Jako zabity fundamentalista odwołam się po raz kolejny do Słowa Bożego:
"Nie składajcie już ofiary daremnej, kadzenie, nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uroczystych zebrań - nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości.
Waszych nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem, zmęczyłem się znosząc je" [Iz. 1:13-14]
Słowa te, choć wypowiedziane do Izraela, to jednak zawierają ciekwy szczegół. Otóż Bóg mówi tu wyraźnie, co myśli na temat świąt, które tak naprawdę nie są Jego świętami lecz ludzkimi. Swoje święta Bóg jasno określił w Biblii i żadnych nowych świąt nie przewidziano. Tym bardziej w Nowym Przymierzu nic na ten temat nie czytamy. W I Kor. 5:7-8 Paweł pisze do Koryntian o Passze i mówi "obchodźmy więc święto". Tyle jeśli chodzi o obchodzenie świąt w NT.
Cytuj:
Czyż przyjsice na ziemie Boga nie jest powodem świętowania, a jego zmartychwstanie? Są to dwa najważniejsze święta bo i dwa najwazniejsze wydarzenia chrześcijaństwa
Gdyby Bóg zechciał, abyśmy obchodzili takie święta, prawdopodobnie coś by o tym napisał (jak napisał w przypadku Wieczerzy Pańskiej - "to czyńcie na moją pamiątkę"). Człowiek może sobie wymyślić jeszcze wiele powodów do świętowania, ale będą to JEGO ŚWIĘTA.
Ostatnio widziałem, jak kolejny raz kolejny ksiądz rzymsko-katolicki zapewniał, że oto znowu urodzi nam się Jezus. I mówił to poważnie. Wczesny Kościół w ogóle nie obchodził Bożego Narodzenia, a Wielkanoc zastąpiła Paschę.
Nieodrodzony człowiek może przybierać różne religijne maski, zapisywać się do różnych religijnych "klubów" i wymyślać własne święta. Ale komu właściwie one są potrzebne? Bogu czy jemu?
Nie obchodzimy świąt, bo nie są nam do niczego potrzebne. Nawet spełnienie wszystkich świąt biblijnych mamy przecież w żyjącym Mesjaszu Jezusie. Ale staramy się nie urażać religijnych uczuć ludzi, do których chcemy wyjść z Ewangelią. Apostołowie tego nie robili, co pokazał Paweł na Areopagu - nie zaczął ewangelizacji od zmieszania z błotem bożków pogańskich i nie nazwał pogan potępionymi głupcami, tylko pochwalił ich gorliwość religijną, a następnie wskazał na Jedynego Boga, który wyłącznie jest takiej gorliwości godzien.
Mam rodziców, którzy są sami i dla nich (jak dla wszystkich Polaków) Wigilia jest wyjątkowym wieczorem. Tak jak Itur, zapraszamy ich na kolację wigilijną, ale osobiście nie przywiązujemy do tego wagi religijnej. To jest z naszej strony akt miłości i wyrozumiałości, które przekraczają nasze święte i słuszne oburzenie całym pogaństwem, jakim są te święta naładowane od samych podstaw.
Kiedyś zostaniemy sami i nie będzie tych świątecznych gadżetów. Dzieciom nie odbieraliśmy nigdy przyjemności i prezentów, starając się nie demonizować rzeczy, które można przyjąć, a nawet obrócić ku dobremu. Teraz dzieci są już duże i nawet one siadają do wigilii "dla dziadków".