Axanna napisał(a):
Alez powiedzialam 'dziekuje'.
Co do 'etapowania odmiennoscia' to wrecz nie wiem co Ci powiedziec, Ernest... Jak Ty sobie radzisz z gloszeniem ewangeli, skoro sie boisz 'etapowania'? Starasz sie jakos upodobnic do swiata, zeby przypadkiem odmiennosci nikt nie zobaczyl? A po co? I jak moga nie zobaczyc kiedy swiatlosc ma rozjasniac ciemnosci? No chyba ze chowasz je pod korcem.. dziwnie jakos.
I czemu 'szczegolnie w czasie swiat' nie nalezy Twoim zdaniem etapowac?
Przede wszystkim "epatowania" (czeski błąd)
A ponadto...i po kolei.
- moja (nasza) odmienność nie powinna raczej polegać na obchodzeniu lub nie świąt, ale na innym - opartym na Bożym Słowie - systemie wartości. Systemie, który wpływa na codzienne życie. Dlatego staram się nie kłamać, tylko mówić prawdę, nie kradnę, tylko ciężko pracuję, by ewentualnie pomagać innym, nie odpowiadam złem za zło, szanuję żonę, kocham dzieci i staram się z nimi spędzać czas... itp.
- a co to znaczy "upodobniać się do świata"? w czym ma się lub raczej nie mam "upodabniać"? jaką odmienność ma ktoś inny zobaczyć? ubioru, mowy, słuchanej muzyki itp, czy też raczej odmienność zachowania (czyli patrz wyżej)? Oprócz Biblii czytam różne "niereligijne" książki, słucham radia, oglądam telewizję, czytam gazety (różnych opcji), interesuję się polityką (czasem o niej dyskutuję), w samych kąpielówkach biegam na basenie (

) - czy wobec tego "upodobniłem się" do świata?
- czy głoszenie ewangelii polega na mówieniu, że obchodzenie świąt (i inne rzeczy - np. modlitwa do Marii, świętych, czyściec, eucharystia itd - wymieniać można wiele) jest bez sensu? Co zmieni i co pomoże przysłowiowemu "katolikowi" powiedzenie, że modlitwa do Marii jest be? Posłucha? Pewnie zachowa się jak pies (bez obrazy), któremu zabrano kość - pogryzie.
- dlatego też (patrz wyżej) na życzenia odpowiadam "dziękuję", życzę innym "wesołych świąt" (często dodając coś głębszego od siebie), nie wykłócam się o świętych, Marię i tym podobne sprawy - wolę opowiedzieć o tym, co Chrystus dla mnie zrobił i nadal robi. Jakoś tak skażony jestem "pozytywnym myśleniem"
- a dlaczego akurat nie w święta? bo ludzie tak bardzo przesiąknięci są tradycją, że i tak nie zrozumieją (co zresztą potwierdza reakcja Twojej znajomej), więc po co? Ja, robiąc coś, zadaję sobie pytanie, co w ten sposób osiągnę? Pytanie osobiste (bez obrazy): co osiągnęłaś odpowiadając w określony sposób swojej znajomej? Czy dzięki temu jest odrobinę bliżej Chrystusa? Dla mnie te pytania są bardzo ważne, dlatego postępuję tak, a nie inaczej.
Axanna napisał(a):
Tak sobie mysle ze jezeli ktos by wyslal katoliczce zyczenia swiateczne, ale do osoby wierzacej pisze 'nie ta bajka' to chyba faktycznie musi byc cos na rzeczy, ze nie ta.
Oj tam, oj tam... Chyba nie muszę dopisywać: UWAGA ŻART!?
