www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N maja 11, 2025 11:45 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn sty 17, 2011 8:37 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
no to chyba dam sobie spokój z Bogiem i byciem dzieckiem Bożym, przynajmniej na jakiś czas, dopuki nie będę potrafiła się przemóc do robienia rzeczy, których robić nie umiem, bo ja już próbowałam, wiem że mam to robić z Bogiem, (przecież to napisałam) modliłam się i próbowałam coś robić w tym kierunku, ale się nie udało, nie robię z Boga kałmcy, stwierdzam poprostu fakt, to co jest i nigdy się nie zmieniło, a stwierdzenie: "nie jestem zamkinięta" kiedy jestem, jest poprostu zaprzeczaniem rzeczywistości, pozytywnym wyznawaniem czegoś czego nie ma. Chyba nie jesteście w stanie zrozumieć, że je nie mogę mówić, kiedy jestem małomówna, po prostu mam pustkę w głowie i się nie da, jak mam podejść do człowieka, kiedy nie wiem co do niego powiedzieć? Mama podejść rozdziawić buzie i tak stać, dopuki coś mi nie przyjdzie do głowy? Nie dzięki.

Najlepiej będzie, jak dacie sobie spokój, bo ja jestem nieuleczlnym przypadkiem.

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 17, 2011 8:54 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Elendil napisał(a):
Drogie Siostry, z całym szacunkiem, ale uważam, że psychologizujecie(...)

Pierwszy raz będę miała okazję z tobą porozmawiać Elendilu.

Ja bym się nie bała samego określenia introwertyk, ekstrawertyk, osobowość, charakter.
Ludzie jednak różnią się pewnymi cechami, które sprawiają, że są rozpoznawalni.

Żeby nie szukać daleko przykładu: jestem na forum UP z przerwami ale jednak prawie sześć lat (według Ciebie kawał czasu) i nie zauważyłam, żeby ktoś z postaci charakterystycznych diametralnie zmienił swój styl pisania, przez który wyraża się jego osobowość. Jedni są bardzo rzeczowi i konkretni, inni emocjonalni, inni lubią dowcip lub sarkazm, jeszcze inni są bardzo wrażliwi. Jedni lubią sobie pogadać, inni odpowiadają krótko i konkretnie, jeszcze inni bardzo lubią emotki :)

Myślę, że spokojnie rozpoznałabym niektórych autorów bez podpisu.
Nie sądzę, żeby nawrócenie zmieniło konkretnego, rzeczowego mężczyznę w kogoś opisowo dzielącego się emocjami we wszystkich ich niuansach :) Pozostajemy sobą, choć widać w nas zmiany upodabniające nas do Chrystusa.

Owszem, nie jesteśmy "niewolnikami" naszego charakteru, tak jak kwiaty nie są "niewolnikami" swojej postaci, barwy i koloru- one w swej różnorodności świadczą o ogromnej wyobraźni Stwórcy.
Czym innym jest skażenie tej różnorodności grzechem, który nie może i nie będzie królował u dzieci Bożych, a czym innym osobowość rozumiana jako barwa, kolor, ton.

To prawda, że apostołowie z tchórzy stali się bohaterami. Ale Piotr zachował swoją skłonność do egzaltacji, łatwego wpadania w nastroje, prawda? Inaczej pisze Marek (prawie jak żołnierz) inaczej Łukasz (gawędziarz) inaczej Paweł czasami jakby nie doganiając swojej myśli.

Napisałeś pięknie o roli krzyża-mówię to szczerze. Ale też sądzę, że z drugiej strony położyłeś bardzo nacisk na to, co Indi musi zrobić, zamiast na to,co już zostało zrobione przez Zbawiciela i jest do wzięcia.
Uważam uczynki za SKUTEK zbawienia, nie odwrotnie.

Wierzę, że można przestać kraść w jednej chwili. Tak samo pić. Amen! Ale już czyszczenie z błędnych przekonań nie jest kwestia chwili, lecz trwa całkiem długo- co widać choćby na tym forum. A czyszczenie z błędnych przekonań na temat siebie samego? Czyszczenie z błędnych uczuć?

Uważam, że Indi ma problem z uwierzeniem, że jest zbawiona i nic jej nie dzieli od Boga. Uważam, że gdyby potrafiła uwierzyć w realność faktu pogrzebania w śmierć z Chrystusem potrafiłaby też powstać do nowego życia, bo to dzieje się nie o naszych siłach- tak myślę...I życzę jej tego serdecznie i mocno.

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 17, 2011 9:55 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 18, 2006 7:21 pm
Posty: 246
Witam

Co prawda nie jestem w stanie doradzić nic szczególnego. Nie potrafię rozróżnić sytuacji, w której się znalazła Indi. Tak idealnie rozróżnić. Chciałbym się jednak podzielić taką jedną myślą. Myślą, która chyba też tutaj na forum została poruszona a na pewno Biblia o tym mówi.

Otóż wiemy i zgodzimy się zapewne z tym, że uświęcenie jest rolą Boga w nas. To Duch Święty nas uświęca tak jak i zbawia. I to wszystko z łaski. To wiemy. Jednakże moje pytanie brzmi następująco: Czy faktycznie przyjmujemy to do wiadomości?
O co mi chodzi. Otóż wiedzieć, że coś jest w Biblii napisane i rozumieć to, nie oznacza automatycznie, że według tego też żyjemy. Nie zawsze prawda Słowa Bożego jest prawda w naszym życiu, chociaż ją znamy i się z nią teoretycznie zgadzamy. Tak może być również w przypadku, kiedy Bóg mówi, że jest naszym uświęceniem i to ostatecznie od Niego zależy czy coś się wydarzy czy nie. Tak jak z nowo narodzeniem. My możemy mówić, wyznawać ale ostatecznie to Bóg pieczętuje nas swoim Duchem. I dopóki to nie nastąpi to nasze wyznawanie nic nie znaczy. Ot po prostu mówimy. Nie stajemy się przez nasze wyznawanie dziećmi Bożymi.

Z uświęceniem, mam takie wrażenie jest podobnie. My możemy dążyć do zmiany naszych złych nawyków, ba nie tylko możemy ale nawet musimy, naszych cech charakteru, starając się upodobnić do charakteru naszego Pana Jezusa, jednakże ostatecznie to i tak Bóg jest tym, który nas przemienia. Żeby być dobrze zrozumianym: Nie oznacza to, że mamy nic nie robić. Wręcz odwrotnie! Mamy dążyć do uświęcenia i usilnie zabiegać o różne dary łaski, lecz musimy przy tym pamiętać, że jeżeli coś otrzymamy to nie dlatego, że my to wytworzyliśmy, lecz dlatego, że Bóg okazał nam łaskę.

A teraz sedno sprawy: Jeżeli w swoim życiu dążę do zmiany czegoś, czegoś co jest złe, a to się jednak nie dzieje, to muszę wiedzieć przy tym jedno: Boże zmiłuj się nade mną i okaż swoją łaskę i cierpliwie czekać, aż Bóg tę łaskę okaże. I nie gniewać się na Boga, że jeszcze mnie nie zmienił. I nie rezygnować z powodu, że jeszcze taki grzeszny, lecz trwać w modlitwie i Jezusie a ten w swoim czasie, poprzez swego Ducha przemieni w nas to co złe. Ostatecznie zresztą doprowadzi do doskonałości. Ale to już po Jego powrocie.

Pozdrawiam

_________________
Początkiem mądrości jest bojaźń Pana
Przyp.9:10


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 17, 2011 10:23 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
no to chyba dam sobie spokój z Bogiem i byciem dzieckiem Bożym, przynajmniej na jakiś czas, dopuki nie będę potrafiła się przemóc do robienia rzeczy, których robić nie umiem, bo ja już próbowałam, wiem że mam to robić z Bogiem, (przecież to napisałam) modliłam się i próbowałam coś robić w tym kierunku, ale się nie udało, nie robię z Boga kałmcy, stwierdzam poprostu fakt, to co jest i nigdy się nie zmieniło, a stwierdzenie: "nie jestem zamkinięta" kiedy jestem, jest poprostu zaprzeczaniem rzeczywistości, pozytywnym wyznawaniem czegoś czego nie ma. Chyba nie jesteście w stanie zrozumieć, że je nie mogę mówić, kiedy jestem małomówna, po prostu mam pustkę w głowie i się nie da, jak mam podejść do człowieka, kiedy nie wiem co do niego powiedzieć? Mama podejść rozdziawić buzie i tak stać, dopuki coś mi nie przyjdzie do głowy? Nie dzięki.


Indi- kochana siostrzyczko, nie obraź się- ale musisz się nauczyć przyjmować i to, co nie jest zbyt miłe dla Twego ucha. Tak nie można- obrazić się i powiedzieć "skoro tak, to ja już nic nie będę robiła". Buntujesz się troszkę jak małe dziecko.
Nie chodzi mi o to, żebyś z osoby małomównej zrobiła się gadułą( zresztą bycie małomównym nie jest wadą ani przeszkodą w nawiązywaniu relacji), ale żebyś spróbowała dać siebie innym ludziom- szczególnie wierzącym. Żebyś mniej koncentrowała się na sobie, na swoich problemach. Piszesz, że wszystko chcesz dać Chrystusowi. Może On właśnie chce, abyś te swoje "nie potrafię" Jemu oddała? Może właśnie tak trzeba- przestać narzekać, że nie umiem, nie zmienię się, a po prostu zacząć próbować innym pomagać, modlić się o innych, pytać Boga- A co Ty chcesz Panie, abym uczyniła? Najwyraźniej źle Ci tak jak jest, ale chciałabyś, aby Twoje problemy rozwiązały się same, bez Twojego udziału. Uwierz mi, tak się nie da, nie uciekniesz przed tym.
Też się buntowałam. Mówiłam Bogu- taką mnie stworzyłeś, nie umiem Panie być lepszą. To teraz taką mnie masz i zrób coś z tym, jak chcesz( i biadoliłam: a Ty pewnie nie chcesz, pewnie mnie nie kochasz, kto by mnie mógł w ogóle kochać i takie tam). Bóg mi pokazał, że ta postawa jest niewłaściwa, że to brak pokory najzwyczajniej w świecie. Bóg wypalał ten mój bunt w piecu doświadczeń i upokorzył mnie nieraz- Indi, można inaczej. Posłuchaj Elendila, klęknij przed Bogiem, podziękuj Mu za zbawienie, za to, ze Cię stworzył i zapytaj, CO On chce, abyś czyniła. I tutaj słyszysz, co masz robić, ale nie chcesz. Nie szukaj wymówek.
Teraz, po latach wydaje mi się, że w dużej mierze od nas samych zależy, kiedy skończy się czas naszej pustyni, a wiem co piszę- też miewałam depresję( a co najmniej stany depresyjne). Zrezygnuj z tego buntu. Po co i te lata pustyni. Mówię Ci, to żadna frajda.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 17, 2011 10:40 pm 
Szelko, napisałem, że każdy ma swój charakter. Jestem przeciwny tylko tworzeniu klasyfikacji i budowaniu na tej podstawie jakichś teorii zwłaszcza usprawiedliwiających pewne zachowanie. Psychologia jest przydatna najwyżej jako nauka opisująca spustoszenie jakie grzech czyni w człowieku - lekarstwo to już pokuta i przyjście do Boga. Porównanie ludzi do kwiatów jest nietrafione, ponieważ kwiaty nie grzeszą pod wpływem swoich barw, a człowiek pod wpływem charakteru może to robić (impulsywność przekłada się na gniew, zamknięcie w sobie na egocentryzm itd.). I gdy charakter staje na drodze do tego, co słuszne, to nie można tłumaczyć, że się takim jest.
Obawiam się, że rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach, Szelka. Gdyby Indi miała problem z charakterem jak każdy, to by tu nie pisała, bo to jest kwestia czasowej przemiany, szlifowania przez Boga. Problem tymczasem jest poważny - jak sama napisała w tytule wątku, dręczy ją. I ja się nie dziwię. Drzewo nie wydające owoców od 7 lat jest martwe albo bardzo poważnie chore i nie ma co łagodzić tematu tak, jak człowieka z zawałem nie ma co pocieszać, że "zaraz przejdzie" zamiast zadzwonić na pogotowie. Z opisów Indi wyłania się okropny obraz zmęczenia, frustracji, rezygnacji. Pisze, że jest dzieckiem wierzących rodziców, że ewangelię zna, a jednak sama siedzi aktualnie w ciemnym dole. Coś jest bardzo nie tak. Z jednej strony pisze różne standardowe chrześcijańskie teksty o tym, że zna ewangelię, wie co to pokuta, że się nawróciła, że zna Boga itd., ale obawiam się, że to raczej przejęta po rodzicach i środowisku terminologia, bo zaraz obok pojawia się rzeczywisty stan: nie może zbliżyć się do Boga, nic się z nią nie zmienia, nie jest wolna. Krótko mówiąc: nie poznała Boga, który z tego by ją uwolnił, a po 7 latach zdaje sobie już z tego aż za dobrze sprawę.
Co musi zrobić - upamiętać się, nawrócić, czyli zmienić kierunek, odwrócić się od swojego życia i uwierzyć w Boga, zostawić to co myślała wcześniej i poprosić o to, żeby mogła Boga przez Jezusa poznać. A jednak nie umie tego zrobić. Dlaczego? Czy dlatego, że nie wie komu zawdzięczamy zbawienie? Na to chyba powinna sama odpisać, ale mam wrażenie, że ona to wie. Po prostu nie robi tego co trzeba, pójść za Jezusem to nie siedzieć. Oczywiście to nie nasza siła to umożliwia, ale decyzja nawrócenia, upamiętania i zostawienia swojego życia, która nie skutkuje w praktyce niczym - czegoś takiego nie ma w Biblii. Chyba że weźmiemy takiego Szymona z Samarii, który rzekomo się nawrócił, a potem chciał sobie kupić możliwość udzielania Ducha Świętego. Nie ma w tym miejscu co mówić o procesie przemiany przez Pana, bo tu nawet się proces nie zaczął, a wiemy, że żeby się zaczął, musi nastąpić przełom, odwrócenie od martwych uczynków i zwrócenie się do Boga. Nikt mi nie wmówi, że Bóg odmawia łaski temu, kto do Niego przychodzi i wierzy w Jego Syna. Jeśli nie nastąpił przełom, nawrócenie, to nie ma mowy o procesie. Nawet Żydom, którzy w Jezusa przecież podobno uwierzyli, musiał powiedzieć, że ich zachowanie udowadnia, iż nie znają Boga. [Jan. 8:31-59] Ale Indi albo nie rozumie na czym polega nawrócenie i nowe narodzenie, albo nie chce w rzeczywistości się nawrócić. Trzecia opcja jest taka, że jej Bóg odmówił łaski, ale ja nie jestem kalwinistą, żeby w to wierzyć.
Cytuj:
stwierdzenie: "nie jestem zamkinięta" kiedy jestem, jest poprostu zaprzeczaniem rzeczywistości, pozytywnym wyznawaniem czegoś czego nie ma. Chyba nie jesteście w stanie zrozumieć, że je nie mogę mówić, kiedy jestem małomówna, po prostu mam pustkę w głowie i się nie da, jak mam podejść do człowieka, kiedy nie wiem co do niego powiedzieć? Mama podejść rozdziawić buzie i tak stać, dopuki coś mi nie przyjdzie do głowy? Nie dzięki.

Dopóki się nie nawrócisz raczej się to nie zmieni, ale gdy to się stanie to naprawdę jest możliwe. Zanim się upamiętałem bałem się wręcz odezwać do kogoś, potrafiłem siedzieć z kimś w jednym pomieszczeniu długi czas i wytrzymywać całą tą niezręczną ciszę, byle nie musieć nic mówić. Naturalnie też nie wiedziałem co powiedzieć, bo mi wyparowywało z głowy. Zmagałem się z tym, ale bezskutecznie. W końcu po prostu podjąłem decyzję, przeprosiłem Boga za to, że dawałem się tak zniewalać, że było to też egocentryczne, bo bałem się, że ktoś mnie jakoś oceni, pomyśli, że gadam głupoty itd. Przeprosiłem i zacząłem mówić, rozmawiać. Po prostu zacząłem przełamywać moje zamknięcie i obawy, myślałem: jak powiem bzdurę to trudno, ale nie mogę dłużej taki być. I to się skończyło, było coraz łatwiej i teraz sam potrafię podejść do kogoś, zagadnąć. Jak o tym teraz pomyślę, to śmiać mi się chce. Mógłbym wtedy zwalić to na rodzinę, na wychowanie, na przeżycia, na charakter. Ale zwaliłem to na Pana Jezusa, przyznałem mu rację co do oceny mojego zachowania i zrobiłem z tym porządek, co On sam umożliwił.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 17, 2011 11:02 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
A ja jestem ciekawa, jakim nauczaniem karmisz się Indi od 7 lat, co słyszysz zza "kazalnicy", jaki charakter ma Twoj zbór, co wtłoczyli Ci do glowy i serca w tym czasie, czym nasiaknelas. Czy to aby była prawdziwa ewangelia? To moze byc kluczowe...

_________________
Poznanie nadyma.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 17, 2011 11:47 pm 
Dziekuje Bogu szelko za Ciebie, Indi, Smok pisal w trosce o Ciebie bys napisala do kogos na priv. jesli juz ja radze szelke. Ona ma duzo milosci bozej i delikatnosci w sobie.
A ja Ciebie bardzo dobrze rozumiem, ale pomoc nie umiem, bo jestem podobna do Ciebie.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 5:07 am 
Tak czytam sobie Elendila,(nie jestem tak delikatna jak szelka, to sie powsztrzymam od dluzszych komentarzy) jak to z linijka ma wszystko poprawnie odmierzone teologicznie i sie tak zastanawiam, kiedy sie np. Owieczka nawrocila wedlug Elendila ? Owieczka latami tu swoje zale i frustracje wylewala, a chyba sie zdaje, ze uwazana byla za nawrocona, no nie ?
:roll:


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 10:17 am 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Indi...tu na forum całkiem fajnie rozmawiasz.
.Nie spinaj się.
Może Duch Święty dotrze do Twoich problemów właśnie poprzez braci i siostry z tego forum.
To dobre miejsce.
I wiesz......mamy o Tobie dobre mysli,chcemy pomóc i modlimy się o Ciebie rzecz jasna. :)


Ostatnio edytowano Wt sty 18, 2011 11:52 am przez kristina, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 10:34 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Widzę, że są osoby, które ZAKŁADAJĄ, że Indi jest osoba narodzoną na nowo. Na jakiej podstawie? Na podstawie jej własnych zapewnień i przekonania, że w tej podstawowej sprawie jest z nią wszystko w porządku, tylko Pan Bóg nie wiedzieć czemu się ukrywa i jej nie zmienia.

Tymczasem bez względu na to, jak twardo by to nie zabrzmiało, jedynym obiektywnymi miernikiem czyjegoś stanu jest Słowo Boże i czytamy w nim, jak powinniśmy stwierdzać, czy wiara danej osoby jest żywa, czy martwa sama w sobie. Na przestrzeni 7 lat powinno być widać zmiany i owoce charakterystyczne dla osoby, w której życie Boże się pojawiło. Sama Indi pisze, że takich owoców nie ma, ale najwyraźniej w wołaniu o pomoc stawia warunek - każda porada będzie dobra, jeśli nie zakwestionuje jej nowego narodzenia, o którym ona jest przekonana, choć nie ma na to obiektywnych dowodów.

Niestety, w kościołach jest dzisiaj całe mnóstwo ludzi, którzy nigdy nie "ruszyli z miejsca", są przekonani i przekonywani przez otoczenie, że się narodzili na nowo, i żyją tak od wielu lat. Świadectwa nie ma, owoców nie ma, nikomu nie usługują, czasem nawet nie widzą powodu ("pomagać nie trzeba ludziom z którymi ma się bliskie relacje, są znajomi, rodzina"), są skoncentrowani na sobie, na własnych sprawach, własnych bolączkach i zamiast im powiedzieć, że ich "ja" musi zostać ukrzyżowane, dopasowuje się kazania, uwielbienie i duchowe doradztwo do ich dobrego samopoczucia, żeby nie zranić starego człowieka.

Zastanawiam się nawet, czy nie nazwać tego "duchową homeopatią" - Ewangelię rozcieńcza się w roztworze humanistycznej miłości i pozbawia składników prowadzących do śmierci starego człowieka tak długo, aż wreszcie fizycznie nie będzie ich w przesłaniu. Wtedy dopiero taka "Ewangelia" posiada rzekomo moc uzdrawiania miłością. Czyli "to, co miało zabić starego człowieka, w odpowiednim rozcieńczeniu stawia go na nogi".

Łaskę należy przyjąć przez wiarę nie stawiając warunków ze swojej strony. Ale zanim się to uczyni, należy pokornie przyjąć Bożą diagnozę naszego stanu. Bez żadnych "szantaży emocjonalnych" typu "bo się obrażę i sobie pójdę". "Nienawiść do siebie samego" jest tak naprawdę egocentrycznym wołaniem o ratunek. Psychologia wymyśliła już mnóstwo określeń, które grzech pozwalają nazwać "chorobą", "temperamentem", "zakłóceniami osobowości" i usprawiedliwiać się w nieskończoność. Tymczasem trzeba znienawidzić własny grzech i pozwolić Bogu, żeby go od nas oddzielił i przed nami samymi nas uratował. Człowiek narodzony na nowo otrzymuje w Chrystusie moc przeciwstawienia się "zakonowi grzechu", ale decyzja o przeciwstawieniu należy do człowieka. Tak jak decyzja o przyjęciu zbawienia przez wiarę należy do człowieka. Można nazwać to "teologią", ale przecież tak mówi Słowo Boże.

I nie chodzi mi o to, żeby komukolwiek "dołożyć". Wiem, że wielu osobom pochodzących z wierzących rodzin, znającym Pismo i wszystkie chrześcijańskie teorie o przyjmowaniu Jezusa, oddawaniu Mu życia itd. bardzo trudno jest przyznać, że trzeba zacząć od początku. Wiedzą, jak powinno być, ale w sercu od wielu lat jest sucho i nie ma życia. A jeśli nie ma życia, to znaczy, że Słowo jeszcze do serca nie dotarło z przekonaniem o grzechu i jeszcze tego życia nie zrodziło.

"Przeto odrzućcie wszelki brud i nadmiar złości i przyjmijcie z łagodnością wszczepione w was Słowo, które może zbawić dusze wasze. A bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie" [Jak. 1:21-22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 1:24 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Elendilu, mam wrażenie, ze gdybyśmy dobrze doprecyzowali swoje stanowiska, to doszlibyśmy do punktu, w którym podamy sobie ręce. Być może istotnie rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach, a być może o tym samym zjawisku z dwóch końców kija.

To może uporządkujemy dane.Spójrz, czy z tym poniżej możesz się zgodzić:

- Człowiek ma charakter, który różni go od innych osób.

- Charakter ten jest skażony grzechem.

- Praca nad charakterem jest możliwa w Panu, zmienia człowieka i upodobnia go do Chrystusa.

- Te zręby osobowości, które stanowią o niepowtarzalności danej osoby pozostają w niej do końca życia (np nie tracimy lub nie zyskujemy poczucia humoru itp) Wyjątek- uszkodzenia mózgu.

- Nie zaprzecza to moim zdaniem faktowi, że zmiany dokonywane w człowieku przez Pana mogą być spektakularne, że jesteśmy w stanie pokonać pewne ograniczenia, lęki, słabości aż do stwierdzenia przez innych "ja go nie poznaję!"

- Charakterem nie można tłumaczyć grzechu ("już tak mam, że kłuję innych szpilkami , to mnie uspokaja")

- Charakterem można jednakże tłumaczyć różnice w wyrażaniu się tych samych owoców Ducha Świętego- miłości (wychodzę do ludzi i z nimi rozmawiam, lub milczę ale np umyję komuś samochód ) radości (uśmiecham się albo nie) itd

- Problem Indi nie polega na pracy nad charakterem (zgadzam się z tobą) lecz...
I tu chyba się różnimy- bo ty mówisz "nie wydaje owoców, jest wiec martwa lub chora", musi zaprzeć się sama siebie i te owoce wydać, a ona nie chce.

- A ja bym powiedziała: uwierzyła w etykietkę, którą ktoś jej przylepił i jej problem jest problemem wiary, nie uczynków, ponieważ prawdą jest to, co myśli o niej Bóg i jakie czyny przygotował, żeby w nich chodziła. Jej zadaniem nie jest pokonanie nieśmiałości i wychodzenie do ludzi, nauczenie się radości, nauczenie się modlitwy.
Ona powinna prosić Boga o wiarę.
Jeśli uwierzy Bogu- "odetka się" jakiś korek i popłynie przez nią życie. Zgadzam się, że jest chora. Brak wiary oddala od Boga. A o niej (wierze) wiem dwie rzeczy: że jest darem Boga i że rodzi się przez słuchanie.Chcę więc jej mówić dobre rzeczy w Jego imieniu.

Mam taki werset, który lubię sobie przypominać, ile razy muszę pokonać coś większego ode mnie: 2Krn 20, 17
W wierze musimy zawsze zrobić pewien krok, wyjść na pierwszą linię, ale to Bóg sam będzie działał.
W gruncie rzeczy powiedziałeś coś podobnego. Podoba mi się Twoje świadectwo o pokonaniu nieśmiałości.

Powtarzam jednak dla pewności, że ona (Indi) tego nie "wypracuje", jak to ujął Przebudzony i sama zdaje sobie z tego sprawę. Jeśli jednak ona zrobi krok, Bóg odpowie.

Smok Wawelski napisał(a):
Widzę, że są osoby, które ZAKŁADAJĄ, że Indi jest osoba narodzoną na nowo. Na jakiej podstawie? Na podstawie jej własnych zapewnień i przekonania, że w tej podstawowej sprawie jest z nią wszystko w porządku, tylko Pan Bóg nie wiedzieć czemu się ukrywa i jej nie zmienia.


Ja zakładam to istotnie, na podstawie Słowa, które zacytowałam w jednym z postów, a które mówi, że jeśli ktoś przychodzi ze swymi grzechami, za które żałuje do Chrystusa, zostaje przyjęty i zbawiony, niezależnie czy to czuje, czy nie. Indi przyszła. Nie mam powodów, żeby jej nie wierzyć.

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 2:04 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
zastanawiam, kiedy sie np. Owieczka nawrocila wedlug Elendila ? Owieczka latami tu swoje zale i frustracje wylewala, a chyba sie zdaje, ze uwazana byla za nawrocona, no nie ?
:roll:

Zaspokoję Twoją ciekawość. Narodziłam się na nowo w 1994 r w maju jako osoba dorosła( miałam 24 lata), zostałam ochrzczona Duchem Świętym w tym samym roku, zanim jeszcze przyjęłam chrzest wodny.
Moje stany depresyjne brały się głównie z poczucia odrzucenia przez ludzi wierzących i osamotnienia oraz trudnej sytuacji w pracy zawodowej, niemniej wyznałam to Bogu jako grzech- ponieważ grzechem jest żalić się nad sobą i nie mieć wiary w Boga. Możemy być postawieni w różnych, czasem trudnych okolicznościach, ale nie powinniśmy jako wierzący trwać w użalaniu się nad sobą. Zrozumiałam to i proszę Boga o łaskę wiary, nadziei, chcę w tym trwać, przeprosiłam tych, których moja depresja mogła jakoś zranić. Dzięki temu, że zaczęłam tu pisać poznałam ludzi, którzy bardzo mi pomogli- już sam fakt, że się zainteresowali, modlili, zadzwonili i nie potępili był dla mnie bardzo znaczący. Pomogło mi to pokutować z mojej grzesznej postawy.
Agnieszko- przyznaję Ci rację. Grzeszyłam wylewając swoje żale i frustracje. Ten etap życia mam za sobą.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 2:23 pm 
Owieczko , pytalam Elendila.
Mnie np. bardzo zgorszylas swoja postawa i zastanawialam sie czy jestes wierzaca, a inni Cie tutaj glaskali, rowniez tym kiedy ze szczerego serca chcialam Ci pomoc, moze nieudolnie, nic nie przyjmowalas, samo narzekanie, w koncu powiedzialam, ze musisz sie nawrocic, to sie tu na mnie rzucono, ze gadam sama ze soba, watek zamknieto, bylam w szoku, a Ty, ze jak nie umiem pomagac, to zebym nie pomagala. Czesto czulam sie wlasnie ponizona przez Ciebie tutaj, ze czuje sie lepsza, ze mam duchowe rady, a Ty innych potrzebiwalas. Nie dobrze tez bylo kiedy bylam mila i usmiechnieta, bo milosc to podobno nie emotki, ani mile slowa.

Ty mialas prawo sie zalic,narzekac jacy to inni zli, bylas rozumiana, a nawet chwalona za szczerosc niby, a Indi, ktora nie narzeka na innych, ale wglada w siebie ma sie nawrocic, nie rozumiem tego, dlatego pytalam Elendila.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 2:33 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Agnieszko- czasem w moich wypowiedziach przebrzmiewa taki mentorski ton, który może być( pewnie słusznie) odczytany jako forma wywyższania się nad kimś. Proszę Cię o wybaczenie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 2:35 pm 
Teraz tez napisalas, ze "zaspokoisz moja ciekawosc". Ja nie jestem ciekawa w ktorym Ty roku sie nawrocilas, wogole nie jestem zainteresowana Toba.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL