Róża napisał(a):
Nie chciałabym aby ktoś miał odczucie, że się go neguje ze względu na inne przekonania. Rozumiem jak najbardziej Twą argumentację natomiast zastanawiam się jak naprawdę jestem przez np Ciebie odbierana kiedy modlę się o Bożą interwencję w sprawie zapraszania do mojego miasta czarowników i szamanów... I tak mi się jakoś ten fragment nasunął... czy nie mogę pozostać "przy swoim", a Ty przy "swoim" patrzeniu na tą sprawę?...
Mamy punkt odniesienia, którym jest Biblia. Korzystajmy z niego w dyskusji. Przecież ja Ci niczego nie zamierzam i nie mogę zabronić - najwyżej możemy porozmawiać, co i dlaczego jest zgodne ze standardem obiektywnym, którym jest Biblia, a co i dlaczego nie jest zgodne. Na pewno możemy zostać "przy swoim" w sprawach spożywania jarzyn, czystości pokarmów oraz śeięcenia określonych dni. Czyli w sprawach, które są zewnętrzne, a nie duchowe. Rzym. 14 nie jest jednak "z gumy" i nie można go wykorzystywać jako "parawan" do osłony wszystkiego, czego nie umiemy uzasadnić biblijnie - nawet, jeśli chodzi o sprawy duchowe.
Róża napisał(a):
Tym bardziej, że czułabym się winna gdybym nic nie zrobiła biernie przypatrując się wydarzeniom (przecież i tak większość pójdzie do piekła... więc nich robią co chcą?)
Trzeba im głosić Ewangelię i modlić się o to, żebyśmy mieli taką możliwość. Nie znajduję w Biblii wskazówek na temat urządzania protestów, pochodów, wieców i innych tego typu działań. Jeśli je widzisz w Biblii, to mi je tam pokaż. Tutaj mamy takie zasady, że korzystamy z Bożego objawienia i romawiamy na jego podstawie.
Róża napisał(a):
Ale coś co nie wypływa z przekonania podobno grzechem jest...(Rz 14:23) Jak mam się "wytłumaczyć" przed Bogiem, że nie pomodlę się bo Smok i Ani_Isza uważają,że to zwiedzenie... a mnie nie do końca przekonali i czuję, że mam cos zrobic w tej kwestii...
"Dobrze jest nie jeść mięsa i nie pić wina ani nic takiego, co by twego brata przyprawiło o upadek. Przekonanie, jakie masz, zachowaj dla siebie przed Bogiem. Szczęśliwy ten, kto nie osądza samego siebie za to, co uważa za dobre. Lecz ten, kto ma wątpliwości, gdy je, jest potępiony, bo nie postępuje zgodnie z przekonaniem; wszystko zaś, co nie wypływa z przekonania, jest grzechem" [Rzym. 14:21-23]
Czy ten fragment może służyć do relatywizacji dowolnych przekonań? Czy możemy mieć dowolne przekonanie na dowolny temat i traktować je jako równorzędne z dowolnym innym przekonaniem? Co jest punktem odniesienia dla naszych przekonań?
Porozmawiajmy o tym, jakie jest źródło naszego przekonania i o czym jest tekst, do którego nawiązujesz wyrywając jeden werset z kontekstu. Nie traktuję tego jako "wsadzanie kija w mrowisko", ale myślę, że taka rozmowa może być przydatna. Twoje pytanie rónież nie jest takie retoryczne, jeśli się sprawie przyjrzeć uważniej. No i nie widzę, żeby ktoś tutaj kogoś "osądzał" - najwyżej mamy różne poglądy w tej kwestii. Sprawa takiej a nie innej postawy w sprawie zapraszania kogoś do naszego miasta nie stanowi i naszym zbawieniu czy potępieniu. Natomiast nasze przekonania nie powinny wypływać z "czucia", bo to stanowczo zbyt mało. Szanuję Cię, oczekując budującej i merytorycznej wymiany zdań. Nie "oberwie Ci się" absolutnie. Postaraj się tylko wziąć Słowo Boże i na jego podstawie konkretnie uzasadnić swoje poglądy w omawianej kwestii.
