www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Cz mar 28, 2024 11:44 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 120 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr lis 10, 2010 6:05 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Cytuj:
Gabi, a skąd się nauczyłaś, że coś jest depresją? Przeczytaj proszę, że piszę o symptomach, którym towarzyszy strach jako stały element nigdy nie opuszczający.

No to oswiec mnie :wink: i napisz co jest depresja a co nie.
Cytuj:
O jakich "stanach depresyjnych" piszesz? Kto nauczył Cię, że przy miesiączce, ciąży, porodzie, przekwitaniu, porach roku naturalne są "objawy depresyjne"? Nie doświadczyłam jeszcze tylko przekwitania, ale skoro jest to naturalny proces bilogiczny dla organizmu kobiety i towarzyszą temu jakieś uciążliwości to je znoszę, a nie im poddaję, rozmyślam, ulegam koncentruję - czy jak chcesz to nazwać - żeby uniemożliwiały mi funkcjonowanie, codzienne obowiązki w domu czy przy dzieciach, obsługe gości, czy relację z Bogiem...

Nie wiem kto mnie uczyl ale wiem chocby z wlasnego doswiadczenia, ze symptomy charakteryzujace depresje wystepuja wlasnie w wymienionych przeze mnie okolicznosciach. Nie napisalam jednak, ze sa tozsame z depresja ani, ze wystepuja naturalnie u kazdej kobiety. Zdazaja sie jednak jak np. "depresja poporodowa", ktora jest czyms wiecej niz tylko zmeczeniem.

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr lis 10, 2010 10:12 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Gabi
Jeśli jakieś "symptomy" charakteryzujące to, co nazywamy tzw. "depresją" występują np. przy ciąży, po porodzie, przy kobiecych uciążliwościach cyklicznych, albo przy uciążliwościach wynikających ze starości, czy chorób somatycznych, to od razu tworzy się jakąś odmianę dla tzw "depresji ...".
Czytam o tym, że będąc w skażonych grzechem ciałach i jeszcze jako wierni Chrystusowi mamy się spodziewać takich okoliczności, doświadczen i emocji, które są "naturalnym" stanem dla znoju, trudu i pozostałych uciążliwości związanych właśnie z: a) z życiem w ciele które ulega biologicznym zużyciom, defektom, chorobom somatycznym [zróżnicowanych wiekiem, płcią];
b) a dla odrodzonych dodatkowo dochodzą jeszcze uciski ze względu na Chrystusa [i służby].

Mamy tak:
1. okoliczności towarzyszące ludzkiemu znojowi o których wiemy z Pisma, że są, będą i czego wynikiem jest ich doświadczanie, i że doświadczając ich i nie mamy się im poddawać, bo mamy jako odrodzeni łaskę i moc od JHWH, która jednak współdziała z naszą WOLĄ [a jako nieodrodzeni mamy zwrócić się najpierw do Boga jako do Zbawcy]

2. tzw. "depresję" na każdą z tych okoliczności o których wiemy z Pisma że są udziałem każdego człowieka na ziemi.

Osoba używająca określenia "depresja", naturalnie uważa że jest to "choroba" z medycznego punktu widzenia [gdyż zostało to tak sklasyfikowane "naukowo"]. Ja nie muszę się podpierać naukowymi klasyfikacjami i charakteryzować z naukowego punktu widzenia miejsca w którym w rzeczywiści zachodzi stan nazywany "depresją", ale postaram się pokazać pewne punkty odniesienia i może rozbieżności, które dostrzegam pomiędzy stanowiskiem "nauki ludzkiej" a Pismem.

Cały czas starałam się pokazać antagonizm pomiędzy biblijnym klasyfikowaniem stanów duszy/psychiki/umysłu z przyczynami i klasyfikowaniem [etiopatogenezą] tego stanu człowieka przez "naukę ludzką".

Jesli nazywamy "depresją" i uważamy ją za dany stan [mający u podstawy diagnozy czynniki tzw. psychospołeczne] to uznajemy tu za bardzo specyficzną "chorobę z medycznego punktu widzenia" coś co wynika bezpośrednio z niemożności uniknięcia doświadczania tych przyczyn [w sensie udziału w nich, odczucia ich na włąsnej skórze].

Psychospołeczne czynniki etiopatogenetyczne wywołujące według psychiatrii tę "chorobę depresji":

PSM, ciąża, przekwitanie, choroby somatyczne, wiek, płeć, status społeczny, dobrobyt lub jego brak, wykształcenie, posiadanie lub brak pracy, stan cywilny, rozwój osobowości i społecznego przystosowania, relacje z otoczeniem warunkujące samoakceptację, akceptację ze strony innych osób oraz wzmacniające poczucie oparcia, możliwość zaspakajania potrzeb intelektualnych i duchowych [praktyki religijne, kultura, emocje sportowe i rywalizacyjne], doświadczanie stresu [zagrożenia, straty, brak czegoś], negatywny sposób myślenia, przyjmowanie winy za nieszczęśliwe sytuacje, przekonanie, ze nic mnie dobrego nie spotka, wspominanie złych wydarzeń, uległy wzorzec zachowania, przeżywanie uczucia skrępowania, lęku i wycofywanie się, nie podejmowanie wyzwań, odkładanie problemów, nie podejmowanie prób rozwiązania ich, błędy wychowawcze, kłótnie konflikty w domu, zawstydzanie dziecka jako metoda wychowania, otwarte faworyzowanie rodzeństwa, stawianie wygórowanych wymagań, psychiczne znęcanie się, molestowanie seksualne - tzw. zły dotyk.

To może tak ogólnie o tych "innych" przyczynach kończących się "depr." z powodu udziału w nich, a w obrazie klinicznym, także i objawiających się według psychiatrii jako symptomy "chorob" tzw. "depresji". "Depr." która charakteryzuje się w przebiegu...znaczącą częścią tych przyczyn jako objawów. Dla rozpoznia jakie PRZYCZYNY są potem też m.in. OBJAWAMI podkreśliłam je wyżej, ale do poznania pełniejszego zestawienia wszystkich objawów odsyłam do poprzedniego zestawienia jakie zrobiłam.

Takie jest stanowisko psychiatrii i pojęcie norm/choroby/zaburzeń na emocjach i psychice [określone przez naukowców, ludzi nie wierzących Bogu i nie wierzących w Boga], że wsród zaburzeń psychicznych "depresja" jest w kategorii "zaburzeń nastroju o charakterze afektywnym" [czyli grupa zaburzeń endogennych, w których okresowo występują zaburzenia nastroju, emocji i aktywności].

Natomiast pod określeniem "endogenne" rozumie się zaburzenia psychiczne o charakterze psychozy uwarunkowane czynnikami genetycznymi i/lub [!!!] psychospołecznymi. Wyróżnia się więc pośród nich schizofrenię, stany urojeniowe, choroby afektywne [ta "depresja"].Zaburzenia te mogą się przejawiać występowaniem zespołów depresyjnych, hipomaniakalnych i maniakalnych oraz stanów mieszanych.
No podstawie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_afektywne
Sami psychiatrzy nie są pewni zaburzeń genetycznych, bo te są trudne do ustalenia...także nie są pewni co jest rzeczywistą normą i jak ją określić, żeby mieć punkt wyjścia do diagnozy zaburzeń. Przy czym:
"Pojęcie zaburzenia wiąże się z pojęciami zdrowia psychicznego, normalności zachowania oraz jego patologii.
[...]
Określenie granic normalności jest często zbędne, oraz zwykle bardzo trudne."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenie_psychiczne

Podam jeszcze dla kompletu tzw. "przykłady myślenia depresyjnego": izolacja [myślenie, że to inni się ode mnie odsuwają], szukanie w sobie winy, brak wiary w siebie, zniechęcenie, pasywność, negatywne nastawienie wobec innych, przekonanie, że prowadzę, nieszczęśliwe życie.

Ludzie chcą wierzyć że "depresja" to "choroba". Co za tym idzie, odrodzeni mogą spokojnie przyjąć, że objawy nazywane "depresją" mając status "choroby" są wynikiem skażenia [dotykającego ciała biologicznego jako następstwa grzechu pierwszych ludzi]. Ja widzę wywołanie irracjonalnym stanem emocji/odczuć reakcji biochemicznej mózgu. Do dziś [od znajomej psycholog klinicznej z praktyką szpitalną oraz znajomego psychiatry-oboje nie odrodzeni] njaskuteczniejszą formą leczenia tych "zaburzeń" nie są leki farmakologiczne, tylko...elektrowstrząsy.
Twierdzenia dot. uwarunkowań genetycznych [rzekome podejrzewanie na poziomie syntezy białkowej, uznawane są za mało wiarygodne przez samych psychiatrów, którzy sięgają równolegle do psychoanalitycznych metod diagnozy czynników psychospołecznych dla "depresji"[czyli te z wyżej wymienionych przeze mnie wyżej, które dotyczą pojawienia się i "doświadczeń" z przed wystąpienia zaburzeń "depresyjnych"]. Jak na mnie bardzo enigmatyczne to wszystko. Ale co ciekawe jeszcze w związku z tym, jeśli uznamy "depresję ciążową", "starczą", "poporodową", "klimatyczną" za "chorobę afektywną", to należy doszukiwać się w jej wystąpieniu np. niewłaściwych doświadczeń z dzieciństwa, lub co tam kto sobie wybierze z tego, co każdemu może się przydarzyć jako doświadczenie wynikające z ludzkiej egzystencji...najbardziej niebezpieczną odmianą jest "depresja nieuświadomiona"...którą może rozpoznać tylko doświadczony lekarz i w porę zastosować odpowiednie leczenie zachowawcze [to chyba należało by uwzględnić te wszystkie stany, których doświadczał Paweł jako człowiek chorowity i głoszący Ewangelię - z jedną małą, a może właśnie znaczącą różnicą, ale o tym potem].


Moja refleksja do obrazu klinicznego nazywanego "depresją":
Stale towarzyszące lęki [wraz ze sprzężonymi z nimi objawami i reakcjami wegetatywnymi, społecznymi, samoobsługowymi wywołanymi tymi lękami], które nie mają lokalizacji narządowej [tylko psychiczną/umysłową- dotyczą duszy] objawiają się niemożnością w kontrolowaniu swego nastroju, emocji i aktywności, czyli bezwolnością posiadanej woli.


Umysł/dusza/rozum są dla mnie częścią duchową całego człowieka [którego Pismo określa jako składającego sie z części duchowej i materii biologicznej].
Odrzucając nienormalne biblijnie stany umysłu/duszy/rozumu i uznając je za "chorobę" ze spokojem sumienia dopuszczamy się wyeliminowania konieczności stania przed wieloma wskazaniami z Pisma, które są konfrontujące i sugestywne w sensie zwierciadła do pokuty. "Chorych na depresję" nie dotyczą te części Pisma: o trzeźwości osądu i myśli i możliwości podporządkowania ich Chrystusowi, o zduszeniu słowa Bożej prawdy przez nadmiar trosk, byciu jak bez życia, o wytrwałym biegu w wyścigu ze wzrokiem utkwionym w Jezusie [biegu, a nie leżeniu], o nie upadaniu na duchu, o prostowaniu omdlałych kolan i prostowaniu ścieżek dla nóg swoich, aby to co chrome nie zboczyło ale raczej uzdrowione zostało, a nie zafiksowaniu na sobie].
Jeśli konsekwencja skażenia, to nie biologiczna [na ciele], ale w tym przypadku umysłu [który zaciążył ku grzechowi].

Rozumiem naturalnie ludzką chęć i dążenie do uznania swego stanu niemocy za "chorobę", taka ludzka natura, ale Boża miłość stawia m.in. na prawdę. Wtedy taka "chorowitość" [jak podawałam w "klinicznych objawach"] jest większa niż asteniczna chorowitość Pawła [2 Kor.10:10], która była jego ościeniem i której nie ulegał pomimo głodu, nagości itp., ale miał ją [jako ogólnie słabo odporny organizm]. Wtedy jesteśmy także "bardzo chorzy", tylko, że w przeciwieństwie do chorowitości związanej z "objawami depresji" Paweł nie upadał na duchu, gdy przybył w takim stanie chory do Koryntian to...głosił im ewangelię, a nie odwracał się do nich pupą, albo bał się wyjść z domu, rojąc w głowie, że każdy mówi do niego z jakimś podtekstem, żeby mu osobiście dokuczyć, a on będzie teraz biedny leżał bo to wszystko wina innych, jego choroby i czynników psychospołecznych, więc proszę bardzo-on Paweł nie będzie nawet pracował, wypełniał obowiązków apostołą, bo to ludzie są wredni, jemu dokuczają, i niech już wreszcie umrze żeby poczuć ulgę...
To je walka prawie jak "o życie" o bezpodstawne prawo do nazywania "depresji" chorobą, w której stan "chorego" uwalnia od osobistego stosowania się do pouczeń typu "dołóżcie wszelkich starań..." [2 P 1:3-10]. Bo depresja to stan w którym się nie da, to prawie jak odmiana predestynacji, bo wygląda jak stan gdy wola jest "chora"...
A może jednak zwyczajnie ignorowany był głos Boga, gdy mówił wcześniej raz, drugi, trzeci - Pismo podaje że na to się raczej nie zważa, gdy On przemawia albo na różne sposoby pociąga aby uratować człowieka od jego nieprawości.

Są choroby narządowe, które dają przykre dolegliwości [obniżenie nastroju, objawy fizjologiczne], ale leczenie narządu eliminuje wystąpienie dolegliwości dodatkowych, ale można w tym wytrwać przy JHWH, cierpiąc jak na tej ziemi cierpieć można. U osoby w "depresji" inaczej cierpi umysł/dusza, ale nie z powodu somatyki jako głónego powodu. Jest stały kontakt, nie ma zmian strukturalnych w mózgu uniemożliwiających czynności życiowe i sprawcze. Nawet próby samobójcze są czynnościami przeprowadzanymi z rozmysłem i celowo nakierowanymi. A na forach dla "chorych na depresję" można poznać wyjątkowa aktywność w narzekaniu i mówieniu o swoim "cierpieniu". To nie sa zachowania typu "ciskanie w ogień i wodę" niekontrolowane przez właściciela własnego ciała, który nie potrafi nawiązać kontaktu werbalno-emocjonalo-społecznego z otoczeniem. A jednak nie ma tej roztropności i trzeźwości aby się modlić, dążenia do posiadania:
# miłości "agape" jako troszczenia się i szukania najwyższego dobra bliźniego,
# radości "chara" opartej na łasce i błogosławieństwie z bliskości Boga,
# pokoju "eirene" jako spokoju serca i umysłu opartych na wspólnocie z JHWH i współbraćmi,
# cierpliwości "makrothymia" jako wytrwałości i nieuleganiu gniewowi i rozpaczy,
# uprzejmości "chrestotes" jako niechęci do sprawiania komuś bólu,
# dobroci "aghatosyne" jako pragnienie prawdy i sprawiedliwości i nienawidzenie zła,
# wierności "pistis" jako ufności stałej i niewzruszonej wobec tego z kim mamy przymierze,
# łagodności "praotes" jako powściągliwości połączonej z siłą i odwagą,
# wstrzemięźliwości "egkrateia" jako panowania nad własnymi pragnieniami i namiętnościami oraz czystość [Gal 5:22-23] - z komentarza NT: "The full life study Bible", s.435 -ale nie każdy komentarz warto tam czytać.

Łaska i moc jest od Boga, ale to człowiek ma mieć wolę i dokładać starań. Ale akurat "depresja" to stan, kiedy z medycznego punktu widzenia "nie da" się dokładać starań, bo brak aktywnej funkcji "zdrowego rozsądku".

To tak ogólnie o pewnym końcowym stanie nazywanym "depresją"- źle rozpoznawanej [czyli jako choroba z med. punktu widzenia] i leczonej nie u tego Lekarza, nie tymi lekami i nie na to co trzeba.
Według mnie taki stan to już efekt, gdy pocznie w nas grzeszna skłonność [zafiksowania się na czymkolwiek wcześniej: słabości, doświadczeniach, braku, cierpieniu, uciążliwościach i odczuciach trudów egzystencji ziemskiej, swoich potrzebach, pragnieniach, czyli na sobie].

Szczerze współczuję, bo też rozumiem cierpienie. Ale uważam za zbędne kłócenie się z mojej strony i walkę o słuszność zrozumienia. Tak się dzielę swoimi przemyśleniami wynikającymi z przedmiotów jakie miałam na studiach [a na których uczyłam się m.in o tzw. "depresji"], z praktyki przebywania z ludźmi będącymi w tzw."zdiagnozowanej depresji", a także z poszukiwań w Piśmie rozumienia co przeżywałam sama i dlaczego.

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr lis 10, 2010 11:33 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Dziękuję wszystkim.W modlitwie poukładało mi się wszystko.Bardzo pomogliscie mi.:D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lis 11, 2010 9:25 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Ok :) . Chyba zalapalam :wink: .

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr mar 21, 2012 12:37 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Wracam do tematu.Mam osobę ,która jest w stanie kompletnego otępienie.Depresja tak dalece posunięta,że człowiek ten nie robi nic...po prostu nic.
Leży.Nie kąpie się, nie wstaje.Pampersy Nie je bo nie czuje głodu.Nie wiemy co czuje...na twarzy jest lęk , może rezygnacja, ból.Smutek.
Osoba odrodzona.Samotna
Jak pomóc.Nie wiem tak naprawdę czy to był proces czy nagły atak.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr mar 21, 2012 2:11 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Przepraszam,że sama sobie odpowiadam na posta.Nie kasuje bo może się komu przyda.Chyba,że Admin nakaże :) .
Mamy czytać Słowo Boże.Jako lekarstwo.Wg Słowa .Przypowieści Salomona 4,20.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz mar 22, 2012 10:11 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 09, 2007 4:23 pm
Posty: 212
kristina napisał(a):
Wracam do tematu.Mam osobę ,która jest w stanie kompletnego otępienie.Depresja tak dalece posunięta,że człowiek ten nie robi nic...po prostu nic.
Leży.Nie kąpie się, nie wstaje.Pampersy Nie je bo nie czuje głodu.Nie wiemy co czuje...na twarzy jest lęk , może rezygnacja, ból.Smutek.
Osoba odrodzona.Samotna
Jak pomóc.Nie wiem tak naprawdę czy to był proces czy nagły atak.


Kristina, może stan tej osoby niekoniecznie ma podłoże duchowe? Może wynika z uszkodzenia lub dysfunkcji mózgu, choroby? Zaburzenia osobowości, stany depresyjne, zmiany zachowania mogą wynikać także z dysfunkcji organizmu lub jego uszkodzenia - np. porfirie ( za wikipedią - "Porfirie wątrobowe dotykają głównie układ nerwowy powodujące bóle brzucha, pocenie się, wymioty, bezsenność, ostrą neuropatię, ataki drgawek, zaburzenia psychiczne: halucynacje, depresję, rozdrażnienie i objawy paranoidalne.)

Czy Twój znajomy przeszedł kompleksowe badania medyczne, które wykluczyły podłoże somatyczne jego depresji? Może warto takie badania zrobić?

Nie znam w ogóle sytuacji. Powyższe myśli nasunęły mi się tuż po przeczytaniu Twojego postu. A czytanie Słowa na pewno nie zaszkodzi :wink: a pomóc na pewno może.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz mar 22, 2012 3:42 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Erneście...nic nie wiem .Znam tylko stan obecny.I chcę być posłuszna.Czytać mu Słowo.Codziennie. :)

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz mar 22, 2012 4:10 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 09, 2007 4:23 pm
Posty: 212
kristina napisał(a):
Erneście...nic nie wiem .Znam tylko stan obecny.I chcę być posłuszna.Czytać mu Słowo.Codziennie. :)


No tak. Przy braku wiedzy i niemożności przeprowadzenia badań obecnie (stan znajomego wskazuje na to, że raczej sam na badania nie pójdzie) jedyne co pozostaje to czytanie Słowa i modlitwa (z nim, o niego).

pozdrawiam i życzę wytrwałości.

P.S. Znasz może przyczynę obecnego stanu? Co takiego się wydarzyło, że ów człowiek tak drastycznie się zmienił? Może tu należałoby szukać drogi wyjścia. Oczywiście nie odpisuj na forum - nie to miejsce i nie ten czas (jak mawiał poeata)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr kwi 25, 2012 4:38 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr kwi 18, 2012 8:08 am
Posty: 13
Dziś słuchałam ciekawego wykładu Tatiany Hydzik, w którym jest mowa między innymi o depresji. Może kogoś zainteresuje: http://www.livestream.com/itvpkpe/video ... bdec00d9b7


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr kwi 25, 2012 5:32 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Widzę, że wreszcie przyszła Wiosna :D

Witaj. Mam nadzieję, że się nam krótko przedstawisz w wątku do tego przeznaczonym:

viewtopic.php?f=10&t=12&start=135

Pozdrawiam,
SW


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So cze 23, 2012 11:04 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 12, 2009 4:19 pm
Posty: 97
Czytam sobie ten wątek i wiem, że muszę coś w tym temacie napisać.
Kategorycznie nie zgadzam się z opiniami że depresja jest wynikiem życia w grzechu.
Owszem czasem może tak być, tak samo jak wierzę że Bóg czasem może dopuścić w życiu chorobę- ku upamietaniu.
Jednakże pakowanie do jednego wora z napisem "grzesznik"" wszystkich cierpiacych na depresję, jest wielce krzywdzące i nie ma nic wspólnego z chrześcijańsją miłością.

Dlaczego mam taki poglad a nie inny? Otóż z własngo doswiadczenia.
Po urodzeniu drugiego dziecka (czyli 2 lata temu) zaczęłam zażywać pigułki antykoncepcyjne. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie coś c co zaczęło się dziać w mojej głowie.
Po ok roku zażywania pigułek wpadłam w taką depresję że w żaden sposób nie mogłam sobie dać ze soba rady. to był tak straszny stan ,ze zaczełam mieć mysli samobójcze. Ciagły, nieuzasadniony smutek, budziłam się w nocy zlana potem i odczuwałam irracjonalne lęki. To był na tyle powazny stan że zaczynałam sie obawiać czy naprawdę czegoś sobie nie zrobię. Wiedziałam że mam dopiero 31 lat i dwoje małych dzieci... Modliłam się, wołałam do Boga i nic... To był koszmar , kiedy rano miałam nogi jak z waty i nie byłam w stanie wstać z łózka. Różne rzeczy przychodziły mi do głowy - że zyje w jakims grzechu ,że zosta łam opetana, nie rozumiałam co sie dzieje. Pewngo wieczora jak zwykle w stanie totalnego otepienia siedziałam i nagle usłyszałam głos w mojej głowie "pigułki". Wiedziałam że to nie była moja myśl. Tego wieczora zaczęłam szukac w internecie informacji na temat zwiazku pigułek antykoncepcyjnych z depresja. I to co tam znalazłam wstrzasnęło mna. Dziesiatki forum, w których kobiety opisywały epizody cięzkich depresji w trakcie zażywania pigułek hormonalnych. Kiedy przeczytałam ponownie ulotkę pigułek które zażywałam (konkretnie :Yasminelle) wśród efektów ubocznych była: depresja.
Po odstawieniu leku problem ....minął jak ręką odjał. Już piąty miesiąc jak nie biore pigułek hormonalnych i czuje się coraz lepiej, mój organizm czyści się z synetycznych hormonów, uczucie j jakbym miała tonekamieni na barkach odeszło, nie mam juz irracjonalnych leków.

Zwolennicy teorii ,że depresja jest spowodowana grzechem odpowiedzcie mi na dwa pytania:

1 Czy to że miałam kliniczną depresję było spowodowane moim życiem w grzechu ?
Jeśli tak, podajcie mi konkretne argumenty na poparcie waszej tezy.

2 Czy ktoś kto przeżyje osobistą tragedię, powiedzmy śmierć bliskiej osoby i cierpi na tzw depresję egzogenną (depresja reaktywna) – poprzedzoną traumatycznym zdarzeniem, też zyje w grzechu?
Jeśli tak, podajcie mi konkretne argumenty na poparcie waszej tezy.[b]

_________________
NAJBARDZIEJ ŚLEPY JEST TEN, KTO NIE CHCE WIDZIEĆ.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So cze 23, 2012 4:56 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 25, 2010 3:14 pm
Posty: 42
Jako że temat ten nie daje mi ciągle spokoju, chciałabym krótko podsumować jak rozumiem wasze opinie powyżej:

- jak pisała Avelina, istnieje 'depresja' czyli zespół objawów związanych ściśle z funkcjonowaniem chemicznym naszych ciał, często powiązana z hormonami, jako efekt uboczny różnych leków (m.in.pigułek, antydepresyjnych !). Prawidłowo zdiagnozowana daje sie w miarę łatwo wyleczyć, właśnie odstawieniem (na ile to możliwe) czy zmianą leków, przywróceniem równowagi hormonalnej itp

- coś o czym bardzo obszernie napisała Ani_isza, co wynika z faktu 'przebywania' w skażonych grzechem ciałach ( nie mylić z grzechem danej osoby jako przyczyną wystepujacej u niej depresji). Czyli, żeby nie powtarzać, w takim przypadku naszym "lekarstwem" jest, ogólnie mówiąc, postawa uniżenia przed Bogiem, modlitwa, pokorne pogodzenie się z ułomnościami własnego ciała i oddanie wszystkich naszych ciężarów Jezusowi. Zamiast użalania i koncentrowania się na sobie koncentrujemy się na Jezusie, Jego mocy i miłości.

- te psychospołeczne czynniki o których Ani_isza też powyżej pisała (czyli m.in choroby somatyczne)


- no i chyba zostaje grzech jako jedna a nie jedyna przyczyna. "Choroba duszy" jako narzędzie w ręku Boga przyprowadzenia człowieka do pokuty i upamiętania

Czyli, mój wniosek jest taki:

- Depresja jako samodzielna jednostka chorobowa nie istnieje, istnieją objawy jako reakcja na powyższe czynniki. W związku z tym, bez odpowiedniej diagnozy, wyeliminowania chorób somatycznych, czy też normalnych stanów ciała (starzenie, itp), nierównowagi różnych składników chemicznych (hormony, wit, minerały itp) można sobie poważnie zaszkodzić biorąc (oczywiście przepisane przez lekarza) popularne antydepresanty.

- Antydepresanty w ogóle nie pomagają(to moja opinia) jako że traktują nie zbadane, nie udowodnione zaburzenia chemiczne w mózgu. Poza oczywista korzyścią koncernów farmaceutycznych i materialistycznym traktowaniem istoty ludzkiej przez główny nurt nauki trudno widzieć w tym jakis sens. Tzn można po nich poczuć sie lepiej, bo jednak, same zaburzając równowagę chemiczną w mózgu, powodują jakieś tam odcięcie od przeżywanych emocji, czy jak to nazwać. Z precyzją młota walącego w mikroprocesor. Też nie za darmo, wystarczy poczytać efekty uboczne w ulotce... Nie leczą natomiast przyczyn.

-Jeśli powodem są raczej czynniki psychospołeczne (np. samotność, odrzucenie, stres, traumatyczne wydarzenia itp) to zostaje wołanie do Boga o pomoc. Najważniejsze to nie stracić Jego z oczu, bo bardzo łatwo można się stoczyć na samo dno (jeśli istnieje) cierpienia. Bez pomocy bliźnich trudno się potem z takiego stanu poważnego otępienia wygrzebać. Zwłaszcza kiedy okoliczności się nie zmieniają. Wiem coś o tym dlatego piszę. I wiara jako czasem jedyne światełko w tunelu.

- jesli to grzech jest przyczyną to trzeba, jak ten syn marnotrawny, zostawic te 'świńskie obierki" i wracać skruszonym i złamanym do Ojca.

Czyli, podsumowując, mimo że depresja (wg mnie) nie jest chorobą, objawy są bardzo poważne i zagrażają życiu, nawet jeśli nie fizycznemu to duchowemu. Tak jak roślina odcięta od słońca i wody szarzeje i więdnie tak jest właśnie z człowiekiem w depresjii. Tak jak pisała Ani_isza "Odrzucając nienormalne biblijnie stany umysłu/duszy/rozumu i uznając je za "chorobę" ze spokojem sumienia dopuszczamy się wyeliminowania konieczności stania przed wieloma wskazaniami z Pisma, które są konfrontujące i sugestywne w sensie zwierciadła do pokuty"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So cze 23, 2012 6:10 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Avelino, doświadczyłam tego samego kiedyś.Koszmar.Mimo,ze nie była spowodowana pigułami.Dzięki Bogu,że Ci podpowiedział abyś je rzuciła.
Co ciekawe,depresja jest wymieniana bardzo czesto jako skutek uboczny wielu tabletek.
Miałam ostatnio bardzo duzo do czynienie z róznymi lekarstwami i czytając ulotki włos mi się zjeżył.
Skutek uboczy - depresja przoduje.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt paź 09, 2012 10:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 21, 2012 12:36 pm
Posty: 19
5 lat do tyłu, zostawiła mnie dziewczyna, z którą mam dziecko. Jan 26 września skończył 7 lat.
Po rozstaniu Małgosia ograniczyła mi całkowicie kontakty z dzieckiem, co spowodowało załamanie nerwowe, i w następstwie depresję.
Do lekarza poszedłem, kiedy byłem jeszcze członkiem kościoła katolickiego, przepisał mi lek, który biorę do dziś, pomimo, że od 3 lat jestem osobą nowo narodzoną.
Przez 2 lata miałem zasłoniętą żaluzję, umierałem z tęsknoty za Janem, za Małgosią chyba też, i przez cały ten okres, nie wyszedłem nawet za furtkę, wszystko załatwiali za mnie rodzice, brat, i znajomi.
Piszę w bardzo dużym skrócie, bo po pierwsze to dla mnie spory wysiłek, a po drugie gdybym chciał wdawać się w szczegóły pisałbym tydzień.
Lekarz nie poinformował mnie, że lek uzależnia, i że można go przyjmować tylko przez 4 tygodnie.
Ale myślę, że to wtedy tak na prawdę, zacząłem poznawać żywego Chrystusa, szukałem przebaczenia za wszelką cenę, nigdy nie pytałem Boga, dlaczego mnie to spotkało, było dla mnie dość jasne, że to konsekwencja mojego dotychczasowego życia.
Zacząłem czytać regularnie Biblię, mój stan stopniowo się polepszał, w końcu poznałem moją żonę, Kasię, mamy 11 miesięcznego syna, Jonasza, i Kasia jest w 5 miesiącu ciąży.
Wyprowadziliśmy się do nowego domu, w innej miejscowości, i można powiedzieć, że Pan nasz, Jezus Chrystus, który uzdrawia doskonale, powinien uwolnić mnie od tych tabletek, ale z jakiegoś powodu to się nie dzieje.
Modliło się za mnie wiele osób, i wiele zborów, nawet w Pakistanie ( całkiem poważnie), i nic.
Ciągle przyjmuję tę samą dawkę leku, choć modlę się codziennie, żeby Bóg pomógł mi uporać się z nałogiem.
Ale już nie walczę, mówię; Bądź wola Twoja...
Był taki czas, kiedy czytałem Biblię po 3 godziny dziennie i dużo o tym rozmyślałem... czytając trafiłem na fragment gdzie Paweł pisze;
Cytuj:
Bym się więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, jakby posłaniec szatana, by mnie policzkował, abym się zbytnio nie wynosił.
W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie.
Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.

2Kor 12:7 - 2Kor 12:9

Nie zrozumcie mnie źle, nie mam zamiaru zrównywać swoich przeżyć, z tym co przeżywał Paweł, albo porównywać siebie do Pawła w jakikolwiek sposób, nikt tak na prawdę nie wie co dolegało Pawłowi.
Ale czytając ten fragment, poczułem wyraźnie, że Duch Święty mówi do mnie; "Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa."
Jestem człowiekiem twardego karku, i żyłem przez wiele lat bardzo nieporządnie, skrzywdziłem wielu ludzi, i nigdy nie oglądałem się na nikogo, szukając tylko własnych przyjemności.
Kiedy przyszło upamiętanie, kiedy rozpoznałem stan w jakim się znajduję, i postanowiłem odwrócić się od niego, modliłem się takimi słowami; Boże wsadź wędzidła w moje usta, abym nigdy już nie odwrócił się od Ciebie, i abym już nigdy nie skrzywdził żadnego z moich bliźnich.
Wiem czym jest wolność w Chrystusie, wiem jak potężne jest imię Jezusa Chrystusa, że na Jego imię musi ugiąć się każde kolano, i każdy język musi wyznać, że On jest Panem, ku chwale Boga Ojca.
Wiem to, bo były chwile kiedy potrzebowałem pomocy i wystarczyło zawołać; Panie, Jezu Chryste, należę do Ciebie, zbaw mnie Boże!
Składam to świadectwo, bo myślę, że wyroki Boga są niezbadane, że Bóg prowadzi nas w tak nieprzewidywalny sposób w boju, który toczymy, że ciężko jest wyrokować, co jest złe, a co dobre w danej chwili, a z perspektywy czasu okazuje się, że Bóg to co ma najlepszego dla nas, ubiera w maski naszych największych koszmarów.
Tak myślę, tak czuję, tak pokazują moje doświadczenia, ale to nie znaczy, że kiedyś przestanę się modlić o uwolnienie od nałogu, pod jednym warunkiem, że wolność od nałogu, nie będzie oznaczać powrotu do brudu, z którego wyrwał mnie Pan.
W tym miejscu chciałbym prosić wszystkich Braci i Siostry, którzy przeczytali ten post, o modlitwę za mnie... czy o uwolnienie od nałogu? Nie wiem... może raczej o to, żeby Bóg nigdy nie odebrał mi Ducha swego Świętego.

Pokój ludziom dobrej woli ;)

_________________
Prz 19:11
W cierpliwości zaznacza się roztropność człowieka, a chlubą jego jest, gdy zapomina o krzywdach.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 120 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL