Grażyno,to co napisałaś o emocjach przy muzyce naprowadza nas na właściwy trop w rozważaniu tego tematu.
Bo tak naprawdę nie ważny jest styl muzyczny,jaki preferujemy,tylko emocje jakich on nam dostarcza.Dlatego nie lubię ''wieszania psów'' na tym czy innym stylu.Wiadomo ,że można odużyć się każdą muzyką.
Chrześcijanie skupiają swą krytyczną uwagę najczęściej na stylach muzycznych,w których ilość negatywnych emocji jest najbardziej jaskrawo widoczna.Najłatwiej jest wtedy wyciągnąć błędne wnioski,że to muzyka sama w sobie jest zła.
Doradza się potem młodym ludziom coś w stylu:-''Jak będziesz słuchał takiej muzyki będziesz złym człowiekiem,a jak będziesz słuchać ...( i tu mozna wpisać,co kto uważa)...to będziesz lepszym''-co jest nieporozumieniem.
To tak jakby napominać dziecko-''Nie rzucaj w samochody kamieniami,bo to niebezpieczne,rzucaj raczej kulkami z plasteliny''
Problemem nie jest to,czym się rzuca.Problemem jest,dlaczego to dziecko wogóle chce rzucać w samochody?
Dlatego w kwestii muzyki świeckiej zadał bym pytanie-''Dlaczego chrześcijanin chce słuchać takiej muzyki?''
Tym pytaniem-zaznaczam- nie oceniam wartości żadnej muzyki.Oceniam serce chrześcijanina i jego potrzeby.
Przypomina mi się wtedy mój były,stary pastor,który grzmiał na muzykę rockową,wynosząc ''pod niebiosa'' muzykę poważną,sam biedaczek nie będąc świadomym,że tak słuchacz rocka jak i on,słuchający Beethovena obaj karmią w sobie tą samą naturę.
Dla chrześcijanina to Pan powinien być ukojeniem skołatanych nerwów,wyciszeniem,relaksem-słowem -
ODPOCZNIENIEM
Wiem doskonale,że i dla mnie nie zawsze tylko Pan jest źródłem wszelakiego odpocznienia.Tak sobie próbuję wyobrazić,jak się czuje nasz Pan,kiedy jego zmęczone,zestresowane dziecko nie idzie do niego szukać odpocznienia,ale sięga po namiastki,które tak naprawdę odpocznienia nie dają,czyli książka,film,muzyka,itp.
Człowiek zmęczony szuka czegoś,co pozwoli mu oderwać sie choć na chwilę od tego zmęczenia.Wprost proporcjonalnie do siły tego zmęczenia czy stresu potrzebny jest jakiś czynnik,którego siła oddziaływania będzie w stanie choć na jakiś czas zapewnić nam odcięcie sie od stresu,czyli pozwoli nam na przeżycie ''konkurencyjnych''emocji.
Do tego ''najlepiej'' nadaje się muzyka,bo działa szybko,a poza tym mamy ją dostępną w baaaardzo szerokim zakresie.Możemy sobie dobrać co tylko chcemy,w zależności od potrzeby chwili.
Raz daje nam ona
wyciszenie,raz wznosi nas
na wyżyny duchowe,innym razem
koi ból,a kiedy indziej
dodaje sił.
A teraz przyjżyjmy się wytłuszczonym słowom i pokombinujmy,kto jeszcze oprócz muzyki obiecał nam coś takiego.
Oczywiście pisząc to,nie mam zamiaru stawiać nikogo pod ścianę.Pan nie oczekuje od nas udawania posłuszeństwa,wierności i zaufania.Ale uważam też,że nie ma niczego złego w szczerym uświadomieniu sobie samym naszych pobudek i stanu naszego serca w tej kwestii.
Smoku,dziękuję za ten krótki tekst z Depeche Mode.Nigdy nie lubiłem ich muzyki (lalusiowate gogusie),ale teraz przynajmniej wiem dlaczego.
