www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 12:29 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Brat w wierze
PostNapisane: Wt sie 26, 2014 2:11 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 4:37 am
Posty: 68
Nie znalazłam podobnego tematu na tym forum. Może niedokładnie szukałam? Jeśli okazałoby się, że powielam wątek proszę o przekierowanie mnie we właściwe miejsce.

Interesuje mnie, jak postrzegacie sprawę duchowej rodziny. Kto jest dla Was bratem/siostrą w wierze? Jak rozumiecie słowa Chrystusa: "I wyciągnąwszy rękę ku uczniom swoim, rzekł: Oto matka moja i bracia moi! Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką. " (Mat. 12;49,50)? Niby słowo Pana jest oczywiste. Ten, kto pełni wolę niebiańskiego Ojca, jawi się nam jako duchowy brat/siostra.

Przyznam się, ciekawi mnie jak ma się sprawa duchowej rodziny w Waszej chrześcijańskiej praktyce. Zapytam nieco kontrowersyjnie. Czy Henri Kubik, okrzyknięty arcyheretykiem, może być dla Was bratem w wierze? A adwentysta, śJ lub członek innej denominacji? Myślę, że zdecydowana część osób wierzących w Boga deklaruje i stara się z mniejszym lub większym powodzeniem spełniać wolę Boga.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sie 26, 2014 2:39 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Bratem czy siostrą jest dla mnie każdy, kto narodził się na nowo w Chrystusie i naśladuje Jezusa w swoim życiu.
Cytuj:
Czy Henri Kubik, okrzyknięty arcyheretykiem, może być dla Was bratem w wierze? A adwentysta, śJ lub członek innej denominacji?

Jeśli ktoś wyznaje naukę podważającą wiarę w Jezusa, za daleko się zapędzając, to po wyjasnieniu wszystkiego unikam takiej osoby. Natomiast mam wiele braci i sióstr słabych w wierze, albo nie rozumiejących niektórych rzeczy ( w kwestii spraw drugorzędnych), będących na początku drogi z Panem...takie osoby mamy przyjmować ...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sie 26, 2014 3:21 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Witaj na forum, Ido. :)

Pełnienie woli Ojca zaczyna się od przyjścia do Jezusa jako Pana i Boga [Jan 20:28] oraz JHWH-Zbawiciela, który przyszedł w ludzkim ciele jako Mesjasz [I Jana 4:2-3]. W wyniku tego następuje nowe narodzenie z Ducha [Jan 1:12-13]. Bez nowego narodzenia można mówić jedynie o "próbowaniu pełnienia woli Ojca z lepszym lub gorszym powodzeniem" - jak sama stwierdziłaś. Biblia nazywa takie próby "martwymi uczynkami" [Hebr. 6:1]. Dlatego nikt, kto próbuje, ale nie narodził się na nowo, nie jest dzieckiem Bożym przez krew Jezusa - czyli nie jest naszym krewnym w Bożej rodzinie.

Odradzałbym wsadzanie do jednego worka różnych wyznań lub denominacji, które nie uznają tego samego czyli biblijnego czyli prawdziwego Jezusa. A Henryk Kubik rzeczywiście zapędził się za daleko i nie trzyma się nauki Chrystusowej, usiłując nauczać - takich przyjmować nie należy [II Jana 9-10].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sie 26, 2014 6:26 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 4:37 am
Posty: 68
Dziękuję za wypowiedzi. Jak dobrze zrozumiałam podstawę uważania kogoś za duchowego brata stanowi nowonarodzenie, czyli narodzenie z wody i ducha. Istotne znaczenie ma również poprawność wierzeń, w szczególności sposób ujęcia osoby Zbawiającej - Chrystusa jako JHWH. A może przede wszystkim najważniejsza jest owa poprawność/jedność postrzegania spraw duchowych. Chodzi o zgodność z fundamentalnymi naukami PŚ, nie o sprawy drugorzędne (jak to nazwała Owieczka). Po części harmonizuje to z myślą Ap. Pawła: " Jest to rzecz dobra i miła przed Bogiem, Zbawicielem naszym, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który siebie samego złożył jako okup za wszystkich, aby o tym świadczono we właściwym czasie."
Czyli uczynki w skromnym zakresie utożsamiają nas z uczniami Jezusa? Byle jaki dodatek do naszego nowonarodzenia. Chyba nie bez powodu Chrystus powiedział: "Po tym poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będzie wśród was miłość." ?

Zastanawia mnie podejście do ujęcia duchowej rodziny, ponieważ nie zawsze z deklaracją nowonarodzenia idzie ścisłe podążanie śladami Chrystusa i wydawanie owoców ducha. Cóż z tego, że człowiek wierzy poprawnie, zgodnie z nauką PŚ, jeśli brakuje mu w życiu miłosierdzia.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sie 26, 2014 10:28 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Nowe narodzenie siłą rzeczy owocuje uczynkami, ponieważ wiara bez uczynków jest martwa jak ciało bez ducha. O ile zbawczą wiarę widać po uczynkach, to uczynki martwe nie zastąpią zbawczej wiary.

Każdy, kto rodzi się na nowo z Ducha Świętego, jest niemowlęciem w Chrystusie. Zaczyna się proces jego uświęcenia, który trwa do końca życia na tej ziemi, a na tej drodze jest wiele upadków. Nikt nie jest w stanie ściśle podążać za naukami i wymogami Pisma, i właśnie dlatego Mesjasz wypełnił Prawo i nie ma potępienia dla tych, którzy są w Nim (czyli narodzili się z Boga). Uświęcenie oznacza jednak coraz lepsze poznawanie Pana i coraz bardziej święte życie na Jego podobieństwo. W nauczaniu apostolskim czytamy, żeby do tego w Kościele zachęcać, o tym nauczać, a w razie potrzeby karcić i napominać w miłości.

Poprawna wiara, o której mówimy, nie jest zestawem poprawnych poglądów przyjętych intelektualnie - nie na tym polega nowe narodzenie. Nowe narodzenie jest przemianą serca w wyniku zaufania prawdziwemu Jezusowi na podstawie prawdziwej Ewangelii. Jego skutki widać w wydawaniu owocu Ducha. Samo intelektualne przyjęcie pewnych prawd - choćby słusznych - nie prowadzi do przemiany serca.

Co do braku miłosierdzia w czyimś życiu, to nie należy go mylić na przykład ze stanowczością wobec zjawiska grzechu. Podobnie jest z brakiem miłości, o który są oskarżani ludzie nie godzący się na przykład na tolerancję wobec zła w kościele. Sam Chrystus powiedział do jawnogrzesznicy "Idź i nie grzesz więcej" - zatem Jego miłosierdzie nie oznacza tolerancji dla grzechu, a brak tolerancji dla grzechu nie oznacza, że ktoś nie podąża śladami Chrystusa.

Piszę to dlatego, że czasem łatwo się pomylić w tej kwestii.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sie 26, 2014 11:03 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Ida napisał(a):
Czy Henri Kubik, okrzyknięty arcyheretykiem, może być dla Was bratem w wierze? A adwentysta, śJ lub członek innej denominacji? Myślę, że zdecydowana część osób wierzących w Boga deklaruje i stara się z mniejszym lub większym powodzeniem spełniać wolę Boga.

Witaj Ido! Muszę przyznać, że osobliwy to zestaw! Na H. Kubika to jeszcze można się załapać, jak się jest nieumocnionym w Słowie, czytanym w Duchu Świętym. Adwentyści też są różni. Czy "śJ" to Świadkowie Jehowy może? Jeśli masz na myśli tę organizację, to zupełnie chyba inna bajka. Henryk Kubik może i kiedyś był narodzony na nowo z Ducha, a potem "zdziczał" (ale może też nigdy nie był), jednak ŚJ to przecież nawet nie są chrześcijanie. :o

Ja myślę, że problem zupełnie nie leży w tym, co kto "deklaruje z większym lub mniejszym powodzeniem" i jak o sobie twierdzi - ważne jest, co o takim człowieku mówi Pan w swoim Słowie. A On mówi, że wolę Bożą można pełnić tylko będąc prowadzonym przez Ducha Świętego: "Ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi". To widać w życiu - po owocach przede wszystkim, no bo Duch Boży nas wzywa i uzdalnia do decyzji, które są niezbędne jeśli chcemy żyć w uświęceniu a także doświadczamy prowadzenia na co dzień. Narodzony na nowo człowiek porzuca stare życie (oczywiście nie zawsze wszystko się dzieje z dnia na dzień) i zaczyna poznawać głos swojego Pasterza.

Znałam i poznaję też czasem ludzi, którzy twierdzą o sobie różne rzeczy, ale ich życie jest "zaprzeczeniem mocy Bożej" ( i katolicy i nieraz protestanci).

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 27, 2014 6:57 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 4:37 am
Posty: 68
MM - zestaw nieco kontrowersyjny, ale dobrze Wam znany. Na forum istnieją wątki dotyczące przytoczonych przeze mnie denominacji i nauk głoszonych przez KADS i ŚJ.
Zgadzam się ż Tobą w tym, że nie zawsze w parze z deklaracją człowieka nowonawróconego idzie życie pełne uświęcenia. Choć patrząc na człowieka duchowego nie powinno się mieć żadnych wątpliwości co do faktu jego nawrócenia.

SW
Cytuj:
Poprawna wiara, o której mówimy, nie jest zestawem poprawnych poglądów przyjętych intelektualnie - nie na tym polega nowe narodzenie. Nowe narodzenie jest przemianą serca w wyniku zaufania prawdziwemu Jezusowi na podstawie prawdziwej Ewangelii. Jego skutki widać w wydawaniu owocu Ducha. Samo intelektualne przyjęcie pewnych prawd - choćby słusznych - nie prowadzi do przemiany serca.
Oczywiście prawdziwa wiara nie sprowadza się tylko do poprawności poglądów przyswojonych rozumowo, ale od przyjętej wiedzy rozpoczyna się proces budowania zaufania do Chrystusa. "Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe." (Rzym.10:17) Najpierw działa nasz intelekt, zapoznajemy się z osobą Zbawiciela, "z prawdą, drogą i życiem", mocą Jego drogocennej krwi. Pod wpływem tej wiedzy, trafiającej na podatny grunt, ziarno prawdy zaczyna kiełkować. Może zgodnie z Jezusową przypowieścią paść na ziemię skalną lub na niesprzyjające warunki (słońce, chwasty) - wtedy prawda o Zbawicielu nie zakorzeni się głęboko w sercu człowieka. IMHO może mieć miejsce również sytuacja, w której czynnik poznawczy posiada pewne zafałszowanie lub braki. Osoba przyjmująca szczerze Chrystusa i dokonująca przeobrażeń w swoim dotychczasowych życiu, poświadczających fakt nawrócenia i wejścia na duchową drogę do zbawienia, nie ma w pełni zrozumienia lub świadomości błędu doktrynalnego. Co wtedy? Nie nazwiemy ją bratem/siostrą, bo zawierzyła życie "innemu" Chrystusowi? Kiedy Jezus może być nieprawdziwy? Bo pisałeś o zaufaniu prawdziwemu Jezusowi na postawie prawdziwej ewangelii. Czy pierwiastek zafałszowania w ewangelii unieważnia proces uświecania człowieka? Czy można np. przejść prawdziwe nowonarodzenie w KADS?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 27, 2014 9:51 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
od przyjętej wiedzy rozpoczyna się proces budowania zaufania do Chrystusa


Jakoś chyba nie...sama wiedza nie zmieni człowieka. Mogę rozumowo coś przyjąć, ale to nie oznacza nowego narodzenia z Ducha. Znam ludzi świetnie znających Pismo, uważających się za chrześcijan, a nie są zrodzeni z Ducha. I chyba nieprawdą jest, że dziala nasz "intelekt": "Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu a ustami wyznaje ku zbawieniu". Wierzy się sercem. To jest zdecydowanie coś więcej, niż intelekt...
To, co opisujesz brzmi jak jakiś proces- przyjmujemy rozumem jakąś wiedzę, i ta wiedza stopniowo wzrastając zakorzenia "prawdę o Zbawicielu". Prawda o Zbawicielu się "nie zakorzenia". Od chwili nowego narodzenia każdy wierzący wie bez cienia wątpliwości, kim jest Jezus i jaka jest prawda o Zbawicielu. Te fundamenty są już założone. To nie jest jakiś proces.
Osoba zrodzona z Ducha może początkowo znajdować się w jakiejś społeczności, gdzie głosi się fałszywą ewangelię. Jeśli jednak to zrodzenie jest prawdziwe, to Duch Święty wyprowadza taką osobę z tej społeczności, objawia jej prawdę. Nie można przyjąć "fałszywego Jezusa" i narodzić się na nowo, to niemożliwe...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 27, 2014 6:40 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 4:37 am
Posty: 68
Owieczka napisał(a):

Osoba zrodzona z Ducha może początkowo znajdować się w jakiejś społeczności, gdzie głosi się fałszywą ewangelię. Jeśli jednak to zrodzenie jest prawdziwe, to Duch Święty wyprowadza taką osobę z tej społeczności, objawia jej prawdę. Nie można przyjąć "fałszywego Jezusa" i narodzić się na nowo, to niemożliwe...


Na obecną chwilę, myślę podobnie. Jeśli prawdziwie narodzony zaplątał się w denominację, w której obraz Jezusa, fundamentalne nauki PŚ lub głoszona ewangelia odbiegają/ rozmijają się z prawdą ze Słowa Bożego, Duch Święty spowoduje we właściwym czasie wyprowadzenie chrześcijanina z tej społeczności.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 27, 2014 10:22 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Ida napisał(a):
Osoba przyjmująca szczerze Chrystusa i dokonująca przeobrażeń w swoim dotychczasowych życiu, poświadczających fakt nawrócenia i wejścia na duchową drogę do zbawienia, nie ma w pełni zrozumienia lub świadomości błędu doktrynalnego. Co wtedy? Nie nazwiemy ją bratem/siostrą, bo zawierzyła życie "innemu" Chrystusowi? Kiedy Jezus może być nieprawdziwy? Bo pisałeś o zaufaniu prawdziwemu Jezusowi na postawie prawdziwej ewangelii. Czy pierwiastek zafałszowania w ewangelii unieważnia proces uświecania człowieka? Czy można np. przejść prawdziwe nowonarodzenie w KADS?
Osoba przyjmująca szczerze innego Jezusa w innym duchu [II Kor. 11:3-4] na podstawie innej ewangelii [Gal. 1:7] po prostu nie może być zbawiona. Bo ani inny Jezus, ani fałszywa ewangelia nie zbawiają. Dlatego nie można ludzi niezbawionych nazywać braćmi i siostrami. Tożsamość Jezusa, w którego wierzymy, nie ma takiej samej wagi jak pomniejsze błędy doktrynalne, które nie stanowią fundamentu zbawienia. Antychryst nie jest Chrystusem. Tak mówi Słowo Boże [I Jana 4:3-4].

Nie widziałem jeszcze u osób wierzących w innego Jezusa owoców Ducha. Widziałem religijność i próby przestrzegania przykazań oraz martwe uczynki. To owszem.

A wyprowadzenie chrześcijanina ze społeczności kierowanej duchem antychrysta powinno nastąpić jak najszybciej po uświadomieniu tego faktu. Bo co ma wspólnego światłość z ciemnością i Chrystus z Belialem? Widziałem już ludzi, którzy przegapili moment, gdy trzeba było wyjść i wiedzieli o tym. Potem już nie mogli.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 28, 2014 5:42 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Ida napisał(a):
Owieczka napisał(a):
Osoba zrodzona z Ducha może początkowo znajdować się w jakiejś społeczności, gdzie głosi się fałszywą ewangelię. Jeśli jednak to zrodzenie jest prawdziwe, to Duch Święty wyprowadza taką osobę z tej społeczności, objawia jej prawdę. Nie można przyjąć "fałszywego Jezusa" i narodzić się na nowo, to niemożliwe...
Na obecną chwilę, myślę podobnie. Jeśli prawdziwie narodzony zaplątał się w denominację, w której obraz Jezusa, fundamentalne nauki PŚ lub głoszona ewangelia odbiegają/ rozmijają się z prawdą ze Słowa Bożego, Duch Święty spowoduje we właściwym czasie wyprowadzenie chrześcijanina z tej społeczności.
Chcę się odnieść troszeczkę do tego tematu, w kontekście braci w wierze, czyli jedności w Ciele Chrystusa. Znam całą masę świadectw - jak pewnie my wszyscy - i w tych historiach wspólnym motywem jest prowadzenie nowych owieczek na Boże pastwisko. Choć nieraz bywa to kręta droga, to na pewno Bóg nie prowadzi nikogo do miejsc ewidentnie zwiedzionych. Natomiast diabeł - tak. Innym problemem jest to, że w kościołach, gdzie jest zdrowa ewangeliczna nauka, czasem się coś złego zaczyna dziać i trzeba nieraz je opuścić. Jednak miejsca, w których jest ciemność, trzeba ewidentnie jak najszybciej opuścić. Dam może przykład: wywodzę się z Odnowy w Duchu Św., jak wiele innych osób na tym Forum.

Od momentu nawrócenia, kiedy zaczęłam czytać Słowo Boże, Pan dawał mi coraz więcej wątpliwości, czy kościół, do którego należę jest w ogóle kościołem w biblijnym znaczeniu tego słowa. Mimo, że przestałam szybko chodzić na mszę i do komunii - zamiast tego uczestnicząc w spotkaniach modlitewnych, które były całkiem niekatolickie i kształtujące biblijną wiarę zgromadzonych - to jednak nadal byłam katoliczką formalnie i nie odcięłam się duchowo do tej rzeczywistości. Mimo, że nasza wspólnota w końcu całkiem uniezależniła się od KK, panowała w niej polityka wallenrodyzmu i udawania. Przywództwo zachęcało wszystkich, żeby nadal trwali tam, gdzie są, po to aby "być świadectwem dla rodziny i znajomych", bo wtedy możemy coś w tym kościele zmienić. Oczywiście jasne było dla większości z nas, czym jest KK i jaka jest historyczna prawda na temat jego działalności. Ale wiedzieć to jedno - a podjąć odpowiedzialność za poznanie - to drugie.

Pamiętam, jak Bóg stawiał ludzi wobec pewnych pytań i faktów, mówił przez sny i ostrzeżenia - pokazując im jedyny zdrowy kierunek dalszej drogi, ale oni słuchali swoich wątpliwości i lęków, które wzmacniał w nich nasz przywódca. (Tak to jest polegać na człowieku). Bardziej im "siadły" argumenty przeciwko wojnie w rodzinach i podziałach. Przecież mamy trwać z wszystkimi w pokoju, itd, itp. Ludzie po prostu poszli drogą kompromisu, bo przeczuwali, że będą musieli zapłacić cenę. A to boli. Cielesny człowiek chętnie szuka "duchowych" wymówek, żeby mieć "święty" spokój. Kto naprawdę chce nieść krzyż Jezusa? Bóg mi mówił przez słowa z Biblii, że oni "wrócą do Egiptu i tam ich pobiją". Wtedy wydawało mi się to niemożliwe. Myślała, Boże, jak to? Wrócą z powrotem do doktryny i praktyk katolickich? Wrócą do fałszywego Jezusa eucharystycznego? A Bóg mi mówił, że tak będzie i potwierdzał na wiele sposobów, pokazując, że będę musiała stamtąd wyjść. Było to bardzo ciężkie, bo przecież miałam z tymi ludźmi tyle więzi i takie wspaniałe przyjaźnie, wspomnienia. A jednak po moim chrzcie (chrzest wodny był uznawany za akt samowoli i jawnego buntu wobec polityki tej społeczności), zobaczyłam, że moje świadectwo i posłuszeństwo jest solą w oku dla wielu no a przecież o tym nie mogłam milczeć dla "świętego" spokoju.

Wkrótce po moim odejściu (a także różnych innych osób), ta społeczność zaczęła się kurczyć i dziczeć całkiem. Ja zerwałam całkiem z KK, a oni nie, i to ich zniszczyło. Wrócili z czasem do obrzędów i do świata - pochrzcili dzieci i powysyłali do komunii. Porażka.

Piszę o tym tak szczegółowo, bo wiem, że jest w naszym kraju sporo takich społeczności, gdzie ludzie idą za człowiekiem i człowiekowi powierzyli odpowiedzialność za swoje zbawienie. A Słowo Boże nas ostrzega w wielu miejscach: "Przeklęty kto na człowieku polega i z ciała czyni oparcie". Albo: "Nie stawajcie się niewolnikami ludzi - drogoście kupieni".

Chciałabym na koniec wszystkich takich ludzi ostrzec: jeżeli jesteście w takich miejscach i nie wychodzicie z nich (mając poznanie), to igracie ze Świętym Bogiem. Można się wspaniale okłamywać, ale na Bogu to nie robi wrażenia. On zna prawdę o naszym sercu. Jedna z wspaniałych moich sióstr z tamtej społeczności w czasie, kiedy jeszcze wszystko było na dobrej, biblijnej drodze, miała sen, w którym śniło jej się pochwycenie Kościoła, jednak ona nie została wpuszczona na ucztę Baranka. Usłyszała od Jezusa straszne słowa, na myśl których do dzisiaj ciarki mnie przechodzą. Myślałam wtedy, że to straszne - taka wspaniała wydająca świadectwo i pełna bojaźni Bożej kobieta ma takie ostrzeżenia, to co będzie ze mną. Dopiero po latach zrozumiałam sens tego snu. Obecnie kobieta ta żyje w bałwochwalstwie i kłamstwie, a o tym śnie już dawno zapomniała (pytałam ją kiedyś ale nie bardzo kojarzyła). :(

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt sie 29, 2014 9:12 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 4:37 am
Posty: 68
Cytuj:
Piszę o tym tak szczegółowo, bo wiem, że jest w naszym kraju sporo takich społeczności, gdzie ludzie idą za człowiekiem i człowiekowi powierzyli odpowiedzialność za swoje zbawienie.

Dziękuję MM za pouczającą opowieść o własnych przeżyciach dotyczących wyjścia ze zwiedzionego środowiska na "pastwisko Pana". :) W zasadzie nie są mi znane z osobistych doświadczeń konwersje odrodzonych we wspólnotach Odnowy w DŚ. Ta tematyka jest mi trochę obca, nigdy nie byłam katoliczką. Ale myślę, że mechanizmy wychodzenia z niekorzystnych duchowo społeczności, z ciemności do światła, z fałszu ku prawdzie, są zbliżone. Zauważyłam, że zawsze lub prawie zawsze, ten proces zaczyna się od czytania Pisma Świętego, napisanego pod natchnieniem DŚ. Słowo Boże, jest żywe, oddziałuje z mocą i tnie jak ostry miecz obosieczny. Dzięki niemu wyostrza się nasz duchowy wzrok i jesteśmy w stanie dostrzec zakłamanie w religijnych społecznościach. Również błędy doktrynalne, nadinterpretację PŚ, wypaczenie nauk biblijnych. Wzrastająca świadomość powoduje, że swoimi wątpliwościami i lękami dzielimy się z innymi, najbliższymi i rodziną. Czasem znajdujemy zrozumienie u innych, częściej spotykamy się ze sprzeciwem, a nawet prześladowaniami. Nic nowego. Wszak Jezus, że nie przyszedł przynieść pokój, ale poróżnienie w rodzinie: "Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego. (37) Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien."


Mama Muminka napisał(a):

Pamiętam, jak Bóg stawiał ludzi wobec pewnych pytań i faktów, mówił przez sny i ostrzeżenia - pokazując im jedyny zdrowy kierunek dalszej drogi...

Spotkałam się ze zjawiskiem, jak to Bóg odpowiadał lub naprowadzał na właściwe tory, poprzez sny. Osobiście tego nie doświadczyłam, ale nie neguję takiego prowadzenia.
Cytuj:
Cielesny człowiek chętnie szuka "duchowych" wymówek, żeby mieć "święty" spokój. (...)
Można się wspaniale okłamywać, ale na Bogu to nie robi wrażenia. On zna prawdę o naszym sercu.

Bardzo mądrze wychwyciłaś ludzkie skłonności grzesznego serca. Dziękuję Ci za to świadectwo. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt sie 29, 2014 11:05 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Droga Ido,

Muszę przyznać, że nie napisałam tego świadectwa wyłącznie dla Ciebie, ale z myślą o bardzo wielu ludziach, którzy są właśnie w takiej sytuacji, jak opisałam. Wiem, że to forum czyta sporo osób - także i z tej kategorii. Wiem też, jak bardzo są zniewoleni więzami duchowymi, które nakłada władza człowieka w imieniu Boga (opisałam wiele towarzyszących temu zjawisk w wątku "Jeszcze kościół, czy już sekta?".

Jestem przerażona tym, jak łatwo ludzie poddają się ludzkim naukom i tradycjom i jak bardzo ich to duchowo niszczy. Wiem, że osoby, które zwlekają z wyjściem z takich wspólnot (odkładając decyzję na "święty nigdy") za rok czy dwa będą w takim stanie, że już tego nie zrobią, bo diabeł ukradnie im resztki odwagi, szczerości sumienia i pragnienia pójścia za Jezusem.

Słyszałam już mnóstwo "duchowych" wymówek z ust takich osób, a żadna z nich nie miała poparcia w Biblii (jednak zawsze były tam jakieś wersety wyjęte z kontekstu i przerobione na własny użytek). Jednego dnia spotykasz taką osobę i ona przyznaje Ci rację, że wie, iż powinna wyjść stamtąd jak najszybciej. Potem spotykasz tego kogoś za rok-dwa i on Cię zapewnia (a przy okazji gorąco zapewnia siebie i Pana Boga), że już właśnie jest w trakcie i ma konkretne przemyślenia. Jednak nie robi tego i za następne dwa lata już nawet nie chce się z Tobą spotkać, a skala zniszczeń duchowych jest w nim ogromna.

Ja wiem, że jest czas łaski na wszystko i że Bóg błogosławi konkretne decyzje, a nie deklaracje. Wiara każdego z nas musi być wypróbowana i jeśli człowiek boi się konsekwencji wyjścia z jakiejś społeczności, to cóż zrobi, kiedy przyjdzie mu stanąć przed wyborem: Albo wyznać Jezusa i umrzeć, albo się Go zaprzeć.

"Jeżeli gdy biegłeś z pieszymi, zmęczyło cię to, jakże pójdziesz w zawody z rumakami? A jeżeli w kraju spokojnym nie czujesz się bezpieczny, cóż poczniesz w zaroślach Jordanu?" [Jer. 12:5]

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So sie 30, 2014 5:44 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 15, 2010 9:13 pm
Posty: 132
kiedy ja szukałam dobrego kościoła,wszystkie inne też miały wady.I równie były one duże.A w Objawieniu Jezus nie chwalił tak bardzo zborów jak pojedyńczych zborowników raczej.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz wrz 04, 2014 10:09 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Milenka napisał(a):
kiedy ja szukałam dobrego kościoła,wszystkie inne też miały wady.
Tak, rozumiem to oczywiście - nie ma doskonałych kościołów i byłoby naprawdę niemądre tego oczekiwać. To co napisałam powyżej dotyczy naprawdę jawnie zwiedzionych środowisk ( w sensie doktryny - czyli samego fundamentu). Choć oczywiście ewangeliczne zbory poprzez grzech i zwiedzenie mogą stać się środowiskiem do głębi destrukcyjnym, mimo dobrego fundamentu.
Milenka napisał(a):
I równie były one duże.A w Objawieniu Jezus nie chwalił tak bardzo zborów jak pojedyńczych zborowników raczej
A jednak najwyraźniej odnosi się (jako Sędzia) do zborów właśnie - cały rozdz. 2 i 3. I ocenia je jako całość (użycie 2 osoby l.poj - "ty", "u ciebie", "twoje"), ostrzegając, że zbory te czeka nagroda lub sąd ("strącę świecznik twój"). Każdy zbór ma też swojego anioła. Czasem wyszczególnia ludzi - jako grupę, która wyróżnia się pozytywnie lub negatywnie na tle całości. To oznacza dla nas, że tak samo jak pojedynczych ludzi, Pan może błogosławić i nawiedzać karceniem całe kościoły. I najwyraźniej tak robi. Wydaje mi się, że dlatego jest wskazówka "wyjdźcie spośród nich" - aby sprawiedliwy nie był sądzony z bezbożnym.

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 57 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL