Cytuj:
Po pierwsze, nie podałem "mojej" definicji tchórza i nie ja ją wymyśliłem. Zaparcie się wiary pod wpływe prześladowań za czasów pisania Apokalipsy to nie było oszukanie kogoś, bo szef tak kazał. Chodzi o wyparcie się wiary, oddanie czci cesarzowi jako bogu i ewentualnie przeklęcie Jezusa - tego Twój szef póki co chyba nie kazał Ci zrobić. Więc nie mówimy o tym samym.
Rozumiem.
Cytuj:
Swoją drogą, o ile pamiętam, już kilka razy przekonałaś się, że ten strach przed szefem to taki "papierowy tygrys", który trzyma Cię w szachu, a kiedy zebrałaś się na odwagę kilka razy, to jakoś nic Ci się złego nie stało.
Tak. Zebrałam się. I za każdym razem po tym "zebraniu" się przypłacałam to zdrowiem. Jeśli całe życie polega na takiej walce i szarpaninie, to ja wysiadam.
Akty odwagi wymagają wiele hartu ducha, siły, spokoju i zdrowia. Nawet tego fizycznego. Po każdym "akcie" to wszystko wysiada. Mówienie o Bogu, który dodaje siły ładnie brzmi, ale mało się sprawdza w praktyce(nie czuję, żeby w chwilach kryzysu ktokolwiek dodawał mi sił. Raczej mi ich systematycznie ubywa).
Im więcej się boisz, tym więcej potrzebujesz tych sił , aby zdobyć się na odwagę. Mam ochotę złożyć broń.
Cytuj:
Dzisiaj już nie jest tak łatwo o dobrego pracownika, więc szefowie nie zwalniają od razu i za byle co. A poza tym nie jesteś całkiem sama, bo zdaje się, że masz męża. Módlcie się razem i poważne decyzje podejmujcie razem.
A gdzie ja pisałam, ze jestem sama? Pisałam, że w wielkim cierpieniu(ktore na szczęście teraz nie jest moim udziałem) człowiek czuje się
s a m, choćby miał dookoła siebie mnóstwo rodziny i przyjaciół. Bo w bólu i cierpieniu jest się samemu, choćby kto nad tobą stał. Kiedy boisz się śmierci, kiedy słyszysz ostateczna diagnozę, kiedy paraliżujący lęk odbiera ci mowę i trzeźwość myślenia- jesteś s a m. O tego rodzaju strachu i samotności pisałam, a nie o tym że teraz jestem sama.
Rozmawiam o problemach, co nie znaczy automatycznie, że je przeżywam.
Nie. Po prostu da nam kolejną probę. Kolejne cieżkie doświadczenie. I będzie sprawdzał naszą wiarę, zaufanie i "testował nas". Czasem tak to widzę. Życie z Bogiem jako niekończącycy się test(egzamin).Cytuj:
Czasem tak to widzi każdy chrześcijanin, który ma właśnie potężnego "doła". A "doła" miewa każdy i nie ma na to mocnych. Ale obiektywnie życie nasze nie jest jednym wielkim "dołem". Popatrz wstecz jak Dawid, kiedy bywał w takim stanie, i przypomnij sobie wszystkie błogosławieństwa, które od Boga już otrzymałaś. Bóg się na pewno nad Tobą nie znęca, bo Cię kocha
.
Po pierwsze- nie mam "doła".
o drugie- nie oskarżam Boga o znęcanie się nad człowiekiem. Twierdzę jedynie, ze Jego zamierzenia i poczynania są dla mnie niezrozumiałe.
Co do błogoslawieństw...
Kiedyś myślałam, że jak zdrowie po zapaleniu oskrzeli mi wróciło, to dzięki Bogu. Ze kiedy dostałam pracę, to na pewno dzięki Jego interewencji. Patrzyłam jak przez "okulary wiary' i wszystko interpretowałam w określony sposob.
Teraz zaczęłam w to wątpić.
Wszystko można sobie zinterpretować jako "błogosławieństwo". Tyle, że ludzie niewierzący mają takie same "błogosławieństwa". NICZYM się od nich w tej kwestii nie róznię.
Skąd brać zaufanie do Boga, skoro w praktyce "nic nie działa"?
Może zaczyna mi brakować wiary.
Cytuj:
A jeśli chcesz się dowiedzieć, czy aktualna sytuacja jest wynikiem Twojego grzechu, po prostu efektem Twoich ludzkich błędów, czy próbą od Boga, to zapytaj Boga i poproś, żeby Ci pokazał, o co chodzi. Spokojnie.
Znowu..może ja za bardzo w tej I osobie...
Spokojna jestem jak powierzchnia oceanu w pogodny dzień
I nie pisałam o swojej sytuacji, tylko o tym: jak rozpoznać wolę Bozą.
Cytuj:
Chyba za bardzo szukasz tego, co mówią ludzie, a za mało Boga pytasz. Tak mi się wydaje. A przeciez tutaj nie ma schematu. To nie jest tak, że każde nieszczęście czy ból czy niepowodzenie MUSI być atakiem diabelskim, albo MUSI być karą za grzechy, albo MUSI być próbą. Bywa różnie i posługiwanie się schematami charyzmatycznymi, uświęceniowymi czy "środkowymi" jest tak samo bez sensu, jak gdybyś normalną, osobista relację z Bogiem chciała zastąpić trzema szablonami. Spróbuj tak z mężem i zobaczysz, co on na to.
No, nie bardzo rozumiem...Mąż jako panaceum na wszystko?
Cytuj:
Owieczka napisał(a):
Charyzmatycy prorokowali mi "służ Bogu darami i talentami". Uświeceniowcy "bądź pokorną i uległą żoną". Zbór "środka"- żyj i daj żyć innym".
To wszystko jest wola Boża dla nas wszystkich, choć nie bardzo rozumiem to trzecie.
To trzecie to coś takiego- "życie jest zwyczajne, nie szalej, przestań tu tak tą Biblią wywijać, żyj zwyczajnie, pracą się zajmij, obiad ugotuj ...Czego ty więcej chcesz. Masz ładne niedzielne kazanie, co nie wystarczy ci?Po co poruszać trudne tematy..."
Cytuj:
Owce znają głos Pasterza. Nie słuchaj głosów, które Cię nie zachęcają do wsłuchiwania się w głos samego Jezusa. On mówi do nas na tysiące sposobów
No i te tysiące mnie denerwują. Czyli jak- przez ludzi, przez artykuł w gazecie, film w tv, uwagę sasiadki z ulicy...? A skąd niby mam wiedzieć, kiedy mówi przez to wszystko Bóg , a kiedy nie? Bo coś mi pasuje bądź nie? A jeśli ulegam tylko autosugestii...? Albo słyszę coś, co bardzo chcę usłyszeć?
Pewni chrzescijanie twierdzili, że reklama z bilboardu do nich przemówiła, bo tam było napisane, że przełom ma byc...
Cytuj:
i jeśli będzie chciał Ci coś powiedzieć, to z pewnością zrobi to w taki sposób, żebyś mogła usłyszeć i zrozumieć. Spokojnie. Tylko słuchaj.
No to jakaś głucha jestem. Bo od lat niczego nie słyszę.
Możeby ktoś faktycznie jakieś świadectwo napisał. W jaki sposób odebrał wolę Bożą i jak pomógł mu Bóg w konkretnej syutacji. Ale konkretnie.
Smoku- ja to wszystko wiem, czytałam, znam te wersety itp.. I szczerze Ci powiem- zastanawiam się nad tym wszystkim. Wiem, że Bóg jest, ale nie czuję Jego obecności. Od dawna.
Jak Wy odczuwacie Bożą obecność? Skąd wiecie, że aktura to On w danym momencie mówi( a nie są to wasze jakieś myśli i sugestie)?
Czy kiedykolwiek przestaliście odczuwać strach, kiedy postanowiliście mimo przeszkód być Bogu posłusznymi? Przestały się wam trząść ręce? Spaliście w nocy? Jak apostoł w wiezieniu..(jak dziecko...)?
O to mi chodzi.
Bez analizy mojego prwyatnego życia plus maż na okładkę.