www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N kwi 28, 2024 2:52 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: N sie 16, 2009 10:57 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Zauważyłam taką rzecz: nam, ludziom wierzącym, kiedy spotykamy się towarzysko trudno rozmawiać o Bożych sprawach. Łatwo się gada o pracy, o zakupach, o modzie, o muzyce etc..A mi jakoś brakuje( mam taki niedosyt) rozmów na tematy Boże- co Bóg powiedział, jakie Słowo przeczytałam ostatnio i co ono mi dało, co przeżywam z Bogiem, jaką mam z Nim relację...Rzadko kiedy razem się modlimy( no, chyba że jest to spotkanie modlitewne, ale ja piszę o takim towarzyskim). Wychodzi na to, że chyba niewiele tak naprawdę z Bogiem przeżywamy, nie ma świadectw...a może chodzi o coś innego?Może to norma a ja się czepiam?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 12:16 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Pewnie się nie czepiasz ale nie jest to norma.
U mnie jest inaczej.
Na jaki temat nie zaczęłoby się rozmawiać i tak kończymy na ..Bozych.
Wiesz,może to sprawa bliskości, zaufania.No nie wiem.
Nie spieramy się,nie mądrzymy.Nie ma teologicznych dysput.
Po prostu towarzyskie pogaduszki .Wszystko sprowadza się do Boga.
Zauwazyłam jedną zasadę.Na takich naprawdę typowo towarzyskich spotkaniach ni ma teologii, sporów ,sztuczności ,przemądrzalstwa.
Jest po prostu zycie......z Bogiem. :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 1:45 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Kristinko- czyżbyś sugerowała, że moi znajomi nie chcą ze mną rozmawiać, ponieważ zaczynam" teologiczne dysputy" i się "mądrzę"? 8)

Nie o tym pisałam. Po prostu- spotykam się z różnymi wierzącymi, z którymi prawie nie dotykamy tematów związanych z Bogiem. Nic, tylko praca, muzyka, przepisy kulinarne i inne takie.I nie mam nic przeciwko temu, ale chciałabym też czasem usłyszeć, że Bóg działa w moim życiu tak i tak, że tak i tak przemówiło do mnie Słowo, ze poruszyło mnie jakieś nauczanie...etc..

Z wierzącymi w ogóle bardzo trudno by mi się rozmawiało na tematy teologiczne, z reguły niewielu to interesuje i niewielkie mają poznanie...To nie tak, jak na tym forum, gdzie jest parę "tęższych" umysłów i można podpytać o to i owo...( mam na myśli zwykłych wierzących, nie starszych, z nimi mam raczej rzadki kontakt, takie 5 minut po nabożeństwie i jedziemy do domu- mamy daleko do zboru, niestety...i bywamy tylko w niedziele).


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 1:53 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt lut 13, 2007 11:39 am
Posty: 168
Myślę ,że to objaw kościelnictwa ,lub jak kto woli religijności ,ograniczonej do uczestnictwa w zgromadzeniach . Ale jak słusznie zauważyła Kristina nie wszędzie tak jest choć zdarza się to coraz częściej.
Lekarstwem na to jest obecność Ducha Św, który przyszedł na ziemię by uwielbić Jezusa Chrystusa. My powinniśmy tylko naszego Pana Jezusa uczynić pasją naszego życia ,czego tak Wam jak i sobie życzę .Pozdrawiam Sewen


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 4:07 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 02, 2005 11:32 am
Posty: 434
Lokalizacja: Olkusz
Zgadzam się . Po prostu za dużo świata jest w kościele. Człowiek duchowy myśli o tym co duchowe a cielesny o tym co cielesne (Rz 7)
Gdzie jest skarb twój tam jest serce twoje - mówił Jezus.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 4:59 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Marck5 napisał(a):
Po prostu za dużo świata jest w kościele. Człowiek duchowy myśli o tym co duchowe a cielesny o tym co cielesne (Rz 7)

Stara to prawda. A skoro kościół to ludzie-to za dużo świata w ludziach.

Jak poznać to, że "Człowiek duchowy myśli o tym co duchowe a cielesny o tym co cielesne"?
Po tym o czym mówi i jak żyje na co dzień. Po tym w co się najchętniej i najłatwiej angażuje. Po tym czy jest otwarty na innych, czy tylko na siebie i swoje potrzeby.

Dodam więcej: my wiemy jak mówi "człowiek duchowy" i bywa, że w gronie kościelnym nie da się poznać prawdziwej duchowości tylko po tym.

Może dlatego wygodnie jest spotykać się tylko na nabożeństwach i grupach domowych...

Na co trwonimy nasz wolny od pracy i obowiązków czas? Inwestujemy go w osobistą relację z Jezusem i na potrzeby bliźnich, czy na rzeczy które TYLKO NAM [i naszym ciałom] SPRAWIAJĄ PRZYJEMNOŚĆ [i w dodatku nie mają nic wspólnego z biblijnie rozumianym Królestwem Bożym]?

Cytuj:
Gdzie jest skarb twój tam jest serce twoje - mówił Jezus.

I nasz czas, i nasza uwaga, i nasze wysiłki, żeby to zdobyć, i wtedy już w nas widać owoce.
Lokowanie naszego czasu w inwestycjach "nie-Bożych" jest tego papierkiem lakmusowym, niestety [albo "stety" bo czasem inni to wreszcie dostrzegą i nas ostrzegą w porę].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 6:15 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 16, 2006 5:21 pm
Posty: 599
a ja myślę że jest czas mówienia i czas milczenia, i brak czasem tych rozmów jest normalne, mówienie ciągle o jednym nie jest według mnie równowagą, ale faktem jest że każdy jest inny i czasem przeżywa taki czas kiedy pragnie dużo rozmawiać o Bogu, ale próba unifikowania wszystkich wierzących do jakiegoś poziomu, nie jest niczym dobrym. Wybaczcie ale ja tego doświadczyłem w innej społeczności.

Druga sprawa o której wspomniałem, a teraz rozwinę, to fakt, że ludzie nie jednakowo przeżywają swoje życie, jeśli ja w tym momencie mam czas, że chciałbym rozmawiać tylko, albo też o Bogu, bo coś przeżywam, to nie znaczy że taki sam czas przeżywają inni i nie uważam tego za coś złego, w życiu mamy góry i doliny, czas płaczu i czas śmiechu, czas pracy i czas zabawy, no i jak zapisałem na początku, czas mówienia i czas MILCZENIA...

raczej zalecam rozwagę, bo tutaj już krok od nastawienia, że my duchowi a inni to światowi, a z tego w skrajnej konsekwencji rodzi sie pycha religijna.

Ja osobiście wolę jednak patrzeć tylko na siebie co ja mogę zrobić, a nie to czego inni nie robią w moim mniemaniu.

:wink:

_________________
... wiara, która jest czynna ... Gal. 5:6
Obrazek
"Nie dajcie złapać się w dogmat, którym jest życie koncepcjami myślenia innych ludzi"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 6:32 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
quster napisał(a):
Ja osobiście wolę jednak patrzeć tylko na siebie co ja mogę zrobić, a nie to czego inni nie robią w moim mniemaniu.

:wink:

Mój najbliższy bliźni, jakim jest mój mąż nie tak dawno zwrócił mi uwagę, ze "nie ma mnie dla niego", żebym sobie przemyślała, na co najwięcej czasu poświęcam i jakie są tego efekty.
Efekty były takie, ze "uciekałam" do tych rzeczy, nie rozmawialiśmy [tylko wymienialiśmy się poleceniami, co jeszcze trzeba zrobić, kupić], w końcu zobaczyłam, że nie mieliśmy czasu żeby się razem modlić.

Jak w praktyce zrozumieć Qusterze MILCZENIE pomiędzy braćmi i siostrami? Czy tam jest napisane, że tak ma być bo to jest dobre dla człowieka narodzonego z Ducha Świętego? Czy tam jest stwierdzenie faktów, które istnieją pod słońcem? Bo dalej jest tam tak:

[jest...] "czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju".

Jak mam w-g tej uniwersalnej zasady wolności dla każdego rozumieć te dalsze stwierdzenia w życiu wierzącego?
Pewnie, że tak robimy. Tylko czy takie są na pewno zasady w Królestwie Bożym i do tego mamy przemieniać nasze umysły?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 6:39 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt lut 13, 2007 11:39 am
Posty: 168
quster mówimy o faktach nie wdając się w szczegóły. Uwierzyłem w Jezusa Chrystusa gdy mówiono o Nim Jezus Chrystus ,a nie "pan".
Ludzi w tym czasie nie interesowało to co posiada druga osoba (jaki majątek), lecz czy posiada Chrystusa w sercu. To była wówczas Najwyższa Wartość.
A dziś? Liczy się wszystko oprócz Prawdy. W zborach są grupki podzielone ze wzgłędu na majętność , znajomości, wykształcenie i.t.p.
A więc Ci co mają "błogosławieństwo" czyt.(majętności), zaszeregowani do elity, oraz ci ,którzy nie mają (pospólstwo),któremu wolno usiąść w ławce i słuchać.
Słowa Ap. Piotra
Nie mam srebra ani złota - powiedział Piotr - ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!
w takich klimatach nie mają prawa bytu.
Czy dziwne ,że ludzie nie chcą rozmawiać o Bogu ,który kojarzy się im z niesprawiedliwością.
Innego Boga tego biblijnego ,Miłosiernego nie znają ,gdyż przywódcy lubią się chełpić swymi zdobyczami materialnymi, określając je jako "błogosławieństwo.
Cóż? Ci którzy żyją szarą codziennością w takiej sytuacji mają problem dostrzec obecność Bożą.
Smutne ,ale prawdziwe. Pozdrawiam Sewen


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 6:56 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 02, 2005 11:32 am
Posty: 434
Lokalizacja: Olkusz
To co Quster proponujesz zatem czas milczenia i zamknięcie tematu albo owijanie w bawełnę" czy jakieś inne ściemnianie bo zgrzeszymy naszą oceną. W ten sposób można pozamykać wszystkie wątki.
Jezus i apostołowie nie bali się tego tematu. Jezus powiedział : "Z obfitości serca mówią usta" a Jakub pisał: Kto jest przyjacielem świata jest nieprzyjacielem Boga" nie dlatego że nie ma świata w kościele ale dlatego, że niestety jest. I nie mówimy tu nic nowego a każdy z nas napewno nie raz doświadczył pustki w sercu po długim myśleniu o tym co cielesne i zajmowaniu się sprawami tego świata. Czym karmimy serce to po prostu wychodzi i nie ma co robić tabu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 7:57 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
a ja myślę że jest czas mówienia i czas milczenia, i brak czasem tych rozmów jest normalne, mówienie ciągle o jednym nie jest według mnie równowagą


A w drugą stronę to jest równowaga? Kiedy w kółko ktoś mówi o pracy albo o swoim hobby i trwa to latami całymi?
Cytuj:
ale faktem jest że każdy jest inny i czasem przeżywa taki czas kiedy pragnie dużo rozmawiać o Bogu,

A czasem- nie? Nie chce o Nim mówić? Czemu?

Cytuj:
Druga sprawa o której wspomniałem, a teraz rozwinę, to fakt, że ludzie nie jednakowo przeżywają swoje życie, jeśli ja w tym momencie mam czas, że chciałbym rozmawiać tylko, albo też o Bogu, bo coś przeżywam, to nie znaczy że taki sam czas przeżywają inni i nie uważam tego za coś złego, w życiu mamy góry i doliny, czas płaczu i czas śmiechu, czas pracy i czas zabawy, no i jak zapisałem na początku, czas mówienia i czas MILCZENIA..
.

Ale w czasie płaczu szukamy Boga, w czasie "doliny" tym bardziej powinniśmy Go szukać, a jak mamy czas wesela, to z dziękczynieniem itp.. W zasadzie nie bardzo rozumiem, dlaczego człowiek odrodzony z Ducha miałby mieć taki czas, że "nie chce o Bogu rozmawiać".
.Jesli każda nawet nasza myśl "ma być poddana Chrystusowi", to dlaczego dziwne ma być, że się zastanawiam, czemu ludzie wierzący stronią od rozmów na temat Boga...
Cytuj:
raczej zalecam rozwagę, bo tutaj już krok od nastawienia, że my duchowi a inni to światowi, a z tego w skrajnej konsekwencji rodzi sie pycha religijna.

Chciałabym być duchowa, dlatego odczuwam czasem niedosyt po spotkaniach z ludźmi wierzącymi. Mam rzadki z nimi kontakt i kiedy już mam okazję rozmawiać z bratem/siostrą to chciałabym być zbudowana jakimś świadectwem, pragnieniem serca, Słowem...albo sama podzielić się czymś, co Bóg w moim życiu zrobił. A tu..kicha. Jakoś nie wypada, jakoś niezręcznie, łatwiej gadać o pogodzie..
Nie twierdzę od razu, że to świadczy o braku czyjejś duchowości. Może są i inne powody- może musimy się nauczyć rozmawiać na takie tematy, uczynić to czymś normalnym...?
Cytuj:
Ja osobiście wolę jednak patrzeć tylko na siebie co ja mogę zrobić, a nie to czego inni nie robią w moim mniemaniu.

Widzisz, jak to sam jesteś przeciwny wydawaniu jakichkolwiek sądów, a sam już mnie osądziłeś( bo ja "nie patrzę na siebie" skoro poruszyłam ten temat i "osądziłam" moich bliźnich...). I to jeszcze w porównaniu ze sobą...i swoim "lepszym" postępowaniem...

Powiem wprost- podzieliłam się tu swoim pragnieniem bycia pośród wierzacych, dla których Bóg jest najważniejszy we wszystkim, co robią, dla których Jezus jest centrum życia i największym hobby, nawet jeśli upadają, mają "doliny" i czas smutku. No taka już wredna jestem, że mam takie głupie pragnienia...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 9:44 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Owieczko,nie,nic nie sugeruję.
Nie wiem jak to wyłozyć najprosciej.
Po prostu jak spotykamy się w gronie wierzących a nie są to spotkania " formalne" to nawet rozmawiając o przetworach,polityce, i tak zawsze jest Bóg obecny.
Jakoś tak naturalnie.Nie "składamy swiadectw".
On po prostu jest.
Nawróciłam się dzięki człowiekowi,który nie głosił mi Ewangelii,nie "składał świadectwa" ale po prostu zył Bogiem i z Bogiem.
To było u niego takie naturalne.
Np.rozmawialiśmy na jakiś temat i w trakcie rozmowy pada zdanie " ale Jezus nie chciał abym tam pracował".
Mówił o Bogu jak o kimś bliskim, najblizszym ale nie " głosił".
I tak wygladaja czesto nasze spotkania.
:D No ,nie potrafię inaczej tego wystękać. :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 16, 2009 11:00 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Myślę, że wiem, o czym pisze Kristina. Sam to przeżywam. Po prostu ludzie, dla których Jezus jest najważniejszy i stoi w centrum ich życia, nie muszą koniecznie rozmawiać O NIM, żeby przebywać W NIM. Tzw. "Boża atmosfera" może towarzyszyć nam nawet wtedy, gdy rozmawiamy o sprawach nie związanych z teologią, Biblią, świadectwami, kościołem, czy tzw. "religijnym obszarem" naszego życia.

Niedawno byliśmy z kochanym odrodzonym małżeństwem naszych przyjaciół oraz ich synem w gruzińskiej restauracji (polecam lawasz z adżapsandałem przy ul. św. Marka w Krakowie) i rozmawialiśmy o przeróżnych sprawach - ludzie wierzący naprawdę mogą rozmawiać o różnych sprawach i nadal być W NIM. Bo przecież "w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" - świadomie. Wtedy Pan jest naturalnym świadkiem i uczestnikiem każdej rozmowy - choć nie musi być TEMATEM WSZYSTKICH naszych rozmów. Głębia relacji w Duchu Świętym nie jest uzależniona od tego, czy w każdym zdaniu będzie użyte imię Jezus.

Myślę, że chrześcijanom czasem brakuje pewnego rodzaju normalności i trochę się boją, że jak np. zagrają w siatkówkę albo porozmawiają o przetworach, to nie mogą tego robić w Duchu Świętym. A przecież "światowość" nie polega przede wszystkim na tym, o czym się rozmawia (choć są tematy, których święci nawet wspominać nie powinni), lecz jak się rozmawia i gdzie jest w tym momencie nasze serce. A takie rzeczy widać, słychać i czuć.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 17, 2009 7:07 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Rozumiem- ale w tych rozmowach nie chodziło mi (może się źle jakoś wyraziłam), żeby przejść "do części oficjalnej"( "a teraz świadectwo"). Po prostu nie ma tego, o czym tu piszecie- nie czuć, że jest w tym obecny Bóg. Czuję się dokładnie tak, jakby spotkała niewierzących z pracy
( znajomych) i gadała o pracy czy innych rzeczach( ale to wcale nie jest "przesiąknięte" Bogiem). No, nie widzę różnicy między rozmową z wierzącym a niewierzącym.

Jeśli normalność ma polegać na tym, że na nabożeństwie mówimy "Panie,Panie" a w życiu na co dzień mówimy i żyjemy jak świat, to po co to wszystko...

Cytuj:
Myślę, że chrześcijanom czasem brakuje pewnego rodzaju normalności i trochę się boją, że jak np. zagrają w siatkówkę albo porozmawiają o przetworach, to nie mogą tego robić w Duchu Świętym

No, ja znam w takim razie samych normalnych chrześcijan. Nie mają żadnych oporów, aby grać w siatkę, rozmawiać o przetworach, nie używają w rozmowie imienia Jezus, ani słowa Bóg, i w zasadzie nie wiem, na czym niby ma polegać ta obecność Ducha Świętego...Bo ja to samo mam pośród niewierzących- mówią tak samo, grają w siatkę i wymieniają się przepisami...Czy ja jestem nienormalna, że męczy mnie ta wszechobecna normalność?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 17, 2009 9:43 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Trochę jeszcze nad tym myślałam co tutaj piszemy.

Rozumiem pragnienia Owieczki i widzę w odpowiedzi Smoka coś, co naprowadzałoby na odpowiedź, dlaczego bywa, że nie ma wzajemnej bliskości -wtedy widzimy potrzeby innych i im towarzyszymy.
Chyba to zawiera sedno:
S.W. napisał(a):
jak się rozmawia i gdzie jest w tym momencie nasze serce. A takie rzeczy widać, słychać i czuć.

Jeśli nasze serce jest zanurzone w całości w Chrystusie, jest w Królestwie Bożym to w naturalny sposób mamy chęć do bycia z siostrami i braćmi.
Przecież osobno do tej knajpy nie poszli, i osobno w tą siatkę nie grali 8) Znajdujemy w sobie pragnienie dzielenia się ze sobą swoim życiem, czasem. I jest to naturalne, a nie pełne poświęcenia z przyświecającą myślą że "stosowniej jest być z wierzącymi niż pograć w siatkę" :) Z samego przychodzenia na nabożeństwo i spotkania wierzących można zrobić sobie pustą czynność, która ma innym potwierdzać naszą duchowość. Na pewno znacie to. To właśnie takie coś potem widać, słychać i czuć gdy przychodzi do bycia ze sobą w innych okolicznościach, tematach.

Bo bywa, że brat z samochodem opowiada o swoich przemyśleniach biblijnych, a nie dostrzega, ze siostra potrzebuje żeby jej przywieźć ciężkie zakupy [nie finansować te zakupy, tylko podrzucić jej do domu]. Nie jest to dziwne w drugą stronę?

Ja mam te same pragnienia co Owieczka i z tych samych powodów, jestem bardzo wdzięczna moim bliskim wierzącym, którzy znajduja dla mnie czas, żeby go ze mną spędzić na modlitwie i studiowaniu Słowa, na zachęcaniu się świadectwami. Ale jestem też nasycona relacją osobistą z JHWH i jeżeli z powodów logistycznych mam rzadszy kontakt z wierzącymi, to nie mam już doła.
Dla mnie też jest cenne praktyczne bycie ze sobą. Gdyby nie takie codzienne obcowanie ze sobą nie poznałabym mnóstwa pomocnych rad od moich bardziej doświadczonych kochanych Sióstr [rad dotyczących wychowania dzieci, ułatwień w organizowaniu sobie życia przy tych dzieciach: sprzątania domu, czy pomysłów na tanie i szybkie żarcie]. Bardzo to doceniam wierz mi Owieczko, jako młoda matka daję się czasami niepotrzebnie zakręcić wokół czegoś co mi utrudnia funkcjonowanie, męka i wyjścia nie widzę [np. sposób mocowania firan], a prosta i praktyczna rada przyniosła mi ogromną ulgę. Pomiędzy takimi rzeczami w moim życiu próbuję znajdować równowagę.
Mało wzniosłe i duchowe, ale usługiwanie sobie nawzajem rzeczywiście nie musi być zawsze kojarzone z wielką misją.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 46 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL