Quster, nie zgodzę się z Tobą prawie we wszystkim, co napisałeś. Nie chcę cię urazić, jednak wybacz, ale mdli mnie już od podobnego mydlenia oczu i pustosłowia o "nieosądzaniu", "tolerancji" i podobne. Sam spójrz co piszesz:
quster napisał(a):
myślę że ze świadectwami jest tak że są one czasto bardzo subiektywne i przykładanie ich do innych niby podobnych
Po co to komu? lanie wody... gdzie kto "przykłada" czyjeś świadectwa do "innych"? Czy to nie do Słowa Bożego mamy przykładać wszystkie świadectwa? Albo powiesz, że w ogóle nie mamy ich "przykładać' do niczego, bo "nie osądzajmy", "ze świadectwami się nie dyskutuje" ble, ble... niechaj ewangelia będzie cała powykręcana, nie reagujmy, ani na to nie zważajmy, bo to takie "indywidualne", "Bóg jest miłością"... niedobrze się robi od takiej "chrześcijańskiej" postawy, naprawdę. Słowo Boże wzywa do osądzania, do czuwania, do bycia się na baczności, wzywa i wręcz nakazuje... a wszędzie tylko bełkot o tolerancji i miłości, a jak ktoś ośmieli się wskazać na nieprawość, od razu szykany zewsząd... Ty weź na innych forach zobacz, gdzie romanszewczuk powklejał te swoje "świadectwa" - wszędzie tylko zachwyt i cukier się leje... a sprobuj tylko piśnij słówko, że to są przecież machlojki, to zobaczysz jak "oświecone" przecież protestanci zamienią słodziutki świergot w ujadanie... bo "przykre rzeczy" piszesz. Nie naśladuj do takiego zachowania, qusterze. Wiesz dobrze, że Pan nienawidzi "warg schlebiających". Mamy prawdę mówić, bez względu na to czy to się komuś może nie podobać.
Niektórzy się posuwają do tego, że, na przykład, ewangelia dla katolików powinna się ograniczać do "Bóg ich kocha", bo jak zaczniesz o grzechu mówić, to ich obrazisz... Nie dziwiła by się spiecjalnie, gdyby tak poganie mówili, ale że bracia... "oświeceni"... mi to w głowie się nie mieści po prostu.
Cytuj:
Np. opowiadał mi niedawno jeden brat wierzący takie zdarzenie... a komentował fakt jak jego poznanie kiedyś na początku nawrócenia było mizerne i dzisiaj się z tego śmieje i dziwi ze tak mógł patrzeć i myśleć ...
otóż opowiadał, że jak jechał w autobusie komunikacji miejskiej na gapę i kiedy wysiadł i udało mu się przejechać nie złapanym, to dziękował Bogu że go uchronił przed tymi co łapią gapowiczów
No dobrze - opowiadał ci brat, że kiedyś tak było, ale teraz już tak nie robi i w porządku. Ale gdyby opowiadał, że nadal tak robi, to też uważałbyś, że nie trzeba "osądzać" bo to "indywidualne" i po co się "naprzykrzać"?
Uważam, że są takie rzeczy, które można złożyć na karb "braku poznania" - wtedy mamy upominać łagodnie, cytując Słowo uzupełniać ów "brak"...
Ale gdy chodzi o rzeczy niedopuszczalne, o jawny i rażący grzech taki jak kradzież, czy fałszowanie Ewangelii - mamy być stanowcze i NIEtolerancyjni i te gadki o "nieosądzaniu" uważam za równie szkodliwe i wrogie ewangelii Chrystusowej, jak i kradzież.
To moje zdanie i możecie ze mną się nie zgadzać, ale sumienie nie pozwala mi myśleć inaczej. O wiele łatwiej jest zrobić słodziutką minę i achać w zachwycie na wszelaką nieprawość, przytakując wszem i wobec - wtedy ani nie narazisz się na nic i szacuneczek zawsze będziesz miał...
Trudniej jest się przeciwstawiać nieprawości - od razu masz "ducha buntu", "brak miłości" itp. - mur-beton.
Cytuj:
Człowiek się uczy, całe życie i głupi umiera, jak mówi przysłowie, wiec uważam że nie powinniśmy być prędcy oceniać to co ktoś twierdzi.
Z tego co piszesz można wnioskować raczej że nie nalerzy
w ogóle "oceniać"...
Cytuj:
zasadniczo najgorsze są skrajności, albo totalne zaprzeczanie albo totalne uwielbienie, odnośnie ludzi oczywiście, najlepszy jest złoty środek
Na jawny grzech i kłamstwa masz
obowiązek do bycia skrajnie i totalnie zaprzeczającym. Wszystko mamy "oceniać" i osądzać w świetle Słowa Bożego - wszystko, a to wszystko i trzymać się tego, co dobre.
Pozdrawiam.