www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 6:35 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 150 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 10  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn lip 13, 2015 6:37 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Miałem nie odpisywać, ale stwiedziłem, że nie chcę tak zostawić.
Cytuj:
Przede wszystkim: Czy naprawdę trzeba zamykać forum na niedzielę, żeby się użytkownicy przyzwyczaili, że dobrze mieś przynajmniej jeden dzień w tygodniu poświęcony Panu zamiast dyskusjom na forum?
Nie musisz zamykać forum na niedzielę, abym nie pisał, po prostu wystarczyło np. napisać w Regulaminie ( albo w inny sposób dać znać, że uważasz to za ... nie wiem co napisać, bo nie wiem z jakiego powodu jest to naganne. Ale jeśli jest to problem to nie będę pisał.
Zwracam uwagę, iż dla ciebie jest to niedziela, ala dla innych mogą to być inne dni tygodnia, bo rozumiem, że nie chcesz wyznaczać każdemu, który dzień tygodnia ma poświęcić Panu ?
Za bardzo nie rozumiem także dlaczego pisanie w ten dzień jest nieprawidłowe ? Nie rozmawiasz z innymi na temat rozumienia Pisma w niedzielę ? Nie dyskutujesz itp. ? Bo ja np. rozmawiam, dyskutuję itp. Dla mnie jest to dzień, w którym właśnie mam trochę więcej czasu, bo w tygodniu, to mam czasami serdecznie dosyć rozmów i na głębszą dyskusje nie mam i czasu i sił.
Ok. mogę się mylić.
Cytuj:
Chodzi o to, żeby się nie obijać i nie naciągać braci, tylko wziąć się do roboty, bo jeśli ktoś NIE CHCE pracować, to niech też nie je. Miłość bratnia polega również na tym, że jeśli mogę pracować, to mam się do pracy zabrać, żeby być dla pozostałych błogosławieństwem, a nie pasożytem.
To jest oczywiste, i nie stanowi przedmiotu sporu ( w tej dyskusji), no przynajmniej nie przeczytałem, aby dla kogoś praca jako taka, czy w ogóle konieczność pracy przez chrześcijan była problemem w tym wątku.
Cytuj:
Pracować własnymi rękami, pracować w cichości i jeść własny chleb znaczy po prostu tyle, żeby... pracować i jeść chleb zarobiony przez siebie samego, o ile to jest możliwe.
To wystarczyłoby napisać aby pracować ( po co dzielić włos na czworo i dopisywać "własnymi rękami"). Skoro dookreślono pracę jako "pracę własnymi rękami," to pytanie brzmi, czy ma to jakieś znaczenia ? Raz Paweł pisze, że kto nie pracuje ten niech nie je, ale w Tes. piszę o pracy własnymi rękami. Pytanie brzmi, czy to "nic" nie znaczy ( chodzi po prostu tak ogólnie o pracę ), czy jednak jest jakaś głębsza myśl w tym. Rozumiem, że uważasz, że nie, ok.
Cytuj:
Nie widzę tutaj podstaw do rozwlekłych dywagacji o tym, czy pracodawca pracuje własnymi, czy cudzymi rękami.
A ja widzę. I to co najmniej z dwóch powodów:
1. Można sobie wyobrazić sytuację ( a w świecie tak jest), że właściel firmy w ogóle nie zajmuje sie jej prowadzeniem. Wynajmuje dyrektora, prezesa, prokurenta, którzy to ludzie prowadzą firmę za niego, i jeśli tak jest, to czy właściel pracuje "własnymi rękami", czy też może nie pracuje, a jego korzyścią jest zysk ( dywidenda) z tytułu posiadania własności. Rola właściciela sprowadza się do uzyskania informacji ile zysku może otrzymać.
I drugi problem
Cytuj:
Jego część jest należna pracodawcy, ponieważ on nie jest pracownikiem i nie pobiera pensji - żyje właśnie z tego, co jego firma wypracuje - gdyby jednak żył w całości z tego, to po prostu szybko by zbankrutował.
Może na przykadzie :
Mamy jednoosobową działaność gospodarczą ( właściel jest jednocześnie pracownikiem). Uzyskał kwotę 100 przychodów, i poniósł 80 zł kosztów. Zysk 20 ( pomijamy podatek, bo nie ma znaczenia). Jaka kwota zysku jest jego? Oczywiście 20. Nawet jeśli rynkowa wartość jego pracy, którą włoży w firmę wynosi np. 5, to i tak pozostałe 15 jest jego - i jest to sytuacja nie budząca żądnych wątpliwości ( pracował własnymi rękami).
Problemem może się pojawić w momencie zatrudnienia pracownika. Udało mu sie zatrudnić pracownika za 4. Firma uzyskuje 115 przychodów, 85 kosztów, zysk 30. Załóżmy, że da się to ustalić ( bo to wcale nie jest takie proste ustalić, co było źródłem zysku), i zwiększenie zysku o 5 ( z 30) było spowodowane pracą tego pracownika. Czy pracodawca w tej części pracuje własnymi rękami, czy też może nie ? W ogóle pracuje, nie ma sporu i pozostały zysk jest jego.Ma rację north pisząc:
Cytuj:
Pan Jezus mówi o rozdawaniu swojego majątku ubogim, Jahwe o wspieraniu ubogich, ale to nie ma nic wspólnego z rozdawaniem całego zysku firmy pracownikom
tylko pozostaje jedno ale, pracodawca zapłacił wynagrodzenie pracownikowi w wysokości 4, ale zwiększył zysk o 5, co z tym zrobić ? Ja mam tu dylemat ( wypracował to wasnymi rękami, cz też nie ) !? Według litery prawa zysk pracownikowi sie nie należy. Umówili się na 4 i tyle dostał. Może wypracował z racji prowadzenia firmy równiez te 5 ( bo pozostałe jest oczywiście jego) ?
W przypadku św. Pawła nie było problemu, pracował własnymi rękami. Może teraz jaśniej się wyraziłem.
Cytuj:
Rozdysponowanie w całości wypracowanego zysku między pracowników oznaczałoby dla pracodawcy rychłe bankructwo, ponieważ zysk jest potrzebny do rozwoju firmy.
Rozydysponowanie całego zysku nie oznacza dla pracodawcy rychłego bankructwa, nie wiem skąd takie założenie ? Można i wypłacić zysk i rozwijać fimę ( można ponieść koszty na rozwój i osiągnąć zysk). Założenie nie za bardzo mające miejsce w rzeczywistości. Oczywiście przeznaczanie całego zysku ( rok za rokiem ) na rozwój jest możliwe, ale kiedyś ten zysk właściciel będzie chciał wypłacić ( z czegoś musi żyć).
Wystarczy poczytać w necie, że firmy wypłacają zyski, np.
http://www.polskieradio.pl/42/1701/Arty ... jonariuszy
Cytuj:
nie zajmuje się roztrząsaniem urojonego problemu znaczenia pracy "własnymi rękami".
Ja bym się bał tak napisać i użyć takiego sformułowania, ale może się mylę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn lip 13, 2015 7:29 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Hm, mówi się już tu zupełnie o czym innym, niż kiedy ostatni raz pisałam :(

W takim razie skrócę swoją wypowiedź do trzech rzeczy, którymi chciałam się szybciutko podzielić w nawiązaniu do ostatnich dyskusji.

1. GrainTrader to szczery chrześcijanin z dużym potencjałem- niesłusznie wyszedł tutaj na alkoholika, czy coś około tego. GT, trzymaj się i poczekaj jeszcze troszeczkę, a wrócimy jeszcze do tematu, jeśli chcesz oczywiście(ciągle jeszcze jestem w górach).

2. Osobiście zamiast testu Robsona stosuję trzystopniowy test apostoła Pawła (równie dobry :) ) Na pytanie "co nam wolno?" biblijna odpowiedź brzmi :"wszystko!" -1Kor 6,12 (ale się apostoł rozpędził ;) ) ALE: nie wszystko przynosi korzyść. Niczemu nie należy oddawać się w niewolę. To wszystko świadczy o tym, że mamy sami myśleć, dokonywać wyborów i odpowiadać za nie, a nie korzystać z cudzego sumienia, nieprawdaż?

3. Mam podobne zdanie do wujcia w kwestii niedzieli i niepisania na forum. Nigdy nie zostało to jakoś jasno wyłożone, dlaczego mamy nie pisać. Przypuszczam, że to ty Smoku musisz odpocząć i chcesz w spokoju spędzić dzień z Panem (i rodziną), ale czy to się nie da pogodzić? Ja też podobnie jak wujcio mam więcej czasu w niedzielę i chętnie pomyślałabym i porozmawiała o Bożych sprawach właśnie wtedy. Czy to grzech? Przecież twoja odpowiedź może nadejść w poniedziałek, czy wtorek i wszyscy będziemy zadowoleni.Czy źle myślę?

P.S. Wujciu, muszę przyznać, że zastanowiło mnie na moment to "własnymi rękami":)
P.P.S. Madlen napisałaś super świadectwo, trochę przeszło bez echa, a szkoda....

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn lip 13, 2015 9:19 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 04, 2005 7:33 am
Posty: 585
Gdy Paweł pisze o pracy własnymi rękami to w kontraście podaje zdanie się delikwenta na pomoc innych.
Paweł gani w tym miejscu nieróbstwo i nakazuje pracować. Ten fragment tylko o tym mówi.
Dlatego w kontekście uwagi Pawła o nieróbstwie i pracy, uważam, że wierząca osoba prowadząca firmę i zatrudniająca pracowników jak najbardziej pracuje własnymi rękami.

Warto uważnie przeczytać Mat 20,2-15. Dobry tekst dla wszystkich pracowników, kierowników i pracodawców w temacie uczciwej zapłaty. Tekst jest o Królestwie Niebios, ale przykład o pracodawcy i robotnikach z życia wzięty.

Pozdrawiam wszystkich pracodawców i pracowników.

_________________
Znalazłem Prawdę !!!
Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie (Jana 14,6).
www.tiqva.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lip 14, 2015 6:49 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Wujciu, tekst biblijny nie stawia problemu, jaki starasz się w nim znaleźć. Po prostu wyrwałeś dwa wersety z ich kontekstu i na tej podstawie snujesz jakieś teorie, które kompletnie nie mają żadnego znaczenia, jeśli chodzi o pobożność. Z punktu widzenia biblijnego, to jest po prostu pustosłowie i spory o słowa, przed czym Paweł bardzo wyraźnie ostrzega [II Tym. 2:14].

Szelko, z całym szacunkiem. Każdy może myśleć o Bożych sprawach, kiedy chce. Problemem nie jest myślenie i nie jest nawet rozmawianie. Chodzi o to, że jeśli się wszyscy przyzwyczają, że zasada jest martwa, bo nie ma jej w regulaminie, to prędzej czy później pojawią się ludzie, którzy w ciągu jednej niedzieli narobią na forum takiego bigosu, że wielu czytelników dozna szkody. Takie sytuacje już były. I kto wtedy musiał reagować? Nagle robiło się pusto i wszyscy nawet oczekiwali ode mnie, żebym się wypowiedział, bo przecież jak wiadomo jest to mój "psi obowiązek", jak to się mówi.

Wiem, że wygodnie się stoi z boku i w razie czego przyjmuje rolę obserwatora, ewentualnie dopingując zawodników. Owszem, potrzebuję czasu w któryś dzień, i nie mogę liczyć na to, że zawsze będzie spokojnie, a dyskusje będą się toczyć wokół ekonomicznych postulatów i dywagacji wujcia na podstawie dwóch słów apostoła Pawła wyrwanych z kontekstu jego wypowiedzi.

Dlatego miałem prośbę, żeby w niedzielę sobie odpuścić - jeśli już nie dla siebie, to żeby nie dawać powodu do działalności ludzi, którzy mogą "narozrabiać", inni zaczną im szybko odpowiadać, zrobi się z tego awantura a ja będę musiał gasić pożar (a potem jeszcze czytać uwagi "życzliwych", że przecież to oczywiste).

Jak dotąd udaje się na naszym forum utrzymać jakiś poziom, porządek i dobrą atmosferę. Jeśli gospodarz ma gości i prosi ich, żeby się zastosowali do jego prośby dotyczącej spraw porządkowych i nie chce uciekać się do rozwiązań typu zamykanie czegoś na kłódkę, to uważam, że nic się gościom nie stanie, jeśli to uszanują. Więcej - byłby to dowód, że można jeszcze na tym świecie zostawić dom otwarty na cały dzień i wyjść. Przynajmniej w kręgu własnych przyjaciół oraz znajomych. Może jestem idealistą, ale ciągle jeszcze w to wierzę. A jeśli przestanę wierzyć, to trzeba będzie zamykać dom na kłódkę za każdym razem bez wyjątku.

Można nie mieć wyobraźni i nie rozumieć moich intencji, ale mam nadzieję, że moje prośby nie są specjalnie dokuczliwe, a goście na tyle wyrozumiali, że nie będą ustalać tutaj własnych porządków.

Dziękuję za uwagę i kończę temat zamykania forum, bo to nie jest dylemat moralny w mojej pracy. :D

P.S.
Nie będę się tłumaczył po kilka razy, że nie "zrobiłem alkoholika" z Grain Tradera - wystarczy uważnie przeczytać, co napisałem do niego. Zam go osobiście, kocham i szanuję, bo to mój brat w Panu. A jeśli nie rozumie słowa "jeśli" i upiera się, że słowa takie jak to nie mają znaczenia dla całości wypowiedzi, to ja nie mam na to wpływu. Też mógłbym się nadąsać, że ktoś mnie posądza o robienie z kogoś alkoholika. Ale umarli nie krwawią, więc dąsać się nie będę. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lip 14, 2015 11:22 am 
Offline

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2014 9:05 pm
Posty: 138
Smok Wawelski napisał(a):

Dlatego miałem prośbę, żeby w niedzielę sobie odpuścić - jeśli już nie dla siebie, to żeby nie dawać powodu do działalności ludzi, którzy mogą "narozrabiać", inni zaczną im szybko odpowiadać, zrobi się z tego awantura a ja będę musiał gasić pożar (a potem jeszcze czytać uwagi "życzliwych", że przecież to oczywiste).


Smoku, co znaczy ,że mogą "narozrabiać"? Ja uważam, podobnie jak Szelka czy Wujcio, jeśli ktoś chce pisać, jest wolny w tym i ma prawo. Ale, jeśli wyraźnie na przykład kiedyś już o tym mówiłeś lub prosiłeś, o czym ja nie wiem, a jeszcze jeśli by to było w regulaminie, to co innego. Każdy wówczas powinien się dostosować, nawet jeśli byłaby to prośba. Bo jak mnie brat o coś prosi, to nie powiem mu, że nie , nawet jeśli myślę inaczej, co do danej sprawy.

Cytuj:
P.S.
Nie będę się tłumaczył po kilka razy, że nie "zrobiłem alkoholika" z Grain Tradera - wystarczy uważnie przeczytać, co napisałem do niego. Zam go osobiście, kocham i szanuję, bo to mój brat w Panu. A jeśli nie rozumie słowa "jeśli" i upiera się, że słowa takie jak to nie mają znaczenia dla całości wypowiedzi, to ja nie mam na to wpływu. Też mógłbym się nadąsać, że ktoś mnie posądza o robienie z kogoś alkoholika. Ale umarli nie krwawią, więc dąsać się nie będę. :)



Ja się na nikogo nie dąsam :) a już najmniej na Ciebie Smoku, a słowo "jeśli" rozumiem, co nie zmienia faktu, że cała wypowiedź pozostawiła nie tyle wydźwięk odnośnie mnie, a co do samego dopuszczenia założenia, że chrześcijanin mógłby podjąć się rzeczonych prac :D też Cię kocham:D



Wracając do tematu czy na przykład zawód żołnierza, wojskowego, to już za daleko??? Jeden z braci wskazał ostatnio podczas rozmowy, na ten właśnie przypadek i choć obaj zgadzamy się w naszym sumieniu, że sami byśmy się takiej służby nie podjęli, to jednak nie jest to takie oczywiste w Słowie:) jak Wy widzicie tę sprawę?

_________________
GrainTrader


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lip 14, 2015 1:59 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Każdy ma prawo pisać w niedzielę do woli. Można nawet założyć sobie forum i pisać tylko w niedzielę, jeśli ktoś ma takie pragnienie i mało mu "Ulicy Prostej". Przecież żyjemy w wolnym kraju. Ale to nie znaczy, że wszędzie nasza wolność jest nieograniczona - dlatego jeśli gospodarz mnie poprosi, żebym założył pantofle u niego w domu, to założę, choć mogę tego nie lubić, bo przecież jestem wolnym człowiekiem i mam prawo chodzić po domu w butach, na bosaka, a nawet na rękach. Jeśli mnie poprosi, żebym go nie odwiedzał w niedzielę albo we wtorek, to też to uszanuję i nie będę mu kazał wywieszać w tym celu regulaminu na drzwiach zewnętrznych.

Dobra, to po wyjaśnieniu intencji i wymianie zapewnień o braterskiej miłości (siostrę szelkę też kocham po bratersku), wracajmy do tematu.

GrainTrader napisał(a):
Wracając do tematu czy na przykład zawód żołnierza, wojskowego, to już za daleko??? Jeden z braci wskazał ostatnio podczas rozmowy, na ten właśnie przypadek i choć obaj zgadzamy się w naszym sumieniu, że sami byśmy się takiej służby nie podjęli, to jednak nie jest to takie oczywiste w Słowie:) jak Wy widzicie tę sprawę?
Nie jest to takie oczywiste. Na podstawie Słowa skuteczniej można by skuteczniej argumentować "za" niż "przeciw" - Jan Chrzciciel nie zakazał żołnierzom służby wojskowej, Pan Jezus nie zrobił tego otwartym tekstem, a Korneliusz nie przestał być setnikiem po swoim nawróceniu - ale trzeba jedną rzecz podkreślić: Wojsko spełniało wtedy między innymi funkcje nie należące do zadań współczesnej armii. Żołnierze służyli w czasie pokoju jak dzisiejsza policja, firmy budowlane, geodeci, specjaliści od utrzymywania dróg itd. A za czasów apostolskich w imperium panował pokój zwany "Pax Romana":

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pax_Romana

Sprzeciw wobec służby wojskowej najczęściej wynika z dwóch powodów: Błędnie (moim zdaniem) pojmowanej wypowiedzi Jezusa na temat składania przysięgi oraz wyrzeczenia się przemocy - czasem również na podstawie błędnie (znów moim zdaniem) rozumianej wypowiedzi Pana o "nadstawianiu drugiego policzka". Podjęcie służby wojskowej nie musi oznaczać bezpośredniego zabijania - zwłaszcza w czasie pokoju. Z tego, co wiemy z historii, za czasów Klemensa Aleksandryjskiego, Tertuliana czy Orygenesa (II-III wiek) chrześcijanie w wojsku służyli. Odradzanie służby wojskowej przez Kościół było motywowane głównie tym, że przysięgać trzeba było na pogańskich bogów i bóstwo cezara.

„Jeśli [chrześcijanin] obejmuje urząd publiczny, obowiązuje go składanie ofiar. Jeśli jest rekrutem, jak ma uchylić się od przysięgi i obrzędów, jakie zakłada służba wojskowa? W Kartaginie w dniu defilady wojskowej wszyscy żołnierze niosą wieniec ku czci bogów. Jeden z nich niesie wieniec w ręku. Jest chrześcijaninem. Zatrzymują go, przesłuchują. ‘Jestem chrześcijaninem, tego mi nie wolno’. Wielkie poruszenie w mieście. Jest to wydarzenie dnia. Rośnie oburzenie. przestraszeni chrześcijanie sami ganią ten gest: ‘Co za nierozwaga, co za lekkomyślność!’. Co robić? Jak żyć? Chrześcijanin wchodzi w konflikty z państwem” [„Życie codzienne pierwszych chrześcijan (95-197)” A. Hamman, Warszawa 1990, str. 121]

Osobiście nie byłbym w stanie nikogo zabić nawet w czasie wojny i rozumiem GT. Przykazanie "nie zabijaj" mówi o morderstwie z premedytacją, więc nie jest podstawą do odmawiania służby wojskowej. Ale miłować bliźniego znaczy dokładnie to, co znaczy - nawet, jeśli bliźni jest żołnierzem wroga. Pan Jezus nakazał uczniom uciekać z oblężonej Jerozolimy [Łuk. 21:20-22], ponieważ wojna była sądem nad miastem. To może być pewien trop i kolejny argument na rzecz odmawiania uczestnictwa w bezpośredniej walce. Ale nadal nie jest to tożsame z odmawianiem służby wojskowej, jeśli można ją "odrabiać" w sposób zgodny z chrześcijańskim sumieniem.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lip 14, 2015 6:38 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Chciałabym nieco zawrócić w kierunku właśnie dylematów związanych z pracą - nawiązując też do wpisu Madlen. (Niech Cię Bóg błogosławi kochana siostro.)

Wbrew pozorom obecnie jest znacznie więcej prac kalających wierzącego, niż byśmy chcieli. Pewnie zawsze były, ale teraz, kiedy "bezprawie się rozmnoży(ło)", mamy automatycznie mnogość płatnych zajęć, które w subtelny albo całkiem otwarty sposób wciągają pracownika do współudziału w szerzeniu ewidentnie złych rzeczy. I nie wszystko jest takie oczywiste, bo niby na przykład taka kelnerka/ kelner - można kelnerować, powiedzmy, w zwykłej kawiarni a można też w ogródku piwnym. Ha! To dopiero ciekawe miejsce (to drugie). Albo zaklejanie bilboardów paskudnymi reklamami - niby tylko przyklejanie papieru do podłoża na drabinie (oczywiście bardzo ciężka fizycznie praca!).

Pamiętam takie sytuacja z życia różnych braci. Jeden świeżo nawrócony człowiek (z pół-kryminalną przeszłością) nie mógł znaleźć pracy i zatrudnił się jako "bramkarz" w nocnym klubie! Chociaż go wiele osób ostrzegało, on twierdził uparcie, że to świetne miejsce do głoszenia Ewangelii. Oczywiście nie minęło parę miesięcy, a brata "wcięło" (jemu widać skutecznie świat ogłosił swoją "ewangelię"). Potem już nawet nie poznawał na ulicy innych wierzących ze zboru. A taki był gorący i szczery na początku. Smutne jest to, że nikt go nie wsparł w poszukiwaniach normalnej, uczciwej pracy. Pastorski system monarchiczny nie obejmuje ludzi opieką pasterską przez starszych braci w wierze, bo cóż, jest tylko jeden "uprawniony". No a jak on nie załatwi, to któż ma się tym zająć - nie innych to sprawa.

A teraz postawy moralne wierzących w pracy "jak dla Pana".
Pewien brat wykonywał różne pracy budowano-remontowe i miał wiele pozaczynanych robót. Mówił, że musi tak, bo "na wszelki wypadek", jak by mu jakieś zamówienie nie wyszło. Był strasznym pracownikiem - miłym ale całkowicie nieprzewidywalnym - spóźniał się do pracy o ... kilka dni, nie dzwoniąc nigdy wcześniej i nie uprzedzając o swoich zmianach planów (jechał właśnie w tym czasie do innych kolejnych robót). Bóg był w tym wszystkim gdzieś bardzo daleko i w niedzielę. Wszelkie ostrzeżenia i napomnienia puszczał mimo uszu - nie to, żeby nie chciał ale był już tak uwikłany i zmęczony własnym kręceniem. Mimo, że pracował u wierzących ludzi, nie angażował się w doradzenie im czegoś, co byłoby lepsze, tańsze, czy konieczne. Jego główną motywacją był podszyty strachem problem utrzymania rodziny, czego nie oddał nigdy Bogu. Jak miał to zresztą zrobić, skoro sam pastor jego zboru wyciągał go od ludzi z umówionych terminów, żeby coś porobił w zborze bo "ślub ma być w sobotę", albo wizyta ważnego gościa, itd. Wszyscy go popędzali i poganiali, a człowiek duchowo grzęznął, będąc zawsze na zawołanie do prac w zborze przede wszystkim. Źle się to bardzo skończyło. Jest mi smutno bardzo na to wspomnienie. :( :(.

Pewien młody człowiek w mojej rodzinie pracował u pewnego brata, który był starszym w jego zborze. Człowiek ten kombinował, żeby nie płacić składek, nie płacić podatków i tego i tamtego. No i oczywiście zalegał z pensją pracownikom, co w przypadku osób raczej ubogich i pracujących za najniższą stawkę jest wielkim problemem. Co mają jeść i czym zapłacić rachunki? Mój krewny wiedział od niego, że ma od lat ciągnące się problemy i zaległości finansowe i oczywiście to rozumiał, próbując zachować cierpliwość. Jakież było jednak jego rozgoryczenie, kiedy człowiek ten pośród tych wszystkich zaległości wyjechał z żoną na dwutygodniowe wakacje w dalekie, egzotyczne kraje .... Na zdziwienie mojego krewnego, ten starszy zboru powiedział zmieszany, że "jakby nie pojechał, to by miał ciche dni z żoną, bo ona by tego nie odpuściła". Bez komentarza .....

Inny chrześcijański pracodawca zlecał usługi pewnej siostrze i ona to dobrze zawsze wykonywała - terminowo i solidnie. Jednak nie ustalił z nią warunków płatności. Ona nie pytała, bo czuła się nieswojo a poza tym była pewna, że przecież skoro jest wśród wierzących (to była częściowo misja, a częściowo wydawnictwo) to przecież nie będzie problemu. Oddała pracę - czeka kilka dni, czeka tydzień, czeka dwa - a tu nic. Ani telefonu, ani "dziękuję". W końcu musiała się upomnieć, bo dzieci w domu za chwilę głodne będą, a pieniędzy ani śladu. Pełna beztroska. Tak było za każdym razem, kiedy oddała pracę - zawsze ten sam niesmak w upominaniu się o pieniądze. W końcu brat, który tym się zajmował zapytał ją zniecierpliwiony: "A to jest twoje jedyne źródło zarobkowania?" Ręce i nogi opadają ...

Ta siostra kiedyś miała zrobić skład książki innemu wydawnictwu (też chrześcijańskiemu) i dostała zaliczkę. Szczęśliwa popłaciła zaległe rachunki, zapełniła lodówkę i kupiła dzieciom buty. Po zaliczce niewiele zostało - a tu telefon od brata z wydawnictwa: że jednak oni zlecają te usługę komuś innemu, bo on bierze taniej, więc bardzo proszą, żeby im zwróciła zaliczkę! Dodam, że nie byli to ludzie tak biedni, żeby szukać oszczędności w tak dramatyczny sposób a z nią mieli gwarancję jakości, co już nieraz wyszło w jej pracy.

A co powiedzieć na wierzącego szefa, któremu dobrze idzie interes i zatrudnia wierzących pracowników za najniższą stawkę i na najgorszych warunkach - oczywiście wymagając od nich poświęcenia i zachwytu, że w ogóle ktoś ich zatrudnił?

Można tak mnożyć prawdziwe historie, w które aż trudno uwierzyć. Pisze te konkretne przykłady z życia, żeby sobie poczytali - i pracownicy różni i pracodawcy! Mnie samą Bóg nieźle przećwiczył w pracy i poprzez pracę i wychował w różnych sprawach. Bolało, jak nie wiem, ale jestem Mu głęboko wdzięczna.

Na szczęście wśród wierzących zdarzają się sytuacje odwrotne - pracownicy dający piękne świadectwo rzetelności w tym, co robią; pracodawcy starający się wynagradzać swoich pracowników ponad najniższą krajową (jeśli to możliwe) i wszyscy kierujący - w tym co robią - wzrok na Pana Jezusa.

Tylko niestety siła rażenia zgorszeń jest większa niż siła dobrego przykładu.

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr lip 15, 2015 4:52 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Drodzy bracia, drogie siostry, ja oczywiście też was kocham :) (To tak w odniesieniu do kilku postów wzwyż, gdzie wszyscy się kochają. To było super!)

Niedługo będę też miała pewne świadectwo z miejsca pracy, w którym sama jestem aktorem drugiego albo i trzeciego planu, ale będę chciała opowiedzieć jak Bóg sam walczy za moją koleżankę, o której już kiedyś wam pisałam, a która w nowej pracy jest/była w pewien sposób prześladowana. Chętnie napiszę o tym po powrocie. Mam też ogromną nadzieję na wielki, dobry finał tej sprawy na początku nowego roku szkolnego. Cdn :)

Przypomniałam sobie też, że kiedyś gdzieś tutaj pisałam jak to było z moimi pracami kilkoma i jak Bóg mnie prowadził, jak wybaczał mi błędy i otwierał kolejne drzwi. Internet za bardzo tutaj muli, żebym mogła posłużyć się wyszukiwarką, ale może byłby to też jakiś głos w temacie. W każdym razie mam silne przekonanie, że obecna moja praca jest pracą od Boga i ciągle jestem za nią wdzięczna.

Tak więc wrzuciłam kamyczek, zapowiedziałam się i znikam znowu- przepraszam, że tak.

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr lip 15, 2015 4:56 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Smok Wawelski napisał(a):
Na podstawie Słowa skuteczniej można by skuteczniej argumentować "za" niż "przeciw" .
Ja tego nie widzę, nie chodzi mi żebyś robił wykład, ale może odnosząc się do podanych przez ciebie przykładów.
Na marginesie, z nerwów sprawdzałem jaki dzisiaj dzień tygodnia :D ( przed chwilą z roboty przyszedłem, a w niedzielę nie pracuję ).
Jak byśmy nie zdefiniowali, to istotą służby w wojsku jest zabijanie innych, czy też jeśli nie zabijanie to unieszkodliwianie, i to w sposób, jak najbardziej bolesny dla drugiej strony ( nawet nie chodzi o zabicie przeciwnika, ale o unieszkodliwienie go w taki sposób, aby wymagał pomocy i to kosztownej pomocy, bo to osłabia drugą stronę konfliktu).
Smok Wawelski napisał(a):
Jan Chrzciciel nie zakazał żołnierzom służby wojskowej,
Rozumiem, że chodzi o ten werset :Łk 3:14 bw "Pytali go też żołnierze, mówiąc: A my co mamy czynić? Zastanawiająca jest odpowiedź I rzekł im: Na nikim nic nie wymuszajcie ani nie oskarżajcie fałszywie dla zysku, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie." Odpowiedź jakby pytali się policjanci. I sprawa druga, to jest jednak przed Ewangelią, krzyżem, wylaniem DŚ, tuż przed ale jednak.
Smok Wawelski napisał(a):
a Korneliusz nie przestał być setnikiem po swoim nawróceniu
Na ile ja się orientuję, to jest przypuszczenie. Z historii Kornelisza wiemy, iż bycie żołnierzem nie przeszkadzało Bogu w jego zbawieniu. Co się działo po tym fakcie nie wiemy - no przynajmniej ja nie wiem.
Smok Wawelski napisał(a):
Z tego, co wiemy z historii, za czasów Klemensa Aleksandryjskiego, Tertuliana czy Orygenesa (II-III wiek) chrześcijanie w wojsku służyli.
Tzn. służyli chrześcijanie, czy ludzie którzy uważali się za chrześcijan, czy też ludzie, którzy przez innych byli uważani za chrześcijan ? Bo ja rozumiem, że Słowu mogę nadać przywilej Prawdy, ale czy ww. sformułowanie nie jest po prostu poglądem ? Ktoś kiedyś napisał takie zdanie, ale czy ono jest prawdziwe, to ... nie wiem. Pytam, bo nie mam zaufania na 100 % do takich stwiedzeń. W dzisiejszych czasach w wojsku to prawie sami "chrześcijanie" są ( no co, ochrzczeni są - w większości na pewno).
Smok Wawelski napisał(a):
Podjęcie służby wojskowej nie musi oznaczać bezpośredniego zabijania - zwłaszcza w czasie pokoju.
W czasie pokoju to na 100 % nie oznacza zabijania. Problem w tym, że będąc żołnierzem jesteś w organizacji, której celem jest nauka i umożliwienie zabijania. Nie za bardzo rozumiem ww. argumentu, podawać magazynki można i granaty też, tylko naciskać spustu i rzucać nie można ? A celować i wyciągać zawleczki można ? Tzn. jak wyślą mnie na front to dopóki nie każą mi strzelać to mogę sobie być żołnierzem ? No głowa mała !
Jeśli chrześcijanie mogą służyć w armii, to dopuszczamy sytaucję, iż na polu bitwy będą siedzieli w okopach po dwóch liniach frontu "nowonarodzeniu chrześcijanie żołnierze", których celem będzie współzawodnictwo, który pierwszy zabije drugiego - no sorry Gregory ale taki jest wniosek ! Że niby nie będą strzelać do siebie ? Na coś się trzeba zdecydować, albo albo.
Smok Wawelski napisał(a):
To może być pewien trop i kolejny argument na rzecz odmawiania uczestnictwa w bezpośredniej walce.
Tu nie chodzi o odmawiania uczestnictwa w bezpośrediej walce, tu chodzi aby nie być częścią organizacji, która jest powołana - co do zasady - aby zabijać innych ludzi.

I jeszcze dwie uwagi
1. Potrafię sobie wyobrazić sytuację, że ktoś był żołnierzem, nawrócił się i pozostaje w armii, no bo w sumie nic się nie dzieje, ale nie wybrażam sobie sytuacji, w której nowonarodzony chrześcijanin idzie do armii, aby być żołnierzem. To może niech od razu idzie do wojsk rakietowych i będzie odpalał rakiety z głowicami jądrowymi.
2. Jako obywatele tego kraju jesteśmy zobowiązani do obrony RP. I dzięki Bogu za władze naszego kraju, które uznały, iż odbywanie służby zastępczej uznaje się za spełnianie powszechnego obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie służby wojskowej. Z kolei służba zastępcza polega na wykonywaniu prac na rzecz ochrony środowiska, ochrony przeciwpożarowej, ochrony zdrowia, pomocy społecznej, opieki nad osobami niepełnosprawnymi albo bezdomnymi oraz na rzecz administracji publicznej i wymiaru sprawiedliwości. W konsekwencji ktoś kto odmawia służby wojskowej to jest buntownik i tyle. Można odmówić : skoszarowania, noszenia broni itd. ale nie można odmówić pełnienia służby wojskowej w ramach ( w formie ) służby zastępczej.
I Wawelski : powoli, spokojnie, w sumie nic sie nie dzieje, jak odpowiesz to dobrze, jak nie - to już to co najmniej dwa razy pisałem, brak odp. nie będzie uznany z mojej strony, iż twoje argumenty są nieprawidłowe. Mamy czas !


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr lip 15, 2015 8:09 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2014 9:05 pm
Posty: 138
wujcio napisał(a):
Cytuj:
Smok Wawelski napisał(a):
Jan Chrzciciel nie zakazał żołnierzom służby wojskowej,
Rozumiem, że chodzi o ten werset :Łk 3:14 bw "Pytali go też żołnierze, mówiąc: A my co mamy czynić? Zastanawiająca jest odpowiedź I rzekł im: Na nikim nic nie wymuszajcie ani nie oskarżajcie fałszywie dla zysku, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie." Odpowiedź jakby pytali się policjanci. I sprawa druga, to jest jednak przed Ewangelią, krzyżem, wylaniem DŚ, tuż przed ale jednak.



Też się właśnie zastanawialiśmy nad tym fragmentem, gdzie ewidentnie Jan nie zakazał lub nie nakazał żołnierzom, aby przestali być żołnierzami. Przecież głosił chrzest upamiętania, i mógł nakazać pokutować i upamiętać się i zrezygnować z tej służby na przykład.

Co do tego , że było to przed Ewangelią...hmm...a czy nauczanie Jezusa nie było głoszeniem Ewangelii o rychłym przyjściu Królestwa Bożego? Przecież Jezus i Jan to prawie równolatkowie, Jan jak czytamy w Łk. 3 głosił i chrzcił. Jeśli trzymać się Słowa, nie wiemy dokładnie po ilu dniach od tego , co Jan wypowiedział do żołnierzy, Pan Jezus dał się ochrzcić Janowi, ale jak widzę kontekst od Łk.3 16-21, to mniemam, że mogło być to w tym samym dniu i czasie : ( Łk.3, 21; Mat.3,13) Pan Jezus przyszedł może chwilę po tym jak Jan wypowiedział te słowa do żołnierzy i dał się ochrzcić. Oczywiście krzyża jeszcze nie ma i wylania Ducha, a jeśli przyjąć , że Ewangelia zaczyna się od momentu , gdy Pan Jezus zaczyna nauczać, czyli po 40 kolejnych dniach kuszenia przez diabła, to pewnie tok Wujciowy ma tam jakąś zasadność. nie wiem:))) Ale , jeśli Jan głosił DOBRĄ NOWINĘ o Królestwie Bożym, to czy to nie jest Ewangelią?

Co do reszty argumentów Wujcia, to raczej się zgadzam. Bo jednak instytucja, jak i forma wojskowości od zarania dziejów miała na celu, chyba że się mylę, lub miała charakter walki, obrony, a w tym uśmiercania i zabijania. Nie jestem historykiem wojskowości, ale jak się prześledzi dzieje, to wszędzie gdzie było wojsko i wojna , tam lała się krew. Przecież Macedoński niejaki Alek, nie stworzył sobie armii po to , żeby mu żołnierze wieczny pokój odbębniali:)

_________________
GrainTrader


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lip 16, 2015 11:08 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Wujciu, jak zwykle komplikujesz proste rzeczy. Jeśli masz problemy ideologiczne, to nikt Ci nie każe służyć w wojsku - mamy już armię zawodową i nawet nie pójdziesz do więzienia.

Przykazanie "nie zabijaj" mówi dokładnie o morderstwie z premedytacją i zostało dane tym samym ludziom, którzy otrzymywali rozkazy natury militarnej. A Bóg wie, co mówi. Dlatego nie ma sensu wymyślać kolejnych definicji o "unieszkodliwianiu" - nie czytam żadnego przykazania, które dotyczyłoby "unieszkodliwiania".

Jeśli nie wiesz, co się stało z Korneliuszem po jego nawróceniu, to nie domyślaj się więcej niż jest napisane. Wiemy, że nikt nie kazał mu opuszczać wojska, gdy głoszono mu Ewangelię.

wujcio napisał(a):
Problem w tym, że będąc żołnierzem jesteś w organizacji, której celem jest nauka i umożliwienie zabijania. Nie za bardzo rozumiem ww. argumentu, podawać magazynki można i granaty też, tylko naciskać spustu i rzucać nie można ? A celować i wyciągać zawleczki można ? Tzn. jak wyślą mnie na front to dopóki nie każą mi strzelać to mogę sobie być żołnierzem? No głowa mała!
Słowo Boże poproszę, wujciu. Nie ideologię pacyfistyczną, tylko Słowo Boże. Możesz obierać ziemniaki w kuchni - chyba, że masz problem moralny, bo te ziemniaki wzmacniają mięśnie tych, którzy unieszkodliwiają. Ale w ten sposób myśląc, wszędzie można znaleźć powód, żeby nie mieć nic wspólnego z tym światem. Taka dyskusja jest stratą czasu moim zdaniem.

wujcio napisał(a):
Rozumiem, że chodzi o ten werset :Łk 3:14 bw "Pytali go też żołnierze, mówiąc: A my co mamy czynić? Zastanawiająca jest odpowiedź I rzekł im: Na nikim nic nie wymuszajcie ani nie oskarżajcie fałszywie dla zysku, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie." Odpowiedź jakby pytali się policjanci. I sprawa druga, to jest jednak przed Ewangelią, krzyżem, wylaniem DŚ, tuż przed ale jednak.
Czyli uważasz, że nauczanie Jana Chrzciciela zaprzeczało Ewangelii? Dobrze rozumiem? Jeśli tak, to pokaż, gdzie to jest napisane w Biblii.

wujcio napisał(a):
Tzn. służyli chrześcijanie, czy ludzie którzy uważali się za chrześcijan, czy też ludzie, którzy przez innych byli uważani za chrześcijan? Bo ja rozumiem, że Słowu mogę nadać przywilej Prawdy, ale czy ww. sformułowanie nie jest po prostu poglądem? Ktoś kiedyś napisał takie zdanie, ale czy ono jest prawdziwe, to ... nie wiem. Pytam, bo nie mam zaufania na 100 % do takich stwierdzeń. W dzisiejszych czasach w wojsku to prawie sami "chrześcijanie" są (no co, ochrzczeni są - w większości na pewno).
W tamtych czasach nawrócenie oznaczało realne zagrożenie życia - tyle wiemy. To był II i III wiek, kiedy jeszcze Ewangelia rozprzestrzeniała się w całej Europie i przed wiekiem IV, kiedy chrześcijaństwo zaczęło się staczać po edykcie mediolańskim i nabytych przywilejach. Takie są fakty. Na pewno nie było idealnie, ale przypuszczam, że w dobie takich prześladowań było mniej chrześcijan nominalnych niż dzisiaj. To chyba logiczne przypuszczenie.

Natomiast przypuszczenie lub twierdzenie, że jeśli ktoś służył wtedy w wojsku, to nie mógł być prawdziwym chrześcijaninem, wynika ze z góry założonej tezy, że ci, którzy służą w wojsku, nie mogą być chrześcijanami. Taką tezę trzeba udowodnić, więc spróbuj to zrobić na podstawie Słowa Bożego. Jeśli twierdzisz, że autor cytowanej książki się myli, to ciężar dowodu spoczywa na prokuratorze - czyli na Tobie. Każde sformułowanie jest poglądem i jeśli byśmy mieli traktować w ten sposób wszystkie dane historyczne, to nie ma sensu czytać żadnych kronik. Pozostaje nam tylko to, co można udowodnić "matematycznie".

wujcio napisał(a):
Potrafię sobie wyobrazić sytuację, że ktoś był żołnierzem, nawrócił się i pozostaje w armii, no bo w sumie nic się nie dzieje, ale nie wybrażam sobie sytuacji, w której nowonarodzony chrześcijanin idzie do armii, aby być żołnierzem. To może niech od razu idzie do wojsk rakietowych i będzie odpalał rakiety z głowicami jądrowymi.
No widzisz, i to jest Twój pogląd - jak sam napisałeś wcześniej o cytowanym przeze mnie fragmencie książki Hammana. Twój pogląd może być słuszny albo nie. A Twoja wyobraźnia może być motywowana własnymi założeniami i pobudkami ideologicznymi. Słowo Boże nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi otwartym tekstem w tych sprawach. Twoje argumenty emocjonalne i ad absurdum wcale tego nie zmienią. Nie jest ważne to, co Ty potrafisz sobie wyobrazić i co ja potrafię sobie wyobrazić. Ważne jest Słowo Boże i twarde fakty.

wujcio napisał(a):
Jako obywatele tego kraju jesteśmy zobowiązani do obrony RP. I dzięki Bogu za władze naszego kraju, które uznały, iż odbywanie służby zastępczej uznaje się za spełnianie powszechnego obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie służby wojskowej. Z kolei służba zastępcza polega na wykonywaniu prac na rzecz ochrony środowiska, ochrony przeciwpożarowej, ochrony zdrowia, pomocy społecznej, opieki nad osobami niepełnosprawnymi albo bezdomnymi oraz na rzecz administracji publicznej i wymiaru sprawiedliwości. W konsekwencji ktoś kto odmawia służby wojskowej to jest buntownik i tyle.
No, to jesteś całkowicie niekonsekwentny. Jeśli coś się odbywa w zakresie służby wojskowej, to znaczy że de facto i tak służysz w organizacji, która jest powołana do zabijania - ta organizacja pozwala Ci po prostu służyć w inny sposób niż noszenie broni. Do tego prowadzi konsekwentne stosowanie Twojej logiki w tej sprawie.

Pax Romana to był okres trwający ponad 200 lat. Po II Wojnie Światowej był okres ponad 60 lat pokoju, a nawet dzisiaj jeśli ktoś chce jechać na misję do Afganistanu czy Iraku, robi to dobrowolnie. Zatem zaciągnięcie się do służby w jednym i drugim okresie nie skutkowało walką i zabijaniem, choć żołnierze nosili broń. To było w tym czasie to samo, jak służba w policji i tak dalej. Zawodowa służba wojskowa (żołnierze rzymscy pobierali żołd) nie musi być tym samym, co zabijanie ludzi.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn lip 20, 2015 4:18 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Smok Wawelski napisał(a):
Wujciu, jak zwykle komplikujesz proste rzeczy.
No cóż taki już mój " ... ", ale nikt nie chce komplikować sobie życia, natomiast staram się wychwytywać szczegóły.
Smok Wawelski napisał(a):
Jeśli masz problemy ideologiczne, to nikt Ci nie każe służyć w wojsku - mamy już armię zawodową i nawet nie pójdziesz do więzienia.
To nie jest kwestia ideologii i nie rozmawiamy o mnie. Na narginesie, z tym nie służeniem w wojsku i więzienim, to nie wiadomo jak jeszcze będzie. Zresztą co to za argument, czy z faktu, iż poddajesz myśl, iż chrześcijanie mogą służyć w wojsku należy wyciągąć wniosek, że chcesz iść do armii. Raczej wątpię, byś chciał iść.
Smok Wawelski napisał(a):
Przykazanie "nie zabijaj" mówi dokładnie o morderstwie z premedytacją i zostało dane tym samym ludziom, którzy otrzymywali rozkazy natury militarnej. A Bóg wie, co mówi. Dlatego nie ma sensu wymyślać kolejnych definicji o "unieszkodliwianiu" - nie czytam żadnego przykazania, które dotyczyłoby "unieszkodliwiania".
Zgoda, przykazanie "nie zabijaj" oznacza " nie morduj". Król Dawid toczył wojny, w trakcie których zabijał i oczywiście nie naruszał tego przykazania. Ale pamiętać należy, iż: toczył on wojny Pana i to nie on wybudował Świątynie, powód jest znany - a to daje do myślenia.
Jest różnica pomiędzy Izraelitami (ludzmi wierzącymi), którzy toczyli wojny opisane w ST, od ludzi którzy toczą wojny nie opisane w ST. Kwestię ""unieszkodliwania" - nie za bardzo zrozumialem.
Smok Wawelski napisał(a):
Jeśli nie wiesz, co się stało z Korneliuszem po jego nawróceniu, to nie domyślaj się więcej niż jest napisane. Wiemy, że nikt nie kazał mu opuszczać wojska, gdy głoszono mu Ewangelię.
Mogę ci odpisać tak samo ( użyć takiego samego argumentu - jeśli nie wiesz, co się stało z Korneliuszem po jego nawróceniu, to nie domyślaj się więcej niż jest napisane .... i nie używaj tego przykładu do poparcia tezy, iż "nowonarodzonym chrześcijanom" wolno służyć w wojsku. Fakt, iż był wojskowym ( trzeba mieć zawsze na uwadze, iż wojsko w tamtych czasach miało równiez inne zadania niż obecnie - to taka uwaga ogólna, bo ty doskonale o tym wiesz, mógł spełniać zadania, które dzisiaj przypisalibyśmy policji ) oznacza tylko tyle, że Bogu to nie przeszkadzało, aby go zbawić. Co się stało w kosekwencji nawrócenia - tego nie wiemy. Histora Korneliusza nie za bardzo nadaje się na argument - zarówna za możliwością służenia, jak i przeciw.
Cytuj:
Nie ideologię pacyfistyczną, tylko Słowo Boże.
Ponieważ zarzucasz mi kierowanie się ideologia pacyfistyczą, to w pierwszej kolejności do tego się odniosę.
To nie jest tak, że ja jestem przeciwko wojsku w ogóle ! Ja nie jetem pacyfistą.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pacyfizm
Cyt. " Pacyfiści domagają się ustanowienia trwałego pokoju między narodami oraz chcą, aby wszelkie konflikty rozwiązywane były zgodnie z literą prawa międzynarodowego bez uciekania się do użycia sił zbrojnych.".
Ja wierzę, że to Pan Jezus jest Księciem pokoju. Wiem też, na jakim świecie żyje. Nie krytykuję ludzi, którzy są w wojsku - szczególnie w kontekście historii Korneliusza. Nie jestem przeciwko państwu ( a już szczególnie przeciwko państwu Polskiemu), nie jestem przeciwko temu, iż państwo nosi miecz - wręcz przeciwnie, przecież z tego korzystam ! ( trudno też mieć coś przeciwko np. rosyjskim żołnierzom, którzy wyzwalali Oświęcim - resztę zachować rosyjskich żołnierzy pomińmy) Nie uważam, iż należałoby zlikwidować armię ! Zatem zarzucanie mi kierowanie się ideologią pacyfistyczną uważam za zarzut błędny i w ogóle nie mający znaczenia dla sporu ( dla przypomnienia, skoro używasz takiego argumentu, spieramy się, czy "nowonarodzeni chrześcijanie" mogą służyć w wojsku - mieć taki zawód, pracę, a nie, czy należy zlikwidować wojsko lub może nie nalezy likwidować). Nie spieramy sie czy należy zlikwidować państwo, bo to ono ma monopol na stosowanie siły, a zatem nie spieramy sie o istnienie, czy też nie wojska jako takiego.
Trzeba też odróźniać wojny toczone w Izraelu, które były często wojnami Pana, od wojen, które toczyły - a szczególnie toczą państwa. Jak gdzieś wytryśnie ropa i znajdą się chętni na nią, to też jako chrześcijanin mam brać w tym udział - i każdy wie, że oficjalnym powodem nie będzie ropa.
Ja sobie zdaje sprawę, że wydarzenia opisane w Objawieniu, które przed nami to też "wojna". Jak to będzie wyglądało nie wiem, ale może jest tak, że armia ( wojsko ) będzie brało w tym udział. I mając to na uwadze, nie jestem przeciwko armii - w szczególności Izraela. Tylko, że to co przed nami to nie jest to co jest teraz - szczególnie w Polsce. Dlatego wydaje się, że rozumiem twoje rozważania, a i przedmiot spor nie jest taki prosty. Nie jest prosty, ale rozmawiamy o tym co jest teraz i o ludziach wierzących.

Pozwoliłem sobie na te uwagi, bo biorąc pod uwagę twój argument dot. "pacyfizmu" obawiam sie, ze próbujesz mi przypisać poglądy, ktorych ja nie podzielam. Zdaje się, że przykładasz do mnie kalkę, którą gdzieś tam masz w umyśle. Nie masz podstaw do tego, szczególnie w kontekście tego co pisałem wcześniej.

Natomiast Królestwo, do którego zmierzam nie jest z tego świata, bo i Pan mój nie jest z tego świata - w związku z tym narzędzia, które mam stosowac również nie są z tego świata. Zabijanie innych ludzi, do czego powołana jest armia, takich narzędzi nie posiada - wręcz przeciwnie. Jezus wiedział, że to Bóg nadaje prawo do rządzenia królom tego śwaiata, a w konsekwencji nie krytykował armii jako takiej.

Smok Wawelski napisał(a):
wujcio napisał(a):
Problem w tym, że będąc żołnierzem jesteś w organizacji, której celem jest nauka i umożliwienie zabijania. Nie za bardzo rozumiem ww. argumentu, podawać magazynki można i granaty też, tylko naciskać spustu i rzucać nie można ? A celować i wyciągać zawleczki można ? Tzn. jak wyślą mnie na front to dopóki nie każą mi strzelać to mogę sobie być żołnierzem? No głowa mała!
Słowo Boże poproszę, wujciu. Nie ideologię pacyfistyczną, tylko Słowo Boże. Możesz obierać ziemniaki w kuchni - chyba, że masz problem moralny, bo te ziemniaki wzmacniają mięśnie tych, którzy unieszkodliwiają. Ale w ten sposób myśląc, wszędzie można znaleźć powód, żeby nie mieć nic wspólnego z tym światem. Taka dyskusja jest stratą czasu moim zdaniem.
To wracając do rzeczy. Na poparcie faktu, iż celem wojska jest nauczenie zabijania i umożliwienie zabijania, nie potrzebuję argumentów ze Słowa, bo to jest rzecz powszechnie znana.
Odnosząc sie do obieranie ziemniaków. Nie mój drogi, to nie jest tak.
Wojsko jest organizacją, do której się wstępuje, i z której się występuje ( często nogami do przodu). Do wojska trzeba się "zapisać". Inaczej jest np. z państwem, po prostu urodziłem się obywatelem tego kraju, nic nie musiałem robić. Płace podatki, bo muszę, a nie dlatego, że mi się tak podoba.
Aby być w wojsku nalezy do niego wstąpić i złożyć przysięgę :
https://pl.wikipedia.org/wiki/Przysi%C4%99ga_wojskowa
założyć mundur, wziąć broń do ręki itd. Będąc i pracując w wojsku przyczyniam się do tego, aby sprawnie i wydajnie przygotować organizację do zabijania i w razie potrzeby zabijać ( zatem obierając ziemniaki lub grając w orkiestrze przyczyniam się do jej wzmocnienia). W wojsku ( tym normalnym ) wcale nie chodzi o mordowanie, a że dochodzi do morderstw, bo wojna wyzwala takie sytuacji i zachowania - jest argumentem, aby trzymać się z dala od wojska. Podatki też idą na wojsko, ale płacę je bo muszę, a nie dlatego, że chcę. W związku z tym ww. argument, aby nie mieć nic wspólnego ze światem, nie ma znaczenia - to jest błędna analogia.

Smok Wawelski napisał(a):
Czyli uważasz, że nauczanie Jana Chrzciciela zaprzeczało Ewangelii ? Dobrze rozumiem? Jeśli tak, to pokaż, gdzie to jest napisane w Biblii.
A czy przykazanie " oko za oko, ząb za ząb" jest przeciw i zaprzecza Ewangelii ? Dobrze wiesz, że nie, tak jak i poselstwo Jana nie było przeciw Ewangelii, ale nie było też Ewangelią - tą właściwąw mocy Ducha. On był tym, który miał przygotować drogę, a Drogą nie był. W związku z powyższym używanie słów Jana jako argumentu, za czy też przeciwko służeniu w wojsku nie ma znaczenia rozstrzygającego, a już szczególnie, że Jan był Izraelitą, a Izrael toczył wojny Pana, zatem bycie żołnierzem było wykonywaniem woli Pana. Ponadto odpowiedź Jana sugeruje problemy, która mają w pracy policjanci, a nie żołnierze.

Smok Wawelski napisał(a):
Natomiast przypuszczenie lub twierdzenie, że jeśli ktoś służył wtedy w wojsku, to nie mógł być prawdziwym chrześcijaninem, wynika ze z góry założonej tezy, że ci, którzy służą w wojsku, nie mogą być chrześcijanami. Taką tezę trzeba udowodnić, więc spróbuj to zrobić na podstawie Słowa Bożego. Jeśli twierdzisz, że autor cytowanej książki się myli, to ciężar dowodu spoczywa na prokuratorze - czyli na Tobie. Każde sformułowanie jest poglądem i jeśli byśmy mieli traktować w ten sposób wszystkie dane historyczne, to nie ma sensu czytać żadnych kronik. Pozostaje nam tylko to, co można udowodnić "matematycznie".
Zaraz, zaraz ja tu nic nie muszę udowadniać. To ty powołałeś ten fragment na uzasadnienie, że chrześcijanie służyli w wojsku, to jeśli chcesz używać tego argumentu to powinieneś udowodnić, iż to byli chrześcijanie. Nie możesz ? To go nie używaj. I nie stawiaj mnie w pozycji prokuratora, bo ja po prostu poddałem w wątpliwość powoływanie sie na przedstawiony opis.
To nie jest tak, że nie ma sensu czytać żadnych kronik. Często jest tak, że wywodząc pogląd z Pisma możemy podeprzeć się argumentem, że ktoś wcześniej też tak uważał ( wręcz, że wczesny Kościół tak uważał). Ale jeśli jest spór, co do samego Pisma i z samego Pisma nie możemy ustalić stanowiska, to argumentem rozstrzygającym nie może być kronika. Jak się będziemy podsługiwać taką metodą argumentacji to zaraz "wylądujemy" w KK.
Smok Wawelski napisał(a):
wujcio napisał(a):
Potrafię sobie wyobrazić sytuację, że ktoś był żołnierzem, nawrócił się i pozostaje w armii, no bo w sumie nic się nie dzieje, ale nie wybrażam sobie sytuacji, w której nowonarodzony chrześcijanin idzie do armii, aby być żołnierzem. To może niech od razu idzie do wojsk rakietowych i będzie odpalał rakiety z głowicami jądrowymi.
Cytuj:
No widzisz, i to jest Twój pogląd - jak sam napisałeś wcześniej o cytowanym przeze mnie fragmencie książki Hammana. Twój pogląd może być słuszny albo nie. A Twoja wyobraźnia może być motywowana własnymi założeniami i pobudkami ideologicznymi. Słowo Boże nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi otwartym tekstem w tych sprawach. Twoje argumenty emocjonalne i ad absurdum wcale tego nie zmienią. Nie jest ważne to, co Ty potrafisz sobie wyobrazić i co ja potrafię sobie wyobrazić. Ważne jest Słowo Boże i twarde fakty

Pogląd, iż potrafię sobie wyobrazić sytuację, iż ktoś po nawróceniu zostaje w wojsku wywodzę z historii Korneliusza, a szczególnie, że wojsko w tamtych czasach to nie jest to samo co wojsko dzisiaj. Mogło się nic nie dziać. Na podobnej zasadzie potrafię sobie wyobrazić sytaucję, w której ktoś będąc w KK nawraca się ( Bóg go zbawia pomimo tego, że jest ww KK) ale dalej pozostaje w KK i Bóg nie cofa decyzji o zbawieniu, a wiesz, że DŚ przekonuje o wyjściu z KK.
Natomiast o ile dobrze rozumiem twoje stanowisko to gdyby Korneliusz miał brać udział w wojnie z Izraelem, to powinien brać udział. No i powinien brać udział w uwięzieniu np. braci ? To może w wojsku, które oblegało Jerozolime w roku 70 też mogli brać udział chrześcijanie ? Skoro podajesz argument Korneliusza, to takie są wnioski. To są konsekwencji bronienia tezy, że chrześcijanie mogą być żołnierzami. To są wnioski z Pisma, a nie własne założenia i pobudki ideologiczne.
Słowo nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi otwartym tekstem, bo sytuacje mogą być różne, ale konsekwencje jakie powstają z faktu służenia w wojsku są jednoznaczne - a zatem nalezy trzymać sie od tej instytucji jak najdalej.

Smok Wawelski napisał(a):
No, to jesteś całkowicie niekonsekwentny. Jeśli coś się odbywa w zakresie służby wojskowej, to znaczy że de facto i tak służysz w organizacji, która jest powołana do zabijania - ta organizacja pozwala Ci po prostu służyć w inny sposób niż noszenie broni. Do tego prowadzi konsekwentne stosowanie Twojej logiki w tej sprawie.
To nie ja jestem niekonsekwentny, dzieki Bogu to państwo Polskie jest niekonsekwentne. Ponieważ to Państwo polskie w art. 2 ust. 1 ustawy o służbie zastępczej uznało, cyt. " Odbywanie służby zastępczej uznaje się za spełnianie powszechnego obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie służby wojskowej.". W przepisach uznano, iż odbywanie służby zastępczej jest służbą wojskową ( doszło do prawnego zrównania służby wojskowej ze służbą zastępczą, bo wszyscy mamy odbyć służbę wojskową, a nie do faktycznego zrównania - o czym piszesz) W ramach czynności faktycznych nie muszę : nosić broni, przysięgać i być przygotowanym na to, aby kogoś zabijać, bo służba zastępcza ( która jest uznawana za slużbę wojskową) polega na, cyt. art. 2 ust. 2 ww. ustawy " wykonywaniu prac na rzecz ochrony środowiska, ochrony przeciwpożarowej, ochrony zdrowia, pomocy społecznej, opieki nad osobami niepełnosprawnymi albo bezdomnymi oraz na rzecz administracji publicznej i wymiaru sprawiedliwości." i dalej w ust. 3 " Służbę zastępczą odbywa się w państwowych i samorządowych jednostkach organizacyjnych, podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorcami, o których mowa w przepisach o działalności leczniczej, oraz w organizacjach pożytku publicznego, zwanych dalej "podmiotami".".
Smok Wawelski napisał(a):
Pax Romana to był okres trwający ponad 200 lat. Po II Wojnie Światowej był okres ponad 60 lat pokoju, a nawet dzisiaj jeśli ktoś chce jechać na misję do Afganistanu czy Iraku, robi to dobrowolnie. Zatem zaciągnięcie się do służby w jednym i drugim okresie nie skutkowało walką i zabijaniem, choć żołnierze nosili broń. To było w tym czasie to samo, jak służba w policji i tak dalej. Zawodowa służba wojskowa (żołnierze rzymscy pobierali żołd) nie musi być tym samym, co zabijanie ludzi.
To czyli twoim zdaniem, mogę sobie do wojska iść ( i brać za to pieniądze, a biorę pieniądze w odpowiedniej kwocie, wojsko daje mi mieszkanie, wcześniejszą emeryturę m.in. za to, że będę na rozkaz musiał zabijać, i to tego kogo sobe Pańswo upatrzy na wroga), a gdyby było tak, że każą mi zabijać, to ja wtedy im powiem, że ja nie mogę, bo ja jestem chrześcijaninem ?
Tak, to prawda, że ja przysięgałem, iż będę zabijał, ale to było tylko tak na niby, bo ja wiedziałem, że jak mi każecie zabijać to ja tego robić nie będę, nie mówiłem wam wcześniej, bo byście mi pewnie nie dali tych pieniędzy.
No głowa mała, co to się człowiek dowiaduje :lol:


Ostatnio edytowano Pn lip 20, 2015 7:28 pm przez wujcio, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn lip 20, 2015 6:17 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Wujciu, proponowałbym mniej słów, a więcej konkretów. Nie pisz "sobie a muzom", tylko odpowiadaj na moje pytania, jeśli chcesz już ze mną dyskutować. Jeśli pytam o to, czy nauczanie Jana Chrzciciela było sprzeczne z Ewangelią, to odpowiedz "tak" albo "nie", zamiast kombinować, jak by nie odpowiedzieć wprost. Za czasów Jana Chrzciciela Izrael nie toczył żadnych wojen Pana, a Pan Jezus według ciała też był Izraelitą [Rzym. 9:5]. Odpowiadanie pytaniem na pytanie nie jest żadną odpowiedzią. Jeśli masz problem z dzieleniem Ewangelii na "niewłaściwą i nie w mocy Ducha" w wykonaniu Jana od "właściwej i w mocy Ducha" w wykonaniu Pana Jezusa, to podaj mi w Biblii fragment potwierdzający taki podział.

Czytaj wpisy, z którymi chcesz polemizować, bo zaczynasz dyskutować sam ze sobą albo odnosisz się kolejny raz do tego, co ja już powyżej napisałem. Obawiam się, że nie wnosisz do dyskusji niczego nowego, a ja nie zamierzam Cię przekonywać na siłę.

Możesz trzymać się jak najdalej od wojska, policji, straży miejskiej i straży pożarnej, bo przecież Królestwo, w którym żyjesz nie jest z tego świata. Bądź tylko w tym konsekwentny i wkrótce albo zmienisz zdanie, albo będziesz musiał się wystrzelić na księżyc.

Wolno Ci korzystać z usług pogotowia ratunkowego, a nawet wstąpić w jego szeregi, jeśli zdążysz przeanalizować wszystkie argumenty moralne "za" i "przeciw" oraz oddzielić czynności prawne od faktycznych przed podaniem pacjentowi prostego zastrzyku.

Wybacz moją lekką irytację, ale Twój "urok osobisty" (uwaga, określenie niebiblijne!) czasem tak na mnie działa. Podobnie jak nieustanne dywagacje pod tytułem "co by było gdyby".

P.S.
Skoro coś nie jest jednoznacznie stwierdzone w Biblii (mamy tylko pewne kierunki nauczania, o czym pisałem wcześniej, ale wujcio nie zauważył), a ktoś ma pragnienie zostać na przykład zawodowym żołnierzem, to niech się w tej sprawie modli, niech pości, niech da Bogu czas, żeby go przekonał. To będzie lepsze niż pisanie tysiąca postów na forum. Tak się właśnie kończą próby stworzenia "listy zawodów dozwolonych" i "listy zawodów zakazanych". Zawsze znajdzie się jakiś specjalista od tworzenia talmudu i niekończących się sporów o słowa.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn lip 20, 2015 7:27 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Smok Wawelski napisał(a):
czy nauczanie Jana Chrzciciela było sprzeczne z Ewangelią, to odpowiedz "tak" albo "nie", zamiast kombinować, jak by nie odpowiedzieć wprost.
Ale ja ci odpowiedziałem, że nie było sprzeczne, natomiast czy nauczanie Jana to już jest Ewangelia, czy to jest "tuż przed " Ewangelią ? I moja odpowiedź brzmi "tuż przed" Ewangelią. I tu nie ma dzielenia Ewangelii na "niewłaściwą i nie w mocy Ducha" w wykonaniu Jana od "właściwej i w mocy Ducha" w wykonaniu Pana Jezusa.
Smok Wawelski napisał(a):
Czytaj wpisy, z którymi chcesz polemizować, bo zaczynasz dyskutować sam ze sobą albo odnosisz się kolejny raz do tego, co ja już powyżej napisałem. Obawiam się, że nie wnosisz do dyskusji niczego nowego, a ja nie zamierzam Cię przekonywać na siłę.
No toż czytam i polemizuje z Tobą, a nie ze sobą.
Smok Wawelski napisał(a):
Możesz trzymać się jak najdalej od wojska, policji, straży miejskiej i straży pożarnej, bo przecież Królestwo, w którym żyjesz nie jest z tego świata. Bądź tylko w tym konsekwentny i wkrótce albo zmienisz zdanie, albo będziesz musiał się wystrzelić na księżyc.
A co to znaczy trzymać się z daleka ? Żyję na tym świecie i mam kontakt z policją, strażą miejską, no z wojskiem rzadziej. A co m do tego wystrzelenie się w kosmos ? Zresztą nie wkładajmy do jednego worka : wojska, policji, straży miejskiej i straży pożarnej, bo to nie jest to samo. Rozmawiamy o wojsku, a nie o strażakach - chyba jest róźnica.
Smok Wawelski napisał(a):
Wolno Ci korzystać z usług pogotowia ratunkowego, a nawet wstąpić w jego szeregi, jeśli zdążysz przeanalizować wszystkie argumenty moralne "za" i "przeciw" oraz oddzielić czynności prawne od faktycznych przed podaniem pacjentowi prostego zastrzyku.
Wybacz moją lekką irytację, ale Twój "urok osobisty" (uwaga, określenie niebiblijne!) czasem tak na mnie działa. Podobnie jak nieustanne dywagacje pod tytułem "co by było gdyby".
Przy pogotowiu nie ma problemu, bo pogotowie ratuje życie, a wojsko - wręcz przeciwnie. Wiem, że mogę być irytujący, ale dopóki sie staram trzymać Słowa ( na tyle na ile umiem i potrafę ) .. no cóż mam przestać pisać :) ? No jak się masz tak denerować na mnie, to chyba przestanę.
Określenie urok osobisty napisałem w " " - taki skrót myślowy ( nie miałem nic na myśli z oryginału, zresztą o oryginał turdno, bo sformułowanie nie jest jednoznaczne, np. "Urok osobisty to umiejętność uzyskania czyjejś zgody bez sformułowania wyraźnego pytania." Albert Camus), chciałem wskazać, iż moją cechą jest ... zwracanie uwagi na szczegóły. Ale jeśli ktoś ma złe skojarzenia to oczywiście nie ma sprawy, nie będę używał takiego określenia.
Smok Wawelski napisał(a):
Skoro coś nie jest jednoznacznie stwierdzone w Biblii (mamy tylko pewne kierunki nauczania, o czym pisałem wcześniej, ale wujcio nie zauważył),
Zauważył, zauwazył.

Smok Wawelski napisał(a):
a ktoś ma pragnienie zostać na przykład zawodowym żołnierzem, to niech się w tej sprawie modli, niech pości, niech da Bogu czas, żeby go przekonał.
Modlitwa i post są jak najbardziej wskazane, oczywiście niech się modli. Tylko żeby nie było tak, że on już podjął decyzję w sercu, a post i modlitwa mają dać pretekst do wstąpienia do armii - no ale to inny temat.
Smok Wawelski napisał(a):
Tak się właśnie kończą próby stworzenia "listy zawodów dozwolonych" i "listy zawodów zakazanych". Zawsze znajdzie się jakiś specjalista od tworzenia talmudu i niekończących się sporów o słowa.
Nie, tak nie jest, tu nikt nie tworzy listy, mamy konkrety zawód ( jeden, a nie kilka, ba, służbę i zawód, w którym zabija się innych ludzi, jest jeszcze taki ? ) i rozważamy, czy wolno być żołnierzem czy nie, nie chodzi też o talmud, a już szczególnie nie jest to spór o słowa. Bycie żołnierzem to wybór na dużą część życia, który może być tragiczny w skutkach ( nie musi, ale może) i nie tylko dla niego samego.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lip 21, 2015 10:04 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Jeśli chcesz się trzymać Słowa, a nauczanie Jana Chrzciciela nie zaprzecza Ewangelii, to tam, gdzie może dotyczyć nas, należy wziąć je sobie do serca.

"Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle" [Rzym. 13:3-4]

Władza nie na darmo miecz nosi - to są słowa Pawła, które wcale nie wskazują na to, że noszenie miecza przez władzę jest czymś złym - a przecież mieczem można zrobić komuś krzywdę! Mam nadzieję, że Pawła nie traktujesz jak Jana, który nauczał "nie tej samej Ewangelii". A Paweł mówi o noszeniu miecza przez wojsko, a nie przez policję, bo takiej wtedy nie było. Policjanci zresztą noszą broń, która również służy do zabijania. I nie nadstawiają drugiego policzka w sensie pacyfistycznym.

Jeśli nie jesteś pacyfistą, to jesteś skażony humanistycznym myśleniem, które nie ma nic wspólnego z nauczaniem apostolskim, nauczaniem Pana Jezusa i nauczaniem Jana Chrzciciela. Niestety, bardziej z Ewangelią według interpretacji Świadków Jehowy (podobnie jak z problemem składania przysięgi).

Nie można na podstawie Pisma udowodnić, że chrześcijanom nie wolno służyć w wojsku - szczególnie w czasie pokoju. Nie mamy również danych historycznych, które by potwierdzały, że Kościół zakazywał służby wojskowej z powodów, które przedstawiasz. Jeśli to robił, to przyczyną była konieczność przysięgania na bogów pogańskich i bóstwo cezara. Dzisiaj nie ma takiej konieczności. Po prostu nie istnieją twarde argumenty przeciw. Na pewno Pan Jezus kazał uciekać z oblężonej Jerozolimy, ale to dlatego, że miało zostać zburzone w ramach sądu [Łuk. 21:20-22].

Armia nie jest powołana do mordowania i porównywanie jej do organizacji przestępczej poprzez określenia typu "stworzona do zabijania" jest mocnym nadużyciem - moim zdaniem takie nadużycie ma charakter bardziej ideologiczny niż biblijny, a sam argument należy do kategorii emocjonalnych.

Jeśli nie daj Boże przydarzy się w Twojej miejscowości powódź, albo jakaś inna klęska żywiołowa, a rząd skieruje do pomocy wojsko, to pamiętaj, żeby odmówić przyjęcia pomocy od tej organizacji, ponieważ należy "trzymać się od niej z daleka". Trzymaj się również z daleka od policji, jeśli Cię ktoś napadnie lub okradnie, ponieważ policjanci używają przymusu bezpośredniego, który jest sprzeczny z lansowaną przez Ciebie interpretacją Ewangelii. Podobnie jest ze strażą miejską. Jedni i drudzy noszą broń. Tak się dziwnie składa, że stosunek niektórych ludzi do tych organizacji przeważnie zależy od tego, czy aktualnie potrzebują czy nie potrzebują ich usług.

wujcio napisał(a):
Aby być w wojsku nalezy do niego wstąpić i złożyć przysięgę
Aby się ożenić, też ją musisz złożyć. I co? Postanowiłeś się nie żenić?

wujcio napisał(a):
założyć mundur, wziąć broń do ręki itd. Będąc i pracując w wojsku przyczyniam się do tego, aby sprawnie i wydajnie przygotować organizację do zabijania i w razie potrzeby zabijać (zatem obierając ziemniaki lub grając w orkiestrze przyczyniam się do jej wzmocnienia). W wojsku (tym normalnym) wcale nie chodzi o mordowanie, a że dochodzi do morderstw, bo wojna wyzwala takie sytuacji i zachowania - jest argumentem, aby trzymać się z dala od wojska. Podatki też idą na wojsko, ale płacę je bo muszę, a nie dlatego, że chcę. W związku z tym ww. argument, aby nie mieć nic wspólnego ze światem, nie ma znaczenia - to jest błędna analogia.
Płacąc podatki przyczyniasz się jeszcze bardziej do "wydajnego przygotowania organizacji służącej do zabijania". W związku z tym jeśli chcesz być konsekwentny, to przestań płacić podatki. Za czasów Jezusa i apostołów armia rzymska również była utrzymywana z podatków. Podatki powinieneś chcieć płacić, ponieważ powinieneś chcieć być posłuszny Ewangelii, która mówi, żeby podatki płacić. Jesteś posłuszny Ewangelii, bo musisz?

Do morderstw dochodzi nawet na ulicach i w domach. W przypadku wojny następuje coś takiego jak powszechna mobilizacja - wtedy masz obowiązek stawić się do służby dokładnie taki sam, jak teraz masz obowiązek płacenia podatków. Jeśli płacisz podatki, bo musisz, to pójdziesz do wojska też dlatego, że musisz. Dlatego argumentacja o wojnie mnie nie przekonuje.

http://www.arslege.pl/ustawa-o-powszech ... 473/s5772/

Jeśli nie wiesz, co to jest służba kontraktowa i jak się wstępuje i występuje, to poczytaj tutaj:

http://www.wojsko-polskie.pl/pl/sily-zb ... skowa.html

wujcio napisał(a):
SW napisał(a):
Natomiast przypuszczenie lub twierdzenie, że jeśli ktoś służył wtedy w wojsku, to nie mógł być prawdziwym chrześcijaninem, wynika ze z góry założonej tezy, że ci, którzy służą w wojsku, nie mogą być chrześcijanami. Taką tezę trzeba udowodnić, więc spróbuj to zrobić na podstawie Słowa Bożego. Jeśli twierdzisz, że autor cytowanej książki się myli, to ciężar dowodu spoczywa na prokuratorze - czyli na Tobie. Każde sformułowanie jest poglądem i jeśli byśmy mieli traktować w ten sposób wszystkie dane historyczne, to nie ma sensu czytać żadnych kronik. Pozostaje nam tylko to, co można udowodnić "matematycznie".
Zaraz, zaraz ja tu nic nie muszę udowadniać. To ty powołałeś ten fragment na uzasadnienie, że chrześcijanie służyli w wojsku, to jeśli chcesz używać tego argumentu to powinieneś udowodnić, iż to byli chrześcijanie. Nie możesz? To go nie używaj. I nie stawiaj mnie w pozycji prokuratora, bo ja po prostu poddałem w wątpliwość powoływanie sie na przedstawiony opis.
Wujciu, albo dyskutujemy poważnie, albo przestańmy dyskutować. Powołałem się na dane historyczne jako dowód mojej tezy. Źródła możesz znaleźć w książce, której tytuł podałem. Jeśli poddajesz w wątpliwość rzetelność źródeł, to Ty musisz udowodnić, że nie są rzetelne. Jeśli sugerujesz, że to nie byli chrześcijanie, to Ty musisz udowodnić, że nimi nie byli. Ciężar dowodu spoczywa na Tobie, a nie na mnie. Podaj źródła, które pokazują, że to nie byli chrześcijanie. Ani w I ani w II wieku nie było jeszcze kościoła rzymsko-katolickiego, więc argument, że "zaraz wylądujemy w KK" upada.

Ponieważ jednak masz z tym problem, postanowiłem sam poszukać. I znalazłem w miarę obiektywne opracowanie, które pokazuje przy okazji, że interpretacja faktów przez historyków jest niestety mocno "obciążona" ich własnymi założeniami wstępnymi:

http://digitalcommons.georgefox.edu/cgi ... ry_masters

Chodzi o to, żeby Słowa Bożego nie naciągać i podejść do sprawy obiektywnie.

Są powody, dla których osobiście nie zostałbym zawodowym żołnierzem, ani nikogo bym do tego nie zachęcał. Nie wynikają one bezpośrednio z biblijnego nauczania, więc nie można powiedzieć twardo, że "nie wolno Ci, bo Biblia zabrania". Ale wynikają z tego nauczania pośrednio. Drugi problem, to jest motywacja "trzymania się z daleka od wojska" - z jednej strony należy uznać, że porządek i prawo pochodzą od Boga. Dlatego ani Jan Chrzciciel, ani Pan Jezus ani apostołowie nie zabraniali służby wojskowej - najbliżej tematu wypowiedział się Jan Chrzciciel, który po prostu powiedział żołnierzom, żeby nie wymuszali niczego na nikim i poprzestawali na własnym żołdzie. Wojsko, policja i straż miejska co do zasady są potrzebne. Chrześcijanie powinni być światłością wszędzie, o ile to możliwe.

Z drugiej strony, istnieją poważne implikacje służenia w wojsku. Oczywiście pozytywną jest to, że można tam głosić Ewangelię - ale te czasy się już kończą, więc ta opcja staje się nieaktualna. Coraz bardziej prawdopodobne jest to, że wojsko będzie używane do ścigania chrześcijan, podsłuchiwania ich i monitorowania. Dzisiejsze wojsko nie spełnia już roli policji i innych, jakie wojsko spełniało w czasach apostolskich - tutaj zgoda. Mamy jednak coraz więcej powodów, dla których chrześcijanie powinni sobie dać spokój z zawodem żołnierza. Właśnie ze względu na implikacje, a nie na twardy zakaz Słowa Bożego. Nawet, jeśli żołnierz nie musi zabijać w czasie pokoju, to jako zawodowiec będzie musiał przyjąć warunki bezwzględnego posłuszeństwa zwierzchnikom - a jeśli chrześcijanin chce być zawodowym żołnierzem, to przyjmie je dobrowolnie i musi się liczyć z konsekwencjami.

I prawdopodobnie ten sam problem implikacji będzie dotyczył niektórych innych zawodów. Już myślałem, że nie warto rozmawiać, ale moja mądra Smoczyca mnie przekonała, że jednak w dzisiejszym zamieszaniu warto. Byle nie używać argumentów, które są po prostu pseudo-biblijne lub naciągane. :)

Podsumowując: Co do zasady zgadzam się z Tobą, wujciu. Nie zgadzam się co do Twojej argumentacji, ponieważ nie wynika wprost w Biblii, jest niespójna i mocno niekonsekwentna - zwłaszcza, jeśli chodzi o "trzymanie się z daleka" i sztuczne różnicowanie pojęć pod kątem własnych założeń.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 150 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 10  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 34 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL