www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N kwi 28, 2024 12:25 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 63 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 19, 2009 6:30 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Owieczka napisał(a):
Ciekawi mnie jedna rzecz: jak postępować z tymi, którzy przejawiają ów korzeń goryczy? Zostawić (modlić się, niech się jakoś upamiętają), rozmawiać (tyle, że rozmowy z kimś w takim stanie - jeśli korzeń już solidny - niewiele dają), przedsięwziąć jakieś środki dyscyplinujące...?

Powinniśmy być szczerzy w miłości [Ef. 4:15] i z całą pewnością należy rozmawiać zamiast chować problemy pod dywan udając, że ich nie ma. Brak szczerych rozmów oznacza narastanie złych domysłów i budowanie murów, co znacznie pogarsza sytuację. Środki dyscyplinujące to jest ostateczność i w większości sytuacji można ich uniknąć - wystarczy nie dawać Przeciwnikowi gruntu do zasiewu podejrzeń, plotek itp. Czyli działać w prawdzie i przejrzystości.

Owieczka napisał(a):
Powiedzmy, że dzieje się to w zborze, pośród braci i że "z obfitości serca" usta tego kogoś cały czas przemawiają. I tu właśnie jawi się problem tego "obiektywizmu"- bo żeby podjąć decyzję (chyba pozostawałoby to w gestii starszcyh, ale wierzący/zbór też chyba musielby zając jakieś stanowisko...?) należałoby sprawę włąściwie rozsądzić. Kto miałby taką trudną sprawę rozsądzać? W kim najlepiej szukać rozjemcy...?

Jeśli czyjeś słowa nas gorszą, to możemy sami na ten temat porozmawiać - nie musimy zasłaniać się "duchowieństwem". Jeśli uważamy, że brat grzeszy, kalając wielu własną goryczą, to pójdźmy i porozmawiajmy [Mat. 18:15-16]. Zajmowanie stanowiska przez zbór to jest ostateczność [Mat. 15:17]. Jeśli już trzeba rozjemcy, to najlepiej poprosić o to kogoś, kto dla obydwóch stron jest wiarygodny i z czyim słowem obydwie strony się liczą. Ja osobiście w ramach uzyskania możliwie obiektywnego oglądu sprawy preferuję najpierw modlitwę o mądrość, potem rozmowę z obiema stronami konfliktu osobno, a potem rozmowę z obiema stronami razem.

Owieczka napisał(a):
No i jak zachowywać się wobec osób przekawiających tendecję do odgrywania "wiecznej ofirary"...? W starym zborze (kilkanaście lat już temu) miałam kiedyś problem z pewną siostrą, któa na wszystkich się skarżyła. Wszyscy ją krzywdzili, każdy obgadywał itp. Na początku jej wierzyłam, współczułam, w końcu zaczęłam się orientować, że trochę sobie zmyśla to wszystko (świadomie czy nie, nie wiem). Problem polegał też na tym, że przez swoje wynurzenia oczerniała po kolie różnych ludzi, rzekomych "krzywdzicieli" (a gadała każdemu, kto tylko miał siły ją słuchać, szukała "dobrych dusz"). Kiedy próbowałam jej uświadomić , że się myli co do tych osób, obrażała się na mnie,... W Końcu doszło do zerwania kontaktów. Do dziś się zastanawiam, jak mogłam mądrzej postąpić, jak pomóc, jak nie urazić? Chyba o czymś taki pisała Ani Isza...

Chyba nie mogłaś postąpić lepiej. Też miałem z takimi osobami do czynienia (chyba każdy miał, kto choć trochę lat chodzi w Panu). Zawsze charakterystyczna była reakcja takich ludzi na wspólne spotkanie z osobami, do których mieli pretensje osobiste. Czyli wezwanie do stanięcia w prawdzie i osobistego wyznania problemu, zamiast robić to za plecami. Tutaj jest "papierek lakmusowy" motywacji. Jeśli taka "goryczka" nie chce wyjaśnić sprawy jawnie, tylko ucieka od tego i sączy truciznę na boku, to należy ostrzec ją i zakończyć temat. Miłość braterska nie polega na kiwaniu głową i popieraniu czegoś, co tak naprawdę z miłością nie ma nic wspólnego.

Ewa Maja napisał(a):
U nas w zborze byl taki jeden brat ktory jawnie i publicznie, w sposob swiadomy i celowy "nagadywal" na starszych, podszarpywal ich autorytet, wiecznie mial swoje zdanie na kazdy temat i z nikim sie nie liczyl. Skonczylo sie to tak ze po paru napomnieniach zostal usuniety ze zboru a zborownicy wyrazili w wiekszosci swoje poparcie dla takiej decyzji starszych. Ja tez bylam "za". Szkoda mi bylo tylko jego zony. Bardzo to przezyla. Mysle ze takie sytuacje sa ciezkie dla kazdej ze stron.

Posiadanie własnego zdania to jest przejaw pozytywny. Krytyka nie jest w Kościele zabroniona, tylko powinna mieć odpowiednią formę. Skarga na starszego powinna być oparta na zeznaniu dwóch albo trzech świadków [I Tym. 5:19]. Jeśli ktoś "nagadywał" na starszych, to należało pójść z nim do tego, na kogo "nagadywał" - autorytet starszych jest bezpieczny, jeśli pochodzi od Boga. Ja bym się go zapytał, o co mu chodzi, dlaczego nie idzie z tym bezpośrednio do osoby, na którą "nagaduje" i czy ma na coś świadków, jeśli chodzi o starszego. Natomiast jeśli w danym zborze krytyka starszych jest z definicji zabroniona, żeby nie podrywać ich autorytetu, to mamy zupełnie inny problem.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 19, 2009 6:46 pm 
Mądrze prawisz Smoku. A co do tego brata to sprawa ciągnęła się latami.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 19, 2009 7:10 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Posiadanie własnego zdania to jest przejaw pozytywny. Krytyka nie jest w Kościele zabroniona, tylko powinna mieć odpowiednią formę
.
A jeśli tej "formy" nie posiada i jest to nie tyle krytyka, co oczernianie i celowa , złośliwa obmowa?

Cytuj:
Skarga na starszego powinna być oparta na zeznaniu dwóch albo trzech świadków [I Tym. 5:19]. Jeśli ktoś "nagadywał" na starszych, to należało pójść z nim do tego, na kogo "nagadywał" - autorytet starszych jest bezpieczny, jeśli pochodzi od Boga. Ja bym się go zapytał, o co mu chodzi, dlaczego nie idzie z tym bezpośrednio do osoby, na którą "nagaduje" i czy ma na coś świadków, jeśli chodzi o starszego.

A jeśli woli sączyć na boczku, nie chce iść sprawy wyjaśnić, ucieka od konfrontacji i jeszcze poprzez swoje działania skutecznie namawia do tego samego słabych w wierze lub mniej dojrzałych braci...?

Cytuj:
Natomiast jeśli w danym zborze krytyka starszych jest z definicji zabroniona, żeby nie podrywać ich autorytetu, to mamy zupełnie inny problem.

No to mamy "drugą stronę medalu". Starszego lub pastora, który unika konfrontacji i nie chce stanąć w prawdzie. Z takiego zboru...kiedyś uciekłam.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 19, 2009 7:25 pm 
Ostre słowa Owieczko! Mam nadzieję że jeśli tak o kimś myślisz to nie jest to POCHOPNY osąd. Widziałam już podobne sytuacje w różnych zborach i zazwyczaj kończyły się dla takich "oszczerców" marnie bo oliwa sprawiedliwa zawsze na wierzch wypływa. :wink:


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 19, 2009 7:52 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Mam nadzieję że jeśli tak o kimś myślisz to nie jest to POCHOPNY osąd

Nie, nie mam na myśli nikogo konkretnego. Interesuje mnie sam problem.

Smok zasugerował, żeby osoby krytyczne zostawić w spokoju, ewentualnie spokojnie z nimi rozmawiać . Zgadzam się z tym, o ile są to osoby dojrzałe a ich krytyka uzasadniona. zresztą nawet mniej dorzali mogą słusznie coś skrytykować a starsi powinni się temu przyjrzeć i z pokorą rozważyć( niedopuszczalne jest zamykanie ust komuś tylko dlatego, że ośmielił się wypowiedzieć krytyczną uwagę, a później unikać rozmów i wywalić ze zboru. Przeżywałam takie sytuacje i nie jest to Boże).

Natomiast co robić z osobą, o której można naprawdę powiedzieć, ze jest oszczercą? Ze celowo czyni rozłamy?

No i jeszcze coś mi przyszło...A jeśli krytyka jest słuszna, a starsi jej mimo to nie przyjmują, to co powinien zrobić taki "krytyczny" chrześcijanin w tej sytuacji...?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 19, 2009 8:43 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Owieczka napisał(a):
No i jeszcze coś mi przyszło...A jeśli krytyka jest słuszna, a starsi jej mimo to nie przyjmują, to co powinien zrobić taki "krytyczny" chrześcijanin w tej sytuacji...?

Myślę sobie, że jeśli jest coś takiego jak jakieś spotkania "członkowskie", albo jest możliwość spotkania sie w tej sprawie w jak największej grupie wspólnoty, to dobrze to wykorzystać. Bo moim zdaniem dobrze żeby powiedzieć jawnie przy wspólnocie co sie [słusznie] ma przeciw "starszym" - jeżeli oni sami celowo unikają spotkania w tej sprawie, albo unikają ustosunkowania sie.
Dobrze to zrobić ZANIM "słuszny krytykant" zostanie zmarginalizowany [przez tych starszych, liderów], zanim dorobi się mu "gębę" [lub "pupę"], i wreszcie zanim zostanie odsunięty od wspólnoty/kościoła.

Z doświadczenia wiem, że bez jawności [słusznych] zarzutów bardzo łatwo utrzymać przed resztą wspólnoty wizerunek "krytykanta" z doprawioną mu gębą [lub "pupą"] bez konieczności wyjawiania tego o co naprawdę mu chodziło.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 19, 2009 9:11 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Otóż to!
Czyli lekarstwem na "pupę"( w skrócie dużym rzecz ujmując :wink: ) jest jawność poglądów, otwartość, rozmowa w większym trochę gronie- jeśli zajdzie taka potrzeba.
Jeśli zaś "krytyczny" osobnik coś zaczyna a potem unika rozmów, to chyba jest to ten "papierek lakmusowy" o którym wspominał Smok.
Kto to pisał...chyba Hubertok..Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Po jednej i po drugiej stronie kija.

Atmosfera podejrzliwości , wzajemnych uprzedzeń, niedopowiedzeń nie sprzyja budowaniu dobrych relacji międzyludzkich.

Ani Isza mi uświadomiła coś jeszcze- niektórzy liderzy faktycznie celowo praktykują taki rodzaj polityki( "doprawianie gęby"), jest to wygodny sposób pozbycia się niewygodnych zborowników przy głosnym aplauzie reszty( czasem nieświadomej toczącej się gry).


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sty 19, 2009 11:11 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Owieczka napisał(a):
Cytuj:
Posiadanie własnego zdania to jest przejaw pozytywny. Krytyka nie jest w Kościele zabroniona, tylko powinna mieć odpowiednią formę
.
A jeśli tej "formy" nie posiada i jest to nie tyle krytyka, co oczernianie i celowa, złośliwa obmowa?

Wtedy po jednym i drugim ostrzeżeniu unikaj takiego człowieka, bo grzeszną postawą powoduje podziały w Kościele, a jego motywacją nie jest dobro Kościoła, tylko egozim.

Owieczka napisał(a):
A jeśli woli sączyć na boczku, nie chce iść sprawy wyjaśnić, ucieka od konfrontacji i jeszcze poprzez swoje działania skutecznie namawia do tego samego słabych w wierze lub mniej dojrzałych braci...?

Mat. 18:15-18. Gdybyśmy tylko w kościołach stosowali ewangeliczne zasady podane przez Pana i apostołów, byłoby o wiele zdrowiej.

Owieczka napisał(a):
No to mamy "drugą stronę medalu". Starszego lub pastora, który unika konfrontacji i nie chce stanąć w prawdzie. Z takiego zboru... kiedyś uciekłam.

I dobrze, że uciekłaś. Najczęściej nie ma innego wyjścia. Trzeba ratować własne duchowe zdrowie, a czasem nawet i zbawienie.

Owieczka napisał(a):
Ani Isza mi uświadomiła coś jeszcze - niektórzy liderzy faktycznie celowo praktykują taki rodzaj polityki ("doprawianie gęby"), jest to wygodny sposób pozbycia się niewygodnych zborowników przy głosnym aplauzie reszty (czasem nieświadomej toczącej się gry).

Przyprawianie "gęby" jest jednym z elementów taktyki w tzw. "polityce religijnej". Niewygodny osobnik, którego nie można w sposób jawny "spacyfikować", zostaje zepchnięty na margines i musi udowaniać, że nie jest wielbłądem. Kiedyś myślałem, że osobiste świadectwo takiego człowieka może być przeciwwagą do knucia przeciwko niemu. Niestety, okrutna prawda jest taka, że w ramach "polityki religijnej" tzw. "laikat" najczęsciej w ogóle nie zwraca uwagi na owoc życia poszczególnych stron podobnych konfliktów i pozwala się sterować przy pomocy czasem prymitywnych socjotechnik. Ale to już inny temat.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 20, 2009 1:23 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Niestety, okrutna prawda jest taka, że w ramach "polityki religijnej" tzw. "laikat" najczęsciej w ogóle nie zwraca uwagi na owoc życia poszczególnych stron podobnych konfliktów i pozwala się sterować przy pomocy czasem prymitywnych socjotechnik

No właśnie- owoc życia. Fakty, które mówią same za siebie. Coś, co można udowodnić, przedstawić, samemu zweryfikować.
Nauczyłam się z w r a c a ć na to uwagę i chyba dobrze na tym wychodzę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 20, 2009 2:31 pm 
Mt 13:23 "A posiany na dobrej ziemi, to ten, kto słowa słucha i rozumie; ten wydaje owoc: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny."

W swietle tego wersetu owoc moze byc rozny u roznych osob, tak? Jak wiec moze byc on OBIEKTYWNYM weryfikatorem w konflikcie? Czy temu ktory stokrotny owoc wydaje nie zdarza sie mylic? Wszak w skazonym ciele jeszcze jest. :wink:


Ostatnio edytowano Wt sty 20, 2009 3:10 pm przez Gość, łącznie edytowano 2 razy

Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 20, 2009 3:04 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Podam przykład, jako że jestem niewiasta praktyczna :wink:

Jeden z braci odwiedzał drugiego chorego brata. Potem odwiózł go o 4.oo na pociąg, co wymagało poświęcenia. Wspomógł finansowo, kiedy brat stracił pracę i nie miał co do garnka włożyć. Kiedy ów brat założył firmę, mimo trudności doporwadził dzieło do końca, zatrudniał ludzi, a jego praca przynosiła mu zysk. itp..

Drugi brat pięknie mówił i miłości. Ale nie odwiedził chorego brata, ponieważ -jak mówił- miał za dużo pracy. Nie odwiózł go na pociąg, odmówił, ponieważ był bardzo zmęczony. Nie dał pieniędzy, w końcu sam niewiele zarabia, więc jak się tą ilością dzielić...? Kiedy ów brat założył firmę, zniechęcił się po paru niepowodzeniach, bo brakowało mu wytrwałości i firma się rozpadła .itp..

Komu byś zaufała? Kto byłby dla Ciebie wiarygodniejszy? Czy zastanawiałabyś się wtedy, czy dany brat jest na etapie 60-krotnego wydawania owocu czy 100-krotnego i to by wpływało na Twoje postrzeganie...?

Dla mnie wiarygodniejszy byłby brat nr 1. Prędzej jemu bym zaufała, niż temu drugiemu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 20, 2009 3:09 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Ewa Maja napisał(a):
Mt 13:23 "A posiany na dobrej ziemi, to ten, kto słowa słucha i rozumie; ten wydaje owoc: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny."

W swietle tego wersetu owoc moze byc rozny u roznych osob, tak? Jak wiec moze byc on OBIEKTYWNYM weryfikatorem w konflikcie? Czy temu ktory stokrotny owoc wydaje nie zdarza sie mylic? Wszak w skazonym ciele jeszcze jest. :wink:

Oczywiście, że nie wszyscy wydają taki sam owoc. I każdy może się mylić. Ale nikt tutaj nie sugeruje, że jako "weryfikatorów" należy szukać osób nieomylnych, bo takich po prostu nie ma. Natomiast są w Kościele osoby cieszące się poważaniem ze względu na to, jak żyją i ze względu na doświadczenie, mądrość udzielaną im przez Boga itd. Ważne jest to, aby obie strony zgodziły się (jeśli nie mogą same dojść do pojednania) na konkretnego "mediatora" i dążyły do rozwiązania problemu, a nie np. do cichego pozyskiwania sobie popleczników i dzielenia kościoła na frakcje Apollosowe i Kefasowe. W ostateczności lepiej odejść niż toczyć wojny z wieloma ofiarami i lepiej stracić niż się sądzić przed niewierzącymi:

"Czy śmie ktoś z was, mając sprawę z drugim, procesować się przed niesprawiedliwymi, zamiast przed świętymi? Czy nie wiecie, że święci świat sądzić będą? A jeśli wy świat sądzić będziecie, to czyż jesteście niegodni osądzać sprawy pomniejsze? Czy nie wiecie, że aniołów sądzić będziemy? Cóż dopiero zwykłe sprawy życiowe? Jeśli macie do osądzenia zwykłe sprawy życiowe, to czemu powołujecie na sędziów tych, którzy w zborze się nie liczą? Mówię to, aby was zawstydzić. Czyż nie ma między wami ani jednego mądrego, który może być rozjemcą między braćmi swymi? Tymczasem procesuje się brat z bratem i to przed niewiernymi! W ogóle, już to przynosi wam ujmę, że się z sobą procesujecie. Czemu raczej krzywdy nie cierpicie? Czemu raczej szkody nie ponosicie? Tymczasem wy sami krzywdzicie i szkodę wyrządzacie, i to braciom" [I Kor. 6:1-8]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 20, 2009 3:15 pm 
Owieczka napisała: "Dla mnie wiarygodniejszy byłby brat nr 1. Prędzej jemu bym zaufała, niż temu drugiemu."

Oczywiscie zgadzam sie. Jesli sie dobrze zna obie strony to latwiej stwierdzic ktora wiecej owocu przynosi a za tym ktora wzbudza wieksze zaufanie i moze byc bardziej wiarygodna w stronie konfliktu. Ale pod warunkiem ze obie sie zna tak samo dobrze ale to moje zdanie.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 20, 2009 3:17 pm 
Smok napisał: "W ostateczności lepiej odejść niż toczyć wojny z wieloma ofiarami i lepiej stracić niż się sądzić przed niewierzącymi."

Pełna zgoda Smoku!


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 20, 2009 3:55 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Ale pod warunkiem ze obie sie zna tak samo dobrze

Zgoda. Można też..oprzeć się na zeznaniu wielu świadków.


Cytuj:
Smok napisał: "W ostateczności lepiej odejść niż toczyć wojny z wieloma ofiarami i lepiej stracić niż się sądzić przed niewierzącymi."

Pełna zgoda Smoku!

Żeby odchodzić, trzeba mieć naprawdę dobre powody, bo to poważna decyzja. Trzeba być absolutnie pewnym, że powodem odejścia nie jest jedynie osobista uraza.Bo przecież osobistą zniewagę można wybaczyć i nadal "znosić się w miłości".Strona "skrzywdzona" jednak powinna dążyć do pojednania i badać swoje serce( czy aby nie rośnie w sercu korzeń goryczy).
No , chyba że strona "krzywdząca" nie dąży do pojednania i nadal znieważa, nadal krzywdzi i ma złe intencje. Pozostawanie w takim układzie nie ma większego sensu, chyba że ktoś ma tendencje...masochistyczne.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 63 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL