www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Cz mar 28, 2024 3:27 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr sty 01, 2014 2:40 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 25, 2011 9:51 pm
Posty: 116
Lokalizacja: Puławy
Odrzucony napisał(a):
Wiesz , przez tyle lat przeczytałem mnóstwo opracowań na temat łzs, cała mase for internetowych i zaledwie garstka ludzi których na palcach jednej reki
można policzyc zdołała wyleczyc sie z tej choroby.
Dlatego dla zaspokojenia zwykłej ciekawosci jak to było z Tobą, mozesz napisac co Twoim zdaniem było kluczowe dla Twojego ozdrowienia.



Jeszcze jak byłem bezbozny to duża poprawa była po takim robionym w aptece specyfiku, którym nasączało się watę i przemywało twarz. Po nawróceniu gdy wpadłem znowu w pornografie to automatycznie można powiedzieć mój stan bardzo sie pogorszył i trwał dość długo - ale im wiecej czytałem biblię, im bardziej wyciągany byłem z różnych grzechów, wad to stan z czasem się poprawiał także już nigdy później np nie wróciłem do pornografii, więc tak jakby mój stan zdrowia cielesnego był powiązany z duchowym. Więc jakby nie było za wszystko dziekuję Panu Jezusowi i Jemu wszystko przypisuje a jeśliby choroba wróciła czyn przyszły jakieś inne i tak będę prosił o wytrwanie do końca i ay moje serce nie było obciążone ewentualnymi tymi chorobami czy innymi doświadczeniami, uciskami.

Również zmieniłem odżywianie - odrzuciłem m.in drób bo jest faszerowany hormonami, antybiotykami a np hormony mają związek z ŁZS, odrzuciłem całkiem słodycze, pieczywo wyjałowione, tak że przerzuciłem się na ryby, kasze, warzywa, owoce, nabiał. To co przetworzone i ma puste kalorie to staram się unikać. Kiedyś też unikałem tłuszczu a tłuszcz jest potrzebny przy przyswajaniu witamin i bierze udział w różnych ważnych procesach.


Jak chcesz to postaram się napisac Ci skład tego płynu = on robiony był w aptece ale na recepte ale buteleczka starczała na kilka miesięcy a kosztowała mniej niż 10 złotych. Więc podam Ci to co jestem w stanie przeczytać, bo nie jest to proste ;) :

- Ac. Salicyli 2,0 - z tego co rozumiem to kwas salicylowy
- resorcini
- detromycini 2,0
- woda destylowana
- spir, Vini 70

na innej recepcie jeszcze jest dodatkowo : hydrocortisoni 0,1

Pan Jezus może bez żadnych leków wszystko uzdrowić ale nie musi wcale uzdrawiac ciała bo priorytet dla Niego jest taki abyśmy żyli wiecznie nawet jeslibysmy tu mieli najciezsze zycie,

_________________
WYZNANIE WIARY : biblijny binitarianizm, kondycjonalizm, anihilacjonizm

https://binitarianizm-biblijny.blogspot.com/ , https://binitarianizm123anihilacjonizm. ... kreca.html

, http://mieczducha888.blogspot.com/2020/ ... ra_27.html ,


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sty 02, 2014 1:08 am 
Offline

Dołączył(a): Wt gru 10, 2013 9:42 pm
Posty: 19
Witaj Szelko,
fajnie , ze napisałaś , postaram sie odpowiedziec na Twoje pytania.

Cytuj:
Pierwsze pytanie: czy ty się cieszysz z tego, że Bóg cię uwalnia z twojego zniewolenia, czy jesteś tym faktem raczej przerażony?


Wiesz Szelko powiem Ci , ze przede wszystkim to jestem ...hmmm... w jakiegos rodzaju szoku.
Bo widzisz te cwiczenia... ja to robiłem przez 7 i pół roku, to jakby stało sie nieodzowną czescia mojego zycia a moze nawet częscia mnie.
Jesień, zima , wiosna, lato, za oknem deszcz, snieg czy słońce, dzień czy noc, przed praca po pracy... to zawsze było ze mną...
ten styl życia wrósł we mnie tak bardzo , ze jak napisałem wczesniej stał sie cześcia mnie a teraz to sie kończy... dosyc szybko... bez przygotowania..
i widzisz jakby Ci to powiedziec ... czuje sie niezbyt pewnie, nie cwiczyłem juz 11 dni i odczuwam ze cos jest nie tak, ponieważ tak długiej przerwy nie miałem nigdy w całym okresie cwiczeń.
Nie moge sobie znaleźc miejsca i czuje sie bardzo dziwnie. Wcześniej jadłem np. co 3 godziny pilnujac tego czasu bardzo a np. wczoraj miałem bez jedzenia przerwe 10 godzin,
Ja nie znam takiego zycia, przyzwyczaiłem sie bardzo do innego, do tego które prowadziłem przez ostatnie lata.
Wiesz to co teraz napisze bedzie głupie ale te cwiczenia dawały mi poczucie złudnej wartosci mojej osoby, wiem ze tak naprawde nie miało
to żadnego znaczenia w postrzeganiu mnie przez innych( a moze miało, sam nie wiem) ale jednak sam siebie oszukiwałem w ten sposób , ze moze jestem kims natomiast teraz czuje, że to poczucie we mnie gaśnie, czyli staje sie bezwartosciowy.
bezwartosciowy dla świata...
Czuje jak cos we mnie umiera... tak zdecydowanie takie uczucie.. ale przecież ja nie wiem jak sie umiera bo nigdy tego nie robiłem.. to jednak
najblizej mi słowem "umieram" do opisania własnych odczuc. Troche mnie to niepokoi bo nie znam takich uczuc, one teraz są we mnie, nigdy wczesniej ich nie było.
Więc gdybym miał odpowiedziec konkretnie na Twoje pytanie, radosc czy przerazenie to odpowiem szczerze ze blizej mi do przerazenia... cos sie kończy a ja niewiem co to oznacza...

Cytuj:
Drugie pytanie: ku czemu zmierzamy, to znaczy jaka będzie konkluzja twojej opowieści,
jakie wnioski i jakie są twoje oczekiwania wobec jej czytelników? (A sądzę, że jakieś są, bo w jakimś celu piszesz swoją opowieść)

Przyznam szczerze ,ze ... nie wiem, tak po prostu nie wiem...
Ja miałem zamiar napisac tylko 2 posty i tylko dlatego ze na poczatku miałem silne odczucie aby to zrobic.
Nie było we mnie mysli aby cokolwiek tym pisaniem uzyskac, naprawde, tylko ta chęc napisania... Postów zrobiło sie nieco wiecej ale
ja sam niewiem po co to pisze... dziwne , prawda? ale tak własnie jest.
Inną rzecza jest , ze dzieki temu forum ja zyskałem cos dla siebie. Dlatego gdybym miał juz nie pisac to i tak zyskałem cenne wskazówki,
duzo też czytam.


Cytuj:
Trzecie pytanie: co ty w ogóle zamierasz dalej, ze swoim życiem, ze sobą, ze swoją wiarą?
Będziesz szukał osób wierzących? Chciałbyś, żeby ktoś się z tobą modlił? Co będzie, kiedy skończysz pisać?

To pytanie jest takie bardzo bym powiedział głębokie ale niestety również nie potrafie na nie odpowiedziec. Nie potrafie teraz odpowiedziec
poniewaz , jestem całkowicie pochłonięty tym co sie teraz dzieje w moim nieszczęsnym życiu.Te cwiczenia były we mnie tak ukorzenione
, ze za bardzo nie wiem co sie dzieje, ciagle tylko mam poczucie , ze cos sie kończy i nie jestem za bardzo w stanie myślec co dalej...
Przyznam szczerze i nie bede ukrywac ,ze licze na prowadzenie Boga.Wiesz Szelko ja juz w życiu zamierzałem wiele rzeczy ale Bóg
prawie nigdy nie liczył sie z moim zdaniem tylko czynił według swojej woli.

Jeśli chodzi o stroje kobiece to oczywiscie każda kobieta bedzie sie ubierac tak jak jej samej bedzie sie podobac
a nie według tego co mi sie wydaje. Chodziło mi raczej tylko o to , ze gdyby wszystkie kobiety były
ubrane w stylu sióstr zakonnych to Bóg obciażany byłby znacznie mniejsza iloscia grzechu cudzołóstwa.
Siłownia to oczywiscie wytwór szatana, dlaczego?
Ponieważ gdy Bóg stworzył swiat to był on idealny a siłowni w nim nie było a to oznacza , ze siłownie i fitness cluby ludziom nie są potrzebne.

Dziekuje Szelko.


Witam MieczuDucha,

Cytuj:
Również zmieniłem odżywianie - odrzuciłem m.in drób bo jest faszerowany hormonami, antybiotykami a np hormony mają związek z ŁZS

No tak , to jest juz dla mnie jasne, pierś z kurczaka przez lata była podstawą mojej diety, na dodatek brałem odzywki dla sportowców,
niby są one całkowice legalne, dostepne w sklepach sportowych jednak kto wie co producenci tam dosypuja dla lepszego efektu,
zeby klient znów kupił ich produkt. Nigdy nie brałem sterydów anabolicznych ale jak widac dieta, odżywki i styl życia wystarczyły aby zepsuc własne ciało.
Można powiedziec , ze dostałem to czego chciałem tylko ze ... ja nie wiedziałem...ale w pełni zasłuzenie...

Odnośnie receptury którą napisałeś to powiem szczerze, na 99% jestem pewien że zaden zewnetrzny specyfik mi nie pomoże,
to jest cos w środku zepsute, ale nie mam pojecia co takiego.Poza tym ja juz poddałem sie jeśli chodzi o leczenie, próbowałem naprawde wieloma sposobami,
lekarze itd... bez skutku. Tu juz moze pomóc tylko Bóg. Inna sprawą jest to ze ja nie mogłem do tej pory sie wyleczyc ponieważ zakładajac , ze udało by mi sie to powiedzmy
po dwóch latach choroby to nie trafiłbym na ślad Boga, i On sam nie dałby sie poznac.
Dzięki tej chorobie Bóg dał mi sie poznawac coraz bardziej. Dlatego On nie mógł pozwolic na moje wyleczenie bo w innym wypadku poszedłbym z nurtem tegoż świata.
A tak jak napisałeś dla Boga priorytetem jest zycie wieczne.

Dziekuje MieczuDucha

i dobranoc wszystkim.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn lut 02, 2015 9:26 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt gru 10, 2013 9:42 pm
Posty: 19
Witam,
po roku nieobecności na forum,po roku który mi osobiście minął błyskawicznie a podczas którego sporo się wydarzyło.
Cel mojego pisania to konkretne zapytanie do Was, jednak najpierw napiszę kilka słów wstępu.
Oczywiście napisze w wielkim skrócie dla zarysowania sprawy. Otóż poprzedni nowy rok zaczął się odrzuceniem
czegoś co robiłem przez kilka lat, mam na myśli te nieszczęsne ćwiczenia, siłownie.
No wiec zaprzestałem treningów dzięki Bogu. W tym czasie również jakoś z pracą nie było mi po drodze
tak więc miałem przymusowy wypoczynek. No i z deszczu pod rynnę, z racji większej ilości czasu zacząłem grać w pewną internetową grę
w którą grałem już wcześniej ale sporadycznie a teraz mając więcej czasu.. no pewnie się domyślacie...
grałem Kilka, kilkanaście godzin dziennie... a nawet całymi dniami od rana do nocy.. niestety..
Gra zaczęła kolidować z modlitwą oraz ogólnym rozmyślaniem o Bogu.. ale w sposób dość niezauważalny.. tak cichutko zachodził proces
zamiany czasu modlitwy na czas gry...zaraz po przebudzeniu odrazu komputer w ruch i była to pierwsza rzecz którą robilem...
a modlitwa poranna poszła w zapomnienie.. następnie wieczorna...a następnie zaczęły się żale do Boga, że przecież porzuciłem
te ćwiczenia i w moim życiu dalej susza, dalej pustynia a nawet znów zaczynam się fatalnie czuć...
no i .. po 5 miesiącach wróciłem też do .. ćwiczeń.. znów zacząłem to robić chociaż znacznie lżej niż kiedyś..
W tym czasie ... chyba obraziłem się na Boga, że oddałem mu wszystko co miałem a on wepchnął mnie w następne uzależnienie...
a nawet nie tyle się obraziłem co miałem pretensje o całą tą sytuację.. i cała wina poszła na Niego.
Dopiero w okolicach października doszło do mnie co tak naprawdę się stało...że ta wcześniej wspomniana gra za bardzo się do mnie przykleiła
a ja nie bardzo umiem się odczepić... w tym czasie monitor zaczął mi się psuć, obraz migał od rana do nocy.. oczy tego nie wytrzymywały
wiec na siłę musiałem odejść od komputera.Samopoczucie sięgało dna.. bo z jednej strony chciałem rzucić tą grę, z drugiej nie mogłem a z trzeciej musiałem
gdyż niemożliwym było wpatrywać się w ten migający obraz.. oczy wypadały..
Tak się zdarzyło że w tym momencie "pojawiły się" małe prace przydomowe do wykonania tak więc zająłem się nimi.. to był okres 2 miesięcy na czas których ponownie zrezygnowałem
z ćwiczeń. Pomyślałem ze wrócę do nich po nowym roku..
Grę udało mi się zakończyć, skasować ale nie będę pisać jakim kosztem..
ostatnie 3 miesiące to był koszmar na jawie...jakby finał nie udanego całego roku poprzedniego...
To jest oczywiście ogromny skrót..w ostatnich dniach znów skierowałem swoje zmarnowane oczy w kierunku Boga...
mam wrażenie, ze cały miniony rok sobie "wyjaśniliśmy".. mam takie poczucie..
oprócz jednej kwestii co do której właśnie mam to pytanie do Was, gdyż sam .. albo nie,
to napiszę innym razem. Najpierw wrócę do zapytania...
ponieważ jak napisałem wcześniej znów zacząłem ćwiczyć od nowego roku.. tylko 3x w tygodniu nie wiecej niż 1 godzinę..
Jednak znów mam jakieś takie dziwne myśli odnośnie tego czy ja w ogóle mogę jeszcze to robić ?
czy patrząc przez pryzmat mojej przeszłości ja mogę jeszcze ćwiczyć ?
Jak wy to widzicie ?
Osobiście wydaje mi się to nie być grzechem,
mamy się uświęcać i porzucić wszelki grzech, i stad właśnie to pytanie czy w mojej sytuacji
powrót do ćwiczeń to jest coś co może Bogu się nie spodobać ?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn lut 02, 2015 10:40 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Współczuję Ci, bo strasznie się szarpiesz...a tak naprawdę- nie obraź się- sam sobie to chyba robisz.
Oczywiście na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, że w grę komputerową (uzależnienie od niej) "nie wepchnął Cię Bóg", tylko Twoja pożądliwość. I myślę, że wcale nie chodzi o to, czy Bogu podobają się te ćwiczenia- bo wolno nam wszystko i w samych ćwiczeniach jako takich nic złego nie ma- ale o motywację Twojego serca. Czemu chcesz ćwiczyć? Czemu to ma służyć? Wiesz, jeśli dla rekreacji od czasu do czasu, to co w tym złego. Problem leży gdzie indziej- na pewno się od tego nie uzależnisz? Na pewno masz właściwe motywacje serca? Czemu początkowo chciałeś to odrzucić, a teraz do tego wracać...? Może spróbuj więcej czasu spędzić w modlitwie, na czytaniu Słowa? Jeśli szczerze będziesz czekał na odpowiedź od Niego, dostaniesz ją.
Wiesz...mam tendencję do żalenia się. Pisałam o tym na forum i dostałam reprymendę. Takowąż otrzymałam też od męża. Ponieważ jednak było to mi podane w dość ostrej formie, a ja się czułam taka pokrzywdzona (obiektywnie jest mi ciężko), to szukałam dla siebie i swojego postępowania usprawiedliwienia. Bo c h c i a ł a m się wyżalać, pragnęłam czyjegoś zrozumienia i współczucia. Wiem, że masz inny problem, ale chodzi mi o sam mechanizm samooszukiwania się. No i szukania jakiejś furteczki dla tego, czego pragnie moje "ciało"(pożądliwość ciała). Wiedząc, że Bóg już jasno się wypowiedział w sprawie mojego samoużalania się, ciągle pytałam Go : Panie, ale na pewno...? Czemu jesteś tak surowy? Taki wymagający? Czemu nie chcesz mnie zrozumieć? To nie może być takie złe...

Niby różne sprawy, a dostrzegam tu jakiś związek, jeśli chodzi o sam mechanizm działania. Nie zrozum mnie źle, nie potępiam Cię, współczuję, chyba mogę sobie wyobrazić, przez co przechodzisz. Ale dopóki nie staniesz w prawdzie, to obraz ciągle będzie wyglądał jak zza niedomytej, brudnawej szyby...

Nie bój się pytać Boga i nie uciekaj przed Jego odpowiedziami. Niech Ci Pan Jezus błogosławi :D Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, sama pamiętam, jak bolały mnie słowa tych, którzy mądrze mi radzili, ale jakoś...oschle (w moim odczuciu w każdym razie). Mogę Cię zapewnić, że Bóg Cię kocha i skruszonym sercem nie wzgardzi. On widzi Twoje zmagania i ma rozwiązanie problemu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn lut 02, 2015 11:03 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
"... ćwicz się natomiast w pobożności. Albowiem ćwiczenie cielesne przynosi niewielki pożytek, pobożność natomiast do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego" [I Tym. 4:7-8]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lut 03, 2015 6:05 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Odrzucony napisał(a):
Otóż poprzedni nowy rok zaczął się odrzuceniem
czegoś co robiłem przez kilka lat, mam na myśli te nieszczęsne ćwiczenia, siłownie.
No wiec zaprzestałem treningów dzięki Bogu.

Odrzucony napisał(a):
Najpierw wrócę do zapytania...
ponieważ jak napisałem wcześniej znów zacząłem ćwiczyć od nowego roku.. tylko 3x w tygodniu nie wiecej niż 1 godzinę..
Jednak znów mam jakieś takie dziwne myśli odnośnie tego czy ja w ogóle mogę jeszcze to robić ?
czy patrząc przez pryzmat mojej przeszłości ja mogę jeszcze ćwiczyć ?
Jak wy to widzicie ?
Osobiście wydaje mi się to nie być grzechem,

Ja może napiszę na początku o czymś innym. Otóż domyślam się, że ćwiczysz na siłowni ? I jeśli tak, to od razu mówię, to nie jest miejsce dla ciebie, mówię to dlatego, bo sam chodziłem i miałem wyrzuty sumienia. Tam panuje "kult ciała". Przebywasz wśród ludzi, którzy mówią, myślą, zachowują się i działają pod konto swojego ciała - za tym nie stoi DŚ. Mówimy tu o ludziach, którzy chodzą na siłownę np. co drugi, trzeci dzień, jest to ich pasja, poświęcają na to pieniądze itp. itd. Nie mówimy o ludziach, którzy idą na siłownię, bo np. lekarz zalecił im ćwiczenia dla wzmocnienia kondycji ( np. wzmocnienie ramion, albo zrzucenie w szybkim czasie paru kilogramów nadwagi). Ja jak przestałem chodzić to odczułem ulgę, czułem się tam bardzo nieswojo i długo nie wytrzymałem. Starałem się nawet nie rozmawiać ! Pewnie wyszedłem na burka ale trudno. Ludzie się mnie pytają, czy mi się chce tam chodzić ? Nic z tych rzeczy !

Pytanie brzmi - po co ćwiczysz ? Jeśli jest to odpoczynek, relaks i nie będziesz tym ZWIĄZANY, to wydaje się, że nie powinno być w tym nic złego - pod warunkiem - i to jest moje zdanie, jeśli np. ćwiczysz w domu, na dworze.
Wawelski napisał werset, ale czytać to ja umiem ( takie czasy nastały, że każdy umie czytać), gorzej ze zrozumieniem ! Ja ww. werset rozumiem w ten sposób, że odpoczynek ciała, który polega na aktywności fizycznej nie jest grzechem i nie o tym mowa w ww. wersecie ( np. jazda na nartach, na rowerze, gra w piłkę ... ). I pewnie Wawelski też tak uważa. Gdzie jest granica pomiędzy odpoczynkiem, a związaniem to trudno mi powiedzieć, myślę że sumienie będzie nas napominać ( ??). Wydaje się, że nie możesz dać się związać, raz to jest siłownia, a innym razem gra komputerowa - natomiast żródło jest ciągle to samo. Nie wiem czy to cię posieszy, ale nie tylko ty toczysz takie boje :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lut 03, 2015 7:38 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt gru 10, 2013 9:42 pm
Posty: 19
Owieczko, w żadnym razie nie urażasz mnie tym co piszesz, gdyż po pierwsze nie napisałaś nic niestosownego a wręcz przeciwnie,
piszesz niemal dokładnie o tym o czym ja jeszcze przed napisaniem wczorajszego posta myślałem.
poruszasz ważne aspekty, ale o tym za chwilę bo po drugie nawet gdybyś napisała coś w moim odczuciu niestosownego to i tak bym Cię usprawiedliwił,
przecież nie jesteś mną , prawda ? nie masz więc przegladu całej sytuacji,
a po trzecie co może jest i najważniejsze to to że w ogóle odpisałaś.

Ja czytałem nie dawno Twój wątek o którym wspominasz tak wiec jestem w temacie i rzeczywiście zgadzam się z tym co napisałaś..
o tym mechanizmie.. o szukaniu furtki przez którą uda mi się przemycić do Bożego "ogródka" coś z tego świata.
Że Bóg jak nieudolny kontroler na lotnisku czy na przejściu granicznym nie zauważy przemycanej rzeczy... a w najlepszym przypadku przymknie oko...
Dlaczego chcę znów ćwiczyć ? jakie są motywacje serca ?
no i tu jest kłopot bo wszystko wskazuje na to , że okłamuje sam siebie...
chciałbym napisać tu wszystko w szczegółach ale mam jakiegoś rodzaju blokade przed tym, może brak ufności, nie znam nikogo z was... może właśnie dlatego mam ten opór..
Myśle Owieczko ze będziesz wiedzieć o co mi chodzi, pisałaś w tym wcześniej wspomnianym przez Ciebie wątku,
że wylewasz czasem te wszystkie żale przed Bogiem, że "tłumaczysz" Mu co Cię boli ale z drugiej strony brak Ci innych oczu ludzkich aby na Ciebie popatrzyły, innych uszu aby wysłuchały..
bardzo się utożsamiam z tym co tam napisałaś.. mam tak samo.. chciałbym mieć kogoś komu mógłbym wypowiedzieć te wszystkie żale które nagromadziły się we mnie przez ostatnie
lata, kogoś komu można byłoby zaufać..kogoś realnego, złożonego z materii tak jak ja .. no prościej już się nie da.. po prostu człowieka drugiego...
Ale nie ! nie ma nikogo takiego a moje "magazynki" są już przeładowane kumulowaniem w sobie tych wszystkich negatywnych przeżyć..
i co najgorsze końca nie widać... to jest najgorsze.. mam 26 i pół roku a raczej moje ciało tyle ma bo psychicznie, mentalnie już dawno jestem w grobie...
jestem wykończony życiem...
Kilku powyższych zdań nie powinienem już pisać ale napisałem.. bo zacząłem pisać i trudno powstrzymać lawinę ale jednak zatrzymałem ją bo w innym razie pisałbym i pisałbym...eh..
i odszedłem od tematu.. ale jak tu pisać na temat skoro potoki myśli płyną ze wszystkich stron.. jeden zatamuję to myśli popłyną inną drogą....
Nie wiem czy jest sens abym dalej pisał na tym forum ponieważ w tym pisaniu nie ma nic merytorycznego i nikomu
do niczego się to nie przysłuży..
bo przecież można powiedzieć : moje życie to moja sprawa,
a ja powiem więcej : moje życie to moja wojna i tak bardzo chciałbym aby jedna z kul wreszcie mnie dosięgła.
Lepsza śmierć niż marne życie.

Chociaż ciężko to powrócę do tematu..
Owieczko napisałaś , żeby zapytać Boga w tej kwestii.. mogę ćwiczyć czy też nie...
wiesz powiem Ci że ja nie musiałem nawet o to pytać.. przed jednym z treningów otworzyłem Biblię
tak spontanicznie na 2 liście Piotra... tam były słowa takie że kto poznaniem i mocą Jezusa zostanie uwolniony z brudów tego świata i
wikła się w nie ponownie tego koniec jest gorszy niż początek...
Tak mnie poraziły te słowa , że przez 2 dni chodziłem jak zatruty... strzała Boga jakby przebiła mnie na wylot...
i stąd ten mój wcześniejszy post.. to pytanie do was .. Tak wiec dziękuje Owieczko, Smoku Wawelski, wujcio za odpowiedzi..
to miało służyć temu aby się upewnić.. a raczej nie.. właśnie na odwrót, chciałem
żebyście pomogli mi "przepchnąć to i owo" czyli ta furtka o której pisała Owieczka albo jak nie przez furtkę to podkopem.. jednak przekaz tamtych słów jest dla mnie jasny i zrozumiały...
Słowa zacytowane przez Smoka Wawelskiego pewnie wszyscy rozumiemy tak samo, nie jest to zakaz senso stricte..sport, ruch sam w sobie jest dobry
kluczowe są motywacje serca o których pisała Owieczka..a moje motywacje z rekreacja nie mają nic wspólnego..
Powziąłem ponownie decyzję o zakończeniu praktyk kształtujących ciało.. oby tym razem na zawsze...
i jedno co teraz czuje to jest to, że problemy dopiero się zaczną bo ja dalszego życia swojego ziemskiego po prostu nie widzę..


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lut 03, 2015 8:09 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
wujcio napisał(a):
Wawelski napisał werset, ale czytać to ja umiem (takie czasy nastały, że każdy umie czytać), gorzej ze zrozumieniem! Ja ww. werset rozumiem w ten sposób, że odpoczynek ciała, który polega na aktywności fizycznej nie jest grzechem i nie o tym mowa w ww. wersecie ( np. jazda na nartach, na rowerze, gra w piłkę ... ). I pewnie Wawelski też tak uważa
Ten werset napisał apostoł Paweł, a nie Wawelski. Wawelski go tylko zacytował. :D

Ruch sam w sobie zły nie jest. Chodzi o to, żeby sobie priorytetów nie pogubić i nie zacząć poświęcać czasu na ćwiczenia cielesne (i słuchanie babskich opowieści, jak jest napisane wcześniej) zamiast na ćwiczenie pobożności, bo tylko pobożność ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego".

Odrzucony, nie gniewaj się, ale moim zdaniem Ty się musisz po prostu do Boga nawrócić i zacząć traktować Go poważnie. Czas złożyć na ołtarzu wszystko, z gimnastyką włącznie, i pozwolić Bogu, żeby to spalił.

"Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza. A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe" [Rzym. 12:1-2]

Dobrze, że Ci się List Piotra otworzył. Czego szukasz na siłowni? Co Ty chcesz "rzeźbić"? Na spacer na łono przyrody nie możesz pójść, albo pobiegać? W takich warunkach znacznie łatwiej się nawet modlić niż w siłowniach. Pozwól Bogu kształtować w Tobie nowego człowieka na Jego warunkach, zamiast kształtować ciało starego, które i tak w proch się obróci.

Ktoś kiedyś słusznie powiedział, że Bogu nie zależy na tym, żeby naszego "starego człowieka" drasnąć, albo nawet zranić. Jego trzeba zabić. Na krzyżu wraz z Panem Jezusem przez wiarę. Krótko mówiąc, albo oddasz Bogu wszystko w swoim życiu, albo będziesz udawał, że to zrobiłeś i wtedy będziesz się tak miotał nie wiadomo jeszcze jak długo, oszukując samego siebie i usprawiedliwiając pożądliwości ciała kolejnymi wymówkami.

Jeśli umrzesz dla Pana przez wiarę, On Ci da nowe życie w wierze. Albo żyjesz dla Niego, albo dla siebie. Nie ma niczego po środku. Bóg nie da się z siebie naśmiewać, ale skruszonym sercem nie wzgardzi. Pan Jezus nie po to za Ciebie na krzyżu umierał, żebyś sobie teraz rzeźbił mięśnie na siłowni i mózg przed komputerem. Dopóki nie poświęcisz Mu wszystkiego, będziesz toczył własną wojnę, którą w końcu przegrasz, bo to jest nieuniknione. Dopiero gdy poświęcisz Mu wszystko, On zacznie walczyć za Ciebie i wtedy poczujesz ulgę. Bo znajdziesz się na drodze do nieba.

Bądź mężczyzną. Powodzenia.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr lut 04, 2015 10:47 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 25, 2011 9:51 pm
Posty: 116
Lokalizacja: Puławy
Odrzucony napisał(a):
kluczowe są motywacje serca o których pisała Owieczka..a moje motywacje z rekreacja nie mają nic wspólnego..
Powziąłem ponownie decyzję o zakończeniu praktyk kształtujących ciało.. oby tym razem na zawsze...
i jedno co teraz czuje to jest to, że problemy dopiero się zaczną bo ja dalszego życia swojego ziemskiego po prostu nie widzę..


Chodziłem kiedyś przez ok 8 lat na siłownie i nie było to chodzenie rekreacyjne ale obsesyjne. Miałem obsesje na tym punkcie, byłem niewolnikiem. Byłem potężnie zbudowany a zawsze wydawało mi się że jestem "mały". Pomiary ciała, jedzenie, przeglądanie się w lustrze - gdy przychodziło lato to chodzenie w bluzie, no bo przecież jestem "mały". Jakby ktoś mi powiedział, że zrezygnuje z chodzenia z siłowni to bym go wyśmiał. Ale jak Pan Jezus mnie złamał i gdy zacząłem czytać Biblię na poważnie we wrześniu 2008 roku, to po kilku miesiącach rzuciłem siłownie - w maju 2009 rzuciłem ją i po dziś dzień nie chodzę. Nawet gdyby mi płacili abym tam chodził nie zgodziłbym się. Nie mogłem pogodzić chodzenia na siłownie z życiem dla Chrystusa - sumienie mnie gryzło na siłowni i musiałem ją rzucić i gdy to zrobiłem to przyszła ulga. Jeszcze jakiś czas toczyłem walkę i prosiłem o uwolnienie "głowy" od myślenia o mięśniach, o tym czy jestem duży czy mały, tak czy inaczej zbudowany i z czasem i to Pan Jezus mi zabrał.
Mnóstwo ludzi jest związanych siłownią, widziałem różne rzeczy, różnych ludzi - niektórzy leżą w ziemi przez to - np sterydy. Inni byli o włos od śmierci - też m.in przez sterydy - sepsa.
I napiszę tak jak Wujcio - to nie miejsce dla chrześcijan. Mnie sumienie zjadało - nie mogłem tego dalej robić. Czułem m.in że to marnotrawstwo czasu, a czas jest darem który powinniśmy mądrze wykorzystywać. Skoro każda sekunda, uderzenie serca i oddech są niezasłużonym darem to powinny one należeć do Tego, które nam je daje :

"Skoro więc Chrystus cierpiał za nas w ciele, wy również uzbrójcie się tą samą myślą, że ten, kto cierpiał w ciele, zaprzestał grzechu;
2 Aby żyć resztę czasu w ciele już nie dla ludzkich pożądliwości, lecz dla woli Boga.
3 Wystarczy nam bowiem, że w minionym okresie życia spełnialiśmy zachcianki pogan, żyjąc w rozpuście, pożądliwościach, pijaństwie, biesiadach, pijatykach i niegodziwym bałwochwalstwie.
4 Dlatego dziwią się, że nie nurzacie się z nimi w tym samym zalewie rozpusty, i źle o was mówią.
5 Zdadzą oni sprawę temu, który gotowy jest sądzić żywych i umarłych." - 1 list apostoła Piotra 4:1-5 Uwspółcześniona Biblia Gdańska


jestem starszy od ciebie jakieś 3 lata, a uwierz wg kryteriów tego świata - jestem nikim, zerem - jeśli wierzysz w Boże obietnice - jak wieczne życie w nowym ciele, nowe niebo i nowa ziemia. Niewysłowione wspaniałości bez końca to dlaczego się zamartwiasz tym życiem : http://mieczducha888.blogspot.com/2014/ ... zekaj.html , nie mam kobiety i nie będę jej miał , nie mam dzieci i nie będę ich miał , nie mam wykształcenia a obecnie nawet pracy, nie zależy mi aby wybudować dom i posadzić drzewo :) , mieszkanie w którym mieszkam z rodzicami nie jest nawet własnościowe :) - jestem totalnym zerem wg tego świata. Wg ziemskich kryteriów, przegrałem życie :) , ale ja mam inne zdanie na te temat i wcale mi nie zależy na tym na czym zależy większości ludzi.
,

_________________
WYZNANIE WIARY : biblijny binitarianizm, kondycjonalizm, anihilacjonizm

https://binitarianizm-biblijny.blogspot.com/ , https://binitarianizm123anihilacjonizm. ... kreca.html

, http://mieczducha888.blogspot.com/2020/ ... ra_27.html ,


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr lut 04, 2015 11:38 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Odrzucony, uważaj na Miecza. Ładnie pisze, ale głosi herezję "binitarianizmu". Wprawdzie tutaj już nie, ale jest winien kilka odpowiedzi Rafałowi i mnie na temat Boskości Ducha Świętego. Niestety, w podawanych przez niego linkach można się na to natknąć.

Ponieważ w podpisie Miecza nadal można się natknąć na linki do głoszonej przez niego herezji, to moja propozycja jest następująca i zgodna z regulaminem tego forum:

Mieczu, jeśli chcesz pozostać na tym forum wolny, to wracamy do tematu Ducha Świętego jako Osoby Boga Trójjedynego:

viewtopic.php?f=2&t=572&p=47684&sid=ce6ab911473d119122cc08ed543ec3a4#p47684

Jeśli kolejny Twój wpis nie będzie związany z tym tematem, to zgodnie z regulaminem wylądujesz w "ogródku" za notoryczny brak odpowiedzi na argumenty adwersarzy i udział w dyskusjach pomimo to. Już kiedyś mieliśmy ten problem:

viewtopic.php?f=2&t=1481&start=45


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr lut 04, 2015 5:04 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt gru 10, 2013 9:42 pm
Posty: 19
Wiedziałem , że to moje pisanie zostanie tak trochę odebrane w sposób jakbym nie miał wręcz żadnej relacji z Bogiem,
w efekcie czego właśnie Smoku Wawelski napisałeś że potrzebuję nawrócenia, dlatego spieszę sprostować,
gdyż uważam a nawet jestem przekonany że ja już dawno doznałem nawrócenia, punkt zwrotny w moim życiu już nastąpił,
natomiast czy ktokolwiek w jednej chwili stał się dostatecznie uświęcony ? czy nie jest to proces podczas którego przydarzy nam się upadek ?
i właśnie mi się to zdarzyło w tym ostatnim roku.. odłączyłem się od stada owiec, może z nadmiernej ciekawości, może z głupoty, może z jakiegoś innego powodu ale odłączyłem się( mam na myśli grę )
a gdy się zorientowałem że Pasterz znikł z moich oczu już wokoło mnie szczerzyła zęby wataha wygłodniałych wilków...pozostało tylko zamknąć oczy i czekać na pierwszy cios... jednak zamiast ataku rozległ się miły mym uszom głos Pasterza,
który przepędziwszy szkarady czyhające na moje życie na powrót przyłączył mnie do swego stada.

A jaki z tego wszystkiego jest wniosek ?
bo jest i nie da się tego ukryć, a skoro jest wniosek to znaczy , że i upadek był konieczny a na pewno bardzo pouczający.
Otóż dzięki temu co wydarzyło się w ostatnim roku zrozumiałem , że o relację Z Bogiem należy dbać CODZIENNIE,
że absolutnie to musi być priorytet mojego życia, że zaniedbywanie tej relacji skutkuje jakby oddaleniem się od tego ochronnego parasola
który Jezus roztacza nad swymi owcami.Im dalej od Niego ( a to oddalenie jest efektem zaniedbania ) tym większą kontrolę i możliwości ma ten któremu
zależy na pogrążeniu jak największej ilości dusz. Im dalej od źródła życia tym bliżej do źródła śmierci.
Zapewne dla większości z Was jest to normalne i oczywiste ale ja tego nie wiedziałem, dopiero przeżycie ostatniego roku
doskonale mi to uświadomiło. Dopiero teraz doznałem oświecenia.
Dlatego odrobinkę krzywdzące jest stwierdzenie ,że potrzebuje nawrócenia i takie trochę sugerowanie , że te moje "wojenki" są
niewiele warte gdyż widzę że po takich przeżyciach wzrasta moje zrozumienie tej "polityki" Boga względem mnie. Krok do tyłu dwa kroki do przodu, tak bym to zobrazował, ale nie ma o czym mówić
gdyż wiem że rady Smoka Wawelskiego są szczere i w dobrej wierze pisane i dziękuje za nie.

Już teraz jest ok,podjąłem decyzję,
porzucam siłownie definitywnie, chociaż wiem że jeszcze przez jakiś czas ten "staruszek" we mnie będzie próbował odzyskać siły i władzę
jednak tym razem mu się to nie uda gdyż idąc za nauką ostatniego roku nie zamierzam odstępować ani na chwilę od Boga,
potrzeba mi gorliwości i przestawienia priorytetów i to jest właśnie świetne gdyż rok temu nie miałem świadomości tego,
oczywiście czytałem wiele razy o tym że potrzeba jest aby dbać o tą relację ze Zbawicielem naszym,
jednak dopiero odczucie na własnej skórze czym grozi odstąpienie chociażby na chwilę daje mi
pełne zrozumienie.


Natomiast jeśli chodzi o osobę Ducha Świętego, to jakoś nigdy do tej pory głębiej się nad tym nie zastanawiałem kim On jest,
jednak uważam , że jest to trzecia osoba boska... Bóg Ojciec , Syn Boży i Duch Święty. Trzy osoby niby odrębne a jednak będące jednością i współdziałające ze sobą.
No tak to mam zapisane w sercu na chwilę obecną, jeśli prawdziwy to "wpis na sercu" to Bóg Go umocni jeśli zaś fałszywy to na pewno przywiedzie mnie do prawdy. Może wkrótce poczytam wątek z waszą dyskusją na ten temat.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr lut 04, 2015 5:57 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt gru 10, 2013 9:42 pm
Posty: 19
Chciałbym napisać coś jeszcze, raczej nie związane z tematem, jednak ten mój cały wątek jest nieco delikatnie mówiąc chaotyczny
więc dopiszę tych kilka słów, moze nie zaszkodzi.
Jak pisałem wcześniej o tej mojej "przygodzie" niefortunnej zresztą z grą to zaznaczyłem że rzuciłem ją przede wszystkim z powodu
tego ze nie mogłem już grać w zwiazku z odmową posłuszeństwa przez monitor. To miganie obrazu doprowadzało do bólu głowy,
wiec jakby nie patrzeć siłą zostałem oderwany od gry. Cały dzień monitor nie mógł się nagrzać.
Jednak co się okazuje.. kilka dni temu bedąc w rozpaczy.. gdyz nie pracuję, na dodatek zostałem odcięty od komputera , internetu..
no po prostu sam na sam z myślami całymi dniami i nie było możliwości "zatamowania" ich chociażby grą, bo ta już została skasowana a nawet nie mogłem
poszperać w internecie, żeby tylko czymś sie zająć bo przecież ten monitor nadawał się tylko do wyrzucenia...
i wtedy pomyślałem ,ze dobrze byłoby napisać na tym forum, jednak i tego nie mogłem zrobić...
Tego samego dnia kiedy pojawiła się ta myśl wieczorem ze zdziwieniem zauważyłem , że... monitor przestał "wariować"...
i w kolejnych dniach również... oczywiście po włączeniu go musi sie rozruszać, natomiast już o godz 16 uspokaja obraz
i dalej historię już znacie... właśnie dlatego mogłem tu pisać bo stał się... cud ?
bo jak to nazwać inaczej ?
Jednak nie mam ochoty już na surf po internecie, chciałem tylko napisać na tym forum.
i wszystko jak na zawołanie się stało. Czy to nie wygląda znajomo ?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lut 05, 2015 5:28 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Odrzucony napisał(a):
Dlatego odrobinkę krzywdzące jest stwierdzenie, że potrzebuje nawrócenia i takie trochę sugerowanie , że te moje "wojenki" są niewiele warte gdyż widzę że po takich przeżyciach wzrasta moje zrozumienie tej "polityki" Boga względem mnie. Krok do tyłu dwa kroki do przodu, tak bym to zobrazował, ale nie ma o czym mówić gdyż wiem że rady Smoka Wawelskiego są szczere i w dobrej wierze pisane i dziękuje za nie.
"Polityka" Pana Boga względem Ciebie jest taka sama, jak względem każdego z nas. Dlatego zdumiewam się ciągle Jego łaskawością i cierpliwością w stosunku do mnie samego.

"Wojenki" toczone własnymi siłami zawsze są niewiele warte. Zastanawiałeś się kiedyś, jaka jest Twoja "polityka" względem Pana Boga? Bo ja nie mogę zrozumieć jednego: Jak człowiek odrodzony może wytrzymać w takim miejscu jak siłownia dłużej niż 5 minut? To nie jest kwestia doskonałego uświęcenia, tylko reakcji Ducha Świętego mieszkającego w odrodzonym człowieku na wejście do świątyni, w której oddaje się chwałę bożkowi cielesności ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jeśli jesteś zbawiony, to sam fakt, że mogłeś przebywać tam przez dłuższy czas, jest miernikiem Twojej relacji z Bogiem w tym momencie.

Wybacz, ale opisywany przez Ciebie styl życia (siłownia, gry komputerowe przez całą dobę) nie pasuje do dziecka Bożego absolutnie. Trudno to było inaczej odebrać. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że wyciągasz wnioski z tej lekcji, choć nie wiem, dlaczego dopiero teraz wpadłeś na to, że relację z Panem Bogiem trzeba pielęgnować codziennie. Piszesz, że odłączyłeś się od stada owiec. Jeśli w nim byłeś i ono słucha Pasterza, to wracaj i więcej nie rób tego błędu. Żebyś w końcu żaby nie ugotował.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lut 05, 2015 8:57 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt gru 10, 2013 9:42 pm
Posty: 19
Wiesz Smoku Wawelski przeczytałem co napisałeś i.. zasmuciłem się..
a wiesz dlaczego...bo tak spojrzałem wstecz na ostatnie lata mojego życia i skonfrontowałem to z tym z jaką lekkością oceniłeś moją relację z Bogiem. Pomiędzy wierszami nawet zasugerowałeś , że ta relacja musi być mizerna, skoro ćwiczyłem na siłowni czy uwikłałem się w grę.
I wiesz zasmuciłem się... lecz po chwili spłynęła na mnie radość i pewność, że wszystko jest na dobrej drodze... właściwej drodze..
a czyż to nie jest najważniejsze ?
Chciałem pisać dalej lecz nie..
... na myśl przyszedł mi fragment Słowa Bożego który chciałbym Ci zadedykować a który czuję , że wyraża wszystko to co chciałem napisać a nawet znacznie więcej:
Cytuj:
Rzym, 14 :4
Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? To, czy on stoi, czy upada, jest rzeczą jego Pana. Ostoi się zresztą, bo jego Pan ma moc utrzymać go na nogach.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lut 05, 2015 11:30 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
To, co napisałem, wynikało z tego, co napisałeś Ty. Oczywiście, że nałogowe oddawanie chwały własnym mięśniom razem z niewierzącymi oraz równie nałogowe oddawanie się grom komputerowym jest przejawem mizernej relacji z Bogiem - przynajmniej w okresie, w którym się takie rzeczy dzieją. Możesz to bagatelizować, jeśli chcesz. To, co do Ciebie piszę, wynika z autentycznej troski, bo wydaje mi się, że nie rozumiesz powagi swojej sytuacji. Ale w końcu to jest Twoja sprawa.

Natomiast werset, na który się powołujesz, nie ma nic wspólnego ani z uprawianiem kultu ciała, ani z grami komputerowymi. Nie mamy do czynienia w Twoim przypadku ani z jedzeniem jarzyn ani z robieniem różnicy między jednym dniem a drugim. Bałwochwalstwo nie jest drugorzędną sprawą, wobec której możemy po prostu wykazywać tolerancję i "nie osądzać cudzego sługi". Nie zasmucaj się, tylko ucz się na własnych błędach. Wracaj do stada i zacznij budować codzienną relację z Panem, bo inaczej czekają Cię kolejne powtórki tych samych upadków.

Myślę, że powinieneś mniej myśleć o sobie i swoim samopoczuciu, a więcej o Panu i Jego samopoczuciu, gdy widzi Twoje postępowanie. Jakoś nie widzę w tych Twoich opisach jednej rzeczy i bardzo mi jej brakuje. Może nie zauważyłem, a może tego nie napisałeś. Czy Ty się autentycznie przeraziłeś tym, co zrobiłeś? Pokutowałeś we łzach? Czy tylko radośnie pozwoliłeś się znaleźć Pasterzowi, a Twój grzech równie radośnie i beztrosko nazywasz "przygodą"?

A tak a propos "twojego stada", możesz napisać, gdzie ono fizycznie się znajduje? Bo rozumiem, że skoro się od niego odłączyłeś, to musi istnieć...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL