www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N maja 11, 2025 11:47 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 7:10 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
itur napisał(a):
A czemu koniecznie chcesz okazywac milosc tak "jak inni"? Czyli jak? Jacy "inni"?

nie chodzi o to, że ja chcę, tylko, że inni na tej podstawie wyrokują, czy mam miłość czy nie.

Cytuj:
Zapytanie o konkretny zbor, w jakim jestes, chyba moze spowodowac "namierzenie" Cie :wink: , a pewno tego nie chcesz, ale jakie tam u Was jest nauczanie, mozna cos wiecej, dokladniej prosic?

ciężko będzie odpowiedzieć na to pytanie, to jest normalne Biblijne nauczanie, o grzechu, o wierze, o uczynkach, chodzeniu z Bogiem no o wszystkim, nie wiem mam ci zrobić listę tytułów kazań z ostatniego roku, żebyś sprawdziła czego tam nauczają, bo nie wiem co miałabym ci innego napisać?

Elendil napisał(a):
No ok, zrozum w takim razie właśnie tę bardzo prostą rzecz - skoro poszłaś za Jezusem [kolejne utarte określenie], to za Nim IDŹ. To wszystko. Kiedy idzie się za Nim, to nie ma problemu, bo On takie problemy rozwiązuje.

no widzisz, ja idę za Jezusem, od siedmiu lat, modlę się cały czas o wolę Bożą, o to żeby mi pomagał się zmieniać i nic, dlatego tu piszę, bo nie mam pomysłu już co robić, ale ciężko mi jest przyjąć, że Bóg mnie odrzucił, albo nie chce mnie zmienić, dlatego, że pewnych rzeczy robić nie umiem, i nie potrafię tego zmienić, przecież człowiek, kiedy przychodzi do Boga, przychodzi zupełnie zrezygnowany życiem i tym, że nie jest w stanie sam nic zrobić i mówi "Boże weź moje życie i zmień je, oddaję ci wszystko i pomóż mi żyć tak jak Ty chcesz, żebym żył", ja nie chcę żyć tak jak żyłam, ale naprawdę próbowałam już się zbliżać do ludzi, i wcale nie czułam Bożej pomocy, nic się nie zmieniło,a ja wyszłam z tego tylko poraniona i jeszcze bardziej zrezygnowana niż wcześniej, dlatego uważam, że jeśli to jest warunek, to ja nie mam szans.

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 7:23 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
Owieczka napisał(a):
a) zakładasz, ze nie dasz rady się zmienić( "Z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych")

zakładam tak, bo tak było do tej pory

Cytuj:
Przecież WŁAŚNIE ŻYCIE NARODZONEGO CHRZEŚCIJANINA MA SENS. Niewierzący może powiedzieć "moje życie nie ma sensu", ale wierzący...? Zmierzasz w swojej wędrówce do samego Boga, żyjesz z Nim, wiesz, że On z tobą jest. Nawet jeśli pojawiają się trudności i głupoty się jakieś chwilowo gada, czy jest się smutnym, gniewnym czy jakim tam- to jest w sercu, gdzieś w środku- no trudno mi to określić- ta świadomość: ON JEST. Kocha mnie. Nie opuści...

a te trudości to 7 lat posuchy

Cytuj:
Tu to już Cię w ogóle nie rozumiem. Skoro wiesz- to w czym właściwie problem? Zmiany mogą następować powoli, ale będą następować. Tymczasem Ty uparcie twierdzisz, że nic się nie zmieni, Ty się nie zmienisz( i życie jest bez sensu). I zaczynam się troszkę w tym gubić...

jak już napisałam, zmiany nie następują, mimo że zabiegam o nie jak potrafię, więc tweirdzę, że jeśli daej będę zabiegać o nie tylko tak jak potrafię, to nic się nie zmieni
Cytuj:
Piszesz- potrafię kochać, ale nie umiem tej miłości okazać. Jak to niby ma wyglądać w praktyce? Kocham mojego brata/siostrę, ale nie potrafię jemu/jej okazać miłości, więc: jeśli chce ode mnie coś pożyczyć, to mu nie pożyczę; jeśli pragnie ze mną porozmawiać, to nie znajdę dla niego czasu( no bo nie umiem okazywać miłości); jeśli nie będzie miał na chleb, to mu nie dam; jeśli poprosi mnie o pomoc jakąkolwiek, to mu jej nie udzielę...bo nie umiem okazywać miłości? W moim odczuciu miłowanie kogoś oznacza po prostu: okazywanie tej miłości. Nie można kogoś "kochać", ale "nie umieć okazać miłości". To mi się jakoś...wyklucza :?

to nie jest tak, ja te wszytskie rzeczy robię, o ile mam możliwość, ale nie podchodzę do ludzi, nie pytam co tam u nich, nie interesuję się ich problemami(a wszytsko dlatego, że nie wiem jak o to wszystko pytać i o tym rozmawiać), poprostu sama nigdy nie wychodzę z inicjatywą, jeśli ktoś mnie poprosi, to nie ma problemu, ale sama nie potrafię.

Cytuj:
A może Ty Go...nie słuchasz? Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby Bóg mi nie pokazał czegoś we mnie, kiedy Go o to poprosiłam. Wcześniej lub później- ale zawsze odpowiadał, choć nie zawsze podobało mi się to, co miałam zobaczyć...Możesz skonkretyzować, czego konkretnie nie chciał Ci Bóg pokazać?

coż, jeśli tak, to chyba wybiórczo słyszę Boga, bo inne rzeczy słyszę, tylko nie Jego wolę, nie to co jest problemem, że On nie chce mnie zmieniać, nie to co się Mu we mnie nie podoba, a nawet jeśli coś słyszę, to mi to nie pomaga... w tym przynajmniej.

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 7:34 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Indi napisał(a):
żeby nie powiedzieć że kłamiesz Smoku, to napiszę tylko, że chyba nie doczytałeś tego co napisałam. Owoców brakuje mi dwóch, z czego jeden jest, czyli miłość, ale nie potrafię jej okazywać w taki sposób jak inni, może nie przyjmujesz faktu, że miłość można okazywać na wiele sposobów, tylko trzeba tak jak ty, bo inaczej jest be, nie wiem, twoja sprawa, a radości faktycznie mi brakuje, z tym się kłócić nie będę.

Podstawową cechą człowieka, który umiłował Boga z całego serca, z całej siły i z całej duszy, jest moc do wykonania drugiewgo podstawowego przykazania: miłowania bliźniego jak siebie samego, a także gorącego umiłowania braci - po tym widać, że jesteśmy uczniami Pana. Okazywać miłość można na wiele sposóbów, z tym że okazywanie miłości jest ogólnie widoczne i odczuwane przez osoby, które się miłuje. Uważam, że to jest tak zwana "oczywista oczywistość". Wystarczy przeczytać choćby I List Jana, żeby się o tym przekonać. Albo List Jakuba. Albo Ewangelie. Czy Pan Jezus miłował ludzi na jakiś ukryty, niewidoczny sposób, zamykając się przed nimi? Ja tego nie widzę.

Indi napisał(a):
Jeśli chodzi o to, że ja jestem przekonana o swoim nowym narodzeniu, to może mi pokaż gdzie je coś takiego napisałam

Proszę bardzo:

Indi napisał(a):
Dlatego właśnie nie jestem przekonana o tym, że jestem nienarodzona na nowo.

(...) to się dzieje wszystko zbyt wolno zbyt mało tego jest jak na siedmioletni staż bycia dzieckiem Bożym.

Rozumiem, że podwójne zaprzeczenie oznacza potwierdzenie, a "siedmioletni staż bycia dzieckiem Bożym" to stwierdzenie przekonania o tym, że od siedmiu lat jesteś dzieckiem Bożym.

Indi napisał(a):
(...) i jeszcze, że stawiam taki warunek, też mi pokaż, gdzie, bo to tez nieprawda, wręcz przeciwnie, jak Elendil napisał swój post, to przecież napisałam, że właśnie na coś takiego czekałam, czyli na zakwestionowanie tego, że jestem narodzona na nowo, na krytykę, ale nie, ty stawiasz mnie tutaj w złym świetle i mówisz, że ja coś takiego wyprawiam, nie pisałabym tu, gdybym szukała poparcia, dla tego, że jestem narodzona na nowo.

Napisałem. I mam podobne wrażenie jak Elendil. Że szukasz pomocy pod warunkiem, że nikt nie będzie Ci radził pójść na krzyż ze swoją starą naturą. Z tego, co widzę, uważasz, że jesteś jaka jesteś i koniec. Niech Bóg coś z tym zrobi. A Ty będziesz "kochać po swojemu".

Indi napisał(a):
Cytuj:
Wiedzą, jak powinno być, ale w sercu od wielu lat jest sucho i nie ma życia. A jeśli nie ma życia, to znaczy, że Słowo jeszcze do serca nie dotarło z przekonaniem o grzechu i jeszcze tego życia nie zrodziło.

to może mi Smoku powiesz co mam takiego zrobić, żeby się narodzić na nowo, bo przekonanie o grzechu mam, dlatego się narodziłam na nowo, jeśli nie pamiętasz, to wróć do pierwszej strony.

I Ty się mnie pytasz, gdzie napisałaś, że masz przekonanie o swoim nowym narodzeniu? :) Na razie jesteś przekonana, że pewne tematy są u Ciebie nie do ruszenia i odnoszę wrażenie, że "wiesz lepiej". Na to nie ma ludzkiego lekarstwa. Wydaje mi się, że próbujemy Ci z Elendilem powiedzieć to samo. Nie wiem, czy dobrze to ujmę, ale chyba powinnaś zakwestionować swoje prawo do bycia taką jaka jesteś i oddać się pod osąd Słowa Bożego. Możliwe, że Słowo Boże znasz i czytasz (nawet od dziecka) - problem prawdopodobnie polega na tym, że nie przykładasz go jako miary do swojego życia. Może być i tak, że pewnych rzeczy na swój temat nie bardzo chcesz usłyszeć od Boga. Akurat w tej sprawie zresztą nie jesteś wyjątkiem. Takie jest moje zdanie. Oczywiście, mogę sie mylić. Ale na dzisiaj tak mi to wygląda.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 7:38 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Masz trudności w wykazywaniu się inicjatywą. Ale...ktoś od Ciebie tego wymaga? Są ludzie, który, trudno o inicjatywę...ale nie widzę problemu.Jeśli nie odmawiasz pomocy, masz serce do ludzi, to w zasadzie w czym ten problem leży? Nie pytasz...ale wierz mi, wystarczy, że będziesz słuchać. Tak naprawdę o wiele mniej jest ludzi, którzy umieją innych słuchać, niż takich wygadanych z inicjatywą...Słuchanie wymaga czasu, cierpliwości, nieobłudnego zainteresowania kimś innym poza sobą samym. Słuchanie przynosi ukojenie cierpiącym, sprawia, że czują się zauważeni, ich problemy nie są bagatelizowane. To naprawdę pomaga. Skoro nie umiesz wychodzić z inicjatywą, po prostu bądź "uszami" do słuchania i nie odmawiaj pomocy potrzebującemu- oczywiście pomagać też trzeba z głową, więc dobrze jest prosić Boga o mądrość.
Cytuj:
coż, jeśli tak, to chyba wybiórczo słyszę Boga, bo inne rzeczy słyszę, tylko nie Jego wolę, nie to co jest problemem, że On nie chce mnie zmieniać, nie to co się Mu we mnie nie podoba, a nawet jeśli coś słyszę, to mi to nie pomaga... w tym przynajmniej.

Trzy razy to przeczytałam i przeprasza, ale nie rozumiem. Wolę Boga znamy, mamy Słowo, wiemy, czego od nas oczekuje...

Indi- czy ktoś Ci sugerował, że powinnaś się zmienić? Czy ktoś wymaga od Ciebie większej aktywności, zaangażowania? Ktoś ma pretensje, że "nie wydajesz owocu"?

No i te...siedem lat posuchy. NAwróciłaś się, jak piszesz, siedem lat temu. I od razu- posucha? Kiedy ja się narodziłam na nowo, to miałam taki "miesiąc miodowy z Panem"- trwało to jakieś kilka miesięcy. Byłam zakochana w Jezusie! Mogłam mówić o Nim całemu światu! Moja Biblia była cała pokolorowana- wszystko chłonęłam, podkreślałam, czytałam rano, w południe i w nocy. Mogłam uwielbiać Go godzinami, modlić się bez końca, było tak lekko, dobrze, na wszystko patrzyłam jak przez różowe okulary. Później już tak nie było- ale to doświadczenie tej pierwszej miłości pozostało, tęskni się za tym, zabiega o to. Wiesz, taki stan, kiedy człowiek w ogóle o sobie nie myśli, po prostu bycie z Panem daje radość, spełnienie, no jak w niebie! Miałaś taki czas z Panem kiedyś?

I jeszcze - twierdzisz, że gotowa jesteś oddać wszystko Chrystusowi. Wiesz, jak też tak kiedyś powiedziałam Bogu. I On wtedy zaczął mi pokazywać, ile j e s z c z e Mu nie oddałam. I to oddawanie wcale nie jest takie łatwe. Łatwo było porzucić mi te rzeczy, z którymi praktycznie przed nawróceniem nie miałam już problemu. Ale Bóg zaczął do mnie mówić, że mam mu oddać moją chęć popisywania się, moją ambicję bycia kimś najlepszym, mój brak pokory przed ludźmi, moje przekonanie o własnej sprawiedliwości- akurat takie miałam problemy. To mnie łamało, uniżało, bolało, Bóg dawał pewne też bolesne doświadczenia...I nadal mnie łamie, i nadal prowadzi. Caly czas- nie obraź się -mam wrażenie, że Ty się nie dajesz Bogu prowadzić.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 7:57 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
Smoku
Cytuj:
Rozumiem, że podwójne zaprzeczenie oznacza potwierdzenie, a "siedmioletni staż bycia dzieckiem Bożym" to stwierdzenie przekonania o tym, że od siedmiu lat jesteś dzieckiem Bożym.

ok, w porządku, ale chyba nie chcesz z tego zdania wywnioskować, że jestem przekonana o tym, że jestem narodzona na nowo? Ja nie wiem jak jest, chyba to jesteś w stanie wywnioskować z tego co piszę.

Cytuj:
Napisałem. I mam podobne wrażenie jak Elendil. Że szukasz pomocy pod warunkiem, że nikt nie będzie Ci radził pójść na krzyż ze swoją starą naturą.

a ja już napisała, że to nie prawda

Cytuj:
Z tego, co widzę, uważasz, że jesteś jaka jesteś i koniec. Niech Bóg coś z tym zrobi. A Ty będziesz "kochać po swojemu".

jestem jaka jestem, i jeśli Bóg mi nie pomoże, to faktycznie koniec, a ja będę okazywać ludziom miłość na sój sposób, tak jak potrafię.

Cytuj:
ale chyba powinnaś zakwestionować swoje prawo do bycia taką jaka jesteś i oddać się pod osąd Słowa Bożego

a ja tego nie robię, kiedy proszę Boga, żeby mi pokazał co jest ze mną nie tak, co mu się nie podoba, i kiedy chcę się zmienić? To jak według ciebie takie rzeczy się robi?

Cytuj:
Może być i tak, że pewnych rzeczy na swój temat nie bardzo chcesz usłyszeć od Boga.

nie robię tego, a przynajmniej nie robię tego świadomie.

Cytuj:
Możliwe, że Słowo Boże znasz i czytasz (nawet od dziecka) - problem prawdopodobnie polega na tym, że nie przykładasz go jako miary do swojego życia.

przykałdam Słowo Boże do mojego życia, tylko, że Słowo Boże mi nie mówi, bo w ogóle nie mówi o sytuacji w której ktoś oddaje Bogu życie, a On go odrzyca, albo nie chce zmieniać.

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 8:05 pm 
Indi, rozumiem, że utknęłaś, nie uważasz, że wszystko jest ok i przyjmujesz możliwość, że to z Tobą, a nie z Bogiem jest coś nie tak - a mamy tylko te dwie możliwości. Ciekawa jestem jak postrzegasz Boga i Jego relację z człowiekiem, nie mam tu na myśli co sobie przed sobą oficjalnie myślisz, tylko jak realizujesz w praktyce to co myślisz. Po prostu często jest tak, że myślimy o Bogu tak a nie inaczej np. "Bóg jest łaskawy", bo wiemy z Biblii że tak jest. Ale w praktyce dążymy do tego żeby być ciągle lepszymi, mamy nieokreślone poczucie że musimy coś zaliczyć, udowodnić. Wtedy co innego wyznajemy ustami, a co innego jest w sercu. To co myślimy, nie jest tym, w co wierzymy. To w co wierzymy widać po tym, jak się zachowujemy, co wybieramy itd. Chrześcijaństwo jest bardzo praktyczne.
W związku z tym zastanowiło mnie to co napisałaś:
Indi napisał(a):
muszę się zmienić, żeby móc się nawrócić, ja tylko mówię, że znam siebie, i że wiem, że nie dam rady tego zrobić, i dlatego to wszystko nie ma sensu dopóki się nie zmienię, a to może potrwać kilka, albo kilkadziesiąt lat.

Cytuj:
już dwa razy napisałam, i piszę po raz ostatni: wiem, że mam to zrobić z Bogiem, ani ja sama, ani sam Bóg, tylko ja i Bóg!!

Napisałaś dwie sprzeczne ze sobą rzeczy: najpierw że musisz się zmienić, żeby się nawrócić, a potem że cały czas piszesz, że wiesz iż konieczna jest współpraca Twoja i Boga. To w co w końcu wierzysz? Nigdzie nie czytam, że muszę się najpierw zmienić żeby się móc nawrócić. To mi przypomina jako żywo ideę japońskiej kąpieli: trzeba się dokładnie umyć zanim się wejdzie do wanny 8) Możesz przytoczyć jakiś werset na poparcie?
Cytuj:
jedyną "wymówką", której tutaj mogę użyć to to, że modliłam się już wiele razy o to, żeby Bóg mi różne rzeczy z tym związane pokazał i tego nie zrobił, dlatego jestem załamana, bo Bóg mi nie odpowiada.

Jak to nie zrobił? Proszę bardzo: 1352 strony Biblii. Jest taka zasada, że Bóg nie objawia prywatnie rzeczy, o których już się wypowiedział w Swoim Słowie. Właśnie po to je mamy, gdyby Bóg postanowił mówić każdemu z nas na ucho wszystko, co powinniśmy wiedzieć Biblia byłaby niepotrzebna. Więc dlaczego tracisz czas na zadawanie pytań, na które już dawno odpowiedział? Piszesz, że Biblię znasz. Jednak z tego co piszesz wynika, że jedynie wiesz, co jest w niej napisane, ale nie potrafisz zrobić z tego użytku dla swojego życia.
Jeśli chodzi o miłość bliźniego - to jest jedno z dwóch przykazań, jakie de facto istnieją, czyli nie mając miłości nie przestrzegasz co najmniej połowy. To dużo.

Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje [Jn 14:21]

Co więcej:

Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy i u niego zamieszkamy. [Jn 14:23]

Jak widać, według samego dawcy Słowa, wykonywanie go jest całkowicie możliwe jako decyzja. Co więcej, to dowód miłości do Boga i na to odpowiada Bóg tym, że przychodzi i zamieszkuje w człowieku. Decyzja o przestrzeganiu przykazań i wykonywania Słowa nie wymaga chyba zmieniania się przez kilkadziesiąt lat, prawda?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 8:06 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Z mojej strony już (chyba;) czas na małe podsumowanie.
Zaczynam rozumieć stanowisko Smoka i Elendila, choć niekoniecznie "bezwzględnie", co zaraz wyłożę.

Rozumiem przykład teoretyczny osoby, która tylko sądzi, że narodziła się na nowo podczas gdy tak nie jest i związane z tym konsekwencje.
Rozumiem, że jest niebezpieczne dla takiej osoby pozostawać w takim przekonaniu.
Rozumiem też odpowiedzialność nauczycieli w trudnym przypadku, gdy danych jest za mało na stuprocentowe "orzeczenie lekarskie". Z dwóch możliwości lepiej jest może zdołować nieprawdziwym osądem osobę nawróconą, bo ona jest w dobrych rękach, niż podtrzymać fałszywe przekonanie osoby nieodrodzonej i wziąć sobie na sumienie jej wieczność.

Pozwolę sobie jednak zachować swoje wyjściowe przekonanie co do konkretnego przypadku Indi, też oczywiście biorąc poprawkę na to, że mogę się jednak mylić.

W odpowiedzi na podane wersety zacytuję i ja jeden fragment,który pozwala mi nie tracić nadziei co do niej:

I powiedział to podobieństwo: Pewien człowiek miał figowe drzewo zasadzone w winnicy swojej i przyszedł, by szukać na nim owocu, lecz nie znalazł. I rzekł do winogrodnika: Oto od trzech lat przychodzę, by szukać na tym figowym drzewie owocu, a nie znajduję. Wytnij je, po cóż jeszcze ziemię próżno zajmuje? A tamten odpowiadając, rzecze: Panie, pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłożę nawozem, może wyda owoc w przyszłości; jeśli zaś nie, wytniesz je.

Łk 13,6-9


Indi, będę się o ciebie modlić i jestem pewna, że nie ja jedna na tym forum. W osobach, z którymi rozmawiasz masz przyjaciół. Prawdziwych, prima sort.
Trzymaj się mocno Pana, proszę cię.

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 8:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
Owieczka napisał(a):
Trzy razy to przeczytałam i przeprasza, ale nie rozumiem. Wolę Boga znamy, mamy Słowo, wiemy, czego od nas oczekuje...

chodzi mi o osobistą wolę Bożą dla mnie, owieczko, nie o to co się tryczy każdego człowieka, tylko takei rzeczy jak służba, jak to co mi przeszkadza zbliżyć się do Boga, chyba wiesz, są różne rodzaje woli Bożej
Cytuj:
Indi- czy ktoś Ci sugerował, że powinnaś się zmienić? Czy ktoś wymaga od Ciebie większej aktywności, zaangażowania? Ktoś ma pretensje, że "nie wydajesz owocu"?

przynajmniej jedna osoba, która mi powiedziała, że nie jestem narodzona na nowo, nie licząc Smoka i Elendila

Cytuj:
No i te...siedem lat posuchy. NAwróciłaś się, jak piszesz, siedem lat temu. I od razu- posucha? Kiedy ja się narodziłam na nowo, to miałam taki "miesiąc miodowy z Panem"- trwało to jakieś kilka miesięcy. Byłam zakochana w Jezusie! Mogłam mówić o Nim całemu światu! Moja Biblia była cała pokolorowana- wszystko chłonęłam, podkreślałam, czytałam rano, w południe i w nocy. Mogłam uwielbiać Go godzinami, modlić się bez końca, było tak lekko, dobrze, na wszystko patrzyłam jak przez różowe okulary. Później już tak nie było- ale to doświadczenie tej pierwszej miłości pozostało, tęskni się za tym, zabiega o to. Wiesz, taki stan, kiedy człowiek w ogóle o sobie nie myśli, po prostu bycie z Panem daje radość, spełnienie, no jak w niebie! Miałaś taki czas z Panem kiedyś?

nie, nie miałam nigdy czegoś takiego jak ty i większość chrześcijan, przecież pisałam na początku, że wszytko mi na początku opornie szło, czytanie Biblii, modlitwa i zmiany, które we mnie powinny zachodzić, tak jest od początku, gdybym miała coś takiego jak ty, albo gdybym została napełniona DŚ, to bym się nie zastanawiała nad tym, czy przypadkiem nie jest tak, że nienarodziłam się na nowo, ale tak nie było, więc muszę się zastanawiać.

Cytuj:
I jeszcze - twierdzisz, że gotowa jesteś oddać wszystko Chrystusowi.

na tyle, na ile jestem tego wszytskiego świadoma

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 8:13 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 18, 2006 7:21 pm
Posty: 246
Witam ponownie

Indi... mam takie pytania: Co wiesz i co sądzisz o gniewie na Boga? oraz Co sądzisz o pokorze?

Pozdrawiam

_________________
Początkiem mądrości jest bojaźń Pana
Przyp.9:10


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 8:20 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
Scarlett Lloyd napisał(a):
dwie sprzeczne ze sobą rzeczy: najpierw że musisz się zmienić, żeby się nawrócić, a potem że cały czas piszesz, że wiesz iż konieczna jest współpraca Twoja i Boga. To w co w końcu wierzysz? Nigdzie nie czytam, że muszę się najpierw zmienić żeby się móc nawrócić. To mi przypomina jako żywo ideę japońskiej kąpieli: trzeba się dokładnie umyć zanim się wejdzie do wanny Możesz przytoczyć jakiś werset na poparcie?

o ile dobrze pamiętam, to napisałam, że muszę się najpierw zmienić, żeby się nawrócić, dlatego, że twój mąż mi to zasugerował, więc napisałam, że mogę to przyjąć, a nie że tak uważam.

Cytuj:
Jak to nie zrobił? Proszę bardzo: 1352 strony Biblii. Jest taka zasada, że Bóg nie objawia prywatnie rzeczy, o których już się wypowiedział w Swoim Słowie. Właśnie po to je mamy, gdyby Bóg postanowił mówić każdemu z nas na ucho wszystko, co powinniśmy wiedzieć Biblia byłaby niepotrzebna. Więc dlaczego tracisz czas na zadawanie pytań, na które już dawno odpowiedział?

ja chcę, żeby Bóg mi pokazał konkretny problem, który Mu przeszkadza w zmienieniu mnie, albo zrodzeniu na nowo, bo ja go nie widzę, przecież to normalne, że jeśli czegoś nie widzimy, że w naszym życiu jest, to nam Bóg to pokazuje,

Cytuj:
Decyzja o przestrzeganiu przykazań i wykonywania Słowa nie wymaga chyba zmieniania się przez kilkadziesiąt lat, prawda?

ja tą decyzję już podjęłam, ale najwyraźniej jest coś, co Bogu przeszkadza, żebym się mogła narodzić na nowo, albo wzrastać w Panu.

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 8:36 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
Przebudzony75 napisał(a):
Co wiesz i co sądzisz o gniewie na Boga?

nie zastanawiałam się jakoś nigdy nad tym, ale to co można z Biblii wywnioskować to, że gniew Boży to:
1. dzien gniewu, a dokładniej wszystko opisane w apokalipsie
2. wieczne potępienie
3. bliżej nieokreślone wywieranie gniewu na jednostkę lub grupę ludzi, którzy w jakiś sposób się Bogu narazili.

pominęłam coś? No chyba że masz coś konkretnego na myśli, bo nie wiem co mam zrobić z drugę częścią pytania, co sądzę o gniewie Bożym, napewno jest sprawiedliwy, choć niedokońca rozumiem np. karanie jednego pokolenia ludzi za wszystkie pokolenia ludzkości, podczas wielkiego ucisku, albo wieczne męczarnie ludzi w piekle, i nie wiem co mam o tym sądzić.

Cytuj:
oraz Co sądzisz o pokorze?

tu też "co sądzę",
-powinien się nią charakteryzować każdy chrześcijanin, co mam ci więcej powiedzieć? no chyba że pytasz co to jest pokora?

nigdy nie lubiłam wypracowań z polskiego, które mówiły "co wiesz", albo "co sądzisz" :roll:

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 8:37 pm 
Indi napisał(a):
o ile dobrze pamiętam, to napisałam, że muszę się najpierw zmienić, żeby się nawrócić, dlatego, że twój mąż mi to zasugerował, więc napisałam, że mogę to przyjąć, a nie że tak uważam.

Ok, widocznie się już zaplątałam.
Cytuj:
ja chcę, żeby Bóg mi pokazał konkretny problem, który Mu przeszkadza w zmienieniu mnie, albo zrodzeniu na nowo, bo ja go nie widzę, przecież to normalne, że jeśli czegoś nie widzimy, że w naszym życiu jest, to nam Bóg to pokazuje,

Cytuj:
ja tą decyzję już podjęłam, ale najwyraźniej jest coś, co Bogu przeszkadza, żebym się mogła narodzić na nowo, albo wzrastać w Panu.

Zacytuję jeszcze raz:

Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy i u niego zamieszkamy. [Jn 14:23]

Może nie wyraziłam się dość precyzyjnie: przestrzegać przykazań MAMY, przestrzegać przykazań BĘDZIEMY, a nie "podejmiemy decyzję" i nie będziemy nic robić. Będziemy za to czekać aż Bóg "coś w nas zmieni", albo że nam "pokaże co jest nie tak". To jest nie tak: nie przestrzegasz pewnych przykazań, z tego co piszesz. Owieczka napisała, że trzeba zacząć - ma rację, tak to działa: my posłusznie robimy co nam kazano, Bóg przychodzi i zamieszkuje. I WTEDY zaczyna zmieniać, kiedy już my ze swojej strony praktycznie Go pokochaliśmy.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 8:50 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
Scarlett Lloyd napisał(a):
Może nie wyraziłam się dość precyzyjnie: przestrzegać przykazań MAMY, przestrzegać przykazań BĘDZIEMY

no więc, wyrażając się bardziej precyzyjnie, przestrzegam Bożych przykazań

Cytuj:
a nie "podejmiemy decyzję" i nie będziemy nic robić. Będziemy za to czekać aż Bóg "coś w nas zmieni", albo że nam "pokaże co jest nie tak"

ja nie uzależniam przestrzegania przykazań od tego, że Bóg mi to pokaże, ale jeśli ja nie wiem, że robię coś nie tak, to jak mam to robić jak należy?

Cytuj:
I WTEDY zaczyna zmieniać, kiedy już my ze swojej strony praktycznie Go pokochaliśmy.

świetnie, no to ja już kocham Boga od kiedy się nawróciłam.

Cytuj:
To jest nie tak: nie przestrzegasz pewnych przykazań, z tego co piszesz.

to znaczy jakich? może to co napiszę, zabrzmi dziwnie, ale przestrzeganie Bożych przykazań, nie polega tylko, na niegrzeszeniu, ale pokuta też należy do przykazań, więc jeśli grzeszę, bo każdy to robi, to pokutuję i w ten sposób przestrzegam przykazania

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 9:02 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
jak to co mi przeszkadza zbliżyć się do Boga, chyba wiesz, są różne rodzaje woli Bożej


Czy możesz podać w punktach, co konkretnie przeszkadza Ci zbliżyć się do Boga?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 9:14 pm 
Indi napisał(a):
to znaczy jakich? może to co napiszę, zabrzmi dziwnie, ale przestrzeganie Bożych przykazań, nie polega tylko, na niegrzeszeniu, ale pokuta też należy do przykazań, więc jeśli grzeszę, bo każdy to robi, to pokutuję i w ten sposób przestrzegam przykazania

To znaczy na przykład, że nie okazujesz miłości, czyli nie miłujesz. Bo czym jest miłość? Uczuciem? Nie. Tak jak napisałam, jeśli przykazania się sprowadzają do dwóch - kochaj Boga i miłuj bliźniego, to nie przestrzegając drugiego, łamiesz połowę. Albo wszystkie, skoro Jan napisał, że kto nie kocha brata, nie zna Boga. Nie zamierzam wyliczać Twoich złych postaw bo co mogę wiedzieć na podstawie kilkunastu postów?
To jak napisałaś o przykazaniach moim zdaniem pokazuje jak rozumiesz przykazanie. To nie jest lista zakazów z załącznikiem w postaci pokuty. Przykazanie oznacza wszystko, co Bóg przykazał. Nie chodzi o to, że nie będziesz robić złych rzeczy i już będziesz święta. Jest wiele do zrobienia, dlatego to jest trudniejsze, nie wystarczy siedzieć bez ruchu, żeby nie zgrzeszyć - trzeba się ruszyć i wykonywać te wszystkie dobre uczynki przeznaczone dla nas. Więc nie jest tak, jak podkreśliłam, przykazania to nie kodeks karny.
To i to, co odpisałaś Przebudzonemu każe sądzić, że traktujesz Słowo zewnętrznie - rozumem, ale nie sercem. Zamiast odpowiedzieć, co sądzisz o gniewie na Boga, podałaś encyklopedyczną definicję gniewu Bożego w Biblii i wyrecytowałaś, czym jest pokora wg. Biblii. Po prostu wiesz, co jest napisane i miałaś 24 lata na wyuczenie się tego na pamięć. Teraz musisz zacząć od nowa i nie wiesz, w którym miejscu - miałam tak samo. Przykro mi czytać, jak się męczysz. Ale to co piszę pochodzi z własnego doświadczenia, o czym pisać już nie będę, bo pisałam już parę razy i nie chcę zamęczać współużytkowników i czytelników.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL