www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 2:34 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 14 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn kwi 27, 2015 3:55 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 18, 2013 3:27 pm
Posty: 251
Długo się zastanawiałem, czy w ogóle warto zakładać taki temat, ale chyba jednak warto.
Nie chciałbym tutaj dyskutować o tym, czy w ogóle się odnosić, bo wiadomo, że trzeba to robić. Chodzi mi bardziej o to jak powinno wyglądać dobre ostrzeżenie i do kogo powinno być skierowane.

Sytuacja wydaje się prosta, gdy mamy do czynienia z jawnym zaprzeczaniem podstawowym zasadom wiary chrześcijańskiej. Wtedy, tak jak apostoł Paweł, moglibyśmy napisać, że jakiś brat x i brat y "z drogi prawdy zboczyli", bo głoszą takie i takie głupoty.

Sytuacja jest dużo trudniejsza, gdy błąd jest bardziej subtelny i początkowo niezauważalny. Wtedy trzeba wykazać, że ktoś się pomylił w sposób zrozumiały dla ostrzeganej osoby. Na przykład: Prawdopodobnie spisany cytat z kazania znanego proroka bardziej przekona charyzmatyka niż fragment z Biblii, szczególnie ze Starego Testamentu (smutne, ale prawdziwe).

Jeszcze trudniejsze jest odnoszenie się do błędów mniejszej wagi lub rozmowa o nauczycielach, którzy ogólnie nauczając dość przyzwoicie, ale porządnie mieszają w jednym lub dwóch zagadnieniach. Poza tym, są ludzie, którzy na co dzień żyją po chrześcijańsku, ale niepoprawnie nauczają oraz tacy, co dobrze nauczają, ale żyją tak, że zawstydzają niewierzących. Jak się do tego odnieść, żeby nie wprowadzać nikogo w błąd?

Ogólnie spotkałem się nie raz z takim zdaniem, że lepiej się nie czepiać kogoś, kto ogólnie naucza dobrze, ale w myli się w jakimś jednym, bardziej lub mniej istotnym temacie lub poleca jakiś dziwnych nauczycieli. Nie za bardzo bym się z tym zgodził, ale taka sytuacja chyba wymaga jakiegoś szerszego komentarza. Jak czytam listy apostołów, to nie raz zaczynali od pochwalenia kościołów i wskazania co jest u nich w porządku, a za kilka rozdziałów zaczynali ich prostować i okazywało się, że adresaci namieszali w podstawowych zagadnieniach teologii chrześcijańskiej.

Ogólnie istnieje niebezpieczeństwo związane z niewłaściwym ostrzeganiem i napominaniem - może ono przynieść odwrotny skutek od zamierzonego. Nie raz w historii kościoła zdarzało się, że gdy ludzie wierzący zaczynali "zbaczać z drogi wiary" w jakąś skrajność, to dochodziło do ostrej reakcji niektórych nauczycieli i... zwrotu w przeciwną skrajność u ich uczniów.

Ogólnie, chyba wszyscy wiedzą, że nasza "ulica prosta" ma w Polsce, w środowisku ewangelikalnym opinię zbiorowiska wszelkiego faryzeizmu i fundamentalistycznego oszołomstwa (szczególnie wśród charyzmatyków). Nie jest to nic zaskakującego, gdy się ktoś stanowczo przeciwstawia błędom. Jednak zastanawiam się czasem, czy nie ma w tym też jakiejś naszej winy? Nie chcę tu nikogo oskarżać, bo sam nie znam tu dobrego rozwiązania. Czasem jakaś jedna zbyt szybka, powierzchowna ocena, jakiś zbyt duży skrót myślowy, jakiś nieprzemyślany komentarz może niejedną osobę zniechęcić. Słyszałem już nie raz, jak ludzie nawet mniej więcej zgadzający się z naszymi poglądami, nazywali niektórych z użytkowników forum "łowcami wiedźm", itp.

I tutaj właśnie dochodzę do mojego głównego pytania: Jak my mamy się odnosić do zwiedzeń, żeby jak najmniej ludzi zgorszyć, wskazać na prawdę i równocześnie zachęcić do tego, co dobre? Jak ostrzegać, żeby pomóc, a nie zaszkodzić kościołowi? Nie ukrywam, że jest to trudne i wymaga różnego podejścia w różnych sytuacjach. Nawet gdyby trzeba było rozbić tą dyskusję na wiele przypadków, to wydaje mi się, że warto.

_________________
"Tak mówi Pan Bóg: Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które bezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście." Ks. Ezechiela 36:22, BT.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn kwi 27, 2015 5:33 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Mateuszku, w pewnych sytuacjach nic nie poradzisz. Jeśli ktoś będzie chciał trwać w błędzie, to tak sobie zdefiniuje "faryzeizm", "fundamentalizm" i "oszołomstwo", żeby do tych kryteriów pasowali mu wszyscy, którzy mu ten błąd wytykają. Lekarstwo jest przeważnie gorzkie, a żeby je przyjąć, trzeba się zgodzić z diagnozą i wyrazić chęć leczenia. Przecież zdrowi nie potrzebują lekarza. Pewnie dobrze o tym wiesz.

Ze swojej strony powinniśmy pamiętać, żeby mówić prawdę w miłości, z szacunkiem i spokojnie. Kiedyś próbowano mnie przekonać - na podstawie analogii o ludziach sprawdzających banknoty - że wystarczy nauczać tak jak trzeba i wtedy wszystko będzie dobrze. Ale to tak nie działa, niestety. W praktyce (a pytasz o praktykę) trzeba pokazać fałsz na tle prawdy, czyli obie strony medalu. Jedna nie wystarczy, ponieważ ludzie tkwiący w błędzie często nie rozumieją, na czym on polega i nie są w stanie znając prawdę nazwać konkretne miejsce, w którym od niej odeszli.

Dlatego Paweł nazywał rzeczy po imieniu pisząc do Galacjan, do Kolosan, do Efezjan... właściwie chyba w każdym liście pokazywał adresatom "paluszkiem", gdzie popełniają błąd na tle prawdy Słowa Bożego.

Umówiliśmy się tutaj, że jeśli trzeba będzie, to będziemy się zajmować konkretnymi problemami, a nie konkretnymi ludźmi. Chodzi o to, żeby nie zrobił się z tego magiel. Niektórzy fałszywi nauczyciele już od dawna są napominani przez braci będących bliżej, i to osobiście. W USA i UK takich stron jak Ulica Prosta jest o wiele więcej i oczywiście mają podobną "renomę" w środowiskach, które ani myślą zastanowić się nad swoim nauczaniem i postępowaniem. Padają dokładnie takie same zarzuty i takie same słowa.

Z czasem Ulica Prosta przestała być wyłącznie portalem prostującym błędy, a zajęliśmy się również nauczaniem - czyli dawaniem czegoś w zamian. Ja traktuję to wszystko całościowo, bo forum to tylko wycinek (choć ważny) całej pracy. Zaczęły dochodzić inne elementy, jak spotkania i usługi w "realu".

Z czasem sam widzę coraz bardziej, że napominać trzeba stanowczo, ale łagodnie. Stosowanie określeń takiego kalibru jak "herezja" rozumiana w sposób techniczny, należy zostawić rzeczywiście na sytuacje, gdy naruszany jest fundament wiary. Zwiedzenie nie musi być od razu herezją, a brat zwiedziony nadal jest bratem w Panu. Jednak brat, który odwraca ucho od prawdy, zawsze znajdzie jakiś powód, żeby nie słuchać i winę przerzuci oczywiście na tego, kto mu błąd wskazuje.

Myślę, że dość oczywiste jest inne traktowanie fałszywych nauk niż konkretnych ludzi, których chcemy napominać. Jeśli ktoś jest "napominalny" i nie jest "obrażalski", to przy założeniu konstruktywności napomnienia wszystko powinno się skończyć dobrze.

Sam jestem człowiekiem "napominalnym" i staram się słuchać, jeśli ktoś przychodzi do mnie z braterską, konstruktywną krytyką. Jestem na nią otwarty. Przestałem nawet prosić, żeby adwersarze pokazywali mi pewne rzeczy w Słowie Bożym "paluszkiem", ponieważ jeden z forumowiczów napomniał mnie za to (chyba nawet publicznie) i uznałem, że ma rację.

Z gorszeniem się też jest tak, że można się gorszyć obiektywnie i słusznie, ale można się również gorszyć subiektywnie i niesłusznie. Przykłady mamy już w samych Ewangeliach, więc daleko ich szukać nie trzeba. Zabawne jest to, że ludzie gorszący się w sposób podobny do faryzeuszy, oskarżają o faryzeizm tych, którzy ich rzekomo słusznie gorszą. Na to również nic nie poradzimy. Czyli odpowiadając na Twoje pytanie uważam, że powinniśmy się odnosić do zwiedzeń tak, żeby nie dawać podstaw do słusznego zgorszenia - bo na zgorszenie takie, jakie prezentowali faryzeusze, po prostu nie mamy wpływu.

Zgadzam się, że można kogoś słusznie zgorszyć zbyt szybką, powierzchowną oceną, skrótem myślowym czy nieprzemyślanym komentarzem. Dlatego w trudniejszych przypadkach staram się nie odpowiadać błyskawicznie i zalecałbym wszystkim kilka wdechów i modlitwę, bo można napisać publicznie coś, czego się będzie później żałować.

Osobiście nie od razu zdałem sobie w pełni sprawę, że piszemy nasze posty nie tylko do uczestników forumowych dyskusji, ale czytają nas ludzie, którzy nigdy do nas nie napiszą, ale swoje pomyślą. Dlatego warto sobie "dawać na wstrzymanie" i pisać spokojnie, nawet o takich rzeczach, od których się "scyzoryk w kieszeni otwiera". W sumie na przestrzeni lat wygląda na to, że idzie nam coraz lepiej, a forum ma z tego powodu pewna renomę. I to krzepi.

Nie wiem, czy ta garść luźnych myśli odpowiada Twoim intencjom, ale może wątek się rozwinie. Do mnie można oczywiście pisać na priva z wszelkimi napomnieniami i uwagami, a jeśli ktoś nie jest zarejestrowany, to na adres christophoros@poczta.onet.pl - konstruktywna krytyka mile widziana, awanturnikom dziękuję.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt kwi 28, 2015 11:47 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 18, 2013 3:27 pm
Posty: 251
Ja się z tym jak najbardziej zgadzam. :wink:

Jak pierwszy raz trafiłem na to forum, to najpierw pozytywnie zdziwiła mnie biblijna wiedza, a później negatywnie zdziwiła skłonność (może to za dużo powiedziane) to szybkiej oceny. Jednak postanowiłem to dokładniej zbadać i zwróciłem uwagę, że zazwyczaj ci, co byli tak szybko i bez znieczulenia "prostowani" już wcześniej wykazali się głoszeniem głupot i nie dali się napomnieć. Potem postanowiłem poszukać postów, w których ci, co najwięcej się udzielają i cieszą się poważaniem na forum, przyznają się do błędów... i znalazłem takie. Widzę, że tutaj, że tak powiem, z każdym postem jest coraz lepiej, ale spotkałem ludzi, którzy na różnych stronach internetowych powołują się na ulicę prostą... i robią to tak, że jakbym nie wiedział, że są wierzący, to bym się nie domyślił.

Ogólnie skłoniła mnie do poruszenia tego tematu ostatnia sytuacja z Toddem Whitem. Nauczyciel jest jeszcze mało znany w Polsce i wielu moich znajomych nigdy nie słuchało jego kazań. Zaraz po jego ostatniej konferencji, która miała raczej ewangelizacyjny charakter i nie słychać było na niej żadnych poważnych wypaczeń ewangelii (przyznaję od razu, że nie słuchałem nagrań, tylko opieram się na opinii tych, co na niej byli), w internecie pojawiło się wiele artykułów ostrzegających przed nim, a ludzie, którzy nigdy o nim nie słyszeli i nie znają jego nauczania, zastanawiali się, po co to wszystko? Nie mówię o takich, co siedzą w tym nauczaniu i je popierają, ale o tych, co się nim po prostu nie interesują.

Może sami użytkownicy forum nie mają aż takich problemów z mądrym i łagodnym napominaniem, ale może chociaż niektórzy czytelnicy, którzy korzystają z opinii zamieszczanych na tej stronie, zastanowią się jak w praktyce można ulepszyć jakość swojego napominania.

Smok Wawelski napisał(a):
Kiedyś próbowano mnie przekonać - na podstawie analogii o ludziach sprawdzających banknoty - że wystarczy nauczać tak jak trzeba i wtedy wszystko będzie dobrze. Ale to tak nie działa, niestety. W praktyce (a pytasz o praktykę) trzeba pokazać fałsz na tle prawdy, czyli obie strony medalu. Jedna nie wystarczy, ponieważ ludzie tkwiący w błędzie często nie rozumieją, na czym on polega i nie są w stanie znając prawdę nazwać konkretne miejsce, w którym od niej odeszli.

Ja czasami porównuję działanie służby pasterskiej w kościele do układu odpornościowego w ciele człowieka. Limfocyty T, które są najważniejszymi, "decyzyjnymi" komórkami w tym układzie przechodzą złożony proces dojrzewania. Najpierw organizm sprawdza, czy taki nowy limfocyt T potrafi reagować z innymi komórkami układu odpornościowego i czy po rozpoznaniu własnych tkanek nie zacznie ich niszczyć. 95% limfocytów nie przechodzi tego pierwszego testu i jest niszczone. Później, by zacząć działać, limfocyty T muszą uczulić się na konkretne białko, własne lub obce, żeby później móc pobudzić organizm do walki czy to z bakterią, czy z nowotworem, albo do tolerowania czegoś niegroźnego, np. alergenów lub własnych, nieuszkodzonych tkanek. Później takie limfocyty T stają się "komórkami pamięci" i mogą być ponownie zaktywowane, gdy pojawi się zagrożenie.

Podobnie powinno funkcjonować "ciało Chrystusa", czyli kościół. Najpierw trzeba nauczyć się współpracy z innymi wierzącymi i dokładnie poznać prawdziwą ewangelię. Później trzeba się uczulić na to, co od niej odbiega, żeby w przyszłości móc szybko zorganizować opozycję wobec czegoś, co może zaszkodzić wierze, lub skłaniać do tolerowania tego, co wydaje się podejrzane, ale jest niegroźne. Limfocytom nie zawsze to wychodzi (inaczej nie byłoby chorób zakaźnych, nowotworów i chorób autoimmunologiczne), więc czemu mamy zakładać, że dla ludzi miałoby to być łatwe?

Co ciekawe, gdy człowiek jest niedożywiony, to w ramach oszczędzania energii... pozbywa się limfocytów T, bo można bez nich przeżyć (jakiś czas). Kościół niestety robi to samo... co nie wychodzi mu na dobre.

_________________
"Tak mówi Pan Bóg: Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które bezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście." Ks. Ezechiela 36:22, BT.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt kwi 28, 2015 1:43 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz gru 25, 2014 10:24 am
Posty: 45
A tu kawałek mojej dyskusji z Facebooka :

https://www.facebook.com/napoddaszu/pos ... 12549939...
(po rozwinięciu z Krzyśkiem Ko)
można sobie ocenić, na przykładzie czego mi brakuje a co jest dobrze.

_________________
"Wtedy Szadrach, Meszach i Abed-Nego odpowiedzieli królowi Nebukadnesarowi: My nie mamy potrzeby odpowiadać ci na to. Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, może nas wyratować, wyratuje nas z rozpalonego pieca ognistego i z twojej ręki, o królu. A jeżeli nie, niech ci będzie wiadome, o królu, że twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy."


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt kwi 28, 2015 1:54 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Mateuszek napisał(a):
Ogólnie skłoniła mnie do poruszenia tego tematu ostatnia sytuacja z Toddem Whitem. Nauczyciel jest jeszcze mało znany w Polsce i wielu moich znajomych nigdy nie słuchało jego kazań. Zaraz po jego ostatniej konferencji, która miała raczej ewangelizacyjny charakter i nie słychać było na niej żadnych poważnych wypaczeń ewangelii (przyznaję od razu, że nie słuchałem nagrań, tylko opieram się na opinii tych, co na niej byli), w internecie pojawiło się wiele artykułów ostrzegających przed nim, a ludzie, którzy nigdy o nim nie słyszeli i nie znają jego nauczania, zastanawiali się, po co to wszystko? Nie mówię o takich, co siedzą w tym nauczaniu i je popierają, ale o tych, co się nim po prostu nie interesują.
"Limfocyty T" stają się "komórkami pamięci" w Ciele Chrystusa również w tym sensie, że aktywują się w sytuacji, gdy organizm jest atakowany nową odmianą starej choroby. Czasem reagują wcześnie i można się zastanawiać, po co już wszczynają alarm, skoro bakteria jeszcze nie powoduje zniszczeń w organizmie. Ale "pamiętając", że bakteria jest odmianą innej, która już kiedyś spowodowała znaczące zniszczenia, "komórki pamięci" reagują na tyle wcześnie, żeby nie powtarzać błędów w postaci nabrania się na te same zwiedzenia w nowej wersji.

Czasem wygląda to jak oskarżenie przez skojarzenie, ale pamiętajmy, że kto z kim przestaje, takim się staje, a przyjmowanie "namaszczenia" od zwodzicieli jest po prostu niebezpieczne. Dlatego jeśli przybywa do Polski gość, który "otrzymał namaszczenie do służby od Randy Clarka, Billa Johnsona, Rolanda i Heidi Baker oraz Benny Hinna", to należy włączyć przycisk alarmowy - chyba, że zanim przyjechał do naszego kraju, pokutował publicznie w związku z tymi powiązaniami. Niestety, o niczym takim nie wiemy.

Lepiej zapobiegać niż leczyć. Pamiętam, że gdy Rick Joyner i "spółka" zaczynali robić w Polsce karierę, nikt nie chciał słuchać ostrzeżeń na temat tego, co wyprawiali wcześniej w Kansas City, a tekst Ewy Moen o książce Joynera "Zastępy piekielne maszerują", zatytułowany "Bitwa. Gnostycyzm w charyzmatycznym wydaniu" trzeba było wydobywać "spod lady", bo autorytet Joynera już był tak wielki, że wszelka krytyka jego nauk, wizji i działań była niepoprawna politycznie. Ostrzeżeń nikt słuchać nie chciał, a potem kolejni "apostołowie i prorocy" zaczęli skutecznie mamić naszych braci i siostry. Efekty były i są przykre do dzisiaj, co "widać, słychać i [duchowo] czuć".

Teraz mamy już w Polsce rozwijającą się działalność tych panów oraz ich uczniów, z IHOP-em włącznie, który już jest narzędziem działań ekumenicznych:

http://www.fundacja24-7.org/

"To jest niezwykłe. Kontakt z IHOP wydał w moim życiu bardzo konkretne owoce – przybliżył mnie do… serca Kościoła katolickiego. Wszedłem do znajdującej się w IHOP księgarni i znalazłem mnóstwo książek na temat nieustającej modlitwy w historii Kościoła. Przecierałem oczy ze zdumienia, czytając: Jan od Krzyża, Bernard z Clairvaux, mnisi z opactwa w Cluny, Teresa z Avila, Ojcowie Pustyni, ruch monastyczny Kościoła Wschodniego. To oni zainspirowali protestantów! Byłem tym bardzo poruszony"

http://gosc.pl/doc/1888988.24-7-365

To samo środowisko uznaje za nauczycieli tę samą grupę ludzi. I kogo tu mamy? Wujciu, trafiłeś niechcący w samo sedno. Todd White, Bill Johnson i... Maria Vadia.

http://v023340.home.net.pl/otwarteniebo/
http://www.ingod.pl/wydarzenie/2381-per ... m-white-em

Proszę się nie dziwić, że "Limfocyty T" się uaktywniają. :wink:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt kwi 28, 2015 2:59 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 18, 2013 3:27 pm
Posty: 251
Dla mnie to jest jak najbardziej słuszne.
Jednak przyglądają się temu ludzie, często młodzi w wierze, których w ogóle nie interesuje nauczanie jakiegoś człowieka i nagle spotykają w internecie walkę na artykuły na jego temat. Nie znają człowieka, ale widzą, że komuś się nie podoba to co głosi, a nie chce im się wnikać i sprawdzać o co chodzi... I komu przyznają rację? Temu, kto jest bardziej, ekhm, "pozytywny", a tego, co się sprzeciwia nazwą "hejterem" i zupełnie zignorują.

Dzisiaj to postmodernistyczne podejście do krytyki (tolerujemy wszystko oprócz nietolerancji) i prawdy (każdy ma trochę racji, więc słucham wszystkich i wybieram, co mi się spodoba), połączone z jakimiś wypaczeniami nauczania o szanowaniu autorytetów, miłości, jedności itp. w kościele doprowadziło do jakiejś takiej dziwnej sytuacji, że ludzie nie lubią wiedzieć o co chodzi, nie lubią sprawdzać, nie lubią badać, nie lubią się zastanawiać nad tym co robią i widzą, nie lubią tego konfrontować z czymkolwiek i oceniać, jeśli coś na pierwszy lub drugi rzut oka wydaje się w porządku.

Właściwie to nie wiem, czy można w ogóle temu zapobiec na samym etapie publikacji ostrzeżeń o zwiedzeniach. No chyba, żeby do każdego z nich dodawać coś w stylu krótkiego opisu "jak być powinno"? Sam nie wiem...

_________________
"Tak mówi Pan Bóg: Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które bezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście." Ks. Ezechiela 36:22, BT.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt kwi 28, 2015 4:30 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Smok Wawelski napisał(a):
To samo środowisko uznaje za nauczycieli tę samą grupę ludzi. I kogo tu mamy? Wujciu, trafiłeś niechcący w samo sedno. Todd White, Bill Johnson i... Maria Vadia.
http://v023340.home.net.pl/otwarteniebo/
Tutaj lepiej widać :
http://v023340.home.net.pl/otwarteniebo ... auczyciele


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt kwi 28, 2015 6:03 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Mateuszek napisał(a):
Jednak przyglądają się temu ludzie, często młodzi w wierze, których w ogóle nie interesuje nauczanie jakiegoś człowieka i nagle spotykają w internecie walkę na artykuły na jego temat. Nie znają człowieka, ale widzą, że komuś się nie podoba to co głosi, a nie chce im się wnikać i sprawdzać o co chodzi... I komu przyznają rację? Temu, kto jest bardziej, ekhm, "pozytywny", a tego, co się sprzeciwia nazwą "hejterem" i zupełnie zignorują.
No, to na lenistwo nie ma rady. Jak powiedział słusznie Dave Hunt, niektórzy wierzący rzetelnie sobie zasługują na to, żeby zostali zwiedzeni.

Mateuszek napisał(a):
Dzisiaj to postmodernistyczne podejście do krytyki (tolerujemy wszystko oprócz nietolerancji) i prawdy (każdy ma trochę racji, więc słucham wszystkich i wybieram, co mi się spodoba), połączone z jakimiś wypaczeniami nauczania o szanowaniu autorytetów, miłości, jedności itp. w kościele doprowadziło do jakiejś takiej dziwnej sytuacji, że ludzie nie lubią wiedzieć o co chodzi, nie lubią sprawdzać, nie lubią badać, nie lubią się zastanawiać nad tym co robią i widzą, nie lubią tego konfrontować z czymkolwiek i oceniać, jeśli coś na pierwszy lub drugi rzut oka wydaje się w porządku.
Jeśli chrześcijaństwo jest dla kogoś podobne do hipermarketu, w którym "wybiera, co mu się podoba", "nie lubi wiedzieć, o co chodzi" i "nie lubi się zastanawiać nad tym, co robi", to znaczy, że on nie bardzo wie, na czym chrześcijaństwo polega. Powiem więcej: To znaczy, że on nie bardzo wie, na czym polega życie w ogólności. Zgadzam się, że postmodernizm wyrządza straszne szkody w Kościele Powszechnym, ale uważam, że jedynym wyjściem jest robić swoje - w końcu robimy to dla ludzi, którzy jeszcze zachowali odrobinę zdrowego rozsądku, kochają Pana z całego serca i chcą chodzić przed Nim w czystości serca.

Mateuszek napisał(a):
Właściwie to nie wiem, czy można w ogóle temu zapobiec na samym etapie publikacji ostrzeżeń o zwiedzeniach. No chyba, żeby do każdego z nich dodawać coś w stylu krótkiego opisu "jak być powinno"? Sam nie wiem...
Moim zdaniem każdy, kto wchodzi na Ulicę Prostą, może poczytać "jak być powinno" - choć zdaję sobie sprawę, że nauczania może być zbyt mało w sensie artykułów i materiałów multimedialnych. Na forum chyba można poczytać o tym, "jak być powinno" - mam sporo pozytywnych reakcji ze strony czytelników na temat "nauczania w krótkich formach". Staramy się również podawać w artykułach prawidłowe nauczanie obok krytyki błędów.

Lenistwu oraz infantylnej postawie jednych nie zapobiegniesz. Inni z kolei czytając te same treści potrafią wyciągnąć wnioski, chce im się sprawdzić, bo widzą powagę sytuacji, a potem wychodzą z malin, choć czasem są już nieźle poturbowani. Ale wychodzą. I chwała Bogu.

Jeśli widzisz jakiś przykład braku opisu, jak być powinno, w stosunku do krytyki, to spróbujemy to naprawić. Myśl jest dobra, ale sprawdź, na ile trzeba ją tutaj wdrożyć.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt kwi 28, 2015 7:26 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 18, 2013 3:27 pm
Posty: 251
Smok Wawelski napisał(a):
Jeśli widzisz jakiś przykład braku opisu, jak być powinno, w stosunku do krytyki, to spróbujemy to naprawić. Myśl jest dobra, ale sprawdź, na ile trzeba ją tutaj wdrożyć.

Wydaje mi się, że można zacząć od rozwinięcia działu "kazania" -> "z ulicy prostej".
Mógłby się przydać jakiś artykuł o prawidłowym używaniu darów Ducha Świętego (jakby się znalazły też jakieś nagrania wideo, to byłoby super), o wierze (w znaczeniu: czym jest wiara i co to w ogóle znaczy wierzyć, jaka jest tutaj rola Boga, a jaka nasza), o uzdrowieniach (np. słynne pytanie: dlaczego Bóg nie zawsze uzdrawia?). Ogólnie w naszym języku mało jest w internecie takich "prawidłowych" przykładów z działalności charyzmatyków. Czasem chciałem pokazać znajomym jakieś nagranie np. ludzi tłumaczących modlitwę w językach... a tego jest jak na lekarstwo (i to homeopatyczne).

Co do reszty, to na razie jakiegoś konkretnego pomysłu na ulepszenie nie mam. Może ktoś inny będzie miał jakieś sugestie.

_________________
"Tak mówi Pan Bóg: Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które bezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście." Ks. Ezechiela 36:22, BT.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt kwi 28, 2015 8:25 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Mateuszek napisał(a):
Wydaje mi się, że można zacząć od rozwinięcia działu "kazania" -> "z ulicy prostej".
Czy masz na myśli spisywanie kazań i zamieszczanie ich w formie tekstowej? Jeśli tak, to zapraszam Cię do współpracy. Pliki audio są gotowe w dziale Multimedia -> Kazania z Ulicy Prostej. Ja mam do zrobienia opracowanie wersji polskiej do kolejnego filmu, bieżącą korespondencję mailową, poradę duszpasterską w poważnej sprawie na priva i usługę w realu na mieście. Krótko mówiąc, mam pełne ręce roboty.

O tym, czym jest wiara, chyba mówiliśmy w "Mleczarni" dostępnej na stronie. W sprawie uzdrowienia i Bożej suwerenności w tej kwestii, postaram się coś znaleźć i podrzucić do tłumaczenia osobom, które się zgłosiły do budowy nowego działu, która na razie się odwleka. Ale z tłumaczeniami jest tak, że najpierw trzeba uzyskać pozwolenie autora, a to się czasem przeciąga.

Krótko mówiąc, nie ma lekko, ale będziemy próbować.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt cze 02, 2015 10:36 pm 
Offline

Dołączył(a): So maja 16, 2015 4:52 pm
Posty: 8
Lokalizacja: Kraków
To mój pierwszy wpis na forum, choć czytam od dłuższego czasu. Daru zwięzłej wypowiedzi nie posiadam, więc proszę o wyrozumiałość :-).

Mateuszku, w ostatnim tygodniu miałam okazję wielokrotnie zadać sobie to samo pytanie. Na własne oczy widziałam i wciąż widzę, że trudno jest znaleźć zbór, który nie jest w żadnym stopniu skażony nauczaniem, które nie jest biblijne. Ehhh... z tym to jak z ujęciem wody - musi być czyste i pewne, bo inaczej można się nieźle pochorować. Gdzieś tutaj na Ulicy Prostej znalazłam zdanie, że "zwiedziony nigdy nie wie, że jest zwiedziony" i to doskonale oddaje naturę problemu. Jak więc postąpić z człowiekiem, który nie wie, że poszedł w przysłowiowe maliny? Wiadomo, trzeba ostrzegać. Trzeba uświadamiać, wskazywać w Biblii. Trzeba dużo cierpliwości i miłości, zwłaszcza w rozmowie z osobami, które uparcie wierzą w swoje teorie i bronią ich jak niepodległości. Trzeba też znajomości Prawdy i prowadzenia od Pana, ale przede wszystkim, jak dzisiaj usłyszałam od mojego starszego i dojrzalszego w wierze brata w Panu - trzeba samemu mieć czyste serce przed Panem, by nie dać się zwieść i wiedzieć, gdzie jest Prawda... Zauważyłam jednak, że w pewnym momencie czasem trzeba po prostu odpuścić, gdy człowiek nie daje sobie wytłumaczyć, nie przyjmuje argumentów i zamyka się na dyskusję. Wtedy pozostaje tylko się modlić, by to Pan do niego mówił i Prawdzie lepiej, niż człowiek. Nie ukrywam, że mam z tym "odpuszczeniem sobie i oddaniem Panu" niekiedy problem, bo po ludzku to jest trudne.

Osobną, ale ważną sprawą jest wspomniane przez Smoka nakładanie rąk i namaszczenie do posługi. Jestem więcej niż pewna, że nie jest to tylko gest symboliczny i że ma to znaczenie. Osobiście mam alergię na sytuacje widziane nieraz w zborach, gdzie w ramach grzeczności i uprzejmości pozwala się przyjezdnym, nieraz dość wątpliwym gościom modlić się za ludzi z nałożeniem rąk. Nigdy nie zapomnę, jak byłam gościem w jednym ze zborów, w którym właśnie taka przyjezdna prorokini (!!!) nakładała ręce na ludzi, a ludzie dosłownie padali jak muchy. Brrrr! Sama staram się, by nie nakładała na mnie rąk osoba, która jest mi nieznana jeśli chodzi o owoce jej życia i służby i jakoś tak mam, że osobiście też jestem ostrożna z nakładaniem rąk na ludzi, robię to tylko gdy mam w sercu wyraźne potwierdzenie od Pana, że mogę i powinnam.

Sama zastanawiam się, jak praktycznie odnieść się do sytuacji, gdy ktoś 90% nauczania ma poprawne i zdrowe, ale wykrzywił i przekombinował w jednym czy dwóch elementach. Staram się być ostrożna w słowach i nie osądzać pochopnie, zwłaszcza że "zwiedzenie" jest słowem bardzo mocnym, lecz z drugiej strony - Słowo Boże jest niezmienne i przecież nie można tolerować przekombinowania nawet w najmniejszych i pozornie nieistotnych kwestiach. Dlatego właśnie będę wdzięczna, jeśli ktoś mi powie, podzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat takich nauczycieli, u których nie wszystko jest jednoznaczne na pierwszy rzut oka, a pokręcony jest tylko niewielki wycinek tego, co głoszą...

No i jeszcze jedna kwestia praktyczna - jak Wy reagujecie, gdy w Waszym zborze lub w miejscu w którym jesteście gościnnie widzicie i słyszycie "na bieżąco", że jest głoszone coś totalnie "na opak"? Robicie coś? Mówicie? Reagujecie?

_________________
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat to wiara nasza"
1 Jan 5, 4


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 03, 2015 2:03 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Witaj na naszej Ulicy, Madlen :)

Madlen napisał(a):
No i jeszcze jedna kwestia praktyczna - jak Wy reagujecie, gdy w Waszym zborze lub w miejscu w którym jesteście gościnnie widzicie i słyszycie "na bieżąco", że jest głoszone coś totalnie "na opak"? Robicie coś? Mówicie? Reagujecie?
U nas reagujemy - łagodnie, ale stanowczo. Gościnnie, gdy nie jesteśmy u siebie, trudno publicznie przestawiać komuś w domu meble (chyba, że mamy usługę bez zamiaru przestawiania mebli, a Pan nas wykorzystuje, żeby je przestawiać - czasem nawet bez naszej wiedzy). Na boku można porozmawiać z braćmi odpowiedzialnymi za nauczanie i ewentualnie coś powiedzieć, jeśli sprawy "na opak" mają charakter pierwszorzędny i mogą podważyć wiarę niektórych. Jeśli kwestie dotyczą spraw nie stanowiących o Królestwie Bożym [Rzym. 14:17], to nie ma potrzeby bawić się w "policjanta".


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 03, 2015 8:24 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2014 9:05 pm
Posty: 138
Cytuj:
Madlen napisał(a):
Zauważyłam jednak, że w pewnym momencie czasem trzeba po prostu odpuścić, gdy człowiek nie daje sobie wytłumaczyć, nie przyjmuje argumentów i zamyka się na dyskusję. Wtedy pozostaje tylko się modlić, by to Pan do niego mówił i Prawdzie lepiej, niż człowiek. Nie ukrywam, że mam z tym "odpuszczeniem sobie i oddaniem Panu" niekiedy problem, bo po ludzku to jest trudne.


Witaj siostro:) Nie Ty jedna masz z tym problem. U mnie również wystąpił czasem syndrom, nawracania na siłę. Od jakiegoś czasu staram się tego nie robić. Tam gdzie wyraźnie ktoś mi mówi, że nie życzy sobie , by mu zwiastować, słać kazania i różne pożyteczne rzeczy, tam odpuszczam. Natomiast, jeśli ktoś nie prosi, by zaprzestać słania mu materiałów, wysyłam wytrwale jednocześnie modląc się za te osoby. Wierzę , że w taki sposób pozyskał mnie dla Pana mój rodzony brat. Zwiastował mi ze 4 lata temu, a potem nieustannie słał kazania, artykuły, filmy, "ulicę prostą"... i dopiero po 4 latach Duch Św. mną potrząsnął tak, że zrezygnowałem jednego wieczoru z marzeń tego świata i zapragnąłem szczerze się nawrócić, mimo , iż miałem nagranie płyty na ukończeniu i wiele innych rozgrzebanych spraw. Dla mnie to było jak zrzucenie łańcucha z szyi...świat tego nie zrozumiał :)))

_________________
GrainTrader


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 04, 2015 6:31 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Madlen napisał(a):
No i jeszcze jedna kwestia praktyczna - jak Wy reagujecie, gdy w Waszym zborze lub w miejscu w którym jesteście gościnnie widzicie i słyszycie "na bieżąco", że jest głoszone coś totalnie "na opak"? Robicie coś? Mówicie? Reagujecie?
Jeśli chodzi o zbór, to uważam, że należy zareagować. Spotkałem się z przynajmniej dwoma przypadkami, w których chodziło o propagowanie nauk zwodzicieli.
Ale tak Bóg dał, że propagujący zorientował sie, że coś nie tak, że to co było przedstawiane jest niezgodne ze Słowem. Zatem czasami trzeba dać czas, aby sam DŚ przekonał, pokazał, że nauki nie pochodzą od Boga. Pozostał pewien "niesmak", że to się w ogóle wydarzyło, no ale coż.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 14 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL