www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 10:26 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 14, 2009 1:58 pm 
Owieczka napisał(a):
Mała Mi napisał(a):
To pradwa, co Isza napisała. Widzę wśród wierzących ludzi taką skłonność do dzielenia wszystkiego na to co należy wyrzucić (TV, kosmetyki, muzykę, filmy itd) i na to co można zostawić. A tym czasem nie tego nas Biblia uczy. Jezus powiedział:"Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego." Ew. Jana 17:15-17 O wiele trudniej jest zdobyć się na ten wysiłek i poszukać Bożej woli odnośnie wątpliwej sprawy :?


Szukając Boże woli w "wątpliwej sprawie" odrzuciłam niektóre filmy, programy, muzykę. Niektóre rzeczy niewątpliwie należy odrzucić. Nie wolno tylko zmuszać do tego i robić listy zakazów i nakazów.

No, to przecież o tym mówię :?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 14, 2009 2:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sie 22, 2009 7:10 pm
Posty: 90
Lokalizacja: z Nieba ;)
Cytuj:
Symeonie, że sie wtrącę, czy tak samo rozróżniasz np. odzież, jedzenie, kosmetyki, produkty AGD i RTV - na chrześcijańską i nie chrześcijańską?

Czy chcesz prze to powiedziec ze nie powinnismy rozrozniac pewnych rzeczy (oczywiste jest ze nie wszystko) i np: chodzic na dyskoteki, ogladac bezsensowne filmy w telewizji?

Uwazam ze ogladanie wgl filmow, ktore nie maja tematyki chrzescijasnkiej, lub nie budują cie w zaden sposob, jest rowniez nieodpowiednie. Bo po co je oglądac? dla przyjemnosci?
Obserwując jak zachowują sie, lub co robia w zyciu tak naprawde ludzie swiatowi.

Ja raz gdy wlaczylem telewizje, trafilem na jednym kanale na jakis serial, ktory mnie w pewien sposob zgorszyl, przelaczylem na jakis film, ale stwierdzielm ze nie mam po co wgl go oglądac, znowu na serial inny w ktorym swierdzilem ze tez ludzie zachowywali sie karygodnie.
Miedzy innymi, oklamując sie nawzajem, zachowujac praktycznie jak dzieci, oszukując, lub malzenstwo ktore zachowuje sie wobec siebie jak by nie znali sie, albo pomimo ze rozmawiajac ze soba, niby kochaja sie, i jest to w miare spokojne, to jednak swtierdzilem ze ich aluzje wobec siebie swiadczyla raczej o braku milosci, wspolczucia lub innych dobrych cech.

Jednym slowem, w wiekszosci filmow nie ma czym zbudowac sie, a jesli mialem sie tym gorszyc to stwierdzilem ze nie warto wgl oglądac telewizji.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 14, 2009 2:22 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Cytuj:
Pogląd jakoby "słuchanie muzyki niechrześcijańskiej było grzechem", choć, jak wcześniej napisałem dość często spotykany wśród chrześcijan, jest nie do udowodnienia biblijnie


Grzechem to to sie wedlug mnie moze dopiero stac. Bo to jak z zostawianiem diablu otwartej furtki do wlasnego serca. Nie ma co ukrywac ze z reguly muzyka niechrzescijanska przepelniona jest zmyslowoscia a nawet wyuzdaniem, wystarczy choc troche znac angielski lub obejrzec jakis teledysk. Bywalo ze 8 godzin dziennie musialam sluchac radia po czym mialam umysl tak przepelniony "swiatem" ze az mi trudno sie bylo skupic na modlitwie. Wspolczesna muzyka oglupia, nie wazne sa slowa, byle melodia w ucho wpadala i wprowadzala cie w pewien trans. Takie sa moje odczucia. Wlasna nieprzymuszona wola mowie muzyce niechrzescijanskiej stanowcze NIE. Wole napelniac serce i umysl innym pokarmem.

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 14, 2009 2:24 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn sie 25, 2008 1:02 pm
Posty: 21
Issachar napisał(a):
Symeon napisał(a):
Jesli nie uwazasz ze "sluchanie muzyki swiatowej nie jest grzechem" to zaskoczyles mi, bo dajesz wrazenie osoby doswiadczonej w sprawach Biblijno-chrzescijanskich.


No właśnie, czy nie zastanawiało Cię to?
Pogląd jakoby "słuchanie muzyki niechrześcijańskiej było grzechem", choć, jak wcześniej napisałem dość często spotykany wśród chrześcijan, jest nie do udowodnienia biblijnie
(co zresztą potwierdzasz podając zamiast konkretów ze Słowa Bożego tylko kilka pytań)


Issachar, musze przyznac ze bardzo podoba mi sie w jaki sposob ujales istote "uduchowiani muzyki" w dzisiejszym kosciele. W tak niewielu slowach tyle tresci i trafnych spostrzezen!
Zgadzam sie ze "swiatowa muzyka" stala sie takim wygodnym kozlem ofiarnym, na ktorego zrzuca sie wine wlasnych zaniedban (glownie rodzice).
A przeciez to wlasnie oni (rodzice) maja miec wplyw i ksztaltowac charakter dzieci, a tym czasem przyjmuje sie postawe, ze to muzyka ksztaltuje charakter...

Wiele razy rozmawialem z moimi wierzacymi przyjaciolmi, ktorzy maja podobne spojzenie jak Symeon, i oni tez nigdy nie przedstawiaja jakichs konkretow ze Slowa (poza Dawidem i Saulem oczywiscie). Ale mnie intrygowalo, dlaczego w NT nie ma kompletnie NIC na ten tem, skoro to jest AZ TAK wazne i ma TAAAAKI wplyw na charakter i duchowe zycie wierzacych....

....zastanawiam sie czasem czy nie wynika to aby z traktowania uwielbienia (mam na mysli spiewanie piesni) jako "czegos najwazniejszego" w calym nabozenstwie (np. jako sposob "wejscia w obecnosc Boza", etc.) .... no i sila rzeczy zmierza to pomalutku w kierunku balwochwlastwa "sluzby uwielbienia". (...tak sie zastanawiam nad tym...)

pozdrawiam
Dorion


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 14, 2009 8:40 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Cytuj:
....zastanawiam sie czasem czy nie wynika to aby z traktowania uwielbienia (mam na mysli spiewanie piesni) jako "czegos najwazniejszego" w calym nabozenstwie (np. jako sposob "wejscia w obecnosc Boza", etc.) .... no i sila rzeczy zmierza to pomalutku w kierunku balwochwlastwa "sluzby uwielbienia". (...tak sie zastanawiam nad tym...)


Ameryki nie odkryles :wink: . U mnie w zborze juz od dawna sie przed tym przestrzega.

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr paź 14, 2009 8:56 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 01, 2009 6:54 am
Posty: 44
Lokalizacja: Wielkopolska
Drodzy Forumowicze!

Myślę, że powiedziałem wszystko, co miałem do powiedzenia na temat: "Oddzielenie od świata a zawód artysta". Pisząc kolejne posty pewnie powtarzałbym się, więc ze swojej strony chciałbym napisać post pożegnalny (pożegnalny z tym tematem, bo na inne chętnie porozmawiam).

Rozmawialiśmy o różnych sprawach, ale ja chciałbym zachęcić do spojrzenia na problem jeszcze z innej (szerszej) perspektywy.
Dziękuję Symeonowi za moim zdaniem bardzo trafne spostrzeżenie:

Cytuj:
Ja raz gdy wlaczylem telewizje, trafilem na jednym kanale na jakis serial, ktory mnie w pewien sposob zgorszyl, przelaczylem na jakis film, ale stwierdzielm ze nie mam po co wgl go oglądac, znowu na serial inny w ktorym swierdzilem ze tez ludzie zachowywali sie karygodnie.
Miedzy innymi, oklamując sie nawzajem, zachowujac praktycznie jak dzieci, oszukując, lub malzenstwo ktore zachowuje sie wobec siebie jak by nie znali sie, albo pomimo ze rozmawiajac ze soba, niby kochaja sie, i jest to w miare spokojne, to jednak swtierdzilem ze ich aluzje wobec siebie swiadczyla raczej o braku milosci, wspolczucia lub innych dobrych cech.

Jednym slowem, w wiekszosci filmow nie ma czym zbudowac sie, a jesli mialem sie tym gorszyc to stwierdzilem ze nie warto wgl oglądac telewizji.


Oczywistym jest, że świat chyli się ku upadkowi. Także świat sztuki, rozrywki i mediów. Ludzie tworzą sztuki, piosenki filmy, w których zachęcają do przemocy, rozwiązłości, zdrad, cudzołóstwa. Sami artyści przeżywają osobiste dramaty, depresje, nałogi, rozwody, a na końcu (a to dla artysty najgorsze) zapomnienie i odrzucenie, kiedy skończy się ich czas i minie na nich moda.

Jak Bóg zareagował na fakt, że świat chyli się ku upadkowi?
Posłał Swojego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne. J3:16 !

Co zrobił Jezus aby ratować ginący świat? Po swoim zmartwychwstaniu posłał swoich uczniów, aby czynili uczniami wszystkie narody!
Obiecał im swoją pomoc i wyposażenie we wszystko, co potrzebne w tej misji.

Wierzę, że dotyczy to także świata rozrywki, kultury i mediów.

Faryzeusze bardzo dbali o swoją czystość, aby się nie splamić. Obmywali ręce kilka razy dziennie, przenigdy nie poszliby do domu celnika, nie pozwoliliby sobie wytrzeć stóp prostytutce aby czasem się nie skazić "tym światem".

A kogo nazywano przyjacielem celników i grzeszników?...

Bracia chrześcijanie uzdolnieni artystycznie!
Nie bójcie się dźwięków, obrazków, filmów a nawet tekstów.
Większy jest Ten, który jest w nas i nie wierzę w to, żeby Chrześcijaninowi mocno stojącemu na Skale zaszkodził nawet udział w koncercie Behemotha :D
Nie dajmy się też wbić w pułapkę ciasnego myślenia czy utartych poglądów. Kiedyś paru teologów odrzuciło Pana Jezusa, ponieważ czytając Pisma doszli do wniosku, że "żaden prorok nie wywodzi się z Galilei" (J7:52) i mieli na to argumenty biblijne!
Nie pozwólmy okraść się z możliwości bycia światłem i solą dla ludzi świata sztuki tylko dlatego, że ktoś twierdzi, że granie "światowej" muzyki to grzech.


Na zakończenie pewna "twórcza" historia:

Było trzech utalentowanych, wierzących artystów. Dostali od Pana różne talenty.

Pierwszy z nich był muzycznym geniuszem. Grał koncerty chopinowskie z najlepszymi orkiestrami świata, miał wykłady na uczelniach muzycznych. Dla innych muzyków był wielkim autorytetem. Kolegom muzykom opowiadał o Jezusie i wielu z nich nawróciło się i poszło za Jezusem (zostając przy tym w zawodzie muzyka).

Drugi był niezłym perkusistą. Był ceniony przez rozmaite zespoły jazzowe, rockowe, poezji śpiewanej i inne za feeling, wyczucie pulsu i stylowość grania. Często chodził do klubów na wspólne jam-sessions z innymi muzykami (choć bracia chrześcijanie mówili, że nie powinien chodzić w takie "światowe" miejsca). Nie raz odwoził do domu pijanego kolegę-muzyka, nie raz zwierzali mu się ze swoich rodzinnych kłopotów. A on im mówił o Jezusie... Kilku z nich się nawróciło i poszło za Panem.

Trzeci grał ładnie na gitarze. Nie był może wybitny, ale grał równo i ze smakiem. Aby jednak nie "skalać się tym światem" postanowił, że nie będzie grał światowych piosenek z niezbawionymi ludźmi. Raz w tygodniu (aby nie popełnić grzechu) grał sobie w domu pieśń "Chwalę Ciebie Panie".

A potem powrócił Pan....


Dalszy ciąg tej historii znajdziecie w Mat 24:25-29

z pozdrowieniami

Issachar


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 15, 2009 11:29 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Issachar napisał(a):
Większy jest Ten, który jest w nas i nie wierzę w to, żeby Chrześcijaninowi mocno stojącemu na Skale zaszkodził nawet udział w koncercie Behemotha

A PO CO MIAŁBY BRAĆ W NIM UDZIAŁ? Przecież takie miejsce i taki czas nie są odpowiednie do głoszenia Ewangelii. Tak jak wzięcie udziału w oddawaniu czci bożkom czy bałwochwalczej uczcie.

"Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane, i chodźcie w miłości, jak i Chrystus umiłował was i siebie samego wydał za nas jako dar i ofiarę Bogu ku miłej wonności. A rozpusta i wszelka nieczystość lub chciwość niech nawet nie będą wymieniane wśród was, jak przystoi świętym, także bezwstyd i błazeńska mowa lub nieprzyzwoite żarty, które nie przystoją, lecz raczej dziękczynienie. Gdyż to wiedzcie na pewno, iż żaden rozpustnik albo nieczysty, lub chciwiec, to znaczy bałwochwalca, nie ma udziału w Królestwie Chrystusowym i Bożym.

Niechaj was nikt nie zwodzi próżnymi słowy, z powodu nich bowiem spada gniew Boży na nieposłusznych synów. Nie bądźcie tedy wspólnikami ich. Byliście bowiem niegdyś ciemnością, a teraz jesteście światłością w Panu. Postępujcie jako dzieci światłości, bo owocem światłości jest wszelka dobroć i sprawiedliwość, i prawda.

Dochodźcie tego, co jest miłe Panu i nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie, bo to nawet wstyd mówić, co się potajemnie wśród nich dzieje" [Ef. 5:1-12]


Kontakty Jezusa z celnikami nie polegały na tym, że razem z nimi pił alkohol po barach. Oni sami się do Niego garnęli, bo widzieli w Nim światłość. Dlatego nie należy posuwać się zbyt daleko w podobnych porównaniach. Faryzeusze w ogóle nie chcieli mieć z celnikami nic wspólnego - bez względu na to, w jakim miejsu. Możemy śmiało przypuścić, że tam, gdzie Jezus był z celnikami, nie odbywała się ani pijacka balanga, ani oddawanie chwały bożkom, ani targanie Biblii.

"Kto więc jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan postawił nad czeladzią swoją, aby im dawał pokarm o właściwej porze? Szczęśliwy ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim. Jeśliby zaś ów zły sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby (...) jeść i pić z pijakami, przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna. I usunie go, i wyznaczy mu los z obłudnikami; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" [Mat. 24:45-50]

Taki jest koniec historii ludzi, którzy mylą sobie służbę wśród pijaków z jedzeniem i piciem z pijakami. Albo na przykład służbę wśród satanistów z uczestniczeniem w koncertach satanistycznych. Albo mają służbę wśród muzyków czyniących "bezowocne uczynki ciemności", albo sami są ich współudziałowcami.

Do tych trzech utalentowanych, wierzących artystów można by dodać co najmniej jednego. Na przykład takiego, który po swoim odrodzeniu nigdy nie porzucił bożka, jakim była dla niego muzyka. W jego sercu muzyka tak naprawdę rywalizowała z Panem Jezusem. Czynnie uczestniczył w koncertach, w których artyści bardzej lub mniej jawnie oddawali się bezbożności, grał do tekstów wychwalających grzeszny styl życia, i jakoś próbował "biblijnie" usprawiedliwić fakt, że tak naprawdę kocha coś, co jest nierozerwalnie związane z pożądliwością ciała, pożądliwością oczu i pychą żywota.

A potem przyszedł Pan...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 15, 2009 12:27 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 01, 2009 6:54 am
Posty: 44
Lokalizacja: Wielkopolska
No nie Smoku!
Miał być mój ostatni post w tym temacie, ale jakże mógłbym zostawić taką wypowiedź bez odpowiedzi.

Smok Wawelski napisał(a):
Issachar napisał(a):
Większy jest Ten, który jest w nas i nie wierzę w to, żeby Chrześcijaninowi mocno stojącemu na Skale zaszkodził nawet udział w koncercie Behemotha

A PO CO MIAŁBY BRAĆ W NIM UDZIAŁ? Przecież takie miejsce i taki czas nie są odpowiednie do głoszenia Ewangelii.


Czy istnieje jakiś czas i jakieś miejsce NIEODPOWIEDNIE do głoszenia ewangelii? Mamy iść aż na krańce ziemi (rozumiem to nie tylko geograficznie), a i na odpowiedni czas też nie ma co czekać, zyjemy bowiem w czasie łaski, który w każdej chwili może się skończyć. Zwróć uwagę, na Pawła, który zasmucał się na widok oddanych bałwochwalstwu Aten, ale na szczęście dla tych niektórych, którzy uwierzyli po jego mowie na Aeropagu, nie uznał tego miasta za nieodpowiednie miejsce do głoszenia ewangelii (Dz 17:16-34)

Cytuj:
A PO CO MIAŁBY BRAĆ W NIM UDZIAŁ?

Użyjmy wyobraźni: np. jako pracownik obiektu, w którym odbywa się koncert, np. jako pracownik ochrony, strażak, opieka medyczna, czy nawet woźny zamykający salę po wyjściu ostatniego fana.
Wyobraź sobie Smoku fana, który w koncertowym amoku zostaje kopnięty glanem przez innego fana uprawiającego stage-diving i trafia do punktu medycznego, w którym pracuje wierzący lekarz... Jest czas i miejsce czy nie?...
Moją intencją podania tego przykładu było to, że wierzący i trwający mocno w Panu nie musi się obawiać dwugodzinnego kontaktu nawet z taką muzyką (co najwyżej zaboli go głowa i przez parę dni będzie mu gwizdało w uszach)

Smok Wawelski napisał(a):
Kontakty Jezusa z celnikami nie polegały na tym, że razem z nimi pił alkohol po barach. Oni sami się do Niego garnęli, bo widzieli w Nim światłość.

No tutaj sam popełniłem literacki błąd i słuszna jest Twoja reakcja.
W przykładzie o perkusiście zapomniałem dodać, że był zawsze trzeźwy. I słusznie mogłeś wywnioskować, że pił razem z pijakami. Mam nadzieję, że odczytujesz moje intencje pokazania przypadku wspólnego grania muzyka wierzącego z niewierzącymi, które moim zdaniem nie jest grzeszne jeśli ów wierzący potrafi utrzymać siebie w stanie "nieskażonym przez świat", a sam być w nim solą i światłem dla innych.
Mając na myśli "klub muzyczny" mam na myśli miejsce do którego przychodzi się z intencją grania i słuchania muzyki. Oczywiście bywają tam najczęściej bary z alkoholem, ale uczestnictwo w graniu, a nie piciu było powodem, dla którego mój wyimaginowany bohater odwiedzał je.

Smok Wawelski napisał(a):
Do tych trzech utalentowanych, wierzących artystów można by dodać co najmniej jednego. Na przykład takiego, który po swoim odrodzeniu nigdy nie porzucił bożka, jakim była dla niego muzyka. W jego sercu muzyka tak naprawdę rywalizowała z Panem Jezusem. Czynnie uczestniczył w koncertach, w których artyści bardzej lub mniej jawnie oddawali się bezbożności, grał do tekstów wychwalających grzeszny styl życia, i jakoś próbował "biblijnie" usprawiedliwić fakt, że tak naprawdę kocha coś, co jest nierozerwalnie związane z pożądliwością ciała, pożądliwością oczu i pychą żywota.

Tutaj Smoku napisałeś w moim subiektywnym odczuciu, trochę poniżej poziomu dyskusji, którego po Tobie się spodziewałem. Moim zdaniem ta wypowiedź zawiera generalizację, osąd i jest krzywdząca osobiście dla mnie oraz innych wierzących artystów (Chociaż nie zaprzeczę, że jednostkowy przypadek, o którym piszesz jest realny i prawdopodobny).

Podsumowując uważam, że Pan kocha ludzi świata sztuki i mediów i posyła do nich wierzących artystów, aby im swoim życiem pokazali Ojca. To nie jest bezpieczna misja a warunkiem jej powodzenia jest prawdziwa społeczność z Panem, bez którego "nic uczynić nie możemy".


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 15, 2009 12:46 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Issachar napisał(a):
Czy istnieje jakiś czas i jakieś miejsce NIEODPOWIEDNIE do głoszenia ewangelii? Mamy iść aż na krańce ziemi (rozumiem to nie tylko geograficznie), a i na odpowiedni czas też nie ma co czekać, zyjemy bowiem w czasie łaski, który w każdej chwili może się skończyć. Zwróć uwagę, na Pawła, który zasmucał się na widok oddanych bałwochwalstwu Aten, ale na szczęście dla tych niektórych, którzy uwierzyli po jego mowie na Aeropagu, nie uznał tego miasta za nieodpowiednie miejsce do głoszenia ewangelii (Dz 17:16-34)

Owszem, istnieją takie miejsca i taki czas. Zwróć uwagę, że Paweł nie głosił Ewangelii Ateńczykom w ich świątyni podczas oddawania chwały ich bożkom. Nie stanął razem z nimi w czasie modlitwy do Zeusa, aby im głosić Ewangelię. Znalazł na to inne miejsce i inny czas.

Issachar napisał(a):
Użyjmy wyobraźni: np. jako pracownik obiektu, w którym odbywa się koncert, np. jako pracownik ochrony, strażak, opieka medyczna, czy nawet woźny zamykający salę po wyjściu ostatniego fana.

Wyobraźnia nie została użyta tutaj adekwatnie do tematu. Żaden z wymienionych nie był "na koncercie" i nie przyszedł słuchać muzyki razem z wyznawcami Behemotha.

Issachar napisał(a):
Moją intencją podania tego przykładu było to, że wierzący i trwający mocno w Panu nie musi się obawiać dwugodzinnego kontaktu nawet z taką muzyką (co najwyżej zaboli go głowa i przez parę dni będzie mu gwizdało w uszach)

Słowa "udział w koncercie Behemotha" zrozumiałem normalnie i dosłownie. Co innego dobrowolny udział w sensie pójścia na koncert, a co innego praca w charakterze ochroniarza czy woźnego.

Issachar napisał(a):
No tutaj sam popełniłem literacki błąd i słuszna jest Twoja reakcja. W przykładzie o perkusiście zapomniałem dodać, że był zawsze trzeźwy. I słusznie mogłeś wywnioskować, że pił razem z pijakami. Mam nadzieję, że odczytujesz moje intencje pokazania przypadku wspólnego grania muzyka wierzącego z niewierzącymi, które moim zdaniem nie jest grzeszne jeśli ów wierzący potrafi utrzymać siebie w stanie "nieskażonym przez świat", a sam być w nim solą i światłem dla innych. Mając na myśli "klub muzyczny" mam na myśli miejsce do którego przychodzi się z intencją grania i słuchania muzyki. Oczywiście bywają tam najczęściej bary z alkoholem, ale uczestnictwo w graniu, a nie piciu było powodem, dla którego mój wyimaginowany bohater odwiedzał je.

Dobrze, że wyjaśniłeś. Natomiast istnieją pewne granice. Czy byłbyś w stanie przygrywać do utworów jawnie promujących bezbożność, cielesność i grzech?

Issachar napisał(a):
Tutaj Smoku napisałeś w moim subiektywnym odczuciu, trochę poniżej poziomu dyskusji, którego po Tobie się spodziewałem. Moim zdaniem ta wypowiedź zawiera generalizację, osąd i jest krzywdząca osobiście dla mnie oraz innych wierzących artystów (Chociaż nie zaprzeczę, że jednostkowy przypadek, o którym piszesz jest realny i prawdopodobny).

Nie rozumiem, dlaczego ten przykład miałby być krzywdzący akurat dla Ciebie. Jeśli Ciebie nie dotyczy, to nie masz powodu protestować. Podobnie jak inni, których nie dotyczy. A jeśli kogoś dotyczy, to chyba powinien się nad tym zastanowić, no nie?

Issachar napisał(a):
Podsumowując uważam, że Pan kocha ludzi świata sztuki i mediów i posyła do nich wierzących artystów, aby im swoim życiem pokazali Ojca. To nie jest bezpieczna misja a warunkiem jej powodzenia jest prawdziwa społeczność z Panem, bez którego "nic uczynić nie możemy".

Pan kocha WSZYSTKICH ludzi. Ale moim zdaniem zanim czynny artysta zostanie posłany na pole misyjne wśród innych artystów, powinien się oczyścić przed Bogiem i ewentualnie porzucić to, co go w sztuce pociągało w sposób bałwochwalczy, zanim się nawrócił. Wiem, co mówię, bo sam to przeżyłem. Nie każdy artysta powinien z definicji wracać na takie pole misyjne. Przecież to Pan posyła nas tam, gdzie zechce.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 15, 2009 12:56 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 01, 2009 6:54 am
Posty: 44
Lokalizacja: Wielkopolska
Dziękuję za odpowiedź. Cieszę się, że w ogólnych założeniach się zgadzamy.
Wierz mi, że jestem świadomy (może coraz bardziej) powagi tego, co napisałeś na końcu:

Cytuj:
zanim czynny artysta zostanie posłany na pole misyjne wśród innych artystów, powinien się oczyścić przed Bogiem i ewentualnie porzucić to, co go w sztuce pociągało w sposób bałwochwalczy, zanim się nawrócił

W takim oczyszczeniu i wytrwaniu w decyzji o porzuceniu dawnego stosunku do sztuki powinien pomagać mu Kościół (wszak to jest miejsce wzrostu chrześcijan). Kościół pełen duchowej mądrości, świadomy zagrożeń, jakie niesie świat (tu: świat sztuki), ale wolny od stereotypowych i niesprawdzonych twierdzeń.

Opuszczam więc już definitywnie ten temat i śmigam na inne.

Do zobaczenia

Issachar


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL