Smok Wawelski napisał(a):
"Zostanie ona jego żoną". Prawo domyślnie traktuje małżeństwo jako przymierze, co widać w komentarzu do Prawa czyli u proroków [Mal. 2:14]. Małżeńskie przymierze jest obrazem przymierza Boga z jego ludem - zarówno Przymierza Mojżeszowego jak Nowego Przymierza. I nie polega ono na barbarzyńskim "wzięciu do namiotu", jak zakładasz. Składało się z 2 części i do takiego przebiegu nawiązuje Pan Jezus w nauczaniu o Jego relacji z Kościołem jako Oblubienicą. Najpierw zawarcie przymierza, a dopiero potem zaślubiny - dlatego nie jesteśmy jeszcze w niebie (gdzie odbędą się zaślubiny Baranka), ale już jesteśmy związani Nowym Przymierzem. Dlatego ketuba poprzedzała zaślubiny o przynajmniej 9 miesięcy i dlatego Maria była już poślubiona Józefowi i jest nazywana jego żoną, choć jeszcze nie współżyli ze sobą [Mat. 1:18,20; Łuk. 1:27,34]. Wszystko zgodnie z Prawem.
No tak, w pełni zgadzam się z tym, że prawo traktuje małżeństwo jako przymierze. I faktycznie, przed zawartciem małżeństwa były zaślubiny, tj. pan młody uzgadniał wszystko z rodzicami panny młodej. Ale zawarcie przymierza zawsze wiązało się też z przelaniem krwi: w przypadku Starego Przymierza krew zwierząt, w przypadku Nowego Przymierza krew Chrystusta i analogicznie w przypadku przymierza małżeństwa - krwawienie towarzyszące rozerwaniu błony dziewiczej. Przymierze uzyskuje moc dopiero po jego zapieczętowaniu, wtedy nie można już go unieważnić, dlatego to pierwszy stosunek dziewicy jest zapieczętowaniem małżeństwa, niezależnie od jej woli.
Smok Wawelski napisał(a):
Aha, jeszcze jedno. Z tym bezgrzesznym życiem, to mocno przesadziłeś. Janowi chodzi o styl życia, a nie o doskonałość. Dlatego jest mowa o grzeszeniu w czasie ciągłym w przeciwieństwie do zgrzeszenia czyli upadku.
Nie rozumiem, Jan pisze:
1 List Jana 3:8 napisał(a):
Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże; taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga.
No tak, jest użyty czas ciągły, "nie grzeszy", co znaczy, że nie popełnia grzechu, czy to może znaczyć coś innego?
Piszesz, że grzech jest równoważny upadkowi - ale to są dwie zupełnie inne rzeczy. Upadanie jest konsekwencją naszej niedoskonałości, jak np. niewystarczająca cierpliwość, czy marnowanie czasu, co jednak nie zmienia faktu, że powinniśmy cały czas pracować nad wzrastaniem w doskonałości. Grzech natomiast jest sprzeciwieniem się Prawu Bożemu, nauczaniom Jezusa, czego nie zrobi osoba prawdziwie sprawiedliwa:
1 List Jana 3:6-8 napisał(a):
Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał. Dzieci, nie dajcie się zwodzić nikomu; kto postępuje sprawiedliwie, jest sprawiedliwy, tak jak On jest sprawiedliwy. Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła.
Osoba sprawiedliwa co najwyżej upadnie:
Księga Przysłów 24:16 napisał(a):
...prawy siedmiokroć upadnie i wstanie, a występni w nieszczęściu upadną.
Smok Wawelski napisał(a):
Warunkiem usprawiedliwienia jest wyłącznie wiara, natomiast upadki są rzeczą normalną dopóki jesteśmy w tym ciele.
No tak, warunkiem usprawiedliwienia jest wiara, wiara w Jezusa, czyli Jego nauczania. Bo co to za wiara, jeżeli ktoś wierzy że Jezus istniał, a nie wierzy i nie wypełnia tego, co mówił?
Jan 8:34-36 napisał(a):
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni.
Jan 14:21 napisał(a):
Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie.
Smok Wawelski napisał(a):
Przeczytaj Rzym 7:14-25.
Paweł pisze tam o tym, że nasze ciało jest poddane prawu namiętności i o tym, jak grzech w nim panował zanim został od niego uwolniony, przeczytaj kilka wersów wstecz.
A powodem, dlaczego dziś w kościołach nie uczą prawdy o grzechu są pieniądze. Czy to księża, czy pastorzy, czy jacykolwiek nauczaciele nie będą ludziom zarzucać że żyją w grzechu, bo to ludzi obraża i ludzie nie będą dawać pieniędzy jak się od nich za wiele będzie wymagać. Z kościołów porobili kluby ala-rozrywkowe, dyskoteki religijne, gdzie można sobie pośpiewać i zapomnieć o konsekwencjach grzechu w których żyją i ktore im życie trują.
Pan Jezus powiedział, darmo dostaliście i darmo dawajcie. Trzeba tak głosić Ewangelię, aby się nie wpakować w długi, aby nie być uzależnionym od pieniędzy których się nie ma, które trzeba zbierać od swoich słuchaczy. Jak długo ludzie szukają prawdy tam gdzie jest ona sprzedawana, tak długo odnajdywać bądą kłamstwa i kazania, które są miłe do słuchania.
Ludzie chodzą do kościołów, aby sobie pośpiewać, podniść na duchu, pocieszyć, aby się dowiedzieć, że Bóg ich kocha, że im błogosławi itp.
Tylko ten, kto jest wolny od rachunków, od długów i nie oczekuje od słuchaczy ani grosza, tylko wtedy stać go na mówienie prawdy. Bo nawet jak wszyscy wstaną i wyjdą, to on nic na tym nie straci i ma czyste sumienie, że mówił prawdę. A ten kto musi co tydzień uzbierać na opłaty rachunków od swoich słuchaczy, ten nie może sobie pozwolić na czyste sumienie, nie może sobie pozwolić na uczenie tego co jest trudne do przyjęcia, nie może sobie pozwolić na to że za tydzień połowa ludzi nie przyjdzie i nie przyniesie tych pare groszy potrzebnych na opłaty i na utrzymanie kościoła, księdza czy pastora.
Biblia uczy, aby apostołowie sami na swoje utrzymanie pracowali, właśnie dlatego żeby nie popaść w konieczność schlebiania tym co mają pieniądze.