www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N kwi 28, 2024 10:34 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: So sty 01, 2011 8:13 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
ja mam podobnie, podobne doswiadczenia i podobne reakcje. Czy ja Ci cos zrobilam zlego, owieczko ?


Nie, Agnieszko, nic złego mi nie zrobiłaś :D Choć czasem mam wrażenie, że nie bardzo mnie lubisz- może to wynikać z tego, że mamy różne poglądy na niektóre sprawy. Ale to przecież jeszcze ni złego, nawet jeśli się nie mylę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: N sty 02, 2011 12:28 pm 
mhm.., no czasami moze i nie lubie Cie troszke, z powodu... :) moze zbiore mysli i napisze na priv.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: Pt mar 04, 2011 3:11 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz cze 02, 2005 7:44 pm
Posty: 269
Elendilu, (i Smoku)

Elendil napisał(a):
Spójrz na to w trochę inny sposób. Nie chodzi o to, czy nasze przebaczenie jest warunkowe, ale czy my jesteśmy w całej sytuacji bez winy, sprawiedliwi. Bo widzisz - Bóg jest czysty, niewinny w rozprawie człowiekiem, zrobił wszystko co mógł, nie oszczędził swojego Syna nawet. Nie mógł przebaczyć "przed Bogiem", bo nikogo większego od Niego nie ma, ale przygotował przebaczenie, złożył ofiarę. Bóg okazał się święty, nieskazitelny. Teraz problem leży po stronie człowieka - albo okaże skruchę i pojedna się z Bogiem, albo spotka go sprawiedliwość - Bóg jest wtedy i litościwy i sprawiedliwy. Podobnie rzecz ma się z ludźmi - my możemy przebaczyć przed Bogiem i jesteśmy bez winy wtedy. Ale nasz winowajca jeśli nie okaże skruchy, to pomimo naszego przebaczenia, otrzyma odpłatę od Boga za swoje czyny. Jeśli zaś szuka odpuszczenia winy, źródło oczyszczenia jest otwarte - i u Boga, i u nas, jeśli już przebaczyliśmy wcześniej.


Nie jestem pewien czy Twoje (chyba) i Smoka spojrzenie na kwestię poziomego i pionowego przebaczenia jest słuszne. Wydaje mi się, że jeśli przebaczam coś komuś przed Bogiem (w pionie) to skutkuje to także nie żywieniem urazy do tej osoby, której przebaczyłem. Trudno mi sobie wyobrazić przebaczenie komuś przed Bogiem i jednocześnie nie przebaczenie w relacji poziomej. Nie mam dwóch serc :) . Myślę, że w Waszej interpretacji albo nie chodzi o przebaczenie tylko o gotowość do przebaczenia wyrażoną przed Bogiem i wówczas przebaczenie poziome uwarunkowane jest pokutą grzeszącego, albo też jednak chodzi o faktyczne przebaczenie i pionowe i poziome, natomiast pewnego rodzaju "braki" w relacji poziomej nazwałbym nie tyle brakiem przebaczenia ile brakiem pojednania. Innymi słowy jest możliwa sytuacja, w której pomimo mojego przebaczenia (i w pionie i w poziomie) moje relacje z bratem/siostrą będą zakłócone, jednak będzie to miało miejsce nie z powodu mojego braku przebaczenia ale z powodu braku chęci do pojednania z drugiej strony.

Agnieszko,

Jeśli masz coś wspólnego z pewnymi pięknymi, wulkanicznymi wyspami, to pewnie faktycznie się znamy :) .

_________________
None but Jesus...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: So mar 05, 2011 10:28 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Arielu, przepraszam za zwłokę w odpowiedzi. Nawał pracy. :)

arielxv napisał(a):
Wydaje mi się, że jeśli przebaczam coś komuś przed Bogiem (w pionie) to skutkuje to także nie żywieniem urazy do tej osoby, której przebaczyłem. Trudno mi sobie wyobrazić przebaczenie komuś przed Bogiem i jednocześnie nie przebaczenie w relacji poziomej. Nie mam dwóch serc :).
Myślę, że do tego nie trzeba mieć dwóch serc. Bóg chce, żebyśmy zanosząc modlitwy mieli serca wolne od braku przebaczenia, bo to jest problem w relacji między Bogiem a nami i nasz grzech wobec Boga:

"A gdy stoicie i zanosicie modlitwy, odpuszczajcie, jeśli macie coś przeciwko komu, aby i Ojciec wasz, który jest w niebie, odpuścił wam wasze przewinienia" [Mar. 11:25]

Nie ma tutaj mowy o gotowości do odpuszczenia [afiemi], tylko o odpuszczeniu. I nie ma również mowy o konieczności pojednania się z bliźnim w poziomie, jeśli stajemy do rozmowy z Bogiem. To zresztą często jest po prostu niewykonalne. Krótko mówiąc, sprawa "w pionie" dotyczy naszego serca przed Bogiem i grzechu "przeciwko niebu". Nasze darowanie komuś długu przed Panem oznacza uwolnienie nas od grzechu nieprzebaczenia, jeśli mamy coś przeciwko komuś.

arielxv napisał(a):
chodzi o faktyczne przebaczenie i pionowe i poziome, natomiast pewnego rodzaju "braki" w relacji poziomej nazwałbym nie tyle brakiem przebaczenia ile brakiem pojednania. Innymi słowy jest możliwa sytuacja, w której pomimo mojego przebaczenia (i w pionie i w poziomie) moje relacje z bratem/siostrą będą zakłócone, jednak będzie to miało miejsce nie z powodu mojego braku przebaczenia ale z powodu braku chęci do pojednania z drugiej strony.
Tutaj prędzej byłbym skłonny się z Tobą zgodzić, gdyby nie samo Słowo Boże:

"A jeśliby siedemkroć na dzień zgrzeszył przeciwko tobie, i siedemkroć zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, odpuść mu" [Łuk. 17:4]

Jak widać, tutaj odpuszczenie [afiemi] następuje po wyznaniu winy i okazaniu skruchy przez winowajcę. "Odpuść mu" oznacza darowanie długu czyli odpuszczenie grzechu winowajcy w relacji osobistej czyli poziomej. Brak chęci pojednania ze strony winowajcy oczywiście będzie skutkował pozostaniem relacji w stanie zakłócenia, ale również jego grzech pozostanie mu zatrzymany "w poziomie", bo nie zostanie odpuszczony przez nas. Dlatego tak ważne jest pojednanie "twarzą w twarz". Wtedy zresztą dopiero przekonujemy się o własnych reakcjach emocjonalnych w stosunku do drugiej osoby - gdy stoimy przed Bogiem, jest to na razie teoria.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: N mar 06, 2011 3:54 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Ja to mam problem w zrozumieniu Mar. 11:25-26, w pozwiązaniu z Łuk 17:3.
O ile u Mar. tekst wyraźnie mówi, iż stając do modlitwy mamy przebaczyć ( wszystkim ), to u Łuk. jest mowa o "bracie". U Łuk.postawiony jest jednocześnie warunek, że ja go mam strofować ( czyli nie mogę sprawy zostawić swojemu biegowi ), a dopiero jeśli on się upamięta, to mam mu przebaczyć.
Bez upamiętania nie ma przebaczenia. (??)
A co w sytuacji, kiedy on się nie upamięta, i ja staję do modlitwy ? Jak mam przebaczyć skoro on się nie upamiętał ?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: N mar 06, 2011 6:02 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Wujciu, o ile dobrze widzę w Łuk. 17:3, strofować należy każdego brata, który grzeszy w jakikolwiek sposób, a my to widzimy. W tym miejscu nie ma mowy o strofowaniu brata, który zgrzeszył przeciwko nam. Strofowanie brata jest zgodne zarówno z III Mojż. 19:17 [kahal] jak i z Mat. 18:15 [ekklesia].

W Łuk. 17:4 mamy sytuację, gdy brat zgrzeszy przeciwko nam. Nie wydaje mi się, żeby tutaj było napisane, że sami mamy go ścigać i upominać. Natomiast mamy odpuścić, gdy przyjdzie skruszony i poprosi o przebaczenie.

Jeśli zgrzeszymy przeciwko komuś i on o tym wie i zrobiło mu to krzywdę, której doznał i jest tego świadomy, to po prostu nie wystarczy przeprosić Boga, bo "zgrzeszyliśmy przeciwko niebu i przeciwko bliźniemu/bratu" [Łuk. 15:18]. Szczerość przed Bogiem powinna prowadzić do naprawy relacji z osobą pokrzywdzoną. Moim zdaniem wyznanie grzechów przed Panem to jest zatrzymanie się "w pół drogi". Z drugiej strony chowanie urazy jest grzechem przeciwko przykazaniu miłowania bliźniego jak siebie samego [III Mojż. 19:18]. Mieliśmy odwagę coś zawalić, to miejmy odwagę to naprawić. Jeśli trzeba, to zadośćuczynić - tzw. "nawiązka" jest pojęciem biblijnym [IV Mojż. 5:5-8].

wujcio napisał(a):
A co w sytuacji, kiedy on się nie upamięta, i ja staję do modlitwy? Jak mam przebaczyć skoro on się nie upamiętał?
Odpuść mu przed Panem, podejmując decyzję o nie chowaniu urazy. Wtedy będziesz wolny w relacji "pionowej" nawet wtedy, gdy relacja "pozioma" nie zostanie naprawiona. Wtedy Ty będziesz wolny. Tak to widzę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: So paź 01, 2011 12:15 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz cze 02, 2005 7:44 pm
Posty: 269
Nie bardzo mogę się z Tobą Smoku zgodzić z tym pionem i poziomem. Przebaczenie w pionie skutkuje modlitwą nie tylko z prośbą o uwolnieniem mnie od grzechu nieprzebaczenia, ale także rzeczywistym przebaczeniem. A to z kolei wiążę (może błędnie) z usnięciem z serca żalu, niechęci do winowajcy i z traktowaniem go w sposób podobny do tego sprzed całej sprawy. Jeśli tak jest, to w relacji poziomej skutkuje to dokładnie takim samym procesem. Nie mogę odpuścić "przed niebem" nie odpuszczając na ziemi. Tak przynajmniej mi się wydaje. Na dzień dzisiejszy z tych wszystkich tekstów przytaczanych przez Was w tym temacie wyłania mi się obraz używania słowa "przebaczenie" w dwóch kontekstach: węższymi szerszym. Pierwszy (węższy) jest związany z moim wewnętrznym odpuszczeniem win i gorącym pragnieniem naprawienia relacji w poziomie. Takie przebaczenie jest bezwarunkowe i nie potrzebuję do tego upamiętania się brata. To jest chyba to, co Ty nazywasz "pionem". Z kolei przebaczenie w drugim, szerszym znaczeniu powiązane jest z pojednaniem i ono oczywiście jest warunkowe (to Twój "poziom"). Być może mówimy od dwóch dokładnie takich samych postawach nazywając to jedynie inaczej. Przepraszam, że tak "skokami" poruszam ten temat.

_________________
None but Jesus...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: So paź 01, 2011 2:19 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Myślę, że mówimy rzeczywiście o tym samym, różniąc się terminologią. Do odpuszczenia komuś przed Panem (u mnie pion, u Ciebie znaczenie węższe) są potrzebne 2 osoby: Pan i osoba pokrzywdzona (odpuszczająca). Do pojednania między pokrzywdzonym a winowajcą (u mnie poziom, u Ciebie znaczenie szersze) również potrzebne są 2 osoby: pokrzywdzony i winowajca. To pierwsze (bezwarunkowe przed Panem) nie przekłada się jednak automatycznie na drugie (warunkowe w relacji z człowiekiem) - dlatego winowajca powinien poprosić o przebaczenie, a pokrzywdzony - odpuścić winowajcy [Mat. 5:23-25; Łuk. 17:4].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: Pn paź 03, 2011 2:11 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 15, 2010 9:13 pm
Posty: 132
może już pytałam,ale co gdy ktoś nie przeprosił za swoje przewinienie,bo nawet nie rozumie że uczynił zło,tzn wmawia że to co złe jest dobre?A było ewidentnie złe.A tłumaczenie nic nie daję,albo nie potrafi się wytłumaczyć tego dobrze?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: Pn paź 03, 2011 5:38 pm 
Offline

Dołączył(a): N wrz 18, 2011 9:04 am
Posty: 37
Milenka napisał(a):
może już pytałam,ale co gdy ktoś nie przeprosił za swoje przewinienie,bo nawet nie rozumie że uczynił zło,tzn wmawia że to co złe jest dobre?A było ewidentnie złe.A tłumaczenie nic nie daję,albo nie potrafi się wytłumaczyć tego dobrze?


Samo życie...
Wg litery pisma powinno się tego kogoś upomnieć raz, gdy nie usłucha, wziąć sobie świadka i w jego obecności upomnieć, gdy to nie poskutkuje powiedzieć zborowi, a kiedy i zboru nie posłucha, niech będzie ci jako poganin i celnik. Mat 18.

W praktyce... Nie słyszałem, żeby ktoś właśnie tak postąpił.
Zresztą to już różnie bywa. Można o jakąś błahostkę obrazić się na śmierć, ale co wtedy z modlitwą 'odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom'? Można też - o ile sprawa jest mniejszej wagi - zwyczajnie o temacie zapomnieć i w przyszłości starać się, by do zbiegów okoliczności, implikujących określone zdarzenie nie dochodziło.

Innymi słowy... jak kto uparty, to nic nie wskórasz. Ja po prostu mam zwyczaj ograniczania z kimś takim kontaktów, bo przecież skazany na kogoś nie jestem, a wiecznie znosić czyjeś niestosowności też nie jest mi na rękę :-).

Podsumowując. Można powiedzieć, że kiedy ma się do czynienia z człowiekiem mającym miłość braterską i naprawdę odrodzonym, to problemu nie ma, bo w rozmowie da sobie wytłumaczyć, że kogoś uraził/skrzywdził, czy po prostu zachował się niestosownie i ktoś w skutek tego mógł poczuć się nieswojo.

Jeżeli człowiek jest zapatrzony jedynie w siebie samego i nie interesuje go wpływ jego postępowania na otoczenie, to trzeba się zastanowić nad tym, czy on w ogóle wie o co w tym wszystkim chodzi. Czy jest człowiekiem odrodzonym..., może nie rozumie podstaw chrześcijaństwa i stąd to jego ślepe posłuszeństwo własnym wyobrażeniom i brak reakcji na sygnały płynące z otoczenia?

pozdrawiam
Robert G.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: Wt paź 04, 2011 9:52 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 15, 2010 9:13 pm
Posty: 132
drobne sprawy....jest ich multum.Chodzi o sprawy poważne.Ale zrozumiałam,że przebaczyć należy nawet jeśli nikt o to nie prosi ani nikomu na tym nie zależy.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: Śr paź 05, 2011 8:23 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Milenka napisał(a):
Chodzi o sprawy poważne.Ale zrozumiałam, że przebaczyć należy nawet jeśli nikt o to nie prosi ani nikomu na tym nie zależy.
Przed Panem należy odpuścić zawsze. Odpuszczenie w ramach pojednania między ludźmi odbywa się wtedy, gdy strona winna poprosi o przebaczenie i je otrzyma [Łuk. 17:4]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: Śr paź 05, 2011 8:32 am 
Offline

Dołączył(a): N wrz 18, 2011 9:04 am
Posty: 37
Milenka napisał(a):
drobne sprawy....jest ich multum.Chodzi o sprawy poważne.Ale zrozumiałam,że przebaczyć należy nawet jeśli nikt o to nie prosi ani nikomu na tym nie zależy.


Wiesz... temat przebaczania jest - w moim odczuciu bardzo trudny i... tak naprawdę mało jest ludzi, którzy rozumieją i czują o co w tym chodzi. Przynajmniej w środowisku, gdzie dane mi było przebywać.

Kiedyś słyszałem w jakimś kazaniu dość ciekawe stwierdzenie. Mianowicie ktoś powiedział, że jesteśmy uświęceni krwią Jezusa Chrystusa, dostąpiliśmy łaski, mamy obietnicę życia wiecznego i teraz... nasza świętość jaką naprawdę jest, okazuje się w momencie, kiedy spotka się kilku takich 'świętych'. :-)

Coś w tym jest.
Czytamy w Biblii o miłości, miłosierdziu, dobrotliwości, dobroci, cierpliwości...

Wszystko ok, ale jak to wygląda w praktyce?
Ludźmi nadal jesteśmy. Moment poznania Ewangelii i uwierzenia nie uczynił nas oderwanymi od praw natury !
Nadal targani jesteśmy emocjami, nadal czegoś tam chcemy, do czegoś dążymy, coś tam chcemy osiągnąć... Nie wyszliśmy przecież z tego świata i nie lewitujemy 5 m nad ziemią, tylko normalnie żyjemy :-). Musimy jeść, ubrać się, mieć gdzie mieszkać..., musimy borykać się z wyzwaniami jakie stawia przed nami normalna, szara rzeczywistość.

Do tego dochodzi społeczność w której jesteśmy. W jednej pieśni - ze Śpiewnika Pielgrzyma - śpiewamy:

'Czym oaza w pustyni i schronisko wśród gór
Tym dla duszy w tym świecie jest zbór'.

Idziemy do zboru z nadzieją, że tam się podbudujemy, nabędziemy nowej energii do życia, nabędziemy wiary...

Wydaje nam się, że ludzie, którzy tam są, są tacy sami jak my - chętni do służenia Bogu, dobrotliwi, cierpliwi, pełni miłości i miłosierdzia...

Chcemy z nimi przebywać i utrzymywać kontakty. To ludzie, którzy jakby pasują do naszych oczekiwań i my zdajemy się do nich pasować. Nie palą, nie piją, nie klną, nie w głowie im różne sprośności. Dobrze się wśród nich czujemy.

Aż tu nagle...
Okazuje się, że ten lubi komuś dociąć, a tamta tylko patrzy żeby skomentować jak ktoś ubrany..., inny się bez przerwy wymądrza i nawet podyskutować się z nim nie da, bo on wie wszystko najlepiej, a ów... nie liczy się kompletnie z czyimś zdaniem i jego potrzebami, tylko samodzielnie podejmuje wiążące dla wszystkich decyzje, a potem oczekuje, że ludzie będą się do jego postanowień stosowali.
Inny znowu lubi wyładować swoją złość na zupełnie przypadkowych osobach, które znajdą się akurat w jego otoczeniu...
Ktoś oszukuje innego, a inny znowu lubi obgadywać.
Takich sytuacji jest mnóstwo i... jakoś trzeba sobie z tym radzić.

Zranił Cię ktoś, albo postąpił w sposób, który Cię bardzo razi, bo ewidentnie naruszył Twoje niewzruszone podstawy, na których opierasz swój system wartości - swoje chrześcijańskie postępowanie. Co teraz?

Problem jest ! Bo bywa, że sytuacja zdarza się raz - przemilczasz, po niedługim czasie następuje coś analogicznego... znów przemilczasz...
Zdarzy się, że w międzyczasie ktoś inny z czymś 'wyskoczy' i już jest Ci przykro z powodu dwóch osób... Mówisz o tym swojemu przyjacielowi, a on na to... 'ja też mam podobny problem...' i tu zaczyna się wymienianie osób i zdarzeń z waszego otoczenia.

Wszystko miało być tak pięknie, a okazało się, że jest... jak zwykle.

Co tu zrobić? Odejść? Tylko dokąd? Ustawiać wszystkich? A czy zechcą posłuchać?

Zasada jest jedna:
Oni też są ludźmi, za których Chrystus umarł.

Wiele razy się nad tym zastanawiałem i zawsze dochodziłem do jednego wniosku:

Super by było, gdyby 'oni' chociaż zechcieli zrozumieć, że źle postępują... Chociaż w takim zakresie, jaki dotyczy nas samych - żeby przestali ranić i drażnić.

Czasem się da. Można spokojnie, w atmosferze przyjaźni porozmawiać z taką osobą, spróbować jej wyjaśnić, że pewne jej zachowania rażą, czy ranią innych, pewnymi zachowaniami zaprzeczają temu, czym jest samo chrześcijaństwo. Bywa, że zyskamy w ten sposób nawet przyjaciela, bo ów 'ktoś' jest osobą otwartą i szczerą.

Bywa jednak i całkiem odwrotnie.
Ludzie są naprawdę różni. Znam nawet takich, którzy to za punkt honoru uważają, żeby nie przyznać komuś racji, gdy ten zrwaca uwagę na jego niedociągnięcia. Potrafią iść 'w zaparte' i tłumaczyć, że wcale tak nie było... Było zupełnie inaczej, a oni są absolutnie niewinni, podczas gdy Ty i świadkowie zdarzenia wiedzą dobrze jak było i że dana osoba teraz kłamie tylko po to, by nie przyznać się do własnego błędu, a skoro się nie przyzna, to błąd nie zaistniał i nie ma czego naprawiać, 'on' jest w porządku i postępuje dobrze, a to Ty się czepiasz i... 'histeryzujesz' !!!

Znam takie przypadki. Trudno z tym żyć i trudno z takimi osobami dłużej razem przebywać.

Czy chodzi tu o przebaczenie? Z jednej strony na pewno tak.
Przebaczenie dla mnie jest procesem, który zmienia klasyfikację zdarzenia. Sprawa przestaje być już osobista - ona jest, ale jakby mnie nie dotyczy. Coś zaszło, może i mnie bolało, ale teraz już zapominam o emocjach związanych z zajściem, nie postrzegam tego w kategoriach tych emocji, traktuję rzecz, jakby nie dotyczyła mnie.

Jednak z drugiej...

Jeżeli są to osoby mające pewne znaczenie w społeczności - tak się zdarza - i prezentują opisane powyżej postawy, a potem mają czelność kogoś uczyć jak należy postępować, to ... ja za słaby na to jestem.

Wiecie... nie jestem już młodym wierzącym i napatrzyłem się na różne nieprawidłowości, nie chce mi się nawet ich wymieniać. Doszedłem do wniosku, że należy dbać przede wszystkim o samego siebie i własne sumienie, a inni... niech też o własne sumienia dbają.

Dla mnie najważniejsze jest, żeby nie nosić w sercu osobistej urazy do kogoś. Co zaszło, to zaszło, ale ja - mimo, że zapomnieć się nie da - staram się traktować sprawę jakby dotyczyła kogoś innego, nie mnie.

Oczywiście kontakt z taką osobą ulega znacznemu ograniczeniu, jednak cały czas trzeba pamiętać, że i za 'niego' Chrystus umarł.

pozdrawiam
Robert G.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: Śr paź 05, 2011 9:10 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Widzę, że z niejednego pieca chleb jadłeś...
Cytuj:
Jeżeli są to osoby mające pewne znaczenie w społeczności - tak się zdarza - i prezentują opisane powyżej postawy, a potem mają czelność kogoś uczyć jak należy postępować, to ... ja za słaby na to jestem

Wobec takich osób Słowo stawia większe wymagania, jeśli nie pokutują z takich postaw, to nie powinni "mieć znaczenia w społeczności" ani nauczać za sprawą decyzji całego zboru. Niestety, w zborach często zamiast biblijnej dyscypliny mamy polityczną poprawność, rywalizację, zaspokajanie ambicjonalnych dążeń...Zbór prowadzony przez obłudnych, nieszczerych, niepokutujących przed Bogiem ludzi jest jak dziurawa cysterna...Można ich znosić, ale jak długo...? I czy jeśli nie wydają lata całe owocu, to jest jeszcze łaska Boża nad nimi? Czy może sami się od niej odcinają? Wiem, że Bóg jest łaskawy, cierpliwy, daje dużo czasu na upamiętanie. Ale w końcu....czas mija...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Wybaczenie
PostNapisane: Śr paź 05, 2011 7:53 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 15, 2010 9:13 pm
Posty: 132
Dziękuję za te jakże zgodne z rzeczywistością wypowiedzi.I za rady co robić.Jakoś mi lżej,choć nie umiem napisać czemu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 47 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL