Ewa95 napisał(a):
Nie fajnie trochę to wygląda.
Droga Ewo, takie czasy! Wyobrażam sobie jak bardzo zniechęcające może to być dla szczerej, młodej w wierze siostry. Niestety musimy sobie wszyscy jasno zdać sprawę z tego, że żyjemy w momencie kluczowym dla Kościoła Pana Jezusa, będąc świadkami wielkiego odstępstwa. Jeśli mogę Ci coś poradzić, to przede wszystkim pytaj Pana i nie spiesz się zbytnio do tych wszystkich społeczności. Lepiej dla Twojego zbawienia, abyś była poza nimi, niż wewnątrz (Obj. 18:4; II Kor 6:14 -18). Pan Cię może posilać, jak Eliasza na pustyni, jeśli zajdzie taka potrzeba, a też może do Ciebie posłać kogoś wierzącego, z kim będziesz mogła mieć społeczność. Lepiej mieć zdrową społeczność w Duchu św. raz na jakiś czas, niż regularnie mieć styczność ze zborem toczonym przez choroby.
Uważaj na miejsca, w których zamiast wołać do Boga na kolanach, ludzie dobrze się bawią, żyją kolorowo i organizują eventy kulturalne (koncerty muzyczne o wątpliwej wartości duchowej - np. nieodrodzonych ludzi, happeningi, pantomimy i pikniki). To wszystko ma pozór zjednoczenia w miłości ale jest ona oparta zupełnie na ludzkim fundamencie. Przeważnie wystarczy chwilę posłuchać tego, o czym mówią ludzie poza nabożeństwem, żeby się zorientować, gdzie jesteś. Jeśli Jezus nie jest w centrum ich życia, nie jest ich pasją, największą miłością i jedyną perspektywą dla wszystkich rzeczy, to .... uciekaj.