szelka napisał(a):
Co do pewności zbawienia, to właśnie ciągle obawiam się, że silny akcent położony na jego utracalność może wierzącego tej pewności pozbawić... Dyskutowaliśmy o tym w innym wątku - ja osobiście nie mam nadal takiej jasności w tej kwestii jak Smok, natomiast mam pewność zbawienia.
Droga Siostro, możemy wznowić rozmowę na ten temat, jeśli są niejasności i jeśli przydałoby się jakoś je wyjaśnić. Jak widać, to są ważne rzeczy. Człowiek ma pewność zbawienia dlatego, że jest w Chrystusie [Rzym. 8:1] i to jest fakt obiektywny, a nie subiektywny pogląd czy osobiste odczucie. Dopóki jesteśmy w Chrystusie, nic nam nie grozi. Czyli dopóki trwamy w wierze i przymierzu z Bogiem. A to przekłada się na fakty w naszym życiu, ponieważ nowe narodzenie jest faktem.
Zapewne to niedoskonała analogia (jak wszystkie analogie), ale wsiadłem do autobusu i jestem w drodze do celu. Autobus jest predestynowany, żeby tam dojechać i na pewno dojedzie. Warunkiem dojechania jest to, żeby nie wysiąść - bo to nie my jesteśmy predestynowani, tylko autobus. Czyli pewność przebywania w autobusie i pewność, że się dojedzie na miejsce, to dwie różne sprawy. Skąd wiem, że wsiadłem? Bo na przystanku Kierowca otworzył przede mną drzwi i wszedłem po schodkach, zajmując swoje miejsce. Mam nawet świadków, że wsiadałem. Skąd wiem, że jadę? Bo widzę, że jestem w autobusie, a za oknami przesuwa się krajobraz - to są fakty, a nie odczucia. Czy mogę być pewny, że nie wysiądę? Nie, ponieważ Kierowca nie trzyma na siłę podróżnych, którzy notorycznie łamią regulamin i mimo wielu zabezpieczeń wyskakują przez okno w trakcie jazdy (co nie jest takie proste, ale da się zrobić). Wejście do autobusu czyni pieszego podróżnym, ale nie czyni niewolnikiem. Czy mój strach, że nie dojadę, wyrzuci mnie z autobusu? Mogę podejść do Kierowcy (rozmowa z Nim nie jest zabroniona, a nawet wskazana), mogę się rozejrzeć po autobusie, zobaczyć, że jadę. Wystarczy, że nie doprowadzę się do stanu, w którym będę chciał wysiąść i w mojej zatwardziałości nic mnie już nie przekona, żeby zmienić zdanie. Gorzej, jeśli ktoś mnie przekona, że niezależnie od tego, do jakiego stanu się mogę doprowadzić, czy będę łamał regulamin i wybijał młotkiem szyby, żeby wysiąść, Kierowca będzie mnie na siłę trzymał w autobusie i nikt nie wyrwie mnie z Jego ręki. Takie przekonanie byłoby fałszywe i wielu już wyskoczyło z autobusu na jego podstawie.