www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N kwi 28, 2024 4:53 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 17, 2008 10:49 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
jartur napisał(a):
Smok napisał(a):
To, że coś jest "z życia wzięte" albo że coś zadziałało, nie oznacza, że musi pochodzić od Boga

i tak samo to ze czegoś nie znajduje bezpośrednio w słowie nie oznacza że nie pochodzi od Boga.. a wiec jak to sprawdzić, jeśli coś nie ma odniesienia do Słowa..?

Podaj przykłady czegoś, co nie ma odniesienia do Słowa - bo nie musi być bezpośrednio w Słowie, żeby się zgadzać jub nie zgadzać z nauczaniem Biblii. Podasz przykłady, to porozmawiamy. :)

jartur napisał(a):
najlepiej pokazać, ze żyje się według słowa własnym życiem, a to wtedy innych będzie zachęcać do poznawania Słowa pod innym kontem przede wszystkim praktycznym nie tylko teorią aby być posłusznym słowu często trzeba korzystać z mocy jaka Bóg daje do posłuszeństwa pytanie w jaki sposób czerpiemy moc do świętości i pobożności na pewno nie tylko przez samo czytanie Słowa Słowo mówi ze Bóg obdarował nas wszystkim co jest potrzebne do życia i pobożności tylko gdzie ta świętość jest i gdzie podziała się ta pobożność..

I tutaj masz problem praktyczny. Otóż nie znamy się nawzajem osobiście i często przyjmuje się nauki od ludzi, których nie zna się osobiście i nie ma możliwości ani czasu, żeby sprawdzić, jak te nauki działają w ich życiu. A poza tym, proszę Cię, żebyś poparł to, co tutaj napisałeś, jakimś konkretnym nauczaniem Pisma, które mówiłoby, że nauczanie należy sprawdzać jakoś inaczej, niż porównując je z nauczaniem samego Pisma.

jartur napisał(a):
myślę ze to Duch święty ma objawiać Słowo i chociażby już na tej podstawie uważam ze można się ograbiać z błogosławieństwa i głębi zrozumienia słowa spłycając je swoja interpretacją.

Jarturze (którego również bardzo polubiłem :D ) - takie rzeczy to ja słyszałem od całej masy zwodzicieli, i każdemu z nich "Duch objawiał Słowo" - a następnie wymagali od słuchaczy, żeby przyjęli to, co im "Duch objawił" i "nie dali sie ograbić z błogosławieństwa". I w ten sposób całe zbory szły w maliny za fałszywą nauką. Oczywiście nie twierdzę, że jestes zwodzicielem - po prostu uważam, że wyznajesz bardzo niebezpieczną zasadę i to się może źle skończyć.

jartur napisał(a):
i takie prostowania maja miejsce jak coś człowiek doświadcza z bogiem a inni go poprawiają a nawet próbują mówić ze to nie Bóg bo oni ten czy tamten werset rozumują inaczej i tak można człowiekowi wybić z głowy to o bóg ma dla niego błąd tkwi przez interpretowanie Słowa z martwej litery a żeby słowo zrozumieć głębiej musi ono ożyć i wtedy dzieją się rzeczy Boże w naszym życiu.

Jeśli doświadczenie człowieka buduje go w Chrystusie, to z całą pewnością przejdzie ono test na zgodność ze Słowem Bożym. Nie ma obawy. I nie ma sensu zakładać, że będziemy interpretować Słowo "z martwej litery" - a w ogóle, to co to znaczy? Bo że ktoś traktuje literalnie przepisy Prawa i to jest nieduchowe, to rozumiem. Ale żeby interpretować Pismo, trzeba je najpierw PRZECZYTAĆ. A w Piśmie są głównie LITERY. :D

jartur napisał(a):
Ty to wiesz jako nauczyciel, ponieważ nie ucząc się coś zostało włożone w ciebie i to wielu na podstawie słowa będą poddawać wątpliwość w to co głosisz i o czym nauczasz ale jeśli znasz Jezusa i Go kochasz tak jak jego słowo to namaszczenie samo będzie cie pouczać, nie ludzie tak czy nie ..?

Jako nauczyciel wiem, że Słowo Boże można i trzeba wykładać na tyle jasno i wyraźnie, żeby nie zasłaniać się własnym przeżyciem, żeby wmówić komuś, że konkretny wykład jest prawdziwy. Mam wrażenie, że mylisz dwie rzeczy: osobiste przeżywanie Słowa i wykład Słowa. A to nie jest to samo.

jartur napisał(a):
Widzisz nie opieram się na własnych doświadczeniach lecz na tym czego mnie uczy Duch Święty a on uwielbia Jezusa wskazując na niego i także On daje zrozumienie słowa tak aby świeciło w ciemności jak zajdzie potrzeba.

Czyli przeżywasz Słowo i budujesz się Słowem osobiście i ja to rozumiem. Tutaj można mówić o subiektywnym przeżywaniu. Natomiast nauczanie Słowa i Jego zrozumienie w sensie doktrynalnym powinno być obiektywne, sprawdzalne i polega właśnie na interpretacji. Bo nie istnieje coś takiego jak brak interpretacji.

jertur napisał(a):
no i tu trafiłeś drogi bracie w samo sedno jakoś mi właśnie brakuje tych doświadczeń na forum tych świadectw co kto przeżył nie wiem może boja się tego ze zaraz ktoś rozbierze ich przeżycia i doznania na części pierwsze i wykaże ze to i to było nie tak.

Po prostu forum jest dyskusyjne, dlatego większość czasu poświęcamy wymianie poglądów. Swoją drogą, właśnie niedawno w tym wątku chyba pisałem o moich przeżyciach związanych ze strachem.

jartur napisał(a):
Cytuj:
jak odróżnisz różnorodne działanie Ducha od różnorodnych działań innych duchów?

to proste jeśli ktoś coś przeżył to go pytam co to zmieniło w twoim życiu
czy zbliżyłeś się przez to do Boga? czy uwielbiony został w tym czy w tamtym Jezus Chrystus..?

Pokaż mi w Biblii, czy apostołowie odróżniali w taki sposób. A jeśli nie taki, to w jaki sposób rozróżniali duchy fałszywe od Ducha Bożego.

jartur napisał(a):
dla mnie obowiązuje prosta zasada: na ile zbliżysz się do Boga na tyle On cie zmieni na ile go wpuścisz do swojego życia na tyle będzie ono uporządkowane. jeśli coś jest od Boga to zawsze wywyższony będzie Chrystus nie człowiek.

To jest bardzi piękne i prawdziwe. Tylko ile czasu musi upłynąć, żebyś w ten sposób mógł stwierdzić, czy dane nauczanie przyjęte przez Ciebie jest prawdziwe? I dlaczego chcesz byc królikiem doświadczalnym łykając coś, o czym nie wiesz, czy Cie nie zabije, zamiast przeczytać, co jest napisane na opakowaniu i porównać ze Słowem Bożym?

Nie masz pojęcia, ilu ludzi stosujących taką zasadę cierpiało przez wiele lat, zanim Bóg im pokazał, że to, co przeżywają, nie pochodzi od Niego i że gdyby przeczytali kiedyś w Biblii to, co trzeba, to nie musieliby tak cierpieć.

jartur napisał(a):
dlaczego nie piszecie podczas swoich wypowiedzi o doświadczeniu Słowa to mogło by być dla wszystkich pomocne i pomogło by uniknąć nieporozumień zastosowanie praktyczne Słowa Bożego w życiu chrześcijanina

Właśnie dlatego, że doświadczanie Słowa może być subiektywne i nie jest tym samym, co nauczanie Słowa, które jest obiektywne. Żeby zastosować Słowo w życiu, trzeba je najpierw przyjąć do serca i do umysłu. Dlatego właśnie mamy kochać Boga całym sercem i całym umysłem [Mat. 22:37]. I dlatego mamy nie tylko nowe serca, ale odnowione umysły. Ja mogę przeżyć konkretny fragment Słowa inaczej niż Ty, ale zrozumieć ten fragment powinniśmy tak samo, bo tylko wtedy będziemy wiedzieli, że jest prawda i nieprawda, że jest droga i są maliny.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So paź 18, 2008 11:52 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
Cytuj:
Podaj przykłady czegoś, co nie ma odniesienia do Słowa - bo nie musi być bezpośrednio w Słowie, żeby się zgadzać jub nie zgadzać z nauczaniem Biblii. Podasz przykłady, to porozmawiamy. Smile


już samo to że są różne spojrzenia na słowa. co denominacja to i często pojawia się inna interpretacja chociażby problem zazwyczaj pojawia sie jeśli chodzi o Chrzest w Duchu jedni wykazują z pism ze to przeminęło i nie ma darów inni ze chrzest następuje przy narodzeniu na nowo i jeszcze inni ze to osobne przeżycie i całkiem realne w 21 wieku..
mało jest bezpośrednich wersetów o walce duchowej dlatego niektórzy sięgają do starego testamentu wyrywając z kontekstu tworzą strategie.
natomiast w nowym jest wszystko choć trzeba zadać sobie trudu aby znaleźć to jednak można..nie wiem czy dobrze zrozumiałem pytanie.

Cytuj:
I tutaj masz problem praktyczny. Otóż nie znamy się nawzajem osobiście i często przyjmuje się nauki od ludzi, których nie zna się osobiście i nie ma możliwości ani czasu, żeby sprawdzić, jak te nauki działają w ich życiu. A poza tym, proszę Cię, żebyś poparł to, co tutaj napisałeś, jakimś konkretnym nauczaniem Pisma, które mówiłoby, że nauczanie należy sprawdzać jakoś inaczej, niż porównując je z nauczaniem samego Pisma.

Nauczanie nauczania Smoku przecież są różne szkoły biblijne i różne nauczania, badać rzeczy można przez prosta modlitwę do Pana np. Panie Jezu jeśli to nauczanie jest od ciebie to proszę potwierdź to, abym miał pewność...
Cytuj:
jarturze (którego również bardzo polubiłem Very Happy ) - takie rzeczy to ja słyszałem od całej masy zwodzicieli, i każdemu z nich "Duch objawiał Słowo" - a następnie wymagali od słuchaczy, żeby przyjęli to, co im "Duch objawił" i "nie dali sie ograbić z błogosławieństwa". I w ten sposób całe zbory szły w maliny za fałszywą nauką. Oczywiście nie twierdzę, że jestes zwodzicielem - po prostu uważam, że wyznajesz bardzo niebezpieczną zasadę i to się może źle skończyć.


No to już razem się lubimy w myśl zasady nikomu nic winni nie bądźcie oprócz miłości wzajemnej. zagadka na początek skąd to jest: "jako zwodziciele a jednak prawi" Smoku trzeba być pełnym słowa a ono wtedy samo się wylewa i wypływa przez usta, wiem wiem miałeś do czynienia z wieloma oszustami, Kraków to duże miasto, myślę ze na szczęście nie mam tu gnojówki ale tez za czysto nie było teraz jest czysty na razie strumyczek który mam nadzieje ze w moim mieście przeobrazi się w rzekę której żaden człowiek i diabeł nie powstrzyma.
Jak Duch Święty objawia Słowo to Jezus jest uwielbiony a człowiek uniżony o takim objawieniu słowa mysle i pisze nie o takim typie : Pan mi powiedział macie robić teraz tak i tak albo od tej pory to i to staje się nieważne. Każde zwiedzenie zaczyna się od odstępstwa od słowa czyli....?
może rozwiniesz ?

Cytuj:
Jeśli doświadczenie człowieka buduje go w Chrystusie, to z całą pewnością przejdzie ono test na zgodność ze Słowem Bożym. Nie ma obawy. I nie ma sensu zakładać, że będziemy interpretować Słowo "z martwej litery" - a w ogóle, to co to znaczy? Bo że ktoś traktuje literalnie przepisy Prawa i to jest nieduchowe, to rozumiem. Ale żeby interpretować Pismo, trzeba je najpierw PRZECZYTAĆ. A w Piśmie są głównie LITERY. Very Happy

oj Smoku jesteś nauczycielem a tego nie wiesz ..?:D
z martwej litery oznacza intelektualnie a przecież słowo ma wnikać głębiej aby wydało plon jeśli znajduje się w sercu to będzie w dobrym miejscu
a różnica polega na tym ze poprzez martwa literę możesz znać dobrze słowo wykute na pamięć ale nie będziesz potrafił go użyć , natomiast gdy będziesz się karmił słowem i wnikać będzie do serca głęboko to gdy przyjdą doświadczenia i próby Duch Święty sam będzie ci poddawał odpowiednie słowo które będzie wskazówka w trudnych chwilach i poprowadzi i przeprowadzi jak pochodnia która świeci najjaśniej gdy jest najciemniej.

Cytuj:
Jako nauczyciel wiem, że Słowo Boże można i trzeba wykładać na tyle jasno i wyraźnie, żeby nie zasłaniać się własnym przeżyciem, żeby wmówić komuś, że konkretny wykład jest prawdziwy. Mam wrażenie, że mylisz dwie rzeczy: osobiste przeżywanie Słowa i wykład Słowa. A to nie jest to samo.

a wiec najpierw można zrobić wykład a potem przedstawić na swoim przykładzie np świadectwa, jednocześnie przestrzec, żeby nikt na tym nie budował lecz aby to go zacheciło do zbadania samemu jak się rzeczy
maja. Czym jest dla Ciebie namaszczenie ?

Cytuj:
Czyli przeżywasz Słowo i budujesz się Słowem osobiście i ja to rozumiem. Tutaj można mówić o subiektywnym przeżywaniu. Natomiast nauczanie Słowa i Jego zrozumienie w sensie doktrynalnym powinno być obiektywne, sprawdzalne i polega właśnie na interpretacji. Bo nie istnieje coś takiego jak brak interpretacji.

interpretacje Słowa wcale nie musi od razu tworzyć doktryny. Gdy chodzi o nauczanie owszem tak.
Cytuj:
Po prostu forum jest dyskusyjne, dlatego większość czasu poświęcamy wymianie poglądów. Swoją drogą, właśnie niedawno w tym wątku chyba pisałem o moich przeżyciach związanych ze strachem.
Niektóre sprawy tez są dyskusyjne i to na tyle ze nikt nie da się przekonać. Mam nadzieje ze będzie tu jakiś konkretny kręgosłup a nie tylko Smoku i Ani isza :D
na reszte postaram sie odpowiedziec jutro
Pozdrawiam !


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N paź 19, 2008 8:25 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Jarturze,
przeczytałam Twoje wypowiedzi i czegoś nie rozumiem.
Nie chcę wchodzić w słowo Smokowi, jego wyjasnienia są klarowne i ich podstawą jest Biblia.
Mam jednak pytanie do Ciebie odnosnie praktyk prowadzonych przez Ciebie (modlitwy o uzdrawianie przeszłości itp.)- teoretycznie iako prowadzonych przez Ducha Św. W ST Izrael po każdym okresie odstępstwa od JHWH przeżywał "bardzo traumatyczne wydarzenia" podobnie w NT Żydzi znajdowali się pod rzymską okupacją mieli więc takich doświadczeń prawdopodobnie wiele. Nigdzie ani w ST ani w NT nie znajduję przykładu modlitwy "o uzdrowienie przeszłości".
Zetknęłam się natomiast z nauczaniem o "Ojcowskim sercu Boga" , brałam udział w takich modlitwach również jako podmiot i odczułam na sobie opłakane tego skutki.
Pan Jezus wyprowadził mnie z tej ślepej uliczki, zrozumiałam, ze dał nam swoje Słowo, by przed tego rodzaju pomyslami nas ustrzec.
Biblia jest bardzo konkretna, dlatego uważam, że jeśli o jakiejś praktyce nie ma o niej ani słowa, to ta praktyka nie jest biblijna.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N paź 19, 2008 10:02 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
salamandrus napisała bo nie doczytała:D
Cytuj:
Mam jednak pytanie do Ciebie odnosnie praktyk prowadzonych przez Ciebie (modlitwy o uzdrawianie przeszłości itp.)

Rozumiem że mnie jeszcze nie obrażasz..?:D
nie prowadzę praktyk, a jakbyś uważnie czytała, to była tam mowa o wybaczeniu i otworzeniu się na działanie Ducha Świętego, a na dowód tego co wtedy zaszło dam wam werset:
Mat. 6:12
12. I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;
(BG)
Mat. 6:15
15. A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych.
(BW)

Mat. 5:23-24
23. Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie,
24. Zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój.
(BW)
Cytuj:
Zetknęłam się natomiast z nauczaniem o "Ojcowskim sercu Boga" , brałam udział w takich modlitwach również jako podmiot i odczułam na sobie opłakane tego skutki.

bardzo ci współczuje, że dałaś się oszukać i ktoś zagrał na twoich emocjach..ale ja czegoś takiego nie praktykuje..już..? wyjaśniliśmy sobie..a żeby dorzucic troche oliwy do ognia powiem wam jeszcze taka sytuacje na innej modlitwie Duch Swiety pokazał ze ktos miał wypadek i po tym wypadku przeklał Boga, potem nastapiło odejscie od koscioła
gdy on sie o tym dowiedział i potwierdził podczas modlitwy Duch Święty zstąpił na niego tak że cały drzał i i wołał w bojaźni do Boga pokutując.
Proszę czekam jaka teraz nauka z tego wypływa..? możne jakaś terapia..?
Pozdrawiam wszystkich sceptyków !


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N paź 19, 2008 1:45 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
jartur napisał(a):
Cytuj:
Podaj przykłady czegoś, co nie ma odniesienia do Słowa - bo nie musi być bezpośrednio w Słowie, żeby się zgadzać jub nie zgadzać z nauczaniem Biblii. Podasz przykłady, to porozmawiamy. Smile

już samo to że są różne spojrzenia na słowa. co denominacja to i często pojawia się inna interpretacja chociażby problem zazwyczaj pojawia sie jeśli chodzi o Chrzest w Duchu jedni wykazują z pism ze to przeminęło i nie ma darów inni ze chrzest następuje przy narodzeniu na nowo i jeszcze inni ze to osobne przeżycie i całkiem realne w 21 wieku..
mało jest bezpośrednich wersetów o walce duchowej dlatego niektórzy sięgają do starego testamentu wyrywając z kontekstu tworzą strategie.
natomiast w nowym jest wszystko choć trzeba zadać sobie trudu aby znaleźć to jednak można.. nie wiem czy dobrze zrozumiałem pytanie.

Ja prosiłem o coś, co NIE MA odniesienia do Słowa, ma odniesienie wynika wyłącznie z praktyki, i czego nie da się w związku z tym sprawdzić na podstawie Biblii. Ty podajesz przykłady czegoś, co ma odniesienie do Słowa, tylko wynika z Jego interpretacji. Lapeszej lub gorszej. Czyli chyba źle zrozumiałeś pytanie.

jartur napisał(a):
Smok napisał(a):
I tutaj masz problem praktyczny. Otóż nie znamy się nawzajem osobiście i często przyjmuje się nauki od ludzi, których nie zna się osobiście i nie ma możliwości ani czasu, żeby sprawdzić, jak te nauki działają w ich życiu. A poza tym, proszę Cię, żebyś poparł to, co tutaj napisałeś, jakimś konkretnym nauczaniem Pisma, które mówiłoby, że nauczanie należy sprawdzać jakoś inaczej, niż porównując je z nauczaniem samego Pisma.

Nauczanie nauczania Smoku przecież są różne szkoły biblijne i różne nauczania, badać rzeczy można przez prosta modlitwę do Pana np. Panie Jezu jeśli to nauczanie jest od ciebie to proszę potwierdź to, abym miał pewność...

Gdzie to jest napisane? No i co zrobisz z praktycznym problemem, o którym napisałem?

jartur napisał(a):
zagadka na początek skąd to jest: "jako zwodziciele a jednak prawi" Smoku trzeba być pełnym słowa a ono wtedy samo się wylewa i wypływa przez usta, wiem wiem miałeś do czynienia z wieloma oszustami, Kraków to duże miasto, myślę ze na szczęście nie mam tu gnojówki ale tez za czysto nie było teraz jest czysty na razie strumyczek który mam nadzieje ze w moim mieście przeobrazi się w rzekę której żaden człowiek i diabeł nie powstrzyma.

Piszesz nie na temat i nie odpowiadasz na to, co napisałem. Próbuję Ci wytłumaczyć, że nie zawsze można poznać życie człowieka, który głosi to, co głosi, bo w wielu przypadkach jest niemożliwe stwierdzenie, czy jest prawy, czy nieprawy. I to jest praktyczny problem Twojego stanowiska - na razie w ogóle się do niego nie odnosisz, jak widzę. Paweł był znany adresatom swoich listów osobiście, a koryncki zbór sam założył, żyjąc w tym mieście dość długo, żeby można było go poznać. Poza tym, jeśli już cytujesz cokolwiek, to nie cytuj POŁOWY WERSETU, tylko cały:

"przez chwałę i hańbę, przez zniesławienie i przez dobrą sławę; jako zwodziciele, a jednak prawi" [II Kor. 6:8]

Paweł był zniesławiany przez wielu ludzi, ale Koryntianie znali go osobiście, więc mógł być spokojny. Natomiast gdy przyszedł do miejsca, w którym nie był znany osobiście, to co zrobili ci, którzy yli szlachetniejszego usposobienia? Jak badali, czy nauczanie Pawła jest prawdziwe czy nie? Przeczytaj sobie Dz. Ap. 17:10-12.

jartur napisał(a):
Każde zwiedzenie zaczyna się od odstępstwa od słowa czyli....? może rozwiniesz?

Ja nie muszę. Rozwinął już sam apostoł Paweł:

"Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą. Ludzie zaś źli i oszuści coraz bardziej brnąć będą w zło, błądząc sami i drugich w błąd wprowadzając. Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył. I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.

"Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych, na objawienie i Królestwo jego; Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom" [II Tym. 3:17-4:4]


jartur napisał(a):
oj Smoku jesteś nauczycielem a tego nie wiesz ..?
z martwej litery oznacza intelektualnie

"Wtedy otworzył im umysły, aby mogli zrozumieć Pisma" [Łuk. 24:45]

"Takie zaś jest przymierze, które zawrę z domem Izraela po upływie owych dni, mówi Pan: Prawa moje włożę w ich umysły i na sercach ich wypiszę je, i będę im Bogiem, a oni będą mi ludem" [Hebr. 8:10]

jartur napisał(a):
a przecież słowo ma wnikać głębiej aby wydało plon jeśli znajduje się w sercu to będzie w dobrym miejscu

"Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej, a bliźniego swego, jak siebie samego" [Łuk. 10:27]

Dlaczego oddzielasz serce od umysłu, choć Bóg tego nie robi? Czy według Ciebie Słowo musi ominąć umysł, żeby nie było "literalne"? Gdzie ja napisałem, że Słowo poznane umysłem nie ma wnikać do serca? Po co Jezus otworzył uczniom umysły, żeby mogli zrozumieć Pisma?

jartur napisał(a):
a różnica polega na tym ze poprzez martwa literę możesz znać dobrze słowo wykute na pamięć ale nie będziesz potrafił go użyć, natomiast gdy będziesz się karmił słowem i wnikać będzie do serca głęboko to gdy przyjdą doświadczenia i próby Duch Święty sam będzie ci poddawał odpowiednie słowo które będzie wskazówka w trudnych chwilach i poprowadzi i przeprowadzi jak pochodnia która świeci najjaśniej gdy jest najciemniej.

Widzę, że oddzielasz umysł i serce, zupełnie tak, jakby Bóg kazał nam obciąć sobie głowę i dopiero wtedy Słowo wejdzie do serca. Skąd wziąłeś taką teorię? Bo przecież nie z Biblii? W którym miejscu apostołowie występują przeciwko właściwemu nauczaniu Pisma? Gdzie ja napisałem o "wykuwaniu na pamięć"? Gdzie jest napisane, że karmienie się Słowem zaprzecza interpretacji Słowa?

Ja dobrze wiem, co to znaczy być pełnym Słowa i kiedy Słowo samo wię wylewa i wypływa przez usta. Tylko w przeciwieństwie do Ciebie nie widzę sprzeczności między wykładem Pisma przy Jego właściwej interpretacji i karmieniem się Słowem. I nie mam pojęcia, dlaczego Ty jedno usiłujesz zastąpić drugim. Ale to jest Twój problem.

jartur napisał(a):
Smok napisał(a):
Jako nauczyciel wiem, że Słowo Boże można i trzeba wykładać na tyle jasno i wyraźnie, żeby nie zasłaniać się własnym przeżyciem, żeby wmówić komuś, że konkretny wykład jest prawdziwy. Mam wrażenie, że mylisz dwie rzeczy: osobiste przeżywanie Słowa i wykład Słowa. A to nie jest to samo.

a wiec najpierw można zrobić wykład a potem przedstawić na swoim przykładzie np świadectwa, jednocześnie przestrzec, żeby nikt na tym nie budował lecz aby to go zacheciło do zbadania samemu jak się rzeczy maja.

A JAK ON MA ZBADAĆ samemu, jak się rzeczy mają?

"Bracia zaś wyprawili zaraz w nocy Pawła i Sylasa do Berei; ci, gdy tam przybyli, udali się do synagogi Żydów, którzy byli szlachetniejszego usposobienia niż owi w Tesalonice; przyjęli oni Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają" [Dz. Ap. 17:10-11]

Nie wszystko, co jest wyłożone, da się przedstawić na swoim przykładzie, a świadectwo nie jest punktem odniesienia dla prawdziwości wykładu Pisma, ponieważ świadectwo jest subiektywne. Twoje ani moje przeżycia nigdy nie będą weryfikowały czyjegoś nauczania, bo od weryfikacji nauczania jest Pismo:

"Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jego jest chwała i moc na wieki wieków. Amen" [I Piotra 4:11]

jartur napisał(a):
Czym jest dla Ciebie namaszczenie?

Patrz powyżej. Usługiwanie w mocy (namaszczeniu) nie może być sprzeczne ze Słowem Bożym, bo inaczej Bóg nie będzie uwielbiony przez Jezusa Chrystusa. Jeśli brat A odbiera namaszczenie danej usługi, w brat B nie odbiera namaszczenia tej samej usługi, to jak ustalą, czy ona była od Boga? Potrafisz na to bytanie odpowiedzieć bez odniesienia się do Słowa Bożego? Rozumiesz już, dlaczego Piotr napisał I Piotra 4:11?

jartur napisał(a):
interpretacje Słowa wcale nie musi od razu tworzyć doktryny. Gdy chodzi o nauczanie owszem tak.

:shock: Nie rozumieć. Pan wyjaśnić, o co mu chodzi. :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N paź 19, 2008 1:51 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
jartur napisał(a):
a żeby dorzucic troche oliwy do ognia powiem wam jeszcze taka sytuacje na innej modlitwie Duch Swiety pokazał ze ktos miał wypadek i po tym wypadku przeklał Boga, potem nastapiło odejscie od koscioła gdy on sie o tym dowiedział i potwierdził podczas modlitwy Duch Święty zstąpił na niego tak że cały drzał i i wołał w bojaźni do Boga pokutując. Proszę czekam jaka teraz nauka z tego wypływa..? możne jakaś terapia..? Pozdrawiam wszystkich sceptyków!

No i co Ty właściwie chcesz tym przykładem pokazać? Że w Kościele istnieje charyzmat słowa wiedzy? Istnieje, jak najbardziej. Że Bóg objawia rzeczy ukryte? Objawia. Że trzeba pokutować? Trzeba. Stało się coś, co jest jak najbardziej zgodne z Biblią. Tylko co to ma wspólnego z psychologią i uzdrawianiem przeszłości?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N paź 19, 2008 2:13 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
przykładowo masz ojca którego nie cierpiałeś, który cie nie kochał a może i maltretował, nawracasz się i Bóg mówi ci, ze masz mu wybaczyć, wsiadasz w pociąg i spotykasz się z nim po wielu latach i rozmawiacie, następnie coś pęka i u ciebie i u niego i ...co to jest..? psychologia, modlitwa o uzdrowienie przeszłości ..?
Pozdrawiam cierpliwie


Cytuj:
No i co Ty właściwie chcesz tym przykładem pokazać? Że w Kościele istnieje charyzmat słowa wiedzy? Istnieje, jak najbardziej. Że Bóg objawia rzeczy ukryte? Objawia. Że trzeba pokutować? Trzeba. Stało się coś, co jest jak najbardziej zgodne z Biblią. Tylko co to ma wspólnego z psychologią i uzdrawianiem przeszłości?

to ma wspólnego ze pierwszy przykład który podałem tez nie miał nic wspólnego z psychologia i uzdrawianiem przeszłości


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N paź 19, 2008 5:15 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
jartur napisał(a):
przykładowo masz ojca którego nie cierpiałeś, który cie nie kochał a może i maltretował, nawracasz się i Bóg mówi ci, ze masz mu wybaczyć, wsiadasz w pociąg i spotykasz się z nim po wielu latach i rozmawiacie, następnie coś pęka i u ciebie i u niego i ...co to jest..? psychologia, modlitwa o uzdrowienie przeszłości ..?

To jest normalne przebaczenie i pojednanie. Nie ma nic wspólnego z uzdrawianiem przeszłości ani z psychologią. Jest to zachowanie jak najbardziej zgodne z nauczaniem Biblii i nie trzeba go tłumaczyć żadnym doświadczeniem pozabiblijnym.

jartur napisał(a):
Cytuj:
No i co Ty właściwie chcesz tym przykładem pokazać? Że w Kościele istnieje charyzmat słowa wiedzy? Istnieje, jak najbardziej. Że Bóg objawia rzeczy ukryte? Objawia. Że trzeba pokutować? Trzeba. Stało się coś, co jest jak najbardziej zgodne z Biblią. Tylko co to ma wspólnego z psychologią i uzdrawianiem przeszłości?

to ma wspólnego ze pierwszy przykład który podałem tez nie miał nic wspólnego z psychologia i uzdrawianiem przeszłości

To po co sugerowałeś, że psychoanalityk Freud był narzędziem w rękach Boga? Wygląda na to, że nie rozumiesz różnicy między nauką apostolską a psychologią. A jak ci Ani_Isza zwróciła na to uwagę, to coś zacząłeś pisać o jej "ludzkiej mądrości" - nic dziwnego, że przestała pisać. Jak ktoś ma "objawienie" to nie ma dyskusji, bo nie można dyskutować z objawieniem osobistym. Trzeba mieć jakiś punkt odniesienia. A jeśli punktem odniesienia jest własne doświadczenie, to też nie ma dyskusji.

Pozdrawiam równie cierpliwie :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N paź 19, 2008 5:36 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
Cytuj:
To po co sugerowałeś, że psychoanalityk Freud był narzędziem w rękach Boga? Wygląda na to, że nie rozumiesz różnicy między nauką apostolską a psychologią.


o kurcze tak wyszło..? nie no sorry nigdy bym czegoś takiego nawet nie pomyślał, a nauka apostolska jest dla mnie najcenniejsza, no tak chciałem dobrze a wyszło jak zawsze :D :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 21, 2008 11:42 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
Smoku napisał
Cytuj:
Wygląda na to, że nie rozumiesz różnicy między nauką apostolską a psychologią.


No to dla mnie nowość, bardzo proszę wyjaśnij jaka jest ?

myślę ze warto rozwinąć ten temat różnicy między nauką apostolską a psychologią .... może w innym dziale ?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 22, 2008 9:33 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
jartur napisał(a):
Smoku napisał
Cytuj:
Wygląda na to, że nie rozumiesz różnicy między nauką apostolską a psychologią.

No to dla mnie nowość, bardzo proszę wyjaśnij jaka jest?

Rzekłbym, że ZASADNICZA i FUNDAMENTALNA. Dosłownie.

jertur napisał(a):
myślę ze warto rozwinąć ten temat różnicy między nauką apostolską a psychologią .... może w innym dziale ?

No problem. Otwórz wątek, to pogadamy.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 12, 2008 10:28 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 05, 2008 10:28 pm
Posty: 93
to bardzo ciekawa rozmowa i uważam, niezmiernie potrzebna.
problem owieczki zdaje sie nie został rozwiązany, a w każdym razie główna zainteresowana zamilkła.

Rożne miałam doswaidczenia, ale po czasie widze, ze te, w których miał miejsce jakikolwiek nacisk psychologiczny, w tym gmeranie w mojej przeszłości, oddalały mnie od Pana a skupiały na sobie i użalaniu sie nad własną osobą. W sumie- droga do nikąd.

Takie "pozabiblijne', psychologizowanie w wypadku ewangelizowania innych tez czesto sprowadza na manowce. Mamy mówić jak słowo. (A nie opowiadać własne przeżycia.) Ono ma moc zmieniać nasze życie. Naprawdę!
A juz prawdziwą klęską jest zgoda na wmanipulowanie siebie w rozmowy o przezywaniu, bo i ta druga strona ma swoje osobiste przezycia i wcale nie gorsze "kalibrem" od moich. "Ja mocniej doswaidczylam Pana, bo w sanktuarium Maryjnym odczulam dotkniecie anioła na plecach". Na przykład...
Ostatnio odczuwam silny nacisk, aby z podobna determinacją ( jak Ani-sza) szukać odpowiedzi wyłącznie w Słowie.
Złapać mądry dystans do rożnych nauczań i zachowan w rożnych zborach. Do samej siebie,

Nie wiem co Ci odpisać Owieczko,
Chyba to samo co sobie. W mysl zaparcia się samej siebie prosić Pana o przyjęcie sercem i umysłem Jego słowa. Przyjąć i uwierzyć, ze prawdą jest tylko to, co Bóg mówi o mnie w Swoim słowie. Nawet najlepszy brat czy siostra nie widzi mnie na wskroś, nie przenika, nie wie jakim tworem jestem. Ale do tego potrzebna jest właśnie ogromna determinacja, dzień w dzien ze Slowem Bożym, czytać, porównywać, dziwić się.
Faktem jest nowonarodzenie i wszystko to, co ono ze soba niesie. To jest prawda. Szukac w Slowie co daje wierzęcemu fakt nowego zycia. Powolutku, nikt nie stoi nad nami i oczekuje natychmiastowej przemiany, Jezus nadłamanej trzciny nie dołamie, a lnu tlejącego nie zagasi, dopóki nie doprowadzi do zwycięstwa sprawiedliwości.

owieczka
Cytuj:
Bóg czasem ocala, a czasem...nie. I trzeba przejść przez wszystko, przez ból, przez biedę...przez najtrudniejsze doświadczenia. Nie ma żadnej gwaranci, że akurat ciebie to ominie, bo postanowiłeś być Bogu posłuszny...Przyjdą na ciebie cierpienia i tak. Przyjdą prześladowania. I tego się boję.
wiem, że czasem się mówi "Bóg nieda ci więcej, niż jesteś w stanie znieść", ale znów...wiem z doświadczenia, jak w i e l e może znieść człowiek- zatem jak wiele cierpień może na ciebie przyjść. Bo je zniesiesz, chcesz czy nie.
Jak zaufać Bogu wiedząc, że i tak mogą cię dotknąć nieszczęścia i choroby? Ze możesz nie dostać pracy? Że mogą ci zabrać mieszkanie?
To nie jest łatwe...

Wydaje mi się, ze ze to sprawa hierarchii
Skarbu, gdzie jest Twój, mój skarb.?

Mt 6,21Bw Albowiem gdzie jest skarb twój - tam będzie i serce twoje.

no i owieczko, bez bożej zgody nawet jeden włos z naszej głowy nie spadnie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 21, 2008 6:14 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 01, 2005 3:24 pm
Posty: 308
jartur napisał i nie wyjasnił :
Cytuj:
interpretacje Słowa wcale nie musi od razu tworzyć doktryny. Gdy chodzi o nauczanie owszem tak.


Shocked Nie rozumieć. Pan wyjaśnić, o co mu chodzi.

wyjaśniam : miałem tu na myśli i mam nadzieje ze zostanę właściwie zrozumiany ze słowo Boże jest wielowymiarowe i można je odnosić do swojego życia na różnych poziomach i wcale nie trzeba tworzyć doktryn lub tez, lecz można je traktować jako coś co mówi w różnorodny sposób zależnie od okoliczności w jakich się znajdujemy..nie jest proste to uchwycić ale to właśnie tak działa jednego dnia ten sam werset mówi co innego niż poprzedniego, ponieważ to co się doświadcza, odnosi się do słowa wielowymiarowo uff.. nie wiem czy mi się udało jak coś nie tak to mogę dalej wałkować ten temat.

_________________
"Teologia bez przeżycia, jest jak wiara bez uczynków"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 17, 2008 2:41 pm 
Offline

Dołączył(a): So lis 08, 2008 12:22 pm
Posty: 15
Bardzo ciekawy temat.... może gdy będę miała więcej czasu przeczytam te 3 strony :)
Ani_sza bardzo ciekawie piszesz :D
Z Jarturem się w połowie zgadzam :D
Strach moze się wziąć z braku miłości w dzieciństwie,ale nie musi też tak być i niekoniecznie można miec problem z oddaniem go Bogu po nawróceniu chyba,że ktoś porównuje Boga do człowieka.Dla mnie Bóg to ktoś doskonały i nie porównuję go do matki,która nie potrafiła dać mi miłości.
Myślę,że strach to przede wszytskim konsekwencja grzechu :roll:
W moim zyciu strach się wziął pamiętam gdy dziadek powiedział mi może miałam 3,5-4,5 roku,żebym nie mówiła brzydkich słów bo pójdę do piekła.Od tamtego czasu bałam się grzeszyć,ale mimo to nie miałam siły nad grzechem
Gdy byłam dzieckiem bałam się przechodzić noca obok piwnicy.Gdy się tylko nawróciłam Bóg wypełnił mnie wiara i pokojem tak,ze wracając w środku nocy z modlitwy przez pół miasta nie bałam się wierząc,że Bóg jest ze mną :) Wypełniło mnie bezgraniczne zufanie i dziecięca wiara :)
Wiara jest przeciwieństwem strachu i dlatego Bogu strach nie podoba się

Może opowiem co okropnego przeżyłąm po drugim porodzie.
Było to ogromne wyzwanie dla mojej wiary.Mój umysł został osaczony,związany lękiem z powodu róznych dolegliwości.
Myślą przewodnia wynikającą ze strachu była myśl,że osierocę dzieci,bo żle się czuję.Nie bałam się śmierci samej w spoobie,bo wiedziałam gdzie idę,ale tego,ze zostawię dzieci.,Nie potrafiłam oddać Bogu jak Abraham syna.
Z tego stworzyło się błędne koło dolęgliwość -> lęk -> większa dolegliwosc -> większy lęk ->jeszcze większa dolegliwosć -> jeszcze większy lęk i tak w kółko macieju,ze moje dolegliwosci psychosomatyczne były nie do zniesienia.
Z tego stanu wg medycyny wytworzyła się nerwica lękowa.
Nie szukałam pomocy u lekarzy,ponieważ wiedziałąm,że to bez sensu,ale niestety w chwili gdy się dusiłam z braku powietrza musiała doraźnie wziąć tabletkę,żeby to przetrwać..
Szukałam pomocy u Boga i w słowie Bożym.Na poczatku chciałam żyć słowem: "Poddajcie się Bogu,a przeciwstawcie się diabłu"
Jednak wykręciłam je, ponieważ zamiast najpierw poddać się Bogu i Jego Słowu to ja przeciwstawiałam się sama o własnych siłach diabłu walcząc z tymi myślami.Nic mi z tego nie wychodziło tak przez 2 lata.
W koncu kiedy już doszłąm do krańca swoich możliwości,a było to kiedy przyjechaŁ do naszego zboru Brat Milewski na pogrzeb matki naszego pastora .
W ten dzień dolegliwości z powodu lęku nie pozwoliły mi wejść do kostnicy bałam się,że upadnę musiałm jechac do domu.Kiedy przyjechałam zebrałam wszystkie swoje siły i powiedziałam-STOP :!: :!: :!: :!: DZISIAJ JEST OSTATNI DZIEN MOJEJ NERWICY :!: Nie mogę tak dłużej zyć.Sama sobie już nie radzę poprosze o modlitwe brata Milewskiego.
I chwała Bogu Bóg,że On przyznaje się do takiej determinacji,Bóg widzi co dzieje się w sercu :D
Przyszłam na czwartkowe wieczorne nabożeństwo.Brat Milewski kazanie miał nt strachu i lęku.Wiedziałam,ze to Duch św przemawia do mnie.Po zakończeniu słowa wystartowałam do przodu z prośbą o modlitwę.Zanim brat Milewski podszedł do mnie Duch sw poprowadził mnie w modlitwie pokutnej wypływającej z głębi serca.
Powiedziałąm Bogu,ze przepraszam,ze do tej pory się bałam i w tym momencie przyjęłam słowo: czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy (Rzym 14,8).Powiedziałam Bogu,ze jeśli chce mnie zabrać jestem do Jego dyspozycji
-Panie mozesz mnie zabrać wierzę,ze zaopiekujesz się moimi dziećmi,bo Ty jesteś dobrym Ojcem.W tamtej chwili po modlitwie pokój wypełnim moje serce.Zero dosłownie zero lęku i niesamowity błogi spokój umysłu i serca :D
Wiedziałam,ze dolegliwości będa jeszcze przychodzić zanim organizm się wyciszy.Za kazdym razem kiedy dolegliwośc przychodziła mówiłam Panie jestem do Twojej dyspozycji jesli chcesz zabierz mnie.Mówiąc to wierzyłam,że Boże myśli są dobre o mnie myśli o pokoju,a nie o niedoli.Wierzyłąm,że Bóg może mnie zabrać,ale też może dac mi życie w obfitości.Poddałam się zupełnie Jemu :D W rezultacie poddając się Bogu miałam dopiero siłę,aby przeciwstawić się diabłu :D

_________________
Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, Który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, Lecz wyparł się samego siebie...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn gru 22, 2008 3:11 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
to bardzo ciekawa rozmowa i uważam, niezmiernie potrzebna.
problem owieczki zdaje sie nie został rozwiązany, a w każdym razie główna zainteresowana zamilkła


Zamilkła bo wiele przeżywała :D
Przeszlam drogę buntu przeciw postrzeganiu Boga jako surowgo sędziego, który bez litości karci i tnie mnie za każde, nawet najmniejsze przewinienie. Analizowałam każdego dnia wieczorem swoje grzechy, potem żyłam w potępieniu, bo choć oddawałam to Bogu i prosiłam o przebaczenie, to poczucie winy wracało jak bumerang. W dodatku dookoła nie widziałam przejawówó Bożego działania- a potrzebowałam Go czuć, Jego obecność, cieszyć się z tego, że Bóg mnie kocha, ale wszystko odeszło.
W końcu pojednałam się z mężem( chwała Bogu za braci i siostry, którzy byli tak pomocni), wróciłam do "charyzmatycznej" modlitwy :wink:
( wcześniej zaczęłam mieć wątpliwości do języków, darów i w ogóle), znów zaczęłam odczuwać Jego obecność- i choć ktoś może powiedzieć, że to bez znaczenia, że to tylko "emocje", to przywróciło mi to radość życia i większy optymizm. Teraz regularnie się modlimy, a że z nas "uwielbiacze muzyczni"- to chętnie sięgamy po instrumenty i "szalejemy" z całą rodziną( w zborze się tak nie da). I znów zcazęłam odbierać Boże prowadzenie! :D :D :D

Przychodzi w formie psalmów, konkretnych słów ze Słowa, któe mnie albo zachęcają albo ukierunkowują.
Piszę o tym, bo smętnie zcazęłam ten wątek, to czemu teraz nie miałabym złożyć takiego świadectwa...? W końcu- lepiej się budować niż "dołować".
Pamiętam, jak pewnego dnia powiedziałam sobie- "Dość. Dłużej tak nie mogę. Mimo wszystko- chcę się znów cieszyć życiem!". I...pomogło...

W międzyczasie mą z miał poważny wypadek. Wtedy, kiedy miał miejsce, ja zostałam pobudzona do bardzo głośnej modlitwy językami. Mężowi- i temu drugiemu kierowcy- włos nie spadł z głowy, choć auto były do kasacji...
Potem doświadczałam Bożej miłości- posypały się iłe, drobne niespodzianki( ze strony męża, dzieci, braci i siótr w Chrystusie) świadczące o ich trosce dla mnie.
Pamietam też takie malutkie drobiazgi...Bardzo się napracowałam nad szkolnym chórem, któy prowadzę od wielu lat. Teraz już kończymy działalność i pojechaliśmy na ostatni konkurs. Pomyślałam sobie wtey "Boże, jakbym się cieszyła, gdyby za to, że tak ciężko pracowałam ten chó zdobył I miejsce...choć raz...jedna solistka jakieś miejsce, a druga choćby wyróżnienie...". Wiem, że to takie trochę egoistyczne było, ale...kiedy przyszło do ogłoszenia wyników...CHór zajął I miejsce, jedna solistka drugie, a druga- wyróżnienie...I ja bnie wierzę, że to był "przypadek". Niby nic, a poczułam się tak, jhakby Bóg się do mnie uśmiechnął...Jak Ojciec, któy swojej córce chciał sprawić frajdę...Możecie się śmiać, ale tak właśnie to czułam.

Od jakiegoś czasu wraca przekonanie, że Bóg to nie tylko "ogień trawiący", ale Bóg kochający, miłosierny, taki, ktory się o mnie torszczy i nie dopuści, abym cierpiała ponad miarę. Mamy się uświęcać, ale jeśli nie równoważymy tego miłością, jeśli nie wchodzimy w Bożą obecność, to zamieniamy się w jakieś maszyny do rozliczania grzechów bieżących...i zakładamy sobie i innym czarne teczki. Tracimy Go z oczu.

W każdym razie- już się tak nie boję...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL