Natali, na początek zapraszamy do przedstawienia się i napisania kilku słów o sobie w poniższym temacie (Trochę wszedłem tutaj w kompetencje Smoka Wawelskiego...
):
viewtopic.php?f=10&t=12&start=270Spróbuję krótko odnieść się do twojego wpisu, chociaż od razu zaznaczam, że będą to tylko ogólne informacje, żeby nie zajmować za dużo miejsca i nie zanudzać tych, którzy nie podzielają moich medycznych zainteresowań...
natali napisał(a):
Mit1.-Szczepienia pomogły zwalczyć epidemie groźnych chorób. Nieprawda. Szczepić zaczęto na początku lat 60-ch, a zachorowalność na większość chorob infekcyjnych spadła gwałtownie po 2-j wojnie swiatowej w latach 50-ch. Wówczas ludzie przestali głodować i polepszyły się warunki sanitarno-higieniczne (dostęp do bieżącej wody i kanalizacji). Ten spadek zachorowalności dotyczy wszystkich infekc. chorób, również tych, na które nigdy nie było szczepionek (szkarlatyna, trąd)
Rzeczywiście był to jeden z czynników, który przyczynił się do spadku zachorowań, ale nie jedyny. Szczepionki i antybiotyki też pomogły, chociaż nie aż tak bardzo, jak to bywa przedstawiane. Mówienie, że szczepienia nic nie pomogły, bo przecież była poprawa warunków sanitarnych, to tak jakby powiedzieć "pranie koszul nic nie pomaga, bo przecież nie brudzą się odkąd myję ręce po jedzeniu czekolady".
natali napisał(a):
Mit 2. - Szczepienia mało szkodliwe. Nieprawda. Ogromnie szkodliwe. Timerosalu dodają coraz więcej, gdyż wzrasta walentność szczepionek (wieloskłamnikowość). Koncerny farmaceutyczne uzyskały od rządu Stanów Zjednoczonych pozwolenie na niepodawanie pełnego składu szczepionek, więc teraz nie dowiemy się, ile zawierają timerosalu, aluminium, skwalenu, i na czyich komórkach rozmnażali się wirusy: LUDZKICH nowotworowych, małpich, kurzych etc. Małpie komórki zawierają wirusy nieszkodliwe dla małp, lecz wywołujące nowotwory u ludzi. 60 % tkanek nowotworowych ludzkich zawiera małpiego wirusa SV 40.
Co do składu szczepionek, to od czasu do czasu wykrywa się tam różne dziwne rzeczy, od szkodliwych konserwantów po żywe wirusy. Teoretycznie każda partia szczepionek powinna być badana przed użyciem, np. na zwierzętach, aby uniknąć zatrucia ludzi. Linie komórkowe, na których hoduje się wirusy do szczepionek też powinny być badane na obecność innych "niepożądanych" wirusów. Nawet jeśli szczepionka zawiera żywe onkogenne wirusy i nie zostało to wykryte, to większość zdrowych ludzi, którzy będą szczepieni, nie zachoruje. Po prostu ich układ odpornościowy może zwalczyć tego wirusa, a nawet jak nie, to wirus nie musi zawsze wywołać nowotworu, a jeśli wywoła, to zdrowy układ odpornościowy może sobie z nim poradzić, niszcząc jego komórki, dopóki jest ich mało (robi to przez całe życie, inaczej wszyscy w dzieciństwie umarlibyśmy na nowotwory). Udział wirusów w onkogenezie jest ciągle badany i od czasu do czasu wykrywa się nowe wirusy, które wywołują nowotwory, ale nie jest to jedyny czynnik wywołujący. Co ciekawe (i ważne), wiele onkogennych wirusów występuje u większości ludzi, ale tylko niektórzy z nich chorują na nowotwory, bo jest to tylko jeden z czynników. Np. nosicielami wirusa MCPyV (lub MCV, bo różnie jest nazywany) jest prawdopodobnie większość ludzi (ok.80%), a tylko nieliczni chorują na bardzo rzadkiego raka z komórek Merkla. Podobnie wielu ludzi jest nosicielami wirusa HHV-8, a tylko niektórzy (praktycznie tylko ci z niedoborami odporności) chorują na mięsaka Kaposiego.
Zgadzam się z tym, że szczepionki powinny być lepiej badane. Dlatego, jak już pisałem, lepiej jest stosować te "stare", bo mają bardziej przewidywalne skutki uboczne. Czasami dopiero po kilku, kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu latach stosowania leku udaje się jednoznacznie udowodnić jego szkodliwość, dlatego w medycynie lepiej ostrożnie podchodzić do nowości.
natali napisał(a):
Mit 3. Po szczepieniu uzyskujemy odporność. Raczej nie. Badania podtwierdzające ową odporność nie istnieją, a z życia wiadomo,że szczepione chorują tak samo lub bardziej, gdyż mają uszkodzony układ odpornościowy. (wszystkich szczepią na gruzlice, a ona nadał ma się dobrze)
Łatwo można potwierdzić uzyskanie odporności. Wystarczy, że pójdziesz do laboratorium i zrobisz badanie na przeciwciała anty-HBs. Jeśli nigdy nie chorowałaś na wirusowe zapalenie wątroby typu B i nie byłaś szczepiona, to wynik będzie ujemny, bo twoje limfocyty B nie zostały uczulone na ten antygen i nie produkują przeciwciał. Jeśli przebada się osoba zaszczepiona lub chora, to wykryje się u nich we krwi te przeciwciała (chyba, że w wyniku innych chorób mają bardzo upośledzoną odporność).
Z badań statystycznych wynika, że zaszczepieni chorują rzadziej, co nie oznacza, że nie chorują w ogóle. Upośledzenie odporności po szczepieniu, jeśli występuje, to jest działaniem niepożądanym.
Gruźlica to wyjątkowy przykład, nie ze względu na słabość szczepień, ale na wyjątkowe właściwości czynnika wywołującego. Z powodu trudności z uzyskaniem szczepionki, ludzi szczepi się przeciwko prądkowi Mycobacterium bovis BCG, który jest specjalnym szczepem bydlęcego prądka, o osłabionej wirulencji. U ludzi gruźlicę najczęściej wywołuje Mycobacterium tuberculosis, który jest do niego podobny, dlatego szczepionka też działa, chociaż odporność nie jest taka, jak u osób zdrowych, które miały kontakt z ludzkim prądkiem i się na niego uodporniły. Po prostu szczepionka nie uodparnia na wszystkie możliwe szczepy M.tuberculosis oraz inne gruźlicze prądki, które można spotkać na świecie. Po za tym wielu ludzi kiedyś uodpornionych na gruźlicę, choruje na nią, gdy mają osłabioną odporność. Szczepionka jest tu tylko dodatkiem, bo zasadniczo szczepi się tylko tych, co są zdrowi, ale nigdy nie mieli kontaktu z prądkami gruźliczymi. Stąd gruźlica ma się dobrze, pomimo szczepień.
natali napisał(a):
Mit 3. Koncerny farmaceutyczne dbają o nasze zdrowie. A prawda jest taka, że koncerny nie są instytucjami prozdrowotnymi lecz inwestycyjnymi. To oznacza, że muszą przynosić zyski swoim akcjonariuszom. Zysku nie przynoszą zdrowi ani martwi, lecz chorzy.
Po to ma się wiedzę i możliwość wyboru, żeby stosować te leki, które mogą pomóc.
Można leczyć się całe życie lekami przeciwbólowymi, przeciwzapalnymi i innymi, które tylko łagodzą objawy i potem się dziwić, że się jest poważnie chorym, a profilaktyka już nie pomoże, bo powinna być zastosowana np. 10 lat temu, kiedy dopiero zaczynało boleć...
W sprzedaży dostępnych jest wiele leków, których większość lekarzy by nie poleciła. Zazwyczaj stosuję się te, którym udowodniono skuteczność i małą szkodliwość w wielu badaniach.
Niektóre choroby są dla nas dzisiaj "nieuleczalne" jeśli chodzi o leczenie przyczynowe. Dlatego stosuje się leczenie, które nie usuwa choroby, ale łagodzi objawy. Nie jest to celowe utrzymywanie pacjenta w stanie choroby, raczej po prostu mniejsze zło (jedyny logiczny wybór, gdy alternatywą jest tylko brak leczenia), kiedy nie ma się możliwości usunięcia choroby.
Z drugiej strony niechętnie prowadzi się badania nad nowymi lekami, kiedy ewentualne zyski są niepewne, bo trzeba w nie dużo zainwestować. Nie każdy poświęca swój dobrobyt dla dobra ludzkości...
Chociaż napisałem dość dużo, to jest to tylko część i to dość ogólnych informacji. Nie chodziło mi o to, żeby wykazać, że we współczesnej medycynie nie ma żadnych przekrętów. Po prostu każdym faktem można różnie manipulować: np. każdy nowotwór składa się w ok. 70% z wody i bez wody nie może "przeżyć", ale czy to oznacza, że powinniśmy przestać pić wodę, żeby żyć dłużej i nie chorować?
Jeśli ktoś miałby jakieś pytania, to możesz napisać. Może będę w stanie odpowiedzieć.
Szukający Sceptyk napisał(a):
Szczepionki z Tiomersalem to nic. Niestety ludzie są narażeni na kontakt z rtęcią codziennie, przez świetlówki kompaktowe. Toksyczne opary rtęci są niewidoczne i unoszą się w powietrzu po zbiciu energooszczędnej żarówki. Ryzyko zawdzięczamy zielonej panice i parlamentowi europejskiemu.
Gdzieś czytałem, że statystyczna puszka tuńczyka ma tyle rtęci, że potrzeba tygodnia, żeby to usunąć z organizmu. Podobnie jest z innymi zwierzętami, które akumulują zanieczyszczenia ze środowiska. Cóż, żyjemy w takim świecie, w którym nasze "mądre" pomysły wymykają się spod naszej kontroli. Dzisiaj z jeszcze większą nadzieją niż apostoł Paweł możemy powtórzyć fragment listu do Rzymian 8:18-23, czekając na obiecaną nową Ziemię:
"Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić. Bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia synów Bożych, gdyż stworzenie zostało poddane znikomości, nie z własnej woli, lecz z woli tego, który je poddał, w nadziei, że i samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych. Wiemy bowiem, że całe stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd. A nie tylko ono, lecz i my sami, którzy posiadamy zaczątek Ducha, wzdychamy w sobie, oczekując synostwa, odkupienia ciała naszego."
Pozdrawiam
Mateuszek