www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 5:03 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 120 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: So lis 06, 2010 11:21 am 
Offline

Dołączył(a): So wrz 04, 2010 6:13 pm
Posty: 35
Scarlett Lloyd napisał(a):
Nikt tu nie mówi o złorzeczeniu i obwinianiu.To Ty przypisujesz chorym na depresję takie zachowanie z automatu.

Napisz, proszę, te podstawowe objawy chorego na depresję. Być moze żyłem w innej części świata, gdzie ludzie (ja także) inaczej przeżywają depresję.
Wątpię aby na liście znalazły się szczęście, pogoda ducha, chęć pracy, radość, miłość, pokój.
Na mojej liście wynikającej z obserwacji i pobieżnego przestudiowania tematu są same niepoprawne zachowania. Zachowania które w świetle Biblii nie podobają się Bogu.
Podkreslę jeszcze raz, że depresja nie pojawia się w jednej chwili, a początkowe stadium choroby można łatwo wykryć i wyleczyć z Bożą pomocą, nie pakując się w używanie niepewnych leków antydepresyjnych.
Wiemy dobrze, że skutki choroby, to poddanie swojego umysłu, brak woli do wykonywania nawet podstawowych czynności codziennego życia. Skłonny jestem stwierdzić, że większość dolegliwości umysłowych spowodowane jest grzechem i oderwaniem od społeczności z Bogiem.

Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu.Jak. 5, 17

Myślę, że zbyt dużo czasu (choć i to nie wystarcza) poświęcamy na analizowaniu leczenia choroby. Ważne są jednak jego przyczyny i szybką ich diagnozę. Skoro świeccy lekarze nie radzą sobie z definiowaniem pochodzenia depresji, używając nieraz sformułowania "nieznane pochodzenie", to chrześcijanin, który świadom jest pewnych rzeczy niewidzialnych, mógłby (dzięki Duchowi Świętemu) poznać przyczynę choroby i modlić się o wyjście z niej. Zdaję sobie sprawę jakie niebezpieczeństwa się za tym kryją, ale lepsze jest to, niż faszerowanie człowieka chemią, która może wręcz deprejsę pogłębić albo wywołać całkiem inna chorobę psychiczną.
Dlatego to, wolę naciskać na grzech jako na przyczynę, podłoże choroby.

kristina napisał(a):
Czy Dawid miał depresję?
A Salomon?
Skąd ten koszmar?

Ciężko się wypowiedzieć na ten temat. Można nadinterpretować pewne fakty.
Ciekawostką jest, że depresja dotyka coraz to więcej ludzi a jeszcze sto lat temu była niemal nie znana (i nie chodzi tu o nazwę, chociaż prawdopodobnie deprseję nazywano melancholią). Naukowcy szukają przyczyn nawet w genach. Czasami wydaje się, że ktoś chce nam wmówić chorobę. Zapewne w wielu przypadkach tak właśnie jest, aby sprzedać lekarstwa i na tym zarobić.
Mnie się kojarzy to wszystko z tym wersetem:
A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy: Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj. 2 Tym. 3, 1-5


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So lis 06, 2010 2:19 pm 
Jeremiasz tak pisal, (to do tego co pisala Ani o tym "dobrostanie");

Prowadził mnie i zawiódł do ciemności, gdzie nie ma światła.
Tylko przeciwko mnie zwraca dzień po dniu swoją rękę.
Zniszczył moje ciało i skórę, połamał moje kości.
Spiętrzył wokół mnie wysoko gorycz i mozół.
Kazał mi mieszkać w ciemnościach jak dawno zmarłym.
Zagrodził mi wyjście, zakuł w ciężkie kajdany.
A choć krzyczę i błagam, nieczuły jest na moją modlitwę.
Moje drogi zagrodził kamieniem ciosanym, poplątał moje ścieżki.
Czyha na mnie jak niedźwiedź, jak lew w ukryciu.
Moje drogi zrobił krętymi, mnie zaś nieużytkiem, doprowadził mnie do obłędu.
Naciągnął swój łuk i wziął mnie za cel swoich strzał.
Przebił moje nerki strzałą ze swojego kołczana.
Stałem się pośmiewiskiem dla całego mojego ludu, ich pieśnią szyderczą na co dzień.
Nasycił mnie goryczą, napoił piołunem.
Starł na krzemieniu moje zęby, wdeptał mnie w popiół.
Mojej duszy odebrał spokój, tak że zapomniałem, co to jest szczęście.
I myślałem: Przepadła moja siła żywotna i moja nadzieja w Panu.
Wspominanie własnej niedoli i udręki to piołun i trucizna.
Moja dusza bezustannie to wspomina i trapi się we mnie.
To biorę sobie do serca i w tym moja nadzieja,
niewyczerpane są objawy łaski Pana, miłosierdzie jego nie ustaje.
Każdego poranku objawia się na nowo, wielka jest wierność twoja.
Pan jest moim działem, mówi dusza moja, dlatego w nim mam nadzieję.
Dobry jest Pan dla tego, kto mu ufa, dla duszy, która go szuka.
Dobrze jest czekać w milczeniu na zbawienie Pana
Treny 3:2 - 26.

oraz;

31. Albowiem Pan nie odrzuca na wieki:
32. Gdy zasmuca, znowu się lituje według obfitości swojej łaski.
33. Zaiste, nieumyślnie trapi i zasmuca synów ludzkich.
34. Gdy się depcze nogami wszystkich więźniów ziemi,
35. Gdy się łamie prawo człowieka przed obliczem Najwyższego,
36. Gdy się krzywdzi człowieka w spornej sprawie, czy Pan tego nie widzi?
37. Któż może powiedzieć, że staje się coś, czego Pan nie nakazał?
38. Czy z ust Najwyższego nie pochodzi zarówno złe, jak i dobre?


39. Na co może uskarżać się człowiek, póki żyje? Niech się uskarża na swoje grzechy!
40. Doświadczajmy i badajmy nasze drogi i nawróćmy się do Pana!


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So lis 06, 2010 2:38 pm 
Jack Son napisał(a):
Napisz, proszę, te podstawowe objawy chorego na depresję. Być moze żyłem w innej części świata, gdzie ludzie (ja także) inaczej przeżywają depresję.

Już pisałam i nie będę się powtarzać. Nie wiem też w jakim świecie żyłeś, ale rzeczywiście MOŻLIWE, że nie wszyscy przeżywają wszystko tak jak Ty, warto to wziąć pod uwagę :o
Cytuj:
Wątpię aby na liście znalazły się szczęście, pogoda ducha, chęć pracy, radość, miłość, pokój.

Myślisz że jak przeciwstawisz skrajości skrajość to zmylisz mnie, bracie? :wink: E-e. To, że ktoś nie ma wymienionych przez Ciebie postaw/uczuć, to nie znaczy że zaraz oskarża Boga i obwinia cały świat. Na pewno mogę powiedzieć, że ja tak nie robiłam - więc określenie "wszyscy" już odpada.
Cytuj:
Na mojej liście wynikającej z obserwacji i pobieżnego przestudiowania tematu są same niepoprawne zachowania.

Polecam zatem przestudiowanie tematu mniej pobieżnie, ciekawe rzeczy mogą się okazać :wink:
Cytuj:
Zachowania które w świetle Biblii nie podobają się Bogu.

Z Biblii raczej wynika, że Bóg rozumie ludzką rozpacz i niemoc. Inna sprawa, że niektórzy tworzą sobie obraz Boga, który nie ma takiej cechy jak zrozumienie czy współczucie, a jedynie listę wymagań. Co z tego, że sam wie, że jesteśmy tylko prochem i trawą, że tej trzciny nie dołamie, a knota nie dogasi.
Cytuj:
Podkreslę jeszcze raz, że depresja nie pojawia się w jednej chwili, a początkowe stadium choroby można łatwo wykryć i wyleczyć z Bożą pomocą, nie pakując się w używanie niepewnych leków antydepresyjnych.

Jeśli to się uda, to chwała Bogu, chodzi o to, żeby nie oskarżać nikogo o grzech, jeśli Bóg zdecyduje taką osobę uzdrowić później albo inaczej.
Cytuj:
Skłonny jestem stwierdzić, że większość dolegliwości umysłowych spowodowane jest grzechem i oderwaniem od społeczności z Bogiem.

Nie wypływaj na szerokei wody ogólnie pojętych dolegliwości umysłowych, habibi, bo się już całkiem zgubimy i zejdziemy z tematu :)
Cytuj:
Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu.Jak. 5, 17

Aha, mam Cię! Wyrwałeś werset z kontekstu, za to Cię czeka smoła i pierze. Tam jest mowa o ulotności ludzkiego życia i o konieczności poddania go Bożej woli. Ponadto, słowo na "dobrze" tam użyte to kalos, dobry w znaczeniu szlachetny, stosowny, właściwy. Więc znajdź coś innego :D
Cytuj:
Dlatego to, wolę naciskać na grzech jako na przyczynę, podłoże choroby.

Ja to widzę tak, że nie wiesz skąd się to bierze, więc najłatwiej zwalić winę na grzech. W końcu można znaleść u kogoś grzech, nawet jeśli go tam nie ma, tak jak komuniści szukali kota w ciemnym pokoju.

Jack Son, bracie, ja Cię proszę. Twoja gimnastyka, jak sam to określiłeś, przeszła w gimnastykę artystyczną jakiś czas temu, a teraz to już jest teologiczne salto mortale. Spójrz na sprawę uczciwie, zamiast naginać Biblię do swojej teorii i nie wyszukuj wersetów na zasadzie Google. Albo skończmy rozmowę :?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So lis 06, 2010 3:13 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 04, 2010 6:13 pm
Posty: 35
Scarlett Lloyd napisał(a):
Ja to widzę tak, że nie wiesz skąd się to bierze, więc najłatwiej zwalić winę na grzech. W końcu można znaleść u kogoś grzech, nawet jeśli go tam nie ma

Dokładnie. Choć w moim przypadku wiedziałem, ale nie generalizuję, jak Tobie się wydaje.
Nie szukam grzechu po to by mieć satysfakcję z wytykania palcem, ale z chęci pomocy osobie chorej. Często właśnie tam leży przyczyna... OK, NIE ZAWSZE, choć i tego wykluczyć nie można- po prostu mamy za małe poznanie.

Widzę, że jesteś mądrzejsza ode mnie, więc na razie dam sobie (i wam) spokój z tym tematem. Chociaż, mam Ci trochę za złe, że nie odpowiadasz wprost na moje pytania, lecz je analizujesz, doszukując się błędów. Nie jestem doskonały, moja wiedza jest znikoma, nie potrafię wyłuskać z pamięci myśli w klarowny sposób i przelać ich na monitor i też nie pragnę kogoś przekonywać do MOICH racji, bo ja racji nie mam. Bóg ma rację, a my mamy poznanie tej racji i prawdy.
Czy mam rację? hehe


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So lis 06, 2010 3:17 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Agnieszko,bardzo Ci dziękuję za te wersety.
Derek Prince kiedyś napisał,że jak widzi reklamy lekarstw to aż ma ochote zachorować.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So lis 06, 2010 3:18 pm 
Masz racje Jack Son. :) i dzielnie jednak odpowiadales zniecierpliwionym Siostrom.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So lis 06, 2010 3:29 pm 
kristina napisał(a):
Agnieszko,bardzo Ci dziękuję za te wersety.
Derek Prince kiedyś napisał,że jak widzi reklamy lekarstw to aż ma ochote zachorować.


Kristino, chyba tez juz jest taka choroba uzaleznienie od lekow i to nie tylko depresantow. Jak tylko cos w organizmie nie tak, to od razu lek. Na rozwolnienie, na zatwardzenie, na krecenie w brzuchu, na mdlosci, na wymioty, na brak apetytu, na nadmiar apetytu, na glowke, na paluszek, na nozki, itd.


Ostatnio edytowano So lis 06, 2010 3:46 pm przez agnieszkas, łącznie edytowano 1 raz

Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So lis 06, 2010 3:43 pm 
Jack Son napisał(a):
Scarlett Lloyd napisał(a):
Ja to widzę tak, że nie wiesz skąd się to bierze, więc najłatwiej zwalić winę na grzech. W końcu można znaleść u kogoś grzech, nawet jeśli go tam nie ma

Dokładnie. Choć w moim przypadku wiedziałem, ale nie generalizuję, jak Tobie się wydaje.
Nie szukam grzechu po to by mieć satysfakcję z wytykania palcem, ale z chęci pomocy osobie chorej. Często właśnie tam leży przyczyna... OK, NIE ZAWSZE, choć i tego wykluczyć nie można- po prostu mamy za małe poznanie.

Widzę, że jesteś mądrzejsza ode mnie, więc na razie dam sobie (i wam) spokój z tym tematem. Chociaż, mam Ci trochę za złe, że nie odpowiadasz wprost na moje pytania, lecz je analizujesz, doszukując się błędów. Nie jestem doskonały, moja wiedza jest znikoma, nie potrafię wyłuskać z pamięci myśli w klarowny sposób i przelać ich na monitor i też nie pragnę kogoś przekonywać do MOICH racji, bo ja racji nie mam. Bóg ma rację, a my mamy poznanie tej racji i prawdy.
Czy mam rację? hehe

Nie chcę być wcale mądrzejsza od Ciebie, już mi dawno przeszła potrzeba być mądrzeją od wszystkich :) Na które Twoje pytanie nie odpowiedziałam wprost? Może coś przeoczyłam, nie było to celowe. Analizuje tylko te, na które już odpowiedziałam wcześniej, tzn analizuję to, czemu je znowu zadajesz. Uważam, że twierdzenia że "wszyscy", "zawsze" i "wyłącznie", to jednak jest generalizowanie. Mam nadzieję, że ta dyskusja jakoś Ci się przydaje na coś, nie miałam zamiaru dawać Ci "szacha". Aczkolwiek dalej twierdze, że nie należy wyrywać wersetów z kontekstu i patrzeć jedynie przez pryzmat swojego doświadczenia.

No, mam nadzieję, że nie masz mi niczego za złe :)


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So lis 06, 2010 11:21 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Kristina pytała mnie kiedy byłam przychylna lekom z przekonania? Ano wtedy, gdy nałykałam się psychologii na studiach, a w zborze wciągnięto dużą grupę wierzących do Warsztatów Pomocy Terapeutycznej. Cały czas dobrze było wierzyć, że psychologia i psychiatria to mogą być "dobre narzędzia" w ręku odrodzonych ludzi.

Zastanawiałam się, czy pisać o swoim "doświadczeniu"?
Nie powinno jednak "osobiste doświadczenie" mieć znaczenia na czyjeś biblijne zdanie na temat życia człowieka [jego własne doświadczenia, wykształcenie medyczne lub farmaceutyczne]. Wystarczy kochać Boga i odnosić się do tego, co JEST w BIBLII. Czyli co Bóg objawia jako ogólne zasady o Sobie jako standardzie świętości, o naturze człowieka, o konsekwencjach skażenia i śmierci jaką sprowadza na człowieka grzech gdy pojawia się w czyimś życiu. O tym co jest możliwe i kiedy, z jakiego ducha.
Dlatego nie będę się do tego odnosić, z różnych powodów, także żeby "udowadniać" że dopiero jak spełnię jakieś warunki, to mogę mieć zdanie w tym temacie.

Nie piszę o takich symptomach nazywanych "depresją", które są wywołane wtórnie przez podanie leków na inny narząd, bo nie tego dotyczy temat.

Zakładam, że rozmawiamy jako odrodzeni i jako tacy mamy także mówić jak Słowo Boże wszędzie tam, gdzie można zobaczyć że mówi ono do nas.

Zmieniał mi się punkt widzenia i na razie widzę depresję tak, że pewne objawy są w części duchowej człowieka [dusza/umysł/serce, czy jak to nazwać?]. Tam jest ich siedlisko. I mogą być tylko tam. A to co widać w fizjologii to "naturalna" reakcja biochemiczna pochodząca z mózgu. Mózg [wprawiony w pewien stan] powoduje produkcję pewnych "chemicznych związków", pojawia się następnie fizjologiczna reakcja organizmu na chemię, którą steruje... stan ducha,umysł [są to np. kołatanie serca, nerwobóle, biegunki, torsje, pocenie, moczenie, drętwienie i inne]. Konkretne symptomy zestawiłam niżej.

Ja rozumiem "depresję" tak, że uznaje się przy niej, że różne objawy mają różne nasilenie. I czasami widać tylko te fizjologiczne reakcje, a czasami już i emocje, wola, motywacje ujawniaja się intensywnie tak, że są "poza kontrolą człowieka". Jedni nic z tym nie robią, bo potrafią z tym funkcjonować jeśli to tylko fizjologia, albo myśli natrętne, to je "rozpędzą" i będą mieli taki nawyk [widzę zachętę do takiej postawy w NT, i rozumiem że są to zalecenia żeby nie dopuścić w sobie do intensyfikacji pewnych stanów w myślach i działaniu].
Inni tak nie potrafią [bo się dali źle nauczyć o sobie i o tych złych rzeczach, które nie powinny im się przydarzać -uczą się tego od dzieciństwa, albo z innych powodów o których też niżej]. A jak im się wyjaśni, że to nienormalne w ogóle, to dają się poprowadzić w terapii chemicznej. Nawet, jeśli pewne symptomy są jeszcze na poziomie biblijnego przedstawienia jako np. "doświadczania przeciwności".

W tej sytuacji, gdy widać już na zewnątrz intensywność wyłączenia umysłu/rozumu to człowiek już nie jest w stanie nad tym zapanować. Moim zdaniem coś zostało przeoczone wcześniej.J a nauczyłam się mieć taką postawę, że jak coś dzieje się dziwnego zdrowotnie, to oprócz poszukania diagnozy narządowej pytam Boga, czy chce mi coś powiedzieć w ten sposób? Nie zamierzam ignorować takiej możliwości, skoro czytam w Piśmie, że jak JHWH chce coś człowiekowi pokazać, to dopuszcza na człowieka pewien stan. Dlatego i tek potrzeba diagnozy narządowej, bo może nawala nam tarczyca, albo treba przewartościować tryb życia: mamy złą dietę, brak włąściwego odpoczynku - o tym też jest w Biblii, takie "porządne życie" jak Bóg przykazał.

"Atak demoniczny" na odrodzonego jest możliwy, gdy wcześniej wychodzi spod posłuszeństwa JHWH [1 Jana 5:16-21] i trwa w tym grzechu świadomie zatwardziwszy się na głos Ducha Świętego, praktyki duchowe które uprawiamy, a które są okultystyczne. Fałszywym Bogiem którego mamy się strzec jest też nasze ego, nasza wola nie Boga, nasze potrzeby nie Boży plan dla nas, "Fałszywy Jezus" - czyli bóg który jest tylko miłością bezwarunkową bez względu na to jak bardzo człowiek żyje dla siebie samego, temu bogu to nie przeszkadza, bo nawet z miłości umarł za wartościowego człowieka...i dał w Biblii obietnice, którymi możemy się modlić, żeby nam błogosławił, żeby nas wysłuchał, żeby coś tam coś tam - takie wykrzywienie ewangelii, a niby te niektóre zwroty też są w Biblii. Można wtedy przyjrzeć się kiedy i przez co atak demoniczny nastąpił i co dało mu podstawy.

W Piśmie czytam, że pojawi się taka praktyka której ludzie nie będą się chcieli wyrzec [z greckiego] "farmakeia" [mowa jest o tym w Galacjan 5:20 pod słowem "czary" i też w Obj 9:21; 18:23], "farmakeus" [Obj. 21:8], "farmakos" [Obj. 22:15]. To zła praktyka polegająca na przyjmowaniu lub podawaniu [obojętnie jak: doustnie, wziewnie lub przez krew] wyselekcjonowanej substancji chemicznej oddziałującej na stan człowieka w sposób odurzający, zapewniający pożądany stan [duchowy]. Takie daiałanie mają różne produkty: zioła, narkotyki, papierosy, także niektóre leki. Które to leki i jak oddziałują na stan umysłu, można sprawdzić. Jeśli jednak nie ma możliwości bezpiecznego odstawienia ich z dnia na dzień, a nie są podtrzymującymi prawidłową pracę narządu/narządów, to jakże je sklasyfikować? Zastanawiające, nie prawda? Jeśli uważamy, że coś, co zaleca Pismo jest zwykłym podaniem leku, to na co on ma działać? Gdzie lokalizujemy lęk, w jakim narządzie? Czy wyeliminowanie "kołatania serca", "ucisku w mostku", uczucia duszności" eliminuje lęk?
Są też uzależnienia poza chemiczny przyzwyczajeniem organizmu. Mianowicie "emocjonalne", umysłowo nie wyobrażamy sobie możlwiości funkcjonowania bez leku, a na samą myśl o odstawieniu, albo po odstawieniu ...pojawiają się niektóre symptomy nazywane "depresją"...


Jan Guńka, który ma długą usługę w tym temacie i rozpoznanie duchowe, zwykł ustalać, czy osoba jest w ogóle odrodzona, a jeśli była to zadawać takie pytanie: "a gdzieżeś ty łaził i cóżeś ty robił?". Atak demoniczny żeby opanować wolę i umysł człowieka odrodzonego nie bierze się z nikąd. W Biblii jest napisane, że to przychodzi na człowieka wraz z pewnymi praktykami, nieposłuszeństwem JHWH. Można nie rozpoznawać grzechu... I wtedy jeśli ktoś przychodzi po pomoc i jej chce od JHWH, to trzeba ustalić, czy narodził się na nowo. Nie jest to łątwe, bo już na tym etapie ludzie się obrażają. Ale trzeba wiedzieć jak pomóc komuś skonfrontować się z rzeczywistością biblijnie- czy w ogóle narodził się na nowo, czy jeszcze nie i nie należy do JHWH. Czy było widać, słychać i czuć zmianę i nowe życie.

A jeśli jest odrodzony, to w co wszedł: jaka praktyka modlitewnego okultyzmu i czarów [pod tymi pojęciami rozumiem wszystko to, co człowiek czyniąc, wierzy że ma moc zmieniać rzeczywistość realną lub duchową]. Taka postawa wymaga pokuty, odcięcia się od tego, bo to jest wchodzenie w nie swoje kompetencje - zawsze to suwerenny JHWH czyni jeśli wie że to słuszne i zgodne z Jego wolą.

Biblijny Saul jest sztandarowym przykłądem kursideł z "psychologii chrześcijańskiej". Według mnie widać u niego tylko polarność nastrojów, czyli ich biegunowo sprzeczne wahania [od euforii po rezygnację z agresją]. Saul nie kochał JHWH, tylko siebie [zazdrościł, knuł, bał się co ludzie powiedzą, miał obsesję]. Więc jako przykład, to jest po stronie nie odrodzonych, albo ogólnie takich któzy zgrzeszyli przeciw JHWH.
Podobnież pewna straszna intensywność zaburzeń lękowych i paraliżujących wolę jest opisana jako konsekwencja grzechu w Kapłańskiej 26:36-37, Powtórzonego Prawa 28:28, Hioba 33:14-30, Psalmie 32 i w Przypowiesciach 28:1.
Ale "oto Bóg jest potężny, lecz nikim nie gardzi..." [Hi 36:5] Dlatego mamy do Niego przychodzić w każdym utrapieniu, albo pomóc innym, którzy decydują, że chcą biblijnie.

Zastanawiałam się też nad przykładem Eliasza [1 Król. 19:4-7]. Kiedy zgrzeszył? Możliwe że to zwątpienie i strach przed Izebel były jego grzechem, na swoje usprawiedliwienie miał to, że wylał przed JHWH swoje serce o tym. U Eliasza pewne objawy są widoczne w motywacjach i woli, ale nie są tak intensywne, poza tym był wiernym sługą i Pan posłał do niego pomoc [anioła, który kazał mu się ruszyć i wykonać podstawowe czynności życiowe: zjeść posiłek]. Eliasz miał dość woli żeby w tym posłuchać wysłannika JHWH, a potem Eliasz opowiedział Panu wszystko uczciwie, gdy Pan go pytał.

Takie mam rozważania o sugestiach, które widzę w Biblii na pewną kumulację symptomów według dzisiejszych klasyfikacji i odmian "depresji".
Jest jeszcze jedna zwodnicza sprawa współcześnie. Stan duszy, czy umysłu jest subiektywny, nie da się go mierzyć, badać ani leczyć, bo w którym miejscu ten "narząd" [dusza lub umysł] są ulokowane w organizmie? Czy zawsze jest grzech? Jeśli uznać za wskazówkę pewne grupy symptomów rozrzucone po Biblii, to tak... Bo są czegoś wynikiem, albo co ma na celu pojawienie się ich jako mniej intensywnych jeszcze?
Może trzeba jak najszybciej, zanim się nasilą pokutować i wrócić do pierwszej miłości, kłaść sobie celowo do rozumu to co Boże w treści [rezygnując też z tego, co złe w treści], co przynosi pokrzepienie [Kol 3:1-3, Flp 4:8, 2 Kor 10:5b i inne]

"Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca; (13) i nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę. (14) Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. (15) Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. (16) Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze." [Hbr 4:12-16]

________________________________________________________

Do polemizujących z moim zrozumieniem.

Ludzie wierzą, że zespół pewnych symptomów to choroba nazywana "depresją". Jakiego więc narządu? Umysłu? Gdzie i czym konkretnie ten umysł jest? Woli, chęci życia - gdzie jest narząd odpowiadający za nie?
Czy pocenie się dłoni należy leczyć talkiem, czy wyrównać jakiś hormon i tak wyeliminujemy przyczynę nienormalnego objawu -strach?
Czy należy leczyć [eliminowac] farmakologicznie inne objawy fizjologiczne, bo są okołonarządawe? I tak leczymy stan intensywności, niekontrolowanie i nasilenie symptomów wegetatywnych [fizjologicznych]. Natomiast wyłączamy jedynie albo wygłuszamy odczucia, które i tak są [są przyczyną wywołującą symptomy].
Jakiego narządu dotyczy problem adaptacyjny związany z pojawianiem się określonej fizjologicznej reakcji? Mózgu i UN [Układ Nerwowy]? Gdzie jest zlokalizowany lęk napędzający mózg do produkcji biochemicznej aż do całkowitego wycieńczenia całego ustroju? W jakim narządzie zlokalizowane są myśli samobójcze, urojenia? W mózgu? To sam mózg ma wolę żyć lub nie? Kto wyznacza człwoekowi długość życia?
Mózg i UN odpowiadają na "nakręcenie" nimi i dopiero wtedy sterują biochemią organizmu. Ich "nakręcanie" można nawet sztucznie wywołać.

Jako widoczne "nieprawidłowe reakcje" te symptomy "depresji" mogą być epizodyczne [przez różnie dlugi czas], nasilone, nawracające [wymienię i scharakteryzuję je ogólnie]:

objawy somatyczne:
spadek libido, zaburzenia snu (bezsennośi, budzenie się w nocy, nadmiernej senności w ciągu dnia i nocy, utrata apetytu, spadek lub przyrost masy ciała, zaburzenia miesiączkowania, bóle głowy, karku, potylicy („opasujące bóle głowy” jak kask), zaparcia, biegunki, wysychanie błon śluzowych (suchość w jamie ustnej, suche i piekące oczy).

obniżenie nastroju:
stały smutek, przygnębienie, brak odczuwania radości, szczęścia, satysfakcji, wdzięczności, własnej bezwartościowości, winy, autoagresja, intensywne myślenie o swojej śmierci i samobójstwie i próby samobójcze; towarzyszą też temu urojenia i omamy (halucynacje: wzrokowe, słuchowe, dotykowe, smakowe, węchowe), często także zniecierpliwienie, rozdrażnienie, gniew; zaburzenia funkcjonowania w grupie społecznej (rodzinie, miejscu pracy) lub całkowity brak kontaktu z otoczeniem

osłabienie tempa procesów myślowych i ruchowych:
widoczne jak spowolnieniem tempa myślenia i kojarzenia, reagowania, bezruchu, osłabienie pamięci, lub nadmierne orzywienie, pobudzenie [często nieadekwatne do sytuacji] , mogą być naprzemienne ożywienie z wycofaniem; manie.

lęk:
to objaw stały [objawiający się w natężeniu różnie do ataków paniki], uczucie jego towarzyszy przez cały czas

Kto jeszcze twierdzi, że w Biblii nie ma nic o tych objawach, to polecam powrót do czytania Biblii. Bo jeśli ktoś twierdzi, że zna objawy [nazywane dzisiaj "depresją" przez psychologów/psychiatrów], a nie lokalizuje ich w Piśmie - to albo jednak nie zna dobrze Biblii, albo nie zna objawów "depresji", albo przestał przystawiać pewne stany ludzkie do właściwego zwierciadła i punktu odniesienia jakim jest Słowo Boże.

Nie trzeba dawać się wmanipulowywać we współczesne trendy nazewnictwa dla zestawów symptomów, uznawanie za chorobę. Dla mnie to nie podlega dyskusji, że o tych symptomach jest napisane, albo jako o efekcie grzechu, albo jako o owocach przeciwnych do Ducha Świętego. A o tym, że nie ma w Biblii nazwy "depresja", albo "choroba" [chyba że jako ciążenie ku nieprawości] dla podanych symptomów, to tylko dzięki JHWH jest wskazówka jak je traktować.

Trzeba ludziom mieć odwagę powiedzieć czym jest psychologia i psychiatria i jako "nauki" na czym manipulują przy tej np. "depresji", co tak naprawdę oferują [choroba umysłowa gdzie jest zlokalizowania narządowo - czym jest umysł według Biblii?]. Nawet jeśli psychologię czy psychiatrię robią chrześcijanie i niektóre punkty nazewnictwa nachodzą na siebie z Biblią, to nie trzeba chwytać się podróbek przewartościowujących Bożą prawdę o pewnych stanach człowieka.

Widzę, że współpracować można z tymi, którzy chcą w zgodzie z JHWH, nawet jeśli to trwa, to chcą.
Nawet Bóg współdziała ku dobremu nie z każdym, ale z tymi, któzy Boga miłują [Rz 8:28] i mają bojaźń przed Nim [Dz 10:35]. Z tych wersetów wynika nawet, że to do odrodzonych było, czy nie?
Nie można bać się jasno wyjaśńiać biblijnej nauki i potrzeby upamiętania się i odrodzenia, albo pokutowania z tego, co usidliło w tę "depresję", albo biblijniej: wywołąło taki stan o jakim czytamy w Biblii, że nie jest właściwy.
Tu jest już pomoc od JHWH.
Ja tak na to patrzę, że trzeba zacząć od pomocy przy podaniu całej ewangelii albo wyznaniu i pokutowaniu z grzechu, zwróceniu się ku JHWH, do Niego wołaniu, Jemu ufaniu. O tym jest mowa w zachęcie jak traktować niedogodności egzystencjalnych same w sobie [dość słuszna recepta na właściwą postawę ZAWSZE, czyli w każdych okolicznościach - 1P 4:12-19, Ps 62:9, Lm 2:19, Jan 15:4-6], żeby nie poddać się ich przeraźliwości [uczymy się różnego patrzenia przez przyswojenie w umysł, że nam się należy, mamy prawo itp - już od dziecka nasze ego ładowane jest treściami, które nas okłamują i uczą nie-Bożego patrzenia na człowieka] i nie zapędzić się w stan koncentrowania na dyskomforcie, braku, w którym się pogrążymy bez możliwości wyjścia, a bywa że od tego się zaczyna i to jest grzech. Albo w taki stan o jakim mowa w Hebr 12:12-15.
Jako współczujący i pełni troski o braci będących w takiej potrzebie mamy potem możliwość towarzyszenia im ciągle jeśli mają wolę i to zgłaszają, przez wspólne spędzanie czasu na modlitwie i czytaniu Słowa, byciu ze sobą. Nie jestem też zwolenniczką podawania wszystkiego "na talerzu".
Jak przy Eliaszu, chcesz do końca być wiernym JHWH, to wstań i zrób minimum jakie każdy może zrobić, żeby żyć. Jak nie możesz, to wołąj do Pana o pomoc. My możemy na początku pomóc i przywieźć jedzenie, możemy nawet pojechać na początku do takiej osoby jeśli nie jest w stanie przyjechać do nas, ale nie wlejemy jej tej woli decyzyjnej do zwróćenia się w Bożą stronę. Pan prowadzi w tym, co widzimy w Biblii. Np. w tym jak Pan schylił się nad Eliaszem "w depresji", jego grzechem było poddanie się uczuciowi strachu [a to jedyny chyba przypadek w ST, człowieka który położył się z dnia na dzień, nie chciał wstać i życzył sobie końca swego stanu-śmierci, po naszemu: był w depresji, ale był sprawiedliwy z wiary przed JHWH].
Był jeszcze Dawid po grzechu [w Ps.32 to widać], że potem był jak bez życia i miał pragnienie zmiany - pokutował, wołął do JHWH i Jemu zaufał, od Niego dostał pomoc. W NT jest nauka jak mieć pokój z Bogiem, jak możliwe jest kochać współbraci i jak właściwie żyć jako odrodzeni wolni w Chrystusie ludzie - co możliwe jest dzięki łasce i wspóldziałąniu z JHWH, Jego mocą i pomocą, dzięki włąściwej i trwałej relacji z JHWH. Trzeba samemu mieć to Słowo żywe w umyśle, to Pan w tym prowadzi. Ale bez zrozumienia i przyzwolenia człowieka w "depresji" nic nie zrobimy. Bóg zrobił wszystko, ruch należy do czlwoieka, ale nie na zasadzie "zrobię wszystko" byle poczuć się dobrze/normalnie...bo to nieszczery interes, chociaż miłosierny JHWH wysłuchuje i takiego wołania o pomoc, tylko że nie ma trwałej zmiany i gwarancji na nią, to wtedy Boża pomoc przy uciążliwym epizodzie moży być jak "aspiryna", doraźnie i czasowo.

W ciszy i zaufaniu [do Boga] jest moc człowieka każdego. Bez Jezusa nic nie możemy. To uniwersalna prawda o człowieku dla kazdego [bo albo potrzebuje ktoś odrodzenia, albo nawrócenia - chociażby z grzechu braku żywej relacji z JHWH, grzechu nieprzebaczenia, grzechu braku wdzięczności wyrażanej głośno i szczerze JHWH]. Ale co chcą osiągnąć ludzie któzy proszą o pomoc? To trzeba im realnie przedstawić, będą moze nadal funkcjonować z odczuciami braku, ale może zobaczą że nie mamy obietnicy zaspokojenia każdej potrzeby i posiadanie tych wybujałych potrzeb nie będzie ich sidliło, napędzało poszukiwania, aż do pożądania [niektórzy to nawet nazywają że Bóg wkłada w nich usilne pragnienie czegoś...]. Stając się przyjacielem świata stajemy się nieprzyjaciółmi Boga [Jk 4:4] - to grzech, to owoc z ciała, więc przynosi w konsekwencji skażenie [Gal 6:8], bo tak to działa, a jakie skażenie [mowa o tym wcześniej w Gal 5:1.13 o poddawaniu się niewoli i pobłażaniu sobie, aż do wersetu 21]. Natomiast ciekawa jest sugestia, że naturalnie [normalnie] to człowiek żywi i pielęgnuje własne ciało i nie ma go w nienawiści [Ef 5:29].
Dla mnie w Biblii jest dużo na ten temat, symptomy nazywane "depresją" można zlokalizować w Biblii, naukę jak się do nich odnieść też można wyciągnąć z Biblii.

Zaczynając od wstępnych sytuacji, gdzie nie właściwie lokujemy siebie.
Można nauczyć się obywać, umartwiać, nie mieć i żyć z brakiem czegoś, czekać, odczuwać dyskomfort ale po Bożemu, jeśli ktoś wytrwa osobiście przy Bogu [dlatego wspomniałam też o dzieciach i tym czego je uczymy o nich samych: biblijnej nauki o człowieku czy humanistycznej].
"Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas. Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni, zakłopotani, ale nie zrozpaczeni, prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani" [2 Kor 4:7-9]

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N lis 07, 2010 7:01 am 
Dzieki Ani, bardzo pouczajace.

Kristino, a ja polecam jeszcze to; "Rozpoznaj czas nawiedzenia Bozego";

http://www.radiopielgrzym.pl/rozpoznaj- ... boego.html


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N lis 07, 2010 11:08 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Dzięki Ani za wnikliwą wypowiedź.
Podczytywałam ten wątek, nie wypowiadałam się ponieważ nie przypominam sobie w moim życiu depresji (choć pewien okres użalania się nad sobą tak- skończył się kiedy, zobaczyłam, że to grzech i pokutowałam).
Zachęcił minie Twój wpis.

Widzę depresję tak samo.

To prawda, ze bardzo trudne warunki życia, doświadczenia wywołują reakcje fizyczne, potem emocjonalne i myślowe, ale ten łańcuch można przerwać. Im wcześniej tym lepiej.
Czasami wystarczy uzupełnienie snu, konkretnych braków pokarmowych, czasami pomaga wysiłek fizyczny, ruch na świeżym powietrzu, czasem trzeba przewartościować właśnie własne spodziewania co do swojej osoby i ich podstawy biblijne. A czasem trzeba ufać, bo :

(9) widzimy raczej tego, który na krótko uczyniony został mniejszym od aniołów, Jezusa, ukoronowanego chwałą i dostojeństwem za cierpienia śmierci, aby z łaski Bożej zakosztował śmierci za każdego. (10) Przystało bowiem, aby Ten, dla którego i przez którego istnieje wszystko, który przywiódł do chwały wielu synów, sprawcę ich zbawienia uczynił doskonałym przez cierpienia. (11) Bo zarówno ten, który uświęca, jak i ci, którzy bywają uświęceni, z jednego są wszyscy; z tego powodu nie wstydzi się nazywać ich braćmi, (12) mówiąc: Będę opowiadał imię twoje braciom moim, będę cię chwalił pośród zgromadzenia; (13) i znowu: Ufność w nim pokładać będę; i znowu: Otom Ja i dzieci, które dał mi Bóg. (14) Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, (15) i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli. (16) Bo przecież ujmuje się On nie za aniołami, lecz ujmuje się za potomstwem Abrahama. (17) Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby mógł zostać miłosiernym i wiernym arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania go za grzechy ludu. (18) A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą.

(List do Hebrajczyków 2:9-18, Biblia Warszawska)


Po leki bym nie sięgała i odradzała każdemu, kto mnie o to pyta.

Jako odrodzeni mamy Pocieszyciela.

Dzięki Jack-Son za wpisy


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N lis 07, 2010 12:24 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
O.K. Czyli po lekturze Biblii dochodzimy do wniosku, że źródłem depresji jest jednak zawsze grzech. Niezależnie od okoliczności- poddanie się strachowi czy bezradności- to grzech wynikający z niewiary. Jednak boję się, że -choć rzeczywiście brak wiary, brak zaufania Bogu jest grzechem- może to być usprawiedliwieniem dla okazywania braku miłosierdzia wobec tych, którzy upadli, nie mają siły, by zaufać czy dość wiary, by patrzeć z optymizmem w przyszłość. Dla niektórych chrześcijan diagnoza "grzech" wyklucza okazanie takiemu człowiekowi miłosierdzia i współczucia. Wiem, że Ani nie to miała na myśli, ale może jednak pamiętajmy( podkreślę to może wyraźniej), że ciężary jedni drugich mamy nosić, z płaczącymi płakać i okazywać sobie zwykłe. ludzkie współczucie.
Nie jestem pewna, czy komuś będącemu w depresji pomoże walenie go po głowie Biblią, cytowanie fragmentów i mówienie mu, że powinien pokutować z grzechu niewiary...W końcu trzeba to będzie powiedzieć, ale nie wiem, czy mądrze byłoby od tego zaczynać.
Sama byłam w depresji, jej początek to były właśnie objawy PSM, a potem jakoś "ugrzęzłam" w tych emocjach na dłużej. Zostałam bardzo surowo potraktowana przez braci i siostry( osąd, potępienie, brak troski) i wcale mi to nie pomogło. WIEM, że źródłem mojej depresji był grzech niewiary i zwątpienia, bo Duch mi to pokazał. Czasem jednak trudno jest wierzyć, gdy na horyzoncie "nie świeci słońce" i może bardziej wskazane by było takiej osobie zaproponować modlitwę, rozmowę, praktyczną pomoc? Czasem zwykły telefon wynikający z troski o kogoś pomaga. To tak, jakby zaświecił promyczek słońca. O wiele trudniej wychodzić z depresji, kiedy wierzący robią wszystko, aby przez chmury nawet ów promyczek się nie przedarł, natomiast wysyłają chętnie "pioruny" w postaci potępiających kazań. I jeszcze mają pretensję, że ktoś "nie przyjmuje Bożego Słowa", więc jak tu komuś pomagać...? Wiem, że takie zachowania często wynikają z ...dobrych intencji. A samo stwierdzenie, że źródłem depresji jest grzech utrwala ich w przekonaniu, że...dobrze postępują.

Co do antydepresantów...Kiedy już nie mogłam poradzić sobie z lękiem i poczuciem beznadziejności, poszłam w końcu do psychiatry prosić o pomoc. W tym wszystkim jakoś zdawałam sobie sprawę, że osoby będące w depresji nie mają co liczyć na zrozumienie i współczucie u współbraci, stąd nie zwracałam się z tym problemem do nich. Czułam ich dezaprobatę, coś jakby "jak ona w ogóle może się tak zachowywać! Nie widać owoców e jej duchowym życiu!"- i tyle. Nie czułam troski. Dlatego zwróciłam się o pomoc tam, gdzie w zasadzie...nie powinnam. Byłam jednak w takim stanie, że trudno było mi się już modlić. Bałam się, że któregoś dnia nie pójdę do pracy. Zaczęłam tęsknić za śmiercią.
Psychiatra próbował wypytywać o moich rodziców, ja jednak wiedziałam, ze nie tam leży źródło problemów. Poprosiłam o leki i tyle, dostałam receptę. Poszłam do apteki, żeby je wykupić. Byłam zdesperowana. Na pomoc od ludzi nie miałam co liczyć, w pomoc Boga przestawałam wierzyć. Aptekarz powiedział, pamiętam "ale pani dostała silne leki, ojoj...nie mamy ich na stanie, nie w takich dawkach. Proszę przyjść za dwa dni". Nie wykupiłam tych leków. Zaczęłam natomiast czytać o nich w necie. Objawiła się naprawdę dłuuuuga lista skutków ubocznych. Im dłużej czytałam, tym mniejszą ochotę miałam na ich wykupienie. W końcu rozpłakałam się przed monitorem i sama nie wiem, jak zaczęłam się modlić. Nic specjalnego się nie wydarzyło, ale podarłam te recepty i nie wykupiłam leków. Wiem, ze Bóg mnie przed tym uchronił. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że zgrzeszyłam. Gotowa byłam nawet składać świadectwo, ale nie było mi dane.

Myślę, że w grzech niewiary i braku zaufania wpada się wtedy, kiedy zostaje się samemu. Kiedy okoliczności życia są trudne. Nie usprawiedliwia to nas, ale pozwala pewne rzeczy zrozumieć. Gorzej, kiedy nie chcemy zrozumieć, kiedy stać nas tylko na wydanie osądu, kiedy nie ma w nas empatii. Albo kiedy osądzamy, że okoliczności które kogoś doprowadziły do tego stanu wcale nie są wystarczające do tego. I odmawiamy komuś pomocy, bo to wstrętny grzesznik niespełniający standardów Bożych wymagań.

Nie wiem, czy zostanę dobrze zrozumiana...Nie jestem zwolennikiem usprawiedliwiania grzechów i pobłażania im...Ale myślę, że nawet takim grzesznikom- zdołowanym, nieufnym- należy się odrobina naszego współczucia, oczywiście musi ono w końcu doprowadzić do pokuty i tu Ani też ma rację- potrzebna jest chęć podjęcia walki, współpracy ze strony kogoś będącego w depresji. Nie zniechęcałabym się jednak od razu, kiedy ktoś okazałby brak ochoty na tę współpracę. Potrzeba czasu i cierpliwości, i dużo modlitwy.

Ponieważ sama przechodziłam różne rzeczy, osoby przechodzące stan depresji leżą mi na sercu, może stąd...takie a nie inne poglądy...A może się mylę. Na razie - tak uważam.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N lis 07, 2010 1:02 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 04, 2010 6:13 pm
Posty: 35
Owieczka napisał(a):
Nie jestem pewna, czy komuś będącemu w depresji pomoże walenie go po głowie Biblią, cytowanie fragmentów i mówienie mu, że powinien pokutować z grzechu niewiary

Raczej nie pomoże. Uważam, że wersety (w tym przypadku) są przede wszystkim dla ludzi, którzy sa poruszeni nieszczęściem i problemami innych braci i sióstr. Skoro ktoś upadł czy jest chory, to do nas należy troska, którą nie okazujemy czytaniem wybranych wersetów. One raczej zachęcają nas do okazywania zainteresowania, przytulenia, przebywania z chorym i trwania niewzruszenie wobec chorego np kaprysów. Jeśli chory zobaczy, że my, jako zdrowi się zniechęcamy to jak on ma poradzić sobie ze swoją chorobą. Chrześcijańska postawa wypływająca z miłości i modlitwa moga postawić chorego na nogi. Czasami i odpowiednie słowo, ale to nie powinno być regułą. Z doświadczenia wiem, że większość chorych nie potrzebuje słów współczucia tylko współczucia praktycznego, czyli takiego, że chorobę brata czy siostry bierzemy na swoje barki. Tak uczył nas Jezus i tak pragnę czynić.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N lis 07, 2010 1:13 pm 
Amen i amen :)

Jedyny praktyczny wniosek, jaki wyciągam z tej dyskusji to to, do kogo nie zwracać się w razie depresji. Nie to, że uważam, że osoba w depresji jest bez winy, ale życie dostarcza dużo materiału, by stwierdzić, ze chrześcijanie są jak małe zwierzątka albo dzieci - jeśli zainteresują się kimś, ale ten ktoś nie reaguje tak, jakby chcieli, to rzucają tego kogoś w kąt znudzeni i idą sobie dalej ze sprawiedliwym sumieniem. Dobrze, że Bóg kocha bardziej niż bracia.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N lis 07, 2010 2:05 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 04, 2010 6:13 pm
Posty: 35
Raczej smutny jest to wniosek.
Bóg, wiadomo, w pierwszej kolejności, ale wszystkie przykazania są ukierunkowane na to, że prócz Boga mamy miłować bliźniego. Jeśli nie masz człowieka, do którego zwróciłbys się o pomoc, to wszyscy zawiedliśmy i nawet choć trochę nie wypełniamy Bożej woli. Naprawdę nie ma nikogo, kto jest przepełniony miłością, że aż się ta miłość przelewa? Czy wszyscy jesteśmy egoistami, wypijającymi w samotności miłość daną nam od Boga?
W pewnych rzeczach chciałbym być ostatni, tak jak nakazuje Pan, ale w miłości wolę być pierwszy. Chciałbym byc gotów poświęcić życie, abyś Elendil, nie musiał samotnie stać przed Bogiem w swoim cierpieniu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 120 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 32 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL