kristina napisał(a):
Smoku, to dlaczego Jezus sie ochrzcił i wtedy...Duch zstąpił na Niego.
"Duch Pański nade mna przeto namaścił mnie..."
Jezus jako człowiek dysponował wszystkimi darami Ducha.. tak ja to widzę.
W tej materii należy się poruszać ostrożnie. Zależność obydwóch natur w Osobie Jezusa nie jest dla nas do końca poznawalna i można się łatwo posunąć albo w kierunku praktycznego odmówienia Mu natury Boskiej, albo ludzkiej.
Zauważ, że Jezus nie chrzcił się ku własnemu upamiętaniu, ale "by wypełnić wszelką sprawiedliwość" [Mat. 3:15]. Jan odmówił Mu chrztu i zadał logiczne pytanie: "Ja potrzebuję chrztu od ciebie, a ty przychodzisz do mnie? [Mat. 3:14]. Chodzi o to, że zarówno Jego chrzest, zstąpienie Ducha w widzialnej postaci, jak i głos z nieba: " I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem" najprawdopodobniej wydarzyły się ze względu na innych, a nie ze względu na Jezusa. Takich sytuacji było więcej:
"Ojcze, uwielbij imię swoje! Odezwał się więc głos z nieba: I uwielbiłem, i jeszcze uwielbię. Lud więc, który stał i słyszał, mówił, że zagrzmiało, inni mówili: Anioł do niego przemówił. Jezus, odpowiadając, rzekł: Nie gwoli mnie odezwał się ten głos, ale gwoli was" [Jan 12:28-30]
"I powstał obłok, który ich zacienił, a z obłoku rozległ się głos: Ten jest Syn mój umiłowany, jego słuchajcie" [Mar. 9:7]
Uważam, że Jezus nie został napełniony Duchem dopiero podczas chrztu, podobnie jak nie został wtedy dopiero Mesjaszem, czyli Namaszczonym. On się począł z Ducha Świętego - Duch zstąpił na Marię i moc Najwyższego zacieniła ją. Dlatego to, co się niej poczęło, było Święte [Łuk. 1:35]. Elżbieta została napełniona Duchem już w wyniku spotkania z Marią jeszcze brzemienną Synem Bożym [Łuk. 1:41]. Symeonowi Bóg objawił, że nie umrze, zanim nie zobaczy Mesjasza Pana. Zobaczył niemowlę, które było Namaszczone od poczęcia [Łuk. 2:26]. Jezus był również Królem Izraela od urodzenia - co rozpoznali magowie ze Wschodu [Mat. 2:2] i poszli oddać pokłon dziecięciu.
Nadanie Mu imienia Jeszua (JHWH zbawia) oznaczało Jego wyjątkową tożsamość:
"I gdy nad tym rozmyślał, oto ukazał mu się we śnie anioł Pański i rzekł: Józefie, synu Dawidowy, nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej,
albowiem to, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego. A urodzi syna i nadasz mu imię Jeszua [JHWH zbawia]; albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego. A to wszystko się stało, aby się spełniło słowo Pańskie, wypowiedziane przez proroka: Oto panna pocznie i porodzi syna, i
nadadzą mu imię Immanuel, co się wykłada: Bóg z nami" [Mat. 1:20-23]
Chodzi mi o to, że Jezus był już od poczęcia wcielonym Bogiem, dlatego uważam, że nie potrzebował darów Ducha. Nigdzie nie czytamy, żeby posługiwał się darami Ducha - miał pełnię Ducha od poczęcia, będąc jednocześnie w ludzkim, skażonym ciele, podatnym na grzech. Dary Duchowe czyli charyzmaty zostały udzielone Kościołowi dopiero po jego powstaniu [Ef. 4:8; Dz. Ap. 1:8] przez Głowę Kościoła, która sama ma pełnię Ducha, bo jest z Nim współistotna. Gdyby Jezus posiadał wszystkie charyzmaty, to sam byłby Kościołem - a przecież charyzmaty zostały dane członkom Kościoła przez Boga [I Kor. 12:28-31]. Są ona niezbędne ludziom do wypełniania misji Kościoła na świecie [Ef. 4:11-16].
Jezus jako człowiek nie był członkiem Kościoła, a jako wcielony Bóg nie potrzebował charyzmatów, bo miał pełnię Ducha od swego poczęcia. Dlatego w Iz. 11:2 czytamy o cechach Ducha spoczywającego na Mesjaszu, a nie o charyzmatach Mesjasza. Dlatego nie czytamy np. o tym, żeby Jezus modlił się językami, choć zdaniem Pawła powinien to być dar najbardziej powszechny w Kościele. Jego wiedza o ludziach też nie jest opisana jako działanie charyzmatu, lecz jako Jego własne poznanie [Jan 2:24-25]. Jezus prorokował (choć nigdy nie użył sformułowania "tak mówi Pan" - pewnie dlatego, że sam jest Panem), nauczał, usługiwał na różne sposoby - to wszysto prawda. Ale moim zdaniem należy odróżnić Jego wyjątkową misję mesjańską jako wcielonego Boga w pełni Ducha "wrodzonej" od poczęcia, od misji Kościoła złożonego z ludzi odrodzonych w Duchu i obdarzonych przez Niego charyzmatami, które przeminą wtedy, gdy nastanie doskonałość. Mam nadzieję, że chwytasz tę delikatną różnicę. Nie jest ona może bardzo istotna, ale chyba jednak istnieje. Czasem nawet brak jej świadomości jest jednym z elementów błędnego nauczania, że Jezus był tylko człowiekiem - tyle, że doskonałym i napełnionym Duchem tak jak każdy odrodzony człowiek.