www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 12:59 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 1:19 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
kristina napisał(a):
Pewność zbawienia to nie jakieś tam wspomnienie wyklepanej kiedyś modlitwy Smoku. Nawiązuję do mojej poprzedniej wypowiedzi. Pewnośc zbawienia to wolnośc od swoich uczynków i zabiegów ,to odpoczynek w wierze,to pewność, ze NIC nie odłaczy mnie od miłości Chrystusa. To jeszcze wdzięcznośc i bojaźń Boża. Nie ma nic NIC wspólnego z fałszywym poczuciem bezpieczeństwa.. To jeszcze brakn panicznego strachu przed upadkei i jednocześnie niechęc do grzechu i wielka chęc i radośc podobania się Bogu.

Wolałbym, żebyśmy cytowali dokładnie wypowiedzi, do których się odnosimy. Tak jest lepiej, bo wtedy jest szansa, że nie będziemy rozmawiać "obok siebie". Napisałem, co następuje:

SW napisał(a):
Pewność zbawienia bierze się z nowego narodzenia i jego owoców w życiu człowieka. Tak mówi Pismo. Nie możemy sobie sami ustalać, na jakiej podstawie mamy być pewni zbawienia. Nowemu narodzeniu towarzyszy zmiana w życiu człowieka - i to rewolucyjna zmiana. A bierze się ona z położenia ufności w Chrystusie - nie w fakcie, że kiedyś coś powiedziałem. Odnoszę wrażenie, że niektórzy pkładają ufność w "podniesienie ręki" zamiast w żywego Boga. A potem sie dziwią, że nic się nie dzieje w ich życiu. Rozmawiamy o faktach na dłuższą metę, o stylu życia człowieka - nie o jego chwilowych kryzysach. Jeśli życie z Jezusem jest jednym permanentnym kryzysem, to chyba dobrze byłoby się zastanowić, czy naprawdę żyjemy z Jezusem, albo czy to jest ten Jezus, o którego chodzi...

Czyli piszemy prawie dokładnie to samo. Po prostu to, co słusznie wymieniasz jako autentyczne elementy pewności zbawienia, nie pojawia się w wyniku zapewnienia, że jeśli kiedyś "podniosło się rękę" lub "wypowiedziało modlitwę grzesznika", to automatycznie nastąpiło nowe narodzenie. Nie zawsze chodzi o "wyklepanie modlitwy". Są tacy, którzy w wyniku chwilowego uniesienia "wychodzą do przodu", a po kilku dniach, tygodniach, miesiącach nawet nie pamiętają, że to zrobili. Pewność zbawienia wiąże się z autentyczną zmianą, opisaną przez Ciebie bardziej szczegółowo. Ale moim zdaniem nie można stwierdzić na podstawie wypowiedzenia przez kogoś "modlitwy grzesznika", że już narodził się na nowo, bo... się pomodlił. Moim zdaniem to jest błąd wielu ewangelistów i pastorów, traktujących nowe narodzenie tak, jakby Boża odpowiedź na modlitwę musiała nastąpić automatycznie po jej wypowiedzeniu. "Ex opere operato"? :?:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 5:17 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
SW napisał(a):
Indi napisał(a):
ok, więc ja chcę oddać Bogu życie bo Go kocham, bo chcę żyć na Jego chwałę, służyć mu a potem żyć z nim wiecznie w niebie, ale poza tym chcę żeby mnie uwolnił od mojej grzesznej natury, przemieniał mnie na swój obraz, pomagał mi, dawał poczucie bezpieczeństwa i nadzieję, prowadził mnie, zmieniał, oczyszczał, doświadczał i wszystko co z tym związane, czy to jest złe?


Cytuj:
Indi, to są wyrecytowane biblijne prawdy, których nauczyłaś się i o których wiesz. Nie wiem, na czy polega Twoja miłość do Boga. Czytam w Piśmie, czym ona się objawia i na czym polega. Ty również czytasz. Porównaj to, co czytasz w Piśmie z tym, co jest w Twoim życiu.

Smoku najpierw pytasz mnie, dlaczego chcę oddać Bogu życie, a teraz jak ci odpowiadam, to mówisz mi że to jest wyuczone, skąd ty możesz wiedzieć co jest w moim sercu i jak możesz mnie w ten sposób osądzać? Bo to ci nie pasuje do twojej teorii, to ci napisałam, to napisałam ci co czuję, co jest w moim sercu, jeśli ci się to nie podoba to trudno, ale nie osądzaj mnie, bo mnie nie znasz, a ta rozmowa nie będzie miała sensu.

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Ostatnio edytowano Cz sty 20, 2011 9:53 pm przez Indi, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 5:30 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
No właśnie, pewność zbawienia...takie głębokie przeświadczenie, że Bóg zbawił, że jest, że żyje, którego wcześniej, przed nowym narodzeniem- nie było. O tym się po prostu "wie bo wie".
Z drugiej strony wiem z własnego doświadczenia, że mogą być sytuacje, w których ktoś(z autorytetem, nauczyciel Słowa na przykład) może próbować zachwiać tą pewnością zbawienia i jakiś czas można zacząć się o swoje zbawienie bać. Może również twierdzić, że nie jesteś zbawiony, bo zgrzeszyłeś. Nie napomina cię, ale stwierdza- skoro zgrzeszyłeś to nie możesz być zbawiony. Wydaje sąd. Dlatego teraz jestem taka ostrożna w stawianiu diagnoz...no chyba, że ktoś mówi "nie jestem pewny" i nie jest to wpływ fałszywego nauczania .
Kiedyś mój znajomy, który twierdził, że jest chrześcijaninem, pytał się mnie "czy ty nie masz czasem wątpliwości, że Bóg istnieje? Przecież każdy takie wątpliwości od czasu do czasu ma, to normalne". On nie był narodzony na nowo- bo człowiek zrodzony z Ducha nie ma wątpliwości co do istnienia Boga- nigdy.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 5:35 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Indi napisał(a):
Smoku najpierw pytasz mnie, dlaczego chcę oddać Bogu życie, a teraz jak ci odpowiadam, to mówisz mi że to jest wyuczone, skąd ty możesz wiedzieć co jest w moim sercu i jak możesz mnie w ten sposób osądzać? Bo to ci nie pasuje do twojej teorii, to ci napisałam, to napisałam ci co czuję, co jest w moim sercu, jeśli ci się to nie podoba to trudno, ale nie osądzaj mnie, bo mnie nie znasz, a ta rozmowa nie będzie miała sensu.

Nie osądzam Cię. Wyciągam wnioski z tego, co piszesz. O ile dobrze zauważyłem, nie ja jeden uważam, że pewne prawdy recytujesz bardzo poprawnie. Napisałem, że nie wiem, na czym polega Twoja miłość do Boga. I zaproponowałem, żebyś porównała to, co czytasz w Piśmie z tym, co rzeczywiście dzieje się w Twoim życiu. Słowo nas wszystkich osądza. Ono oddziela dusze od ducha i nic się przed Nim nie ukryje. Ono jest "zdolne osądzić zamiary i myśli serca" [Hebr. 4:12]. Odwagi.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 6:22 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
Indi napisał(a):
itur napisał(a):
To moze inaczej - co rozumiesz przez "zblizenie sie do Boga"?

chodzi mi o to, żeby móc słyszeć Jego głos, przeżywać Słowo, doświadczać Jego miłości, żebym mogła odpoczywać w Bożej obecności i cieszyć się przebywaniem z nim, żeby modlitwa była dla mnie czymś tak naturalnym jak oddychanie, żebym mogła być przesiąknięta Jego naturą, była przez Niego prowadzona i znała Jego wolę, względem mojego życia.


Jak chcesz slyszec glos Boga? Uszami? Zeby do Ciebie mowil tak jak mowi do Ciebie inny czlowiek? A spisane Slowo nie przemawia do Ciebie?
Przezywac Slowo? Jak? Smiac sie, plakac, tanczyc, krzyczec...? Realizuj je w praktyce tak jak Bog daje Ci sposobnosc.
Doswiadczac milosci... Jak? Emocjami?
Odpoczywac w Bozej obecnosci... - nie rozumiem na czym ma to polegac...
Przesiakniecie natura... A jesli mieszka w Tobie Duch Swiety, to czym jeszcze chcesz byc przesiaknieta?
Biblia jasno przedstawia nam wole do naszego zycia...

Ciagle mam wrazenie, ze nasluchalas sie jakichs dziwnych nauk, ale moze sie myle...

_________________
Poznanie nadyma.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sty 20, 2011 1:30 am 
Owieczka napisał(a):
No właśnie, pewność zbawienia...takie głębokie przeświadczenie, że Bóg zbawił, że jest, że żyje, którego wcześniej, przed nowym narodzeniem- nie było. O tym się po prostu "wie bo wie".
Z drugiej strony wiem z własnego doświadczenia, że mogą być sytuacje, w których ktoś(z autorytetem, nauczyciel Słowa na przykład) może próbować zachwiać tą pewnością zbawienia i jakiś czas można zacząć się o swoje zbawienie bać. Może również twierdzić, że nie jesteś zbawiony, bo zgrzeszyłeś. Nie napomina cię, ale stwierdza- skoro zgrzeszyłeś to nie możesz być zbawiony. Wydaje sąd. Dlatego teraz jestem taka ostrożna w stawianiu diagnoz...no chyba, że ktoś mówi "nie jestem pewny" i nie jest to wpływ fałszywego nauczania .
Kiedyś mój znajomy, który twierdził, że jest chrześcijaninem, pytał się mnie "czy ty nie masz czasem wątpliwości, że Bóg istnieje? Przecież każdy takie wątpliwości od czasu do czasu ma, to normalne". On nie był narodzony na nowo- bo człowiek zrodzony z Ducha nie ma wątpliwości co do istnienia Boga- nigdy.


wlasnie!

sa tez takie sytuacje jak napisala szelka, ze niektorym spieszno zmieniac nas do swoich potrzeb.

Ostatnio cos takiego mi sie przydarzylo, zostalam bardzo zraniona przez kogos w internecie i wybaczylam, ale ten ktos chcial ze mna nawiazac relacje i oczekiwal ode milosci braterskiej, 100% zaufania, brak dystansu do tej osoby i tego, ze bede sie o ta osobe modlila, a ze nie potrafie zaufac komus na zawolanie, oskarzyla mnie o brak milosci, poniewaz jest napisane, ze "milosc wszystkiemu wierzy". To sie nazywa manipulacja.

Tak sobie mysle, ze Indi mogla przyjac oskarzenia i osad kogos i dlatego jest niepewna.
Zdziwilo mnie tutaj, ze Wy tez wyrokujecie o jej uczynkach i milosci na podstawie tego, ze sama napisala o tym, ze ktos ja tak osadzil i mysle, ze w takich sytuacjach powinno sie kierowac do Slowa, dawac nadzieje jak szelka to robila, a nie przeprowadzac "operacje", bo "operacja moze sie udac, a pacjent moze umrzec".


Ostatnio edytowano Cz sty 20, 2011 2:01 am przez agnieszkas, łącznie edytowano 2 razy

Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sty 20, 2011 1:37 am 
szelka napisał(a):
Może niezależnie od Waszej korespondencji prywatnej dwa słowa napiszę publicznie, bo sądzę, że może ktoś jeszcze, kto czyta ten wątek z podobnym problemem mógłby coś dla siebie wynieść z naszej wymiany poglądów. W delikatne sfery nie będę się zapuszczać.

Wierzę, że Chrystus nie odrzuca nikogo, kto szuka Go szczerze, choćby to było nieporadne.(J 6, 37nn)
Wierzę, że zwrot ku Niemu przynosi Jego odpowiedź- zawsze.(Jer 29,14-14)
Myślę też, że jednym z przejawów napełnienia Duchem Świętym jest przekonanie o synostwie, o tym że jest się dzieckiem Boga- niezależnie od opinii innych osób. (Rz 8, 14-16)


Bywa tak, że zarzut "braku owoców" pada ze strony tych ludzi, którym spieszno konkretne nasze wady zmienić według swojego zapotrzebowania, albo którzy kwestionują realność nowego narodzenia w ogóle. Mnie to spotykało ze strony mojej rodziny.Najmniejsze potknięcie- a potknięcia u dziecka, które uczy się chodzić, to rzecz normalna- kwitowane były pełnym satysfakcji, ironicznym: "alleluja siostro!".

Jeszcze gorzej, ciężej jest wtedy, jeśli zarzuty padają ze strony innych wierzących.To temat rzeka, pełen rozgałęzień, subtelności, możliwości i odcieni...

Chrześcijanie to ludzie o wrażliwym sumieniu i łatwo ich tą metodą zdołować ('co jest ze mną nie tak?") Jednakże świadomość przynależności do Boga potrafi się odezwać i przebić te wątpliwości.

Na przykład, w moim przypadku widziałam, że Bóg odpowiadał na moje modlitwy(ciekawe: J 9,31!), widziałam że prowadzę z Nim dialog w języku, który rozumiałam. Przez Słowo,które przestało być martwe i niezrozumiałe, tylko ożywało, kiedy je czytałam i odnosiło się do mojego życia, mówiło do mnie.
Przez okoliczności. Przez ludzi, których spotykałam i od których doznawałam zachęty.

Wierzę, że gdyby dziecko Boże poprosiło Ojca: "poślij mi jedną osobę, która powie mi jakie są Twoje myśli o mnie" to Bóg odpowie. Można się zdziwić w jakich miejscach ma On swoich ludzi, to jest siatka nad siatki!

Nie chcę przez to powiedzieć, że owoców nie powinno być- przeciwnie, one będą. Ale to Bóg wie w jakiej kolejności będzie każdemu z nas pokazywał obszary do zmiany. Może najpierw chce On wzmocnić coś w Tobie, głęboko w środku, zanim ruszysz pokazywać to ludziom.

Mam też takie przekonanie, że kto powstaje z upadku, kto porzuca konkretny grzech lepiej wielbi Boga, niż kto nie upada wcale, (lub tak sądzi) Rz 5,20;1J 1,9

Indi, nie wiem, czy to jest odpowiedź na Twoje pytanie, czy rozpoznajesz siebie w powyższych przykładach, ale bardzo Cię zachęcam do nieporzucania tej drogi z Panem i do odpoczywania w Nim, ile razy masz ochotę się zadręczać.
Pozdrawiam Cię.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sty 20, 2011 9:22 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
agnieszkas napisał(a):
Zdziwilo mnie tutaj, ze Wy tez wyrokujecie o jej uczynkach i milosci na podstawie tego, ze sama napisala o tym, ze ktos ja tak osadzil i mysle, ze w takich sytuacjach powinno sie kierowac do Slowa, dawac nadzieje jak szelka to robila, a nie przeprowadzac "operacje", bo "operacja moze sie udac, a pacjent moze umrzec".

Smok Wawelski napisał(a):
Nie osądzam Cię. Wyciągam wnioski z tego, co piszesz. O ile dobrze zauważyłem, nie ja jeden uważam, że pewne prawdy recytujesz bardzo poprawnie. Napisałem, że nie wiem, na czym polega Twoja miłość do Boga. I zaproponowałem, żebyś porównała to, co czytasz w Piśmie z tym, co rzeczywiście dzieje się w Twoim życiu. Słowo nas wszystkich osądza. Ono oddziela dusze od ducha i nic się przed Nim nie ukryje. Ono jest "zdolne osądzić zamiary i myśli serca" [Hebr. 4:12]. Odwagi.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sty 20, 2011 10:48 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
SW napisał(a):
Indi, to są wyrecytowane biblijne prawdy, których nauczyłaś się i o których wiesz. Nie wiem, na czy polega Twoja miłość do Boga. Czytam w Piśmie, czym ona się objawia i na czym polega. Ty również czytasz. Porównaj to, co czytasz w Piśmie z tym, co jest w Twoim życiu.


Smok Wawelski napisał(a):
Nie osądzam Cię. Wyciągam wnioski z tego, co piszesz. O ile dobrze zauważyłem, nie ja jeden uważam, że pewne prawdy recytujesz bardzo poprawnie.


Nie wiedziałam czy coś mam jeszcze pisać, czy skończyć ten temat i dać sobie spokój, myślałam cały dzień i nic wymyślić nie mogłam, ale wzięłam sobie długą, relaksującą gorącą kąpiel w mojej wielkiej wannie i po przemyśleniu twojego posta Smoku, wyciągnęłam takie o to wnioski:

Mam wrażenie, że raczej nie wywnioskowałeś tego z tego co napisałam, z tego co napisałam wywnioskowałeś, że jestem nienarodzona na nowo (czemu nie przeczę), natomiast z tego twojego przekonania o tym, że jestem nienarodzona na nowo wyciągasz kolejne wnioski. Ponieważ gdyby to co tu napisałam:
Indi napisał(a):
ok, więc ja chcę oddać Bogu życie bo Go kocham, bo chcę żyć na Jego chwałę, służyć mu a potem żyć z nim wiecznie w niebie, ale poza tym chcę żeby mnie uwolnił od mojej grzesznej natury, przemieniał mnie na swój obraz, pomagał mi, dawał poczucie bezpieczeństwa i nadzieję, prowadził mnie, zmieniał, oczyszczał, doświadczał i wszystko co z tym związane, czy to jest złe?

było prawdą i naprawdę bym tak myślała, to całe twoje zrozumienie nowego narodzenia i postrzeganie Boga mogło by ledz w gruzach, i musiałbyś przyznać że się myliłeś, no a że tak być nie może, to trzeba negować wszystko co napiszę, a co by choć trochę nie zgadzało się z tym co uważasz. No bo przecież mając taką postawę, nie ma opcji, żeby nie narodzić się na nowo, więc albo kłamię, albo jestem obłudna, albo oszukuję samą siebie. Choć zakładam, że mogę się mylić, co do ciebie i że jestem zupełnie nieświadoma tego, dlaczego chcę oddać Bogu życie, a Bóg nie uświadamiając mnie o tym w żaden sposób, kara mnie za nieświadomość. Nie ma chyba trzeciej opcji.


Zastanawiałam się też nad tym, jak to było ze Scarlett, czy ty kiedy myślałaś, że jesteś narodzona na nowo, wiedziałaś, że sposób w jaki oddałaś Bogu życie stał w jawnej sprzeczności ze Słowem Bożym, i zawsze miałaś przeczucie, że to wszystko było nie tak, czy byłaś tego zupełnie nieświadoma? Bo jeśli wiedziałaś o tym cały czas, i w pewnym momencie stwierdziłaś, że trzeba by się nawrócić jak należy, to nasze przypadki bardzo różnią się od siebie. Natomiast jeśli nie byłaś świadoma tego zupełnie, to Bóg musiał ci to uświadomić, tak jak ja potrzebuję, żeby mi to uświadomił.


Jest jeszcze jedna rzecz, tak się zastanawiałam, że jeśli problem jest we mnie, w tym jaka jestem, moim podejściu do Boga, a sama nie potrafię tego dostrzec i Bóg mi tego nie pokazuje, to może przydałaby mi się rozmowa z kimś, kto ma umiejętność wyciągania takich rzeczy na światło dzienne. Myślałam o psychologu, ale to może być trudne z takim zwykłym psychologiem, a psychologów chrześcijańskich nie uznaję, bo to jest sprzeczność, więc może psycholog, który jest chrześcijaninem, ale nie nazywa siebie psychologiem chrześcijańskim, taki człowiek który ma jakieś pojęcie o psychologi i ma do tego pewien dystans i ma na tyle mądrości Bożej, żeby komuś pomóc(o ile w ogóle tacy istnieją).

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sty 20, 2011 11:17 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Indi, jestem przekonany, że Bóg Cię nie kara, tylko czeka na Ciebie. Dobrze, ż jesteś otwarta na taką możliwość, że jesteś nieodrodzona. Moim zdaniem takie określenia jak "uwolnienie od grzesznej natury" muszą w Tobie zostać przełożone na konkrety dotyczące Twojego życia. Bo na razie myślę, że cały czas pozostają abstrakcją. Dopóki nie porównasz swojego życia, swoich odruchów, konkretnych grzechów, konkretnych zaniechań i wielu innych rzeczy ze standardem Słowa Bożego, i nie będziesz umiała nazwać po imieniu tego, od czego Bóg ma Cię uwolnić, to w sprawie własnego zbawienia będziesz rozmawiała z Panem Bogiem "nie na temat".

Bóg nie zstąpi do Ciebie po drabinie i nie uświadomi Cię o wszystkim na Twoich warunkach. Dał Ci swoje Słowo, dał Ci sumienie, prawdopodobnie stawia na Twojej drodze ludzi, którzy próbują Ci uświadomić Twój podstawowy problem. Spróbuj może poprosić Go o to, żeby Ci zaczął konkretnie pokazywać sytuacje, w których grzeszysz (nie tylko wtedy, gdy coś złego zrobisz, ale również wtedy, gdy czegoś dobrego nie zrobisz, choć mogłabyś). Dobrze byłoby chyba zacząć od zrewidowania poglądu na miłość i jej okazywanie. Tak uważam.

Z trzech przedstawionych przez Ciebie opcji moim zdaniem najbliższa prawdy jest ta trzecia - czyli że sama siebie oszukujesz. Oczywiście to tylko przypuszczenie na podstawie tego, co piszesz. A mądrość Boża i psychologia to dwie kompletnie różne rzeczy.

Pozostaje mi modlić się o Ciebie, bo przecież nie będę się z Tobą wykłócał. To już wszystko z mojej strony.

Pozdrawiam,
Smok Wawelski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sty 20, 2011 11:45 pm 
Indi napisał(a):
Zastanawiałam się też nad tym, jak to było ze Scarlett, czy ty kiedy myślałaś, że jesteś narodzona na nowo, wiedziałaś, że sposób w jaki oddałaś Bogu życie stał w jawnej sprzeczności ze Słowem Bożym, i zawsze miałaś przeczucie, że to wszystko było nie tak, czy byłaś tego zupełnie nieświadoma? Bo jeśli wiedziałaś o tym cały czas, i w pewnym momencie stwierdziłaś, że trzeba by się nawrócić jak należy, to nasze przypadki bardzo różnią się od siebie. Natomiast jeśli nie byłaś świadoma tego zupełnie, to Bóg musiał ci to uświadomić, tak jak ja potrzebuję, żeby mi to uświadomił.

No wiesz, raczej nie mogłabym myśleć, że jestem nawrócona jednocześnie wiedząc że to, jak się nawróciłam jest sprzeczne ze Słowem. Przez ten cały czas (8 lat) przychodziły momenty, kiedy czułam i widziałam że coś jest nie tak. zastanawiałam się, czemu się czuję tak beznadziejnie, czemu się tak boję, czemu jestem niewolnikiem mojej natury, nie mam pokoju, radości ani nadziei (z tymi trzema było najgorzej), skoro według Biblii powinnam mieć? "Nie grzeszyłam" - bałam się Boga i wiedziałam od małego co jest dobre a co złe. Teologicznie byłam też obryta. Znałam "obowiązki" swoje jako chrześcijanki, kochałam też Boga (choć nie wg definicji biblijnej) i szukałam Go. Więc obliczając to wszystko próbowałam dostrzec, gdzie popełniłam błąd - przecież zrobiłam wszystko, a jednak nie działało jak powinno. Więc Twoje opcja nr 1 tu odpada. Ale odpada też opcja nr 2 - nie było tak, że Bóg mi nagle "pokazał" czy "uświadomił" - stało się tak, że mój stan duchowy się pogorszył, czułam to i inni też to stwierdzali. Mówili, że źle ode mnie "czuć", a ja zawsze byłam raczej krytyczna wobec siebie, więc stwierdziłam że to co mówią musi być prawdą, bo zgadza się z tym co sama czuję. A ponieważ znałam to słowo:

Dlatego, jak mówi Duch Święty: Dziś, jeśli głos jego usłyszycie,
Nie zatwardzajcie serc waszych,jak podczas buntu, W dniu kuszenia na pustyni[Hebr. 3:7-8
]

wiedziałam, że muszę podjąć jakieś radykalne działanie, bo tu się toczy gra o moją duszę. A wiedzialam też, że Bóg, kiedy chce coś powiedzieć często kogoś do nas posyła. No i wtedy Elendil powiedział: "A może ty nie jesteś nawrócona, co?" A moje sumienie powiedziało: "On ma racje, bo przecież w twojej duszy jest ciemno jak, no bardzo ciemno". No i cóż 2+2=4. Po prostu. Zaczęły mi przychodzić do głowy różne moje bardzo indywidualistyczne postawy, własne ścieżki, własna sprawiedliwość, wielka potrzeba kurczowego trzymania i kontrolowania własnego życia i pomyślałam, że, hej, to też jest grzech, czemu na to wcześniej nie wpadłam? Grzechem jest każde "własne" kiedy stoi w opozycji do "Boże". Pomyślałam też wtedy że jednak nie jestem święta, jestem zła, bardzo zła. I z całą tą wiedzą postanowiłam pójść za Bogiem, tym razem bez oszukiwania i małych forteli stosowanych, żeby móc dalej myśleć po swojemu. I dopiero dużo później przypomniałam sobie, że to moje "nawrócenie" po którym nic się w moim życiu nie zmieniało, wynikało z tego, że zrozumiałam, iż nie potrafię sama kontrolować mojego życia, że sobie nie radzę i potrzebny mi jest Jezus. Ale tak trochę, jak potrzebny mi jest silikon, żeby uszczelnić okna, rozumiesz? Bardzo instrumentalne - zrozumiałam, że chciałam Boga wykorzystać i się nie udało, dlatego tak żyłam. Aha - przez ten cały czas miałam pewność zbawienia.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt sty 21, 2011 6:19 am 
Scarlett, a na czym polegala ta Twoja pewnosc zbawienia, ktora mialas caly czas ?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt sty 21, 2011 11:29 am 
agnieszkas napisał(a):
Scarlett, a na czym polegala ta Twoja pewnosc zbawienia, ktora mialas caly czas ?

Po prostu wiedziałam, że jestem zbawiona, czy też z perspektywy czasu - myślałam, że jestem. Nie miałam wątpliwości czy niepokojów związanych z tym, co się ze mną stanie po śmierci. Czasem sobie myślałam tylko, że tak szczerze mówiąc nie za bardzo wyglądam tego Pochwycenia, sama nie wiem czemu, i że może przez to nie zostanę wzięta.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt sty 21, 2011 11:36 am 
Scarlett Lloyd napisał(a):
agnieszkas napisał(a):
Scarlett, a na czym polegala ta Twoja pewnosc zbawienia, ktora mialas caly czas ?

Po prostu wiedziałam, że jestem zbawiona, czy też z perspektywy czasu - myślałam, że jestem. Nie miałam wątpliwości czy niepokojów związanych z tym, co się ze mną stanie po śmierci. Czasem sobie myślałam tylko, że tak szczerze mówiąc nie za bardzo wyglądam tego Pochwycenia, sama nie wiem czemu, i że może przez to nie zostanę wzięta.


hmm, pewnosc zbawienia jak to Smok napisal;
Cytuj:
Pewność zbawienia bierze się z nowego narodzenia i jego owoców w życiu człowieka
, tylko nie wiem dlaczego dodal tam jeszcze te owoce ?

po owocach to poznaja inni, a sam nowonarodzony ma pewnosc zbawienia w chwili nowego narodznie, moim zdaniem.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt sty 21, 2011 12:17 pm 
Heh ależ ja miałam owoce - potrafiłam sobie wiele odmówić i cierpieć odrzucenie ze względu na Jezusa. Co mogło by być lepszym owocem? :)


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL