Może zacznę od poniższego fragmentu, bo ma zasadnicze znaczenie ( już nawet poza sporem co do głównego tematu). O ile sama kwestia, czy chrześcijanie mogą służyć w wojsku, jest zagadnieniem bardziej teoretycznym, niż praktycznym ( no przynajmniej w moim przypadku obecnie), to poniższe stwierdzenie ( stanowisko) jest bardzo istotne. I od razu uprzedzam, dyskutujemy poważnie, baa - jeśli chodzi o ten post poniżej nawet bardzo poważnie.
Smok Wawelski napisał(a):
Wujciu, albo dyskutujemy poważnie, albo przestańmy dyskutować. Powołałem się na dane historyczne jako dowód mojej tezy. Źródła możesz znaleźć w książce, której tytuł podałem. Jeśli poddajesz w wątpliwość rzetelność źródeł, to Ty musisz udowodnić, że nie są rzetelne. Jeśli sugerujesz, że to nie byli chrześcijanie, to Ty musisz udowodnić, że nimi nie byli. Ciężar dowodu spoczywa na Tobie, a nie na mnie. Podaj źródła, które pokazują, że to nie byli chrześcijanie. Ani w I ani w II wieku nie było jeszcze kościoła rzymsko-katolickiego, więc argument, że "zaraz wylądujemy w KK" upada.
Nie rozumiem w ogóle Twojej argumentacji, nawet napiszę więcej, nie zgadzam się z nią. Pozwolę sobie ją streścić, aby było jasne o czym dyskutujemy, dla porządku ( bo może ja coś przekręciłem).
Argumentem, którego użyłeś za służbą wojskową ma być stwierdzenie, cyt. : "
Z tego, co wiemy z historii, za czasów Klemensa Aleksandryjskiego, Tertuliana czy Orygenesa (II-III wiek) chrześcijanie w wojsku służyli. Odradzanie służby wojskowej przez Kościół było motywowane głównie tym, że przysięgać trzeba było na pogańskich bogów i bóstwo cezara." oraz " „
Jeśli [chrześcijanin] obejmuje urząd publiczny, obowiązuje go składanie ofiar. Jeśli jest rekrutem, jak ma uchylić się od przysięgi i obrzędów, jakie zakłada służba wojskowa? W Kartaginie w dniu defilady wojskowej wszyscy żołnierze niosą wieniec ku czci bogów. Jeden z nich niesie wieniec w ręku. Jest chrześcijaninem. Zatrzymują go, przesłuchują. ‘Jestem chrześcijaninem, tego mi nie wolno’. Wielkie poruszenie w mieście. Jest to wydarzenie dnia. Rośnie oburzenie. przestraszeni chrześcijanie sami ganią ten gest: ‘Co za nierozwaga, co za lekkomyślność!’. Co robić? Jak żyć? Chrześcijanin wchodzi w konflikty z państwem” [„Życie codzienne pierwszych chrześcijan (95-197)” A. Hamman, Warszawa 1990, str. 121].
Na powyższy sposób argumentacji zadałem pytanie, cyt. : "
Tzn. służyli chrześcijanie, czy ludzie którzy uważali się za chrześcijan, czy też ludzie, którzy przez innych byli uważani za chrześcijan ? Bo ja rozumiem, że Słowu mogę nadać przywilej Prawdy, ale czy ww. sformułowanie nie jest po prostu poglądem ? Ktoś kiedyś napisał takie zdanie, ale czy ono jest prawdziwe... .
I teraz do rzeczy, jeśli chcesz udowadniać tezę, iż chrześcijanie mogą służyć w wojsku, na potwierdzenie czego przytaczasz poglądy zaczerpnięte z innych źródeł niż Biblia, to warunkiem poprawności takiej argumentacji ( a w konsekwencji wniosku ) jest, aby przytoczone źródła były prawdziwe i ponadto, aby
wszystkie twierdzenia tam zawarte też były prawdziwe. Nie wystarczy powołać na dane historyczne, te dane ( każdy z elementów, który się na te dane składa) musi być nie tylko prawdziwy, ale też musisz to udowodnić.
Jedynymi danymi historycznymi ( bo takimi też są), od których nie wymagamy dowodu - przyjmujemy je z góry za prawdziwe - są twierdzenia Pisma, inne źródła już takiego przymiotu nie mają - wydaje się to oczywiste.
Odpuszczam udowadnianie, iż podane stwierdzenia rzeczywiście pochodzą z okresu wczesnochrześcijańskiego ( przyjmuję, że tak jest), przyjmuje, że ci którzy je wygłaszali to rzeczywiści byli ci, o których napisano, uznaję, że oni tak uważali, ale jeśli chodzi o twierdzenie, iż osoby, które miały być chrześcijanami są nimi w rzeczywistości to jednak proszę udowodnić. Ciężar dowodu spoczywa na Tobie, ponieważ to Ty użyłeś tego argumentu dla poparcia swojej tezy.
Ja nie stwierdziłem, że ww. osoby nie są chrześcijanami, ja zadałem pytanie - a skąd wiesz, że oni byli chrześcijanami ? Żądanie udowodnienia przez mnie, iż to nie byli chrześcijanie byłoby zasadne gdybym tak stwierdził ( np. to nie byli chrześcijanie), ale ja tak nie zrobiłem. Nie stwierdziłem, że nie byli, bo na to nie mam dowodu, a z faktu braku dowodu, iż to nie byli chrześcijanie nie wynika prawdziwy wniosek, że byli. Również z faktu napisania czegoś i to nawet we wczesnym chrześcijaństwie nie wynika, iz jest to pogląd właściwy. Jeszcze raz powtórzę, nie wystarczy powołać się na stwierdzenie, iż we wczesnym okresie chrześcijaństwa chrześcijanie służyli w wojsku, dowody muszą obejmować wszystkie elementy twierdzenia, a zatem również, czy to byli na pewno chrześcijanie, czy też za takich się uważali, a może inni ich za takich uważali.
Stwierdzenie, iż w I, II wieku nie było jeszcze kościoła rzymsko-katolickiego nie ma znaczenia, bo spór dotyczy sposobu Twojej argumentacji - jak czegoś nie ma w Biblii, a toczymy o to spór, to uznajemy za właściwe to co wyczytamy z innych źródeł ??? !!! No sorry, ale jak tak będziemy argumentować to wylądujemy w KK ( i to szybciej niż się można by spodziewać), bo właśnie w KK tak się argumentuje, a słowem wytrychem jest Tradycja ( wg Tradycji chrześcijanie służyli w wojsku, co potwierdzają źródła wczesnochrześcijańskie i na tym kończymy dyskusję). Wawelski, tak się nie argumentuje, nie na tym forum
I nie chodzi mi o KK w wieku I, II, IV, chodzi mi o KK, który mamy teraz !!
I wracając do tematu, teraz to takie słowne wyjaśnienie, i już postaram się chronologicznie:
Smok Wawelski napisał(a):
"Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle" [Rzym. 13:3-4]
Władza nie na darmo miecz nosi - to są słowa Pawła, które wcale nie wskazują na to, że noszenie miecza przez władzę jest czymś złym - a przecież mieczem można zrobić komuś krzywdę! Mam nadzieję, że Pawła nie traktujesz jak Jana, który nauczał "nie tej samej Ewangelii". A Paweł mówi o noszeniu miecza przez wojsko, a nie przez policję, bo takiej wtedy nie było. Policjanci zresztą noszą broń, która również służy do zabijania. I nie nadstawiają drugiego policzka w sensie pacyfistycznym.
Bardzo dobrze, że władza nosi miecz ! Ja nigdzie nie napisałem, że ma nie nosić. Z faktu tego, że ona nosi miecz, mogę prowadzić życie takie jakie prowadzę ( spokojne i ciche) ! I dziękuję Bogu za władze. Fakt, iż nosi miecz ma ten skutek, iż może tego miecza użyć, z wiadomym skutkiem. I użycie tego miecza ( zabicie kogoś ) nie jest z punktu widzenia, i tego świata, i chrześcijan czymś co powodowałoby potępienie tej władzy. Już św. Paweł napisał :
Act 25:11 bw "(11) Jeśli więc uczyniłem coś złego i popełniłem coś, co zasługuje na śmierć, nie wzbraniam się umrzeć; ale jeśli nie ma nic w tym, o co mnie oskarżają, nikt nie może mnie wydać im na łaskę i niełaskę. Odwołuję się do cesarza." Zatem stosowanie np. kary śmierci nie jest potępiane przez św. Pawła. Zauważ, pomimo tego, że uważam, iż zabicie innej osoby nie jest dopuszczalne przez chrześcijan, to nie potępiam i nie oskarżam władzy, kiedy zrobi to w sposób opisany w świeckim prawie ( oczywiście chodzi o karę śmierci, która jest w jakiś sposób racjonalna, a nie o każde zabicie). Władza ma do tego prawo, skoro może nosić miecz, to skutkiem tego noszenia jest jego używanie, a skutiem używania jest zabicie. Gdyby zabicie było niezgodnie ze Słowem, to św. Paweł zakazałby noszenia miecza władzy w ogóle.
Gdyby wszyscy myśleli tak jak ja, to by pewnie świat wyglądałby inaczej.
Cytuj:
Jeśli nie jesteś pacyfistą, to jesteś skażony humanistycznym myśleniem, które nie ma nic wspólnego z nauczaniem apostolskim, nauczaniem Pana Jezusa i nauczaniem Jana Chrzciciela. Niestety, bardziej z Ewangelią według interpretacji Świadków Jehowy (podobnie jak z problemem składania przysięgi).
Jak nie pacyfistą to humanistą, a jak nie tym lub tym to Świadkiem Jehowy. Skoro nie jestem pacyfistą, to czy jestem humanistą ? Chcę zauważyć, iż wcale nie jest tak prosto ustalić, kto jest humanistą, jakie myślenie jest myśleniem humanistycznym :
https://pl.wikipedia.org/wiki/HumanizmCyt.
Wielu ludzi uważa się za humanistów i wiele jest znaczeń, jakie nadają temu słowu. Istnieje pewna niezgoda co do terminologii i definicji, gdyż niektórzy używają węższych, a inni szerszych interpretacji. Nie wszyscy ludzie nazywający się humanistami żywią poglądy ogólnie uznawane za humanistyczne, tak jak nie wszyscy ludzie wyznający humanistyczne poglądy zgodziliby się na etykietkę humanisty.Natomiast na ile ja się orientuję, to humanizm nie zabrania służenia w wojsku i prowadzenia wojen w ogóle - już tylko z tego powodu jest to zarzut niesłuszny. Można być humanistą i iść do wojska. Co do argumentu dot. Świadka Jehowy, to może niech się jakiś Świadek wypowie, bo ja nie za bardzo się znam
.
W poprzednim poście pisałem o rosyjskich żołnierzach wyzwalających Oświęcim, naprawdę nic nie mam przeciwko nim.
Smok Wawelski napisał(a):
Nie można na podstawie Pisma udowodnić, że chrześcijanom nie wolno służyć w wojsku - szczególnie w czasie pokoju. Nie mamy również danych historycznych, które by potwierdzały, że Kościół zakazywał służby wojskowej z powodów, które przedstawiasz. Jeśli to robił, to przyczyną była konieczność przysięgania na bogów pogańskich i bóstwo cezara. Dzisiaj nie ma takiej konieczności. Po prostu nie istnieją twarde argumenty przeciw. Na pewno Pan Jezus kazał uciekać z oblężonej Jerozolimy, ale to dlatego, że miało zostać zburzone w ramach sądu [Łuk. 21:20-22].
Uważam rozważania, iż można służyć w wojsku w czasie pokoju, a w czasie wojny nie można za bezcelowe - już to wykazywałem.
Na podstawie Pisma można udowodnić, iż zabijanie innych ludzi przez chrześcijan nie jest zgodne z Pismem. Nie istnieją twarde argumenty, bo nie istnieją wersety Pisma, które by wprost zakazywały służenia w wojsku, ale istnieją twarde wnioski z Pisma dla chrześcijan, i to wnioski bezpośrednie.
Nie wiem, dlaczego Kościół zakazywał służenia w wojsku tylko z powodu przysięgi, ale powody mogą być różne :
- ktoś kto wyraził taki pogląd, po prostu był w błędzie ( wszak to co napisał to nie Pismo),
- pisał w określonej sytuacji ( którą znał, np. pisał w kontekście policji, był pokój, wojsko to okreśłone konkretne było znane z pożytecznej roli),
- wystarczającym powodem była kwestia przysięgi na bóstwa pogańskie i bóstwo cezara, zatem mógł nie pisać o innych powodach, nie wiem jakby napisał gdyby kwestii bóstwa nie było. Po prostu, ze względu na bóstwa którym trzeba było przysięgać sprawa innych powodów była poza znaczeniem, nie trzeba było o tym rozważać.
Smok Wawelski napisał(a):
Armia nie jest powołana do mordowania i porównywanie jej do organizacji przestępczej poprzez określenia typu "stworzona do zabijania" jest mocnym nadużyciem - moim zdaniem takie nadużycie ma charakter bardziej ideologiczny niż biblijny, a sam argument należy do kategorii emocjonalnych.
Używanie sformułowania "stworzona do zabijania" jest po prostu faktem, mógłbym napisać, że "armia jest organizacją służącą do szerzenia pokoju na świecie" - tylko to nie jest istotą sporu ! Jakbyśmy nie odczytywali emocjonalnie ww. sformułowania " stworzona do zabijania" jest to po prostu fakt, a z punktu widzenia naszego sporu fakt o zasadniczym znaczeniu. Zaczym będziesz formułował wnioski typu "organizacja przestępcza" to proszę o przeczytanie tego co napisałem powyżej. Władza ma prawo nosić miecz, i ma prawo zabić, tylko co to ma wspólnego z chrześcijanami ? Oni też mogą nosić miecze i zabijać, jak będą reprezentować tą władzę ? To Ty odczytujesz ww. sformułowania jako ideologiczne, czy też emocjonalne, ja do tego podchodzę normalnie, jako do faktu. Oczywistym jest, że armia nie jest powołana do mordowania, bo nie każde zabicie jest morderstwem. Tylko Bóg ma prawo rozliczać władzę z zabicia człowieka, jeżeli to zabicie było usankcjonowane prawem ( mamy na myśli normalne prawo, a nie jego wynaturzenia, w chwili obecnej nie ma kary śmierci w Polsce ale jak była to mieściło się to w pojęciu prawa).[/color]
Cytuj:
Jeśli nie daj Boże przydarzy się w Twojej miejscowości powódź, albo jakaś inna klęska żywiołowa, a rząd skieruje do pomocy wojsko, to pamiętaj, żeby odmówić przyjęcia pomocy od tej organizacji, ponieważ należy "trzymać się od niej z daleka". Trzymaj się również z daleka od policji, jeśli Cię ktoś napadnie lub okradnie, ponieważ policjanci używają przymusu bezpośredniego, który jest sprzeczny z lansowaną przez Ciebie interpretacją Ewangelii. Podobnie jest ze strażą miejską. Jedni i drudzy noszą broń. Tak się dziwnie składa, że stosunek niektórych ludzi do tych organizacji przeważnie zależy od tego, czy aktualnie potrzebują czy nie potrzebują ich usług.
Odnośnie sformułowania, które użyłem wcześniej, a które dotyczyło " trzymania się z daleka" od wojska - Wawelski ale czytajmy w kontekście ! Używanie przeze mnie sformułowania o "trzymaniu sie z daleka" dotyczy służby w wojsku ( pracy w wojsku), a nie innych sytuacji. Jak spotkam żołnierza na ulicy to nie znaczy, że mam uciekać od niego daleko, ale mam "trzymać się z daleka" od wstąpienia do wojska. Wydawało mi się to oczywiste.
Oczywiście, że z armią należy współpracować, oczywiście, że dopuszczam sytuację, iż chrześcijani opiekuje się rannym żołnierzem - nie ma kontaktu z bronią, nie przysięgał, nie nosi munduru, nie obiecywał, że będą go mogli użyć do zabijania itp. Zatem także jak będzie powódź, to mam pomóc wojsku ( być z nimi ramię w ramię
Tak samo jest z policją, jak jestem świadkiem wypadku, to mam z tą policją współpracować, a nie "trzymać się od niej z daleka" w znaczeniu jakie przypisałeś. Pomaganie w czasie powodzi nie ma nic wspólnego ze współdziałaniem z wojskiem w celu zabijania innych ludzi.
Mam prawo korzystać z ich usług, bo płacę podatki, i zapłaciłem za ich usługi, a to że sam nie chcę uczestniczyć, w niektórych ich działaniach to nie ma dla istoty sporu znaczenia.
Smok Wawelski napisał(a):
Cytuj:
wujcio napisał(a):
Aby być w wojsku należy do niego wstąpić i złożyć przysięgę
Aby się ożenić, też ją musisz złożyć. I co? Postanowiłeś się nie żenić?
Znowu kalki w umyśle. Pisząc o przysiędze, miałem na myśli, że wstąpienie do wojska to nie jest to samo co bycie obywatelem tego kraju. Tak jak wstępuje się w związek małżeński, tak i się wstępuje do wojska - w obu przypadkach składana jest przysięg, a obywatelem tego kraju się jest i przysięgi składać nie trzeba. Nie ma to nic związanego z argumentem, że nie można wstępować do wojska, bo się przysięga, to są kalki, które stosujesz, a na które nie ma uzasadnienia.
Smok Wawelski napisał(a):
Płacąc podatki przyczyniasz się jeszcze bardziej do "wydajnego przygotowania organizacji służącej do zabijania". W związku z tym jeśli chcesz być konsekwentny, to przestań płacić podatki. Za czasów Jezusa i apostołów armia rzymska również była utrzymywana z podatków. Podatki powinieneś chcieć płacić, ponieważ powinieneś chcieć być posłuszny Ewangelii, która mówi, żeby podatki płacić. Jesteś posłuszny Ewangelii, bo musisz?
Płacę podatki bo muszę, podatki idą na różne cele, również na właściwe, a to, że nie chciałbym ich płacić w takiej wysokości jak muszę nie powoduje, iż nie jestem posłuszny Ewangelii, nigdzie nie jest napisane, że mam płacić podatki i być "zadowolonym". Nie chciałbym ich płacić, bo chciałbym aby były w niższej wysokości, a ponadto np.: nie chce aby z tych podatków były finansowane rzeczy, które uważam za niezgodne z moim sumieniem, np : aborcja, finansowanie sztuki, która w niektórych sytuacjach jest po prostu ohydztwem. Uważam, iż podatki powinny być niższe, bo państwo źle wydaje pieniądze. Podobno ok. 70 % dochodu pracownika ( z tytułu umowy o pracę ) przechodzi przez budżet państwa, czyli pracownik ma do własnej dyspocycji 30 %, i podobno niewolnicy w Rzymie mieli prawo do 10 % swoich zarobków itd. itp. Zatem z tych powodów nie chcę płacić podatków, a płacę je, bo muszę ( sama definicja podatku oznacza ich przymus), wiem też, że skoro korzystam z wielu usług, które "daje" mi państwo to chce je zapłacić - przynajmniej w tej części, którą uważam za zasadną.
Z tych też powodów uważam, iż Twoje stwierdzeie cyt. " Jesteś posłuszny Ewangelii, bo musisz ?" jest niezasadne. Postawienie takiego pytania jest nieprawidłowe.
Płacę podatki bo muszę a to, że nie chcę ich płacić nie powoduje, iż nie jestem posłuszny Ewangelii, jestem posłuszny kiedy je płace. Trudno być zadowolonym, kiedy podatki ida na ohydztwa - na takie rzeczy nie chcę płacić. A ty chcesz ?
Smok Wawelski napisał(a):
Do morderstw dochodzi nawet na ulicach i w domach. W przypadku wojny następuje coś takiego jak powszechna mobilizacja - wtedy masz obowiązek stawić się do służby dokładnie taki sam, jak teraz masz obowiązek płacenia podatków. Jeśli płacisz podatki, bo musisz, to pójdziesz do wojska też dlatego, że musisz. Dlatego argumentacja o wojnie mnie nie przekonuje.
http://www.arslege.pl/ustawa-o-powszech ... 473/s5772/
To, że dochodzi do morderstw nawet na ulicach nie ma znaczenia dla sporu. W przypadku wojny występuje coś takiego jak powszechna mobilizacja, ale z tego faktu wcale nie wynika, iż osoby, które odbyły służbę zastępczą lub odmówią pełnienia służby wojskowej z uwagi na wyznawane zasady będą wcielone do armii i będę nosiły broń. Stan prawny wcale nie jest taki oczywisty.
Z faktu, iż mam płacić podatki i że je płacę, nie wynika, iż mogę też iść do wojska. Tu nie ma takiej zależności, to wnioskowanie jest błędne. Z faktu, iż płacę podatki wynika, iż je płace, a to czy mogę iść do wojska, czy też nie mogę iść, ze sprawa podatków nie ma nic wspólnego. Nie wiem skąd taka zależność ? Płacę podatki bo muszę, a do wojska nie mogę iść mimo, że mnie zmuszają
Cytuj:
Jeśli nie wiesz, co to jest służba kontraktowa i jak się wstępuje i występuje, to poczytaj tutaj:
http://www.wojsko-polskie.pl/pl/sily-zb ... skowa.html
Bez znaczenia dla istoty sporu, co ma do tego służba kontraktowa ? Służba w wojsku, czy to z poboru, czy w ramach służby kontraktowej, czy na ochotnika to jest to samo.
Smok Wawelski napisał(a):
Ponieważ jednak masz z tym problem, postanowiłem sam poszukać. I znalazłem w miarę obiektywne opracowanie, które pokazuje przy okazji, że interpretacja faktów przez historyków jest niestety mocno "obciążona" ich własnymi założeniami wstępnymi:
http://digitalcommons.georgefox.edu/cgi ... ry_masters
Chodzi o to, żeby Słowa Bożego nie naciągać i podejść do sprawy obiektywnie.
Problemy mam z angielskim, a nie z szukaniem, za dużo i za trudny tekst, nie dam rady, ale za poświęcony czas dziękuję.
Cytuj:
Są powody, dla których osobiście nie zostałbym zawodowym żołnierzem, ani nikogo bym do tego nie zachęcał. Nie wynikają one bezpośrednio z biblijnego nauczania, więc nie można powiedzieć twardo, że "nie wolno Ci, bo Biblia zabrania". Ale wynikają z tego nauczania pośrednio.
Tak, nie ma twardego biblijnego nauczania, bo brak jest wersetów, które mówią o tym wprost, ale są twarde biblijne wnioski ( i to wnioski bezpośrednie z Pisma ), które czynią służbę w wojsku niemożliwym do pogodzenia z tymi wnioskami.
Cytuj:
Drugi problem, to jest motywacja "trzymania się z daleka od wojska" - z jednej strony należy uznać, że porządek i prawo pochodzą od Boga. Dlatego ani Jan Chrzciciel, ani Pan Jezus ani apostołowie nie zabraniali służby wojskowej - najbliżej tematu wypowiedział się Jan Chrzciciel, który po prostu powiedział żołnierzom, żeby nie wymuszali niczego na nikim i poprzestawali na własnym żołdzie. Wojsko, policja i straż miejska co do zasady są potrzebne. Chrześcijanie powinni być światłością wszędzie, o ile to możliwe.
Porządek i prawo pochodzą od Boga ( to Bóg ustanawia królów i pozwala aby rządzili ). Pytanie brzmi, czy Pan Jezus, Apostołowie i Jan Chrzciciel nie wypowiadali się bezpośrednio n/t wojska, bo można wstępować do wojska, czy może sprawa ta nie było w ogóle w ich zainteresowaniu. Po prostu to są sprawy tego świata, tak jak Pan Jezus w ogóle nie zajmował się polityką, rządami na tej ziemi, tak i nie zajmował sie wojskiem. Dla mnie istotny jest kontekst - wojsko to są sprawy tego świata, a zarówno dla Pana Jezusa jak i Apostołów to nie są sprawy, które były w ich zainteresowaniu, nie zajmowali się tematem w ogóle. Nie zajmowali sie państwem, polityką ( politykami) to w konsekwencji nie zajmowali się wojskiem w kontekście wstępowania do służby wojskowej. Wstępując do wojska zajmujemy się sprawami tego świata, dajemy się używać przez ludzi tego świata do ich celów, która nie są wcale dobre ( nie na darmo wojsko określa się jako służbę, bo nie będziesz robił rzeczy, które będą ci się podobały ). Brak wypowiedzi Pana Jezusa wynika z kontekstu, to nie było jego celem, On przyszedł nas ratować od grzechu, śmierci, a nie od państwa. Państwa były, są i jakiś czas jeszcze będą.
Jan Chrzciciel nakazał żołnierzom, aby nie wymuszali na nikim, nie oskarżali fałszywie, czy też żeby poprzestawali na żołdzie, bo Bogu nie przeszkadzało, że Korneliusz był żołnierzem, aby go zbawić, ale mogło być przeszkodą, że Korneliszu byłby nieuczciwy w ramach służby, którą pełnił ( tak jakby dla Boga bycie obłudnikiem było problemem, ale nie było problemem bycie żołnierzem) . Wcześniej obietnice były związane wyłącznie z Żydami, Ewangelia okazałą się dla wielu Żydów nie do przyjęcia, bo żeby być zbawionym nie musiałeś przestrzegać Tory. Nie musiałeś stać się nawet Izraelitą. Aby być zbawionym nie musisz występować z wojska, czy przestać być celnikiem. Ale czy jak jesteś zbawiony to możesz wstępować ? Z faktu, iż aby być zbawionym nie musisz z wojska występować, nie oznacza, że możesz do niego wstępować.
Czy chrześcijanin, który strzela do innego chrześcijanina to jest to, o co chodziło Jezusowi ? Czy do uznania, iż taka sytaucja jest niedopuszczalna potrzebne jest
wprost Słowo ?
Smok Wawelski napisał(a):
Oczywiście pozytywną jest to, że można tam głosić Ewangelię - ale te czasy się już kończą,
Ale żeby głosić Ewangelię w wojsku nie trzeba do tego wojska wstępować, tak jak żeby głosić Ewangelię więźniom nie trzeba być więźniem.
Smok Wawelski napisał(a):
Podsumowując: Co do zasady zgadzam się z Tobą, wujciu. Nie zgadzam się co do Twojej argumentacji, ponieważ nie wynika wprost w Biblii, jest niespójna i mocno niekonsekwentna - zwłaszcza, jeśli chodzi o "trzymanie się z daleka" i sztuczne różnicowanie pojęć pod kątem własnych założeń.
Mam nadzieję, że chociaż część zarzutów udało się wyjaśnić.