Witajcie.
Nawiązując do ostatniego postu Szelki, ale również do problemów w pracy Owieczki, chciałbym Wam i zresztą nie tylko Wam opisać historię, którą przeżyłem około 15 lat temu.
Podstawowa sprawa, intencją tego co będzie poniżej napisane nie jest pokazanie jaki to ja jestem dobry chrześcijanin, a pokazanie jaki wspaniały i dobry jest Bóg, który kiedyś pięćdziesięcioletniego faceta, ze swoimi nawykami, przyzwyczajeniami, faceta, który często kombinował nie zgodnie z przepisami, potrafił zmienić tak, iż mogłem poznać prawdę, poznać mojego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, zmienić moje kamienne serce. Tylko Jemu niech będzie chwała i cześć.
A teraz historia.
Byłem, krótko po nawróceniu (około 0,5 roku) i wtedy firma dla której wykonywałem prace w ramach kontraktu ogłosiła upadłość. Miałem prawie trzy faktury niezapłacone (w przypadku upadłości pracownik na kontrakcie może się pożegnać z jakimkolwiek zwrotem pieniędzy). Pojawił się spory problem finansowy. Udało mi się jeszcze w ostatnim dniu wycofać dwie faktury, tak, że nie musiałem płacić już za to podatku i VAT-u, ale trzecia została niezapłacona, a podatki za tę fakturę musiałem zapłacić.
W tym czasie pracowałem w domu i miałem wypożyczone z firmy urządzenie dość drogie, jak również kilka firmowych programów komputerowych, które tylko ja użytkowałem.
W momencie ogłoszenia upadłości każdy dostał informację aby zwrócić używany firmowy sprzęt, oprogramowanie, telefony, itp.
Pod koniec działalności firmy nikt już nie panował nad tym co pracownicy kontraktowi mają wypożyczone z firmy. I tak było ze mną, mógłbym zostawić sobie to urządzenie, wraz z oprogramowaniem, a było to niezbędne do dalszej działalność.
I wiecie jaki dylemat? Z jednej strony nie mam możliwości odzyskania z firmy dość sporej kwoty za niezapłacone faktury, z drugiej myśl, przecież mogę nie zwracać tych urządzeń nikt o nich nie wie, że są u mnie i tak będę jeszcze sporo w plecy. Chociaż trochę zrekompensuje sobie straty.
Prawda, że logiczne. Tak sobie to próbowałem tłumaczyć. Ale z drugiej strony słyszałem głos, a czy to co chcesz sobie zostawić jest twoje. Jak nie twoje to kim jesteś, że sobie cudze przywłaszczasz. Oczywiście wyciągałem przed Bogiem "moje mądre" argumenty, ale wciąż nie miałem pokoju.
Po niedługim czasie podjąłem decyzję i zwróciłem wszystko. Po kilkunastu tygodniach zadzwonił kolega, który zastał w tej upadłej firmie (pomagał syndykowi pozbyć się sprzętu) z wiadomością, że jest przetarg na kupno m.in. tego właśnie urządzenia. I dalej bez zbytniego rozpisywania się, za około 10% ceny to urządzenie stało się moje, legalnie. Ale to, że najpierw oddałem to tylko dzięki temu, że moje serce zostało przemienione i wiedziałem, że Pan Jezus Chrystus nie zostawi mnie bez środków do życia.
Naprawdę warto słuchać i ufać Panu. Naprawdę byłem w krytycznej sytuacji. Synowie jeszcze nie pracowali, żona również była bez pracy. On zna nasze problemy nasze troski, On słyszy nasze westchnienia. Tak sam tego doświadczyłem. Kiedyś jadąc samochodem westchnąłem ... Panie proszę Cię spraw abym..., za kilkanaście sekund zadzwonił telefon i głos, że wszystko jest tak załatwione jak kilkanaście sekund wcześniej zostało to przedstawione Moje Panu. Mógłbym jeszcze kilka przykładów z pracy przytoczyć, gdzie Duch Święty prowadził mnie tak, że sprawy niemożliwe stawały się możliwe ale i tak chyba wyczerpałem już Waszą cierpliwość.
Chociaż jeszcze jedno. Jak zacząłem pracować tylko na własny rachunek, to zobaczyłem, że mam klika podstawowych nielegalnych programów komputerowych. Ale cóż, jak je skasuję to ponieważ jestem bez pieniędzy – chyba został pośredniak. Ale nasz Pan jest dobry i nigdy nie zostawia bez wyjścia, modliłem się i dostałem odpowiedź, daję ci 6 miesięcy na uporządkowanie tych spraw. Pan błogosławił w pracy (i robi to do dzisiaj) mogłem zarobić, kupić legalne programy i tak chyba w jeden z ostatnich dni upływającego półrocza kupiłem ostatni program, który miałem jako nielegalny.
Wiem, jest może łatwiej unikać pewnych kontrowersji w pracy, prowadząc własną firmę, ale również są inne pułapki, miałem czasami propozycje aby składać ofertę na wyższe kwoty aby jak to się mówi, komuś coś odpalić, ale więcej w tych firmach nie bywałem.
Droga Ewo, droga Owieczko stoję koło Was i modlę się do naszego Pana, aby Was wspierał, dawał Wam mądrość, i jak taka będzie jego wola dał nową pracę. Mam również radę, sam to praktykowałem, przynosi efekty. Módlcie się o osoby, które dają Wam najwięcej w kość. Chociaż podejrzewam, że to robicie.
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam, za ten przydługi tekst, ale myślę, że tak uśredniając i patrząc na moją aktywność w pisaniu to chyba nie jest źle.
Kacperek