agnieszkas napisał(a):
Kto znalazł żonę, znalazł coś dobrego i zyskał upodobanie u Pana. (Przyp. 18,22), przeciez, prawda ?
Prawda, ale tekst mówi o fakcie znalezienia żony, a nie o tym, JAKA ONA JEST. Dobrze jest znaleźć żonę, bo "niedobrze jest być samemu" [por. I Mojż. 2:18]. Chyba, że ktoś ma charyzmat bezżenności [I Kor. 7:7]. Jeśli już mowa o żonie, to jej postawa i charakter potrafią być wielkim błogosławieństwem, ale i wielkim przekleństwem dla całego domu:
"Mądrość kobiet buduje ich dom, lecz głupie własnoręcznie go burzą" [Przyp. Sal. 14:1]agnieszkas napisał(a):
a jeszcze tak sobie wlasnie pomyslalam, ze Ewa pierwsza zgrzeszyla, ale ziemia przekleta jest przez Adama, tak czy sie mylse? Jak Bog powiedzial do Adama, wtedy? Wiec jesli Bog tak to ustanowil, zeby meszczyzni byli glowami i przewodzili sluzac, kochajac swoje zony, kladac za nie zycie swoje, to chyba maja wieksza odpowiedzialnosc i powinno sie wiecej uczyc braci o tym, bo chyba do tej pory bylo wiecej nauki dla kobiet o uleglosci i to czasem niewlasciwej, tak mi sie wydaje.
Czy znalazłaś na UP taki brak równowagi w nauczaniu? Bo mnie się zdaje, że dotychczas nikt nie narzekał na jednostronność w tym temacie. Chyba, że feminiści, dla których biblijna nauka o uległości żon jest brakiem równowagi. Ale staramy się mówić o odpowiedzialności mężów jak najbardziej.
Słowo Boże mówi do mężów i mówi do żon. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem za własne postępowanie w tym temacie. Nauczanie na ten temat znajdziesz
TUTAJ. Nie wydaje mi się, żeby było niezrównoważone. Zgadzam się, że w wielu środowiskach są przegięcia, ale one występują w obie strony. Zgadzam się, że za całość odpowiedzialny jest mąż i na nim spoczywa większa odpowiedzialność. Warto jednak pamiętać, że żona została mu dana jako pomoc i że stanowią jedno ciało [I Mojż. 2:20-24]. Taki był Boży zamysł, lecz można mu się przeciwstawić i żona potrafi być dla męża zarówno koroną jak i próchnicą jego kości [Przyp. Sal. 12:4].
agnieszkas napisał(a):
I nie chodzi mi o to by wytykac komus, chociaz napominac sie trzeba. Ja wczoraj np. napomnialam swojego meza i bardzo sie z tego ciesze. On nie jest czuly, nie potrafi okazac czulosci m.i. naszej corce, ktora tego tak potrzebuje, a ja wczoraj dostalam madrosc od Boga w tym jak go napomniec, a raczej zachecic do okazania czulosci naszej kochanej i Dziekuje Bogu za to.
Sama zacytowałaś fragment Słowa Bożego, kierując go do mężów. W tym samym fragmencie są słowa skierowane do żon i mówiące, jak mają postępować w stosunku do mężów, którzy nie są posłuszni Słowu:
"Podobnie wy, żony, bądźcie uległe mężom swoim, aby, jeśli nawet niektórzy nie są posłuszni Słowu, dzięki postępowaniu kobiet, bez słowa zostali pozyskani, ujrzawszy wasze czyste, bogobojne życie. Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne, trefienie włosów, złote klejnoty lub strojne szaty, lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem. Albowiem tak niegdyś przyozdabiały się święte niewiasty, pokładające nadzieję w Bogu, uległe swoim mężom; tak Sara posłuszna była Abrahamowi, nazywając go panem. Jej dziećmi stałyście się wy, gdy czynicie dobrze i niczym nie dajecie się nastraszyć" [I Piotra 3:1-6]
Jeśli masz nieodrodzonego męża, to skoncentruj się na tym, żeby go zdobyć dla Pana poprzez Twoją własną postawę, która jest opisana w tym fragmencie. Nie musisz nazywać go panem, ale zamiast go napominać, sama bądź posłuszna Słowu. Jeśli masz z tym praktyczne problemy, to starsze i bardziej doświadczone siostry na pewno będą chciały Ci pomóc. Smoczyca jest do dyspozycji i wiesz o tym. I z pewnością nie ona jedna. Ona Ci nie powie, że w tej sprawie wystarczy "naśladować Jezusa", bo Jezus nie jest wzorem doskonałej żony. Tutaj właśnie prostota rozmija się z prostactwem, jak słusznie zauważyła Kristina.