www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N kwi 28, 2024 7:35 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 94 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt mar 24, 2009 1:48 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 12, 2009 4:19 pm
Posty: 97
Rozmawiałam ostatnio ze znajomą, która dzieliła się ze mną świadectwem jak Bóg prowadził ją w dorastaniu do pogodzenia się z JEGO DECYZJĄ odnośnie jej przyszłego męża. W zasadzie to ani jej się nie podobał(wrecz przeciwnie :shock: ), ani nie miała ochoty na kogoś takiego...no ale potulnie poszła za Bożym prowadzeniem i została jego żoną. Wiecie co wcale nie wygląda na taką, która cieszyłaby się z tej decyzji, sprawia na mnie wrażenie osoby wiecznie "nieobecnej duchem", smutnej, prowadzącej cały czas jakiś wewnętrzny dialog.
Mój jeden znajomy kiedyś "odebrał od Pana", że jedna dziewczyna ma być jego żoną. Póżniej to dziewczyna "odebrała" to samo. Ich pastor to potwierdził. Kiedy ich spotkaliśmy z moim mężem ciut póżniej, jako parę obje byliśmy zszokowani tym co zobaczyliśmy. Ona nie czuła do niego nic, może poza niechęcią, poprostu to było widać w każdym jaj geście, mówiła"narazie to ja jestem tylko troche szczęśliwa, modlę się do Boga, abym mogła być bardziej szczęśliwa" On był bardzo szczęśliwy z takiego obrotu spraw. Gołym okiem widać było jakiś przekręt, oni poprostu kompletnie do siebie nie pasowali. Finał był taki, że ona wreszcie pękła zostawiła go, on totalnie się załamał zaczął pić wręcz upijać się. Kiedy ostatni raz go widzieliśmy mówił, że ma gdzieś Boga, zaczął powracać myślami do okultyzmu, którym kiedyś się parał(mówił, żę rzuci na tego pastora klątwę, bo uważał, żę to ostatecznie pastor namieszał i dlatego ona go zostawiła).
Myślę, że wybór partnera życiowego należy do nas (warunek- w Panu)
Jak Bóg mógłby być tak okrutny skazując nas na życie z kimś kogo nie potrafimy pokochać, kto nigdy tak naprawdę nas nie pociągał :?:
Po ostatniej rozmowie z tą znajomą, o której pisałam na początku powróciła do mnie ta refleksja, i chciałam się nią z Wami podzielić

_________________
NAJBARDZIEJ ŚLEPY JEST TEN, KTO NIE CHCE WIDZIEĆ.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt mar 24, 2009 2:18 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Och, przypomniały mi się młode czasy... :roll:
W moim byłym zborze pełno było panien na wydaniu i kawalerów do wzięcia :) I też dochodziło do pewnych absurdów. Kiedyś pewien młody człowiek, brat w Panu stwierdził, że Bóg mu powiedział, że będę jego żoną. Cieszył się dużym autorytetem w zborze( był przyjezdny) i na początku brałam taką możliwość( że jesteśmy dla siebie) pod uwagę. Ale...nie pasowaliśmy do siebie, ani nie byłam w nim zakochana. Prosiłam Boga, żeby to on ze mną zerwał( byliśmy wtedy bardzo grzecznym, chrześcijańskim narzeczeństwem), ale niestety...w końcu ja to musiałam zrobić( nic przyjemnego).
Myślę, że Bóg nie może "nakazać" komukolwiek wyjść za mąż czy się ożenić z konkretną osobą, że to nasz wybór- byle w Panu. Poza tym to ważna decyzja, wybór na całe życie. Najpierw trzeba się porządnie zakochać :lol: , podobać się sobie i robić do siebie maślane oczy, potem dopiero "do ołtarza".


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr mar 25, 2009 11:45 am 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Witajcie!
Znam pewnego brata ktory przezyl podobna sytuacje. Nawrocil sie i szczerym sercem szukal Boga. Po jakims czasie poznal pewna starsza od siebie stazem i wiekiem siostre ktora zaimponowala mu swoja wiedza i poznaniem. I choc w innych okolicznosciach przez mysl by mu nie przeszlo ze moglaby byc jego zona to w tym przypadku motywowany wlasnie checia wypelniania Bozej woli byl sklonny to uczynic pomimo zdrowego rozsadku ktory mowil mu ze to szalenstwo. Dzieki Bogu mial i innych wierzacych przyjaciol ktorzy skutecznie mu wybili ten pomysl z glowy. Mamy tu do czynienia z dwoma kwestiami. Po pierwsze zeby z wyboru partnera nie robic jakiejs nader duchowej czynnosci a po drugie zeby sie zbytnio nie spoufalac z plcia przeciwna.
Pozdrawiam!

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr mar 25, 2009 11:48 am 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Cytuj:
Najpierw trzeba się porządnie zakochać , podobać się sobie i robić do siebie maślane oczy, potem dopiero "do ołtarza".


Pełna zgoda Owieczko! :lol:

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr mar 25, 2009 1:25 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt sty 20, 2009 12:48 pm
Posty: 29
No! ;)

A tak na poważnie - fakt, obserwujemy z żoną jakieś nadmierne uduchawianie poszukiwania męża/żony. Sam będąc charizmatrixem doznałem objawienia, że pewna siostra zostanie moją żoną. Nawet chodziliśmy ze sobą. I chyba byliśmy w sobie zakochani. Niestety okazało się, że ten związek jest toksyczny, i że wzajemnie się niszczymy. Po tym, jak ona ze mną zerwała, nie mogłem tego zrozumieć, bo przecież "Boża wola" itd, więc kompletnie się załamalem i byłem bliski odejścia od Pana. Na szczęście On mnie nie opuścił, jednakowoż kilka lat mi zajęło nawrócenie się do Niego po tym wszystkim. Nie sugeruje, że już poznałem, czy żebym uważał że mocno stoję, czy coś, ale tą kwestię przerobiłem ;)

Moją żonę poznałem w zborze, spodobała mi się, i mimo wieeeelkich trudności, udało mi się zaprosic ją na "randkę". Chwała Bogu już trz i pół roku po ślubie :)

Jacek Wierciak

_________________
Jacek Wierciak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 8:32 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Czy myślicie, że oprócz zasady "byle w Panu" dla odrodzonych, którzy planują się pobrać można szukać jakiegoś biblijnego szkieletu/schematu [sugestii Bożej] w ich drodze do finalizacji związku? Zastanawia mnie, czy tego wzorca można i należy w "DZISIEJSZYCH CZASACH" szukać w biblijnej analogii do relacji oblubieńca i oblubienicy?[biblijnej ketuby-zaślubin, oczywiście w jakiejś realistycznej formie].
I jak by to mogło praktycznie wyglądać?

Do jakich dziedzin praktycznego życia odnieść jeżeli można brać to za wzór?

A jeśli nie ten przykład [o biblijnej ketubie-zaślubinach], to jakie "uniwersalne" sugestie widzicie w Piśmie?
Wiem, że różnie piszą się nasze losy i sytuacja życiowa, ale chodzi mi o sprecyzowanie jakiegoś "fundamentu" na którym ma się ten związek budować [oprócz osobistej relacji z Bogiem odrodzonych narzeczonych]. Żeby mieć jakiś punkt odniesienia dla odrodzonych z pominięciem osobistej sytuacji życiowej, która dla każdej pary narzeczonych jest inna.
Będę wdzięczna za refleksje.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 1:34 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 12, 2009 4:19 pm
Posty: 97
Cytuj:
Zastanawia mnie, czy tego wzorca można i należy w "DZISIEJSZYCH CZASACH" szukać w biblijnej analogii do relacji oblubieńca i oblubienicy?


Piękny opis relacji Oblubieńca i oblubienicy jest zawarty w Pieśniach nad Pieśniami. To poetycki opis miłości, tęsknoty, pożądania...
Przytoczę tylko parę wersetów:

Pnp 1:16 "Jakże piękny jesteś, umiłowany mój, jakże jesteś piękny! Nasze posłanie - to sama zieleń."

Pnp 2:3 "Jak jabłoń pośród drzew dzikich, tak mój umiłowany wśród innych młodzieńców, Jakże bardzo pragnąłem usiąść w jego cieniu i kosztować owoców słodkich dla podniebienia!"

Pnp 2:3 "Jak jabłoń wśród drzew leśnych, tak ukochany mój wśród młodzieńców. W upragnionym jego cieniu usiadłam, a owoc jego słodki memu podniebieniu."

Pnp 4:10 "Jak piękna jest miłość twoja, siostro ma, oblubienico, o ileż słodsza jest miłość twoja od wina, a zapach olejków twych nad wszystkie balsamy!"

Pnp 2:14 "Gołębico moja, kryjąca się w skalnych rozpadlinach i nad urwistymi przepaściami! Pokaż mi swoje oblicze, pozwól twój głos usłyszeć, Bo słodki jest twój głos i czarujące oblicze twoje."

Cała księga Pieśni jest niesamowitą analogią do Jezusa i Jego oblubienicy.

Wracając do pytania Ani_Iszy:
Myślę, że można porównać relacje ziemskiej pary do relacji Jezusa i oblubienicy.
Myślę ,że te relacje (zawarte w PnP) można by potraktować jako wzorzec relacji kobiety i mężczyzny w ogóle.

Myślę też, że oprócz zasady "byle w panu"(w kontekście "kojarzenia par":)), bardzo ważne jest to czy dana para, po prostu czuje do siebie to co "bohaterzy biblijnej księgi Pnp".
Tutaj, ja osobiście znajduję jakiś wzorzec (jak to ANi_Isza nazwała- sugestię Bożą)

_________________
NAJBARDZIEJ ŚLEPY JEST TEN, KTO NIE CHCE WIDZIEĆ.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 2:41 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
avelina napisał(a):
Piękny opis relacji Oblubieńca i oblubienicy jest zawarty w Pieśniach nad Pieśniami. To poetycki opis miłości, tęsknoty, pożądania...

Cenna uwaga - też tak to widzę, że miłość jaka jest odmalowana między oblubienicą i oblubieńcem w PnP to piękna miłość, ale "eros", zmysłowa, np: "Posilcie mnie plackami z rodzynek, wzmocnijcie mnie jabłkami, bo chora jestem z miłości. Lewa jego ręka pod głową moją, a prawica jego obejmuje mnie" [Pnp 2:5-6 i inne]
avelina napisał(a):
Cała księga Pieśni jest niesamowitą analogią do Jezusa i Jego oblubienicy.

Myślę, że jednak nie jest to taka analogia, bo nijak mi do tego nie pasuje pożądanie fizyczne ["eros"]. Między Mesjaszem, a Kościołem widzę "agape". W-g mnie PnP nie są taką analogią, jaką się im często w nauczaniach przypisuje. Ja przynajmniej tej analogii nie widzę w PnP. Opis zwyczaju zaślubin i uczuć między kobietą a mężczyzną będących ze sobą w bliskiej relacji -owszem, ale nie analogię z Mesjaszem i Kościołem.
avelina napisał(a):
Myślę też, że oprócz zasady "byle w panu"(w kontekście "kojarzenia par":)), bardzo ważne jest to czy dana para, po prostu czuje do siebie to co "bohaterzy biblijnej księgi Pnp".
Tutaj, ja osobiście znajduję jakiś wzorzec (jak to ANi_Isza nazwała- sugestię Bożą)

Wskazałaś na uczucie. Bez niego też sobie nie wyobrażam :lol:
Chodzi mi o jeszcze bardziej praktyczne odniesienie do sytuacji narzeczonych. Oni chyba muszą też potrafić zapanować nad rodzącymi się emocjami [wyćwiczyć się w tym], bo bywa że trzeba na siebie czekać. Zastanawia mnie czy też, tak jak w NT widzę w relacji do Kościoła- czekać [w czystości], spełnić jakieś warunki [jakie konkretnie, a jakie już nie?]. Dalej idąc za sugestiami Biblii: na ile spełniać gotowość do odłączenia się od rodziców w praktyczny sposób? Jakoś i z czegoś trzeba przecież żyć po ślubie, mieszkać, umieć rezygnować z siebie, chcieć i umieć ulegać sobie w Boży sposób - to jest dla mnie proza życia. Czy takie wskazówki też wynikają w prosty sposób z Biblii? Czy wszystkie tworzą fundament dla małżeństwa, czy nie?

Chodzi mi o ustalenie, czy dostrzegacie takie wskazówki w bardzo "prozaicznych" sprawach, czy tylko w OGÓLNYCH? Czyli, czy wystarczy: "byle obydwoje w Panu", zeby było uczucie i osobista relacja z Bogiem, w czystości do dnia ślubu, a proza życia może być pomijana, bo nie powinna wpływać na decyzję o małżeństwie odrodzonych osób?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 2:49 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Ciekawy temat. Oczywiście trudno przykładać wzorzec kulturowy sprzed tysięcy lat do dzisiejszej rzeczywistości, ale myślę, że pewne elementy można wykorzystać, bo są zdrowe i ponadczasowe:

- jeśli narzeczeni mają odrodzonych rodziców (albo przynajmniej jedno z nich), dobrze byłoby poważnie brać pod uwagę rówież ich (rodziców) rozeznanie. NIE CHODZI O TO, że rodzice wybierają dziecku męża lub żonę. Chodzi o to, żeby korzystać z tego, co Bóg nam dał w tym zakresie.

- sam pomysł narzeczeństwa przed ślubem jest dobry i dość powszechnie praktykowany. W naszej kulturze jest chyba podobny do "dwustopniowych" zaślubin, jakie widzimy w Biblii.

- błogosławieństwo rodziców udzielane w Duchu ma swoją moc, a jak widzimy w Biblii, rodzice nieraz nawet w takich sytuacjach prorokowali (chodzi mi ogólnie o błogosławieństwo rodziców nad dziećmi, co w tej sytuacji jest chyba adekwatne).

- okres po ketubie i przed zaślubinami był wykorzystywany m. in. na przygotowania do roli męża i żony. To naprawdę nie jest zły pomysł, żeby w okresie narzeczeńskim skorzystać z rad zaufanych odrodzonych ludzi, którzy sami są świadectwem jako małżonkowie.

To na razie tyle mi się skojarzyło. Mam nadzieję, że na temat.

avelina napisał(a):
Cała księga Pieśni jest niesamowitą analogią do Jezusa i Jego oblubienicy.

To jest dosyć popularna teoria pasująca do niektórych fragmentów tej księgi. Niestety, alegorie mają to do siebie, że są dość dowolne i alegoryczne traktowanie całej księgi jest niespójne.

aveliva napisał(a):
Myślę ,że te relacje (zawarte w PnP) można by potraktować jako wzorzec relacji kobiety i mężczyzny w ogóle.

Tutaj zgoda, pod warunkiem że chodzi o relacje małżeńskie Oblubieńca i Oblubienicy. Prawdopodobnie odchylenia gnostyckie w Kościele, które kazały (i często nadal każą) widzieć w ciele (a więc i we współżyciu małżeńskim) zło, popchnęły interpretatorów w kierunku alegorycznym, bo traktowanie tej księgi wprost jako poezję o miłości wydawało się im zbyt śmiałe. Ale ogólnie zgoda.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 2:57 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Ani_isza napisala:

Cytuj:
Dalej idąc za sugestiami Biblii: na ile spełniać gotowość do odłączenia się od rodziców w praktyczny sposób? Jakoś i z czegoś trzeba przecież żyć po ślubie, mieszkać, umieć rezygnować z siebie, chcieć i umieć ulegać sobie w Boży sposób - to jest dla mnie proza życia. Czy takie wskazówki też wynikają w prosty sposób z Biblii? Czy wszystkie tworzą fundament dla małżeństwa, czy nie?


My z mezem mieszkalismy po slubie z przerwami poltora roku z rodzicami jego a pozniej z moimi i teraz jesli mam okazje to radze swiezo upieczonym malzonkom aby tego nie robili. Nie jest to zdrowe. Lepiej w ciasnym ale wlasnym.
Znam tez takie przypadki ze po paru miesiacach wierzacy malzonkowie decyduja sie na "separacje" i dojazdy do siebie raz np. na tydzien. Dla mnie to dziwne a wy co myslicie?

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 2:57 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Smok Wawelski napisał(a):
Ciekawy temat. Oczywiście trudno przykładać wzorzec kulturowy sprzed tysięcy lat do dzisiejszej rzeczywistości, ale myślę, że pewne elementy można wykorzystać, bo są zdrowe i ponadczasowe:

- jeśli narzeczeni mają odrodzonych rodziców (albo przynajmniej jedno z nich), dobrze byłoby poważnie brać pod uwagę rówież ich (rodziców) rozeznanie. NIE CHODZI O TO, że rodzice wybierają dziecku męża lub żonę. Chodzi o to, żeby korzystać z tego, co Bóg nam dał w tym zakresie.

To mi jeszcze przyszło do głowy takie praktyczne "zabezpieczenie", jeżeli nie ma się tych odrodzonych rodziców lub rodzica: kościół, czyli posiadanie braterskiej wspólnoty z innymi wierzącymi [nie "członkostwa w zborze", tylko relacji biblijnych]. Może to rozeznanie, pomoc wsparcie, przestroga przyjść wtedy od braci.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 3:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Gabi napisał(a):
My z mezem mieszkalismy po slubie z przerwami poltora roku z rodzicami jego a pozniej z moimi i teraz jesli mam okazje to radze swiezo upieczonym malzonkom aby tego nie robili. Nie jest to zdrowe. Lepiej w ciasnym ale wlasnym.
Znam tez takie przypadki ze po paru miesiacach wierzacy malzonkowie decyduja sie na "separacje" i dojazdy do siebie raz np. na tydzien. Dla mnie to dziwne a wy co myslicie?

Dla mnie mieszkanie z rodzicami świadczy o tym braku praktycznego aspektu biblijnego odłączenia się od nich, oprócz oczywiście odłączenia mentalnego, emocjonalnego, decyzyjnego już PO ślubie, które też powinno nastąpić.
Mogę o swoim przykładzie też napisać, ale wolałabym nie robić z niego miary dla innych. Chętnie jednak poczytam refleksje, bo Gabi wskazała na konsekwencję której można uniknąć stosując się do wskazań z Biblii. To jest też cenne.
Tak jak i uwagi Smoka o bezkrytycznym przetransponowywaniu wzorca kulturowego [starotestamentowego] do dzisiejszych czasów.

Z tymi "separacjami" po ślubie to różnie bywa, czasami sytuacja materialna wymaga tego. Ale jeżeli można gdzieś zarobkowo razem wyjechać, to ja osobiście tak bym wolała - przy mężu. Ale niestety nie zawsze się da. Jednak myślę, że szkoda jest gdy dzieją się takie rozłąki na początku małżeństwa. Jeżeli trzeba, a można zarobić przed ślubem [i wymaga to wyjazdu tylko jednej ze stron] to chyba warto poczekać ze ślubem? Co myślicie o zasadzie cieszenia się i kosztowania "ze swojej winnicy" przez rok po ślubie - oczywiście w realnych granicach tego zalecenia.

Smok Wawelski napisał(a):
- okres po ketubie i przed zaślubinami był wykorzystywany m. in. na przygotowania do roli męża i żony. To naprawdę nie jest zły pomysł, żeby w okresie narzeczeńskim skorzystać z rad zaufanych odrodzonych ludzi, którzy sami są świadectwem jako małżonkowie.

Czyli [wracając do moich pytań o sytuację NARZECZONYCH] jak najbardziej praktyczny aspekt.
Można sobie zaoszczędzić wielu kłopotów PO ślubie, jeżeli umie się czekać i odpowiednio czas wykorzystywać.
Najczęściej dziś narzeczony nie "znika" na określony czas, ale narzeczeni widują się, szukają nawet okazji do jak najczęstrzego spędzania ze sobą czasu.
Co myślicie o budowaniu wspólnej relacji z Bogiem już w tym okresie? [wspólne modlitwy o siebie i przed sobą na wzajem]?
Zostawiać modlenie się przed sobą na czas PO ślubie?

A okazywanie sobie czułych gestów?
Czy granice intymności wyznacza tylko to co widoczne przed innymi [dotyczące nie gorszenia]? Np. czy trzymanie się za ręce jest OK., a siadanie sobie na kolanach, całusy, objęcia, przytulania?
Gdzie postawić znak: "zbyt blisko"?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 5:18 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Bardzo ciekawy temat.
Zastanawiałam się trochę nad nim i przychodzi mi na myśl kilka praktycznych sugestji biblijnych.

Obie strony powinny byc dorosłe. Oblubieniec składal dawniej dar ojcu oblubienicy, myślę, ze świadczyło to o jego "samodzielnosci finansowej", potem odchodził przygotować dla nich obojga dom(podobno była to przybudowka domu jego ojca), mieszkali więc w swoim własnym mieszkaniu.
Ma to bardzo proste przełożenia na dzisiejsze czasy. ukończenie wymaganego wieku pozwala na większą stabilność emocjonalną przyszłych małzonków, samodzielność finansowa i mieszkaniowa ( nie musi to być własne mieszkanie) pozwala na rzeczywiste opuszczenie rodzicow.

Myślę, że te warunki wynikły z troski o przyszłe małżeństwo (widocznej rownież np. w :

Pwt 24:5 BT "Jeśli mąż dopiero co poślubi żonę, to nie pójdzie do wojska i żaden publiczny obowiązek na niego nie przypadnie, lecz pozostanie przez jeden rok w domu, aby ucieszyć żonę, którą poślubił."

Dzisiaj funkcjonuje okres narzeczeństwa. W pełni zgadzam się z Ani-Iszą , że może to być okres wspaniałego przygotowania do przyszlych ról. Sadzę,że jesli ten okres jest bardzo krotki, to nie najlepiej wpływa to na działanie przyszłego małżeństwa (zarówno, jeśli przyszli małżonkowie są wiekiem dojrzali jak i bardzo młodzi). Zastanawiam się nawet, czy zbytni pospiech w tej kwestii nie jest złym doradcą.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So kwi 25, 2009 3:24 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
Nie potrafię się zgodzić z prezentowaną tutaj przez wiele osób zasadą ''byle w Panu''.Tzn.oczywiście uznaję konieczność szukania współmałżonka(ki) tylko pośród osób odrodzonych,jednak zasada '' byle w Panu'',wg. mojego rozumienia 1Kor 7,39 dotyczy jedynie wdów.Tak przynajmniej wynika z tekstu.Czy można więc rozszerzać rozumienie tego wersetu na wszystkich wierzących?
Do panien i kawalerów zastosowanie ma raczej werset 1Kor 7,27,czyli ''nie szukaj żony(męża).
Oczywiście zaraz za takim postawieniem sprawy idzie pytanie;-''To co,mam się nie żenić?''
Z góry podkreślam,że nie jest tam napisane ''nie żeń się'',tylko - ''nie szukaj...''.Widać różnicę,tak?

Moja żona,widząc mnie 23 lata temu pośród grupy młodzieży usługującej w zborze usłyszała kiedyś cichutki głos ''to będzie twój mąż''.Powiedziała Bogu ''dobrze'',i czekała na mój ruch.Powiedziała o tym tylko swojej wierzącej mamie,która od razu wiedziała,że chodzi o mnie.
Jednocześnie Bóg zaczął wykonywać we mnie swoje dzieło,a że byłem dość onieśmielony jej urodą,użył do tego dziwnych okoliczności (długo by pisać).Nic nie wiedząc o tym zdarzeniu zacząłem się nią interesować coraz bardziej,aż się w końcu oświadczyłem.Nie było żadnego ''chodzenia ze sobą''.
Muszę dodać,że żona nigdy nie była osobą nadduchową,więc nie ulegała nigdy emocjom i sytuacjom typu ''Pan mi powiedział'',mi natomiast zdarzały się zawirowania uczuciowe,jednak w miarę kontrolowane.
A o tym wskazaniu mnie jej przez Boga powiedziała mi dopiero po ślubie,który był za 3 m-ce.Szybko?A pewnie.Ale jaki jest sens czekać,kiedy oboje są pewni Bożej woli.
Mimo przechodzenia razem gór i dolin niezwykle mocno jesteśmy świadomi niesamowitego wprost dopasowania nas przez Boga.
Uważam,że wybór małżonki(ka) jest sprawą drugą po nawróceniu,co do ważności w naszym życiu,więc nie zgadzam się,żeby pozostawiać to w gestii ludzi.Nawet wierzących.Bóg wie najlepiej,kto do kogo pasuje,i lepiej powierzyć to tylko Jemu.

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So kwi 25, 2009 10:37 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 12, 2009 4:19 pm
Posty: 97
Witaj Adamie!
Bardzo się cieszę, że w Twoim przypadku przekonanie i głos od Pana, w sprawie wyboru partnera okazały się prawdziwymi.
Wiesz, jednak nie zawsze się tak dzieje. W tym temacie słyszałam o wielu przegięciach, manipulacjach, które kosztowały wiele cierpień i zranień wielu ludzi.
Każdy ma swoją historię, swój własny sposób "przekonania o trafności wyboru partnera". Nie można na bazie jednego pozytywnego przykładu, formułować recepty na szczęście dla ogółu.

Pozdrawiam

_________________
NAJBARDZIEJ ŚLEPY JEST TEN, KTO NIE CHCE WIDZIEĆ.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 94 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL