frąfciu napisał(a):
Przyjąłeś chrzest? No to chyba źle zrobiłeś... Po co ci to było? Przecież to jakaś widzialna czynność.
Wytłumacz mi bo nie pojmuję - co stało się w tym chrzcie? Potrzebna była ci do czegoś woda? Przecież brzydzisz się wszystkim co ma choćby pozory materialności i przypomina choćby z daleka sakramenty. Musiałeś dać się chrzcić, zanurzyć w wodzie? Potrzebne ci taklie znaki? Czy zrobiłeś bezmyślnie - bo po prostu taki jest nakaz bibli. Piszesz że chrzest to pogrzebanie starego człowieka. A nie mogłeś pogrzebać starego człowieka "bez wstrętnych" bluźnierczych wręcz widzialnych znaków?
Tak się składa, że przyjąłem chrzest wodny dopiero 7 lat po tym, jak narodziłem się na nowo (co nie jest i nie powinno być normą). Po nowym narodzeniu miałem już pewność zbawienia, zostałem ochrzczony Duchem Świętym, modliłem się w językach, prorokowałem i nauczałem Słowa Bożego. Miałem 7 lat do namysłu i niczego nie zrobiłem bezmyślnie - możesz być spokojny. Przez wiele lat kładziono mi do głowy, że chrzest wodny nie jest mi potrzebny, bo zostałem już "ochrzczony" jako niemowlę. Ale Bóg mnie przekonał osobiście w sumieniu i na podstawie Słowa Bożego, że powinienem publicznie potwierdzić fakt nowego narodzenia i okazać posłuszeństwo Panu. Za tę decyzję zapłaciłem cenę wyrzucenia ze społeczności, w której byłem. Ale było warto.
Byłem zbawiony już od siedmiu lat. W samym chrzcie nic się nie stało, ale Bóg wyszedł naprzeciw mojemu posłuszeństwu Jego Słowu i prośbie o dobre sumienie (wyrażonym właśnie w chrzcie), wzmacniając mnie w kolejnych latach chodzenia z Nim i nadal mnie wzmacnia, pomagając skuteczniej sprawować zbawienie [Flp. 2:12], otrzymane już wcześniej przez wiarę [Rzym. 10:8-10; Ef. 2:8-10 i innne], a także ratując wielokrotnie przed zniechęceniem i zawróceniem z Jego drogi [I Piotra 3:20-21].
Wbrew Twoim złośliwym uwagom, nie muszę się brzydzić wszystkiego, co ma choćby pozory materialności. Ani chrzest ani Wieczerza Pańska nie są sakramentami, które same w sobie są "materialnymi [widzialnymi] nośnikami łaski". Łaska Boża działa bezpośrednio i Bóg nie potrzebuje żadnych materialnych "nośników" - Słowo Boże nic nie mówi na temat takich "nośników" w Nowym Przymierzu. Nośniki wymagałyby istnienia pośredników do Boga (udzielających sakramentów), a przecież jedynym pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem jest Mesjasz Jezus [I Tym. 2:5]. W Nowym Przymierzu kapłaństwo jest powszechne, ponieważ wszyscy odrodzeni i zbawieni [I Piotra 2:5,9] składają ofiary pochwalne, to jest owoc warg, które wyznają Jego imię [Hebr. 13:15].
Nie musiałem się dać ochrzcić, tylko chciałem. Sam akt chrztu obrazuje pewne fakty, które już się wcześniej stały w życiu odrodzonego człowieka, a które zostały dokonane bez udziału ludzkiej ręki [Kol. 2:11] poprzez nowe stworzenie w Chrystusie [Gal. 6:15] - nie stanowi tych faktów, tylko je obrazuje (tak jak wino obrazuje krew Jezusa, a chleb obrazuje Jego ciało). Zanurzenie i wynurzenie obrazują śmierć wraz z Chrystusem i wzbudzenie wraz z Nim do nowego życia, a także obmycie z grzechów przez krew Chrystusową i zanurzenie w duchową rzeczywistość (imię) Trójjedynego Boga. W ten sposób dokonuje się publicznego pogrzebania starego człowieka, który wcześniej przez wiarę umarł dla świata i grzechu wraz z Chrystusem [Rzym. 6:1-9].
Obraz czegoś, co już w rzeczywistości się stało, nie jest tożsamy z tworzeniem tej rzeczywistości. Prośba do Boga wyrażana w pewnym geście również nie jest tworzeniem rzeczywistości. Piszę to na wypadek, gdyby Ci przyszło do głowy wmawiać mi, że przyjąłem jakieś sakramenty, tylko inaczej to nazywam. Łaska odrodzenia została mi udzielona na 7 lat przed przyjęciem chrztu, a łaska zwycięskiego sprawowania zbawienia jest mi udzielana na codzień i będzie udzielana aż do końca, bo Bóg tak obiecał. Nie przyjmuję żadnych sakramentów, a Bóg wspaniale działa w moim życiu, udzielając mi wiele łaski na codzień. Ani On do udzielania łaski, ani ja do przyjmowania łaski nie potrzebujemy żadnych "widzialnych znaków" ani pośredników ludzkich. Człowiek, który mnie chrzcił, był sługą i świadkiem, ale nie był pośrednikiem, namaszczonym do udzielania sakramentów. Chrzest jest również obrazem zanurzenia w Ciało Chrystusa, więc członkowie Ciała usługują sobie nawzajem i świadczą, ponieważ na zeznaniu dwóch lu trzech świadków powinna opierać się każda sprawa, jak mówi Pismo.
Wiem, że będziesz próbował kolejnych sztuczek, żeby udowodnić słuszność magicznego myślenia sakramentalnego, ale nie spodziewaj się, że na takie prowokacje będę odpowiadał. Twoje ostatnie wpisy znamionują bezsilną zajadłość, ponieważ nie byłeś i nie jesteś w stanie wywieść omawianych doktryn katolickich z Biblii i tylko z Biblii, co zostało tutaj wykazane kilkakrotnie. W związku z tym uciekasz się do starych metod, które Twoi ojcowie w wierze stosowali wobec wszystkich, których uznawali za "sekciarzy". Czyli zamiast merytorycznych argumentów na podstawie Biblii pojawiła się agresja i złośliwość ad personam. Do tego poziomu zniżał się nie będę.
W Twoich ostatnich postach widzę wyłącznie chęć destrukcji i wykrzywienia prostych dróg Pańskich. Nasze wypowiedzi czytają różni ludzie - również poszukujący i słabi w wierze. W związku z tym ostrzegam Cię na podstawie Słowa Bożego:
"A kto by zgorszył jednego z tych maluczkich, którzy wierzą, temu lepiej by było, by zawiesić na jego szyi kamień młyński, a jego wrzucić do morza" [Mar. 9:42]
Najwyraźniej masz na tym forum misję, i rozpoznaję, że to nie jest misja od Boga. Podobnie jak rozpoznałem, że nie jesteś człowiekiem narodzonym na nowo z Ducha Świętego. Wskazuje na to wiele czynników - między innymi brak umiłowania Słowa Bożego, poleganie na autorytetach ludzkich oraz dążenie do destrukcji zamiast do budowania. Osobom odrodzonym nie dałeś właściwie nic, za to chcesz im odebrać ufność w Słowo Boże interpretowane prosto, nie dając w zamian żadnej innej propozycji, jak to czyniło i czyni wiele osób, do czego odnoszę się z szacunkiem, ale spieramy się wyłącznie na podstawie Pisma.
Duch Święty wprowadza we wszelką prawdę, i dlatego mogę być spokojny o to, że zostawiam wymianę poglądów z Tobą do osądu czytelników, choć Ty po raz kolejny uznasz to pewnie za jakąś "sekciarską mantrę".
frąfciu napisał(a):
obawiasz się smoku o upadek swojej sekty?
Nie, ponieważ takowej nie posiadam. Gdy już ochłoniesz i przestaniesz zadawać takie pytania, możemy wrócić do spokojnej i MERYTORYCZNEJ dyskusji wyłącznie na podstawie Słowa Bożego. Tymczasem żegnam Cię i modlę się, żeby Ci Bóg serce zmiękczył i oczy otworzył.