www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 9:43 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: STRACH
PostNapisane: Śr paź 15, 2008 1:17 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
"Udziałem bojaźliwych jest jezioro ogniste..."

Strach towarzyszy nam w życiu bardzo często. Boimy się różnych rzeczy i w danej chwili podejmujemy złe deycjze- których motywacją jest strach. Strach przed czlowiekiem, gdy powinnismy zaufać Bogu.

Czy takie decyzje- podjęte ze strachu i w braku zaufania Bogu to grzech? Jeśli tak- jak się od tego grzechu odwrócić, skoro paraliżuje, przyprawia o bezsenne noce i stres? Jak zdobyć się na dwagę, kiedy zmusza się nas do robienia rzeczy niezgodnych z naszym sumieniem w Bogu?

Jak radzicie sobie ze strachem?
Czy grzechy popełnione ze strachu będą nam wybaczone, skoro wciąż się powtarzają? (i oblewamy ciągle ten sam egzamin?)
Jak poradzić sobie ze wstydem i poczuciem winy wynikłym z decyzji podjętych ze strachu?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 15, 2008 4:53 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
No, to się temat dla mnie trafił, ja mam poważny problem ze strachem.
Ale dla kobiet znalazłem taki werset.
1P 3:5-6 „Albowiem tak niegdyś przyozdabiały się święte niewiasty, pokładające nadzieję w Bogu, uległe swoim mężom; Tak Sara posłuszna była Abrahamowi, nazywając go panem. Jej dziećmi stałyście się wy, gdy czynicie dobrze i niczym nie dajecie się nastraszyć.”


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 15, 2008 8:46 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Oj miałam i miewam różne "przyjemnostki" związane ze strachem.
Strach strachowi nierówny.
Poszesz Owieczko o strachu przed czymś, kims konkretnym czy o leku - bo t zupełnie inna dprawa.
Lęk jast koszmarkiem pojawia się bez przyczyny praktycznie,jest depresyjny,diaboliczny i jast jak mgła.
O moich przezyciach i jak Jezus mnie wyciągnął mogę na priv.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 12:11 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Tak sobie przypomniałam, że kiedyś na forum popełniłam zwierzenie na ten temat i chciałam nawet polecić rozmowę podając linka do tego tematu, ale nie znalazłam go już. Widocznie i to przejęła AWARIA.
Może nie pogniewacie się, że wkleję kopię tego jak ja zaczynałam poszukiwania uwolnienia od strachu.

Tej nocy, gdy pojednałam się z Bogiem po raz pierwszy odczułam pokój i usnęłam spokojnie. Przespałam całą noc. A znałam strach. Bo zajmowałam się rzeczami, których "moc" nie pochodziła od BOGA. Strach jakiego doświadczałam był paraliżujący, a ja byłam jego niewolnikiem. Po pokutowaniu przed Bogiem i wyrzeczeniu się tych obrzydliwych rzeczy, po oddaniu Bogu mojego życia i przyjęciu przebaczenia oraz usprawiedliwienia jakiś czas ten niesamowity i cudowny pokój był moim udziałem. Przyszedł jednak czas, że trzeba było zacząć uczyć się chodzić i stać (wiarą). Nie miałam dużego pożytku z wierzących współbraci i nawet biblijnych podstaw wiary nie dostałam w zborze do którego trafiłam. Niewiele rozumiałam z Biblii, a strach znów zaczął wracać. Co raz częściej. Postanowiłam czytać Biblię literalnie i radykalnie. Modliłam się prosząc Boga Zbawiciela, żeby dał mi siłę wytrwać i mądrość, bo na razie to nawet Biblia na niewiele mi się przydawała - takie abstrakcyjne rzeczy tam były napisane. Zdałam sobie wreszcie sprawę, że nie mogę dwu panom służyć: albo strachowi, albo Bogu. Znalazłam m.in. fragment: "i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli." Wiedziałam, że potrzebuję wyswobodzenia od kontrolującego mnie strachu. Ale nie wiedziałam, co to za jakaś tajemnicza prawda i jak ma się to odbyć? Zdecydowałam, że ta "prawda" musi być gdzieś napisana w Biblii. Trzeba tylko znaleźć odpowiednie miejsce. No to zaczęłam desperacko szukać tej "prawdy" (jak recepty, albo jak "prawa", w sensie definicji) czytając Biblię jeszcze częściej niż wcześniej.
Minęło dużo czasu zanim zrozumiałam, że prawda o moim losie, o przebaczeniu, o usynowieniu mnie, o powołaniu do wolności spod przekleństwa grzechu - to jest cała PRAWDA objawiona o JHWH w JEZUSIE oraz w BIBLII. Zaczęłam rozumieć prawdę o odkupieniu mnie i o uwolnieniu do wolności. Odkryłam też, że napisano:

"W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości." [1J 4:18]

Zrozumiałam to tak, że jeżeli ulegam swoim pożądliwościom, grzeszę, to daję się kontrolować strachowi przed karą. A to, że ulegam grzechowi dawało moc strachowi, że znowu ulegnę. Zrozumiałam też, kto stoi za wszystkimi kłamstwami (kłamstwami o mnie, o mojej rzeczywistości i o tym jak Bóg mnie postrzega). Zrozumiałam, że żeby te kłamstwa móc zdemaskować, to muszę znać PRAWDĘ jeszcze lepiej. Odrzuciłam słuchanie durnej muzyki, czytanie książek, bo mi to otumaniało umysł. Pozostałam jedynie przy pozycjach niezbędnych do nauki i pracy. Dałam się przenicować Słowu Bożemu. Znalazłam też zrozumienie co do centrum mojego ulegania, którym jest mój umysł:

"Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi środkami. (4) Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi," [2Kor 10:3-5] Nasz oręż jest opisany w Biblii, m.in.:
"Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże - wśród wszelakiej modlitwy i błagania." [Ef 6:17-18]

Tak więc, co ładuję do umysłu, to będzie owocowało w moim życiu (z ciała - skażenie, z Ducha - wolność)...

"Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w Niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie (32) i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi(...)Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie." [J.8:31-36]

Takie były początki "uwalniania" mnie przez JHWH w temacie strachu. Strach ciągle mi towarzyszy, ale nie mam powodu aby mu ulegać. Od kilku lat doświadczam wreszcie tej rzeczywistości, że jest też właśnie pokój, który daje SAM Mesjasz:
"Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. (25) To wam powiedziałem przebywając wśród was. (26) A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.
Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka."
[J 14:24-27 BT] To jest dzisiaj fakt w moim życiu dzięki łasce Boga i niech ON odbierze sobie z tego chwałę. Bo tylko ON jest godzien chwały. Amen


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 6:57 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Piszesz Ani iszo o lękach innego rodzaju...ja zaś o takim zupełnie przyziemnym strachu przed człowiekiem, który na przykład mówi: jeśli nie zrobisz tego i tego, stracisz pracę...a Ty jesteś świadomy tego, że musisz pracować, bo z czego żyć... I tu okazuje się, na ile ktoś jest naprawdę posłuszny Słowu, naprawdę odwazny w Bogu,naprawdę Mu ufa- i niestety często ten egzamin oblewamy.
Kristinko- chętnie poczytam na priv.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 7:20 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
Jest jeszcze strach przed śmiercią i ten tez potrafi dokuczyć zwłaszcza starszym osobom i to odrodzonym. Strach ma to do siebie że paraliżuje i odbiera trzeźwe myślenie, wystawiając umysł na ogniste pociski złego.
Dlatego ważne jest napełnianie się Duchem. On daje odwagę, no Ani isza dobrze ujęła problem, tylko owieczko tego nie wychwyciłaś, dla wierzącego na każdy strach lekarstwem jest słowo Boże, Pan Jezus często mówił i nadal mówi nie lękajcie się Pokój wam !
u mnie problem strachu przejawiał się w pracy jest osoba, która na wysokim stołku wywiera presje i ludzie są często wystawieni na prace w stresie.
Mnie od strachu uwolniła bojaźń Boża i doświadczenie tego, ze Bóg jest suwerenny. On nikomu nie podlega, a Jemu wszystko, bez Jego woli nic się nie dzieje.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 8:15 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
A ja z doświadczenia wiem, że nie zawsze kiedy decydujemy się na podjęcie decyzji zgodnej z naszym sumieniem w Duchu Świętym, mamy happy end. Czasem trzeba przejść przez biedę, długi- i czas oczekiwania, że wreszcie będzie lepiej. I tego się boję...Nie ma we mnie takiej odwagi Daniela, który pwoiedział "nieważne, Bóg ocali czy nie, ja Mu i tak będę posłuszny".
Bóg czasem ocala, a czasem...nie. I trzeba przejść przez wszystko, przez ból, przez biedę...przez najtrudniejsze doświadczenia. Nie ma żadnej gwaranci, że akurat ciebie to ominie, bo postanowiłeś być Bogu posłuszny...Przyjdą na ciebie cierpienia i tak. Przyjdą prześladowania. I tego się boję.
wiem, że czasem się mówi "Bóg nieda ci więcej, niż jesteś w stanie znieść", ale znów...wiem z doświadczenia, jak w i e l e może znieść człowiek- zatem jak wiele cierpień może na ciebie przyjść. Bo je zniesiesz, chcesz czy nie.
Jak zaufać Bogu wiedząc, że i tak mogą cię dotknąć nieszczęścia i choroby? Ze możesz nie dostać pracy? Że mogą ci zabrać mieszkanie?
To nie jest łatwe...
Wiem, że charyzmatycy często mówią, że "mamy zwycięstwo" i wierzą, że nic na nich nie przyjdzie, jeśli będą dostatecznie wierzyć i ufać. Ale to...nieprawda...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 10:29 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
jartur napisał(a):
dla wierzącego na każdy strach lekarstwem jest słowo Boże, Pan Jezus często mówił i nadal mówi nie lękajcie się Pokój wam !
u mnie problem strachu przejawiał się w pracy jest osoba, która na wysokim stołku wywiera presje i ludzie są często wystawieni na prace w stresie.
Mnie od strachu uwolniła bojaźń Boża i doświadczenie tego, ze Bóg jest suwerenny. On nikomu nie podlega, a Jemu wszystko, bez Jego woli nic się nie dzieje.

AMEN Jartur.
Od tego czasu, gdy narodziłam się na nowo, a potem decyzyjnie postanowiłam podporządkowywać się warunkom Boga [Jego Słowu] nie zakończyło się moje życie na ziemi 8) Zmaganie się moich myśli i decyzji trwało około 10 lat. Stało sie jednak dla mnie bardziej świadome, że zachowanie "dobrego sumienia" przed JHWH jest możliwe, zależy od moich decyzji i nie jest łatwe i przyjemne.
Ja też pracowałam w różnych miejscach i miewałam po kilku zwierzchników "różnego kalibru" i o różnych "metodach przymusu". Było, że nie przedłużono ze mną umowy z powodu moich decyzji - bo wolałam zachować się w porządku do Tego, który za mnie zapłacił swoim życiem.
Byłam w wielu sytuacjach dotyczących mojego losu, zdrowia, życia - moi najbliźsi też. To są wybory i każdy kto żyje z Bogiem [a posiada jeszcze cielesne ciało] doświadcza tego, czym to smakuje.
Dla mnie podobnie jak dla Jartura jest to determinizm i nie ma innej możliwości. Może ja inaczej rozumiem "życie zwycięskie"? Jako strach przed właściwą OSOBĄ, chociaż wiem, że nawet Jego Syna nie oszczędzono gdy pojawił się w imieniu Ojca na ziemi. Nigdzie nie czytam, że świat będzie nas kochał, chyba że nasze uczynki będą jak z tego świata.
To jest liczenie kosztów na początku, a czy damy radę budować? Mamy obietnice poparte ofiarą Mesjasza. Wie Ojciec nasz czego nam potrzeba. I Mesjasz nie prosił aby Ojciec zabrał uczniów z tego świata, ale aby byli ZACHOWANI.
"Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno." [J 17:11]

"...i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego!" [Mt 6:13]
Sam Mesjasz został doświadczony we wszystkim [z wyjątkiem grzechu], bo życie Jego było w rękach ludzi dosłownie. Ale obietnice dane nam wraz dziedzictwem dotyczą czego innego niż nasze samopoczucie, niż nasze potrzeby [posiadania, znaczenia i popędowe], niż pokarm, odzienie i nasze zdrowie, czy życie tu na ziemi.

To nie jest łatwe i sami z siebie nic uczynić nie możemy. Dlatego jestem zdeterminowana, żeby trwać w Jezusie, napełniać się Duchem Świętym i nie wchodzić na drogę [wyborów] grzeszników, żeby mieć pokój z Bogiem.

"Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas. 8 Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni, zakłopotani, ale nie zrozpaczeni, prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani,10) zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło. (11) Zawsze bowiem my, którzy żyjemy, dla Jezusa na śmierć wydawani bywamy, aby i życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło. (12) Tak tedy śmierć wykonuje dzieło swoje w nas, a życie w was. (13) Mając zaś tego samego ducha wiary, jak to jest napisane: Uwierzyłem, przeto powiedziałem, i my wierzymy, i dlatego też mówimy, (14) wiedząc, że Ten, który wzbudził Pana Jezusa, także i nas z Jezusem wzbudził i razem z wami przed sobą stawi. (15) Wszystko to bowiem dzieje się ze względu na was, aby, im więcej jest uczestników łaski, tym bardziej obfitowało dziękczynienie ku chwale Bożej. "[2Kor 4:7-15]
Owieczka napisał(a):
Jak zaufać Bogu wiedząc, że i tak mogą cię dotknąć nieszczęścia i choroby? Ze możesz nie dostać pracy? Że mogą ci zabrać mieszkanie?

hmm...chyba tak jak wszyscy, którzy co dzień wybierają - z UFNĄ NADZIEJĄ, a wielu tutaj na forum jest takich i nie opływają w luksusy, zdrowie, urodę i układy prominenckie, bo to nie TEN świat 8) Mamy też braci i możemy pomagać sobie nosić swoje ciężary.
Walczenie ze strachem to też jest TRUD. ALE JUŻ NIEDŁUGO: PAN POWRÓCI [1Kor.15:50-58]

"Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Przeto, bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu."


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 11:28 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
owieczka:
Cytuj:
A ja z doświadczenia wiem, że nie zawsze kiedy decydujemy się na podjęcie decyzji zgodnej z naszym sumieniem w Duchu Świętym, mamy happy end. Czasem trzeba przejść przez biedę, długi- i czas oczekiwania, że wreszcie będzie lepiej. I tego się boję...Nie ma we mnie takiej odwagi Daniela, który powiedział "nieważne, Bóg ocali czy nie, ja Mu i tak będę posłuszny".
Bóg czasem ocala, a czasem...nie. I trzeba przejść przez wszystko, przez ból, przez biedę...przez najtrudniejsze doświadczenia. Nie ma żadnej gwaranci, że akurat ciebie to ominie, bo postanowiłeś być Bogu posłuszny...Przyjdą na ciebie cierpienia i tak. Przyjdą prześladowania. I tego się boję.


Widzisz owieczko brakuje ci przyjęcia Bożej miłości, ten korzeń problemu pojawia się w dzieciństwie poprzez zaburzone relacje miedzy rodzicami, tak to jest strach.
Nie wiem jak było u ciebie, ale wiem, że co innego wiedzieć, że Bóg mnie kocha, a co innego przyjąć tą miłość i żyć nią, rozkoszować się i kosztować, jak dobry jest Pan. Prawda jest taka, że wiele obietnic bożych i zdań zawartych w Słowie bożym, jest tylko sloganem, dotąd, aż się nie doświadczy ich. zgodzisz się..? Słowo musi się wypełniać, żebyśmy mogli mówić wykonało się !
Pozdrawiam !


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 12:06 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
jartur napisał(a):
Widzisz owieczko brakuje ci przyjęcia Bożej miłości, ten korzeń problemu pojawia się w dzieciństwie poprzez zaburzone relacje miedzy rodzicami, tak to jest strach.

Przepraszam Cię Jartur, ale nie znajduję w nauce Mesjasza ani w Piśmie miejsca dla szukania przyczyny dla jakiejkolwiek ludzkiej słabości w problemach z dzieciństwa i zaburzonych relacjach między rodzicami. Podajesz to publicznie, więc przepraszam, ale publicznie się z tym nie zgadzam. Tego naucza psychoanaliza.

ps: Widzę taką niebezpieczną zależność dla tego rodzaju nauk. Psychoanaliza --> humanizm --> nauka i mądrość ludzka:
"Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, (23) my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, (24) dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. (25) To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi." [1Kor 1:22-25]
Niestety to jest ślepa uliczka nie tylko dla nowonarodzonych:
Cytuj:
ten korzeń problemu pojawia się w dzieciństwie poprzez zaburzone relacje miedzy rodzicami


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 12:14 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
tak myślałem, ze mogę być źle zrozumiany, otóż powiem to inaczej, nie interesują mnie psychoanalizy i jakieś gdybanie, natomiast interesują mnie fakty. Jedna osoba miała z tym spory problem, była nie kochana przez swojego Ojca i przez to miała problem z przyjęciem przebaczenia i miłości od Boga. w tym przypadku pomogło objawienie słowa i modlitwa, nie terapia u psychoanalityka :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 1:28 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Jartur- a w jaki sposób doświaczamy miłości? Dzięki temu, ze ktoś tę miłość okazuje. Przytuli cię, zrozumie, pomoże w trudnej sytuacji itp..
I teraz- wiem, że Bóg mnie kocha, bo Jezus zmarl za moje grzechy. Przyjmuję to przez wiarę, i czekam na coś lepszego po śmierci. Ale tu , na tej ziemi...czy doświadczam miłośći Ojca? Żyję jak wszyscy, cięzko pracuję, nie omijają mnie cierpienia i choroby...Nie widzę w ogóle, żebym była pod jakąś "ochroną", kiedy porownuję swój los z losem niewierzacego sąsiada z klatki. Na jednym jedziemy wózku...Więc jak "doświadczać" miłości Ojca? Skoro wszystko, co przychodzi na ludzi, nie omija i mnie? Skoro nie ma gwarancji, ze "będzie lepiej"? Skoro Bog jest tak daleki, nierealny i przez wiarę tylko pewne rzeczy przyjmujemy...Bo przecież nie powie nic do mnie, nie przytuli, nie mogę być pewna, ze pomoże w trudnej sytuacji( któa dla mnie jest trudna, bo może to właśnie Bóg mi tę sytację dał, skąd mam wiedzieć...?).

A może Bogu upodobało się kogoś doświadczać, jak Joba? Przecież to Jego wola...

Nie łączyłabym mojego uczucia strachu z doświadczeniami z dzieciństwa, nie bardzo widzę związku...Jeśli zdarzyloby mi się w moim życiu coś, co świadczyłoby o Bożej miłości wobec mnie w danej sytuacji, przyjęłabym to z wdzięcznością. Ale im dłużej żyję, tym mniej rozumiem...

Czasem wydaje mi się, że Bóg jest bardzo surowym i wymagajacym wychowawcą. Nie ma "cackania się", przytulania ani chwili na oddech. Próba goni próbę, praca goni pracę, a czas między oblanym egzaminem a następnym jest coraz krótszy...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 2:07 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
Cytuj:
Jartur- a w jaki sposób doświaczamy miłości? Dzięki temu, ze ktoś tę miłość okazuje. Przytuli cię, zrozumie, pomoże w trudnej sytuacji itp..
I teraz- wiem, że Bóg mnie kocha, bo Jezus zmarl za moje grzechy. Przyjmuję to przez wiarę, i czekam na coś lepszego po śmierci. Ale tu , na tej ziemi...czy doświadczam miłośći Ojca? Żyję jak wszyscy, cięzko pracuję, nie omijają mnie cierpienia i choroby...Nie widzę w ogóle, żebym była pod jakąś "ochroną", kiedy porownuję swój los z losem niewierzacego sąsiada z klatki. Na jednym jedziemy wózku...Więc jak "doświadczać" miłości Ojca? Skoro wszystko, co przychodzi na ludzi, nie omija i mnie? Skoro nie ma gwarancji, ze "będzie lepiej"? Skoro Bog jest tak daleki, nierealny i przez wiarę tylko pewne rzeczy przyjmujemy...Bo przecież nie powie nic do mnie, nie przytuli, nie mogę być pewna, ze pomoże w trudnej sytuacji( któa dla mnie jest trudna, bo może to właśnie Bóg mi tę sytuację dał, skąd mam wiedzieć...?)


smutne jest to co piszesz, potrzebujesz spotkać się z jakimś duszpasterzem, który powie ci, jak wyplątać się z tej matni..i nie obrażaj się ! spotkaj z kimś zaufanym ze zboru i po prostu powiedz mu co cie trapi i poproś o modlitwę. Jeśli chcesz możemy porozmawiać na priva i wtedy z moimi przyjaciółmi będziemy sie o ciebie modlić..


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 3:47 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
jartur napisał(a):
nie interesują mnie psychoanalizy i jakieś gdybanie, natomiast interesują mnie fakty.

To podobnie jak mnie. Tyle, że ja szukam potwierdzenia w Piśmie, a nie subiektywnych doświadczeniach kogokolwiek z ludzi. Ja widzę w nauce apostolskiej inne wskazania na źródła problemów. Wierzę, że więcej korzyści przynosi rozumienie i praktykowanie w swoim życiu i życiu wspólnot rzeczywistości opisanej w Piśmie np. Hebr.12:1-29, Rzym. 13:8-14. Niech to będzie tak, jak ma się odbywać w kościele i zgodnie z nauką apostolską. I dlatego proszę o wyjaśnienie z Pisma tego Twojego twierdzenia, bo nie kumam odnośnika i wzorca:
ten korzeń problemu pojawia się w dzieciństwie poprzez zaburzone relacje miedzy rodzicami

jartur napisał(a):
Jedna osoba miała z tym spory problem, była nie kochana przez swojego Ojca i przez to miała problem z przyjęciem przebaczenia i miłości od Boga. w tym przypadku pomogło objawienie słowa i modlitwa, nie terapia u psychoanalityka :D

Chrześcijanie też bawią metodami psychoanalitycznymi. Nazywa się to m.in. np. poradnictwem chrześcijańskim. Te same metody i ustalanie etiologii problemu, tyle, że robią to wierzący, a nie psychoanalityk.
Przekonaj mnie więc proszę, że to opisywane przez Ciebie zjawisko jest pochodzenia i metod z nauki apostolskiej.

Owieczko
, analizowałam sobie jak Mesjasz uczył swoich uczniów modlić się [bezpośrednio do OJCA!]. Wiele rzeczy mi się wyjaśniło i moich błędnych i mylnych oczekiwań też. Może warto to przeanalizować, bo widać z tego JAKA jest nasza pozycja w stosunku do Ojca.

Mamy błędny obraz wynikający z anarchicznej kultury i świeckich priorytetów. I na tym chorym obrazie "rodzica-dziecka" wyrosła chora nauka o "ojcowskim sercu Boga". Zamiast zaczerpnąć z Biblii wzorzec i do niego się dostosować. Dzisiaj robi się odwrotnie. Dlaczego Bóg miałby się do tego przyznawać? To my mamy się przemienić przez odnowienie zepsutych umysłów. Nie Bóg ma się przypasować do naszych oczekiwań, tylko my do Bożych.

Z jednej strony Bóg umiłował świat, ale z drugiej jest "ogniem trawiącym". Suma tego jest taka, że kogo kocha, tego karze, bo wychowuje. A żadne karcenie nie jest miłe i wcale nie powoduje subiektywnego odczucia miłości, ale raczej frustracji. Jednak jest dla nas taka zachęta i zapewnienie:
"Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie." [Mt 11:28- 29] jest tu warunek. Przyjście do Boga i poddanie się Jemu we wszystkim, szukanie Jego woli, nie swojej. No i ta chęć "chodzenia w ujarzmieniu".


"[...] I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły." [Ap 21:1-4] Ale to dopiero nastąpi. A do tego czasu mamy udział w tym, co przyszło na świat w związku z grzechem pierwszego człowieka. Jako zrodzeni przez Boga i ci, którzy wierzą mamy udział w Królestwie Niebieskim życie wieczne [J. 3:36].
Co do wersetu, którym rozpoczęłaś [Ap. 21:8] to wypada mieć przed oczami tą przestrogę i tę o naszej zwykłej czujności i gotowości:
"Błogosławieni, którzy piorą swoje szaty, aby mieli prawo do drzewa żywota i mogli wejść przez bramy do miasta. Na zewnątrz są psy i czarownicy, i wszetecznicy, i zabójcy, i bałwochwalcy, i wszyscy, którzy miłują kłamstwo i czynią je." Ap 22:14-15
CO TO ZNACZY "ZAPRZEĆ SIĘ SAMEGO SIEBIE"?[WYRZEC?]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 16, 2008 5:12 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
Cytuj:
ten korzeń problemu pojawia się w dzieciństwie poprzez zaburzone relacje miedzy rodzicami

napisałem tak, ponieważ z doświadczeń z ludźmi to wynika
nie z psychologii, proszę nie demonizujmy wszystkiego co nie zgadza się z naszym zrozumieniem, tak jak pisałem wcześniej, niektóre rzeczy objawione są przez działanie Ducha Świętego podczas modlitwy, no traf chciał że historia lubi się powtarzać, bo to już parę osób tak miało.
A gdybym napisał to samo tylko że tak: strach pojawia się już u dziecka, gdy rodzice pija lub ćpają. Non stop się kłócą i odreagowują na dziecku
takie dziecko które nie wie co to znaczy normalny dom, wszystko widzi inaczej i gdy słyszy później o Bogu, to ma wypaczony obraz. jest tak..?
czy się mylę..?
Ani isza:
Cytuj:
Przekonaj mnie więc proszę, że to opisywane przez Ciebie zjawisko jest pochodzenia i metod z nauki apostolskiej.

to i ja może zadam pytanie czy dar Ducha np.wiedzy lub proroctwa może się przejawić podczas modlitwy, wskazując na przeszłość i problem osoby..?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL