www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 6:37 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 56 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Cz kwi 07, 2011 6:15 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 25, 2010 3:14 pm
Posty: 42
Hm, blizszy mi jest poglad Owieczki w tej sprawie, mimo ze rozumiem pkt widzenia Elendila. Boje sie po prostu ze dzis trudniej jest wyznaczyc granice bo ludzie sa do nich mniej przyzwyczajeni, dla swiata wszystko jest wzgledne, kazda opinie nalezy szanowac bo kto wie kto ma racje, wiec moze trzeba sie bardziej postarac zeby nasza mowa byla tak-tak, nie-nie. Wiadomo ze chodzi o postawe serca, bo z roznych powodow mozna do tego przykladowego pubu chodzic ale tak mi sie skojarzylo ze moze nalezy chronic niedojrzalych w wierze jak male dzieci, troche na wyrost, zanim sami dojda do tego jak sie poruszac w wolnosci Chrystusowej


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Cz kwi 07, 2011 6:26 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Elendilu- ja mam na myśli członków zboru, którzy latami tkwią w takich postawach i uważają je za właściwe. Ile lat można tolerować w zborze kogoś, kto pali papierosy i ani myśli rzucać tego nałogu? Uważa, że to nic złego- 5 lat, 10 lat..? Kilkanaście?
Pójdziesz do pubu ze znajomym na piwo- i o czym będziecie rozmawiać? O dziewczynach? O polityce? Gdzie jest ta granica, której nie wolno przekraczać- w tym przekonywaniu niewierzących do Boga? Jeśli jeszcze ten niewierzący "rokuje"( widać, że szuka), to może jeszcze jest sens. Ale jaki jest sens szukać towarzystwa niewierzących i siedzieć sobie w jednej kompanii przy piwie w pubie z nimi, jeśli oni wcale Boga nie szukają i ani myślą Cię słuchać? Raz, drugi porozmawiasz i na tym koniec. Mają swój świat, swoje wartości, jak się do nich "dopasować"?
Nie wiem, jak rozmawiać z młodymi ludźmi mającymi się za wierzących, a prezentujących postawę "grzech jest O.K."- grzech, bo czego ma niby szukać chrześcijanin na...dyskotece? I czemu dla niego taka imprezka n i e jest nudna? Nie jest męcząca?

Świat to świat, a kościół powinien być kościołem. Z tego co piszesz, uważasz mnie za osobę potępiającą innych, czepiającą się itp..O.K.- może taka jestem. Nie potrafię jednak zrozumieć, czemu ktoś, kto mówi, że Jezus jest jego Panem nie ma nawet tej podstawowej umiejętności rozróżniania dobra od zła? Grzeszymy i błądzimy wszyscy, do pewnych rzeczy dochodzi się wcześniej, do niektórych później, na wszystko jest czas. Ale jeśli ktoś, kto jest powiedzmy w Bogu( przynajmniej tak twierdzi) trzy, cztery, pięć lat i rano wielbi Boga a wieczorkiem siedzi przy kolejnym drinku i słucha koncertów muzyki hip-hopowej pełnej przekleństw , to wybacz- ale ja tego nie rozumiem.
Cytuj:
Wszyscy mamy gotowy plan dla każdego jak powinien się nawrócić, co powinno się zmieniać itd. Wystarczy podstawić do szablonu, a jak nie pasuje to potępić w czambuł bezbożnika

Szablon to chyba jest w Piśmie. No i -po owocach ich poznacie...
Cytuj:
Ja wiem, że są tacy z takiej samej przyczyny, z jakiej wszyscy tacy byliśmy.

Chyba w świecie...Kiedy się rodzimy na nowo, to powinniśmy mieć wrażliwsze sumienia...
Cytuj:
ale dlatego, że to jest dla nich lepsze.

Tzn. lepsze dla nich jest, jak poklepię ich po plecach, nie nazwę rzeczy po imieniu i będą się dobrze czuli w moim towarzystwie- a potem będę czekała, aż Duch ich jakoś tam oświeci...? Nie rozumiem. Kiedy rozmawiałam z takim młodym chrześcijaninem palącym papierosy(na przykład) i zapytałam, czemu pali, przecież to grzech- to on się obraził i wyleciał z argumentacją _ "a ty pijesz kawę i jeszcze batoniki" plus inne takie. I już nic nie mogłam zrobić. To jak proponujesz- nie ujawniać się zw swoimi poglądami przy takim chrześcijaninie? Modlić się o niego tylko czy jak? No bo jak nazwę rzecz po imieniu, to się obrazi i już nie będzie chciał mnie widzieć( bo to raz tak było). Jak w rozmowie z młodymi ujawniłam swoje poglądy co do wulgaryzmów( "wyrywało" im się), to też się obrazili. Nic nie mówić? Bo to dla nich lepsze? Duch sam ich przekona we właściwym czasie?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Cz kwi 07, 2011 7:34 pm 
Owieczka napisał(a):
Elendilu- ja mam na myśli członków zboru, którzy latami tkwią w takich postawach i uważają je za właściwe. Ile lat można tolerować w zborze kogoś, kto pali papierosy i ani myśli rzucać tego nałogu? Uważa, że to nic złego- 5 lat, 10 lat..? Kilkanaście?
(...)
Świat to świat, a kościół powinien być kościołem. Z tego co piszesz, uważasz mnie za osobę potępiającą innych, czepiającą się itp..O.K.- może taka jestem. Nie potrafię jednak zrozumieć, czemu ktoś, kto mówi, że Jezus jest jego Panem nie ma nawet tej podstawowej umiejętności rozróżniania dobra od zła? Grzeszymy i błądzimy wszyscy, do pewnych rzeczy dochodzi się wcześniej, do niektórych później, na wszystko jest czas. Ale jeśli ktoś, kto jest powiedzmy w Bogu( przynajmniej tak twierdzi) trzy, cztery, pięć lat i rano wielbi Boga a wieczorkiem siedzi przy kolejnym drinku i słucha koncertów muzyki hip-hopowej pełnej przekleństw , to wybacz- ale ja tego nie rozumiem.

Ja też tego nie rozumiem, ale najpierw chciałbym się dowiedzieć kto i jakie kłamstwo takiemu człowiekowi sprzedał.
Cytuj:
Pójdziesz do pubu ze znajomym na piwo- i o czym będziecie rozmawiać? O dziewczynach? O polityce? Gdzie jest ta granica, której nie wolno przekraczać- w tym przekonywaniu niewierzących do Boga? Jeśli jeszcze ten niewierzący "rokuje"( widać, że szuka), to może jeszcze jest sens. Ale jaki jest sens szukać towarzystwa niewierzących i siedzieć sobie w jednej kompanii przy piwie w pubie z nimi, jeśli oni wcale Boga nie szukają i ani myślą Cię słuchać? Raz, drugi porozmawiasz i na tym koniec. Mają swój świat, swoje wartości, jak się do nich "dopasować"?

Ciekawy temat się znajdzie :) Społeczny, naukowy, jak znam życie. Ja dzięki Bogu nie potrzebuję towarzystwa niewierzących, nie potrzebuję się jakoś do nich dopasowywać. Nie po to to robię, ale po to żeby ich poznać, zbliżyć się do nich, poświęcić im uwagę, dać coś od siebie, a zwłaszcza dać Tego, który jest najcenniejszy. Nie widzę, żeby ktoś z moich znajomych "szukał Boga", jak to się mówi. Ot, normalni w miarę ludzie. Ale chcę dowiedzieć się kim są, żeby wiedzieć, jak powiedzieć im o Bogu, którego potrzebują. Nie szukam ich towarzystwa, szukam jak dać im moje towarzystwo. Granicy chyba nie ma za bardzo co wymyślać - ja badam to na bieżąco przed Bogiem w moich posunięciach.
A Ty Owieczko nie rozmawiasz z ludźmi, jak "nie szukają"?

Swoją drogą, ciekawe o czym Jezus rozmawiał z ludźmi na weselu w Kanie. O dziewczynach? O polityce?
Owieczka napisał(a):
Szablon to chyba jest w Piśmie. No i -po owocach ich poznacie...

No właśnie nie, chcielibyśmy żeby był szablon i go szukamy, ale go nie ma. Są różne sposoby na jakie Biblia opisuje nawrócenie i próbuje wyrazić różne wymiary tego wydarzenia, ale nie zawiera przepisu na to.
Cytuj:
Chyba w świecie...Kiedy się rodzimy na nowo, to powinniśmy mieć wrażliwsze sumienia...

W świecie i niektórzy potem jeszcze też, kiwali się na dwie strony. Prawdą jest, że samo nawrócenie raczej powinno być takim przeżyciem, które uczula na grzech, ale prawdą też jest, że nie wszystko zawsze staje się od razu dla człowieka oczywiste.
Cytuj:
Nie rozumiem. Kiedy rozmawiałam z takim młodym chrześcijaninem palącym papierosy(na przykład) i zapytałam, czemu pali, przecież to grzech- to on się obraził i wyleciał z argumentacją _ "a ty pijesz kawę i jeszcze batoniki" plus inne takie. I już nic nie mogłam zrobić. To jak proponujesz- nie ujawniać się zw swoimi poglądami przy takim chrześcijaninie? Modlić się o niego tylko czy jak? No bo jak nazwę rzecz po imieniu, to się obrazi i już nie będzie chciał mnie widzieć( bo to raz tak było). Jak w rozmowie z młodymi ujawniłam swoje poglądy co do wulgaryzmów( "wyrywało" im się), to też się obrazili. Nic nie mówić? Bo to dla nich lepsze? Duch sam ich przekona we właściwym czasie?

Ja ciągle nie wiem gdzie jest napisane, że to jest grzech. Ja bym się spytał, czy byłby w stanie przestać palić, gdyby tak Bóg chciał. Spytałbym też, czy nie wie, że tytoń niszczy jego ciało i uzależnia go od palenia (rzeczy zbadane i potwierdzone). Bo np. kawa ma dobry wpływ na organizm, a czekolada jest źródłem magnezu :) Oczywiście też nie rozumiem tej obrazy w reakcji na naganę za wulgaryzm. Wyobrażam sobie, że do takich ludzi nic nie dociera i to jest tragiczne. Bo rozumiem, że z wulgaryzmami się można zmagać, ale taka reakcja na naganę jest już bardzo dziwaczna. Ja bym porozmawiał, powiedział, co sądzę (tymi samymi ustami się modlimy i wypowiadamy takie plugastwa?), ale jak jest ściana to trzeba zostawić (taka ogólna zasada). Pewnie tacy nie są nawróceni, ale znowu - jeśli tak się zachowują myśląc, że są chrześcijanami, to problem jest tak głęboki, że trzeba koparki, żeby uświadomić takim ludziom ich stan i to ciężka praca. I tak - modlić się.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Cz kwi 07, 2011 7:51 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
No właśnie nie chodzi mi o to, że z chwilą nowego narodzenia mamy już absolutnie być bezgrzeszni - ale o to, że mamy mieć inną postawę serca, inny "horyzont". Jeśli tego nie ma, to można się zastanawiać, czy dany człowiek w ogóle przeżył nowe narodzenie...
Cytuj:
Ja też tego nie rozumiem, ale najpierw chciałbym się dowiedzieć kto i jakie kłamstwo takiemu człowiekowi sprzedał.

No, tu jest kwestia chyba zwiedzenia...? Tylko pytanie: na ile jesteśmy odpowiedzialni za przyjmowanie takich kłamstw, na ile jest nam wygodnie w nie wierzyć? No i jaka rola Ducha Świętego w tym wszystkim- czy może można tak zagłuszyć Jego głos, że niczego od Niego nie przyjmować?
Cytuj:
A Ty Owieczko nie rozmawiasz z ludźmi, jak "nie szukają"?

Rozmawiam z wieloma ludźmi, ale nie wchodzę w jakieś zażyłości, bliskość z kimś, kto prezentuje zupełnie inny system wartości. Chyba nie umówiłabym się z kimś w pubie i na pewno nie piłabym z tym kimś alkoholu. Już wolałabym..bo ja wiem...pizzerię, domowy obiad czy kawę w kafejce...I najczęściej jest tak, że ludzie wcale nie chcą mojego towarzystwa, kiedy uchylę rąbek mojego światopoglądu :wink: Oczywiście nie wywalam od razu "kawy na ławę"- to wychodzi w drobiazgach. Mój stosunek do seksu przedmałżeńskiego( dziś powszechność), homoseksualizmu czy aborcji raczej nie przysparza mi przyjaciół w świecie... :roll:
Z nauczycielami rozmawiałam kiedyś na temat pewnych założeń w pedagogice- że dzieci są "dobre", tylko trzeba czasem się do tego "dobra" dokopać, a winą za złe wybory nastolatków obarcza się wyłącznie środowisko( rodzina, koledzy itp.). Kiedy twierdziłam, że człowiek rodzi się z naturalną skłonnością do grzechu- że zawsze wybiera grzech i że z chwilą, gdy nauczy się odróżniać dobro od zła( nastolatek już potrafi) jest w pełni odpowiedzialny za wybór zła- zostałam odsądzona od czci i wiary...Nie da się rozmawiać z ludźmi ze świata "bezkonfliktowo", jeśli się mówi, co się...naprawdę myśli. Można oczywiście nie ujawniać swoich poglądów, zachować je dla siebie i łądnie się uśmiechać i potakiwać, ale jaki to ma sens..?
Cytuj:
Prawdą jest, że samo nawrócenie raczej powinno być takim przeżyciem, które uczula na grzech, ale prawdą też jest, że nie wszystko zawsze staje się od razu dla człowieka oczywiste.

Wszystko- nie, ale to są takie podstawy podstaw...oczywiste oczywistości...No i zawsze można pod tym kątem porozważać Biblię, jak się ma jakieś pytania, wątpliwości- a tego też ci "wierzący" nie robią...nie mają jakoś ochoty na to, aby ich poznanie wzrastało. Wolą zostać przy swoich starych przekonaniach i są odporni na "reformy".

Cytuj:
Ja ciągle nie wiem gdzie jest napisane, że to jest grzech

Chcesz mi powiedzieć, Elendilu, że nie masz pewności, że palenie papierosów to grzech...? :shock: Bo dosłownie o tym w Piśmie nie ma napisane? No, nie będę tu ciągnąć tego tematu, wypowiedziałam się obficie w wątku o papierosach gdzieś na Prostej.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 7:30 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Tak sobie czytam tę dyskusję i chyba rzeczywiście trochę się mijacie. Ale oprócz tego zauważyłem, co następuje: Świat kocha relatywizację prawdy i wszystko, co nią pachnie, będzie z radością przyjmował. Jeśli jest na tyle wycwaniony, żeby wiedzieć, jak się rozmawia z chrześcijanami, to takie zmiękczanie prawdy będzie nazywał "pokorą", a nawet "duchem Chrystusowym". Akurat w stosunku do ludzi znających prawdę, ale ją świadomie wypaczających, Chrystus nie był wcale łagodnego ducha. Podobnie "asertywny" był w stosunku do Piłata, który właśnie usiłował sobie zrelatywizować prawdę i uciec od konsekwencji jej poznania.

Określenie "fanatyk" albo "fundamentalista" jest typową "łatką", która ułatwia relatywizację i brak rzetelnego podjęcia tematu. W dodatku obydwa określenia są stosowane bardzo dowolnie - wystarczy sobie samemu zdefiniować fanatyzm albo funtamentalizm tak, żeby pasowało to do kogoś, z kim nie chcemy uczciwie porozmawiać. W dzisiejszym świecie samo pojęcie prawdy pachnie fanatyzmem i fundamentalizmem, z wyjątkiem jednej prawdy głoszonej fanatycznie i fundamentalistycznie: że każdy ma swoją prawdę. To tak jak z innym wytrychem czyli z tolerancją. Świat żąda tolerancji względem wszystkiego, z wyjątkiem poglądów osób nietolerancyjnych - tego tolerancja nie obejmuje.

Z drugej strony, posiadanie konkretnych i wyrazistych poglądów nie powinno być związane z głuchotą na to, co mówią inni. Fanatyk nie ma ochoty nikogo słuchać, bo on nie rozmawia po to, żeby rozmawiać - on rozmawia wyłącznie po to, żeby pouczyć i przekonać do jedynie słusznych poglądów. Poglądy dyskutanta go nie interesują. Próby weryfikacji jego poglądów na podstawie Biblii również. Fanatyk nie posiada wyrozumiałości w stosunku do innych, a współczucie w zasadzie jest mu obce. Dlatego właśnie nie potrafi mówić prawdy w miłości. Równowaga między prawdą a miłością jest zresztą rzadko spotykana. "Fanatyk chrześcijański" przesuwa tę równowagę skrajnie w kierunku prawdy (czyli jego poglądów), a "relatywista chrześcijański" przesuwa ją skrajnie w kierunku miłości, którą pojmuje jako tworzenie przyjemnej atmosfery.

Jeśli chodzi o rozmowy z chrześcijanami, to doświadczenie mnie nauczyło, że nie każdy człowiek uważający się za chrześcijanina, jest nim rzeczywiście. A jeśli chodzi o młodzież chrześcijańską, to mamy problem "przyjmowania Pana Jezusa" w szkółkach niedzielnych i traktowania nieodrodzonych ludzi jako odrodzonych, choć ich życie wcale tego nie potwierdza. Stąd się biorą takie słabe "radary", o których pisze Elendil. Dlatego nasze zdziwienie jest czasem słuszne, ale powodów należy szukać gdzie indziej, niż ich często szukamy.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 10:38 am 
Owieczka napisał(a):
No właśnie nie chodzi mi o to, że z chwilą nowego narodzenia mamy już absolutnie być bezgrzeszni - ale o to, że mamy mieć inną postawę serca, inny "horyzont". Jeśli tego nie ma, to można się zastanawiać, czy dany człowiek w ogóle przeżył nowe narodzenie...

Jasne!
Cytuj:
No, tu jest kwestia chyba zwiedzenia...? Tylko pytanie: na ile jesteśmy odpowiedzialni za przyjmowanie takich kłamstw, na ile jest nam wygodnie w nie wierzyć? No i jaka rola Ducha Świętego w tym wszystkim- czy może można tak zagłuszyć Jego głos, że niczego od Niego nie przyjmować?

Pewnie, odpowiedzialność mają ci, którzy się gorszą (są przywodzeni do upadku), ale to tym, którzy przywodzą do upadku, Jezus zaproponował przywiązanie sobie koła młyńskiego do szyi i skoczenie w morze. Właśnie dlatego, że opowiadanie młodym chrześcijanom (wiekiem lub w ogóle "stażem") głupot ma tak długotrwałe skutki. I owszem, każdy sam odpowiada przed Bogiem, ale to nie jest takie proste, jak chrześcijańskie autorytety nagrały taką ewangelią młodego człowieka. Ducha Świętego to bywa, że tacy ludzie nie mają, bo jak zauważyłaś, może się nie nawrócili. I tak, można go zagłuszyć, ale to nic nowego w chrześcijaństwie - ile to starych chrześcijan ma ustalone raz na wieki poglądy i przekonania i już Ducha Świętego nie potrzebują. Przykład idzie z góry.
Cytuj:
Rozmawiam z wieloma ludźmi, ale nie wchodzę w jakieś zażyłości, bliskość z kimś, kto prezentuje zupełnie inny system wartości. Chyba nie umówiłabym się z kimś w pubie i na pewno nie piłabym z tym kimś alkoholu. Już wolałabym..bo ja wiem...pizzerię, domowy obiad czy kawę w kafejce...I najczęściej jest tak, że ludzie wcale nie chcą mojego towarzystwa, kiedy uchylę rąbek mojego światopoglądu :wink: Oczywiście nie wywalam od razu "kawy na ławę"- to wychodzi w drobiazgach. Mój stosunek do seksu przedmałżeńskiego( dziś powszechność), homoseksualizmu czy aborcji raczej nie przysparza mi przyjaciół w świecie... :roll:
Z nauczycielami rozmawiałam kiedyś na temat pewnych założeń w pedagogice- że dzieci są "dobre", tylko trzeba czasem się do tego "dobra" dokopać, a winą za złe wybory nastolatków obarcza się wyłącznie środowisko( rodzina, koledzy itp.). Kiedy twierdziłam, że człowiek rodzi się z naturalną skłonnością do grzechu- że zawsze wybiera grzech i że z chwilą, gdy nauczy się odróżniać dobro od zła( nastolatek już potrafi) jest w pełni odpowiedzialny za wybór zła- zostałam odsądzona od czci i wiary...Nie da się rozmawiać z ludźmi ze świata "bezkonfliktowo", jeśli się mówi, co się...naprawdę myśli. Można oczywiście nie ujawniać swoich poglądów, zachować je dla siebie i łądnie się uśmiechać i potakiwać, ale jaki to ma sens..?

Ok, ewidentnie mamy różne doświadczenia. Są ludzie, którzy znają moje poglądy, ale znajomość na poglądach się ani nie zaczyna, ani nie kończy. Ludzie odpowiadają na zainteresowanie nimi, ich problemami. A rzadko teraz kto się interesuje drugim człowiekiem, na pytanie "co słychać?", wszyscy maja nadzieję usłyszeć "ok, dobrze, wszystko w porządku", żeby tylko nie musieć odnosić się do czyichś problemów. A ja mogę pokazać coś innego. Nigdzie nie jest napisane, że to, co ludzi ma pociągać to nasze poglądy - raczej zachowanie, stosunek do drugiej osoby (tzw. bliźniego) uwiarygodnia to, w co wierzymy. I znam wielu ludzi, dla których moje poglądy to abstrakcja - i się nie dziwię, że tak to odbierają. Ale z drugiej strony okazuję zainteresowanie, mogą ze mną pogadać o tym, o czym potrzebują i znaleźć kogoś kto posłucha. Wtedy okazuje się, że nie odgrywam matki Teresy, ani nie jestem "zakutym moherem". Jestem normalny i to bywa dla ludzi dziwne. Możemy być uważani przez innych za "świętych" na dwa sposoby: możemy być świętymi z obrazka, obcymi, odległymi, nie mającymi z nimi nic wspólnego, a możemy być świętymi z krwi i kości, pośród nich, przemawiając do nich zrozumiałym językiem. Możemy innych traktować bardziej jak przestępców, a możemy bardziej jak niewolników. Prośmy o rozwagę w tej sprawie.
Cytuj:
Wszystko- nie, ale to są takie podstawy podstaw...oczywiste oczywistości...No i zawsze można pod tym kątem porozważać Biblię, jak się ma jakieś pytania, wątpliwości- a tego też ci "wierzący" nie robią...nie mają jakoś ochoty na to, aby ich poznanie wzrastało. Wolą zostać przy swoich starych przekonaniach i są odporni na "reformy".

Rozumiem to, a jednocześnie wciąż przychodzi mi do głowy, że większość z nas czyta Biblię dla potwierdzenia swoich przekonań, a nie dla ich burzenia. Nie mogę się oprzeć tej myśli.
Cytuj:
Chcesz mi powiedzieć, Elendilu, że nie masz pewności, że palenie papierosów to grzech...? :shock: Bo dosłownie o tym w Piśmie nie ma napisane? No, nie będę tu ciągnąć tego tematu, wypowiedziałam się obficie w wątku o papierosach gdzieś na Prostej.

Ba, ja mam absolutną pewność, że palenie nie jest nigdzie nazwane grzechem. I nie uważam, że zapalenie papierosa jest grzechem. Nie będę konstruował przepisów, których nie ma w Biblii. Nie możemy być niewolnikami niczego i nikogo więcej, niż Jezusa. Dlatego zapalenie papierosa nie jest grzechem, ale zniewolenie (nałóg) papierosami jest takim samym grzechem, jak obżarstwo (uzależnienie od jedzenia), uzależnienie od komputera czy pracoholizm. Palenie po prostu nie jest żadną inną kategorią grzechu, niż każde zniewolenie. Czy słyszał ktoś kiedyś, żeby jeden chrześcijanin napominał drugiego, który jest otyły, bo za dużo je? Pytanie: czemu nie? Otóż dlatego, że to palenie (a nie nałóg, niewola) jest konikiem chrześcijan. Zachęcam do przemyślenia tego bardziej od podstaw.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 11:31 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Ale z drugiej strony okazuję zainteresowanie, mogą ze mną pogadać o tym, o czym potrzebują i znaleźć kogoś kto posłucha

'Oczywiście, że jeśli okażesz ludziom zainteresowanie, chęć pomocy, zaspokoisz ich jakieś potrzeby, to będą do Ciebie lgnąć. Tylko...może podam na moim przykładzie:
okazywałam pewnym kobietom( niewierzącym) swoje zainteresowanie, wysłuchiwałam ich narzekań, płakałam razem z nimi- ale też próbowałam wskazywać drogę wyjścia. Chętnie korzystały z mojej pomocy- brały, ile się dało. Po pewnym czasie byłam już naprawdę zmęczona. Nie widziałam natomiast w ich życiu żadnej zmiany, żadnego zainteresowania Jezusem, wiarą, no nic, żadnej zmiany postawy. I żeby było jasne- trwało to około trzech lat. W końcu, po iluś proszonych obiadach, kolacjach, kawach, po iluś tam godzinach, gdzie robiłam za terapeutkę, pomoc w nagłej potrzebie i pogotowie finansowe zaproponowaliśmy im z mężem spotkania z Biblią- i rozmowy na temat wiary, konkretnie w w dany dzień o danej godzinie. Nigdy nie przyszły na takie spotkanie, w ogóle przestały do nas przychodzić.
Czasem zastanawiam się, do jakiej granicy pomagać ludziom- i co z tej pomocy ma wynikać.
Cytuj:
Rozumiem to, a jednocześnie wciąż przychodzi mi do głowy, że większość z nas czyta Biblię dla potwierdzenia swoich przekonań, a nie dla ich burzenia. Nie mogę się oprzeć tej myśli.

No to niedobrze. Nie wiem, co robi większość, ale ja pod wpływem czytania Pisma parę razy już zmieniłam wcześniej wyrobione zdanie...Ulica prosta bardzo mi pomogła, najczęściej dzięki nauczaniom Smoka, choć nie tylko. Wyszłam ze zwiedzenia...i znam takich, którzy też wyszli. Czyli- można. Czy jeszcze coś źle myślę, źle widzę- niech Bóg pomoże mi otworzyć oczy.
Cytuj:
Dlatego zapalenie papierosa nie jest grzechem, ale zniewolenie (nałóg) papierosami jest takim samym grzechem, jak obżarstwo (uzależnienie od jedzenia), uzależnienie od komputera czy pracoholizm.

O.K.- nałóg jest grzechem bez względu na to, od czego jesteśmy uzależnieni.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 12:02 pm 
Owieczka napisał(a):
'Oczywiście, że jeśli okażesz ludziom zainteresowanie, chęć pomocy, zaspokoisz ich jakieś potrzeby, to będą do Ciebie lgnąć. Tylko...może podam na moim przykładzie:
okazywałam pewnym kobietom( niewierzącym) swoje zainteresowanie, wysłuchiwałam ich narzekań, płakałam razem z nimi- ale też próbowałam wskazywać drogę wyjścia. Chętnie korzystały z mojej pomocy- brały, ile się dało. Po pewnym czasie byłam już naprawdę zmęczona. Nie widziałam natomiast w ich życiu żadnej zmiany, żadnego zainteresowania Jezusem, wiarą, no nic, żadnej zmiany postawy. I żeby było jasne- trwało to około trzech lat. W końcu, po iluś proszonych obiadach, kolacjach, kawach, po iluś tam godzinach, gdzie robiłam za terapeutkę, pomoc w nagłej potrzebie i pogotowie finansowe zaproponowaliśmy im z mężem spotkania z Biblią- i rozmowy na temat wiary, konkretnie w w dany dzień o danej godzinie. Nigdy nie przyszły na takie spotkanie, w ogóle przestały do nas przychodzić.
Czasem zastanawiam się, do jakiej granicy pomagać ludziom- i co z tej pomocy ma wynikać.

Wiem, że tak bywa - że są ludzie żerujący na czyjejś dobroci. Wtedy trzeba to jakoś rozwiązać, postawić pytanie dokąd to zmierza i po co to wszystko (czy ci ludzie chcą tylko narzekać i czerpać pomoc, czy też będą chcieli jakiegoś realnego wyjścia). Ale ja nie mówię o takich rzeczach. Mówię o zwykłym obcowaniu z innymi ludźmi, na różnych poziomach znajomości, okazywaniu jakiegoś zrozumienia, ciepła, bez zapychania poglądami - i tyle. Życie to nie ewangelizacja ani panel dyskusyjny, a ludzie to nie obiekty - tylko o to mi chodzi. Na takiej postawie nieraz się przejedziemy, ale uważam, że to właściwa droga do ludzi.
Cytuj:
No to niedobrze. Nie wiem, co robi większość, ale ja pod wpływem czytania Pisma parę razy już zmieniłam wcześniej wyrobione zdanie...Ulica prosta bardzo mi pomogła, najczęściej dzięki nauczaniom Smoka, choć nie tylko. Wyszłam ze zwiedzenia...i znam takich, którzy też wyszli. Czyli- można. Czy jeszcze coś źle myślę, źle widzę- niech Bóg pomoże mi otworzyć oczy.

I chwała Bogu, Owieczko :) Chciałem tylko zaznaczyć, że osiadanie w tym co się uważa wcale nie jest taką wyjątkową rzeczą - sam się o tym i przekonałem i przekonuję.
Cytuj:
O.K.- nałóg jest grzechem bez względu na to, od czego jesteśmy uzależnieni.

Otóż to, np. od forum :mrgreen:


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 12:32 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Elendil napisał(a):
Dlatego zapalenie papierosa nie jest grzechem, ale zniewolenie (nałóg) papierosami jest takim samym grzechem, jak obżarstwo (uzależnienie od jedzenia), uzależnienie od komputera czy pracoholizm.
A wzięcie sobie jednej "działki" heroiny jest grzechem czy nie? Wypicie denaturatu? Pytam, bo chyba nie wziąłeś pod uwagę jednej rzeczy. Z punktu widzenia fizjologii zapalenie papierosa jest złem wyrządzanym własnemu ciału (podobnie jak wprowadzenie do niego trucizny w jakikolwiek inny sposób). Mała dawka alkoholu etylowego zostaje przez organizm przetrawiona. Związki chemiczne zawarte w papierosach nie. A przecież mamy wysławiać Pana w ciele naszym [I Kor. 6:20]. Fakt, że nie istnieje bezpośredni zakaz typu "Nie będziesz palil papierosów" albo "Nie będziesz brał narkotyków", nie oznacza, że działania sprzeczne z duchem Prawa (i nie objęte literą) są w porządku. Oczywiście ewentualne rozwinięcie rozmowy na ten temat powinno się odbywać w innym wątku - ja tylko sygnalizuję pewien problem.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 1:28 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Otóż to, np. od forum

Przykro mi, że masz takie problemy :mrgreen:

A tak na poważnie- można się uzależnić od wszystkiego...
Jeśli chodzi o palenie, to myślę tak jak Smok.
Cytuj:
Życie to nie ewangelizacja ani panel dyskusyjny, a ludzie to nie obiekty - tylko o to mi chodzi. Na takiej postawie nieraz się przejedziemy, ale uważam, że to właściwa droga do ludzi.

Oczywiście, masz rację Elendilu. Tylko kiedyś, w końcu trzeba zacząć mówić o Jezusie, bo już jakoś tak to Bóg wymyślił, że bez powiedzenia ewangelii się nie da możliwości człowiekowi nawrócić. I Słowo ma moc, a nie nasza "relatywność", choć oczywiście postawa pełna życzliwości wobec ludzi i własne świadectwo z pewnością są czymś dobrym i pożądanym.
Cytuj:
bez zapychania poglądami -

A kto mówi o "zapychaniu". To po prostu wychodzi, przy okazji, jakoś tak samo...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 1:46 pm 
Owieczka napisał(a):
Oczywiście, masz rację Elendilu. Tylko kiedyś, w końcu trzeba zacząć mówić o Jezusie, bo już jakoś tak to Bóg wymyślił, że bez powiedzenia ewangelii się nie da możliwości człowiekowi nawrócić. I Słowo ma moc, a nie nasza "relatywność", choć oczywiście postawa pełna życzliwości wobec ludzi i własne świadectwo z pewnością są czymś dobrym i pożądanym.

Nikt nie mówi o niemówieniu ewangelii. Opowiadam się po prostu za tym, żeby najpierw traktować ludzi tak, aby to co powiemy potem (jak już powiemy) miało dla nich jakiekolwiek znaczenie. Bo co z tego, że ktoś posłucha, jeśli nie usłucha tego, co powiemy. Dla ludzi nasze słowa często są tylko naszym zdaniem i czytanie z Biblii też niewiele autorytetu im dodaje, dlatego trzeba żyć tak, żeby to, co mówimy, miało dla innych jakąkolwiek wagę. Dlatego dla mnie pierwszeństwo ma życie przed słowami, choć konieczna jest ścisła współpraca tych dwóch.
Cytuj:
A kto mówi o "zapychaniu". To po prostu wychodzi, przy okazji, jakoś tak samo...

To nie było nic osobiście do Ciebie. Chodziło mi o umiejętność wyczucia, kiedy warto coś powiedzieć w przeciwieństwie do przekarmiania i rozrzucania pereł przed wszystkimi wieprzami (skrajność, niektórzy nazywają to głoszeniem ewangelii wszelkiemu stworzeniu ;) ).


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 1:51 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
Owieczko, ale czemu tak sie przejmujesz, ze ludzie nie chca sluchac ewangelii? Tak bylo, jest i bedzie. I nie Ty jedna masz tego typu problemy, tak dzieje sie wszedzie. Mowi sie co ma sie do powiedzenia i jak nie chca wiecej sluchac, to sie ich zostawia z tym, co uslyszeli, strzepuje kurz z butow i idzie dalej :-) Jakby tak Pan Jezus chcial sie uzalac nad kazdym kto Go nie sluchal, to by chyba po miesiacu wpadl w depresje... :-)

_________________
Poznanie nadyma.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 2:14 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Dla ludzi nasze słowa często są tylko naszym zdaniem i czytanie z Biblii też niewiele autorytetu im dodaje, dlatego trzeba żyć tak, żeby to, co mówimy, miało dla innych jakąkolwiek wagę

Amen Elendilu.

Itur- przejmuję się, że ludzie nie chcą słuchać ewangelii. Nie wpadam z tego powodu w depresję, ale czasem płakać się chce...
Poza tym mówię bardziej o tych, którzy są w ewangelicznych kościołach i mają się za chrześcijan....


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 2:23 pm 
itur napisał(a):
Owieczko, ale czemu tak sie przejmujesz, ze ludzie nie chca sluchac ewangelii? Tak bylo, jest i bedzie. I nie Ty jedna masz tego typu problemy, tak dzieje sie wszedzie. Mowi sie co ma sie do powiedzenia i jak nie chca wiecej sluchac, to sie ich zostawia z tym, co uslyszeli, strzepuje kurz z butow i idzie dalej :-) Jakby tak Pan Jezus chcial sie uzalac nad kazdym kto Go nie sluchal, to by chyba po miesiacu wpadl w depresje... :-)

Ja nie wiem, czy to ma takie przełożenie. Nie jesteśmy wędrownymi apostołami chodzącymi po wsiach i miastach - żyjemy wśród jakichś ludzi. Jeśli odwrócimy się od wszystkich, bo nie będą chcieli słuchać, no to... sczeźniemy sobie w swoim gronie albo pozostaje się wynosić do innej okolicy, gdzie nas jeszcze nie znają. Kusząca perspektywa, ale chyba dla tych, co myślą, że kłosy same wskakują rządkiem do spichlerza ;) Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników - mało.
Owieczko napisał(a):
Poza tym mówię bardziej o tych, którzy są w ewangelicznych kościołach i mają się za chrześcijan....

Odnoszę czasem wrażenie, że do takich ludzi to trzeba być specjalnie posłanym w mocy (cierpliwości) Ducha Świętego. Orka na ugorze. Chyba wolę pogan.

PS O paleniu wpiszę się tutaj: viewtopic.php?f=8&t=191&start=30


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Fanatyzm
PostNapisane: Pt kwi 08, 2011 3:04 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Jeśli odwrócimy się od wszystkich, bo nie będą chcieli słuchać, no to... sczeźniemy sobie w swoim gronie albo pozostaje się wynosić do innej okolicy


Hm...to bardziej oni się odwracają od nas, niż my od nich. Tak, czy tak w końcu zostaje...samotność. Trudno, nie pójdę na zakrapianą imprezę- a innych w świecie nie ma. Nie umiem "bawić się" się tak, jak bawi się świat. Czasem gdzieś jestem- bo wypada, z pracy, czy z powodu jakiegoś służbowego wyjazdu. Ale staram się tego unikać. Wspólne wycieczki dwu- trzydniowe z pracy są po prostu koszmarem. Do wieczora- jakieś zwiedzanie czy co tam zaplanowane, potem hotel i...wiadomo co. Gnuśne żarciki, flirty, niewybredne żarty, rozprawy polityczne i inne. No, można się poświęcić, ale towarzystwo prędko wyczuje w tobie kogoś, kto do nich nie pasuje. Po prostu zepsujesz im zabawę- bo nie wypijesz, nie "pożartujesz"...Nie bardzo wiem, jak Ty sobie tę "integrację" wyobrażasz. Relacje są- jakieś tam są, wiadomo- w pracy, w sklepie, na spacerze z kotem :wink: Ale nigdy nie będziesz "ich", swojak. Czy jestem w domu, czy w tłumie takich ludzi- wszystko jedno, i tak czuję się samotna. Nie należę do "grona", jestem obok.
Cytuj:
Odnoszę czasem wrażenie, że do takich ludzi to trzeba być specjalnie posłanym w mocy (cierpliwości) Ducha Świętego. Orka na ugorze. Chyba wolę pogan.

No, chyba też wolę- w tym sensie, że poganie nie muszą udawać kogoś, kim nie są...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 56 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 56 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL