www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 1:09 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 65 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: N wrz 26, 2010 8:59 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 04, 2010 6:13 pm
Posty: 35
Witajcie kochani. Zdaję sobie sprawę, że odpowiedź na pytanie z tematu jest sprawą indywidualną. Jednakże czytając Biblię, a w szczególności NT, można dojść do wniosku, że owszem, rodzina i obowiązki z nią związane jest w Bożych oczach ważna, wręcz priorytetowa, ale głównym przywilejem więzi rodzinnych powinna być służba dla Niego. Paweł wręcz zaleca, aby młodzi ludzie, raczej nie wstępowali w związki małżeńskie co się oczywiście wiąże z brakiem prokreacji.

„A to, co mówię, jest zaleceniem, a nie rozkazem. A wolałbym, aby wszyscy ludzie byli tacy, jak ja, lecz każdy ma własny dar łaski od Boga, jeden taki, a drugi inny. A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom: Dobrze zrobią, jeśli pozostaną w tym stanie, w jakim ja jestem. Jeśli jednak nie mogą zachować wstrzemięźliwości, niechaj wstępują w stan małżeński; albowiem lepiej jest wstąpić w stan małżeński, niż gorzeć.” 1 Kor. 7, 6-9

„Sądzę więc, że w obliczu groźnego położenia dobrze jest człowiekowi pozostać takim, jakim jest. Jesteś związany z żoną? Nie szukaj rozłączenia. Nie jesteś związany z żoną? Nie szukaj żony. A jeśli się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś, a jeśli panna wyszła za mąż, nie zgrzeszyła; wszakże tacy będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś chciałbym wam tego oszczędzić. A to powiadam, bracia, czas, który pozostał, jest krótki; dopóki jednak trwa, winni również ci, którzy mają żony, żyć tak, jakby ich nie mieli;” 1 Kor. 7, 25-29

„Chcę, abyście byli wolni od trosk; kto nie ma żony, troszczy się o sprawy Pańskie, o to, jak by się Panu podobać; a żonaty troszczy się o sprawy tego świata, o to, jak by się podobać żonie, i żyje w rozterce. Także kobieta niezamężna i panna troszczy się o sprawy Pańskie, aby być świętą i ciałem i duchem; mężatka zaś troszczy się o sprawy tego świata, jakby się podobać mężowi.” 1 Kor. 7, 32-34

Zbytnia troska o sprawy życiowe, rodzinne związane są już z posiadaniem współmałżonka (modne dzisiaj „partnera”) nie mówiąc już o tym, co się dzieje, gdy pojawią się dzieci. Dużo książek napisano o relacjach w małżeństwie czy też relacjach rodzice-dzieci. Wydano mnóstwo poradników nt narzeczeństwa, „chodzenia ze sobą”. Wszystkie niemal publikacje, starają się pogodzić doczesne życie z życiem zgodnym z Bożym myśleniem. Nasze chrześcijaństwo niewiele różni się od codzienności niewierzących. Nawet skromność, która jest Bożą domeną, zatraciła swój sens i zginęła w natłoku „niezbędnych” rzeczy materialnych. Po prostu musimy posiadać to wszystko, co świat nam oferuje, aby jakoś tam żyć. Czy nie uważacie, że powinniśmy bardziej (radykalniej) wyróżniać się jako Boże dzieci? Nie przywiązywać się zbytnio do materializmu, czy też do typowego modelu rodziny (np. 2+3) i poświęcić się pełniej służbie Panu.

Ostateczne moje pytanie: Jaki jest sens rodzenia dzieci w dzisiejszych czasach?

Może zbyt poważnie to brzmi, ale dużo o tym ostatnio rozmyślam jako mąż i ojciec i powiem szczerze, że rozumiem co Paweł miał na myśli, pisząc zacytowane powyżej słowa. Czuję się niejako rozdarty prowadząc tzw. podwójne życie ( oczywiście mam na myśli życie z Bogiem i życie cielesne, które odciąga nas/mnie od Niego).


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn wrz 27, 2010 10:23 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Zadałeś rzeczywiście poważne pytanie. I bardzo praktyczne. Przede wszystkim zobaczmy, o co Pawłowi może chodzić w tych zaleceniach. Przede wszystkim, są one skierowane do ludzi żyjących w czasie prześladowań. Oryginał [gr. ἀνάγκη] oznacza w tym kontekście uciski, czyli "obecne groźne położenie" (podobnie jak w I Tes. 3:7). Po drugie, Paweł miał (i my też powinniśmy mieć) świadomość, że Pochwycenie Kościoła może nastąpić w każdej chwili ("czas jest krótki") - dlatego powinniśmy czuwać [Mat. 24:36-51] i troszczyć się o sprawy Pańskie, aby być święci ciałem i duchem [por. I Tes. 3:12]. Moim zdaniem chodzi tutaj o to, żeby osobiste uświęcenie i relacja z Bogiem nie doznawały uszczerbku w wyniku doczesnych kłopotów i trosk charakterystycznych dla małżeństwa i rodziny. Nie chodzi tutaj o to, że służba ma być od rodziny ważniejsza. Paweł pisze, że stan bezżenny jest możliwy na podstawie daru łaski, czyli charyzmatu [I Kor. 7:7], a nie na podstawie własnych wysiłków - nie każdy ma taki dar i nie musi go mieć.

Kandydat na doglądającego trzody/starszego powinien być świadectwem jako mąż i ojciec rodziny [I Tym. 3:1-5]. Podobnie jak kandydat na diakona [I Tym. 3:12]. Radykalizm nie polega na tym, że nie będziemy się żenić i zakładać rodzin, choć w obliczu groźnego położenia nikt rozsądny nie zakłada rodziny (np. w trakcie prześladowań, głodu czy wojny). Jeśli mamy charyzmat bezżenności, to lepiej żyć jak apostoł Paweł. Jeśli go nie mamy, to jako Boże dzieci powinniśmy się wyróżniać świadectwem w naszych małżeństwach i rodzinach. A rozdarcie będzie zawsze i będzie, dopóki jesteśmy w skażonych ciałach - przeżywał je nawet sam apostoł Paweł [Rzym. 7:14-25]. Chodzi o to, żeby w mocy Bożej nie pozwolić zwyciężać ciału, lecz kierować się Duchem.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lis 04, 2010 3:56 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 04, 2010 6:13 pm
Posty: 35
(Jakoś zapomniałem, że założyłem ten temat :-))

Duży nacisk Smoku połozyłeś na bezżeństwo. Mnie chodziło raczej o płodzenie dzieci :-).
Wiadomo, że nasze ciało ma potrzeby związane z namiętnością, dlatego Paweł zaleca wstępowanie w związki małżeńskie. Mało natomiast jest wskazówek o tym, czy musimy mieć potomstwo. Nie zrozumcie mnie źle. Sam jestem ojcem najpiękniejszej i najmądrzejszej dziewczynki na świecie ;-) i jest ona dla mnie wielkim błogosławieństwem. Czas wychowywania raczej nigdy się nie skończy, ale ten "najgorszy" jest już za nami. Czasami we trójkę (ja, żona i córeczka) rozmawiamy o kolejnym dziecku. Zastanawiałem się nad wszystkimi za i przeciw, i szczerze mówiąc wolałbym już nie powoływać do życia kolejnego ludzkiego istnienia.
Ap. Paweł zdawał sobie sprawę, że czas końca jest bliski i rzeczywiście jest bliski, ale Bóg przedłuża ten czas ze względu na ludzi. [2 P. 3, 9]
Ucisk...być może mamy teraz w Polsce i w większości krajów rozwiniętych, sielankę i dobrze się nam powodzi, ale nie znamy przyszłości i wszystko może ulec zmianom- nawet w ciągu krótkiej chwili. Co wtedy poczniemy z gromadką dzieci za które jesteśmy gotowi zrobić niemal wszystko, aby żadna krzywda się im nie stała. Czy nie powinniśmy raczej naszej miłości wykorzystywać do budowania Bożego Kościoła? Nie troszczyć się o swoje (rodzinne) sprawy i to nie tylko w chwili ucisku.
To są luźne przemyślenia; chcę po prostu ukierunkować swoją wiedzę na ten temat.

Smok Wawelski napisał(a):
Moim zdaniem chodzi tutaj o to, żeby osobiste uświęcenie i relacja z Bogiem nie doznawały uszczerbku w wyniku doczesnych kłopotów i trosk charakterystycznych dla małżeństwa i rodziny.


No właśnie. Czy komuś się to udało? Może i tak, mnie niestety nie. Zbyt dużo szasu i myśli człowiek poświęca na wychowanie potomstwa.
Na to pytanie chciałbym usłyszeć odpowiedź: czy postanowienie(wspólne męża i żony) o nie posiadaniu potomstwa, związane jest z łaską, czy też z wolą człowieka i pragnieniem służenia Panu ze wszystkich możliwych sił?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lis 04, 2010 6:19 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Jack Son napisał(a):
Zastanawiałem się nad wszystkimi za i przeciw, i szczerze mówiąc wolałbym już nie powoływać do życia kolejnego ludzkiego istnienia. Ap. Paweł zdawał sobie sprawę, że czas końca jest bliski i rzeczywiście jest bliski, ale Bóg przedłuża ten czas ze względu na ludzi. [2 P. 3, 9]
Ja mam ten problem z głowy, bo już dzieci "odchowałem". I nie dziwię się Pawłowi, że pisze tak, jak pisze. Z drugiej strony dobrze, że daje wolna rękę zalecając, a nie przykazując cokolwiek w tej sprawie. I tak to trzeba chyba zostawić. Niech każdy sam rozeznaje, co jest dla niego właściwe w tej sytuacji. Przecież nie wszyscy będziemy pracować w Królestwie Bożym tak intensywnie jak np. sam Paweł.
Jack Son napisał(a):
Ucisk...być może mamy teraz w Polsce i w większości krajów rozwiniętych, sielankę i dobrze się nam powodzi, ale nie znamy przyszłości i wszystko może ulec zmianom- nawet w ciągu krótkiej chwili. Co wtedy poczniemy z gromadką dzieci za które jesteśmy gotowi zrobić niemal wszystko, aby żadna krzywda się im nie stała. Czy nie powinniśmy raczej naszej miłości wykorzystywać do budowania Bożego Kościoła? Nie troszczyć się o swoje (rodzinne) sprawy i to nie tylko w chwili ucisku.
Wierzę i jestem przekonany na podstawie Słowa Bożego, że zostaniemy wzięci przed wylaniem Bożego gniewu na mieszkańców Ziemi, błędnie nazywanym przez niektórych Wielkim Uciskiem Kościoła. Szczegółowe dyskusje na ten temat mamy w odpowiednich wątkach. A prześladowania w historii Kościoła były zawsze.
Jack Son napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Moim zdaniem chodzi tutaj o to, żeby osobiste uświęcenie i relacja z Bogiem nie doznawały uszczerbku w wyniku doczesnych kłopotów i trosk charakterystycznych dla małżeństwa i rodziny.

No właśnie. Czy komuś się to udało? Może i tak, mnie niestety nie. Zbyt dużo szasu i myśli człowiek poświęca na wychowanie potomstwa. Na to pytanie chciałbym usłyszeć odpowiedź: czy postanowienie (wspólne męża i żony) o nie posiadaniu potomstwa, związane jest z łaską, czy też z wolą człowieka i pragnieniem służenia Panu ze wszystkich możliwych sił?
Myślę, że z jednym i drugim. Naturalnym pragnieniem kobiet jest posiadanie dzieci, więc jeśli za wolą Bożą rezygnują z tego, zapewne wymaga to łaski Bożej do pomocy. Tak jak w przypadku bezżeństwa. Z doświadczenia wiem, że bardzo trudno jest połączyć harmonijnie służbę z rodziną. Ale to się da zrobić, o czym świadczą kryteria dla kandydatów na doglądających trzody, podane przeze mnie w poprzednim poście.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N lis 07, 2010 12:00 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 04, 2010 6:13 pm
Posty: 35
...dobrze mówisz i nauczasz, i nie masz względu na osobę, lecz zgodnie z prawdą drogi Bożej nauczasz. Łuk. 20, 21 :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn lis 08, 2010 4:26 pm 
Offline

Dołączył(a): N lut 26, 2006 7:10 pm
Posty: 30
ja jestem zdania, że posiadanie dzieci i poświęcanie im czasu wcale nie kłóci się ze służeniem Panu. Przecież wszystko co robimy mamy robić dla Niego, także wychowywać dzieci, które są przecież podarunkiem Pana. Wychować je tak, by były światłem dla świata. Wiadomo, że to one same staną przed decyzją czy chcą iść za Panem, ale widząc tę prawdziwą miłość Bożą która będzie manifestowała się przez życie rodziców, raczej nie oprą się Jezusowi.

mnie natomiast od pewnego czasu nurtuje problem, czy możemy sami decydować ile mieć dzieci.... oraz problem kontaktów seksulanych. Skoro seks został dany człowiekowi w celu rozmnażania się i okazywania miłości drugiej osobie, to czy kochanie tylko dla przyjemności po zabezpieczeniu mając pewność że nie dojdzie to zapłodnienia nie jest już zaspokajaniem swoich namiętności?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt lis 12, 2010 10:35 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Lea napisał(a):
mnie natomiast od pewnego czasu nurtuje problem, czy możemy sami decydować ile mieć dzieci....

"...którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga" [Jan 1:13]

Jak widać w powyższym wersecie, wola człowieka może być decydująca o tym, że ktoś zostanie zrodzony. Po prostu nie jesteśmy automatami stworzonymi do zapełniania ziemi.

Lea napisał(a):
oraz problem kontaktów seksulanych. Skoro seks został dany człowiekowi w celu rozmnażania się i okazywania miłości drugiej osobie, to czy kochanie tylko dla przyjemności po zabezpieczeniu mając pewność że nie dojdzie to zapłodnienia nie jest już zaspokajaniem swoich namiętności?

Droga Leo, seks został dany mężowi i żonie w różnych celach - między innymi po to, żeby "byli jednym ciałem", co buduje małżeńską więź, stanowi święte zaspokojenie danych nam przez Boga namiętności i daje wiele radości. Katolicka teoria wzbudzająca w małżonkach poczucie winy za to, że kochają się dla przyjemności jest nie tylko niebiblijna, ale również przeczy prostym wnioskom z Bożego stworzenia, w którym dobry Bóg dał kobietom dni niepłodne, nie zabraniając im obcować z męzem w tym czasie. :)

Szerzej mówiliśmy o tych sprawach w wątku o antykoncepcji:

viewtopic.php?f=8&t=704


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt lis 12, 2010 10:52 am 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 31, 2010 10:03 am
Posty: 268
Smok Wawelski
Cytuj:
Katolicka teoria wzbudzająca w małżonkach poczucie winy za to, że kochają się dla przyjemności jest nie tylko niebiblijna, ale również przeczy prostym wnioskom z Bożego stworzenia, w którym dobry Bóg dał kobietom dni niepłodne, nie zabraniając im obcować z męzem w tym czasie.


mam prośbe , mógłbys podac cytaty z dokumentów kościelnych, potwierdzajace Twoja teze


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt lis 12, 2010 11:18 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Jeśli sie nie obrazicie, że się wetnę ze wskazaniem, to mogę podać gdzie ja to widziałąm, bo akurat znam i mam w zakładkach linka do tego z Kodeksu Prawa Kanonicznego.

Cytuj:
Kan. 1096 -

§ 1. Do zaistnienia zgody małżeńskiej konieczne jest, aby strony wiedziały przynajmniej, że małżeństwo jest trwałym związkiem między mężczyzną i kobietą, skierowanym do zrodzenia potomstwa przez jakieś seksualne współdziałanie.

§ 2. Po osiągnięciu dojrzałości nie domniemywa się takiej ignorancji.

http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/prawo/k4t7r4.html
Gdyby ktoś dopuszczal dowolność interpretacji tego zarządzenia, to podaję "oficjalną wykładnię" dla "laikatu":
Cytuj:
2) Obowiązki związane z wydawaniem na świat potomstwa:

a) oddawanie powinności małżeńskiej zmierzające do zrodzenia dzieci oraz

b) przyjęcie dzieci poczętych ze współmałżonkiem.

3) Obowiązki i prawa odnoszące się do wychowania potomstwa:

a) wychowanie ogólnoludzkie;

b) wychowanie fizyczne;

c) wychowanie religijne.

Ich rzetelne wypełnianie przyczynia się do stabilizacji życia i szczęścia małżonków oraz całych rodzin.

Niezdolność mająca znaczenie prawne może wynikać tylko z odpowiedniej relacji nupturienta do obowiązków istotnych, dlatego konieczne jest ich rozróżnienie od obowiązków nieistotnych. Brak jest jednak jasnych kryteriów przynależności do istotnych obowiązków małżeńskich. Z pewnością istotne są te obowiązki, które należą do przedmiotu zgody małżeńskiej. Są to więc obowiązki ściśle prawne, a nie tylko moralne, zaliczają się do nich: obowiązek budowania wspólnoty życia małżeńskiego, wierności małżeńskiej; unikania tego, co może rozbić małżeństwo; oddawania powinności małżeńskiej, 138 otwartej na potomstwo; wzajemnego obdarowywania się miłością ukierunkowaną na zrodzenie i wychowanie dzieci; małżeńskiej wierności; utrzymywania wyłącznej i nierozerwalnej wspólnoty życia małżeńskiego, zdolnej do osiągnięcia celów małżeństwa. W świetle dokumentów soborowych i przepisów kodeksowych, wychowanie własnych dzieci jest istotnym obowiązkiem.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA ... ie_05.html

$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$

A jakby ktoś chciał sobie prześledzić i inne "rozporządzenia":
http://archidiecezja.lodz.pl/new/mainfr ... f=8&item=1

Sam Kodeks Prawa Kanonicznego:
http://archidiecezja.lodz.pl/new/mainfr ... 8&item=1,2

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt lis 12, 2010 1:35 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
"(...) niema takiej przyczyny, choćby najbardziej ważnej, która by zdołała z naturą uzgodnić i usprawiedliwić to, co samo w sobie jest naturze przeciwne. Otóż akt małżeński z natury swej zmierza, ku płodzeniu potomstwa. Działa zatem przeciw naturze i dopuszcza się niecnego w istocie swej nieuczciwego czynu ten, kto spełniając uczynek, świadomie pozbawia go jego skuteczności.

Nie dziw więc, że według świadectwa Pisma św. Bóg w majestacie swoim haniebną tę zbrodnię straszliwym swoim ścigał gniewem i niekiedy nawet ukarał śmiercią, jak o tym wspomina św. Augustyn: "Bezprawnie i haniebnie używa małżeństwa choć z własną żoną ten, kto unika potomstwa. Tak czynił Onan, syn Judy, i dlatego uśmiercił go Bóg"(47).

Ponieważ od niedawna niejedni, jawnie odstępując od nauki chrześcijańskiej, przekazanej od początku i niezłomnie zachowanej, sądzili że w obecnych czasach inną w tym przedmiocie należy głosić naukę, dlatego Kościół Katolicki, któremu sam Bóg powierzył zadanie nauczania i bronienia czystości i uczciwości obyczajów, Kościół ten, pragnąc pośród tego rozprężenia obyczajów zachować związek małżeński czystym i od tej zakały wolnym, odzywa się prze usta Nasze głośno i obwieszcza na nowo: Ktokolwiek użyje małżeństwa w ten sposób, by umyślnie udaremnić naturalną siłę rozrodczą, łamie prawo Boże oraz prawo przyrodzone i obciąża sumienie swoim grzechem ciężkim" [Encyklika "Casti Connubi" Piusa XI]

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP ... 21930.html

"Stosunki, przez które małżonkowie jednoczą się w sposób intymny i czysty, i przez które przekazuje się życie ludzkie, są - jak to przypomniał niedawno Sobór - "uczciwe i godne". Nie przestają być moralnie poprawne, nawet gdyby przewidywano, że z przyczyn zupełnie niezależnych od woli małżonków będą niepłodne, ponieważ nie tracą swojego przeznaczenia do wyrażania i umacniania zespolenia małżonków. Wiadomo zresztą z doświadczenia, że nie każde zbliżenie małżeńskie prowadzi do zapoczątkowania nowego życia. Bóg bowiem tak mądrze ustalił naturalne prawa płodności i jej okresy, że już same przez się wprowadzają one przerwy pomiędzy kolejnymi poczęciami. Jednakże Kościół, wzywając ludzi do przestrzegania nakazów prawa naturalnego, które objaśnia swoją niezmienną doktryną, naucza, że konieczną jest rzeczą, aby każdy akt małżeński zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego. [Encyklika "Humanae Vitae" Pawła VI]
http://www.raznazawsze.pl/humanae-vitae ... vitae.html

Obydwaj panowie wprowadzają w błąd swoich wiernych. Pierwszy wyrywa z kontekstu fragment Pisma dotyczący prawa lewiratu (a nie antykoncepcji w ogólności). Drugi dobrze wie, że Bóg ustalił dni niepłodne, a mimo to nakłada na wiernych jarzmo "wewnętrznego przeznaczenia" kaźdego aktu małżeńskiego do przekazywania życia ludzkiego. Gdyby Bóg był tego samego zdania, nie byłoby dni niepłodnych po prostu.

W tej sytuacji szczytem obłudy jest nauczanie w krk tzw. "naturalnej regulacji poczęć", która sama w sobie jest metodą antykoncepcji i jako taka jet sprzeczna z powyższym nauczaniem kościoła:

KKK 2370 "Okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych (Por. Paweł VI, enc. Humanae vitae, 16. są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności. Metody te szanują ciało małżonków, zachęcają do wzajemnej czułości i sprzyjają wychowaniu do autentycznej wolności. Jest natomiast wewnętrznie złe "wszelkie działanie, które – czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków – miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego" (Paweł VI, enc. Humanae vitae, 14)"

Czyli "wszelkie działanie, które – czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków – miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego", wcale nie jest wszelkie - bo przecież świadome współżycie tylko w okresie niepłodności jest świadomym działaniem mającym na celu uniknięcie spłodzenia potomstwa. Zwłaszcza, że czyni się to "w przewidywaniu aktu małżęńskiego" - czyli kościół sam zachęca do czego, co określa jako "wewnętrzne zło". To chyba coś podobnego do legalności unieważniania małżeństw w majestacie kodeksu kanonicznego, czyli de facto "rozwodów inaczej".


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt lis 12, 2010 4:04 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 31, 2010 10:03 am
Posty: 268
zabawie sie troche w "advocatus diaboli"

"2351 Rozwiązłość jest nieuporządkowanym poŜądaniem lub nieumiarkowanym
korzystaniem z przyjemności cielesnych. Przyjemność seksualna jest moralnie
nieuporządkowana, gdy szuka się jej dla niej samej w oderwaniu od nastawienia na
prokreację i zjednoczenie."


1609 Bóg w swoim miłosierdziu nie opuścił grzesznego człowieka. Kary
będące
następstwem grzechu, "bóle rodzenia dzieci" (Rdz 3,16), praca "w pocie oblicza"
(Rdz
3,19) stanowią takŜe lekarstwo, które ogranicza szkody spowodowane przez grzech.
Po upadku małŜeństwo pomaga przezwycięŜyć zamknięcie się w sobie, egoizm,
szukanie własnych przyjemności, pomaga otworzyć się na drugiego człowieka, na
wzajemną pomoc i dar z siebie.

2362 "Akty... przez które małŜonkowie jednoczą się z sobą w sposób intymny i
czysty, są uczciwe i godne; a jeśli spełniane są prawdziwie po ludzku, są oznaką i
podtrzymaniem wzajemnego oddania się, przez które małŜonkowie ubogacają się
sercem radosnym i wdzięcznym"99. Płciowość jest źródłem radości i przyjemności:
Sam Stwórca sprawił... Ŝe małŜonkowie we wspólnym, całkowitym oddaniu się
fizycznym doznają przyjemności i szczęścia cielesnego i duchowego. Gdy więc
małŜonkowie szukają i uŜywają tej przyjemności, nie czynią niczego złego,
korzystają tylko z tego, czego udzielił im Stwórca. I w tym jednak powinni
małŜonkowie umieć pozostawać w granicach słusznego umiarkowania100. "

jak sam widzisz nie masz racji, ze Kosciol zakazuje przyjemnoscil.Natomiast przyjemnosc nie jest nadrzednym prawem.

Cytuj:
Obydwaj panowie wprowadzają w błąd swoich wiernych. Pierwszy wyrywa z kontekstu fragment Pisma dotyczący prawa lewiratu (a nie antykoncepcji w ogólności). Drugi dobrze wie, że Bóg ustalił dni niepłodne, a mimo to nakłada na wiernych jarzmo "wewnętrznego przeznaczenia" kaźdego aktu małżeńskiego do przekazywania życia ludzkiego. Gdyby Bóg był tego samego zdania, nie byłoby dni niepłodnych po prostu.


prosta sprawa, to Bog ustalil prawa naturalne, wiec uprawiajac seks w te dni masz dobra wole, ale obiektywnie nie dojdzie do poczecia.
Podobna argumentacja pojawila sie w kwestii in vitro.Zwolennicy argumentowali w podobny sposob:
"skoro czesc zarodkow i tak naturalnie ginie, bo natura sie ich pozbywa, to lekarz ma prawo selekcjonowac zarodki, sluzace do zaplodnienia".
Prawa ustanowil Stworca, a nie my.

Cytuj:
Czyli "wszelkie działanie, które – czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków – miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego", wcale nie jest wszelkie - bo przecież świadome współżycie tylko w okresie niepłodności jest świadomym działaniem mającym na celu uniknięcie spłodzenia potomstwa.


tu rzeczywiscie jest pewna niekonsekwencja.Niestety niewielka czesc katolikow godzi sie na "pelne zaufanie" w kwestii potomstwa.Szczerze mowiac nie znam takich (no moze Scott Hahn )


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt lis 12, 2010 5:25 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
makabi napisał(a):
zabawie sie troche w "advocatus diaboli"

"Advocatus diaboli" czy "advocatus papam"? :lol:

makabi napisał(a):
jak sam widzisz nie masz racji, ze Kosciol zakazuje przyjemnoscil. Natomiast przyjemnosc nie jest nadrzednym prawem.

Moja wypowiedź miała swój kontekst, w którym chodziło o przyjemność bez równoczesnego celu spłodzenia potomstwa - o tym toczy się rozmowa. Bo rozmawiamy o antykoncepcji. Więc jeśli chcesz dyskutować z moją wypowiedzią, zacytuj ją w całości i w kontekście, w jakim została napisana.

makabi napisał(a):
prosta sprawa, to Bog ustalil prawa naturalne, wiec uprawiajac seks w te dni masz dobra wole, ale obiektywnie nie dojdzie do poczecia. Podobna argumentacja pojawila sie w kwestii in vitro. Zwolennicy argumentowali w podobny sposob: "skoro czesc zarodkow i tak naturalnie ginie, bo natura sie ich pozbywa, to lekarz ma prawo selekcjonowac zarodki, sluzace do zaplodnienia". Prawa ustanowil Stworca, a nie my.

Problem polega na tym, że krk w ramach "naturalnej regulacji poczęć" pozwala uprawiać seks przy świadomości, że nie dojdzie do zapłodnienia, czyli pozwala grzeszyć według definicji grzecju podanej przez... krk. To nie jest niekonsekwencja, tylko wewnętrzna sprzeczność. I najzwyklejsza obłuda, bo osoby stosujące nrp po prostu intencjonalnie współżyją tylko wtedy, gdy nie może dojść do poczęcia. Czyli nie mają "dobrej woli". A podobieństwo do in vitro jest tutaj żadne, bo przy braku zapłodnienia nie ma zarodka, który byłby zabijany intencjonalnie według woli człowieka. Dwie zupełnie różne sprawy.

makabi napisał(a):
Niestety niewielka czesc katolikow godzi sie na "pelne zaufanie" w kwestii potomstwa. Szczerze mowiac nie znam takich (no moze Scott Hahn)

Czyli świadomie tworzy się fikcję, że krk nie pozwala na antykoncepcję. Owszem, pozwala, tylko definiuje ją inaczej. Podobnie jak rozwód kościelny definiuje się w krk jako unieważnienie małżeństwa. Wystarczy grzech nazwać inaczej i już nie ma grzechu. Genialne w swojej prostocie. A co do Scotta Hahna, to jedynie Bóg wie, na ile on posiada i w pełni praktykuje "pełne zaufanie" w omawianym temacie. :P


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz kwi 26, 2012 1:27 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr kwi 18, 2012 8:08 am
Posty: 13
W tym temacie polecam artykuły na blogu "Above Rubies po polsku", szczególnie "Twój biblijny światopogląd. Czego mu brakuje": http://ponad-rubiny.blogspot.com/2012/0 ... ronie.html


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn kwi 30, 2012 9:25 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Zastanowiła mnie jedna rzecz. Otóż nie zauważyłem, żeby zwolennicy "zapełniania ziemi" korzystali w tej kwestii z nauczania apostolskiego, które jak najbardziej zachęca do zawierania małżeństw, lecz kompletnie nie wspomina o konieczności zapełniania ziemi. Ba, apostoł Paweł nawet sugeruje, że lepiej jest pozostać w takim stanie jak on, ponieważ po prostu mamy inne czasy i inne priorytety niż mieli Adam i Noe. Polecam w tej kwestii I Kor. 7:1-9; 26-40. Owszem, całe Pismo jest natchnione i dlatego należy je czytać w całości, korzystając z tego, że objawienie się rozwija w samej Biblii.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn kwi 30, 2012 1:55 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Ciekawa uwaga...

Przeczytałam artykuł i mam parę przemyśleń.
Jestem naprawdę pod wrażeniem ludzi, którzy z całym poświęceniem zajmują się chorymi dziećmi, oferując im miłość, troskę, a nawet adoptują dzieci upośledzone czy kalekie, zachowując pogodę ducha, wiarę, radość.
Ale jeśli chodzi o naukę, wg której kobieta ma rodzić "do oporu" to mam wątpliwości...

Potępiam postawę egoistyczną, rodem ze świata( "dorobimy się, zrobimy karierę, wyszumimy się- to wtedy może przyjdzie czas na dziecko"). Uważam, że w tej kwestii
( planowanie dzieci) należy przede wszystkim modlić się( jakie plany ma wobec nas Bóg), po drugie kierować się zdrowym rozsądkiem i rozumem. Jeśli małżonkowie są zdrowi, to naturalnym wydaje się być ich pragnienie powiększenia rodziny. Jeśli tego pragnienia nie ma, to chyba jednak coś jest nie tak. Ale zmuszanie kobiety( i małżonków) do posiadania jak największej liczby dzieci uważam za nieuzasadnione biblijnie.
Szukałam kiedyś w Piśmie( byłam zainteresowana tematem) potwierdzenia na to, ze tak właśnie mamy czynić. I w zasadzie nie ma tekstów, które by taką postawę potwierdzały, oprócz słynnego cytatu z Księgi Rodzaju.
To była pierwsza para. Ziemia była niezaludniona. Czyż dziwne jest, ze Bóg błogosławił Adamowi i Ewie mówiąc "zapełniajcie ziemię, rozmnażajcie się"...? Dla mnie nie jest to równoznaczne z "płodźcie jak najwięcej dzieci w małżeństwie"...
Argument mówiący o "zaludnianiu nieba" też do mnie nie trafia. Po pierwsze- nie ma gwarancji, że dzieci wierzących rodziców na pewno narodzą się na nowo, po drugie zaludniać niebo można głosząc ewangelię( mając "dzieci duchowe").

Jest też kwestia kobiet chorych, u których ciąże kończą się poronieniem, narodzinami dzieci chorych, upośledzonych, wskutek jakichś defektów, z którymi lekarze nie mogą sobie poradzić( no i nie ma cudu uzdrowienia Bożego). Myślę, że opowiadanie historyjek z happy endem(choćby były prawdziwe) nie jest fair, bo części kobiet się uda dotrwać do końca ciąży i urodzić zdrowe dziecko, a części niestety nie. Wywieranie presji na takich kobietach- że mają obowiązek rodzić dzieci( że Bóg od nich tego oczekuje) może spowodować tragedię. Ktoś weźmie za to odpowiedzialność?
Rozumiem, że jeśli ktoś, kto jest chory zachodzi w ciążę- to nie ma wyboru, musi stanąć w wierze i walczyć o siebie i dziecko, aborcja zawsze jest grzechem.
Jednak świadome narażanie się na takie ryzyko, wbrew sobie, a z przymusu, pod presją kogoś, kto mówi "Bóg tego oczekuje"( choć nie ma na to potwierdzenia w Słowie Bożym) uważam, za zwykłe nadużycie...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 65 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 31 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL