in_signo napisał(a):
Niestety, Smok Wawelski głosi herezję nie rozumiejąc w ogóle co to jest zbawienie
Zbawienie to ratunek nie tylko przed karą ale także przed grzechem. Nie można być zbawionym i grzeszyć. Nawet "przez krótki czas". Przykre, że herezja nieutracalności tylnymi drzwiami wchodzi wszędzie..
No cóż, nasz nowy "łowca herezji" nie zna najwyraźniej podstaw biblijnego nauczania. Zbawienie w kontekście żywota wiecznego to jest ratunek przed wiecznym potępieniem. Ratunek ten jest w Chrystusie, przez którego jesteśmy w przymierzu z trójjedynym Bogiem. To przymierze chroni nas przed potępieniem. A oto fragment treści tego przymierza:
"Takie zaś jest przymierze, które zawrę z domem Izraela po upływie owych dni, mówi Pan: Prawa moje włożę w ich umysły i na sercach ich wypiszę je, i będę im Bogiem, a oni będą mi ludem. I nikt nie będzie uczył swego ziomka ani też swego brata, mówiąc: Poznaj Pana, bo wszyscy mnie znać będą od najmniejszego aż do największego z nich. Gdyż łaskawy będę na nieprawości ich, a grzechów ich nie wspomnę więcej" [Hebr. 8:10-12]Każdy, kto pozostaje w Nowym Przymierzu z Bogiem, może liczyć na Jego łaskawość i odpuszczenie każdego grzechu z wyjątkiem grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Dlatego mamy orędownika u Ojca na wypadek, gdyby zgrzeszyli [I Jana 2:1-2]. Jeśli grzech powodowałby utratę zbawienia, to orędownictwo Jezusa u Ojca za Jego dziećmi byłoby nieskuteczne. Nie ma to nic wspólnego z nieutracalnością zbawienia, ponieważ ona głosi, że nie można zerwać przymierza z Bogiem w żaden sposób - nawet poprzez zatwardziałe trwanie w grzechu - a to nie jest prawda [Hebr. 10:26-31]. Proszę mi nie przypisywać poglądów, których nie wyznaję i nie głoszę.
in_signo napisał(a):
Łaska objawiła się po to abyśmy nie grzeszyli. Twoja koncepcja "grzechu ciągłego" jest sprzeczna wewnętrznie, bo sam mówisz, że można jednak grzeszyć nawet przez dłuższy czas i nie stracić Ducha. Przed takimi ostrzega Paweł
Jakub pisze do odrodzonych ludzi, że grzech rodzi śmierć dopiero, gdy dojrzeje [Jak. 1:13-15]. Apostoł Paweł pisze o sobie, że chce czynić dobrze, ale trzyma się go złe i czyni złe, którego czynić nie chce [Rzym. 7:13-24]. Według Twojej teorii sam Paweł raz był zbawiony, a raz nie był zbawiony. Czyli popadał ze stanu zbawienia w stan potępienia aż do końca życia. Czyli krótko mówiąc, Twoja dziwna i niebiblijna teoria głosi, że zbawionym się nie jest - zbawionym się BYWA. A to byłaby herezja.
Tyt. 2:11-14 mówi, czego odrodzeni mają się wyrzec i jak mają żyć. Tekst ten NIE MÓWI, że po popełnieniu grzechu tracimy zbawienie.
W Biblii istnieje różnica między pojedynczym grzechem czyli upadkiem a trwaniem w grzechu, który może zabić, jeśli nie zostanie wyznany i odpuszczony, a sam doprowadzi do takiej zatwardziałości serca, że nie będzie już zdolności do upamiętania [Hebr. 6:4-6]. Dlatego apostołowie ostrzegają przed trwaniem w grzechu - "Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, serc waszych nie zatwardzajcie". Jeśli trwamy w światłości, krew Jezusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu [I Jana 1:7]. Jeśli jesteśmy w przymierzu z Bogiem, to jesteśmy bezpieczni od wiecznego potępienia i nie staniemy przed sądem, bo WIERZYMY [Jan 5:24]. To wiara jest podstawą usprawiedliwienia, a nie uczynki. Gdyby nasza bezgrzeszność była warunkiem posiadania zbawienia, to wszyscy BYWAMY ZBAWIENI i po popełnieniu grzechu musimy biec do spowiedzi, żeby odzyskać zbawienie - jest to powrót do katolicyzmu.
Trwanie grzechu zatwardza serce i gasi Ducha, powodując osłabienie wiary łączącej nas z Bogiem - dlatego pewność zbawienia mają wszyscy, którzy wierzą, są duchowo żywi i mają relację z Bogiem. O tę relację trzeba dbać, żeby nie umrzeć duchowo w wyniku zatwardziałości serca [Rzym. 8:13] - warunkiem duchowej śmierci jest życie według ciała, a nie popełnienie grzechu czy nawet okres zakńczony wyznaniem grzechu.
in_signo napisał(a):
Specialnie nie odniosłeś się do przykładu mordercy, bo wtedy wyszła by na jaw absurdalność i heretyckość Twojej herezji. Morderca wg Ciebie może mieć Ducha, o ile może i chce się opamiętać-paranoja sprzeczna a nauką zdrową Jezusa i apostołów!
Biblijny przykład istnieje. Ponieważ sam powołałeś się na Dawida, możemy do niego wrócić. On nie był narodzony na nowo i zapieczętowany Duchem tak jak ludzie żyjący pod Nowym Przymierzem. A jednak Bóg nie odebrał mu Ducha Świętego, ponieważ się upamiętał. O ileż bardziej ta prawda stosuje sie do nas, którzy jesteśmy w Nowym Przymierzu z Bogiem. W Nowym Testamencie czytamy, że jedynym grzechem, którego Bóg nie odpuszcza, jest grzech przeciwko Duchowi Świętemu i że trwanie człowieka odrodzonego w dobrowolnym grzechu może spowodować znieważenie Ducha łaski [Hebr. 10:29] i odpadnięcie od Boga [Hebr. 6:4-6]. Dopiero WTEDY nie ma możliwości upamiętania:
"Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych - którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego - gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko" [Hebr. 6:4-6]
Ten fragment CAŁKOWICIE RUJNUJE TWOJĄ TEORIĘ. Czytamy tutaj, że jeśli wierzący raz odpadnie od Boga, to nie może zostać powtórnie odnowiony i przywiedziony do pokuty. Oznacza to, że odrodzony człowiek według Twojej teorii posiada zbawienie i Ducha tylko do momentu, gdy popełni pierwszy grzech po otrzymaniu zbawienia. Potem traci zbawienie, odpada od Boga idzie na potępienie, bo nie może się już powtórnie upamiętać. Czyli również apostoł Paweł pisał listy już jako człowiek potępiony, bo zgrzeszył zanim je napisał.
Mam nadzieję, że coś zobaczysz. A jeśli nie Ty, to chociaż czytelnicy.