Jaką Ewangelię głosi członek neo-katechumenatu? Jakiego Jezusa? Prawdziwego czy Eucharystycznego? Ja nie twierdzę, że tacy ludzie nie mogą się narodzić na nowo - sam narodziłem się na nowo będąc jeszcze w krk i Duch mnie prowadził już wtedy. A ponieważ mnie prowadził, to... wyprowadził mnie z krk. Wtedy nie musiałem już oszukiwać sam siebie, a także przestała mi być potrzebna "mądrość i poznanie w poruszaniu się w tych strukturach", bo moje "tak" zaczęło być "tak", a moje "nie" zaczęło być "nie". Życie w obłudzie to jest "gotowanie żaby" i kończy się duchową śmiercią, jeśli człowiek w porę się nie obudzi. Bo Duch daje sygnały, że nie można być jednocześnie posłusznym Jego Słowu i słowu krk wraz z jego tradycją i całym pozostałym bagażem. A tzw. "prywatny katolicyzm" po prostu nie istnieje - jest tylko próbą usprawiedliwienia własnego nieposłuszeństwa Bogu.
Porównywanie dobrze żyjących odrodzonych katolików ze źle żyjącymi odrodzonymi protestantami też nie ma sensu i posiada walor jedynie propagandowy. Odrodzony katolik "gotujący żabę" i protestant równie nieposłuszny Słowu Bożemu, choć w innych kwestiach, skończą po prostu tak samo.
Jeśli kogoś Pan stawia w krk, żeby głosił Ewangelię, to niech czyniąc uczniami chrzci - inaczej jest nieposłuszny nakazowi głoszenia Ewangelii. Jeśli nie chrzci dlatego, żeby nie narażać siebie i innych z powodów strategicznych, to ja się pytam, gdzie coś takiego czytamy w Biblii? Oczywiście można molestować kilka wyrwanych z kontekstu wersetów typu "być Żydem dla Żyda", ale to nie zwalnia z obowiązku posłuszeństwa wobec Wielkiego Nakazu Misyjnego W JEGO CAŁOŚCI.
Człowiek cytowany przez Ciebie najwyraźniej nie widzi istoty sprawy. I sam projektuje grzechy protestantów, żeby bronić swoich tez. Poza tym, nie odróżnia instytucji krk od odrodzonych ludzi będących jej członkami. Zgadzam się, że Pan Jezus nie dzieli ludzi na wyznania, tylko na odrodzonych i nieodrodzonych. Jego Słowo każe wyjść spomiędzy ludzi, którzy mienią się braćmi, a żyją w grzechu [I Kor. 5:9-13] - bez względu na to, czy są to katolicy czy protestanci. Nie widzę powodu, dla którego odrodzeni katolicy mieliby pozostawać w ramach struktur jawnie wypaczających Słowo Boże i mających rzeczywiście historycznie udowodniony owoc zaprzeczający Ewangelii. Podobnie jest ze środowiskami protestanckimi.
Stwierdzenie, że "Pan ma dla każdego inną drogę" jest trochę naciągane, bo droga jest jedna. I raczej wąska niż szeroka. Próba deprecjonowania doktryn również jest nieporozumieniem, bo Słowo Boże mówi dokładnie co innego. Zbawiony człowiek powinien być nauczany właściwej doktryny i nie jest wszystko jedno, co usłyszy i czym się karmi. Takie hasła anty-doktrynalne służą jedynie większemu zwiedzeniu.
Zgadzam się, że wielu protestantów żyje w grzechu i czują się lepsi od katolików, ponieważ zostali usprawiedliwieni z łaski bez pośrednictwa sakramentów. Poczucie lepszości nie jest niczym właściwym i nie wszyscy protestanci je mają. Nieprawdą jest jednak twierdzenie "poza tym prawie każdy protestant gdy się nawraca, otrzymuje extra bonus w jedynozbawczym pakiecie swojej denominacji" - o ile wiem, jedynie sekty są jedynozbawcze i w żadnym kościele ewangelicznym jedynozbawczości się nie naucza. W przeciwieństwie do krk, który postrzega siebie jako jedyny prawdziwy kościół (patrz deklaracja "Dominus Iesus").
Podsumowując, uważam że Twój rozmówca został po prostu nie tyle "odkręcony", co "przekręcony" i wcale nie jestem pewien, czy aby jego rozum (jak sam to określa) nie został wyprany dwa razy, tylko w "przeciwnych kierunkach". Prymitywny anty-katolicyzm dolewa tutaj oliwy do ognia i takie pranie znacznie ułatwia, bo jest anty-świadectwem. Do tego dochodzi błędne przekonanie, że przy nowym narodzeniu można sobie darować nauczanie, bo przecież Pana Boga ono nie interesuje. Otóż interesuje, i to bardzo. Do tego stopnia, że tylko posłuszeństwo temu nauczaniu zapewnia budowanie domu na skale zamiast na piasku.
|