Owieczka napisał(a):
Próżność dla mnie to zwracanie na siebie uwagi poprzez stosowanie odpowiedniego stroju i innych środków w celu zaspokojenia potrzeby podobania się innym. Nie jest to utrzymywanie schludnego, przyzwoitego wyglądu. Jest to właśnie podkreślanie urody. Po co się malujemy? Żeby nasze oczy były większe, bardziej widoczne. Żeby "domalować" sobie sztucznych rumieńców, które czynią nas bardziej atrakcyjnymi. Żeby nasze usta były czerwieńsze, pełniejsze, jak do pocałunku.Żeby nasze włosy wydawały się gęściejsze, a kolor wyróżniał je spośród innych. Po co to wszystko?
Jasne, a stąd już tylko krok, żebyśmy się rzuciły całować obcych facetów
Ty chyba czegoś nie rozumiesz. Jakbym chciała na siebie zwrócić uwagę, tobym się pofarbowała na różowo. A tak jestem pofarbowana tak, że wszyscy myślą, że to mój naturalny kolor. Da się? Da. Maluję oczy żeby je W OGÓLE było widać. A bez różu i szminki wyglądam jak chora, bo mam bardzo jasną skórę. Co złego jest w chęci podobania się? Chcę być koroną mojego męża, jak jest napisane. A nie wyglądać jak jego służąca.
Owieczka napisał(a):
Dla mnie jest oczywiste, że wynika to z próżności. I nie pokażę Ci, Ani, w Biblii palcem, gdzie to jest napisane. Ja to czytam w ST, o uwodzicielskich niewiastach( fragment podawał Smok), o Izebel z barwiczką..Kiedy czytam o Esterze, to widzę, że musiała się poddać wymogom kultury, tak samo rozumiem zwyczaj przyozdabiania panny młodej, która w tym dniu może być strojna. Ale już w NT nie znajduję zachęty do tego, aby się malować, wyróżniać poprzez swoją urodę, a raczej zachętę do powściągliwości, wstydliwego nawet umiarkowania. A jakie to umiarkowanie, skoro nasze makijaże wyglądają tak samo, jak kobiet ze świata! Fryzury też i inne rzeczy.
Jakie motywacje ma kobieta-chrześcijanka, która na nabożeństwo się maluje i tapiruje? Taaa...na pewno tylko "mężowi" chce się podobać...
Możecie mnie tu "ukamienować", trudno, ale ja widzę w tym próżność, czyli chęć zwrócenia na siebie uwagi.
A zrozumiałaś w ogóle fragment, który Smok cytował? Zostały ukarane za kokieterię i flirt, a nie te wszystkie ozdoby.
Cytuj:
Czy to oznacza, że Bóg zabrania kosmetyków, biżuterii, fryzjerów i innych przymiotów kobiecości? Nie i ten tekst o tym nie mówi. Mówi o wynoszeniu się z powodu tego, co zewnętrzne i o nieczystych motywacjach. Sam Bóg przyozdobił Izraela, a sposób, w jaki to opisuje, nie sugeruje sprzeciwu Boga wobec niewieścich ozdób, lecz wobec czegoś innego
Rebeka dostała w prezencie zaręczynowy kolczyk do nosa (o zgrozo). A Jezebel! Nie wierzę że to napisałaś, tak naciągany argument! [
http://ulicaprosta.lap.pl/forum/viewtopic.php?p=26569#26569 ] Co z tego, że jej używała?! Naginasz Pismo do własnych teorii:/
I szczerze mówiąc, jak już napisałam, jest mi ryba czy innym facetom też się podobam. Jeśli ładnie wyglądam, to trudno żeby widział to tylko Elendil, bo inni mężczyźni też mają oczy. Jeśli bym zaś ze względu na nich wyglądała brzydko, to jego kosztem. Nie, dziękuję.