www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N kwi 28, 2024 8:37 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 67 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lip 07, 2010 5:59 am 
Scarlett Lloyd napisał(a):
agnieszkas napisał(a):
ja mysle, ze Ani-isha to tak zyje jak nalezy, prawda Ani ? :) Owieczka nie wiem, a Scarlett jak tam z Toba ? :)

Elendil mówi, że żyję jak należy, ale po za tym oczywiście zmagam się z moim ludzkim egoizmem i umartwiam skłonności do utrudniania życia na różne sposoby, które kobiety mają w naturze. Np. zrzędzenie. Albo obrażanie się o coś co facet rzekomo zrobił, ale o tym nawet nie wie. Albo wymaganie żeby wszystko tak samo emocjonalnie odczuwał. Koszmar z tymi babami :shock: :lol:


Dzieki, ze odpisalas i to szczerze, bo tak obserwujac Ciebie i nie tylko Ciebie, pisalam o tym wszystkim z troski. Nie zgodze sie z Toba, ze "koszmar z tymi babami", bo Kto znalazł żonę, znalazł coś dobrego i zyskał upodobanie u Pana. (Przyp. 18,22), przeciez, prawda ?, a jeszcze tak sobie wlasnie pomyslalam, ze Ewa pierwsza zgrzeszyla, ale ziemia przekleta jest przez Adama, tak czy sie mylse ? Jak Bog powiedzial do Adama, wtedy ? Wiec jesli Bog tak to ustanowil, zeby meszczyzni byli glowami i przewodzili sluzac , kochajac swoje zony, kladac za nie zycie swoje, to chyba maja wieksza odpowiedzialnosc i powinno sie wiecej uczyc braci o tym, bo chyba do tej pory bylo wiecej nauki dla kobiet o uleglosci i to czasem niewlasciwej, tak mi sie wydaje. I nie chodzi mi o to by wytykac komus, chociaz napominac sie trzeba. Ja wczoraj np. napomnialam swojego meza i bardzo sie z tego ciesze. On nie jest czuly, nie potrafi okazac czulosci m.i. naszej corce, ktora tego tak potrzebuje, a ja wczoraj dostalam madrosc od Boga w tym jak go napomniec, a raczej zachecic do okazania czulosci naszej kochanej i Dziekuje Bogu za to.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lip 07, 2010 11:42 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
agnieszkas napisał(a):
Kto znalazł żonę, znalazł coś dobrego i zyskał upodobanie u Pana. (Przyp. 18,22), przeciez, prawda ?

Prawda, ale tekst mówi o fakcie znalezienia żony, a nie o tym, JAKA ONA JEST. Dobrze jest znaleźć żonę, bo "niedobrze jest być samemu" [por. I Mojż. 2:18]. Chyba, że ktoś ma charyzmat bezżenności [I Kor. 7:7]. Jeśli już mowa o żonie, to jej postawa i charakter potrafią być wielkim błogosławieństwem, ale i wielkim przekleństwem dla całego domu:

"Mądrość kobiet buduje ich dom, lecz głupie własnoręcznie go burzą" [Przyp. Sal. 14:1]

agnieszkas napisał(a):
a jeszcze tak sobie wlasnie pomyslalam, ze Ewa pierwsza zgrzeszyla, ale ziemia przekleta jest przez Adama, tak czy sie mylse? Jak Bog powiedzial do Adama, wtedy? Wiec jesli Bog tak to ustanowil, zeby meszczyzni byli glowami i przewodzili sluzac, kochajac swoje zony, kladac za nie zycie swoje, to chyba maja wieksza odpowiedzialnosc i powinno sie wiecej uczyc braci o tym, bo chyba do tej pory bylo wiecej nauki dla kobiet o uleglosci i to czasem niewlasciwej, tak mi sie wydaje.

Czy znalazłaś na UP taki brak równowagi w nauczaniu? Bo mnie się zdaje, że dotychczas nikt nie narzekał na jednostronność w tym temacie. Chyba, że feminiści, dla których biblijna nauka o uległości żon jest brakiem równowagi. Ale staramy się mówić o odpowiedzialności mężów jak najbardziej.

Słowo Boże mówi do mężów i mówi do żon. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem za własne postępowanie w tym temacie. Nauczanie na ten temat znajdziesz TUTAJ. Nie wydaje mi się, żeby było niezrównoważone. Zgadzam się, że w wielu środowiskach są przegięcia, ale one występują w obie strony. Zgadzam się, że za całość odpowiedzialny jest mąż i na nim spoczywa większa odpowiedzialność. Warto jednak pamiętać, że żona została mu dana jako pomoc i że stanowią jedno ciało [I Mojż. 2:20-24]. Taki był Boży zamysł, lecz można mu się przeciwstawić i żona potrafi być dla męża zarówno koroną jak i próchnicą jego kości [Przyp. Sal. 12:4].

agnieszkas napisał(a):
I nie chodzi mi o to by wytykac komus, chociaz napominac sie trzeba. Ja wczoraj np. napomnialam swojego meza i bardzo sie z tego ciesze. On nie jest czuly, nie potrafi okazac czulosci m.i. naszej corce, ktora tego tak potrzebuje, a ja wczoraj dostalam madrosc od Boga w tym jak go napomniec, a raczej zachecic do okazania czulosci naszej kochanej i Dziekuje Bogu za to.

Sama zacytowałaś fragment Słowa Bożego, kierując go do mężów. W tym samym fragmencie są słowa skierowane do żon i mówiące, jak mają postępować w stosunku do mężów, którzy nie są posłuszni Słowu:

"Podobnie wy, żony, bądźcie uległe mężom swoim, aby, jeśli nawet niektórzy nie są posłuszni Słowu, dzięki postępowaniu kobiet, bez słowa zostali pozyskani, ujrzawszy wasze czyste, bogobojne życie. Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne, trefienie włosów, złote klejnoty lub strojne szaty, lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem. Albowiem tak niegdyś przyozdabiały się święte niewiasty, pokładające nadzieję w Bogu, uległe swoim mężom; tak Sara posłuszna była Abrahamowi, nazywając go panem. Jej dziećmi stałyście się wy, gdy czynicie dobrze i niczym nie dajecie się nastraszyć" [I Piotra 3:1-6]

Jeśli masz nieodrodzonego męża, to skoncentruj się na tym, żeby go zdobyć dla Pana poprzez Twoją własną postawę, która jest opisana w tym fragmencie. Nie musisz nazywać go panem, ale zamiast go napominać, sama bądź posłuszna Słowu. Jeśli masz z tym praktyczne problemy, to starsze i bardziej doświadczone siostry na pewno będą chciały Ci pomóc. Smoczyca jest do dyspozycji i wiesz o tym. I z pewnością nie ona jedna. Ona Ci nie powie, że w tej sprawie wystarczy "naśladować Jezusa", bo Jezus nie jest wzorem doskonałej żony. Tutaj właśnie prostota rozmija się z prostactwem, jak słusznie zauważyła Kristina.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lip 07, 2010 1:15 pm 
Smoku, dziekuje za odpowiedz i za chec pomocy ze strony Smoczycy, ktora deklarujesz, bede chciala skorzystac, choc czasem mi trudno , bo nie chce sie narzucac, a tez nie jest to najlepsza komunikacja przez pisanie. Tutaj nie mam takiej siostry. Tytaj starsza siostra? w wieku mojej mamy do mnie przychodzi zalic sie na meza. :(
Czuje sie tym obciazona. Ja prosze Was o modlitwe, bo jest mi ciezko.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lip 07, 2010 2:05 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
mo

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Ostatnio edytowano Wt lip 27, 2010 2:13 pm przez kristina, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lip 08, 2010 8:13 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Smok Wawelski napisał(a):
Sama zacytowałaś fragment Słowa Bożego, kierując go do mężów. W tym samym fragmencie są słowa skierowane do żon i mówiące, jak mają postępować w stosunku do mężów, którzy nie są posłuszni Słowu:

"Podobnie wy, żony, bądźcie uległe mężom swoim, aby, jeśli nawet niektórzy nie są posłuszni Słowu, dzięki postępowaniu kobiet, bez słowa zostali pozyskani, ujrzawszy wasze czyste, bogobojne życie. Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne, trefienie włosów, złote klejnoty lub strojne szaty, lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem. Albowiem tak niegdyś przyozdabiały się święte niewiasty, pokładające nadzieję w Bogu, uległe swoim mężom; tak Sara posłuszna była Abrahamowi, nazywając go panem. Jej dziećmi stałyście się wy, gdy czynicie dobrze i niczym nie dajecie się nastraszyć" [I Piotra 3:1-6]

Jeśli masz nieodrodzonego męża, to skoncentruj się na tym, żeby go zdobyć dla Pana poprzez Twoją własną postawę, która jest opisana w tym fragmencie. Nie musisz nazywać go panem, ale zamiast go napominać, sama bądź posłuszna Słowu.

Przepraszam, ze sie wtracam, ale wprost nie umiem sie w tym miejscu powstrzymac... gdyz mam bolesne doswiadczenia, ktore mysle ze powinno sie brac pod uwage - bo wlasnie mi tez to samo wszyscy mowili i sie staralam ze wszystkich sil, dudniac sie bez przerwy "zlo dobrem zwyciezaj, zlo dobrem zwyciezaj", i pozwolalam mu na wszystko, robil co chcial, bo przeciez "glowa", wiec nie wyskakiwalam z awanturami... to przychodzil co raz pozniej, wstawiony, potem przestal nocowac, az w koncu mi oznajmil, ze "ma kogos" i chce rozwodu... Dostaralam sie, ze zostalam zdradzona, oszukana i wygnana z domu jak pies - niech kazdy, kto rozdaje rady taka opcje tez wezmie pod uwage, zeby potem ofiara nie miala zalu do Boga...

Nie chce przez to powiedziec, zeby zony nie byli ulegle mezom, ale chce powiedziec, zeby jednak oczy mialy otwarte i pilnowaly pewnych granic, jakich maz nie powinien przekraczac...

Ale co robic, kiedy widzisz, ze juz przekroczyl, to jakos nadal nie wiem... zreszta w moim wypadku, to juz za pozno...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lip 08, 2010 9:29 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
==

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Ostatnio edytowano Wt lip 27, 2010 2:14 pm przez kristina, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lip 08, 2010 10:16 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Dziekuje, Kristino.

Jednak to co napisalas moich watpliwosci jakos nie wyjasnia... bo uleglosc rozumiem jako posluszenstwo, nawet wbrew wlasnemu zdaniu, jezeli jest ono odmienne... - nie jest tak?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lip 08, 2010 11:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Axanna napisał(a):
Nie chce przez to powiedziec, zeby zony nie byli ulegle mezom, ale chce powiedziec, zeby jednak oczy mialy otwarte i pilnowaly pewnych granic, jakich maz nie powinien przekraczac...

Axanna napisał(a):
Ale co robic, kiedy widzisz, ze juz przekroczyl, to jakos nadal nie wiem... zreszta w moim wypadku, to juz za pozno...

Bardzo Ci współczuję, Axanno. Sama jednak piszesz, że "pilnowanie pewnych granic, jakich mąż nie powinien przekraczać" (to działa zresztą w obie strony) nic nie zmienia, bo i tak "nie wiesz, co robić, kiedy widzisz, że już je przekroczył". Czyli w sumie nie podajesz żadnej praktycznej alternatywy.

Nie wiem, czy Twoje życie było czyste i bogobojne i nie mam pojęcia, jak To było w Twoim przypadku z "niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha" - ta ocena należy do Ciebie przed Panem. Z punktu widzenia męża wiem, że nie wystarczy "nie wyskakiwać z awanturami" i "pozwalać na wszystko" (a w przypadku mężów nie wystarczy przynosić do domu pieniądze). Zresztą, jak miałoby się praktycznie odbywać "nie pozwalanie na wszystko"? Śledzeniem? Robieniem awantur? Wątpię, żeby to było skuteczne, a przede wszystkim nie byłoby postawą godną chrześcijanki.

Zdobywanie męża/żony dla Pana to przede wszystkim własne świadectwo. Tak moja żona zdobyła mnie. Było w niej takie światło, że tego zapragnąłem, a zmian na lepsze nie mogłem podważyć. O tym mogę zaświadczyć. Znam pewną siostrę, która modli się za swego męża od 19 lat, choć bywała przez niego bita i poniżana. Ale Bóg ją podnosi, łagodzi ból, pozwala jej wytrwać i coś się w tym człowieku zmienia.

Uległość nie jest niewolnictwem, a granicą posłuszeństwa człowiekowi jest Słowo Boże, bo bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi. W ekstremalnych przypadkach należy ratować zdrowie lub nawet życie swoje i dzieci, co również jest dozwolone w ramach separacji z opcją pojednania. A jeśli niewierzący chce się rozwieść, strona wierząca jest wolna. "Bo skąd wiesz, żono, że zbawisz męża?" [I Kor. 7:16]. Jest również przykład Abigail, który wiele mówi.

Wiem, że praktyczne opcje i zalecenia Słowa w tych sprawach nie mogą ukoić bólu i cierpienia. Ale to jest domena samego Pana, który jest w stanie to zrobić dla każdego. Czego Ci serdecznie życzę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lip 08, 2010 11:27 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Smok Wawelski napisał(a):
Czyli w sumie nie podajesz żadnej praktycznej alternatywy.

Nie podaje wlasnie... bo nie wiem...
Cytuj:
Z punktu widzenia męża wiem, że nie wystarczy "nie wyskakiwać z awanturami" i "pozwalać na wszystko"

no ale co jeszcze? Niewyskakiwanie i nierobienie awantur nie wystarczy, uleglosc nie wystarczy, dbanie o dom nie wystarczy, ani dbanie o niego samego rowniez, a nawet nie interesowalo... to czego jeszcze trzeba z punktu widzenia meza?

Cytuj:
Zresztą, jak miałoby się praktycznie odbywać "nie pozwalanie na wszystko"? Śledzeniem? Robieniem awantur? Wątpię, żeby to było skuteczne, a przede wszystkim nie byłoby postawą godną chrześcijanki.

tez tak mysle.
Cytuj:
Zdobywanie męża/żony dla Pana to przede wszystkim własne świadectwo. Tak moja żona zdobyła mnie. Było w niej takie światło, że tego zapragnąłem, a zmian na lepsze nie mogłem podważyć.

A kiedy ma w nosie swiadectwo wraz ze swiatlem? Tez modlilam sie przez kilka lat... bylam przy tym pewna ze sie nawroci, tlumaczac sobie, ze nawrocilam sie przeciez po slubie, nie bylam krnabrna, wychodzac za maz za niewierzacego, wbrew Slowu, wiec i maz powinien sie nawrocic... ale nic z tego...

Podzielilam sie doswiadczeniem, Smoku, zeby brac pod uwage wszystkie opcje, nie dlatego, zeby namawiac kogos do nieuleglosci... Bo po prostu kiedy sie mowi o "bogobojnym zyciu" to zazwyczaj jakos sie zaklada, ze maz tedy powinien sie nawrocic - ale to nie jest prawda.

Poza tym przeciwna jestem tez podwazaniu bogobojnosci zony, w wypadku kiedy maz sie nie nawraca - bo to czasem po prostu nie dziala i zona nie jest niczemu winna. Ale mam dosc przykre doswiadcznia w tej dziedzinie i nasluchalam sie roznych opinji, dosc przykrych i uwazam, ze na tyle sa niewlasciwe, jak oceniania na przyklad chrzescijanstwa na podstawie sukcesow, co tez czesto sie robi...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lip 08, 2010 11:35 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 06, 2010 3:07 pm
Posty: 119
Lokalizacja: dolnośląskie
Axanno...wiem jedno...
Bóg MA dla Ciebie przyszłość...ma dobre myśli o Tobie....znam co najmniej dwie takie trudne i przykre historie,które z Bogiem i z powodu Boga znalazły swój szęśliwy koniec...a może bardziej początek :)
Są to historie kobiet(jakżeby inaczej :) )...
Bóg Cię kocha...On tylko wie ile łez wylałaś...On jeden wie ile jeszcze może znieść Twe serce...aby nie stało się lodowate i oziębłe...
On leczy rany,opatruje zranionych...
A Ty...jesteś JEGO.

_________________
"Pocieszajcie,pocieszajcie mój lud,mówi wasz Bóg!"
Iz.40,1


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 09, 2010 12:48 am 
Smok napisal;
Cytuj:
Zresztą, jak miałoby się praktycznie odbywać "nie pozwalanie na wszystko"?


no moze wlasnie n.p. napomnieniem w formie lagodnej zachety jak mi Bog pozwolil to zrobic 2 dni temu, czym chcialam sie Wam tutaj pochwalic?, ale jakby poczulam, ze zle robie po Twoim poscie Smoku i , ze powinnam siedziec cicho.

I chyba tez nie powinno byc moim celem pozyskiwanie meza, tylko posluszenstwo Bogu, po prostu, przez co moge go albo pozyskac albo stracic. To rzeczywiscie nie wiadomo, bo "skad wiesz zono, ze zbawisz meza", a posluszna musze i chce byc.

Nie uwazam, ze "lagodny i cichy duch" znaczy, ze zona ma siedziec cicho i na wszystko sie zgadzac, no chyba, ze maz juz jest doskonaly jak Pan Jezus.

"Zlo dobrem zwyciezac" tez nie oznacza kupowac rozkapryszonemu dziecku cukierkow, np. , czy tez tylko "nie robieniem awantur" mezowi, albo "pozwalaniem na wszystko".
Przeciez zona ma byc pomoca mezowi (nawet nieodrodzonemu), chyba nie znaczy to tylko, ze w gotowaniu, sprzataniu i praniu, oraz w innych jego potrzebach ? :roll:

Jesli tez mowisz Smoku, ze czasem sa sytuacje, gdzie trzeba ratowac siebie i dzieci, to nie bedzie to lagodna zacheta ale postawieniem sprawy "na ostrzu noza" czyli dosc mocne napomnienie, prawda ?

Moze ten "cichy i lagodny duch" to raczej do niezrzedzenia i nieklotliwosci sie odnosi ?

Wlasnie potrzeba prowadzenia Ducha Swietego w kazdej sytuacji, a nie litery z Pisma, ktora powinnismy znac coraz wiecej i lepiej, ale to Duch ozywia ja kiedy trzeba, co trzeba i jak trzeba, nieprawdaz ?

"Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha". (J 3,8 ).


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 09, 2010 8:04 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
no ale co jeszcze? Niewyskakiwanie i nierobienie awantur nie wystarczy, uleglosc nie wystarczy, dbanie o dom nie wystarczy, ani dbanie o niego samego rowniez, a nawet nie interesowalo... to czego jeszcze trzeba z punktu widzenia meza?

Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że mój mąż potrzebował przede wszystkim, aby go szanować i poważać. Bardo źle reagował nawet wtedy, kiedy wydawało mi się, że tylko żartuję- a on to odbierał serio. Nie mam tak smutnych doświadczeń jak Axanna ( której bardo współczuję), ale każda z nas, żon, nawet mając wierzących mężów jakieś tam doświadczenia ma.
Cytuj:
no moze wlasnie n.p. napomnieniem w formie lagodnej zachety

Nie wiem, jak Twój mąz , Agnieszko, ale moj mąż nie lubi, kiedy go pouczam. Ma na to jakąś alergię:roll: Napomnienie też odbiera jako formę pouczenia. Staram się unikać "napominania" własnego męża, co nie znaczy, że czasem nie staram się go przekonać do własnych racji...Wiem jednak, ze nie wolno mi się nad nim wywyższać, czyli mówić z pozycji kogoś, kto wie lepiej i jest mądrzejszy. No i jeśli moje próby przekonania go spełzną na niczym, mam sobie dać spokój. Mogę się potem tylko modlić, powierzając sprawę Bogu.
Cytuj:
Nie uwazam, ze "lagodny i cichy duch" znaczy, ze zona ma siedziec cicho i na wszystko sie zgadzac, no chyba, ze maz juz jest doskonaly jak Pan Jezus

No, jakbym czekała aż mój mąż będzie doskonały ja Jezus, to w zasadzie nigdy bym nie "siedziała cicho" :lol: No i i posłuszeństwo ma swoje granice- tą granicą jest grzech. Jeśli natomiast mąz wymaga posłuszeństwa i nie ma w tym grzechu, to...trzeba zacisnąć zęby i jednak być uległym.
Nie widzę natomiast powodów, aby być posłuszną, kiedy np. mąż domaga się pieniędzy na wódkę czy bije żonę...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 09, 2010 8:10 am 
No widzisz owieczko, a moj maz chyba lubi byc lagodnie zachecany, bo dziekuje mi za to czasem, a sznowany, powazany i chwalony to kazdy lubi byc.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 09, 2010 8:23 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
No wiesz, czym innym jest łagodna zachęta, a czym innym napomnienie...Zresztą- miałam tendencję do tego, aby iść przed mężem dwa kroki. Miałam więcej inicjatywy od niego- a wtedy on sam, z własnej woli usuwał się w cień, dają mi pola. Wiązało się to z brakiem zaufania i z jakimś takim przekonaniem, że ja zrobię coś o wiele lepiej...Pokutuję z tego cały czas. Przestałam podejmować inicjatywę, nauczyłam się czekać na męża- i to przynosi naprawdę dobre owoce! Niestety, wiąże się to z koniecznością opanowywania mojego gadulstwa :lol: ( dlatego tak wyżywam się na forum :wink: ).Mąż nie jest tak elokwentny jak ja, więc kiedy jesteśmy we dwójkę i rozmawiamy z braćmi na jakieś ważne tematy, ja muszę uczyć się milczeć i czekać. A to naprawdę nie jest dla mnie łatwe :?
No, ale ja piszę z punktu widzenia żony mającej wierzącego męża. Wam na pewno jest o wiele trudniej, nawet trudno mi to sobie wyobrazić...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 09, 2010 11:09 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Axanna napisał(a):
no ale co jeszcze? Niewyskakiwanie i nierobienie awantur nie wystarczy, uleglosc nie wystarczy, dbanie o dom nie wystarczy, ani dbanie o niego samego rowniez, a nawet nie interesowalo... to czego jeszcze trzeba z punktu widzenia meza?

Widzę, że Kristina i Owieczka mają doświadczenie w tych sprawach, więc możesz się do nich zwrócić na priva. W końcu starsze siostry powinny pouczać młodsze w takich sprawach [Tyt. 2: 4-5]. To jest zdrowe i dobrze jest z tego korzystać.

Rzeczywiście, z punktu widzenia męża ważne jest, żeby go poważać [Ef. 5:33], żeby nie zrzędzić i nie wzniecać kłótni o bzdury, bo kobieta kłótliwa to jest koszmar [Przyp. Sal. 19:13; 27:15]. Żeby nie manipulować emocjonanie (szczególnie poczuciem winy), nie mieć pretensji o to, że mąż jest inaczej stworzony i nie reaguje na wszystko jak kobieta (na szczęście zresztą). Nie "karać" go cichymi dniami i odmową współżycia - to są sprawy z kategorii "czego nie robić", które przychodzą mi na myśl od razu. A ze spraw pozytywnych, czyli "co robić", można wymienić łagodność (to jest prawdziwy klejnot w dzisiejszym sfeminizowanym świecie), dbać o męża na jego warunkach (do granic Słowa Bożego i zdrowego rozsądku oczywiście) a nie na własnych, dbać o siebie tak, żeby jemu się podobać (szczególnie, jeśli jest niewierzący, ale wierzący mąż też jest mężczyzną). Ja na ten przykład cenię sobie niezwykle powściągliwość Smoczycy, wypowiadanie się z sensem i nie bez przerwy, obszar wolności jaki mi daje w imię wolności (a to się wiąże z zaufaniem, które bardzo doceniam) i zachęcanie zamiast połajanek. Oczywiście to wszystko nie wyklucza moich powinności wobec niej, ale jeśli mąż jest nieodrodzony, to trudno tego od niego oczekiwać.

Axanna napisał(a):
A kiedy ma w nosie swiadectwo wraz ze swiatlem?

To może oznaczać dwie rzeczy: Albo świadectwo wraz ze światłem jest zbyt słabe, alo mąż jest bardzo zatwardziały. Oczywiście łatwiej jest stwierdzić, że to jego wina, ale zawsze lepiej jest poszukać przyczyn najpierw u siebie.

Axanna napisał(a):
Podzielilam sie doswiadczeniem, Smoku, zeby brac pod uwage wszystkie opcje, nie dlatego, zeby namawiac kogos do nieuleglosci... Bo po prostu kiedy sie mowi o "bogobojnym zyciu" to zazwyczaj jakos sie zaklada, ze maz tedy powinien sie nawrocic - ale to nie jest prawda.

Słowo Boże mówi to, co mówi i tego należy się trzymać - z obu stron i każdy ze swojej. Oczywiście, że nie wiemy na pewno, czy żona wierząca zbawi niewierzącego męża i odwrotnie [I Kor. 7:16], ale mamy konkretne przykazania, a Bóg ma konkretną moc.

Axanna napisał(a):
Poza tym przeciwna jestem tez podwazaniu bogobojnosci zony, w wypadku kiedy maz sie nie nawraca - bo to czasem po prostu nie dziala i zona nie jest niczemu winna. Ale mam dosc przykre doswiadcznia w tej dziedzinie i nasluchalam sie roznych opinji, dosc przykrych i uwazam, ze na tyle sa niewlasciwe, jak oceniania na przyklad chrzescijanstwa na podstawie sukcesow, co tez czesto sie robi...

Nigdy nie można powiedzieć, że w przypadku problemów małżeńskich wszystkiemu winna jest jedna strona. Takie stwierdzenie zawsze zapala "czujniki" u duszpasterza, a przynajmniej powinno.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 67 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 49 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL