Smok Wawelski napisał(a):
"Rozumiem, że wg. autora brak duchowego wzrostu może być spowodowany wpajaniem doktryny zamiast życia. Jeśli kazanie rzeczywiście polega na wyrecytowaniu z konkordancji wszystkich wersetów o miłości, to mamy do czynienia z kompletnym nieporozumieniem. Niechęć autora artykułu do doktryny jest dość często spotykana w kręgach zielonoświątkowych, gdzie bardziej stawia się na przeżycie, które rzadko kiedy jest przez zdrową doktrynę weryfikowane. Tymczasem samo nauczanie apostolskie jest własnie doktryną - a sam autor cytuje prawdy doktrynalne, które albo stają się w życiu człowieka prawdą, albo nie."
Dzięki Smoku, że przeczytałeś artykuł i odpowiedziałeś. Ciekawa byłam Twojego zdania. Z powyższym muszę się niestety zgodzić. Kościoły zieloświątkowe swoją niechęć do doktryny potrafią przekazać( i zarazem uzasadniać) poprzez gardzenie tymi, którzy 'trzymają się martwej litery i spierają o słowa'. To akurat nie budzi moich wątpliwości. Kiedyś, gdy zadałam mojemu pastorowi pytanie dlaczego tak jest, odpowiedział, że on
głosi teologię, tylko praktyczną. Muszę przyznać, że po ponad dwóch dekadach w KZ mam poważne braki doktrynalne.
Smok Wawelski napisał(a):
Aby wydać jakiekolwiek owoce, w człowieku musi się pojawić Boże życie - to jest podstawa. Dlatego weryfikację braku owoców trzeba zacząć od podstaw. Jeśli nie ma życia, to żadne "cud propozycje" nie sposodują wzrostu. Mnożenie zera przez dowolną liczbę daje zawsze zero. Dopiero, gdy okazuje się, że mamy do czynienia z człowiekiem narodzonym na nowo, możemy rozpatrywać zastój czegoś, co jest, ale nie wzrasta. Jeśli mamy "zastój", to znaczy że coś jest i że się wcześniej rozwijało.
Zgoda. To rozumiem w kontekście problemu omawianego w tym wątku. Napiszę jak ja to widzę:
1. Najpierw musi nastąpić nowe życie - Boże życie, które właściwie pielęgnowane doprowadza stopniowo do wydawania coraz większej ilości owoców. Pewnie zmiana jest również jakościowa.
2. Brak owoców może świadczyć o:
a) braku nowonarodzenia
b) braku pielęgnowania i rozwijania w sobie życia Bożego.
Rozumiem, że trzeba zacząć od punktu pierwszego. Ale gdyby okazało się, że nawrócenie i nowonarodzenie nastąpiło(w przypadku Indi na przykład), to wówczas(po odrzeceniu pierwszego argumentu) warto może poszukać innych powodów braku owocowania. Tak też odebrałam ten artykuł, chociaż autor chyba z góry przyjął tezę, że wszyscy w tym opisywanym przez niego hipotetecznym kościele narodzili się na nowo.
Smok Wawelski napisał(a):
"Nie da się oderwać Słowa od Chrystusa, bo On jest Wcielonym Słowem. Zdrowa doktryna przecież jest zawarta w Słowie Bożym i sam Pan jezus mówił o wykonywaniu Słowa. Gdyby nie doktryna, nie wiedzielibyśmy, że mamy się narodzić na nowo z łaski przez wiarę. Przecież Pan Jezus kazał i nauczał. Z nauczania wiemy, jakie powinny być owoce i w jaki sposób mamy weryfikować nasze życie. Inaczej będziemy wołać "Panie! Panie!", ale możemy żyć po swojemu i sami sobie ustalać to, co owocem jest, a co nie. A serce potrafi być zwodnicze.
No i oczywiście tu też nie można się z Tobą nie zgodzić.
Oj, okazuje się, że nie umiem 'szatkować' cytatów. Nie wygląda to ładnie i będzie się ciężko czytało
Spróbuję chociaż zmienić kolor moich wypowiedzi.
*****************************
Poprawiłem.
Admin