Dziękuję Wam za rychłe odpowiedzi
Cytuj:
A co do ślubu... Mnie Pismo przekonuje, że mamy być posłuszni władzy. A władza w Polsce i podobnych krajach mówi, że jeśli chcesz pojąć kobietę za żonę i tworzyć z nią małżeństwo, to musisz stanąć przed urzędnikiem stanu cywilnego. Tak jest w Polsce. Jako wierzący wiemy, że powinni być świadkowie takiego ślubu, w tym najważniejsza osoba - Bóg. Wiemy z Pisma, że to Bóg łączy męża i żonę (Ew. Mat. 19:6), co wg mnie absolutnie nie stoi w sprzeczności z urzędem stanu cywilnego i prawem obowiązującym w Polsce.
@
Rafał, oczywiście, że dostaliśmy od Pana Jezusa nakaz, by podporządkowywać się prawu państwowemu, o ile ono nie stoi w sprzeczności z Prawem Boga. Tutaj zgoda, jak najbardziej. Natomiast... Czy prawo państwowe, a konkretnie Urząd Stanu Cywilnego i zawarta w nim umowa i w nim dokonany podpis jest ważniejszy od umowy i podpisu, który odbył się przed Bogiem? Rozumiem, że ślub cywilny jest pewnym dopełnieniem. Obowiązkowym, to jasne. Należy wziąć odpowiedzialność za małżonka w każdym calu, również wobec prawa, natomiast... Dlaczego brak podpisu w Urzędzie SC unieważnia "podpis" dokonany przed Panem Bogiem?
Cytuj:
Gdybyś mnie zapytał, czy uznaję ciebie za męża dziewczyny, po spisaniu jakiejś tak umowy, stwierdziłbym, że skoro w Polsce nie jesteś uznany za męża tej dziewczyny, to i ja cię za takiego nie uznaję. To moje zdanie, którego nie narzucam innym, ale tak to widzę.
Rozumiem, że takie jest Twoje zdanie
Zadaję Wam też pytania i będę zadawał nie po to, by wypunktować Wam błędy w Waszym rozumowaniu, ale po to, by być pewnym, że albo jestem od tego "małżeństwa" uwolniony, albo nadal jestem nim związany. Po prostu muszę być pewny, co mam dalej czynić.
@
Owieczko...
Cytuj:
Myślę, że i Ty, i ta młoda kobieta wiedzieliście doskonale ( a Ty już na pewno), że seks przedmałżeński to grzech.
W moim rozumowaniu pozamałżeński jest grzechem.
Cytuj:
Pożądliwość była jednak duża i obydwoje byliście kuszeni przez swoje poządliwości. Aby więc usprawiedliwić ten grzech, spisaliście jakąś niezobowiązującą w sumie umowę, wmawiając sobie i oszukując siebie, że to jest ta właściwa i oto jesteście "małżeństwem", więc wam "wolno". Małżeństwem nie staliście się przez podpisanie potajemnie kartki papieru.
Owieczko, umowa była słowna, przed Bogiem, a podpisem była konsumpcja tejże umowy, czyli współżycie. Nie podpisywaliśmy kartki papieru.
Co do kwestii pożądliwości i oszukiwania siebie... Możliwe, że to było zawsze z tyłu głowy, nie wiem, jak na to patrzyła X (tak ją będę określał, jeśli pozwolicie), ale ja idąc z nią do łóżka nie miałem na celu tylko i wyłącznie czerpania przyjemności. Ja poważnie wtedy brałem ją za żonę. Jakkolwiek trudno w to uwierzyć z racji mojego chrześcijańskiego "stażu" i wieku, tak było.
Cytuj:
Wasze rodziny nic o tym prawdopodobnie nie wiedziały. Nikt pewnie o tym z otoczenia nie wiedział- piszesz, że się jeszcze uczysz, nie sądzę, abyś ogłaszał wszem i wobec, że masz "żonę". Tym bardziej nie mogłeś się przyznać przed wierzącymi, skoro Cię przed tym ostrzegali. Ta "umowa" miała być czymś w rodzaju "usyspiacza" sumienia, "pozwoleniem" na zaspokojenie grzesznych pożądliwości.
Moi rodzice są niepraktykującymi katolikami, ale luźno wspomniałem im o tym. Ich reakcja była... Normalna. Rodzina X nie wie do teraz, że jestem Chrystusowym (protestantem - to określenie zdecydowanie jest bardziej zrozumiałe dla katolików). Nasi znajomi, to jest moi i X wiedzieli, że spaliśmy ze sobą i że moja wiara, przekonania, uznaje pójście do łóżka za akt złączenia się na wieczność. Więc... Może i nie jest to konkretnie to, o czym mówisz, ale nie było to zamiecione pod dywan. Każdy w szkole widział, że jesteśmy parą, widzieli to rodzice zarówno moi jak i X. Wszyscy wiedzieli, że poważnie myślimy o przyszłości.
@
Off_czyk1. Masz całkowitą rację. I chyba nie ma już co tutaj dodawać.
2. Tak, jestem mężczyzną, który zbłądził, ale chce wrócić na ścieżkę i iść znów za Panem. Moim celem jest zdanie matury i albo znalezienie innej pracy, albo praca w mojej obecnej (praca biurowa, umowa zleceniowa).
Sprawa jej bałwochwalstwa, tutaj również całkowita racja.