sister napisał(a):
Tak jak pisałaś Zielona, czasem wiemy że zrobimy za chwile coś złego ale zatrzymać tego się nie da. No więc dotarło do mnie ostatnio (Pan w Swojej łasce mi pokazał)że związane to jest u mnie z brakiem podporządkowania się i posłuszeństwa, ogólnie Bogu, bo daję sobie prawo do reagowania po swojemu na różne sytuacje, zamiast poddać się mu z ufnością i cierpliwością wierząc że On ma najlepsze rozwiązanie, a także innym ludziom, którym jestem to podporządkowanie winna. Wychodzi wstrętne ego które nie chce cierpieć ani przez moment, za to chce się natychmiast pozbyć niekorzystnego 'ładunku' emocjonalnego. Kiedy to zobaczyłam i zrzekłam się swoich 'praw' to widzę poprawę, na prawdę.
Dzięki. Gdzieś w środku czułam, że to tak jest . To, co napisałaś jest tylko potwierdzeniem. Teraz nie mam wyboru. Muszę i chcę zdecydowac poddać się Bogu, a nie swoim emocjom. Dobrze, że napisałaś, że wciąż zdarza Ci sie upaść. Ja mam tendencję do myślenia zero-jedynkowego w tej sprawie. Albo ja panuję nad emocjami, albo one nade mną. JaK się trzymałam, to było O.K.(1), Jak upadłam, to stwierdzałam, że i nie muszę się dalej wysilać, bo przeciecież i tak nie wygram, no to heja(0). Nawet jak zdarzy mi sie znów upaść muszę pamiętać, by wstać z Boża pomocą i z Bożą pomocą dalej zabijać swoje ego.
sister napisał(a):
Myślę że kiedy wiemy że dojdzie do katastrofy to musimy po prostu z całej siły próbować powstrzymać te emocje, oczywiście wołając do Pana o pomoc. Z mojego doświadczenia widzę że chodzenie na układy z własnym ego, czyli obiecywanie sobie że to się nie powtórzy, zawsze kończy się porażką. Też często w momentach kryzysowych uciekamy się do sposobów reagowania ze starego, nieodrodzonego życia, więc jako nowe stworzenia musimy się przestawić na tryb posłuszeństwa Panu w każdej sytuacji, zawsze. O to chyba chodzi w tym codziennym umieraniu dla siebie i chodzeniu w wierze. czasem to jest bardzo bolesne, ale potem widać owoce.
Święta prawda siostro. Amen. Teraz tylko muszę zacząć to stosować.
sister napisał(a):
A co do menopauzy to myślę ze to sprawa indywidualna, niektóre kobiety naprawdę przechodzą to ciężko. Tylko ze możemy się poddać albo emocjom albo Panu. Szukać swego albo szukać Jego królestwa.
Ach...nawet nie chcę o tym myslęć(o menopauzie). Najlepiej od razu myślęć o poddaniu się Bogu i będzie O.K.
sister napisał(a):
Też myślę że trzeba się pakować
Jakby to było fajnie, gdyby to było już. Tyle problemów by sie skończyło no i może nie musiałabym przechodzić menopauzy