Robson ostatnie moje slowo i koncze
Sory Sceptyku, nie widzialam twojego postu.
No to bedzie teraz moja szczera wypowiedź na ile potrafie odpowiedziec.
Otóz ja slucham i was i ich .
I porownuje owoce zycia, sluzbe.
Patrze co mnie zacheca i inspiruje do chodzenia z Bogiem.
Co mnie podnosi kiedy upadam i co daje mi nadzieje.
Otoz kiedy czytam teksty z ulicy prostej , czy kazania Wilkersona to mnie tylko doluje , zatrwaza i powoduje ze nachodzi na mnie takie potepienie, nawet wtedy kiedy wiem ze mam spolecznosc z Panem i nie mam nic sobie do zarzucenia.
A kiedy slucham Spichlerza, pastora Stepanowa ktory tez mowi o swietosci, o zaparciu sie siebie, o intymnej relacji z Bogiem to mnie mobilizuje. Zakasuje rekawy i staram sie jeszcze bardziej zblizyc do Pana.
A jesli chodzi o Hagina, Copelanda, - pokazuja jak mozna zyc w zwyciestwie w Jezusie. Sami to praktykuja i to slowo dziala w ich zyciu.
Natomiast jak czytam wasze posty o porazce, o tym jacy biedni , zalosni i grzesni jestesmy to mi nic nie daje.
Hagin , Copeland daja rozwiązanie , Wilkerson - tylko krytykuje ( przynajmniej ja go tak odbieram)
Mysle ZE JESTEM POSRODKU.
Chce zyc zwycieskim zyciem w Chrystusie, bez chorob, bez nędzy bo to odkupil dla mnie moj Pan na krzyzu. Chce zyc w świętości bo moj Pan jest swięty.
A jesli slyszalabym o tym ze te osoby wymieniane przez was ZYJĄ W GRZECHU to wtedy nabralabym rezerwy.
Ale np. Ulf Ekman , ktorego bardzo cenie jest tutaj pokazywany w zlym swietle. A ja wiem ze to swięty i pobożny mąż Bozy.
Zyczę sobie rownie podobnych owocow w swoim zyciu.
Koncze pisac, bo córka płacze.
Pozdrawiam.