Owieczka napisał(a):
Elendilu- ja mam na myśli członków zboru, którzy latami tkwią w takich postawach i uważają je za właściwe. Ile lat można tolerować w zborze kogoś, kto pali papierosy i ani myśli rzucać tego nałogu? Uważa, że to nic złego- 5 lat, 10 lat..? Kilkanaście?
(...)
Świat to świat, a kościół powinien być kościołem. Z tego co piszesz, uważasz mnie za osobę potępiającą innych, czepiającą się itp..O.K.- może taka jestem. Nie potrafię jednak zrozumieć, czemu ktoś, kto mówi, że Jezus jest jego Panem nie ma nawet tej podstawowej umiejętności rozróżniania dobra od zła? Grzeszymy i błądzimy wszyscy, do pewnych rzeczy dochodzi się wcześniej, do niektórych później, na wszystko jest czas. Ale jeśli ktoś, kto jest powiedzmy w Bogu( przynajmniej tak twierdzi) trzy, cztery, pięć lat i rano wielbi Boga a wieczorkiem siedzi przy kolejnym drinku i słucha koncertów muzyki hip-hopowej pełnej przekleństw , to wybacz- ale ja tego nie rozumiem.
Ja też tego nie rozumiem, ale najpierw chciałbym się dowiedzieć kto i jakie kłamstwo takiemu człowiekowi sprzedał.
Cytuj:
Pójdziesz do pubu ze znajomym na piwo- i o czym będziecie rozmawiać? O dziewczynach? O polityce? Gdzie jest ta granica, której nie wolno przekraczać- w tym przekonywaniu niewierzących do Boga? Jeśli jeszcze ten niewierzący "rokuje"( widać, że szuka), to może jeszcze jest sens. Ale jaki jest sens szukać towarzystwa niewierzących i siedzieć sobie w jednej kompanii przy piwie w pubie z nimi, jeśli oni wcale Boga nie szukają i ani myślą Cię słuchać? Raz, drugi porozmawiasz i na tym koniec. Mają swój świat, swoje wartości, jak się do nich "dopasować"?
Ciekawy temat się znajdzie
Społeczny, naukowy, jak znam życie. Ja dzięki Bogu nie potrzebuję towarzystwa niewierzących, nie potrzebuję się jakoś do nich dopasowywać. Nie po to to robię, ale po to żeby ich poznać, zbliżyć się do nich, poświęcić im uwagę, dać coś od siebie, a zwłaszcza dać Tego, który jest najcenniejszy. Nie widzę, żeby ktoś z moich znajomych "szukał Boga", jak to się mówi. Ot, normalni w miarę ludzie. Ale chcę dowiedzieć się kim są, żeby wiedzieć, jak powiedzieć im o Bogu, którego potrzebują. Nie szukam ich towarzystwa, szukam jak dać im moje towarzystwo. Granicy chyba nie ma za bardzo co wymyślać - ja badam to na bieżąco przed Bogiem w moich posunięciach.
A Ty Owieczko nie rozmawiasz z ludźmi, jak "nie szukają"?
Swoją drogą, ciekawe o czym Jezus rozmawiał z ludźmi na weselu w Kanie. O dziewczynach? O polityce?
Owieczka napisał(a):
Szablon to chyba jest w Piśmie. No i -po owocach ich poznacie...
No właśnie nie, chcielibyśmy żeby był szablon i go szukamy, ale go nie ma. Są różne sposoby na jakie Biblia opisuje nawrócenie i próbuje wyrazić różne wymiary tego wydarzenia, ale nie zawiera przepisu na to.
Cytuj:
Chyba w świecie...Kiedy się rodzimy na nowo, to powinniśmy mieć wrażliwsze sumienia...
W świecie i niektórzy potem jeszcze też, kiwali się na dwie strony. Prawdą jest, że samo nawrócenie raczej powinno być takim przeżyciem, które uczula na grzech, ale prawdą też jest, że nie wszystko zawsze staje się od razu dla człowieka oczywiste.
Cytuj:
Nie rozumiem. Kiedy rozmawiałam z takim młodym chrześcijaninem palącym papierosy(na przykład) i zapytałam, czemu pali, przecież to grzech- to on się obraził i wyleciał z argumentacją _ "a ty pijesz kawę i jeszcze batoniki" plus inne takie. I już nic nie mogłam zrobić. To jak proponujesz- nie ujawniać się zw swoimi poglądami przy takim chrześcijaninie? Modlić się o niego tylko czy jak? No bo jak nazwę rzecz po imieniu, to się obrazi i już nie będzie chciał mnie widzieć( bo to raz tak było). Jak w rozmowie z młodymi ujawniłam swoje poglądy co do wulgaryzmów( "wyrywało" im się), to też się obrazili. Nic nie mówić? Bo to dla nich lepsze? Duch sam ich przekona we właściwym czasie?
Ja ciągle nie wiem gdzie jest napisane, że to jest grzech. Ja bym się spytał, czy byłby w stanie przestać palić, gdyby tak Bóg chciał. Spytałbym też, czy nie wie, że tytoń niszczy jego ciało i uzależnia go od palenia (rzeczy zbadane i potwierdzone). Bo np. kawa ma dobry wpływ na organizm, a czekolada jest źródłem magnezu
Oczywiście też nie rozumiem tej obrazy w reakcji na naganę za wulgaryzm. Wyobrażam sobie, że do takich ludzi nic nie dociera i to jest tragiczne. Bo rozumiem, że z wulgaryzmami się można zmagać, ale taka reakcja na naganę jest już bardzo dziwaczna. Ja bym porozmawiał, powiedział, co sądzę (tymi samymi ustami się modlimy i wypowiadamy takie plugastwa?), ale jak jest ściana to trzeba zostawić (taka ogólna zasada). Pewnie tacy nie są nawróceni, ale znowu - jeśli tak się zachowują myśląc, że są chrześcijanami, to problem jest tak głęboki, że trzeba koparki, żeby uświadomić takim ludziom ich stan i to ciężka praca. I tak - modlić się.