Cytuj:
Owszem,''te rzeczy'' mają wartość ale chyba każdy się zgodzi,że doczesną i przemijającą.Wiem,że Bóg nie jest tyranem,który wymagał by od nas bezwarunkowej rezygnacji z tego wszystkiego.
Chciałbym jednak byście uznali,że te ludzkie wartości i potrzeby spływają z nas jakoś tak samoistnie wraz z pogłębianiem naszej społeczności z Panem.
Tak, zgadzam się. Im człowiek jest bliżej spraw Bożych tym mniej ma czasu i chęci na inne.
Dobrze jest jednak gdy to "przejście" następuje w Boży sposób, w Jego tempie i tak, że każdy jest pewny tego, że robi to dla Boga.
Jak tu chyba wspomniałem jako młody nawrócony wyrzuciłem na śmietnik całą swoją kolekcję "winyli" i wcale tego nie żałuję, ani do tej muzyki nie zamierzam wracać. Niosła ona ze sobą pewne specyficzne stany ducha i oddalała od Boga. Można powiedzieć, że była ujemnie naładowana.
Myślę jednak, że sama muzyka i umiejętność jej tworzenia i odbioru jest dana wszystkim ludziom na ziemi przez Boga, przy stworzeniu. Upadek spowodował pewne wykrzywienie, ale generalnie to co ludy na całej ziemi stworzyły jako swoją muzyczną kulturę jest częścią ich tożsamości, dziedzictwa, tego kim są. Gdy przychodzi wiara ten sposób muzycznego czucia, myślenia zostaje wzbogacony o nowe treści - uwielbienie Boga, naukę Biblii. Ale dalej pieśni śpiewane przez chrześcijan w Pakistanie są inne od tych, które śpiewają wierzący w Nikaragui.
Problemem kościoła na Zachodzie i coraz częściej w Polsce jest to, że zamiast TWORZYĆ chrześcijanie chcą skopiować to co w dziedzinie muzyki uzyskano w showbiznesie. Kopiują więc współczesne trendy i mamy potem chrześcijański metal, chrześcijański punk, chrześcijańskie reggae itd. Tymczasem muzyka subkultur powstała nie jako towarzyszka życia i pracy, miłości i śmierci normalnych ludzi, ale jako wyraz określonego stanu ducha - buntu, nierządu, agresji, mistycznego odlotu. Skopiowanie jej środków wyrazu i uzupełnienie o chrześcijańskie słowa powoduje schizofreniczne działanie - słowa może są i ok (chociaż bardzo często jest to rozwodnione i w gruncie rzeczy mętne mówienie o tym jak bardzo kocham i uwielbiam, bez żadnej konkretnej treści), ale muzyka niesie zupełnie inne przesłanie. Może być użyta do karmienia ciała.
Z tego względu cieszę się, że nawróciłem się wtedy, gdy w Polsce takie melanże nie były jeszcze w modzie i pieśni kościelne różniły się od światowych. Przynajmniej miałem jasność i mogłem odrzucić to co nieczyste. Dzisiaj może dalej słuchałbym punka, tylko że zamiast Dezertera i Xenny byłby to P.O.D. czy inna kapelka uważana za dobrą dla chrześcijan bo mówi coś tam o "bogu", zamiast o mordowaniu i seksie. Oczywiście to jest gdybanie, bo mam nadzieję, że i dzisiaj Pan by mnie pouczył jak trzeba. Ale byłoby trudniej, widząc, że inni chrześcijanie nie odmawiają sobie.
Cytuj:
Wskazałem na pewien być może ideał.Jestem tego pewien,że gdybym żył z Chrystusem na 100% ani w głowie nie zajaśniała by mi tęsknota za muzyką,górami,filmem,itp.ludzkimi wartościami.Nie dlatego,że to złe,ale dlatego,że nie potrzebne,jak się ma Pana.
Kiedy Adam, to naprawdę nie jest tak. My nie przestajemy być ludźmi, gdy jesteśmy blisko Pana. Mieszkam teraz w pięknej okolicy, góry, lasy, sam widok z okna jest jak z pocztówki. No i miałem okazję wczoraj pojechać do Gliwic. Pierwszy raz w wielkim mieście od wielu miesięcy. Po kilku godzinach pobytu w centrum byłem psychicznie bardzo zmęczony. Po kilku godzinach spaceru w lesie czuję się zregenerowany i moje myśli najczęściej wznoszą się do Boga, który to wszystko stworzył. A stworzył naprawdę piękne rzeczy - wino, kobiety i śpiew
i z tego faktu, że szatan i jego naśladowcy wykorzystują je do niszczenia dusz ludzkich nie wynika, że człowiek powinien z nich całkowicie zrezygnować. Rzecz w tym, czy używa ich zgodnie z wolą Boga, czy nie. Pan przyszedł na wesele do Kany, gdzie ktoś właśnie pojął kobietę za żoną PONIEWAŻ MU SIĘ PODOBAŁA i zamienił mnóstwo wody w WINO, aby się goście mogli cieszyć. Pewnie też tam dużo śpiewano.
Cytuj:
Kto z was nie zgodzi się z twierdzeniem,że muzyka,film,góry itp. nie wpływają na przybliżenie nas do Boga?
Na przybliżenie nas do Boga wpływa łaska Boża w Chrystusie - pociągniecie Ducha Świętego i to gdy Bóg zechce nam się objawić.
Tej łaski Bóg udziela hojnie posługując się pewnymi środkami, jak to purytanie mówili "sposobami na udzielanie łaski". Zaliczamy do nich zwiastowane publicznie Słowo, czytanie Biblii, modlitwę, ale też np. posłuszeństwo temu, co Bóg nam da zrozumieć. Nie zalecam oglądania filmów czy słuchania Beethovena jako metody na zbliżanie się do Boga.
Człowiek jednak jest istotą myślącą i np. obejrzenie filmu może dać mu więcej danych, skłonić do pewnych refleksji nad życiem i zachowaniem. Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że chrześcijanie żyją często w czymś w rodzaju samodzielnie wybudowanego getta - mikroświatka w którym najważniejszym problemem życiowym staje się to, czy wino do wieczerzy Pańskiej powinno być winem, czy może sokiem winogronowym, czy nogi należy obmywać czy nie w zborze, itd. O tym piszą, myślą, dyskutują. Czasem mam wrażenie, że jest w tym coś niedorzecznego - nawet w naszych rozmowach tutaj - naprawdę są ważniejsze sprawy i jest ich więcej. Spojrzenie czasem na zewnątrz - na pola gotowe do żniwa, zamiast do wewnątrz - na nasze emocjonalne stany, doktrynalne rozważania i wzajemne relacje różnych mikrogrupek naprawdę otrzeźwia.
Cytuj:
Jeśli ktoś twierdzi,że te rzeczy przybliżają go do Boga,to niech też nie zabrania katolikom modlitwy przed obrazem i w sanktuariach,bo to jest to samo.
Niezupełnie. Bóg zabronił oddawania czci obrazom i wiemy, że w ten sposób czci się demony, a nie Boga.
Natomiast patrząc na stworzenie psalmista powiedział:
Gdy się przypatruję niebiosom twoim, dziełu palców twoich, miesiącowi i gwiazdom, któreś wystawił,
Tedy mówię: Cóż jest człowiek, iż nań pamiętasz? albo Syn człowieczy, iż go nawiedzasz?
(Ps. 8:4-5)
Mi też takie refleksje przychodzą do głowy w górach, przy kontakcie z przyrodą. Zresztą i Paweł o tym pisze w liście do Rzymian, że natura i charakter Boga są widoczne w stworzeniu. Nie w kominach hut i tramwajach, ale tam, gdzie człowiek jeszcze nie zdążył Bożego dzieła popsuć.