrodzonych, jak i przez odrodzonych) takiego grzechu, który uniemożliwia upamiętanie i skutkuje duchowa śmiercia czyli potępieniem.

marius napisał(a):
Napisałeś poprzednio:
Cytuj:
Adresatami bezpośrednimi mów Jezusa byli faryzeusze, do których Pan zastosował w tym momencie pewne ogólne zasady, o których mówi w Mat. 12:30-33,35-37; Łuk. 12:8-10 i Mar. 3:28-29. Ogólne zasady stosują się do wszystkich synów ludzkich [Mar. 3:28], do każdego [Łuk. 12:10], do ludzi [Mat. 12:31,36], do kogokolwiek [Mat. 12:32]. Czyli grzech, który może popełnić każdy człowiek, został w tym momencie popełniony przez faryzeuszy. Problem polega na tym, co to jest bluźnierstwo przeciwko Duchowi, w jaki sposób popełnili je faryzeusze i czy człowiek odrodzony może popełnić coś podobnego (nawet, jeśli nie zostanie to identycznie określone).

Niezwykle istotne w hermeneutyce jest określenie adresatów przekazu. Zgadzamy się, że powyzszych fragmentach słowa Pana zostały wypowiedziane do faryzeuszy. Oczywiście byłoby nonsensem przyjmować, że jedynymi adresatami tegoż ponadczasowego przekazu Ewangelii są jedynie faryzeusze. Ale z drugiej strony, czy rzeczywiście wszystkich dotyczy ta przestroga? Czytająć Ewangelie łatwo można zwrócić uwagę na to, że Chrystus dokonywał rozróżnienia adresatów i pod tym kontem różnicował swój przekaz. Widać to choćby na przykładzie przypowieści, których interpretacja przeznaczona była dla uczniów. Słowa Pana kierowane do uczniów mówią o czymś innym, niz słowa kierowane do faryzeuszy. Po prostu te dwie grupy słuchaczy posiadają inne odmienne pozycje.

Kontekst pokazuje, czy dana wypowiedź Jezusa była skierowana do faryzeuszy, do uczniów, czy do ludu. Pewne fragmenty (jak ten omawiany) same w sobie pokazują, że ogólna zasada odnoszona do wszystkich ludzi, co Jezus wyraźnie podkreśla i o czym napisałem, została w tym momencie zastosowana do faryzeuszy, którzy również są "synami ludzkimi". W samym tekście mamy jasne i wyraźne określenie, kogo dotyczy zasada i do kogo jest w dmnym momencie zastosowana. Tutaj zdania nie zmieniam, bo nie mam powodu. Natomiast zgadzam się jak najbardziej, że określenie adresatów przekazu jest bardzo ważne. Niektóre wypowiedzi dotyczące wyłącznie zakonu i skierowane wyłącznie do faryzeuszy zostały odczytane przez Kościół w taki sposób, że dały furtkę do rozwodów [Mat. 19:1-12]. Ale to jest temat omawiany w innym wątku.

marius napisał(a):
Tym samym, nie są w stanie popełnić tego rodzaju grzechu, który nie zostałby wybaczony. Co rzecz jasna nie oznacza, że nie poniosą, zgodnie z Listem do Hebrajczyków, należnej kary. Nie jest to jednak kara wiecznego potępienia.

Mariusie, zaklinanie rzeczywistości nie prowadzi do jej zmiany. Zaklinanie tekstu również go nie zmieni. Pozwól, że kloejny raz zacytuję fragment z Hebrajczyków:

"Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników" [Hebr. 10:26-27]

Jakiż to jest sąd i jakiż to jest ogień, który będzie trawił przeciwników Boga, ale nie jest związany z karą wiecznego potępienia? Jeśli nie ma już dla nas ofiary za grzechy, to jaka krew może nasze grzechy zasłonić przes wzrokiem sprawiedliwego Boga?

Nie bardzo rozumiem, jak można patrzeć na tekst mówiący o groźbie sądu i ognia wiecznego potępienia dla "nas, jeśli rozmyślnie grzeszymy" i twierdzić, że nie dotyczy on kary wiecznego potępienia.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 13, 2006 11:48 am 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Smok Wawelski napisał(a):
marius napisał(a):
Pozostając w temacie grzechu przeciwko Duchowi Św. chciałbym zwrócić uwagę na prostą zależność:
a) wszyscy narodzili się w grzechu,
b) wszyscy urodzili się potępieni
c) wszyscy urodzili się, by umrzeć w grzechu
d) wszyscy są w niewoli grzechu
e) uwierzenie w Syna jest jedynym sposobem na bycie uwolnionym od grzechu
f) nie uwierzenie w Syna jest jedynym grzechem powodującym, że giniemy.

Nie wiem, czy nie komplikujesz w ten sposób zagadnienia, bo przynajmniej 2 z podanych przez Ciebie punktów (dokładnie punkty "b" i "f") są dyskusyjne. Pominę w tym momencie punkt "b" i przejdę do "f". Myślę, że dobrą ilustracją jest Księga Żywota. Giną wszyscy ci, którzy nie zostaną do niej wpisani [Obj. 20:15] oraz wszyscy ci, którzy zostali z niej wymazani [Obj. 3:5]. Czyli mamy tutaj dwie grupy ludzi, a nie jedną.


Smok Wawelski napisał(a):
Cytuj:
Każdy człowiek jest przed Bogiem winny, ponieważ umarł duchowo w swoich grzechach i jest oddzielony od Boga [Ef. 2:1]. Dlatego na każdym grzeszniku ciąży Boży gniew:

"Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim" [Jan 3:36]

Zbawienie jest ratunkiem przed wylaniem Bożego gniewu, które nastąpi w przypadku każdego, kto się nie upamięta i nie uwierzy w Jezusa. Nie istnieje żadna "druga szansa":

"Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego" [Jan 3:18]


Czy rzeczywiście te dwa posty pisała ta sama osoba, sygnująca je tym samym nickiem?

Zaplątałeś się (zresztą po raz kolejny). Propononuję uważnie czytać tekst Biblii. Na stronach Pisma nie ma miejsca, które mówiłoby o wymazaniu z księgi żywota nowotestamentowych wierzących. Nie mówi o tym także podany przez Ciebie werset Obj 3:5.

Przeczytaj powoli swój komentarz, a następnie własną wypowiedź odnoszącą się do kwestii zbawienia. Naprawdę, wystarczy się tak nie śpieszyć. Nadal uważasz, że nie wszyscy urodzili się potępieni?
Czy w świetle przywołanego wersetu Jn 3:18 podtrzymujesz, że dyskusyjne [sic!] jest zdanie mówiące o tym, iż nie uwierzenie w Syna Bożego jest jedynym grzechem powodujacym, że ludzie zginią?
Czyżby jakaś "nowa ewangelia"?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 13, 2006 12:14 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Cytuj:
Czyżby jakaś "nowa ewangelia"?

Właściwie już nic nowego nie napisałeś. Po przekroczeniu pewnego poziomu frustracji, wiekszość z nas tak właśnie reaguje. Włącznie ze mną.

"Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych - którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego - gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko."

Zakosztować daru niebiańskiego, być uczestnikiem Ducha Świętego, pokutować i być odnowionym - słowa, które pasują doskonale do odrodzonych.
A jednak można ponownie krzyżować Syna Bożego i odpaść od wiary, od Chrystusa, zapierając się Go, wyrzekając się, zdradzając, nie szukać u niego ocalenia. Bo już się nie chce, bo już się nie potrafi.

Idee o nieutracalność zbawienia, to tylko mity, a nie słowo Boże.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 13, 2006 1:17 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
marius napisał(a):
Zaplątałeś się (zresztą po raz kolejny). Propononuję uważnie czytać tekst Biblii. Na stronach Pisma nie ma miejsca, które mówiłoby o wymazaniu z księgi żywota nowotestamentowych wierzących. Nie mówi o tym także podany przez Ciebie werset Obj 3:5.

Ja wiem, że nie jestem nieomylny. Jesli się zaplątałem, to po prostu mi pokaż miejsce zaplątania, bo jak na razie nie piszesz nic konkretnego. Ostrzeżenie z Obj. 3:5 to fragment listu skierowanego do kościoła w Sardes, który to kościół z całą pewnością składał się z nowotestamentowych wierzących i z całą pewnością ostrzega o możliwości wymazania z księgi żywota. Niewymazanie z tej księgi jest zestawione z przyobleczeniem w białe szaty i wyznaniem przez Jezusa imienia wierzącego przed Ojcem i aniołami. Bardzo charakterystyczne zestawienie, nie uważasz?

marius napisał(a):
Przeczytaj powoli swój komentarz, a następnie własną wypowiedź odnoszącą się do kwestii zbawienia. Naprawdę, wystarczy się tak nie śpieszyć. Nadal uważasz, że nie wszyscy urodzili się potępieni?
Czy w świetle przywołanego wersetu Jn 3:18 podtrzymujesz, że dyskusyjne [sic!] jest zdanie mówiące o tym, iż nie uwierzenie w Syna Bożego jest jedynym grzechem powodujacym, że ludzie zginią?
Czyżby jakaś "nowa ewangelia"?

Również sugerowałbym, żebyś dokładniej przeczytał to, co napisałem, zanim się zaczniesz niepotrzebnie denerwować. Nie wycofuję sie z niczego, co napisałem w obydwóch wypowiedziach i nie uważam ich za wzajemnie sprzeczne. Po prostu wygląda na to, że posyłasz nienarodzonych, niemowlęta i niedorozwiniętych umysłowo do piekła, twierdząc że wszyscy rodzą się potępieni. A to po prostu nie odpowiada nauczaniu Biblii, tylko jest efektem katolickiego pojmowania tzw. "grzechu pierworodnego". Jak na razie żaden ze zwolenników tego poglądu nie potrafił sensownie wyjaśnić choćby Rzym. 7:8-11 w świetle "rodzenia się w potępieniu". Nie wiem jednak, czy jest sens rozwijać ten wątek w tym miejscu, zwłaszcza, że był już poruszany kilkakrotnie na forum.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 13, 2006 9:38 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
lis napisał(a):
Cytuj:
Czyżby jakaś "nowa ewangelia"?

Właściwie już nic nowego nie napisałeś. Po przekroczeniu pewnego poziomu frustracji, wiekszość z nas tak właśnie reaguje. Włącznie ze mną.
quote]

Nie ma powodu, abyś musiał się frustrować. Jeśli wierzysz w zbawienie, które sam z siebie nożesz utracić, to raduj się w tym przekonaniu, które posiadasz, swoim Zbawicielem. Będę Cię do tego tylko zachęcał. Nie jest moim zamierzeniem przekonywać Ciebie bądź kogokolwiek do zmiany zapatrywań. Nie prowadzę z rozmowie z S. Wawelskim sporu o to, jakie zbawienie jest bardziej "biblijne". Nie nazywam zatem przekonań odmiennych od moich własnych - mitami. Oczywiście, jeśli uznasz, że ulica.prosta jest forum, na którym nie będą tolerowane inne przekonania, niż te, które są uznawane za "biblijne". to wydasz świadectwo własnej frustracji.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 13, 2006 10:18 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Cytuj:
Nie jest moim zamierzeniem przekonywać Ciebie bądź kogokolwiek do zmiany zapatrywań.

Akurat w takie wyznania nie wierzę.

Cytuj:
Nie prowadzę z rozmowie z S. Wawelskim sporu o to, jakie zbawienie jest bardziej "biblijne".

Takie zdania, to są ozdobniki, a posty świadczą same za siebie. Posty jak najbardziej świadczą o prowadzonym sporze. Nie rozumiem, po co się krygujesz?

Cytuj:
Nie nazywam zatem przekonań odmiennych od moich własnych - mitami.

Oczywiście. Każdy ma swój własny styl wypowiedzi. Ty piszesz o jakiejś "nowej ewangelii', ja pisze o "mitach", a ktoś inny napisze o "tradycji ludzkiej" lub "bełkocie" - i wyjdzie na to samo. Nie bądź taki wrażliwy, bo i tak Cię polubiłem.

Cytuj:
Oczywiście, jeśli uznasz, że ulica.prosta jest forum, na którym nie będą tolerowane inne przekonania, niż te, które są uznawane za "biblijne". to wydasz świadectwo własnej frustracji.

Sprawa jest bardziej złożona, niż piszesz. Nie zaprzeczam, że często jestem sfrustrowany toczeniem potyczek forumowych, w końcu przyznałem to post wyżej. Ale nie uważam, by niezgadzanie się z poglądami, które uwazam za błędne, miało świadczyć o mojej postawie, w tym frustracji - negatywnie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 136 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 10  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL